CXVI (116) odc. KOBIETA I WĄŻ
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Cud w Dachau.
2. Nie czytaj tego sam.
3. Jeśli chcesz odnieść SUKCES…
Odcinek CXVI (116)
1. TEMAT: Na kolanach do św. Józefa.
2. TEMAT: Kobieta i wąż.
3. TEMAT: Jesteś gotowy na SUKCES?
4. TEMAT: PODZIĘKOWANIE.
***
1. TEMAT: NA KOLANACH DO ŚW. JÓZEFA.
Poprzedni odcinek zakończyliśmy wzmianką o tym, że w ostatni dzień nowenny, 22 kwietnia 1945 roku, podczas dwóch Mszy Świętych około 800 księży i osób świeckich odmówiło akt oddania się w opiekę św. Józefa w duchowej łączności z jego kaliskim sanktuarium Księża nie tylko oddali się pod opiekę św. Józefa, ale także zobowiązali się szerzyć Jego cześć, a po wyzwoleniu złożyć Mu hołd w pielgrzymce do kolegiaty kaliskiej.
Jednocześnie w tajnym rozkazie Heinrich Himmler zaplanował likwidację obozu i żaden więzień nie miał się dostać żywy w ręce nieprzyjaciela. Siedem dni później 29 kwietnia o godzinie 21 miał wybuchnąć pożar jako sygnał dla stacjonującej niedaleko dywizji SS Wiking, która po wkroczeniu do obozu zrównałaby go z ziemią.
CO SIĘ DZIEJE DALEJ?
Jednak na cztery godziny przed realizacją rozkazu!!!! obóz strzeżony przez uzbrojoną załogę |
Na wiadomość, że są Amerykanie 32 tysiące więźniów pokonując lęk wybiegło z radością z baraków. Jeden z wartowników na wieży zaczął strzelać. Chociaż żołnierzy niemieckich było sześciokrotnie więcej, nie wiedząc o tym amerykanie odpowiedzieli ogniem.
Zaraz po oswobodzeniu obozu dowódca amerykański wezwał wszystkich do modlitwy dziękczynnej „Ojcze nasz”!!!! W kaplicy zaśpiewano hymn „Te Deum”. Natomiast nacierające z Monachium oddziały dywizji SS Wiking zostały rozbite przez wojska amerykańskie. Dla księży stało się jasne – cud ocalenia zawdzięczają wstawiennictwu św. Józefa. On był ich Orędownikiem u Boga. W dniu wyzwolenia w obozie było 856 kapłanów.
NA KOLANACH DO ŚW. JÓZEFA
Wzruszająca puenta tej niezwykłej historii jest taka, że W 1948 r. – zgodnie z danym Józefowi i sobie przyrzeczeniem – uratowani więźniowie z Dachau przyjechali pociągami z różnych zakątków Europy do Kalisza, gdzie znajduje się sanktuarium św. Józefa-najsłynniejsze w Polsce.
Jeszcze do niedawna najstarsi mieszkańcy tego miasta opowiadali o pierwszym przyjeździe więźniów. W podziękowaniu za cud ocalenia z dworca do sanktuarium św. Józefa, wszyscy szli na kolanach. A był to spory kawałek drogi… Dokładnie 3 km!
To było ich osobiste świadectwo siły modlitwy, zwycięstwa dobra nad złem i wielkiego cudu, którego doznali za wstawiennictwem świętego Józefa.
Niezwykłe jest również to, że każdego kolejnego roku, w rocznicę wyzwolenia obozu w Dachau, czyli 29 kwietnia, do sanktuarium przybywali byli więźniowie. A razem z nimi bywał tam krakowski biskup Karol Wojtyła, aby zawierzyć się opiece Józefowi Kaliskiemu.
Jako wotum za ocalenie powstały Kaplica Męczeństwa i Wdzięczności w podziemiach kaliskiego sanktuarium oraz Instytut Studiów nad Rodziną w Łomiankach.
POLECAM UDAĆ SIĘ KIEDYŚ DO SANKUARIUM ŚW. JÓZEFA I ZAWIERZYĆ SIEBIE, TYCH KTÓRYCH KOCHASZ ŚW. JÓZEFOWI.
A zwłaszcza, kiedy nie wiesz jaką decyzję podjąć. Masz problemy z nieczystością.
Z tej racji, że MARZEC jest szczególnie poświęcony św. Józefowi, za tydzień i za dwa tygodnie również coś ubogacającego będzie o św. Józefie, aby Cię tym niezwykłym świętym zafascynować i abyś codziennie się za Jego wstawiennictwem modlił!
Koniecznie przeczytaj tez wzmiankę o Nim w kalendarzu świętych na ten tydzień.
Patron Nigerii, Irlandii, dusz w czyśćcu cierpiących, upadłych na duchu, fryzjerów i inżynierów to…? |
***
2. TEMAT: KOBIETA I WĄŻ.
Pewna kobieta miała WĘŻA. Wąż miał ok. 5 m długości. Pewnego dnia poprostu przestał jeść. Po kilku tygodniach próbowania wszystkiego kobieta nadal nie mogła zmusić węża do jedzenia. Kobieta zabrała węża do weterynarza i wyjaśniła swoją sytuację.
Weterynarz odpowiedział: Rozumiem. Czy pani wąż spał z panią w nocy lub przytulał się i rozciągał?
Kobieta odpowiedziała: Tak. Każdego dnia. Jest mi bardzo smutno, że nie mogę pomóc mu poczuć się lepiej.
Weterynarz powiedział kobiecie: Proszę Pani. Pani wąż nie jest chory. Przygotowuje się, aby Panią zjeść. Każdego dnia przygląda się pani, żeby wiedzieć jak duży musi być. Nie je, aby mieć wystarczająco dużo miejsca na strawienie pani.
MORAŁ:
1. Uważaj na węże wokół siebie. To, że ktoś jest blisko Ciebie, nie oznacza, że nie ma zamiaru Cię wykorzystać i pożreć.
2. Jeśli Twój kot je 10 śniadań, 30 obiadów i 20 kolacji to raczej możesz spać spokojnie, bo Cię nie zje 😀
3. Spać z wężem to trzeba mieć „co**nes”, odwagę level hard.
4. Nie wierz w każdą historyjkę usłyszaną/przeczytaną w Internetach. Ktoś, kto trochę liznął biologii itp. lub poprostu uważnie czyta wie, że ta historia nie jest realna. Dlatego warto zanim opowiesz coś komuś, wiedzieć czy ona jest realistyczna, choć morał może być trafny. Ja natrafiłem jeszcze na przynajmniej 2 historyjki ze zwierzętami, które miały ciekawe wnioski, ale nie działy się naprawdę w przyrodzie.
