
CLVII (157) odc. BÓG MNIE OCALIŁ, ABYM ZROBIŁ W ŻYCIU COŚ DOBREGO.
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Cierpienie jest prowokacją.
2. Dlaczego ubieramy choinkę?
3. Niewybaczalny grzech.
Odcinek CLVII (157)
1. TEMAT: Bóg mnie ocalił, abym zrobił w życiu coś dobrego.
2. TEMAT: Prezent.
3. TEMAT: Jeden z najbardziej popularnych grzechów w XXI w.
4. TEMAT: Bonus z okazji Nowego Roku.
***
1. TEMAT: BÓG MNIE OCALIŁ, ABYM ZROBIŁ W ŻYCIU COŚ DOBREGO.
Przez prawie 2 lata przygotowywał się na zdobycie bieguna północnego (miał wówczas 13 lat od momentu przygotowań).
Znaleźli się sponsorzy oraz Ci, którzy z nim pójdą…
Z dziennika Jaśka. 20 kwietnia 2004 roku, wtorek. „Nie jest dobrze. (…) W nocy dryf oddalił nas od bieguna o trzy kilometry. (…) Warunki są straszne. Nie od nas zależy, czy teren i pogoda będą sprzyjać. Mimo że męczymy się, idąc do przodu, dryf i tak nas cofa. Wczoraj cieszyliśmy się z przebytej drogi, a dziś walczymy o każdy kilometr”.
Aby zdobyć biegun północny trzeba przejść ok. .120 km, temp do ok -30.
Jasiek mówi, że tacy ludzie jak Kamiński nie zjawiają się w życiu przypadkowo. Gdy ten dowiedział się, że w Malborku jest taki Jasiek, który stracił rękę, nogę i chęć do życia, do swojej listy rzeczy do zrobienia dopisuje: „Po pierwsze: pomóc mu załatwić protezę. Po drugie: zabrać go na biegun”.
Marek Kamiński: „Nie do końca wierzyłem, że dojdziemy. Ale chciałem, żeby Jasiek zaczął ćwiczyć. Chciałem, by miał w życiu cel. A biegun to cel trudny. Ludzie myślą, że to atrakcyjne miejsce. A to Ocean Arktyczny pokryty lodem, cały czas w ruchu. Dryfuje w tę i z powrotem. Lód pęka. Bywa bardzo niebezpiecznie”.
Jasiek: „Nie od razu powiedziałem: tak. Po wypadku jeździłem na wózku, wożono mnie, bo jedną ręką wózka nie poprowadzisz. Byłem nieszczęśliwym człowieczkiem, ze spuszczoną głową”. Więc czy ktoś taki dojdzie na biegun? Pytał siebie tysiąc razy. Ludzie dwie ręce mają i dwie nogi, a nie dochodzą. Strach. A potem zuchwała myśl: A może jak dojdę tam, to już będzie mi łatwiej wspinać się w życiu?”
Trening przygotowujący do wyprawy. Czas – półtora roku. Ćwiczenia – codziennie. Biegi po lesie, ciągnięcie za sobą opon, rower, pływanie. Energia wraca z każdym dniem. Kilka miesięcy wcześniej, gdy przymierza pierwszą protezę, skacze z radości. Lekarz krzyczy: „Powoli! Dziennie tylko godzinę! O kulach!”. Jasiek w nosie ma to gadanie. Kule w kąt. Chodzi, biega wręcz, aż kikut boli jak cholera, poobcierany do krwi. Ale jest szczęśliwy.
Potem jest szczęśliwy wiele razy. Kiedy samolot w Kopenhadze odrywa się, wioząc ekipę na Spitsbergen. Kiedy lądując, widzi góry i wszechobecny śnieg. Kiedy już na biegunie północnym wykończony wielodniowym marszem wie, że w tym roku jeszcze przed nim biegun południowy. Kiedy Jan Paweł II, w grudniu, tuż przed jego szesnastymi urodzinami, pisze list do najmłodszego polarnika w historii, przypominając mu słowa z jednego z najpiękniejszych kazań: „Każdy ma swoje Westerplatte. Coś takiego, czego musi bronić i za nic nie oddać. Nigdy”. Kiedy lewą ręką bierze łyżkę i kiedy zatrudnia go na budowie człowiek w Norwegii, gdzie Jasiek jedzie ze swoją ówczesną ukochaną, Kasią.
