LXXVIII (78) odc. To niszczy Twoją męskość
JEŚLI NIE CHCESZ TAK WYGLĄDAĆ JAK PIOTER W WIEKU 43 LAT…
CZYTAJ NEWSLETTER 😀
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Człowiek-orkiestra rodem z Anglii.
2. Jeff Bezos i jego puste krzesło.
3. Nad czym spędzam większość czasu?
Odcinek LXXVIII (78)
1. TEMAT: Człowiek-czołg oraz więzień króla.
2. TEMAT: Onet milczy.
3. TEMAT: To niszczy Twoją męskość.
***
1. TEMAT: CZŁOWIEK-CZOŁG ORAZ WIĘZIEŃ KRÓLA.
Kiedyś odcinek bonusowy, dziś jako jeden z głównych tematów. Święci apostołowie, filary Świętego Kościoła Katolickiego: ŚW. PIOTR I ŚW. PAWEŁ. 29 czerwca jest Ich uroczystość.
Żeby się nie powtarzać i ciągle rozwijać, użyję innych fragmentów z Biblii związanych z tymi WIELKIMI ŚWIĘTYMI. Jestem ich wielkich fanem, modlę się za ich wstawiennictwem codziennie, pragnę każdego dnia z Nimi pogłębiać przyjaźń. Św. Piotr to mój patron z bierzmowania, a św. Paweł jest niesamowity. A żal z takich świętym nie przebywać. Niesamowicie Bóg Go stworzył, a On wykorzystał dary Boże.
Najpierw czas na I-szego papieża św. Piotra. Najpierw fragment z Dziejów Apostolskich 12, 1-12:
„W owych dniach król Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana, a gdy spostrzegł, że to spodobało się Żydom, uwięził nadto Piotra. A były to dni Przaśników. Pojmawszy go, osadził w więzieniu i oddał pod straż czterech oddziałów, po czterech żołnierzy każdy, zamierzając po Święcie Paschy wydać go ludowi.
Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga. W nocy, po której Herod miał go wydać, Piotr, skuty podwójnym łańcuchem, spał między dwoma żołnierzami, a strażnicy przed bramą strzegli więzienia.
Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi. Trąciwszy Piotra w bok, obudził go i powiedział: «Wstań szybko!» Równocześnie z rąk Piotra opadły kajdany. «Przepasz się i włóż sandały!» – powiedział mu anioł. A gdy to zrobił, rzekł do niego: «Narzuć płaszcz i chodź za mną!»
Wyszedł więc i szedł za nim, ale nie wiedział, czy to, co czyni anioł, jest rzeczywistością; zdawało mu się, że to widzenie. Minęli pierwszą i drugą straż i doszli do żelaznej bramy prowadzącej do miasta. Ta otwarła się sama przed nimi. Wyszli więc, przeszli jedną ulicę i natychmiast anioł odstąpił od niego.
Kiedy Piotr przyszedł do siebie, powiedział: «Teraz wiem na pewno, że Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z rąk Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwali Żydzi».”
Bardzo lubię to wydarzenie. Rozbierzmy choć odrobinę to, co się wydarzyło i skorzystajmy z tego:
1) Św. Piotr ląduje w więzieniu za głoszenie wiary katolickiej. Czemu Bóg dopuścił do tego, że został uwięziony? Jest tego bardzo dużo powodów np. czy modlisz się czy nie, czy chodzisz do kościoła czy nie bez względu na to i tak będziesz miał kłopoty, bo takie jest życie, zwłaszcza kiedy będziesz szedł dobrą drogą ku niebu. Po drugie Bóg chciał czegoś św. Piotra nauczyć. Po trzecie św. Piotr doświadczył Bożej interwencji namacalnie. Gdyby Bóg jakoś niepostrzeżenie nie dopuścił do uwięzienia, nawet św. Piotr o tym by nie wiedział.
2) Św. Piotr jest w więzeniu. Pilnuje go 16 żołnierzy. 16 na 1- spora dysproporcja. Jest skuty podwójnym łańcuchem. Po prawej i lewej śpi obok Niego żołnierz. Brama jest zamknięta. Nie ma klucza. Tam też są żołnierze. Żołnierze są uzbrojeni po zęby. Św. Piotr nie ma nic. Gdyby św. Piotr uciekł, żołnierz rzymski wie, że ginie za niedopilnowanie. Nie wróci już do żony i dzieci, aby zjeść obiad. Po ludzku, sytuacja BEZNADZIEJNA. Teraz powiedz mi czy miałeś, aż tak beznadziejną sytuację? Wątpię 🙂 Jeśli tak, napisz mi 🙂
3) Cuda dzieją się tam, gdzie jest wiara. Św. Piotr miał wiarę, ale nie spodziewał się, że aż tak może Bóg zadziałać. Bo Bóg lubi zaskakiwać 🙂 Tylko trzeba Mu na to pozwolić. Jednak trzeba Dać Mu kierownicę swojego auta o nazwie ŻYCIE. A to robi niestety niewielu…
4) Temu cudowi pomogła modlitwa Kościoła. Do dziś każdego dnia modlimy się za papieża. Każdy papież, czyli następca św. Piotra, a zastępca Pana Jezusa na ziemi jest najważniejszą osobą na świecie. Niesie niesamowicie wielki krzyż. Musi walczyć z władzcami tego świata, z diabłami oraz z koniem trojańskim, który jest wewnątrz Świętego Kościoła Katolickiego.
PROSZĘ CIĘ MÓDL SIĘ CODZIENNIE ZA PAPIEŻA ORAZ ABY BYŁ KOLEJNY PAPIEŻ NA MIARĘ XXI W. Tak jak św. Jan Paweł II był papieżem na miarę XX w. Tak potrzeba teraz na miarę XXI w. Stan Kościoła jest tragiczny. Zło coraz bardziej pochłania świat. Jest jeszcze więcej wyzwań niż w XX w. Dlatego potrzeba jeszcze większego i świętszego papieża, aby wyszedł na wojnę i aby na nowo święta wiara katolicka zwyciężyła. Aby prawda i miłość zakrólowała. Możesz mieć w tym udział 🙂 Wystarczy się modlić o świętego papieża na miarę XXI w. 🙂 PROSZĘ CIĘ POMÓŻ 🙂 i za Twojego życia lub Twoich dzieci/wnuków jak Bóg da, będzie wielki, święty papież 🙂 Pan Jezus obiecał: „Proście, a otrzymacie.” 🙂
Św. Paweł, Drugi List św. Pawła do Koryntian 11, 23-27:
Św. Pawła nazywam Bożym czołgiem. Był nie do zatrzymania. Coś niesamowitego. Niesamowite życie pod presją. Ze wszystkich stron trudności. A on nie wiedział co to STOP. Co za ogień! Cokolwiek wrzucano Mu pod gąsienice, On to rozjeżdżał albo na chwilę się zatrzymywał i JECHAŁ DALEJ. Na Jego nagrobku można byłoby dać napis: NIGDY SIĘ NIE PODDAŁ.
(A co by napisano na Twoim nagrobku?) A skąd czerpał siłę? Z miłości do Boga, bo MIŁOŚĆ JEST NAJWIĘKSZĄ SIŁĄ NA ZIEMI. Kto kochał lub kocha wie, co mam na myśli 😉 Jego paliwem była MIŁOŚĆ.
I mogę przypuszczać, że też chciał odkupić winy za to, co wcześniej robił z katolikami. Wykorzystał swoją grzeszną przeszłość jako paliwo byleby czołg jechał do przodu.
1) Cokolwiek ma Ci pomóc jechać do przodu w stronę nieba, skorzystaj z tego. Nawet jeśli na początku intencja nie jest idealna. Trudno. Od czegoś trzeba zacząć, a z czasem zmieni się intencje.
2) Tylko Boże paliwo o nazwie MIŁOŚĆ DO BOGA nie zniszczy Twojego silnika o nazwie: SERCE. Inne paliwo na dłuższą metę zniszczy Twój silnik. Wybieraj mądrze. 😏
Św. Piotrze i Pawle nauczcie mnie kochać Boga jak Wy Go kochacie. Św. Pawle pomóż mi nigdy się zatrzymać i nie zniechęcić trudnościami. Amen.
2. TEMAT: ONET MILCZY.
Artur J. poznał pewną dziewczynę i wybłagał u niej adres email do redaktor naczelnej Onetu. Wysłał pierwszy email przedstawiając się i prosząc o przyjęciu, aby pisać artykuły. Jak się domyślasz 😀 głucha cisza.
Co robi zdesperowany, ale jednocześnie zawzięty Artur? Co tydzień pisał nowy artykuł i co tydzień wysyłał redaktor nowego emaila. I tak robił 9 miesięcy 😉 ZERO ODPOWIEDZI!!! Napisał łącznie 36 artykułów.
Po 9 miesiącach redaktor odpisuje! 🙂 Napisała tak: „Panie Arturze, kropla drąży skałe… Ja dopiero teraz przejrzałam moją starą korenspondencje i w jakiś dziwny folder Pan wpadał. I zobaczyłam człowieka, który co tydzień wysyłał mi nowy artykuł. I ktoś taki, naprawdę nadaje się do tej pracy.„
I dostał tę pracę 🙂 Nie rozmawiała z Nim na żywo. Przyjęła go do pracy i miał stałą ilość tekstów do napisania. Nie jakaś tam „fucha”.