***
3. TEMAT: JESTEŚ GOTOWY NA SUKCES?
Jeżeli jesteś NAPRAWDĘ głodny SUKCESU i jesteś GOTOWY ZAPŁACIĆ ZA TO CENĘ to jesteś w gronie max. 5% ludzi na świecie.
GRATULUJĘ!
Pamiętaj też o drugiej stronie medalu 😉 Jeśli nie będziesz chciał zapłacić ceny za SUKCES, będziesz musiał zapłacić CENĘ „uczucia” kim mógłbyś się stać i/lub co osiągnąć, ale tego nie zrobiłeś 😉 Będą te koszmary śniły Ci się po nocach 😉 Oczywiście są także inne rzeczy za które zapłacisz, jeśli nie osiągniesz sukcesu 😉
NAIWNI SĄDZĄ, ŻE NIE BĘDĄ MUSIELI PŁACIĆ.
W KAŻDYM PRZYPADKU ZAPŁACISZ 😉 CHYBA LEPIEJ JEST ZAPŁACIĆ I MIEĆ SUKCES 😉 🙂
CHYBA, ŻE CHCESZ BYĆ FRAJEREM. TO „SE” BĄDŹ 🙂
Strach przed stratą jest nawet 7 x silniejszy niż chęć zysku.
I CO W ZWIĄZKU Z TYM? NIE MOŻESZ niczego wartościowego zyskać, jeśli wcześniej czegoś nie poświęcisz („stracisz” choćby po to żeby mieć więcej i lepiej).
IM WIĘCEJ CHCESZ, TYM WIĘCEJ MUSISZ POŚWIĘCIĆ. |
To właśnie odróżnia ZACHCIANKĘ OD PRAWDZIWEGO CHCENIA.
JESTEŚ GOTOWY POŚWIĘCIĆ: czas, pieniądze, zdrowie, energię, komfort, opinię?
Im bardziej się obawiasz, im bardziej to niewygodne, im większego poświęcenia i wyjścia ze strefy komfortu wymaga= TYM WIĘCEJ ZYSKASZ.
SUKCES MA ZAWSZE SWOJĄ CENĘ, ALE CENĘ MOŻNA NEGOCJOWAĆ. |
Kiedy po raz drugi w życiu byłem w Ziemi Świętej w 2013 r. Pojechałem, aby podziękować za dar kapłaństwa z tymi księżmi, co byli ze mną święceni. Pamiętam do dziś scenę jak ks. Bartek chyba o coś zapytał przy straganie kupca. Arab odebrał to jako rozpoczęcie transakcji.
Ale ks. Bartek liczący każdy grosz, nie chciał nic kupić, bo było za drogie. Jak zabawne było, gdy ten Arab co chwilę obniżał cenę, a ks. Bartek szedł dalej, bo nie był zainteresowany. A kupiec jeszcze bardziej obniżał 😀 im bardziej ks. Bartek nie chciał kupić. Nie wiem jak to się skończyło. Czy jednak doszło do zakupu czy nie.
Co nie zmienia faktu, że nie tylko z Arabami można i trzeba się targować.
ZAPAMIĘTAJ!
„Szukajcie, a znajdziecie” Mt 7, 7. Kiedy uczeń jest gotowy, pojawia się nauczyciel.
Bóg podrzuci Ci odpowiednią osobę, książkę, film, abyś OSIĄGNĄŁ SUKCES. Oczywiście, jeśli to będzie DLA TWOJEGO DOBRA.
A jak znajdzie się właściwa pomoc to jednocześnie CENA, którą musisz zapłacić zostanie obniżona.
4. TEMAT: PODZIĘKOWANIE
Dziękuję za KAŻDĄ ZŁOTÓWKĘ WYSŁANĄ OD SERCA 🙂 Ktoś zawsze coś podeśle po każdym newsletterze. Raz jedna osoba, raz kilka.
Jeśli chciałbyś podarować mi jakikolwiek grosz, aby wesprzeć moją działalność duszpasterską jako Newslleter, byłbym zaszczycony i wdzięczny. Każdy odczuwa inflację i nietylko. Obecnie ja również mam trochę kłopotów nie tylko finansowych, ale również tych dotyczących pieniędzy.
Za każdego dobrodzieja modlę się. Bo każdy grosz jest dla mnie bardzo cenny.
Krzysztof Faron |
Dlatego, jeśli chcesz, wyślij dziś, jutro lub w inny dzień na moje konto lub blikiem jakąkolwiek wpłatę jaką uznasz za słuszną. Czy to ze względu, że korzystasz z darmowych treści, czy może dlatego, że któreś bardzo Ci pomogły, czy dlatego, że mnie lubisz 😀 czy z jakiegokolwiek innego powodu, DZIĘKUJĘ!
Oczywiście jak ktoś nie chce, nie ma problemu. 🙂 I tak dalej będę raz w tygodniu do KAŻDEGO wysyłał kolejny odcinek newslettera.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
DUŻO TYCH ŚWIĘTYCH… MOŻNA NA KILKA DNI ROZBIĆ. WYbrałem dla Ciebie najważniejsze rzeczy z ich życia. Nigdy nie wiesz jakie jedno zdanie z ich życia może być Twoim Game Changerem.
Polecam szczególnie do czytania:
a) 17 marca, niedziela: św. Patryka, biskupa. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło z Bożą pomocą.
b) 19 marca, wtorek: bł. Marceli Callo, 24- letni męczennik. Piękny przykład wytrwania przy Bogu.
c) 19 marca, wtorek: św. Józefa. Koniecznie przeczytaj, bo na pewno niektóre rzeczy będą dla Ciebie NOWOŚCIĄ 😉
WAŻNE:
a) 19 marca, wtorek: UROCZYSTOŚĆ ŚW. JÓZEFA. Największy święty po Matce Bożej. Miał zaszczyt przez wiele lat żyć wraz z Panem Jezusem i Maryją. W ich obecności odchodził z tego świata.