BÓG MNIE OCALIŁ, ABYM ZROBIŁ W ŻYCIU COŚ DOBREGO
Co to jest szczęście? Długo myślimy. A potem Jasiek wymienia jeszcze: słońce za szpitalnym oknem, łzy na obozie dla paraolimpijczyków, gdzie zawiózł go tata po wypadku, pierwsze pokonane schody, bal Klubu Odkrywców w Nowym Jorku, gdzie poznał nieżyjącego już dziś Steve’a Fosseta, spotykanie ciekawych ludzi, miłość…
Agnieszka Pleti: „Jasiek jest jak guru dla ludzi. Wszyscy od niego oczekują, że będzie tryskał humorem, a on ma swoje dobre i złe dni. Czasem zamyka się w sobie, ucieka, czasem brakuje mu miłości”.
Anna Dymna: „Wszystko przeżywa. Po Kilimandżaro miał smutną twarz. A Jasiek zawsze się uśmiecha. Uśmiech jest jego tarczą i bronią. Pytałam wtedy: »Jasiu, co ci jest?«. Gryzł się z myślami o fundacji. Od kilku lat chciał ją założyć, ale był za młody. Wtedy podjął decyzję. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jaka to odpowiedzialność. On ciągle walczy o innych, a musi przecież też zawalczyć o siebie. Skończyć studia, ułożyć sobie życie. A czasu jest mało, bo ciągle jest ktoś potrzebujący. On od tej swojej misji nie będzie mógł się uwolnić. I to jest niebezpieczeństwo. Nie jest Jaśkiem Melą, chłopcem, mężczyzną, ale Jaśkiem Melą – dobrem publicznym. To nie jest łatwe. Im więcej człowiek robi dla ludzi, tym więcej od niego wymagają. Ale póki to będzie jego pasja, wierzę w niego jak w siebie”.
Lubi wyzwania. Kiedy w 2003 roku Polskę obiegła wieść, że Jasiek Mela bez ręki i nogi idzie na biegun, w środowisku osób z niepełnosprawnościami podniosła się wrzawa. Niektórzy pisali, że takie osoby powinny siedzieć w domu, a nie latać po świecie i bieguny zdobywać. Marek Kamiński: „Myślę, że Jasiek poszedł na bieguny tylko częściowo dla siebie. Miał poczucie misji. Jego mama opowiadała mi, że kiedy obudził się po amputacji, był promienny. Powiedział: »Mamo, nie płacz, Bóg mnie ocalił, żebym zrobił w życiu coś dobrego«”.
Potem wielokrotnie prosił Boga o pomoc. On jeden wie, o co prosił i co dostał. Kamiński: „Był taki przełomowy moment w naszej wyprawie na biegun południowy. Już byliśmy pewni, że nie dojdziemy. Dryf nas oddalał od celu, kończyło się jedzenie. Media były prawie pewne, że nie zdobędziemy bieguna. Siedzieliśmy wieczorem w namiocie. Smutno było. Jasiek w pewnej chwili wspomniał swoją pielgrzymkę do Lourdes. Wtedy powiedziałem: »Wiesz, musimy się mocno pomodlić, żeby nam się udało«. I tak zrobiliśmy. Następnego dnia teren się wyrównał, dryf się cofnął. To był cud”.
CUDEM JEST ŻYCIE
Cudem jest życie. Jasiek tak mówi. Gdy rozmawiamy o przyszłości, krążymy wokół podróży. Lubi swój zwariowany świat. Ruch, szaleństwo. Jest tyle miejsc, które trzeba zobaczyć. Ale potem pojawia się myśl, że gdyby dziś miał żonę, dzieci i dom, czułby się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Czasem zadaje sobie pytanie: „czego nie będę mógł zrobić, nauczyć się? I wymienia: „Nie będę grał na gitarze. W sumie trudno z jedną ręką. Nie będę strzelał z łuku. Ale czy jest to umiejętność niezbędna do życia? Poza tym mogę wszystko”.
