CXV (115) odc. CUD W OBOZIE KONCENTRACYJNYM

Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.

W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Mężczyzna z marzeniami…
2. Najpopularniejsza książka na świecie.
3. Trik przeciw odkładaniu na potem.

Odcinek CXV (115)
1. TEMAT: Cud w Dachau.
2. TEMAT: Nie czytaj tego sam.
3. TEMAT: Jeśli chcesz odnieść SUKCES…
4. TEMAT: PODZIĘKOWANIE.

***

1. TEMAT: CUD W DACHAU.
   Zbliża się wielkimi krokami piękna uroczystość św. Józefa-19 marca (dzień odejścia z tego świata).

   Zachęcam, abyś od 10 marca rozpoczął nowennę np. https://www.swietyjozef.kalisz.pl/Modlitwy/21.html lub https://www.swietyjozef.kalisz.pl/Modlitwy/50.html Na pewno masz o co prosić. Wykorzystaj ten specjalny czas oraz pomoc największego świętego po Matce Bożej.

  A teraz zapraszam do opisu cudu, który miał miejsce w DACHAU.

  CODZIENNOŚĆ OBOZOWA90 lat temu w Dachau powstał pierwszy niemiecki obóz koncentracyjny – RadioMaryja.pl

  Na rozkaz Reichsführera SS Heinricha Himmlera w 1933 roku w Dachau niedaleko Monachium założono pierwszy obóz koncentracyjny. Stał się karnym obozem pracy dla ponad 30 tysięcy więźniów. Wśród nich było prawie 3000 duchownych. Największą grupę (1773) stanowili Polacy. Księża uznani za inwalidów trafiali do komór gazowych, a potem do pieców krematoryjnych.

  Obozowa codzienność to głód, praca ponad siły, tyfus i śmierć. Więźniowie po sześciu godzinach snu, porannym apelu, cały dzień musieli wystawać na placu obozowym, czy dźwigać stukilogramowe kotły z jedzeniem dla całego obozu. Na bloku nie wolno było przebywać nawet chorym zwolnionym ze szpitala. Każdego dnia wybierano robotników do prac dorywczych: zimą do uprzątania śniegu, w magazynie do roznoszenia bielizny, przenoszenia łóżek, do ładowania transportu itp. Więźniowie byli bici, poniżani.

  Nakazywano im uprawiać „sport” polegający na padaniu w błoto. Niemcy bili kijami po głowie i podkutymi butami deptali po tych, którzy nie dość głęboko zanurzali twarz w błocie. Szczególnie księży hitlerowcy wykorzystywali do pseudomedycznych eksperymentów prowadzonych przez prof. dr Clausa Schillinga. Na początku istnienia obozu odmowa wzięcia w nich udziału była równoznaczna ze śmiercią. Zarażano ich malarią badając możliwości leczenia tej choroby u żołnierzy niemieckich. Eksperymentowano z niskimi temperaturami i ciśnieniami, by sprawdzić jak wysoko mogą latać lotnicy. Sytuacja nieco zmieniła się po klęsce pod Stalingradem w lutym 1943 roku, kiedy Niemcy wysłali młodych esesmanów z obozu na front wschodni. Nowa załoga składająca się ze starszych Niemców była bardziej ludzka. Złagodzono dyscyplinę obozową i pozwolono przesyłać więźniom paczki żywnościowe.

   MSZA ŚW. W DACHAU

   Na użytek propagandy hitlerowskiej 22 stycznia 1941 roku oddano duchownym do dyspozycji kaplicę w bloku 26, w której raz dziennie odprawiano Mszę Świętą i można było przyjąć Komunię Świętą. Jak wspominają więźniowie dzięki temu wielokrotnie udawało się przeżyć trudne obozowe warunki.