***
NIE MA TEGO ZŁEGO, CO BY NA DOBRE NIE WYSZŁO
17 MARCA NIEDZIELA: ŚW. PATRYK, BISKUP, 385-461, BRYTANIA-IRLANDIA. Kiedy miał 16 lat, korsarze porwali go do Irlandii. Przez 6 lat był tam pasterzem owiec. W tym czasie nauczył się języka irlandzkiego. Pasąc owce, pobożny chłopiec całymi dniami modlił się. Minęło sześć lat, pod koniec których miał widzenie, że powinien się przygotowywać do poważnej misji. Postanowił uciec z niewoli, idąc pieszo 200 mil w stronę wybrzeża, żeby dotrzeć do domu. Znalazłszy się w porcie poprosił marynarzy płynących do Szkocji o zabranie go, ale spotkał się z niegrzeczną odmową. Zaczął się gorąco modlić i wtedy ci sami marynarze, którzy wcześniej nie chcieli słyszeć o zabraniu go na pokład, sami przyszli po niego, żeby go zabrać ze sobą.
Po powrocie do domu rodzinnego cały czas nie daje mu spokoju myśl o Irlandczykach żyjących w mrokach pogaństwa. Wyrusza więc do Galii, aby tam uzupełnić braki duchownego wykształcenia. Podjął studium przygotowujące go do pracy na misjach. Był uczniem św. Germana z Auxerre. Przez jakiś czas przebywał w Italii i w koloniach mniszych na wyspach Morza Tyrreńskiego.
W tym czasie zmarł w Irlandii, wysłany tam na misje przez papieża św. Celestyna I, biskup św. Palladiusz. Postanowiono na jego miejsce wysłać Patryka. Zastał tam małe grupy chrześcijan, ale stanowiły one wyspy w morzu pogaństwa. Krajem rządzili naczelnicy szczepów i znakomitych rodzin. Kapłani pogańscy zażywali wielkiej powagi. Patryk swoim umiarem i podarkami zdołał większość z nich pozyskać dla wiary. Obchodził poszczególne rejony Zielonej Wyspy, wstępując najpierw do ich władców i prosząc o zezwolenie na głoszenie Ewangelii. W Armagh założył swoją stolicę, skąd czynił wypady na cały kraj.
Nie jeden raz przeszkadzano mu w jego misji. Zdarzały się zamachy na jego życie. Na ogół jednak praca jego miała ton spokojny. Spotykał się z życzliwością tak poszczególnych władców, jak i miejscowej ludności. Aby sobie nie zrażać władców niektórych grup etnicznych, dla poszczególnych szczepów ustanawiał biskupów. Kapłanów, których zadaniem było niesienie im pomocy, podobnie jak to uczynił św. Augustyn i św. German, zobowiązał do życia wspólnego na wzór klasztorów.
Niezmordowana gorliwość, którą Pan Bóg potwierdził licznymi cudami, pokora i roztropność jednały mu serca ludzi, pomimo zawziętego oporu pogańskich książąt i druidów. Obdarzony porywającą wymową pociąga tysiące do Chrztu, a oddawszy się pracy misyjnej z całym poświęceniem, prowadzi ją z takim powodzeniem, że wkrótce cała wyspa pokrywa się kościołami i klasztorami. Święty założył również kilka biskupstw, starając się jednocześnie gorliwie o wychowanie duchowieństwa.
Do nawrócenia całej wyspy św. Patryk potrzebował wielu ludzi. Misjonarze na jego apele zgłaszali się tłumnie. Największą wszakże pomocą byli dla niego mnisi. Z nich to tworzył ośrodki duszpasterskie. Tak więc w Irlandii powstał jedyny w swoim rodzaju zwyczaj, że opaci byli biskupami, a mnisi w klasztorach – ich wikariuszami. W tej pracy okazał się dla Patryka mężem opatrznościowym św. Kieran. Według podania Patryk miał wręczyć Kieranowi dzwon, którym tenże zwoływał mnichów i wiernych na wspólne pacierze liturgiczne. To było także osobliwością Irlandii. Zwyczaj dzwonienia rozpowszechnili mnisi irlandzcy po całej Europie. Patryk upowszechnił także zwyczaj usznej spowiedzi.
Przeżył ok. 76 lat, w tym ok. 40 lat w Irlandii, która czci go jako swojego apostoła, ojca i patrona. Jest on również patronem Nigerii (nawróconej przez irlandzkich misjonarzy), a także inżynierów, fryzjerów, kowali, górników, upadłych na duchu oraz dusz w czyśćcu cierpiących. Czczony także jako opiekun wiosennych siewów i zwierząt domowych. Zwracają się do niego lękający się węży i ukąszeni przez nie.
Jak wielką czcią św. Patryk cieszy się w Irlandii świadczy pozdrowienie „Niech Cię błogosławi Pan Bóg, Maryja i św. Patryk” (May God, Mary and St Patrick bless you).
Święta Gertruda, ksieni, 626-659, Francja. Była córką króla Pepina i św. Idubergi. Jej matka po śmierci męża założyła klasztor żeński, do którego wstąpiła wraz z córką. Z czasem Gertruda, pełna gorliwości i miłosierdzia, została w nim ksienią. Dzięki jej wysiłkom klasztor zasłynął jako ośrodek promieniujący wiedzą i kulturą. Po śmierci matki przekazała władzę następczyniom, a sama oddała się modlitwie, postom i umartwieniom. Taki tryb życia osłabił ją szybko.
Zmarła 17 marca 659 roku podczas słuchania Mszy św. Jest patronką pielgrzymów, podróżujących, ogrodników, szpitali oraz opiekunką kotów. Wzywana do obrony przed plagą szczurów i myszy polnych.
***
3 RAZY NA WYGNANIU
PRAWIE 18 LAT NA WYGNANIU
18 MARCA PONIEDZIAŁEK: ŚW. CYRYL JEROZOLIMSKI, BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA, 315-386. Zwyczajem pobożnych rodzin od młodości zaprawiał się w ascezie chrześcijańskiej w jednym z klasztorów Palestyny. Po śmierci św. Maksyma na stolicę jerozolimską został wybrany właśnie Cyryl. Cyryl z takim zapałem zabrał się do pasterzowania, że współczesny mu św. Bazyli Wielki (+ 379) nie szczędził mu najwyższych pochwał.
Trzykrotnie był zsyłany na wygnanie z powodu zdecydowanej postawy wobec arian. Za trzecim razem pozostał na banicji przez 8 lat, aż do swojej śmierci, bowiem następca cesarza Walensa, Walentynian, także arianin, nie pozwolił mu wrócić.