Łatwo się takie historie opowiada, bo się Arturowi udało. A to wydarzenie naprawdę miało miejsce 🙂
WYTRWAŁOŚĆ jest cudowna. Inwestuj w nią 😉 bo i Twoją historię wytrwałości chcę tutaj kiedyś zamieścić 😉
Jacy dwaj znani ludzie odwiedzili grób bł. Doroty z Mątowów, patronki kobiet i matek? |
***
3. TEMAT: TO NISZCZY TWOJĄ MĘSKOŚĆ.
„Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł.” Rdz 3,6
Ewa zerwała zakazany owoc i podała go Adamowi. Bardzo ciekawe jest to, że Adam nic nie zrobił, aby ją powstrzymać. Był bierny! Ewa zaczęła dyskusję z wężem, skutkiem czego zerwała zakazany owoc, a Adam stał i patrzył, jakby był nieobecny. To przecież wbrew męskiej, aktywnej naturze. Ich wspólny grzech zniszczył jego naturę. Tu warto się trochę zatrzymać, ponieważ to jest bardzo poważny problem u mężczyzn – często nie reagują na czas, są bierni, zrzucają działania na żonę albo podejmują działania, kiedy już jest za późno, nie odzywają się, tchórzliwie milczą, kiedy potrzeba zabrać głos, patrzą i nic nie robią, gdy zbliża się niebezpieczeństwo, dokładnie tak jak biblijny Adam.
Przeżywamy obecnie wielki kryzys tożsamości mężczyzny jako męża czy ojca. Mężczyzna często nie widzi, że w rodzinie dzieje się coś niepokojącego, że relacje z żoną są nie najlepsze, a dzieciom poświęca mało czasu lub prawie wcale tego nie robi. Kryzys ojcostwa polega też na tym, że nierzadko ojciec stara się być kolegą, kumplem, starszym bratem dla swoich dzieci, a wychowywanie ich przerzuca na swoją żonę. Kobieta w takich chwilach ma słuszne pretensje i mówi: „Nie widzisz, co się dzieje?”. A on rzeczywiście po prostu tego nie widzi, nie widzi żadnego problemu. Priorytetem staje się dla niego czas wolny, rozrywka, koledzy, sport, praca zawodowa czy przeglądanie godzinami stron internetowych, a nie dbałość o rodzinę.
Mężczyzna jest stworzony do działania. BIERNOŚĆ BĘDZIE NISZCZYĆ CIEBIE JAKO MĘŻCZYZNĘ. Uciekaj od wszelkich form bierności. Trzeba też uważać, bo w pewnych dziedzinach życia możesz być aktywny np. praca, ale bierny np. w wychowaniu synu czy budowaniu więzi z żoną. W każdej strefie życia potrzebna jest Twoja aktywność.
Jeśli w jakimś obszarze pojawi się bierność, co jest przeciw zamysłowi Bożemu będą z tego olbrzymie kłopoty, które potem mogą się ciągnąć latami jak w przypadku Adama i jego potomstwa, którym my jesteśmy.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEN: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
***
25 CZERWCA NIEDZIELA: Najświętsza Maryja Panna Świętogórska z Gostynia. Obraz jest dziełem nieznanego wielkopolskiego artysty. Pochodzi z 1540 r. i posiada dużą wartość artystyczną. Matkę i Dzieciątko artysta umieścił jakby na balkonie, z którego roztacza się widok na dawniejszy kościółek na Świętej Górze i na miasteczko Gostyń z połowy XVI wieku.
W obrazie zwraca uwagę korona na głowie Madonny i druga, uniesiona przez aniołów. Wyraz twarzy i oczu Maryi jest pełen troski i miłosiernego pytania. Dziecię Jezus, poważne i pełne majestatu, trzyma w lewej ręce księgę – symbol nauczycielskiego posłannictwa, drugą rękę opiera na kuli z krzyżem – symbolu władzy i panowania nad światem.
Łaskami słynący obraz znajduje się obecnie w pięknej bazylice, zbudowanej według planów włoskiego architekta Baltazara Longhena, twórcy weneckiej świątyni Santa Maria della Salute w XVIII wieku. Duchem i racją bytu tej pięknej świątyni jest kult Najświętszej Maryi Panny, który istniał od niepamiętnych czasów. Prawdopodobnie dawniej była czczona tu gotycka, polichromowana pieta, znajdująca się do dziś w jednym z bocznych ołtarzy.
W czasie potopu szwedzkiego obraz MB Świętogórskiej wywieziono na Śląsk. W okresie Kulturkampfu w roku 1876, z rozkazu władz pruskich, wypędzono z Gostynia księży filipinów, a kościół zamknięto. Po 12 latach kościół otwarto, zabroniono jednak przybywać pielgrzymkom. Zakaz trwał do odzyskania niepodległości, czyli do 1918 roku. W rok później powrócili filipini, a kult Matki Bożej tak się rozwijał, że 24 czerwca 1928 r. kardynał August Hlond dokonał uroczystej koronacji obrazu Matki Bożej.
Dzisiaj Święta Góra jest istotnym ośrodkiem życia religijnego Wielkopolski. Odbywają się tu przez cały rok zamknięte rekolekcje stanowe, niedzielne dni skupienia, spotkania różnych grup pracujących aktywnie w Kościele. Święta Góra jest ośrodkiem walki o trzeźwość narodu. Księża filipini z wielką troską i odpowiedzialnością przyjmują też grupy pielgrzymkowe, zarówno wielotysięczne w dniach odpustowych , jak i małe, przybywające przez cały rok.
Matka Boża, niezależnie od miejsca, w którym gromadzi swoje dzieci, jest zawsze ta sama. Niewątpliwie pragnie przedstawiać swojemu Synowi nasze prośby i dlatego możemy je zanosić w różnych sprawach i potrzebach. Ale nigdy nie wolno zapominać o tym, że jako nasza troskliwa Matka chce nam przede wszystkim wskazywać drogę do Syna. Ona, Stolica Mądrości, Matka Dobrej Rady, zawsze podpowiada nam to, co służy naszemu zbawieniu; mówi przeto ustawicznie: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam (Syn) powie” (J 2, 5). Co więcej, przykładem swego życia uczy nas praktycznie, jak w życiu codziennym mamy pełnić wolę Bożą. W całym swoim życiu występuje w roli pokornej służebnicy Pańskiej: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”.
ZAMYKANA W DOMU, ABY NIE SZŁA DO KOŚCIOŁA
Błogosławiona Dorota z Mątowów, wdowa, 1347-1394, koło Malborka. Otrzymała imię św. Doroty, patronki tego dnia w którym się urodziła. Rodzice Doroty, osadnicy holenderscy: Wilhelm Schwartze i Agata, cieszyli się szacunkiem otoczenia. Byli bowiem prawi, pracowici i bardzo religijni. Dorota od najmłodszych lat podejmowała intensywną pokutę. Pokazywał się jej Chrystus na krzyżu, co było dla niej powodem zaostrzenia już i tak surowego trybu życia. Do pierwszej spowiedzi świętej przystąpiła, gdy miała zaledwie 6 lat, do pierwszej Komunii świętej w 10. roku życia, 8 kwietnia 1357 roku.
Gorącym pragnieniem Doroty było życie zakonne. Nie miała jednak szczęścia spełnić tego pragnienia. Miała zaledwie 16 lat, kiedy rodzice wydali ją za starszego od niej o prawie 20 lat płatnerza gdańskiego, Adalberta (Wojciecha). Miał on przy obecnej ulicy Długiej własny, dobrze prosperujący warsztat. W rok po ślubie, który odbył się w 1363 roku, Dorota przeniosła się na stałe do Gdańska. Małżeństwo okazało się niedobrane. Mąż był typowym zamożnym mieszczaninem owych czasów. Jako rzemieślnik i kupiec lubił wystawne życie towarzyskie. Bywało, że przychodził pijany. Dbał o swe znaczenie. Miał też temperament władczy i bardzo gwałtowny. Kiedy więc Dorota zaczęła codziennie uczęszczać do kościoła mariackiego na Mszę świętą oraz do dominikanów, których sobie upodobała w sposób szczególniejszy, kiedy nadal oddawała się modlitwie i uczynkom pokutnym, a korzystając ze znacznego majątku męża – również uczynkom miłosierdzia, mąż często tracił równowagę. Doprowadzał wówczas do awantur, bił do krwi i zamykał żonę, by nie mogła uczęszczać do kościoła. Dopiero kiedy pewnego dnia tak ją pobił, że była bliska śmierci, okazał Dorocie nadzwyczajną troskliwość w trosce o swoje „dobre” imię.
Heroiczna cierpliwość i łagodność żony zwyciężyła. Adalbert stawał się coraz spokojniejszy i łagodniejszy, zaczął i on częściej przystępować do sakramentów. Być może do nawrócenia przyczyniły się również domowe nieszczęścia. W czasie epidemii, jaka zapanowała w roku 1373, zmarło mu naraz troje dzieci. W czasie epidemii w roku 1382 zaraza zabrała mu dalszych pięcioro dzieci, jakie mu dała Dorota. Na dziewięcioro dzieci przeżyła rodziców tylko jedna córka – Gertruda, która wstąpiła do klasztoru mniszek benedyktynek w Chełmnie.
Razem z mężem Dorota nawiedziła w roku 1384 Akwizgran, by uczcić relikwie męki Pańskiej. Następnie wspólnie odwiedzili słynne sanktuarium Matki Bożej w Einsiedeln (Szwajcaria). Pobyt tam wywarł na nich tak silne wrażenie, że sprzedali warsztat i dom, i udali się z nową pielgrzymką do sanktuariów europejskich. Trwała ona dwa lata (1385-1387) i przebiegała wśród wielkich niewygód i niebezpieczeństw ze strony rozbójników. Małżonkowie dotarli prawdopodobnie do Santiago de Compostella i do Marsylii. W niektórych klasztorach żeńskich Dorota zetknęła się z nową formą ascezy przez zamurowanie się w klasztorze. Wreszcie Dorota w roku 1389-1390 udała się sama z pielgrzymką do Rzymu na rok jubileuszowy, ogłoszony właśnie przez papieża Urbana VI.
