CLVI (156) odc. CIERPIENIE JEST PROWOKACJĄ.

Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.

W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Miał myśli samobójcze.
2. Sekret sukcesu Mateusza Kieliszkowskiego – wicemistrza świata w strongman.
3. Grzech, który nie zostanie odpuszczony.

Odcinek CLVI (156)
1. TEMAT: Cierpienie jest prowokacją.
2. TEMAT: Dlaczego ubieramy choinkę?
3. TEMAT: Niewybaczalny grzech.
4. TEMAT: Życzenia.

***

1. TEMAT: CIERPIENIE JEST PROWOKACJĄ.
W wieku 7 lat w czasie zimy spłonął jego dom wraz z całym dobytkiem. Nie zostało nic. Przebywali jakiś czas u sąsiadów. Widząc wielkie dobro od innych ludzi w tak trudym momencie jako małe dziecko modlił się wtedy, żeby każdego raz dom spłonął w Polsce. Bo tyle dobra otrzymali: ubrania, jedzenie, pieniądze.

    Rodzice, Urszula i Bogdan Mela, ledwo wiązali koniec z końcem. Nie było na ogrzewanie. Zimą 1997 roku dogrzewali się więc farelką. Którejś nocy farelka się zapaliła. Ogień najpierw zajął szafę. Potem spłonęło wszystko. Zostało kilka nadpalonych książek. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ula mówiła wtedy, że skoro los tak ich doświadczył, że muszą zaczynać od nowa, nic gorszego się już nie przytrafi.

  ŚMIERĆ 7-LETNIEGO BRATA

  Osiem miesięcy później na oczach całej rodziny utopił się siedmioletni Piotruś. Jasiek: „Były wakacje. Pojechaliśmy nad jezioro. Piotruś pływał w pontoniku. W pewnej chwili ześlizgnął się do wody. Pierwsza myśl: polecieć i go ratować. Ale nie umiałem pływać. Pobiegłem po pomoc. Tata i kilku mężczyzn skoczyło do wody. Mama, siostry i ja rzuciliśmy się na kolana modlić. Boże, krzyczeliśmy, uratuj Piotrusia! Wyłowili go. Zawieźli na pogotowie. Lekarz nie pozwolił nam wejść do sali. Potem wyszedł i powiedział, że Piotruś nie żyje”.

   Zastanawiał się potem wielokrotnie, dlaczego nas to spotyka. Dlaczego?! Dlaczego?! W jednym roku pożar, śmierć Piotrusia. Myślał: Co ten Bóg chce nam pokazać? Że nas nienawidzi? Te same pytania zadawał, leżąc w szpitalu po wypadku. Ale czy można pogniewać się na Boga?

   Czasami dostajemy odpowiedź a czasami trzeba nauczyć się żyć bez odpowiedzi – śmierć brata.

   Jan teraz nie skupia się na tym, że jego brat umarł, gdy miał 7 lat, ALE dziękuje za 7 lat życia brata.

   Dlaczego mnie to spotkało?

   ZAWSZE MOŻE BYĆ LEPIEJ, ALE I ZAWSZE MOŻE BYĆ GORZEJ…

   24 lipca 2002 doznał porażenia prądem, kiedy wszedł podczas deszczu do niezabezpieczonej stacji transformatorowej na placu zabaw w Malborku. Odzyskawszy przytomność, został niezwłocznie przewieziony do szpitala w Gdańsku, gdzie po trzech miesiącach leczenia podjęto decyzję o amputacji lewego podudzia i prawego przedramienia.

   15 tysięcy voltów przepłynęło przez ciało młodego Jaśka Meli. Przeżył cudem – i tych cudów w jego życiu nie brakuje do tej pory.

   Rodzice Meli domagali się w imieniu syna zadośćuczynienia i pokrycia kosztów leczenia w wysokości 300 tys. zł od Koncernu Energetycznego Energa. Opierając się na opinii biegłych, sąd uznał, że bezpośrednią przyczyną wypadku nie było samo wejście Meli do budynku trafostacji, lecz dotknięcie ręką przewodów elektrycznych, natomiast od 13-letniego chłopca można już było oczekiwać podstawowej znajomości zasad bezpieczeństwa związanych z urządzeniami pod napięciem. Sąd uznał Melę winnym wypadku w 25%, przyznał mu odszkodowanie w wysokości ponad 230 tys. zł i miesięczną rentę, koncern Energę zaś obarczył odpowiedzialnością za zaniedbania polegające na pozostawieniu otwartego i niezabezpieczonego budynku transformatorowni.