W swojej spuściźnie literackiej zostawił dwie serie katechez: dla katechumenów i dla ochrzczonych. Jest to bodajże pierwszy systematyczny wykład nauki katolickiej i jeden z pierwszych traktatów o Najświętszym Sakramencie. Dzieje Chrystusa Pana św. Cyryl przedstawia jako dzieje zbawienia rodzaju ludzkiego. Tak też pojmuje historię biblijną. Od nawróconych żąda odmiany życia. Do najcenniejszych katechez zalicza się pięć katechez mistagogicznych, w których wykłada naukę Kościoła o chrzcie świętym, bierzmowaniu i Eucharystii.
Święty Edward, król-męczennik, 963-978, Anglia. Był najstarszym synem Edgara Spokojnego, króla Anglii. Miał zaledwie 12 lat, gdy objął tron po ojcu. Jako doradcę obrał sobie św. Dunstana, prymasa Anglii. Za jego panowania nastąpiła reakcja przeciw prochrześcijańskiej polityce ojca. 18 marca 978 roku, jadąc z polowania, Edward udał się na zamek Corfe, aby odwiedzić macochę i brata. Zanim zsiadł z konia, napadli go i zamordowali najemnicy nasłani przez macochę.
Jego grób otoczono czcią, którą wzmógł rozgłos cudów. Chociaż zabójstwo Edwarda miało podłoże polityczne i dynastyczne, Kościół w Anglii uważał go za męczennika, który zginął z rąk pogan. Do jego grobu zaczęły przychodzić pielgrzymki, a Pan Bóg wsławił jego sanktuarium cudami. Jego kult stał się w Anglii bardzo popularny. Patron Anglii.
***
19 MARCA WTOREK: UROCZYSTOŚĆ ŚW. JÓZEFA, MĘŻA MARYI. Był synem Helego i potomkiem króla Dawida, cieślą mieszkającym w Nazarecie. Pismo Święte nazywa go mężem sprawiedliwym. Św. Józef został mężem Maryi Panny, z tej racji nazywany jest „ojcem” Jezusa. Maryja nie powiedziała Józefowi o Zwiastowaniu i gdy ten spostrzegł, że ma zostać matką zastanawiał się co robić. Oświecony jednak przez Archanioła Gabriela, poznaje że syn Maryi ma być Zbawicielem świata i że przyjdzie na świat za sprawą Ducha Świętego.
Pierwsze pismo o św. Józefie wyszło spod pióra Orygenesa. W XV wieku kult św. Józefa rozpowszechnił św Bernardyn ze Sieny. Na rozwój kultu św. Józefa w XVI wieku znacząco wpłynęła św. Teresa od Jezusa, która obrała sobie go za swojego patrona i obrońcę.
Św. Wincenty a Paulo ustanowił Świętego patronem swojej kongregacji misyjnej, przed nim uczynił to św. Franciszek Salezy. Szczególnym czcicielem św. Józefa był również św. Jan Bosco, stawiający św. Józefa za wzór dla młodych chłopców. Do modlitewnika dla chłopców dodał nabożeństwo do siedmiu boleści i siedmiu radości św. Józefa, założył stowarzyszenie pod Jego wezwaniem, wydał drukiem czytanki o św. Józefie, w marcu odprawiono codzienne nabożeństwa ku Jego czci.
W połowie XVII wieku wprowadzono praktykę tzw. septenny (nabożeństwo odprawiane przez siedem kolejnych śród). 8 grudnia 1870 roku papież bł. Pius IX ogłosił św. Józefa patronem Kościoła Świętego. Dekretem „
Miesiącem poświęconym szczególnie św. Józefowi jest marzec, a dniem – środa.
W Joinville-sur-Marne znajduje się pas św. Józefa, a w Peruggi – obrączka. Pierwsza kaplica w Polsce p.w. św. Józefa została wybudowana przez karmelitów bosych w Krakowie w 1609 roku. W 1618 roku w Poznaniu wybudowano kaplicę pod wezwaniem Świętego, zastąpił ją niebawem drewniany kościół, potem murowany. Prawdopodobnie był to pierwszy kościół p.w. św. Józefa w Rzeczpospolitej.
Sanktuarium kaliskie jest najstarszym sanktuarium Świętego. Cudowny obraz Świętej Rodziny ofiarował mieszkaniec Szulca o nazwisku Stobienia, któremu gdy leżał sparaliżowany, ukazał się św. Józef i kazał mu zlecić namalowanie obrazu, a gdy ten to polecenie wykonał ok. 1670 roku został uzdrowiony.
Do niedawna w Polsce najwięcej sanktuariów (nie licząc oczywiście maryjnych, bo to inna liga ;)) było św. Antoniego z Padwy. Niecałe 20. Obecnie św. Józef wyprzedził św. Antoniego. W Polsce jest najwięcej sanktuariów właśnie św. Józefa. Ponad 20. Kiedyśl liczyłem dokladnie ile, ale gdzieś kartkę zagubiłem ;/
Patron:
Obu Ameryk, Austrii (od 1689), Belgii (od 1679), Chin (od 1678), Chorwacji, Czech (od 1655), Hiszpanii (od 1679), Kanady (od 1624), Korei, Meksyku (od 1555), Peru (od 1654), Portugalii (od 1744) i Wietnamu.
Podróżujących, dzieci nienarodzonych, kobiet ciężarnych, małżeństw, rodzin, ojców, szczęśliwej śmierci, rzemieślników, cieśli, stolarzy.
Wzywany w obronie przed wątpliwościami i niezdecydowaniem.
„On sprawia, że dusze, które się do niego zwracają, czynią postępy w zachwycający sposób.” św. Teresa od Jezusa
Jego sanktuarium oprócz najsłynniejszego w Kaliszu jest m.in. w Świdnicy, Bolesławiowie, Krzeszowie, Prudniku.
„JEST PAN ZA BARDZO KATOLICKI”
Błogosławiony Marceli Callo, męczennik, 1921-1945, Francja. Był najstarszym z dziewięciorga dzieci niezamożnych rodziców. Kiedy tylko trochę podrósł, pomagał matce w domu. W trzynastym roku życia zaczął pracę w drukarni. Nie był zadowolony z panującej tam atmosfery, koledzy razili go wulgarnym językiem, dlatego chętnie chodził na zajęcia prowadzone przez członków Stowarzyszenia Młodych Robotników Katolickich (JOC). Należał także do harcerstwa. W 1935 roku sam wstąpił do JOC, by apostołować wśród robotników.