   Trwało to jednak tylko do 17 września. Spośród księży wydzielono wszystkich Niemców i umieszczono ich w bloku 26. Od tego momentu kaplica została zamknięta dla polskich księży. Czasami więźniowie: księża niemieccy potajemnie dostarczali Polakom wino i hostie do odprawiania Mszy Świętej w barakach między pryczami. Niektórym kapłanom w ciągu kilkuletniego pobytu w Dachau udało się to choć raz. Hostię łamano na dwadzieścia lub więcej części, by każdy mógł choć trochę otrzymać. Potajemnie zanoszono Ciało Pańskie chorym do szpitala obozowego, a także konającym na oddziałach na tyfus. Komunia św. wyzwalała w nich siły do przetrwania i pomagał godniej umierać. Pomimo zakazów wspólnie odmawiano modlitwy, wygłaszano kazania i prelekcje. Ksiądz Franciszek Korszyński, późniejszy biskup pomocniczy we Włocławku zorganizował nawet seminarium duchowne na terenie obozu.

   ODDANIE SIĘ W OPIEKĘ ŚW. JÓZEFOWI

   Polscy księża udzielali pomocy i wspierali duchowo więźniów. To właśnie wśród nich powstała inicjatywa, by prosić o pomoc św. Józefa, tego który chronił także od śmierci Syna Bożego. Już 8 grudnia 1940 roku w obozowej kaplicy w Sachsenhausen grupa księży z bloku 18 zawierzyła życie św. Józefowi kaliskiemu. Chciano, by aktu dokonali także księża z innych bloków, ale 13 grudnia 1940 roku duchownych przewieziono do Dachau. Tam ponowili swój akt w prywatnych modlitwach. Powierzyli się też Niepokalanemu Sercu NMP i Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.

   MODLITWA SKAZAŃCÓW

   Pod koniec wojny więźniowie obawiali się, że czeka ich zagłada. Kilka grup esesmani wyprowadzili z obozu i zamordowali. Dlatego powrócono do aktu zawierzenia się św. Józefowi. Tym razem do tego wydarzenia duchowo przygotowywano księży i świeckich. Czuwał nad tym komitet pod przewodnictwem ks. kanonika Franciszka Jedwabskiego. Wygłoszono konferencje, pogadanki i najważniejsze odprawiono nowennę do św. Józefa, jako modlitwę skazanych o ocalenie Ojczyzny, rodziny i samych siebie. Więźniowie przez 9 dni zbierali się w kaplicy księży niemieckich prosząc Świętego o cud wyzwolenia. 

   W ostatni dzień nowenny, 22 kwietnia 1945 roku, podczas dwóch Mszy Świętych około 800 księży i osób świeckich odmówiło akt oddania się w opiekę św. Józefa w duchowej łączności z jego kaliskim sanktuarium. Księża nie tylko oddali się pod opiekę św. Józefa, ale także zobowiązali się szerzyć Jego cześć, a po wyzwoleniu złożyć Mu hołd w pielgrzymce do kolegiaty kaliskiej i przyczynić się do powstania Dzieła Miłosierdzia pod jego wezwaniem.

  Jak wspomina ks. bp Franciszek Korszyński „był to najliczniejszy w obozie zespół ludzi, którzy publicznie i wspólnie modlili się o cud wyzwolenia”. Księża więźniowie nie wiedzieli wtedy, że w tajnym rozkazie Reichsfuhrer SS Heinrich Himmler zaplanował likwidację obozu i żaden więzień nie miał się dostać żywy w ręce nieprzyjaciela. Siedem dni później 29 kwietnia o godzinie 21 miał wybuchnąć pożar jako sygnał dla stacjonującej niedaleko dywizji SS Wiking, która po wkroczeniu do obozu zrównałaby go z ziemią.