W tym czasie zmarł jej mąż. Teraz wolna, mogła oddać się na wyłączną służbę Bożą. Po powrocie zamieszkała w Kwidzynie w ciasnej komórce u pobożnej niewiasty, Katarzyny Mulner, by korzystać z kierownictwa duchowego Jana z Kwidzyna. On też poparł u biskupa pomezańskiego (kwidzyńskiego) prośbę Doroty o pozwolenie na całkowite odcięcie się od świata przez zamurowanie w celi przy tamtejszym kościele katedralnym. Po półrocznej próbie Dorota otrzymała zezwolenie. 2 maja 1393 r. uroczyście wprowadzono ją do celi wymurowanej w kościele od strony prezbiterium katedry. Przez zakratowane okienko od strony kościoła przynoszono jej Komunię świętą i dawano pokarm. Do okienka jej celki od strony cmentarza przychodzić zaczęli mieszczanie w różnych swoich sprawach z prośbą o modlitwę i o poradę. Przez trzecie okno widziała niebo. W celi tej przebywała 14 miesięcy. W tym czasie otworzyły się jej stygmaty, do tej pory tylko bolesne, ale niewidoczne. Wyczerpana niezwykłą pokutą, zmarła 25 czerwca 1394 r.
Sława jej objęła całe terytorium krzyżackie i przeszła do Polski, Niemiec i do Czech. Ponieważ liczba pielgrzymek zwiększała się z każdym dniem, biskup nakazał wybudować dla błogosławionej osobną kryptę, gdzie umieszczono jej ciało i gdzie wystawiono jej ołtarz. Działy się także przy jej grobie liczne uzdrowienia i nawrócenia. Spisano zeznania 257 świadków o cnotach błogosławionej i o doznanych niezwykłych łaskach w ośmiu obszernych fascykułach i w roku 1405 wysłano je do Rzymu. Wydarzenia dziejowe przerwały proces.
Przy grobie Doroty modlił się król Władysław Jagiełło po zwycięstwie pod Grunwaldem (1410). Jan Długosz opisał w swojej kronice, że król został zaprowadzony do celi Doroty, „niewiasty pobożnej i świętobliwej, która wiodąc w tym miejscu życie ostre i pustelnicze, słynęła wielu cudami, lecz nie była jeszcze kanonizowana”.
W czasie niewoli kult zamarł. Protestanckim władzom niemieckim nie zależało na tym, by rozbudzać ducha katolickiego. Po odzyskaniu niepodległości w roku 1918 biskupi warmiński i chełmiński rozpoczęli starania o jej kanonizację. Dnia 9 stycznia 1976 roku Kongregacja do spraw beatyfikacji i kanonizacji zatwierdziła dekret stwierdzający heroiczność życia oraz istnienie kultu od niepamiętnych czasów. Dnia 13 grudnia 1976 roku odbyły się w związku z tym w katedrze oliwskiej uroczystości dziękczynne.
Dorota z Mątowów to jedyna w polskiej hagiografii osoba, która wybrała formę życia rekluzy. Wyróżniała się nabożeństwem do męki Pańskiej. Jest również jedyną w polskiej hagiografii stygmatyczką, chociaż odbicia ran Chrystusa były u niej ukryte. Doznawała na miejscach tych ran niezmiernych cierpień. Jest rzeczą znamienną i nader rzadko spotykaną nawet wśród świętych, że wizje bł. Doroty pokrywały się ze świętami liturgicznymi i były z nimi silnie powiązane. Dorota wyróżniała się także niezwykłym nabożeństwem do Eucharystii. Spowiadała się codziennie, by mogła przyjmować codziennie Komunię świętą. Był to w owych czasach także wyjątek. Komunikowano bowiem nawet w zakonach najwyżej w święta i w niedzielę – i to za pozwoleniem spowiednika. Jej biografowie stwierdzają, że bł. Dorota miała szczególne nabożeństwo do dusz czyśćcowych i że była z nimi w żywym kontakcie. Za najprostszą drogę do doskonałości uznawała wstręt do grzechu, nawet najmniejszego, oraz całkowite oddanie się Bogu, tak aby nic nie zostawiać dla siebie. To oddanie zaś ma polegać na zupełnym powierzeniu się Duchowi Świętemu, który przez swoje siedmiorakie dary i nawiedziny wlewa w wybrane i oddane sobie dusze miłość, która poza Bogiem nic nie widzi i niczego nie pragnie.
Bł. Dorota jest patronką Pomorza; kobiet, matek, odlewników. Do czcicieli Doroty z Mątowów należał Benedykt XVI. W 1999 roku, jako ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, odbył podróż do Kwidzyna. Tam w katedrze kwidzyńskiej w kaplicy błogosławionej Doroty z Mątowów modlił się przed jej wizerunkiem. Wziął wtedy kamień z grobu i jako relikwię umieścił w katedrze w Monachium. Wcześniej, w 1987 r. kardynał Joseph Ratzinger wygłosił w tej katedrze obszerną homilię poświęconą błogosławionej z Kwidzyna, która jest czczona także w Bawarii.
Postać tej rekluzy (zakonnica zobowiązująca się do nieopuszczania własnej celi i niekontaktowania się z innymi zakonnikami). odnaleźć można w literaturze. Adam Mickiewicz wzorował na niej Aldonę z „Konrada Wallenroda”, zamurowaną na zamku w Malborku. Życie Doroty z Mątowów opisał Günter Grass w powieści Turbot (Der Butt) z 1977 r.
UCIEKAŁ I TAK GO SZUKALI
Święty Wilhelm z Vercelli, opat, 1085-1142. Jako pątnik Wilhelm wyruszył w celu nawiedzenia najgłośniejszych za jego czasów miejsc świętych. Udał się więc do Hiszpanii na grób św. Jakuba Apostoła w Compostella. Po odwiedzeniu tamtejszych sanktuariów przemierzył z kolei Włochy. Postanowił udać się także do Ziemi Świętej. W oczekiwaniu na statek w pobliżu Brindisi spotkał się ze św. Janem z Matera, przyszłym założycielem nowej rodziny zakonnej. Ten zachęcił Wilhelma do życia w pokucie. Pielgrzym porzucił więc wędrówkę i udał się do południowych Włoch, na „Górę Maryi” (Montevergine), gdzie na wysokości 1270 m zbudował sobie celę pustelniczą. Cały rok tam spędził samotnie wśród dzikiej zwierzyny. Dlatego ikonografia najczęściej przedstawia go z wilkiem, który trzyma przy nim straż.
Sława jego życia zaczęła ściągać do niego uczniów. Wystawili oni sobie obok jego celi domki oraz kościółek, który poświęcił biskup Avelino, Jan (1124). Wilhelm ułożył dla nich regułę. W ten sposób powstała kongregacja zakonna, która z czasem weszła do rodziny benedyktyńskiej. Synowie św. Wilhelma (wilhelmianie) noszą białe szaty, podobnie jak kameduli, zachowują wieczne milczenie i wiodą życie pustelnicze. Kiedy na górze Montevergine powstało niebawem po śmierci Wilhelma słynne na całe południowe Włochy sanktuarium maryjne, wilhelmini zajęli się obsługą duchową sanktuarium i opieką nad pielgrzymami. Tak jest do dnia dzisiejszego.
Wilhelm marzył jednak nadal o samotności. Dlatego w roku 1128 opuścił swoich synów duchowych i udał się w pobliże Laceno, gdzie założył pustelnię. Tu nawiedził go św. Jan z Matera. Obaj święci wspierali się wzajemnie modlitwą i pobożną rozmową. Kiedy jednak ich sława znowu zaczęła ściągać uczniów, Jan opuścił pustelnię, a Wilhelm założył drugi klasztor pustelniczy. Po założeniu trzeciego eremu w pobliżu Sant Angelo del Lombardii w Goleto założył także klasztor-erem dla niewiast. Łącznie założył 7 eremów.
Błogosławiona Maria Lhuilier, dziewica i męczennica 1744-1794, Francja. Należy do grupy 19 męczenników z Laval, którzy ponieśli śmierć w czasie rewolucji francuskiej między 20 stycznia a 17 października 1794 r. w Laval i okolicach tej miejscowości. Wśród nich byli kapłani, zakonnicy i wierni świeccy.
W młodym wieku straciła rodziców. Z tego też powodu nigdy nie nauczyła się pisać i czytać. Przez pewien czas służyła u pewnej zamożnej kobiety. Zgłosiła się potem do Kanoniczek Regularnych św. Augustyna z Kongregacji Zakonnic Szpitalnych od Miłosierdzia Jezusa. Została u nich siostrą konwerską, przyjmując imię siostry Marii od św. Moniki. Przez całe życie oddawała się posługom fizycznym i była wzorem wszystkich cnót zakonnych. Z wielką troskliwością opiekowała się chorymi i potrzebującymi. Jej ukryta świętość pozostawała znana tylko współsiostrom i tym, którymi się opiekowała.