W tym czasie Marceli zakochał się w Małgorzacie Derniaux. Zwierzał się koledze: „Aż do dwudziestego roku życia nie chodziłem z dziewczyną, bo wiedziałem, że muszę czekać na prawdziwą miłość. Trzeba doskonalić serce zanim się je ofiaruje komuś, kogo wybrał mi sam Chrystus”. Marceli i Małgorzata przyrzekli sobie nawzajem, że będą dla siebie wsparciem duchowym, odmawiając te same modlitwy i często przystępując do Komunii świętej.
Brzemiennym w skutki był dla Marcelego rok 1943. W marcu, podczas bombardowania, zginęła jego siostra, a on sam został wysłany na roboty do Niemiec. Trafił do Zella Melis, do fabryki produkującej rakiety. Początek był bardzo trudny. Ogarnęło go przygnębienie. Pracował w fabryce po 11 godzin dziennie. Zaczął podupadać na zdrowiu. Kiedy jednak znalazł w okolicy kaplicę, w której sprawowano w niedziele Mszę świętą, odzyskał siłę ducha. Wkrótce zorganizował wśród kolegów grupę sportową i teatralną, także Msze święte.
Jego wiara i duch apostolski nie pozostały niezauważone. W kwietniu 1944 roku został aresztowany. Oskarżenie brzmiało: „Jest pan za bardzo katolicki”. Próby sprawiły, że jego miłość do Chrystusa stała się dojrzalsza. Z więzienia napisał do swego brata, który dopiero co przyjął święcenia kapłańskie: „Na szczęście On jest przyjacielem, który nigdy mnie nie opuszcza i wie, jak mnie pocieszyć. Z Nim mogę przejść najgorsze chwile. Jakże wdzięczny jestem Chrystusowi za to, że przyprowadził mnie w miejsce, w którym obecnie przebywam”.
Marceli został wywieziony do obozu w Gotha, a później do obozu koncentracyjnego we Flossenburgu, a na koniec w Mathausen-Gusen. Jeszcze w Gotha przyjął w ukryciu Komunię świętą. Marcel zanotował wtedy w dzienniczku: „16 lipca… Komunia… wielka radość”. W Mathausen-Gusen warunki obozowe były znacznie gorsze. Stale chorował, ale znosił wszystko spokojnie, w duchu ufności w Bożą wolę. Wszystkich zachęcał do modlitwy.
Skrajnie wycieńczony, odszedł do Domu Ojca w dniu 19 marca 1945 roku, w uroczystość św. Józefa. Dokładnie dwa lata wcześniej żegnał na dworcu w Rennes swoją narzeczoną. Małgorzata powiedziała mu wtedy, że zostanie męczennikiem, on jednak pokręcił głową. „Nigdy na to nie zasłużę” – odrzekł.
***
20 MARCA ŚRODA: ŚW. ALEKSANDRA, MĘCZENNICA, ZM. 300 (310), DZISIEJSZA TURCJA. Miała odmówić udziału w procesji z posążkami Artemidy i Ateny. Podczas wyznania wiary w Chrystusa została skazana na śmierć. Utopiono ją w bagnach, w pobliżu rodzinnego miasta, wraz z sześcioma innymi kobietami, które wcześniej ślubowały dziewictwo i żyły poszcząc i pełniąc dobre uczynki. Były to: Klaudia, Eufrazja, Matrona, Julianna, Eutymia oraz najstarsza z nich, Teodozja.
Przed utopieniem miały być wydane młodym mężczyznom na pohańbienie. Jednak ci uciekli, kiedy Teodozja pokazała im swoje siwe włosy. Wtedy wszystkie zostały w okrutny sposób torturowane: obnażono je, bito pałkami, obcinano piersi, ich ciała strugano ostrymi narzędziami aż do kości. Żadna z nich nie wyparła się Chrystusa.
Ciała męczennic miał wydobyć z grzęzawisk, by je po chrześcijańsku pochować, Teodat (Teodot), siostrzeniec Teodozji (Tekusy), który od dawna pomagał chrześcijanom: odwiedzał ich w więzieniach, podnosił na duchu, ofiarował swój hotel na miejsce sprawowania liturgii. Po pochowaniu ciotki z Towarzyszkami został zdradzony przez sąsiadów i poniósł karę śmierci przez ścięcie. Jego ciało wraz z wydobytymi z grobu ciałami 7 męczennic spalono. Według innych hagiografów Aleksandra z Towarzyszkami po mękach została spalona żywcem w rozpalonym piecu.
Święty Wolfram, biskup-benedyktyn, ok. 647-700(704), Francja. Ojciec Wolframa należał do miejscowej arystokracji i był związany z dworem króla Chlotara III. Wolfram nie marzył jednak o karierze świeckiej, ale już jako młodzieniec wstąpił do stanu duchownego. Przez pewien czas pełnił obowiązki kapelana króla Chlotara III (654-673) i Teodoryka III (675-691). Wśród duchownych, których w owych czasach zawsze było pełno na dworach królewskich w nadziei dobrych stanowisk, Wolfram wyróżniał się tak dalece cnotą i wiedzą, że został mianowany metropolitą w Sens (683).
Widać jednak, że tak wysoka godność mu nie odpowiadała. Bał się także odpowiedzialności za powierzone sobie dusze. Dlatego po 7 latach rządów udał się na misje do Fryzji, czyli w okolice dzisiejszych Niemiec północnych i Holandii, przy ujściu Renu. Ale i na misji nie miał szczęścia. Powrócił więc do Francji i wstąpił do benedyktynów w Fontanelle. Jako zwykły mnich oddał Bogu ducha 20 marca pomiędzy rokiem 700 a 704.
Święty Herbert, zm. 687, pustelnik, Anglia. Prowadził życie jako pustelnik na wyspie Jeziora Derwentwater. Co roku odwiedzał św. Kutberta, swojego przyjaciela, który był wówczas biskupem w Lindisfarne. Obu przyjaciół łączyło przywiązanie do życia samotnego. Kutbert, zanim został wybrany na biskupa, prowadził również życie eremity na wyspie Farne. Pod koniec życia pożegnał swoją diecezję, by na wspomnianej wyspie w rok potem zakończyć życie.
Pragnieniem Herberta było, aby Bóg nie rozłączał go ze św. Kutbertem. Dlatego też, jak to pięknie opisał św. Beda, jak przez całe życie łączyła obu mężów Bożych przyjaźń, tak i śmierć połączyła ich razem. Obaj zmarli 20 marca 687 roku. Relikwie Herberta przechowywano ze czcią na wyspie Farne, którą potem nazwano Wyspą św. Kutberta.