   Czy gdyby nie wypadek, zapamiętałby ten dzień? Pewnie nie. A lipiec tego roku był deszczowy. Na placu Kusocińskiego w Malborku plac zabaw, na nim huśtawki, kosz i stół do tenisa. Obok budynek transformatora. Jasiek z kolegami gra w ping-ponga. Deszcz przychodzi nagle, jakby ktoś rozpruł worek z wodą. Chłopaki rozchodzą się do domów. Jasiek mieszka obok, ale zostaje z kolegą, który ma dalej. Muszą się gdzieś skryć przed deszczem. Budynek transformatora jest otwarty.

   Ktoś wcześniej tam był, w środku stoją puste butelki po piwie. Janek: „Nie pamiętam, ile tam staliśmy. W pewnej chwili poczułem, że przepływa przeze mnie prąd. Ocknąłem się po jakimś czasie. Leżałem na betonowej podłodze. Nie miałem czucia w lewej nodze od kolana w dół, prawą rękę jakby mi ktoś przykleił do piersi. Nie wiem, jak to zrobiłem, ale wstałem i kulejąc, doszedłem do domu. Tata wziął mnie na ręce i zawiózł na pogotowie. Byłem w szoku. Nic mnie nie bolało”. W szpitalu lekarz długimi nożycami rozcina but i spodnie Janka. Jasiek myśli: A tak lubiłem te buty.

   Ból przyszedł potem. I został na wiele miesięcy.

Patron aptekarzy, tych którzy piszą i przepisują, Albanii to:
Wraz ze swoimi towarzyszami wykupił kilka tysięcy katolików z niewoli:

Heroicznie znosił chorobę, kalectwo paraliżu:

Pierwsze miasto w Polsce z choinką to:

https://www.swiatlowmroku.pl/category/swieci_12-24/

    CIERPIENIE JEST PROWOKACJĄ

   Anna Dymna: „Ludzie, którzy zetknęli się z takim cierpieniem jak Jasiek, albo się załamują i idą na straty, albo robią rzeczy niewiarygodne. Czesław Miłosz, który lubił oglądać mój program, powiedział mi kiedyś, że cierpienie jest prowokacją. Uruchamia siłę, o jaką człowiek siebie nie podejrzewa. Jasiek potrafił ją w sobie odnaleźć, dlatego robi rzeczy, o których inni tylko marzą”.

   Jasiek: „Dużo bólu w życiu przeszedłem i wiem, że każdy ból da się wytrzymać”. Potem patrzy mi w oczy. „Może nie każdy…”.

  NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ TRZEBA OSWOIĆ

  Odwlekał moment, gdy po wypadku spojrzał na siebie po raz pierwszy. Jasiek: „To byłem cały ja. Cały, niecały. Co czułem? Pustkę”.

   Niepełnosprawność trzeba oswoić. W szpitalu myślał: Jak mam wyjść z domu bez nogi? Jak mam w ogóle dalej żyć? Wyobrażał sobie konkretne sytuacje, kiedy tej nogi czy ręki brakuje. Ale trudniej było z głową. Nauczyć się krojenia chleba jedną ręką jest łatwo. To zdolność manualna, opanowuje się ją z czasem. Po wypadku poznaje w restauracji dziewczynę, która urodziła się bez rąk. I co mam teraz zrobić, myśli, gdy kelner przynosi jedzenie. Nakarmić ją? A ona zdejmuje buty, bierze widelec w palce jednej stopy, nóż w palce drugiej i je, jak gdyby nigdy nic.