   CO SIĘ WYDARZYŁO POTEM, CZY HISTORIA RZECZYWIŚCIE SKOŃCZYŁA SIĘ HAPPY ENDEM O TYM W NASTĘPNYM ODCINKU 😉

***

2. TEMAT: NIE CZYTAJ TEGO SAM.
Tydzień temu wspomniałem o tym, że KOŚCIOŁ KATOLICKI nigdy generalnie nie ZAKAZYWAŁ, ale też generalnie NIE NAKAZYWAŁ czy zachęcał do czytania Biblii. Zmieniło się to niedawno Sam oceń, czy słusznie.

    Dlaczego? Jedna Biblia, a każdy po swojemu tłumaczy, interpretuje. Mamy dzięki temu ok. 55 000 odłamów protestantyzmu, świadków Jehowy, mnóstwo grup pentakostalnych (w centrum Duch Święty), prawosławnych. 

   Poza tym jak Szatan kusił Pana Jezusa na pustyni? CYTUJĄC BIBLIĘ!

   Czy rozsądne jest dawanie każdemu Biblię do rąk? Jest olbrzymia szansa, że dana osoba skręci nie w tą stronę, co trzeba. A nie od dziś wiadomo, że diabeł przebiera się za anioła światłości. Zło pod płaszczykiem dobra.

   Co należy zrobić? Jeżeli w ogóle chcesz zachęcać do czytania Biblii lub sam ją czytasz, chcesz czytać. NIGDY NIE RÓB TEGO SAM!

   I nie mam na myśli tylko tego, aby być w kontakcie z księdzem katolickim. Czy natrafisz na księdza z powolania czy nie, czy księdza , który będzie głosił doktrynę katolicką czy też protestancką, modernistyczną… LOTERIA. RYZYKO JEST SPORE.

   Jednak głowa do góry. Z jednej strony niesamowity zamęt, mnóstwo kłamstw. Ale z drugiej NIESAMOWITE MOŻLIWOŚCI.
SKORZYSTAJ Z NICH.

   ZANIM PRZEJDZIEMY DO KONKRETÓW Z KONKRETÓW…

   Jeszcze wyjaśnienie słynnego zdania św. Hieronima: „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”.

   Najpierw należy zauważyć, że św. Hieronim nie mówi: „kto nie czyta Pisma św. …”. Znajomość Pisma św. to nie to samo co prywatne czytanie. Św. Hieronim poświęcił długie lata studium, zanim zaczął tłumaczyć i komentować Pismo św. Wówczas nie było czegoś takiego jak prywatna lektura. Tak więc zapewne miał na myśli znajomość, która polega na znajomości tego, jak Kościół – wraz z pasterzami, uczonymi i świętymi – rozumie Pismo św. Jest to coś zupełnie przeciwnego do zwyczajów protestanckich, gdzie ludzie nie mający zupełnie pojęcia o właściwej egzegezie zabierają się to czytania, interpretowania i używania Pisma św. na swój własny, często wypaczony użytek. 

  TWÓJ CZAS JEST OGRANICZONY🕗Wiem, że łatwiej, wygodniej, przyjemniej jest słuchać często różne kazania księży internetowych. Także sporą rzeszę świeckich, którzy też biorą się za interpretacje Biblii, głoszenie kazań. Tylko często jest tam papka, bełkot modernistyczny, którego już nawet nie potafisz dostrzec. Trucizna: prawda połączona z kłamstwem.

   O wiele korzystniej można spędzić czas i poświęcić swoją energię na czytanie dzieł świętych Pańskich, dokumentów Kościoła, tradycyjnych podręczników teologii, czy chociażby katechizmu, a także komentarzy biblijnych (ale nie jakiś tam, tylko z konkretnego źródła).

   JEŻELI CHCESZ BYĆ KATOLIKIEM, KTÓRY BĘDZIE MIAŁ NAPRAWDĘ GŁĘBOKĄ WIARĘ POŁĄCZONĄ Z ARGUMENTAMI, NIE EMOCJAMI ZAPRASZAM NIŻEJ:

  Chcesz czytać Biblię w duchu katolickim, tym jedynym właściwym? TO SIĘ WYSIL!