W czasie rewolucji francuskiej, po prześladowaniach wynikających z ustanawianego prawa, nastąpiły prześladowania krwawe. Siostry zostały wyrzucone ze szpitala, w którym pracowały, musiały się schronić w Laval w opuszczonym klasztorze urszulanek. Maria odmówiła zdjęcia habitu i złożenia przysięgi na Konstytucję cywilną, sprzeczną z prawami Kościoła. Została za to uwięziona; trybunał rewolucyjny w Laval liczył na to, że więzienie ją złamie. Tak się jednak nie stało. Jej silny opór sprawił, że została skazana na śmierć. Słysząc taki wyrok, Maria upadła na kolana i ze łzami zawołała: „Mój Boże! Cóż to za łaskę mi dajesz, włączając mnie do grona swoich męczenników, mnie, tak grzeszną!” Tuż przed śmiercią powtarzała: „Boże mój, muszę umrzeć śmiercią tak słodką, podczas gdy Ty tak wiele musiałeś dla mnie wycierpieć!” Została publicznie ścięta 25 czerwca 1794 r.
Podczas beatyfikacji innej grupy męczenników rewolucji francuskiej w dniu 19 lutego 1984 r. św. Jan Paweł II mówił o wszystkich męczennikach tego czasu: „Trwali mocno przy Kościele katolickim i rzymskim. Kapłani – oni (…) nie chcieli porzucić swojego duszpasterskiego powołania. Świeccy – oni pozostali wierni swoim kapłanom (…). Bez wątpienia, w kontekście wielkich napięć ideologicznych, politycznych i militarnych spoczęło na nich podejrzenie niewierności ojczyźnie, oskarżono ich o sprzyjanie siłom 'kontrrewolucyjnym’. Dzieje się tak w przypadku prawie wszystkich prześladowań, tych wczorajszych i tych dzisiejszych (…). Nie ma żadnej wątpliwości co do ich determinacji, nawet pod groźbą utraty życia, pozostania wiernymi temu, czego wymagała od nich wiara. Nie ma również wątpliwości co do motywu ich skazania: nienawiści wobec tej wiary, którą ich sędziowie pogardliwie określali jako fanatyzm”.
***
26 CZERWCA PONIEDZIAŁEK: Święci męczennicy Jan i Paweł. Byli braćmi. Zajmowali wysokie stanowiska na dworze Konstantyny, córki cesarza Konstantyna Wielkiego. Potem zajmowali znaczące stanowiska w wojsku rzymskim. Wreszcie jako senatorowie rzymscy zamieszkali w pałacu na wzgórzu Celio w Rzymie. Kiedy wybuchło prześladowanie chrześcijan, cesarz Julian Apostata zaprosił obu braci na swój dwór. Odmówili, by w ten sposób wyrazić swoją dezaprobatę dla edyktów prześladowczych cesarza. Władca zemścił się w ten sposób, że przysłał do ich dworu swojego namiestnika, Terencjana, aby wymusił na nich złożenie ofiary z kadzidła najwyższemu bóstwu rzymskiemu, Jowiszowi. Kiedy zaś ci stanowczo odmówili, kazał ich potajemnie zgładzić w nocy 26 czerwca 362 r. w ich własnym domu, by nie było rozgłosu.
W 398 roku senator rzymski, Bizante, i jego syn Pammachiusz, wznieśli na miejscu męczeństwa obu braci bazylikę. Kilkukrotnie dewastowana i niszczona przez najezdy obcych wojsk oraz trzęsienie ziemi była odbudowywana i stale upiększana, doczekała się dzisiejszego, bogatego wystroju (marmury, rzeźby, drogocenne obrazy) w latach 1715-1718 przez kardynała Fabrycjusza Paoluzzi. Prace archeologiczne finansowane przez kardynała Franciszka Spellmana, tytularnego włodarza tejże bazyliki przeprowadzone w latach 1949-1951, doprowadziły do odkrycia pierwotnej bazyliki z wieku IV i śladów domu świętych braci: Jana i Pawła.
W Wenecji także znajduje się kościół (obecnie ma tytuł bazyliki) pod wezwaniem braci męczenników, którego budowę rozpoczęto w 1234 r. dla nowego wówczas zakonu dominikanów. Święci bracia męczennicy Jan i Paweł zażywali kiedyś tak wielkiej czci, że imiona ich znalazły się w kanonie Mszy świętej i do dzisiaj są w nim wymieniani.
Święty Josemaría Escrivá de Balaguer, kapłan, 1902-1975, Hiszpania. Rodzice – pobożni i przykładni katolicy – ochrzcili go cztery dni po narodzinach. Był drugim z sześciorga rodzeństwa, radosnym, żywym i szczerym dzieckiem oraz dobrym, bystrym i inteligentnym uczniem. Bóg bardzo szybko zaczął hartować duszę Josemaríi w kuźni bólu: w latach 1910-1913 umierają trzy jego młodsze siostry, w 1914 r. rodzina zostaje zrujnowana ekonomicznie.
Zimą, na przełomie 1917-1918 roku, zdarzyło się coś, co wpłynęło decydująco na przyszłe losy Josemaríi Escrivy: w czasie Bożego Narodzenia w miasteczku spadł śnieg. Niedługo potem Josemaría spostrzegł na nim ślady bosych stóp. Dostrzegłszy wielkie poświęcenie karmelity bosego, do którego należały te ślady, Josemaría postanowił zostać kapłanem, aby stać się bardziej dyspozycyjnym dla Boga. 27 listopada 1924 roku nagle umarł jego ojciec. 28 marca 1925 r. Josemaría został wyświęcony na kapłana. 2 października 1928 roku, podczas rekolekcji przeżywa wizję dzieła, do którego Bóg go powołuje. Ten dzień przyjmuje się za datę założenia Opus Dei (Dzieła Bożego), w którym świeccy mężczyźni i kobiety uczą się dążyć do świętości na drodze zwykłej codzienności i zajęć. Od tej chwili zaczyna pracować nad tym dziełem, a jednocześnie kontynuuje posługę kapłańską, zwłaszcza wśród ubogich i chorych. Ponadto studiuje w Madrycie i udziela lekcji, by utrzymać matkę i rodzeństwo.
Z Rzymu wyjeżdża do różnych krajów Europy, a w 1970 roku do Meksyku, by tam umacniać Opus Dei. Umiera w Rzymie na zawał serca 26 czerwca 1975 r. Napisany przez niego zbiór medytacji zatytułowany Droga zalicza się do klasyki duchowości. W chwili jego śmierci Opus Dei jest już obecne na pięciu kontynentach, liczy ponad 60 tysięcy wiernych z osiemdziesięciu narodowości. Obecnie liczy ponad 80 tys. członków: duchownych i świeckich na całym świecie. Ma wielkie zasługi dla ożywienia Kościoła i jego obecności w różnych środowiskach zawodowych na wszystkich kontynentach. Członkami Opus Dei są m.in. prymas Peru, kard. Juan Luis Cipriani Thorne z Limy i były rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls.
POMAGAŁ PORZUCONYM NIEMOWLAKOM
Święty Zygmunt Gorazdowski, kapłan, 1845-1920. Pierwsze miesiące życia spędził w majątku swojej babki, cudem unikając śmierci w czasie rzezi galicyjskiej (powstanie chłopów zachodniej Galicji w lutym i marcu 1846 r. przeciwko ziemianom, sterowane przez austriackiego zaborcę). Przebywając w ukryciu, zachorował na gruźlicę, która towarzyszyła mu przez całe późniejsze życie. W 1863 r. uciekł z gimnazjum, by wziąć udział w powstaniu styczniowym. Po jego klęsce wrócił do rodzinnego domu, by kontynuować naukę.
Pracował jako wikariusz m.in. w Tartakowie, Wojniłowie, Bukaczowce, Gródku Jagiellońskim i Żydaczowie. W tym czasie dał się poznać jako autor pism i opracowań religijno-katechetycznych, adresowanych głównie do dzieci i młodzieży. Były one wysoko cenione przez przełożonych, a jego Katechizm dla szkół ludowych był zalecany w diecezji przemyskiej jako „najodpowiedniejszy podręcznik przy nauce religii”. Młody kapłan ujmował wszystkich otwartością i wrażliwością na potrzeby człowieka.
W 1882 r. sprowadził z Tarnopola Siostrzyczki Ubogich, które podjęły się prowadzenia „taniej kuchni ludowej”. Dały one początek założonemu w 1884 r. Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia św. Józefa, zwanemu popularnie józefitkami, prowadzącemu kolejne dzieła dobroczynne. Oprócz Domu Pracy i Zakładu dla Nieuleczalnie Chorych i Rekonwalescentów ks. Gorazdowski założył także internat dla studentów Seminarium Nauczycielskiego i Zakład Dzieciątka Jezus, w którym, jako pierwszym w kraju, opiekę znajdowały porzucone niemowlęta (do końca życia założyciela znalazło tam opiekę około 3 tysięcy dzieci). Stworzył również Towarzystwo Opieki nad Niemowlętami, które objęło opieką ubogie matki wychodzące z lwowskiego zakładu położniczego i ich dzieci. W Zakładzie Dzieciątka Jezus bezpłatny dach nad głową, wyżywienie oraz opiekę duchową, a czasem i pomoc w resocjalizacji znajdowały także kobiety z małymi dziećmi. Niemowlęta porzucone, po ukończeniu pierwszego roku życia były odsyłane na koszt zakładu do rodzin zastępczych mieszkających na wsi. Przebywały tam do szóstego roku życia, a jeśli było to możliwe, mogły pozostać w takiej rodzinie na stałe. W przeciwnym razie o ich dalszy los troszczyły się siostry, umieszczając je w zakładach wychowawczych. System ten mógł funkcjonować wyłącznie dzięki ks. Gorazdowskiemu, który nie ustawał w zjednywaniu dobroczyńców i zdobywaniu niezbędnych środków.