   Jasiek: „Dla mnie szok. Dla niej praktyka. Jeszcze długo po wypadku w głowie tłukły się myśli: Chciałbym się wybrać na koniec świata. Ale jak? Jestem niepełnosprawny, i tak się nie uda. Panie Boże, daj mi pracę, która będzie dawała mi radość. Ale jestem niepełnosprawny i nie dostanę pracy. Fajnie by było znaleźć sobie dziewczynę, która by mnie pokochała. Ale która mnie pokocha, gdy nie mam ręki i nogi?”.

   Potem Jaśkowi spełniają się wszystkie te rzeczy. Ale wtedy jeszcze o tym nie wie.
   
   Medycyna mówi, że żyć nie powinien. 15 tysięcy voltów. Tyle przepłynęło przez ciało Jaśka. 220 voltów jest w gniazdku. I może zabić. Więc czy to cud?

   Sala szpitalna jest szara. Przez dwa i pół miesiąca Janek leży na sali pooperacyjnej. Czasem obok inny pacjent. Kilku z nich wywieziono potem pod białym prześcieradłem. Jasiek: „Po lekarzu widać, kto przeżyje, kto umrze. Kiedy na mnie patrzył, miał w oczach, że umrę. Pomyślałem, że skoro tak, to wszystko w rękach Boga. Ale chciałem żyć. Nie dla siebie. Dla mamy”.

   I taki obrazek w głowie się pojawia. Kilka lat po śmierci Piotrusia Janek ściga się z kolegami na rowerze. Jadą pod prąd, pędzą między samochodami. Nauczycielka widzi to, w dzienniczek wpisuje uwagę. Mama czyta, patrzy na Jaśka, nie opieprza, nie krzyczy, mówi cicho: „Jasiek, straciłam Piotrusia, nie przeżyję utraty drugiego syna”.

   Więc Jasiek w szpitalu robi wszystko, by przeżyć. Nawet jak mu po kawałku odcinają rękę i nogę. Nawet gdy morfina podawana co sześć godzin działa tylko przez cztery, a kolejne dwie są nie do zniesienia, kiedy krzyczy i tak boli, że przywiązują go pasami do łóżka – walczy. Nawet gdy któregoś dnia silna zazwyczaj mama pęka, patrząc na coraz krótsze kończyny syna, i wybiega z sali, zanosząc się płaczem – on walczy.

   Już po amputacji w szpitalu wielokrotnie śni mu się, że ma obie nogi. Że robi coś lewą ręką, a potem nagle, zza pleców, wyciąga prawą. Myśli: A więc to sen! A potem się budzi. I jest ciężko.

   ZAPRASZAM ZA TYDZIEŃ NA KOLEJNĄ CZĘŚĆ O JASIU MELI.

***

2. TEMAT: DLACZEGO UBIERAMY CHOINKĘ?
     W średniowieczu, w wielu miejscach Europy popularne stały się przedstawienia bożonarodzeniowe, zwane dramatami o Adamie i Ewie.

    I stąd właśnie wywodzi się zwyczaj bożonarodzeniowych choinek. W tych przedstawieniach dekoracja obejmowała także drzewo, którego owoc stał się powodem upadku Adama i Ewy. Z Niemczech pochodzą pierwsze przekazy o bożonarodzeniowych choinkach.
 
   Była to na ogół jodła bądź świerk, gdyż trudno było znaleźć kwitnącą jabłoń. Na nich zawieszano czerwone jabłka. Po zakończeniu misteriów odprawianych 24 grudnia, nazajutrz w dzień Bożego Narodzenia drzewa te przenoszono najpierw do kościołów, a później zaczęto nimi zdobić także miejskie domy.

  Ojczyzną bożonarodzeniowej choinki jest dokładnie Alzacja końca XV wieku, leżąca na granicy Francji i Niemiec. Najstarszy przekaż sięga roku 1492 a dotyczy dekoracji choinkami jodłowymi katedry w Strasburgu i 9 innych tamtejszych kościołów.

   Dość szybko, bo już w XVI wieku choinkowy zwyczaj rozpowszechnił się w całej niemieckiej Nadrenii, a stamtąd przeszedł do innych regionów Europy. A dotyczył nie tylko kościołów, ale też np. szpitali, ratuszy.