  Wyrzuć podrzędne komentarzyki zawierają kilka zdań na temat Ewangelii, kazania youtubowe współczesnych księży.

  Nie twierdzę, że każde kazanie jest złe. Że są same kłamstwa. Ale jeśli masz wybór między konkretną wiedzą teologiczną opartą na świętych, doktorach Kościoła, Ojcach Kościoła a księdzem, który może ściągnął kazanie z chatu gpt, który „leje wodę”, gdzie są tylko emocje, który mówi takie kazanie, że gdyby świadek Jehowy lub protestant to słuchał to by się ze wszystkim zgodził…

  Ja wybieram (próbuję :D) zawsze to, co LEPSZE.

  To lepsze wymaga wysiłku, ale warto.

  Jeśli chcesz czytać BIBLIĘ i nie zrobić sobie/ komuś krzywdy to:

 1) Przeczytaj KATECHIZM KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO.
Czytałeś kiedykolwiek? Katolicyzm to nie tylko Biblia! A często tak się zachowujemy. Dzięki lekturze katechizmu zaczynasz patrzeć na Biblię okiem obiektywnym-katolickim. Ktoś może zarzucić czemu patrzenie katolickie jest to JEDYNE, PRAWDZIWE. Zacznij czytać dobre książki to się PRZEKONASZ, że to prawda 😉

   Można przeczytać obecny katechizm. Ale też polecam te niżej. Przypominam, że prawda się nie zmienia. Kościół nie mógł się mylić w sprawach wiary np. 500 lat temu. NIe zawsze jest tak, że co nowsze to lepsze. Bardzo konkretnie w formie pytań są zbudowane te katechizmy. Przeczytasz jeden i powiesz WOW. 

  Katechizmy warte przeczytania. Chociaż jeden z nich:
Katechizm św. Alfonsa Liguoriego: https://tedeum.pl/katechizm-katolicki-katechizm-sw-alfonsa-ligourego-miekka-,c106,p835,pl.html
Katechizm dla Ludu Bożego: https://sklep.antyk.org.pl/p,katechizm-katolicki-dla-ludu-bozego-cz-1-3-komplet-katolicki-katechizm-ludowy-stosownie-do-potrzeb-czasu-i-pedagogicznie-opracowany-przez-ks-prof-franciszka-spirago,6573.html
Katechizm św. Piusa X: https://3dom.pro/1462-katechizm-katolicki-sw-piusa-x-zielony.html?gad_source=1&gclid=Cj0KCQiArrCvBhCNARIsAOkAGcX6itW292WKHYJQJCisoX1kSVcN7oV5x010f-cwIBw3W3p0iCkhBJkaAkbzEALw_wcB
Katechizm krótki pochwalany i zalecany przez św. Piusa X: https://tedeum.pl/katechizm-katolicki-katechizm-krotki-pochwalony-i-zalecony,c106,p826,pl.html
Katechizm większy: https://tedeum.pl/katechizm-katolicki-katechizm-wiekszy,c106,p833,pl.html
Katechizm św. Roberta Bellarmina: (nie znalazłem wersji papierowej) https://www.ultramontes.pl/Katechizm_Bellarmina.htm

  Po lekturze przynajmniej jednego katechizmu nadchodzi czas…

  JESZCZE NIE NA BIBLIĘ 😉

  Wstęp do Biblii: np. https://pallottinum.pl/produkt/wstep-ogolny-do-pisma-swietego.html

   Teraz możesz przystąpić do czytania Biblii wraz KOMENTARZEM KATOLICKIM! Czyli Twoim osobistym trenerem personalnym, który nie pozwoli zrobić Ci krzywdy na duszy.