Nie nosi protezy ręki. Długi rękaw, ale to trochę kamuflaż przed ludźmi. Żeby się nie gapili. Jasiek: „Chciałabyś, bym ci podał na przywitanie taką zimną, plastikową rękę? Może kiedyś, jak wymyślą takie, jakie miał Robocop, to kto wie… Pozostaje czekać na postęp”.
Mówi się, że trzynastka to pechowa liczba. Gdy poraził go prąd, miał trzynaście lat. Jasiek: „Zawsze lubiłem trzynastkę”. „Może tobie przyniosła szczęście?”, pytam. Jasiek: „Miałem kiedyś dziwny sen. Byłem w niebie. Chmury wisiały nisko nad wielką gwiaździstą księgą. Miałem wrażenie, że za nią siedział Bóg, ale go nie widziałem. Za to słyszałem. Mówił, że jestem zapominalski, ale żebym zapamiętał liczbę 13. Zapamiętałem, choć nie wiem, co to znaczy”.
Kamiński: „Pyta pani, jak go określić jednym zdaniem? Fajny facet. Chciałbym gdzieś jeszcze z nim pójść…”.
Co by było, gdyby nie poraził go prąd? Kto wie? Jasiek nie lubi gdybać. Mówi: „Byłbym kim innym”. Może. Jedno wie na stówę. Gdyby nie wypadek, nie odkryłby pewnie, że warto żyć. Że życie jest tak cholernie, tak niewiarygodnie, tak niewypowiedzianie piękne.
Opiekun zwierząt domowych oraz wzywany z prośbą o pomyślny Nowy Rok: |
Motywacja się zmienia.
Czuje dług wdzięczniości za spotkanych ludzi. Za popchnięcie go na bieguny. .
Nie ma sukcesu bez porażki.
5 10 30 raz upadasz twarzą w śnieg.
Żeby było cos ponad ten cel zdobyć biegun. Ludzie-rodziny, lekarze, sponsorzy. Że zmarnował to co tamci ludzie zrobili. Ta wyprawa coś dla innych znaczy.
Najbardziej mu brakowało po porażeniu prądem kogoś kto miał podobne zdarzenie. Trzeba znaleźć takie osoby, a wtedy nie będzie wymówek.
Niby mieli telefon satelitarny gdyby coś się stało, ale gdy jest zła pogoda, helikopter nie przyleci. A zazwyczaj wtedy coś może się stać, gdy jest zła pogoda.
Lodowiec morenowy migruje, pęka i spada. Leci kilkanaście ton. Mają dobry, drogi sprzęt, ale on ci nie pomoże.
Nie od Ciebie wszystko zależy.
Leśniczy w lesie stracił nogę oglądając relacje w wyprawy. 21 lat temu wziął się za siebie. Pisał list o tym do nich.
Jak brzydsza pogoda a miał na każdy dzień rozpisany trening to mówi do mamy, że może dziś nie iść. A ona mówi: „Nie ma problemu. Jutro jak ładna też nie musisz. Miej odwagę zadzwonić do Marka i powiedzieć, że Ci się nie chce”.
Nie było planu od początku, żeby zdobyć dwa bieguny. Po zdobyciu północnego, ktoś w wywiadzie z repertoreów powiedział: „To teraz drugi biegun”. A on i Marek Kamiński nie chcieli już. Ale poszli…
Co mogłem zrobić inaczej, wyrzuty sumienia itd. trzeba przez nie przejść i iść dalej. Mówi Jasiek.
Kiedy ksiadz przychodził do szpitala, zły był słysząc, że Bóg jest dobry.
Przestrzeń, aby coś w sobie odkryć-trudne sytuacje, cierpienie.
Lekarze mówili, że nie powinien już żyć, kiedy go leczyli.
Najwięcej po wypadku zajęło mu zaakceptowanie siebie, polubienie siebie.
Stał się najmłodszym w historii zdobywcą dwóch biegunów, podróżował po norweskich Lofotach, wspiął się na Kilimandżaro i Elbrus, odbył samotną wyprawę do Azji.