   Ważnym nośnikiem zwyczaju strojenia choinek był związek północnych miast portowych, leżących nad Bałtykiem. Już w 1510 r. odnotowano choinkę świąteczną w Rydze, a nieco później w Tallinie, Bremie i wreszcie w Gdańsku, gdzie pierwsze informacje o choinkach pochodzą z 1698 r. To właśnie Gdańsk jest pierwszym miastem na terenie Polski, gdzie w schyłku XVII w. zaczęto dekorować choinki. Jednak nie przeniósł się na inne tereny Polski.

   Do Ameryki, choinka zawędrowała w XVIII wieku, dzięki żołnierzom niemieckim biorącym udział w wojnie o niepodległość USA. Na początku XX wieku choinka stanowiła już nieodłączny element Bożego Narodzenia. Nic dziwnego, że pojawiła się na froncie w okopach I wojny światowej. Przy niej spotykali się nawet i składali sobie życzenia żołnierze wrogich armii.

 Niektórzy badacze uważają, że pierwowzorów bożonarodzeniowego drzewka należy szukać w głębokiej przedchrześcijańskiej przeszłości, w pierwotnym kulcie drzew, który miał cechować religie dawnych ludów, m.in. germańską i słowiańska.

  Tymczasem prawda jest taka, że rodowód choinki w Europie jest wyłącznie chrześcijański. U jego podstaw leżą motywy drzewa życia, które rosło w raju, oraz światłości zstępującej na świat w Boże Narodzenie, co choinka symbolizuje. Marcin Luter, były ksiądz katolicki, twórca protestantyzmu, również nie wymyślił choinki.

  Gwiazda umieszczona na szczycie choinki symbolizuje gwiazdę betlejemską, która wskazała Mędrcom miejsce narodzin Zbawiciela. Bombki przypominają zakazany owoc, który spożyli pierwsi rodzice. Łańcuchy-przypominały kształtem węża kusiciela oraz więzy grzechu, które przyszedł zerwać Pan Jezus.

  Światełka na choince-Pana Jezusa, który jest światłością świata i daje nam nadzieje. Nie możemy użyć jabłoni w zimę, która ma nam przypomnieć o raju, więc daje się inne zielone drzewo, czyli świerk, jodłę. Choinka ma nam przypomnieć o grzechu Adama i Ewy, ale jednocześnie o Panu Jezusie, który rodzi się, aby umrzeć i zmartwychwstać, czyli pokonać grzech, zadośćuczynić i posprzątać bałagan, który uczynili Adam i Ewa oraz pozostali ludzie. Adam i Ewa zgrzeszyli używając drzewa, tak Pan Jezus zbawia świat używając też drzewa, ale krzyża.

  DLA PRZYPOMNIENIA:
  Choinkę powinno ubierać się dopiero 24 grudnia, bo wtedy kończy się Adwent-czas przygotowania na Boże Narodzenie.
Jeszcze rozumiem 2-3 dni wcześniej, ale większość ludzi patrzy na tv i sklepy. Ubiera pod koniec listopada, na początku grudnia, bo chodzi o pieniądze.

   I potem chowasz choinkę pewnie pod koniec grudnia lub 6 stycznia, bo tak długa ją miałeś to padła albo już tv i sklepy każą chować to posłusznie chowasz do piwnicy. A powinna być do 2 lutego, bo mija 40 dni od Narodzin Pana Jezusa i wtedy ofiarowano Go wg zwyczajów żydowskich w świątyni. I wtedy kończy się wątek życia Pana Jezusa z bycia noworodkiem. Potem mamy już fragment jak 12 lat. 

   Oczywiście choinka nie jest najważniejsza w tym wszystkim, w tych coraz bardziej świętach bez głównego bohatera.. Ale już coś mówi o nas…

                                                                                                        ***

3. TEMAT: NIEWYBACZALNY GRZECH.

    Powody, dla których mówi się o niewybaczalnym grzechu:

  1. Zatwardziałość serca:
    Taki grzech wynika z całkowitej odmowy przyjęcia Bożego miłosierdzia i łaski. To świadome i celowe odrzucenie działania Ducha Świętego.
  2. Brak skruchy:
    Warunkiem otrzymania przebaczenia jest żal za grzechy i prośba o przebaczenie. Grzech niewybaczalny to taki, w którym osoba nie tylko grzeszy, ale także zamyka się na możliwość nawrócenia, bo nie chce.