Na rynku są różnej maści komentarze zwane katolickimi. Bądź ostrożny. Często niestety są skażone. Poza tym wg mnie lepiej wybierać komentarze OJCÓW KOŚCIOŁA I/LUB DOKTORÓW KOŚCIOŁA niż nawet księdza biblisty z tytułami. Oczywiście może posługiwać się źródłami czyli Ojcami lub Doktorami Kościoła, ale i tak zalecam ostrożność. LEPIEJ NAJPIERW PRZECZYTAĆ COŚ PEWNEGO, A potem możesz czytać inne komentarze 😉

  Lepiej uczyć się czegoś od początku dobrze niż potem te błędy wyplewić. COŚ O TYM WIEM 😉 Chociażby mam tak w powerliftingu.
Lata złych treningów, braku wiedzy itd. przynoszą żniwa kontuzji itd. Wiadomo. Dobrze, że ćwiczyłem pomimo braku wiedzy.
Jednak teraz muszę się naprawiać i to trochę potrwa. Teraz wiem, co źle robiłem. Łatwiej ćwiczyć od razu poprawnie.

   Podobnie z nauką katolicką. To nie twoja wina lub tylko po części, że nie wiedziałeś, że zostałeś oszukany itd. Teraz wykorzystaj rady i DO ROBOTY. I miej otwarty umysł. NIE PATRZ NA WIĘKSZOŚĆ 😉

  DLA PRZYPOMNIENIA:
  OJCOWIE KOŚCIOŁA: 
„ojcami Kościoła” Kościół katolicki nazywa tych pisarzy wczesnochrześcijańskich, których wybitność weryfikuje się poprzez poczwórne kryterium: prawowierność nauki, świętość życia, starożytność i aprobatę Kościoła.

 DOKTORZY KOŚCIOŁA: określa tych świętych, którzy „wnieśli znaczący wkład w pogłębienie zrozumienia misterium Boga i wydatnie powiększyli bogactwo doświadczenia chrześcijańskiego”. O ile tytuł ojca Kościoła zarezerwowany jest dla osobistości z jego pierwszych wieków, to tytuł doktora może zostać nadany świętemu z każdej epoki.

  Św. Tomasz z Akwinu to największy święty wśród uczonych. A to powiedział o nim  papież św. Jan XXIII: „Więcej on światła przyczynił Kościołowi niż wszyscy inni doktorzy i więcej człowiek wyniesie korzyści z jego książek w ciągu roku jak z nauk innych uczonych przez całe życie”.

  Św. Tomasz z Akwinu napisał komentarz do Ewangelii wg św. Jana i św. Mateusza, wszystkich listów pawłowych i niektórych ksiąg Starego Testamentu. Nie wszystkie są przetłumaczone na język polski.

Królowa, która jest patronką fałszywie oskarżanych, wdów, dużych rodzin i rodzicom, którym zmarły dzieci to?

Odpowiedź jest podkreślona w kalendarzu świętych.

Fragmenty 4 Ewangelii. Spisał św. Tomasz z Akwinu myśli Ojców Kościoła: https://tedeum.pl/sw-tomasz-z-akwinu-zloty-lancuch,c116,p1608,pl.html?gad_source=1&gclid=Cj0KCQiArrCvBhCNARIsAOkAGcU8v4xLK6QbAKgzI0j2lJfBufSaKIW4aeUS-DqTtFUhp5hMlhEOgysaAitTEALw_wcB
Wykład pacierza-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wdrodze.pl/produkt/wyklad-pacierza/
Psalmy-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wydawnictwo.umk.pl/pl/products/5481/tomasz-z-akwinu-wyklad-ksiegi-psalmow

Księga Przysłów, Księga Koheleta, Pieśń nad Pieśniami-komentarz Ojców Kościoła: https://www.apostolicum.pl/shop/?p=2&id_product=1935
Księga Izajasza 1-39 – komentarz Ojców Kościoła: https://www.apostolicum.pl/shop/?p=2&id_product=2103