Ludzie patrzą na Jaśka i zastanawiają się, jak to może być, że chłopak bez ręki i nogi jest taki szczęśliwy.
Uczy się wdzięczności wobec Pana Boga. Dziękować za trudy.
POMIMO OBAW ZAŁOŻYŁ RODZINĘ
Ma dziecko z poprzedniego związku. A także dwójkę z obecną żoną.
Odkryć szczęście w nieszczęściu.
Wg niego nie mówić na początku że do tego się nie nadaje, tylko poprostu spróbować.
Jasiu mówi, że jest szczęściarzem.
Wiara w to, że się uda, praca, determinacja, gotowość na wyrzeczenia to jest niezbędne do osiągnięcia sukcesu.
Zapytał mamę po wypadku czy będzie żył: „moze przeżyjesz może nie, zobaczymy.”
Był typem buntownika. Tata liczł, że bedzie twardy.
Wzięli odpowiedzialność i ryzykowali biorąc Jasia na biegun.
Jasiu miał trudną relację z tatą. Dzięki wypadkowi ich relacja się poprawiła znacząco, bo byli zmuszeni ze sobą więcej czasu spędzać.
Granice, które są w nas możemy sukcesywnie pomału przesuwać.
Z nikim by się nie zamienił swoim życiem.
Podkreślał znaczenie otoczenia, aby inspirowało.
Dajcie mi szanse, nie skreślajcie mnie– jak poszedł do szkoły zawodowej na stolarza, na półtora roku. (Oczywiście po wypadku).
Nie szukać wymówek. Szukać co ja mogę dobrego i sensownego zrobić.
***
2. TEMAT: PREZENT.
Większość ludzi ze świąt najbardziej lubi Boże Narodzenie, choć to Wielkanoc jest najważniejszym świętym. Jedną z rzeczy, która na to wpływa są PREZENTY.
Lubię dostawać prezenty, ale jeszcze bardziej dawać z okazji urodzin, imienin, jakiejś rocznicy, we wspomnienie św. Mikołaja czy też „pod choinkę”. Albo bez okazji.
Stąd moje pytanie:
Dałeś pewnie prezenty swoimi najbliższym: mamie, tacie, żonie, dzieciom itd.
Ale przecież to są URODZINY PANA JEZUSA. On jest głównym bohaterem tych świąt. Przynajmniej powinien być, ale często bardziej są to już święta zimy, święta bez Boga, święta rodzinne itd.
Byłem na „Pasterce”. Albo byłem na Mszy św. w dzień Bożego Narodzenia. Serio to ma być prezent? Dla swoich bliskich albo gruba koperta albo coś niezwykłego, albo coś o czym marzyli…
Niestety większość katolików, nawet tych co chodzą na Msze św. co niedziele NIGDY nie dała prezentu GŁÓWNEMU JUBILATOWI.
Jeśli i ty uważasz się za osobę wierzącą i NIE DAŁEŚ ŚWIADOMIE PREZENTU PANU JEZUSOWI
MASZ JESZCZE DRUGĄ SZANSĘ…
3 STYCZNIA jest wspomnienie IMIENIA JEZUSA. Więc można rzec, że są to imieniny Pana Jezusa.
A mówiąc trochę z żartem Pan Jezus wpisał się w tradycję polską, że imieniny są po urodzinach 😀
Pytanie czy 3 stycznia dasz Panu Jezusowi jakiś prezent, który Go ucieszy.
***
Kontuujemy naszą podróż po GRZECHU PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU. Katechizm Kościoła Katolickiego wyróżnia 6 rodzajów takich grzechów. W każdym kolejnym odcinku zajmiemy się jednym.
1. GRZESZYĆ ZUCHWALE W NADZIEI MIŁOSIERDZIA BOŻEGO Grzech ten popełnia ten, kto świadomie i zuchwale dopuszcza się złego, tłumacząc sobie: „Pójdę do spowiedzi, a Bóg mi przebaczy”. Inni z kolei uznają: „Jeśli zgrzeszę, to przynajmniej będę miał, co powiedzieć na spowiedzi” – traktując sakrament pokuty z lekceważeniem.
Grzeszy i nie martwi się, bo uważa, że BÓG I TAK MU WYBACZY, BO JEST MIŁOSIERNY.