Święty Maurycy Csak, zakonnik, 1280- 1336, Węgry. Pochodził z rodziny węgierskiego możnowładcy. Po trzech latach małżeństwa jego żona wstąpiła do dominikanek, on zaś do dominikanów rezydujących na wyspie św. Małgorzaty w Budapeszcie. Zasłynął z gorliwości w modlitwie i pokory w posługiwaniu potrzebującym.
***
MĄŻ, RADCA, SĘDZIA, OFICER, BENEDYKTYN
A NA KONIEC PUSTELNIK
21 MARCA CZWARTEK: ŚW. MIKOŁAJ Z FLUE, PUSTELNIK, 1417-1487, SZWAJCARIA. Jego ojciec, Henryk, był skromnym i prostym góralem, ale miał taki autorytet, że piastował różne stanowiska, tak w sądownictwie, jak i w zarządzie i sejmiku lokalnym.
Mikołaj początkowo zamierzał poświęcić się wyłącznie służbie Bogu. Wstąpił do benedyktynów w Engelberg. Ostatecznie jednak wrócił do świata, a nawet za radą rodziców wstąpił w związek małżeński. Z Dorotą Wyss miał 10 dzieci: 5 synów i 5 córek. Najmłodszy syn po zdobyciu stopnia akademickiego został proboszczem w Sachseln. Mieszkańcy kantonu mieli tak wielkie zaufanie do Mikołaja, że wybrali go na radcę i kantonalnego sędziego oraz deputowanego do federacji kantonów szwajcarskich. W latach 1433-1460 Mikołaj pełnił służbę wojskową w randze oficera. Wyróżniał się łagodnością w traktowaniu jeńców, opieką nad kościołami i nad ubogimi. To wszystko zyskiwało mu powszechny szacunek i miłość.
Po kampanii wojennej, za zezwoleniem małżonki i zabezpieczywszy odpowiednio rodzinę, ponownie wstąpił do klasztoru reformowanych benedyktynów nazywających się „Przyjaciółmi Boga” (1467). Miał już wtedy 50 lat. We śnie otrzymał jednak napomnienie, że wolą Bożą jest, aby w rodzinnych stronach jako pustelnik budował i zachęcał do bogobojnego życia swoich współziomków. Dlatego założył w Ranft w pobliżu Flüe mały domek i kapliczkę, gdzie modlitwę łączył z uczynkami pokutnymi. Sława pustelnika zaczęła ściągać do niego ciekawych i pobożnych. Korzystał z każdej okazji, by mówić o Panu Bogu i o konieczności zbawienia swojej duszy. Dopóki nie otrzymał własnego kapelana, chodził na Mszę do pobliskiego miasteczka, gdzie księdzem był jego syn.
W roku 1481 wybuchła wojna domowa między kantonami Szwajcarii. Wówczas Mikołaj uratował jedność Szwajcarii. Przez proboszcza Stans, Heimo am Grund, który przybył do niego po radę, przekazał, że każde z miast i kantonów musi się zrzec swoich specjalnych przywilejów i praw. Dzięki temu podpisano tzw. „umowy ze Stans” i utworzono Związek Szwajcarski. Wdzięczni mieszkańcy tego kraju nadali mu tytuł „Ojca Ojczyzny”. Popularnie zaś zwano go z niemiecka „Bratem Klausem” (Bruder Klaus).
Był jednym z najwybitniejszych mistrzów medytacji i mistyków u schyłku średniowiecza. Obdarowany został niezwykłymi charyzmatami – przez 19 lat jego pożywieniem była wyłącznie Eucharystia. Fakt ten został potwierdzony kanonicznym procesem. Uciekano się do niego we wszelkich potrzebach, radzono się w najtrudniejszych sprawach, proszono o modlitwę. Nawrócił wiele zbłąkanych dusz.
Główny patron Szwajcarii. Jest ponadto patronem papieskiej Gwardii Szwajcarskiej, sędziów, radnych, rodzin wielodzietnych.
Święta Benedykta od Bożej Opatrzności Cambiagio Frassinello, siostra zakonna, 1791-1858, Italia. Jej rodzina żyła w skromnych warunkach. W Pawii otworzyli sklep z warzywami. W małej Benedykcie już w dzieciństwie obudziło się pragnienie życia w klasztorze, ale rodzice byli temu przeciwni. Zgodnie z ich wolą w dniu 7 lutego 1816 roku wyszła za mąż za Giovanniego Battistę Frassinello. Młodzi małżonkowie, podobnie jak reszta rodziny, utrzymywali się z handlu warzywami. Ponadto przyjęli do swego domu i opiekowali się Marią, chorą siostrą Benedykty.
W ich domu panowała atmosfera miłości i głębokiej wiary. W dwa lata po zawarciu sakramentu małżeństwa Benedykta wraz z mężem postanowili żyć w czystości, jak brat z siostrą, by całkowicie poświęcić się służbie Bogu i bliźnim. Decyzja ta była konsekwencją mistycznego przeżycia, podczas którego otrzymała łaskę odczytania swego powołania. Małżonkowie udali się z pielgrzymką do sanktuariów maryjnych, aby modląc do Matki Bożej lepiej poznać wolę Bożą. W 1825 roku zmarła Maria, siostra Benedykty. Za zgodą męża, w lipcu tego roku, Benedykta wstąpiła do klasztoru sióstr urszulanek w Capriolo. Giovanni został natomiast bratem zakonnym w zgromadzeniu ojców somasków.
Po kilku miesiącach Benedykta zrozumiała, że jej powołaniem nie jest kontemplacja, lecz apostolstwo czynne. Wróciła do domu rodziców w Pawii i, mimo ogromnych trudności, głównie materialnych, opiekowała się młodymi dziewczętami. Za radą miejscowego biskupa w 1826 roku założyła dla nich ośrodek pomocy. Tak powstało dzieło apostolskie wspomagane przez licznych dobroczyńców i wolontariuszy. W tej pracy pomagał jej Giovanni. W 1827 roku oboje złożyli przed biskupem ślub czystości.