Ewangelia wg św. Jana-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://derewiecki.pl/sw-tomasz-z-akwinu-komentarz-do-ewangelii-jana-drugie-wydanie-polskie/
Ewangelia wg św. Łukasza-komentarz św. Bedy Czcigodnego: https://wydawnictwo.uksw.edu.pl/ksiegarnia/1135-beda-czcigodny-komentarz-do-ewangelii-lukasza.html
Ewangelia wg św. Mateusza-komentarz Ojców Kościoła (2 tomy): https://www.apostolicum.pl/shop/?p=2&id_product=554 https://www.apostolicum.pl/shop/?p=2&id_product=2721
i być może komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://allegro.pl/oferta/ewangelia-ojcow-kosciola-14793852022 (opis może być błędny)

Ewangelia wg św. Marka-komentarz Ojców Kościoła (w języku polskim nakład wyczerpany), jest w języku ang., może ebook, nie wiem, ale na pewno wersja papierowa: https://www.amazon.com/Mark-Ancient-Christian-Commentary-Scripture/dp/0830814183

List do Rzymian-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wdrodze.pl/produkt/dziela-wszystkie-t-64-wyklad-listow-sw-pawla-list-do-rzymian/
List do Hebrajczyków-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wdrodze.pl/produkt/dziela-wszystkie-t-68-wyklad-listow-sw-pawla-list-do-hebrajczykow/
Listy do: Kolosan, Tesaloniczan, Tymoteusza, Tytusa, Filemona-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wdrodze.pl/produkt/dziela-wszystkie-tom-67-wyklad-listow-sw-pawla-listy-do-kolosan-tesaloniczan-tymoteusza-tytusa-filemona/
I i II List do Tesaloniczan-komenatz św. Tomasz z Akwinuhttps://wydawnictwo.umk.pl/pl/products/5541/tomasz-z-akwinu-wyklad-pierwszego-i-drugiego-listu-do-tesaloniczan

List do Tytuta-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wydawnictwo.umk.pl/pl/products/5636/tomasz-z-akwinu-wyklad-listu-do-tytusa
List do Kolosan-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wydawnictwo.umk.pl/pl/products/2436/tomasz-z-akwinu-wyklad-listu-do-kolosan
I List do Koryntian-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wydawnictwo.umk.pl/pl/products/5878/tomasz-z-akwinu-wyklad-pierwszego-listu-do-koryntian
II List do Koryntian-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wydawnictwo.umk.pl/pl/products/5879/tomasz-z-akwinu-wyklad-drugiego-listu-do-koryntian

List do Galatów-komentarz św. Tomasza z Akwinu: https://wydawnictwo.umk.pl/pl/products/5408/tomasz-z-akwinu-wyklad-listu-do-galatow
List do Efezjan-komentarz św. Tomasza z Akwinu: (nakład wyczerpany) Póki, co jest na allegro: https://allegro.pl/oferta/wyklad-listu-do-efezjan-tomasz-z-akwinu-15257037441
List św. Jakuba, I i II List św. Piotra, I-III List św. Jana, List św. Judy-komentarz Ojców Kościoła: https://www.apostolicum.pl/shop/?p=2&id_product=1656

   Jak widzisz opieramy się na ojcach i/lub doktorach Kościoła. ZAUFAJ 😉 

   Do przemyślenia są współczesne komentarze katolickie wydawnictwa „W drodze”. One zawsze mają na okładce Pana Jezusa i są różnego koloru. Ale póki co lepiej wybrać to co sprawdzone 😉 A potem, jeśli przeczytasz kilka katechizmów, wstęp do Biblii oraz komentarz Ojca/Doktora Kościoła do jednej księgi. To następnie śmiało możesz przeczytać i wyciągnąć wnioski, czy obawy były słuszne.

   JEŚLI JESTEŚ PATENTOWANYM LENIEM (trzeba być realistą) i póki, co nie chcesz czytać katechizmu ani wstępu do Biblii to kup sobie chociaż komentarz. Podałem wyżej i np. czytasz jaka jest Ewangelia na niedzielę i czytasz sobie do niej komentarz. I już będzie super, bo najprawdopodobniej więcej się nauczysz niż z kazania.