Z jego inicjatywy powstał we Lwowie Związek Katolickich Towarzystw Dobroczynnych, którego został wiceprezesem. W miarę rozwoju zgromadzenia zakonnego ks. Gorazdowski uruchamiał kolejne jego placówki w różnych miastach Galicji, m.in. w Sokalu, Krośnie, Kaliszu, Czortkowie, Dolinie i Tarnowie. Jako proboszcz parafii św. Mikołaja we Lwowie prowadził też działalność charytatywną na własną rękę. Jego plebania zawsze była otwarta dla lwowskiej biedoty. Żebracy ściągali tu z całego miasta, bo wiedzieli, że „ksiądz dziadów”, jak go powszechnie nazywano, nie przegoni ich, mimo że sam żył ubogo. Jadał niezwykle skromnie. Chodził w starej, zniszczonej bieliźnie, sutannie i płaszczu. Józefitki starały się dbać o swojego założyciela, ale otrzymane od nich odzienie rozdawał ubogim.
Jego konfesjonał był zawsze oblężony. Penitenci mogli się do niego zgłaszać o każdej porze, a i on odwiedzał w domach najbardziej zatwardziałych grzeszników, zachęcając ich do skorzystania z sakramentu pojednania. Ks. Gorazdowski założył także katolicką szkołę polsko-niemiecką i sprowadził do pracy w niej Braci Szkół Chrześcijańskich. Odpowiadając na wezwanie Ojca Świętego, by wydawać tanie dzienniki i pisma dla ludu, założył „Gazetę Codzienną”. Za obie te inicjatywy wiele wycierpiał od tych, którzy sprzeciwiali się takiej aktywności duchownych. Na szczęście miał wsparcie ze strony arcybiskupa lwowskiego, Józefa Bilczewskiego (który w przyszłości zostanie jednocześnie z ks. Gorazdowskim beatyfikowany i kanonizowany).
Błogosławiony Andrzej Jacek Longhin, biskup, kapucyn, 1863-1936, Italia. W swojej diecezji, którą kierował 32 lata, biskup Andrzej przeprowadził gruntowne reformy, kładł nacisk na katechizację, dbał o formację duchową kapłanów. Zawsze otwarty na bliźniego, zajmował stanowisko w kwestiach społecznych. Podczas I wojny światowej nie zgodził się na ewakuację kurii biskupiej, choć diecezja Treviso znalazła się na linii frontu. Aktywnie włączył się w odbudowę regionu ze zniszczeń wojennych. Otwarcie wypowiadał się również przeciwko rodzącemu się faszyzmowi.
Błogosławiony Jakub z Ghaziru, kapucyn, 1875-1954, Bejrut. Jego całe życie charakteryzowało się konkretną miłością do ludzi, którzy cierpią. Założył szkołę św. Franciszka w Jall-Eddib, szpital w Deir El-Qamar dla niepełnosprawnych dziewczynek; klasztor Madonna del Pozzo w Bkennaya, w którym znajduje się dom generalny, postulat, nowicjat i centrum rekolekcyjne dla księży, zakonnic i grup modlitwy; Szpital Nostra Signora w Antélias dla osób przewlekle chorych i starych; szpital św. Józefa w Dora w dzielnicy robotniczej; szkołę Sióstr Krzyża w Brummanie, w której uczą się dzieci osierocone lub zaniedbane przez rodziców; Hospicjum Chrystusa Króla w Zouk-Mosbeh.
W 1951 roku szpital św. Krzyża został całkowicie przeznaczony na leczenie osób psychicznie chorych. Dziś jest największym szpitalem psychiatrycznym na całym Środkowym Wschodzie, w którym leczy się ponad 1000 chorych. Pełni on także rolę centrum uniwersyteckiego i akademickiego. Szpital przyjmuje chorych należących do różnych religii w duchu miłosierdzia, które charakteryzuje Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Krzyża Libanu założone przez br. Jakuba.
Jakub zmarł w opinii świętości 26 czerwca 1954 r. Nuncjusz apostolski streścił życie br. Jakuba w tych słowach: „był to największy człowiek, jakiego wydała ziemia Libanu”. Pośmiertnie został uhonorowany przez władze Libanu najwyższym odznaczeniem państwowym. Jego beatyfikacja odbyła się w Bejrucie 22 czerwca 2008 r. Na zakończenie uroczystości beatyfikacyjnych przewodniczący im kard. José Saraiva Martins stwierdził, iż bł. Jakub z Ghaziru wpisuje się w cały poczet libańskich świętych. Ich wspólną cechą jest świętość pojmowana jako droga krzyża, czyli wyrzeczeń i cierpień. Ta sama droga do świętości oznacza jednocześnie osiągnięcie pełni człowieczeństwa, co ukazują dzieje Kościoła. Jak powiedział kard. Martins, „jedyną możliwą formą szczęścia jest właśnie świętość”.
***
27 CZERWCA WTOREK: Najświętsza Maryja Panna Nieustającej Pomocy. Tytuł Matki Bożej Nieustającej Pomocy jest na trwałe związany z dostojnym wizerunkiem Maryi, czczonym w Rzymie. Kiedy i w jakich okolicznościach obraz powstał, a potem dotarł do Rzymu – nie wiemy. Według niektórych źródeł został namalowany na Krecie w IX w.; inne dane mówią o wieku XII i pochodzeniu z Bizancjum lub z klasztoru na świętej Górze Athos. Według legendy, do Europy obraz został przywieziony przez bogatego kupca. Kiedy podczas podróży statkiem na morzu rozszalał się sztorm, kupiec ten pokazał obraz przerażonym współtowarzyszom. Ich wspólna modlitwa do Matki Bożej ocaliła statek. Po szczęśliwym przybyciu do Wiecznego Miasta ikona została umieszczona w kościele św. Mateusza, obsługiwanym przez augustianów. Z dokumentu z roku 1503 wynika, że w ostatnich latach XV w. wizerunek był już w Wiecznym Mieście czczony i uważany za łaskami słynący. Zwano go Madonna miracolosissima.
Gdy w roku 1812 wojska francuskie zniszczyły kościół, mnisi wywędrowali do Irlandii. Po powrocie objęli kościół św. Euzebiusza. Kult cudownego obrazu uległ wówczas pewnemu zaniedbaniu, na co wielu się skarżyło. W grudniu 1866 r. Pius IX powierzył obraz redemptorystom, którzy umieścili go w głównym ołtarzu kościoła św. Alfonsa przy via Merulana. Od tego czasu datuje się niebywały rozkwit kultu Matki Bożej Nieustającej Pomocy, propagowanego przez duchowych synów św. Alfonsa Marii Liguoriego.
Równocześnie mnożyły się kopie, które redemptoryści umieszczali w swoich kościołach w wielu krajach, w tym także na ziemiach polskich. Dla propagowania kultu ponad 100 autorów wydało rozmaite opracowania, powstały różnojęzyczne periodyki, poświęcone temu samemu celowi. Ogromne powodzenie miały także małe obrazki z odpowiednimi wezwaniami. Rozchodziły się one w wielomilionowych nakładach. W 1876 r. ustanowiono święto Maryi Nieustającej Pomocy na dzień 26 kwietnia, z czasem przeniesione na 27 czerwca.
Sam obraz przedstawia cztery postacie: Maryję z Dzieciątkiem oraz świętych Archaniołów Michała (po lewej stronie obrazu) i Gabriela (po stronie prawej). Jej spojrzenie charakteryzuje czuły smutek, ale nie patrzy na swojego Syna, lecz wydaje się przemawiać do patrzącego na obraz. Miodowego koloru oczy i mocno podkreślone brwi dodają obliczu piękna i wyniosłości. Dzieciątko Jezus przedstawione jest w całości. Opadający z nóżki prawy sandał pozwala dostrzec spód stopy, co może symbolizować prawdę, że będąc Bogiem, Jezus jest także prawdziwym człowiekiem. Stopy i szyja Dzieciątka wyrażają jakby odruch nagłego lęku przed czymś, co ma niechybnie nadejść. Tym natomiast, co wydaje się przerażać małego Jezusa, jest wizja męki i cierpienia, wyrażona poprzez krzyż i gwoździe niesione przez Archanioła Gabriela. Po drugiej stronie obrazu Archanioł Michał ukazuje inne narzędzia męki krzyżowej: włócznię, trzcinę z gąbką i naczynie z octem.
Maryja, pomimo że jest największą postacią obrazu, nie stanowi jego centralnego punktu. W geometrycznym środku ikony znajdują się połączone ręce Matki i Dziecięcia, przedstawione w taki sposób, że Maryja wskazuje na swojego Syna, Zbawiciela.
Maryja nie przyćmiewa żadną miarą i nie pomniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc: „Cały bowiem wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi wywodzi się nie z jakiejś konieczności rzeczowej, lecz z upodobania Bożego, i wypływa z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją. Nie przeszkadza zaś w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia je” (KK, nr 60).
Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, dopóki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny. Dlatego to do Błogosławionej Dziewicy stosuje się w Kościele tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocnicy, Pośredniczki. Rozumie się jednak te tytuły w taki sposób, że niczego nie ujmują one ani nie przydają godności i skuteczności działania Chrystusa jedynego Pośrednika… Kościół nie waha się jawnie wyznawać taką podporządkowaną rolę Maryi; ciągle jej doświadcza i zaleca ją sercu wiernych, aby oni wsparci tą macierzyńską opieką, jeszcze silniej przylgnęli do Pośrednika i Zbawiciela” (KK, nr 62).