    • Bez skruchy i otwartości na Boże przebaczenie nie można go otrzymać, ponieważ Bóg szanuje wolną wolę człowieka.
  3. Świadome bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu:
    To szczególny rodzaj grzechu, w którym człowiek świadomie przypisuje działanie Ducha Świętego (np. dobro, cuda) złu.

    Czy naprawdę jest niewybaczalny?

    Kościół katolicki naucza, że Boże miłosierdzie jest nieskończone, ale warunkiem przebaczenia jest otwartość człowieka. Oczywiście to nie jedyny warunek, ale niezbędn.  Jeśli ktoś dobrowolnie i świadomie trwa w grzechu, odrzucając Boga do końca życia, sam zamyka sobie drogę do przebaczenia.

   Nie chodzi o to, że Bóg nie chce wybaczyć, ale że człowiek nie pozwala Mu działać.

  W następnych odcinkach będzie kontynuacja, a także rozpisanie konkretnych, szczegółowych grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, czyli niewybaczalnych.

 ***

4. TEMAT: ŻYCZENIA.
   Z okazji zbliżających się Świąt Narodzenia Pana Jezusa oraz Nowego Roku kalendarzowego życzę Ci Drogi czytelniku oraz mój darczyńco:

  – abyś się nigdy nie poddawał, a siłę czerpał z modlitwy, sakramentów i wiary w Bożą Opatrzność,
– aby Twoja wiara jeszcze bardziej wzrosła,

    – lepiej odczytywał znaki, które daje Ci Pan Bóg poprzez dobre myśli, spotkanych ludzi i wydarzenia,
    – abyś podejmował mądre decyzje w życiu,
    – odwagi w podejmowaniu trudnych decyzji,
    – nie zniechęcał się porażkami, upadki, błędami, grzechami, ale szedł do spowiedzi św. i na nowo walczył wyciągając wnioski,
    – pokory, bo bez bez niej Bóg nie da Ci więcej, bo zrobisz sobie krzywdę,
    – aby rok 2025 był lepszy niż 2024,
    – więcej uprawiał sportu i więcej czytał dobrej literatury, zwłaszcza katolickiej sprzed 1970 roku.
    – powodzenia 🙂 modlę się za czytelników, zwłaszcza dobrodziejów.

    Dziękuję, polecam się na przyszłość i też będę walczył, aby rok 2025 był moim rokiem 😀

Krzysztof Faron
nr konta 75 1090 2372 0000 0001 4310 3556
Blik nr tel 796542558
Może być tytuł: Newsletter
ALBO INTENCJE MSZY ŚW.

 ***
UWAGA: 
W Uroczystość Narodzenia Pana Jezusa jest obowiązkowe uczestnictwo we Mszy św. Nieobecność skutkuje grzechem ciężkim, który uniemożliwia przystąpienie do Komunii św.

  KALENDARZ ŚWIĘTYCH:
 Po więcej informacji: https://www.swiatlowmroku.pl/category/swieci_12-24/

 NIEDZIELA 22 GRUDNIA: 
– Św. Franciszka Ksawera Cabrini. 
 
PONIEDZIAŁEK 23 GRUDNIA:
 Św. Serwulus,
– Św. Maria Małgorzata d’Youville.

WTOREK 24 GRUDNIA (wigilia Bożego Narodzenia): 
– św. Adam i św. Ewa. 

ŚRODA 25 GRUDNIA (UROCZYSTOŚĆ NARODZENIA PANA JEZUSA): I dzien oktawy Bożego Narodzenia
– Św. Anastazja,
– Św. Piotr Nolasco.

CZWARTEK 26 GRUDNIA: II dzien oktawy Bożego Narodzenia
– Św. Szczepan.

PIĄTEK 27 GRUDNIA:  III dzien oktawy Bożego Narodzenia
– Św. Jan.

SOBOTA 28 GRUDNIA: IV dzien oktawy Bożego Narodzenia
– Św. Młodziankowie.

Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:        

 BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN. 

                                                           A.M.D.G.
„Idźcie do śś. Maryi i Józefa”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.