Benedykta była przykładem dla wielu. Coraz więcej osób zwracało się do niej po rady i wsparcie duchowe. Spotykała się jednak również z niezrozumieniem. Na skutek pomówień w 1838 roku musiała opuścić Pawię i przekazać biskupowi założony przez siebie ośrodek. Wraz z Giovannim i kilkoma współpracownicami osiedliła się w Ronco Scrivia. Tam założyła szkołę dla dziewcząt, zwaną Domem Opatrzności. W 1851 roku otworzyła w Pawii nowy dom dla opuszczonych dziewcząt, szkołę, sierociniec oraz żeńskie kolegium. Pragnąc zapewnić trwałość swemu dziełu, zorganizowała Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek od Opatrzności. Przyjęła imię Benedykta od Bożej Opatrzności. Cierpliwa i pokorna praca dla ubogich, zapomnianych i bezradnych wypełniała wszystkie chwile jej życia. Choć w dzisiejszych czasach wydaje się to czymś oczywistym, to idea Benedykty i jej heroiczna postawa budowały fundamenty nowoczesnego podejścia do edukacji i roli kobiety w społeczeństwie.
***
22 MARCA PIĄTEK: ŚW. ZACHARIASZ, PAPIEŻ, ZM. 752. Był ostatnim z papieży tzw. wschodnich, który zwrócił się do cesarza o zatwierdzenie swojego wyboru. Łagodnością i życzliwością zjednał sobie lud Italii, cesarza i sąsiadów. Utrzymywał dobre stosunki z Konstantynopolem. Zawarł pokój z Longobardami, odzyskując część ziem i jeńców. Kiedy zaprzyjaźniony król Ratchis utracił tron, przyjął go do siebie. Zawarł sojusz z Frankami oraz udzielił poparcia Pepinowi Małemu. Zachariasz odrestaurował i upiększył wiele kościołów. Przeniósł swoją siedzibę z Palatynu do Lateranu i powiększył tamtejszy pałac. Zmarł w Rzymie po 11 latach pontyfikatu. Wszedł do literatury chrześcijańskiej jako tłumacz na język grecki łacińskich Dialogów św. Grzegorza Wielkiego.
***
OCHRZCIŁ I BIERZMOWAŁ PONAD 500 000 INDIAN
23 MARCA SOBOTA: ŚW. TURYBIUSZ Z MONGROVEJO, ARCYBISKUP, 1531-1606, HISZPANIA-PERU. Był tak zdolnym prawnikiem, że król Hiszpanii Filip II powierzył mu w 1573 r. obowiązki głównego sędziego inkwizycji w Grenadzie, choć nigdy tej funkcji nie pełnił człowiek świecki. W 1579 roku został również z nadania króla biskupem Limy w Peru, które była wówczas kolonią hiszpańską. Turybiusz usiłował odwoływać się od tej decyzji. W końcu jednak przyjął święcenia kapłańskie i jako arcybiskup wyjechał do Peru.
W ogromnej, prawie misyjnej diecezji próbował uporządkować życie religijne, podnieść poziom intelektualny i moralny kleru. Bronił praw miejscowej ludności. Żeby lepiej się z nimi porozumiewać, nauczył się lokalnych dialektów. W 1591 założył w Limie seminarium duchowne, pierwsze w Ameryce. Ochrzcił i bierzmował ponad pół miliona Indian, przemierzając przy tym setki kilometrów swojej diecezji o powierzchni ponad 450 tys. km kwadratowych. Był człowiekiem modlitwy. Prowadził życie pełne umartwienia.
Zmarł podczas pasterskiej wizytacji. Jest patronem walki o prawa ludności rdzennej oraz państwa Peru.
Święta Rafka, mniszka-maronitka, 1832-1914, Liban. Wychowała się w rodzinie katolickiej. Na chrzcie otrzymała imię Boutroussyeh (Pietra). Jej rodzina po śmierci matki w 1839 roku znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Dlatego w 1843 roku jej ojciec wysłał córkę do pracy, jako służącą w domu zamożnego Libańczyka w Damaszku. Kiedy po czterech latach wróciła do domu, okazało się, że ojciec ożenił się po raz drugi. Zarówno macocha, jak jedna z ciotek chciały wydać ją za mąż, ale Boutroussyeh postanowiła swe życie poświęcić Bogu.
Wstąpiła do Zgromadzenia Córek Maryi w Bikfaya. Rodzice próbowali przekonać ją do zmiany zdania, ale ona pozostała niewzruszona w swym postanowieniu. W wolnym czasie pogłębiała znajomość języka arabskiego. Od 1860 roku była nauczycielką katechizmu i wychowawczynią w szkołach swojego zgromadzenia. Cztery lata później przeniesiono ją do Maad, gdzie razem z inną zakonnicą założyła szkołę dla dziewcząt.
W tym okresie jej macierzyste zgromadzenie przechodziło poważny wewnętrzny kryzys. Siostra Boutroussyeh modliła się żarliwie, prosząc Boga o pomoc w podjęciu decyzji zgodnej z Jego wolą. Pewnego dnia w śnie ukazali się jej św. Jerzy, św. Szymon Słupnik i św. Antoni Pustelnik, który powiedział do niej: „Wstąp do Zakonu Libańskich Mniszek Maronickich”. Tak też uczyniła.
Przeżyła w tym klasztorze 26 lat, dając przykład posłuszeństwa, gorliwości w modlitwie, ascezy, poświęcenia i pracowitości.
W październiku 1885 roku podczas modlitwy prosiła Boga, by dał jej udział w zbawczej męce Chrystusa. Kierowana łaską Bożą, cierpiała z powodu wielu dolegliwości, znosząc je z cierpliwością i pokorą. Jej modlitwy zostały wysłuchane. Z każdym rokiem Chrystus otaczał ją swym cierpieniem. W 1899 roku Rafka całkowicie straciła wzrok, a wkrótce także została sparaliżowana. Nieustannie dziękowała Bogu za wszystko, szczególnie za dar cierpienia.
Błogosławiony Metody Dominik Trćka, redemptorysta i męczennik, 1886-1959, Czechy. Urodził się jako ostatnie z siedmiorga dzieci Franciszki i Tomasza Trćki. Była to głęboko wierząca rodzina katolicka. Z domu wyniósł dobre wychowanie chrześcijańskie. W pierwszych latach kapłaństwa pracował jako misjonarz w Pradze, Pilznie i Brnie, biorąc udział w misjach parafialnych.
Podczas I wojny światowej opiekował się uchodźcami przy sanktuarium Matki Bożej na Sviatej Horze blisko Pragi. Siłę do pracy czerpał z modlitwy. Ukochał zwłaszcza miejsce przed cudowną figurą Matki Bożej. Powoli dojrzewał jako człowiek, chrześcijanin i kapłan zakonny. Już w czasie studiów seminaryjnych żywił pragnienie pracy pośród chrześcijan obrządku wschodniego, pragnąc podążać śladami apostołów Słowian – świętych Cyryla i Metodego.