Święty Cyryl Aleksandryjski, biskup, patriarcha i doktor Kościoła, 380-444. Był uczniem znanego pisarza kościelnego, swego wuja, Teofila, po którym odziedziczył ognisty, pełen żaru i zaangażowania styl polemiczny w walce z błędnowiercami. Ówczesnym zwyczajem swoją młodość spędził jako mnich. W 403 roku już jako kapłan towarzyszył Teofilowi na słynnym synodzie „Pod Dębem”, który wyrządził Kościołowi tak wiele zła; heretycy, korzystając ze swojej liczebnej przewagi i z poparcia cesarza, deponowali wówczas m.in. ze stolicy patriarchy Konstantynopola św. Jana Chryzostoma. W 412 roku Cyryl zasiadł na stolicy aleksandryjskiej po śmierci Teofila.
Do pierwszych osiągnięć jego biskupstwa należało to, że skłonił namiestnika cesarza, Orestesa, aby z Aleksandrii zostali wydaleni nowacjanie i Żydzi, którzy bardzo przeszkadzali Cyrylowi w pracy duszpasterskiej. Wielki biskup wypowiedział też nieubłaganą walkę Nestoriuszowi, ówczesnemu patriarsze Konstantynopola, który w Chrystusie Panu widział dwie odrębne osoby i Matce Najświętszej odmawiał przywileju Boskiego Macierzyństwa. Wrogowie nie mogli darować Cyrylowi tak wspaniałego zwycięstwa. Zdołali przekonać cesarza, że to on jest heretykiem, a nie Nestoriusz. Zwołali nawet synod w Antiochii, na którym 40 biskupów nestoriańskich potępiło Cyryla (tzw. synod diabelski). Cesarz skazał na wygnanie Cyryla. Na szczęście po pewnym czasie biskup mógł powrócić na swoją stolicę.
Zachowały się nadto 22 jego kazania i 88 listów.
Święta Emma z Gurk, wdowa, 980- 1045, Austria. Poślubiono ją przedstawicielowi tamtejszego rycerstwa, Wilhelmowi, hrabiemu Sann. Wcześnie, zapewne przed rokiem 1016, owdowiała. W dwadzieścia lat później straciła syna, którego zamordowano, prawdopodobnie z poduszczenia księcia Karyntii. Stała się wówczas jedyną właścicielką rozległych włości położonych na terenie Karyntii, Styrii i Krainy. Majętności te w dużej mierze obróciła na pobożne fundacje, zwłaszcza na założenie klasztoru benedyktynek w Gurk (1043) oraz opactwa benedyktynów w Admont. Dotowała także wiele parafii.
Od samego początku otaczano ją czcią.
***
28 CZERWCA ŚRODA: Święty Ireneusz, biskup i męczennik, 130-202, obecna Turcja. Był uczniem tamtejszego biskupa, św. Polikarpa – ucznia św. Jana Apostoła. W swoim dziele Przeciw herezjom Ireneusz pisze, że gdy był uczniem św. Polikarpa, ten był już starcem. Apostołował w Galii (teren dzisiejszej Francji). Stamtąd w 177 r. został wysłany przez chrześcijan do papieża Eleuteriusza z misją. Kiedy Ireneusz był w drodze do Rzymu, w mieście nastało krwawe prześladowanie, którego ofiarą padli św. Potyn, biskup Lyonu, i jego 47 towarzyszy. Kiedy Ireneusz powrócił do Lyonu (łac. Lugdunum), został powołany na biskupa tegoż miasta po św. Potynie. Jako wybitny teolog zwalczał w swoich pismach gnostyków, wykazując, że tylko Kościół przechował wiernie tradycję otrzymaną od Apostołów.
Nie wiemy nic o działalności duszpasterskiej Ireneusza. Pozostawił jednak dzieło, które stanowi prawdziwy jego pomnik i wydaje najwymowniejsze świadectwo o wiedzy teologicznej autora, jak też o żarliwości apostolskiej o czystość wiary. Ireneusz używał greki. W swoim dziele Przeciw herezjom (które zachowało się w jednej z łacińskich kopii) przedstawił wszystkie błędy, jakie nękały pierwotne chrześcijaństwo. Jest to więc niezmiernie ważny dokument. Zbija on błędy i daje wykład autentycznej wiary. Zawiera nie tylko indeks herezji, ale także sumę tradycji apostolskiej i pierwszych Ojców Kościoła. Drugie dzieło, Dowód prawdziwości nauki apostolskiej, zachowało się w przekładzie na język ormiański. Ireneuszowi zawdzięczamy pojęcie Tradycji i sukcesji apostolskiej, a także spis papieży od św. Piotra do Eleuteriusza. Pochowany został w Lyonie, w kościele św. Jana, który później otrzymał jego imię. Relikwie zostały zniszczone przez hugenotów w 1562 r.
Święty Paweł I, papież, VIII w. W dawnych martyrologiach Paweł I nie był wspominany. Do Martyrologium Rzymskiego wprowadził go Baroniusz. W zreformowanym rzymskim Proprium (1963) Pawła I się już nie wspomina.
***
29 CZERWCA CZWARTEK: Święci Apostołowie Piotr i Paweł. Kościół umieszcza w jednym dniu uroczystość św. Pawła wraz ze św. Piotrem nie dlatego, aby równał go w prymacie z pierwszym zastępcą Chrystusa. Chodzi jedynie o podkreślenie, że obaj Apostołowie byli współzałożycielami gminy chrześcijańskiej w Rzymie, obaj w tym mieście oddali dla Chrystusa życie swoje oraz że w Rzymie są ich relikwie i sanktuaria. Najwięcej jednak zaważyła na połączeniu pamiątki obu Apostołów w jednym dniu opinia, dzisiaj uznawana za mylną, że obaj Apostołowie ponieśli śmierć męczeńską tego samego dnia.
Najwięcej jednak zaważyła na połączeniu pamiątki obu Apostołów w jednym dniu opinia, dzisiaj uznawana za mylną, że obaj Apostołowie ponieśli śmierć męczeńską tego samego dnia. Już w roku 258 obchodzono święto obu Apostołów razem dnia 29 czerwca, tak na Zachodzie, jak też i na Wschodzie, co wskazywałoby na powszechne przekonanie, że był to dzień śmierci obu Apostołów. Taki bowiem był bardzo dawny zwyczaj, że święta liturgiczne obchodzono w dniu śmierci męczenników, a potem także (od w. IV) – wyznawców. Inna ze współczesnych teorii mówi, że 29 czerwca miało miejsce przeniesienie relikwii obu Apostołów do katakumb Kaliksta podczas prześladowań za cesarza Waleriana w celu schowania ich i uchronienia przed zniszczeniem.
Św. Piotr. Kiedy Chrystus Pan włączył Piotra do grona swoich uczniów, ten nie od razu przystał do Pana Jezusa, ale nadal trudnił się pracą rybaka. Dopiero po cudownym połowie ryb definitywnie został przy Chrystusie w charakterze Jego ucznia wraz ze swoim bratem, Andrzejem (por. Łk 5, 1-11).
Kwestia żony, dzieci u św. Piotra i Apostołów: Ewangelie wzmiankują jedynie o św. Piotrze, iż miał teściową, która po uzdrowieniu usługiwała, natomiast nie ma wzmianki o żonie, choć to żona musiała by być panią domu. Tym samym tekst Ewangelii świadczy o tym, że Szymon Piotr był wdowcem. Mówi o tym chociażby św. Hieronim dodając, że także inni Apostołowie porzucili życie małżeńskie w momencie powołania.
Ponadto jasno jest mowa także o tym, że Szymon idąc za Zbawicielem opuścił wszystko, także swoją rodzinę (Mt 19, 27). Tak więc wiele przemawia za tym, że wszyscy Apostołowie prócz św. Piotra byli nieżonaci. Syn Boży z całą pewnością nie wzywał do zerwania świętego węzła małżeńskiego, co by powodowało pozostawienie żony i dzieci nie tylko bez środków do życia (mężczyzna utrzymywał rodzinę, nie było ubezpieczeń społecznych), lecz także codziennej obecności i opieki męża i ojca.
Wprawdzie niektórzy autorzy starożytni twierdzą inaczej, jednak po pierwsze nie są zgodni w tej sprawie, a po drugie są to pisma albo nieautentyczne jak Ambrosiaster, albo pochodzące z kręgów heretyckich, jak historyk Euzebiusz z Cezarei, związany z herezją semiarianizmu (podaje rzekome słowa św. Klemensa Alexandryjskiego, jakoby Piotr i Filip mieli dzieci).
Przykład córki św. Piotra, św. Petroneli, po pierwsze jest może być fałszywy, ponieważ jedynie apokryfy gnostyckie podają, jakoby św. Piotr miał córkę, co należy zaliczyć do fantazji i fałszerstw nierzadkich w tego typu pismach. Po drugie, jeśli nawet miał córkę przed poznaniem Pana Jezusa nie przeczy temu, że wraz z powołaniem na Apostoła opuścił on rodzinę (gdyż był już wtedy wdowcem) i żył odtąd w celibacie. Ten wątek jest bardzo istotny, bo z wielu stron, także wewnątrz Kościoła Katolickiego są prądy, które chcą zlikwidować celibat. Do tego używa się różnych fałszywych argumentów.
Przed odejściem do nieba Pan Jezus zlecił Piotrowi najwyższą władzę pasterzowania nad Jego Apostołami i pozostałymi wiernymi wyznawcami (J 21, 15-19). Apostołowie od początku podjęli te słowa i uznali w Piotrze pierwszego spośród siebie. We wszystkich wykazach apostolskich Piotr jest zawsze stawiany na pierwszym miejscu.