Coraz częściej słyszy się również, że bez względu na życie zgodne z wiarą, wszyscy i tak trafią do nieba, bo „są dobrymi ludźmi”. Tak myślą nie tylko niewierzący, ale także często katolicy. Powtarzają: „Bóg jest dobry, więc na pewno przebaczy”, zapominając o Bożej sprawiedliwości.
Brak poczucia grzechu prowadzi tych ludzi do duchowego zaślepienia. Nie rozumieją, jak poważnym wykroczeniem jest grzech, który obraża Boga i oddala od Niego duszę. Ignorują fundamentalną prawdę wiary: „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe każe”.
Każdy grzech, nawet odpuszczony, wymaga zadośćuczynienia – czy to w życiu doczesnym, czy w czyśćcu. |
Grzechy śmiertelne przestały budzić w nich lęk, a ich powaga została zepchnięta na dalszy plan. Zapominają, że Pan Jezus oddał życie na krzyżu, by odkupić ich winy. Ignorują wartość tego ofiarowanego zbawienia, jakby zapomnieli, jak wielką cenę zapłacił Chrystus.
Tacy ludzie często latami nie przystępują do sakramentu spowiedzi św., odwlekając spowiedź na „odpowiedni moment” – Wielkanoc, ślub czy chrzest dziecka. Mówią: „jeszcze mam czas”. Albo: „nie mam się z czego spowiadać.” Kpią z tych, którzy regularnie korzystają z tego sakramentu, nie rozumiejąc, że spowiedź to nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim łaska pojednania z Bogiem. Albo też ich spowiedź św. jest płytka: kilka grzechów i koniec. Brak głębi. Brak naprawiania tego, co zepsuli.
Nie żałują, bo i tak im BÓG MUSI! PRZEBACZYĆ. I dlatego, ten grzech nie będzie odpuszczony, bo m.in. nie żałują.
W następnym odcinku kolejny grzech. Wątki rzadko poruszane w ogólnym obiegu, dlatego tym bardziej warto, żebyś wiedział 😉
***
4. TEMAT: BONUS Z OKAZJI NOWEGO ROKU.
Jak zawsze dziękuję każdemu, kto wysłał jakiś grosz lub ofiarował Msze św. Bardzo dziękuję!
Może to niewiele osób, ale za każdego się modlę.
W okazji Nowego Roku proponuję wylosować sobie patrona na kolejne 365 dni Twojego życia.
Ja już to zrobiłem 😉 Czas na Ciebie.
https://stacja7.pl/swieci/
Krzysztof Faron |
***
UWAGA: 1 stycznia jest obowiązkowe uczestnictwo we Mszy św. nie ze względu, że to nowy rok kalendarzowy tylko dlatego, że kończy się oktawa Bożego Narodzenia. Jeśli kogoś nie będzie zyskuje grzech śmiertelny, który uniemożliwia przyjęcie Komunii św.
KALENDARZ ŚWIĘTYCH:
Po więcej informacji: https://www.
NIEDZIELA 29 GRUDNIA (NIEDZIELA ŚWIĘTEJ RODZINY):
– św. Tomasz Becket.
PONIEDZIAŁEK 30 GRUDNIA:
– św. Egwin.
WTOREK 31 GRUDNIA:
– Św. Sylwester I,
– Św. Katarzyna Laboure.
ŚRODA 1 STYCZNIA:
– UROCZYSTOŚĆ ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI,
– Św. Odylon z Cluny.
CZWARTEK 2 STYCZNIA:
– Św. Bazyli Wielki,
– Św. Grzegorz z Nazjanzu.
PIĄTEK 3 STYCZNIA:
– NAJŚWIĘTSZE IMIĘ JEZUS,
– Św. Genowefa,
– Św. Józef Tomasi,
– Bł. Alan de Solminihac.
SOBOTA 4 STYCZNIA:
– Św. Elżbieta Seton,
– Św. Cyriak Chavara,
– Św. Aniela z Foligno,
– Św. Genowefa Torres Morales.
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.
A.M.D.G.
„Idźcie do śś. Maryi i Józefa”