W 1906 roku studenci redemptoryści założyli „Wspólnotę dla nawrócenia i zjednoczenia Słowian w Kościele katolickim”, której członkiem został także Dominik. Gdy współbracia z prowincji belgijskiej rozpoczęli pracę pośród grekokatolików w Kanadzie, a od 1913 roku na Ukrainie, ideały Cyryla i Metodego zaczęły nabierać konkretnych kształtów także w prowincji praskiej.
Swe młodzieńcze pragnienie zrealizował w 1919 roku, kiedy to razem z ojcem Stanisławem Sekułą został posłany przez prowincjała do Lwowa. W tamtejszej wspólnocie redemptorystów nauczył się języka ukraińskiego i starosłowiańskiego oraz zwyczajów i liturgii bizantyńskiej. Wtedy to przyjął obrządek wschodni i obrał imię Metody.
Jego misja w Galicji trwała dwa lata, w czasie których głosił misje parafialne. Potem duszpasterzował wśród ludności obrządku wschodniego we wschodniej Słowacji i na Zakarpaciu. Był też przełożonym w Stropkowie, gdzie założono pierwszą na Słowacji wspólnotę redemptorystów obydwu obrządków – łacińskiego i bizantyńskiego. Gdzie tylko mógł, zakładał Bractwo Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Różańca Świętego.
Otaczał szczególną troską ubogich. Z tego powodu zamierzał założyć stowarzyszenie dla służących, często zaniedbywanych przez duszpasterzy. Podczas II wojny światowej redemptoryści doświadczali wielu trudności i problemów w relacjach z państwem słowackim, m.in. z tego powodu, że wielu ojców było narodowości czeskiej. Dominika często wzywano na przesłuchania, podczas których zarzucano mu czechizację lub ukrainizację. On zaś niestrudzenie pomagał znajomym proboszczom. Starał się różnymi sposobami nieść pomoc potrzebującym.
Jednak komuniści nie przyglądali się bezczynnie pracy zakonników. Coraz mniej kryli się ze swymi rzeczywistymi planami. Kościół był coraz dotkliwiej prześladowany. Inwigilowano także zakonników, podsłuchiwano, nagrywano ich kazania. W 1949 roku została rozwiązana wiceprowincja, w nocy zaś z 13 na 14 kwietnia 1950 roku domy redemptorystów, podobnie jak inne klasztory, zostały zajęte przez policję. Ojców przewieziono do obozów internowania. Także o. Trćkę aresztowano i przewieziono do klasztoru w Podolincu, gdzie zgromadzono większość zatrzymanych zakonników. Został oskarżony o współpracę z biskupem grekokatolickim, bł. Pawłem Gojdićem, o propagowanie jego antypaństwowych listów pasterskich oraz o przekazywanie tajnych informacji do Rzymu. Po ustawionym wcześniej procesie w Bratysławie skazano go w dniu 21 kwietnia 1952 roku na 12 lat więzienia pod zarzutem szpiegostwa i zdrady państwa.
Według świadectwa współwięźniów, podczas procesu ojciec Metody znosił wszystko ze spokojem i odwagą, biorąc na siebie całą odpowiedzialność za działania redemptorystów, aby w ten sposób uchronić współbraci. Pierwszy okres kary odbył w więzieniu w Iławie, a stamtąd po kilku miesiącach został przeniesiony do Mirowa, gdzie przebywał do kwietnia 1958 roku. Lata więzienia go nie załamały. Pomimo chorób spowodowanych wiekiem i warunkami, w jakich przebywał, pozostał wierny Chrystusowi. Pokładał zawsze nadzieję w Bogu i ufał w spełnienie Jego woli, pamiętając, że Bóg dopuszczając krzyż, daje też siłę do niesienia go. Gdy miał możliwość, modlił się i celebrował potajemnie Mszę świętą.
Kilka razy prosił o skrócenie kary lub o amnestię. Zawsze otrzymywał odpowiedź negatywną. Uznano go za niebezpiecznego fanatyka. Był zbyt wierzący. Pogańscy komuniści nie mogli tego znieść. W kwietniu 1958 roku przeniesiono go do Leopoldowa, do jednego z najcięższych więzień, i umieszczono w celi, w której odsiadywało wyrok 18 innych kapłanów.
Gdy w Wigilię śpiewał po cichu kolędę w celi więziennej, podsłuchał go strażnik i doniósł o tym przełożonym. Ponieważ śpiewanie pieśni religijnych było zakazane, skazano go na tydzień najcięższej kary, tzw. karcer. Cela karna była zbudowana z betonu, tak samo łóżko. Uwięziony miał prawo otrzymać tylko jedno przykrycie na noc i jedzenie co drugi dzień, mimo że był to grudzień i wszędzie panował mróz. Ojciec Trćka dostał wysokiej gorączki i zachorował na zapalenie płuc. Współwięzień, będący lekarzem, prosił, by przeniesiono go do szpitala, ale umieszczono go jedynie w izolatce. To jednak dla o. Trćki nie miało już większego znaczenia.
Wycieńczony, ale wierny swojej służbie misjonarza-redemptorysty, zmarł w dniu 23 marca 1959 roku. Przed śmiercią przebaczył swoim prześladowcom. Jego ciało złożono na cmentarzu więziennym w Leopoldowie.
Święty Józef Oriol, kapłan, 1650-1702, Hiszpania. Jego rodzicami byli Jan i Gertruda Buguna. Pobożni rodzice w obawie, by świat nie zepsuł im syna, oddali go do instytutu „Matki Bożej od Morza”. Wyróżniał się tak dalece wśród kolegów, że nazywali go „świętym”.
W roku 1686 Oriol udał się pieszo do Rzymu w charakterze pielgrzyma. W Wiecznym Mieście nawiązał kontakt ze znakomitymi osobistościami kościelnymi. Po powrocie do Barcelony rozwinął szczególną opiekę nad żołnierzami i marynarzami. Oddał się także katechizacji dzieci. Prowadził bardzo surowe życie. Pokarm przyjmował tylko raz na dzień, często żył o chlebie i wodzie. Spał tylko do 4 godzin na dobę i to w pozycji siedzącej na stołku. Przez wiele godzin oddawał się modlitwie.
Ks. Józef Oriol całe swoje kapłańskie życie spędził w Barcelonie.
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.
A.M.D.G.
„Idźcie do śś. Maryi i Józefa”