Św. Piotr poniósł śmierć męczeńską według podania na wzgórzu watykańskim. Miał być ukrzyżowany według świadectwa Orygenesa głową w dół na własną prośbę, gdyż czuł się niegodnym umierać na krzyżu jak Chrystus. Cesarz Konstantyn Wielki wystawił ku czci św. Piotra nad jego grobem bazylikę. Obecna bazylika Św. Piotra w Rzymie pochodzi z wieku XVI-XVII, zbudowana została w latach 1506-1629. Teren wokół bazyliki należy do Państwa Watykańskiego, istniejącego w obecnym kształcie od roku 1929 jako pozostałość dawnego państwa papieży.
Oprócz tej najsłynniejszej świątyni, wystawionej ku czci św. Piotra Apostoła, w samym Rzymie istnieją ponadto: kościół św. Piotra na Górze Złotej (Montorio), czyli na Janikulum, zbudowany na miejscu, gdzie Apostoł miał ponieść śmierć męczeńską; kościół św. Piotra w Okowach, wystawiony na miejscu, gdzie św. Piotr miał być więziony; kościół świętych Piotra i Pawła; kościółek „Quo vadis” przy Via Appia, wystawiony na miejscu, gdzie Chrystus według podania miał zatrzymać Piotra, usiłującego opuścić Rzym.
Św. Piotr, pierwszy papież, jest patronem m. in. diecezji w Rzymie, Berlinie, Lozannie; miast: Awinionu, Biecza, Duszników Zdroju, Frankfurtu nad Menem, Genewy, Hamburga, Nantes, Poznania, Rygi, Rzymu, Trzebnicy; a także blacharzy, budowniczych mostów, kowali, kamieniarzy, marynarzy, rybaków, zegarmistrzów. Wzywany jako orędownik podczas epilepsji, gorączki, febry, ukąszenia przez węże.
Św. Paweł pochodził z Tarsu w Cylicji – Mała Azja. Urodził się jako obywatel rzymski, co dawało mu pewne wyróżnienie i przywileje. W naglących wypadkach umiał z tego korzystać. Nie zmieniono Mu imienia. Imię otrzymał na cześć pierwszego króla Izraela-Saula. Na terenach greckich, na przykład w miejscu urodzenia, zwracano się doń greckim imieniem Paulos; gdy przebywał w Palestynie i rozmawiał po aramejsku, mówiono do niego Szaul (Saul); gdy pojawił się w Rzymie i posługiwał się łaciną, zwracano się doń Paulus.
Według bardzo starożytnego podania św. Paweł miał ponieść śmierć od miecza (jako obywatel rzymski).
Św. Paweł jest autorem 13 listów do gmin chrześcijańskich, włączonych do ksiąg Nowego Testamentu. Jest patronem licznych zakonów, Awinionu, Berlina, Biecza, Frankfurtu nad Menem, Poznania, Rygi, Rzymu, Saragossy oraz marynarzy, powroźników, tkaczy.
***
30 CZERWCA PIĄTEK: Święci Pierwsi Męczennicy Świętego Kościoła Rzymskiego. Ze wszystkich miast, najwięcej męczenników poniosło śmierć i pochowano w Rzymie. Przez pierwszych 300 lat chrześcijaństwa to tu powstawały dekrety prześladowcze i tu je skwapliwie wykonywano. Kościoły i kaplice Rzymu kryją w swoim cieniu setki ich relikwii. Samych papieży, którzy za wiarę oddali swoje życie, jest około trzydziestu. Kościół pochyla się dzisiaj nad tymi, którzy w jego początkach, podczas prześladowań rzymskich, złożyli za wiarę ofiarę z życia.
Święty Władysław, król, 1040(1048)-1095, Węgry. Był synem króla węgierskiego Beli I i Rychezy (imię niepewne), córki króla polskiego Mieszka II. Urodził się ok. 1040-1048 w Krakowie, gdzie jego ojciec przebywał na wygnaniu. Dzieciństwo i młodość spędził na dworze Kazimierza Odnowiciela, a potem Bolesława Śmiałego. Znał dobrze język polski i polskie obyczaje. Mając 16 lat, udał się na Węgry. Po śmierci starszego brata, Gejzy, Władysław objął panowanie. Na początku były to niełatwe rządy, walczył bowiem ze sprowadzonymi przez przeciwników jego sukcesji Awarami i Pieczyngami, a następnie z cesarzem niemieckim Henrykiem IV, który najechał Węgry. Rządził równie dobrze jak jego kuzyn z rodu Arpadów Stefan I (pierwszy król Węgier), którego pamięć Władysław uczcił przez przeniesienie relikwii. Przyczynił się też do ożywienia kultu Emeryka i biskupa Gerarda (Gelerta).
Był wzorem średniowiecznego rycerza. Słynął ze świątobliwego życia. Po przyłączeniu Kroacji do korony węgierskiej w Zagrzebiu ufundował biskupstwo Agram. Ufundował i wybudował od podstaw Wielki Waradyn – stolicę biskupią (dziś Oradea w Rumunii), miejsce swojego przyszłego pochówku.
W 1095 r. na synodzie w Clermont, gdy papież ogłosił pierwszą krucjatę przeciw muzułmanom dla uwolnienia Ziemi Świętej, Władysława wybrano jednogłośnie jej wodzem. Nie wyruszył jednak z krucjatą, ponieważ Pan Bóg powołał go do siebie. Grób Władysława został od razu otoczony kultem. Niestety, w roku 1556 sarkofag króla został zniszczony przez protestantów. Całkowicie katedrę w Wielkim Waradynie zniszczyły wojska tureckie w XVII wieku (obecnie została ona odbudowana).
Jest patronem Węgier. Jego imię przybrał na chrzcie król Jagiełlo, który pielgrzymował do grobu patrona.
Błogosławiony January Maria Sarnelli, redemptorysta, 1702- 1744, Italia. Początkowo chciał wstąpić do jezuitów; ostatecznie jednak rozpoczął studia i został adwokatem. Spotykana na każdym kroku nędza ludzi z ulicy kazała mu iść do seminarium. Ubogim poświęcił całe swoje krótkie życie. Nazywany jest apostołem Neapolu. Był jednym z pierwszych redemptorystów u boku założyciela, św. Alfonsa Marii Liguoriego. Razem nauczali świeckich katechizmu i organizowali wieczorne nabożeństwa. Szczególnie dużo January zdziałał dla kobiet ulicy. Im poświęcił dużą część swego apostolskiego wysiłku i kilka książek. Zmarł wyczerpany, z zaawansowaną gruźlicą, mając zaledwie 42 lata.
BARDZO DUŻO PISAŁ I WIELE MIEJSC ODWIEDZIŁ, ABY NAWRACAĆ. POMIMO OGROMU NIEPOWODZEŃ NIE ZATRZYMYWAŁ SIĘ
Błogosławiony Rajmund Lull, męczennik?, 1223-1316, Majorka. Wcześnie dostał się na dwór Jakuba I, króla Aragonii, potem na dwór Jakuba II z Majorki, u którego został marszałkiem dworu. W 1257 r. ożenił się z Blanką Picany, która urodziła mu syna Dominika oraz córkę Magdalenę. W pięćdziesiąt lat później wyzna, że był wówczas „żonaty, z dziećmi, dość bogaty, lekkomyślny i światowy”.
W wieku 30 lat doznał wizji Ukrzyżowanego. Gdy wizja czterokrotnie się powtórzyła, postanowił: 1) przyłożyć się do nawracania muzułmanów, nawet gdyby miał ponieść męczeństwo; 2) napisać książkę przeciw błędom niewiernych; 3) przekonać papieża i królów, aby założyli klasztory dla przyszłych misjonarzy i uczyli ich języków, którymi mówią niewierni. Udał się następnie jako pielgrzym do Rocamadour i Composteli. Przez dziewięć lat uczył się łaciny, arabskiego, filozofii, teologii oraz innych dyscyplin. Medycynę zgłębiał w Montpellier. Około 1274 r. powziął myśl o własnej, jak mniemał, sztuce nawracania. Napisał więc Ars compendiosa inveniendi veritatem i kilka dziełek pomocniczych.
W 1276 r. Rajmund założył w Miramar, na Majorce, klasztor dla nauczania misjonarzy języków wschodnich. Niestety, z powodu niepokojów politycznych nie przetrwał on nawet dwudziestu lat. Nieco później Rajmund wyruszył do Rzymu, ale tam dopiero co zakończył swe życie Honoriusz II. Następnie udał się do Paryża, gdzie jego Sztukę uznano za zbyt skomplikowaną. Jej modyfikację przedstawił w Ars inventiva veritatis (1290). W Tunisie rozpoczął dysputy z uczonymi islamu. Gdy zorientowano się, do czego zmierza, skazano go na śmierć, potem karę zamieniono na wygnanie.
Wylądował w Neapolu. Głosił następnie kazania do jeńców saraceńskich. Zniechęcony rezultatami swych apeli, sporządził jeszcze encyklopedyczne dzieło Arbre de ciència i opuścił Italię. Przez Montpellier i Perpignan pojechał do Paryża, gdzie zatrzymał się przez dwa lata. Zredagował wtedy około tuzina dziełek. W Barcelonie zaś otrzymał następnie pozwolenie na głoszenie nauk w synagogach i meczetach.
Wróciwszy na swą rodzinną wyspę, podobną działalność kontynuował wśród tamtejszych muzułmanów. W Cant de Ramon opłakiwał swe porażki, zwłaszcza upadek kolegium w Miramar. Wyprawił się następnie na Cypr, ale nie osiągnąwszy niczego, udał się w 1302 r. do Genui. W Lyonie zetknął się z papieżem Klemensem V, ale i to spotkanie niczego nie przyniosło. Z Majorki wyruszył następnie po raz drugi do Afryki. Gdy w Bougie zaczął przemawiać, obrzucono go kamieniami, potem uwięziono i osadzono w ohydnej celi. Po sześciu miesiącach przebywania w więzieniu wsadzono go na statek, który rozbił się u wejścia do portu Pizy. Wszystko wówczas stracił.
W maju 1313 r., gdy już miał 81 lat, wyruszył na Sycylię, gdzie napisał niemal 40 dziełek, potem trafił do Tunisu. Tam zmarł może na początku 1316 r., ale nie jest wykluczone, że swe pracowite życie zakończył, gdy wracał statkiem na Majorkę. Jedni twierdzą, że zginął śmiercią męczeńską. Franciszkanie wspominali go jako swego błogosławionego tercjarza (świecki należący do III Zakonu św. Franciszka) w dniu 3 lipca. Natomiast w naszych czasach wybitnym i oryginalnym myślicielem zainteresowało się wielu. Badacze pochylają się nad jego pismami, które ukazują się w krytycznych wydaniach, omawiają jego naukę i duchowość, a dostrzegając wpływ na potomnych, mówią nawet o „lullizmie”.
***
1 LIPCA SOBOTA: Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa!! Do czasu reformy kalendarza liturgicznego po Soborze Watykańskim II w dniu 1 lipca obchodzona była uroczystość Najdroższej Krwi Chrystusa. Obecnie obchód ten został w Kościele Katolickim złączony ;/ z uroczystością Najświętszego Ciała Chrystusa (zwaną popularnie Bożym Ciałem), zachował się jedynie – na zasadzie pewnego przywileju – w zgromadzeniach Księży Misjonarzy i Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa.
Jak Boże Ciało jest rozwinięciem treści Wielkiego Czwartku, tak uroczystość Najdroższej Krwi Jezusa była jakby przedłużeniem Wielkiego Piątku. Ustanowił ją dekretem Redempti sumus w roku 1849 papież bł. Pius IX i wyznaczył to święto na pierwszą niedzielę lipca. Cały miesiąc był poświęcony tej tajemnicy. Papież św. Pius X przeniósł święto na dzień 1 lipca. Papież Pius XI podniósł je do rangi świąt pierwszej klasy (1933) na pamiątkę dziewiętnastu wieków, jakie upłynęły od przelania za nas Najświętszej Krwi.
Szczególnym nabożeństwem do Najdroższej Krwi Pana Jezusa wyróżniał się św. Kasper de Buffalo, założyciel osobnej rodziny zakonnej pod wezwaniem Najdroższej Krwi Pana Jezusa (+ 1837). Misjonarze Krwi Chrystusa mają swoje placówki także w Polsce. Od roku 1946 pracują w Polsce także siostry Adoratorki Krwi Chrystusa, założone przez św. Marię de Mattias. Gorącym nabożeństwem do Najdroższej Krwi wyróżniał się także papież św. Jan XXIII (+ 1963). On to zatwierdził litanię do Najdroższej Krwi Pana Jezusa, a w liście Inde a primis z 1960 r. zachęcał do tego kultu.
Nabożeństwo ku czci Krwi Pańskiej ma uzasadnienie w Piśmie świętym, gdzie wychwalana jest krew męczenników, a przede wszystkim krew Jezusa Chrystusa. Po raz pierwszy Pan Jezus przelał ją przy obrzezaniu. W niektórych kodeksach w tekście Ewangelii według świętego Łukasza można znaleźć informację, że podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym pot Jezusa był jak krople krwi (zob. Łk 22, 44). Nader obficie płynęła ona przy biczowaniu i koronowaniu cierniem, a także przy ukrzyżowaniu. Kiedy żołnierz przebił Jego bok, „natychmiast wypłynęła krew i woda” (J 19, 24).
Serdeczne nabożeństwo do Krwi Pana Jezusa mieli święci średniowiecza. Połączone ono było z nabożeństwem do Ran Pana Jezusa, a zwłaszcza do Rany Jego boku. Wyróżniali się tym nabożeństwem: św. Bernard (+ 1153), św. Anzelm (+ 1109), bł. Gueryk d’Igny (+ 1160) i św. Bonawentura (+ 1270). Dominikanie w piątek po oktawie Bożego Ciała, chociaż nikt nie spodziewał się jeszcze, że na ten dzień zostanie kiedyś ustanowione święto Serca Pana Jezusa, odmawiali oficjum o Ranie boku.
NA BOSO W ZIMĘ
Święty Otton z Bambergu, 1060-1139, biskup, Niemcy. Dokumenty o św. Ottonie są bardzo bliskie czasom jego działalności – a przez to wiarygodne. Do Polski przybył jako kleryk w orszaku opata Henryka z Würzburga, który został później arcybiskupem gnieźnieńskim. W Polsce Otton przebywał dłuższy czas, zapoznał się tu dobrze z językiem i miejscowymi obyczajami. Prowadził szkołę w Gnieźnie. W młodym wieku był kapelanem na dworze księcia Władysława Hermana.
Po pewnym czasie powrócił jednak do Niemiec. Został kanclerzem Henryka IV. Cesarz powierzył mu wykończenie katedry Najświętszej Maryi Panny w Spirze (niem. Speyer, jedno z najstarszych miast niemieckich, leżące nad Renem w pobliżu Karlsruhe). W grudniu 1102 roku Otton został mianowany biskupem Bambergu. 1 lutego 1103 r. mimo ciężkiej zimy Otton wszedł do swego miasta boso i w szacie pokutnej, co wywarło duże wrażenie na wiernych. Musiał się wyróżniać wśród biskupów niemieckich dużym taktem i zmysłem politycznym, skoro jemu właśnie powierzono bardzo delikatną misję pokojową między Henrykiem IV a papieżem Paschalisem II (1105).
Troszczył się o reformę kleru i o karność w klasztorach. Założył tak wiele nowych fundacji, że zasłużył sobie na przydomek „ojca zakonów”. Założył bowiem 15 dużych i 6 mniejszych klasztorów. Popierał gorliwie i wspomagał cystersów i norbertanów (premonstratensów). Jednak największym jego dziełem było nawrócenie Pomorza.
Pierwszą miejscowością, gdzie głosił Ewangelię były Pyrzyce. Następnie przyszła kolej na Szczecin i inne miasta. Gorzej powiodło się w Wolinie. Omal nie doszło do krwawego starcia. Otton został tam pobity i był zmuszony ratować się w nocy ucieczką. Chrzest przyjęły nadto: Kołobrzeg, Białogard, Kamień, Kłodno, Lubin i Niekładz. W każdej z miejscowości zbudowano kościół i osadzono kapłanów. W lutym 1125 r. powrócił Otton przez Uznam, Wolin, Kamień, Kłodno, Kołobrzeg, Białogard i Ujście do Gniezna, aby omówić wyniki wyprawy, ocenić je, obmyśleć dalsze plany i przedstawić Bolesławowi konkretne życzenia Pomorzan. Teraz mógł powrócić do swojej diecezji, witany tam tryumfalnie jako apostoł Pomorza. W ciągu ośmiu miesięcy ochrzcił 22 000 Pomorzan.
Książę Pomorza – Bogusław I, syn Warcisława, złożył znaczną ofiarę na świece na grób biskupa Ottona. Był to piękny symbol wdzięczności za światło Ewangelii, jakie przyniósł na Pomorze św. Otton. Św. Otton jest patronem archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej i Pomorza.
Błogosławiony Jan Nepomucen Chrzan, kapłan i męczennik, 1885- 1942. W pierwszych dniach września 1939 r. do Żerkowa weszli Niemcy i natychmiast poddali szykanom i prześladowaniom ks. Jana Nepomucena, znanego z duszpasterskiej, społecznej i patriotycznej postawy. Kilkukrotnie napadali na plebanię, bijąc kapłana. Wkrótce zamknęli kościół, dozwalając na jego otwieranie tylko w niedziele, na Mszę św. sprawowaną pod nadzorem niemieckiej policji.
Deportowano go do obozu KL Dachau i nadano mu numer 28097. Początkowo ze wzburzeniem reagował na bestialskie traktowanie więzionych, na poniżenia, tortury. W miarę upływu czasu przyjął wszystkie upokorzenia wobec siebie i męczarnie jako wyraz woli Boga. Jak zaświadczył jeden ze współwięźniów, ks. Dezydery Wróblewski: „zmienił się bardzo, tak iż ufając całkowicie łasce Bożej, oddając się całkowicie Bogu, był w stanie znieść wszelkie cierpienia”.
Zmaltretowany, chory i wycieńczony, zmarł 1 lipca 1942 r. Jego ostatnie słowa miały brzmieć: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Jego ciało spalono w obozowym krematorium. W gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej został beatyfikowany przez św. Jana Pawła II w Warszawie 13 czerwca 1999 r.
Święty Teobald z Provins, pustelnik, 1017-1066. Urodził się w rodzinie hrabiowskiej. Pomimo takiego pochodzenia nie podjął służby rycerskiej. Ze swoim przyjacielem Walterem udał się najpierw do klasztoru Saint-Remi w Reims, potem do Pettingen, w Luksemburgu, gdzie na swe życie zarabiał jako murarz i parobek. Stamtąd wyruszył razem z Walterem na pielgrzymkę do Santiago, potem do Rzymu. Chcieli się także udać do Ziemi Świętej, ale w czasie pobytu we włoskim Salanigo Teobald na skutek praktykowanych umartwień zapadł na zdrowiu. Biskup Vicenzy, zorientowawszy się w jego wiedzy i cnocie, wyświęcił go wówczas na kapłana.
Został następnie u kamedułów mnichem-eremitą. W pobliżu jako eremitka osiadła potem także jego matka. Czczono go jako patrona węglarzy, dzięki czemu stał się również patronem karbonariuszy.
***
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.