  Jeśli czytasz w domu Biblię, to czytaj po kolei!, nie wyrywkowo, gdzie Ci się otworzy. TYLKO jednocześnie z  RZETELNYM komentarzem KATOLICKIM.

  ZAJMIJ SIĘ SERCEM BIBLII, CZYLI EWANGELIAMI. ZOSTAW STARY TESTAMENT. ZOSTAW RESZTĘ NOWEGO TESTAMENTU, JEŚLI NIE PRZECZYTASZ KATECHIZMU, WSTĘPU DO BIBLII. 

  No jeszcze można psalmy czytać wraz z komentarzem oprócz EWANGELII jako fundament.

  PAMIĘTAJ: NAJPIERW PODSTAWY. 

  Albo bądź jak protestanci, czytaj po swojemu, wyrywaj cytaty z kontekstu, otwieraj na chybił trafił mówiąc, że takie masz natchnienie. Przeczytaj bylejaki komentarz w formie kilku zdań niewiele wnoszących i pytanie na czym się opierających… Bardzo to wygodne, subiektywne, emocjonalne. A wyżej opisana propozycja wymaga zaangażowania intelektualnego. Tym zawsze się charakteryzowała wiara katolicka. Teraz z tym coraz gorzej. Bądź inny.

PODSUMOWUJĄC
JEŚLI CHESZ CZYTAĆ BIBLIĘ LUB KOMUŚ POLECASZ:

1° Zanim się zabierzemy za samodzielne, prywatne czytanie Pisma św., należy wpierw dobrze znać prawdy wiary katolickiej wyłożone w katechiźmie. 

2° Należy przeczytać podstawowe dokumenty Kościoła odnośnie właściwej interpretacji Pisma św., zwłaszcza encykliki papieskie oraz dokumenty soborowe LUB CHOCIAŻ WSTĘP DO BIBLII. Podałem wyżej.

3° Dobrze jest przeczytać przynajmniej jeden komentarz do Pisma św. (czy przynajmniej danej księgi) pochodzący od któregoś z Ojców Kościoła czy Doktorów Kościoła (św. Tomasz, św. Bonawentura itp.). Wśród egzegetów współczesnych bardzo trudno jest znaleźć teologa, którego myślenie nie byłoby skażone egzegezą heretycką, protestancką czy modernistyczną, negującą czy to prawdy wiary, czy wręcz boskie natchnienie Pisma św.

4° Gdyby po pewnym czasie linki były nieaktywne to pamiętaj o frazie „św. Tomasz z Akwinu” oraz „Ojcowie Kościoła”, wydawnictwo „W drodze”, wydawnictwo „Apostolicum”, wydanictwo „UMK”. Wydawnictwo „Apostolicum” przetłumaczyło spośród bodajże 34 tomów komentarzy biblijnych Ojców Kościoła dotyczących całej Biblii tylko kilka. A już nakład wyczerpany Ewangelii wg. św. Marka. Przypuszczam, że niektórzy nie dożyją, aby Apostolicum przetłumaczyło wszystkiekomentarze z angielskiego na język polski. Dlatego jeszcze wrzucam to wydawnictwo i dla chętnego, który później będzie szukał komentarza innych ksiąg. Nie wiem czy jest wersja pdf, ale na pewno papierowa. Może i znajdzie się w formie online? Podaje namiary i żeby zapamiętać wydawnictwo oraz kto się tym zajął:

(Ancient Christian Commentary on Scripture) red. Thomas C. Oden i Christopher A. Hall. Institute of Classical Christian Studies (ICCS).
https://www.ivpress.com/ancient-christian-commentary-on-scripture

 ***

3. TEMAT: JEŚLI CHCESZ ODNIEŚĆ SUKCES:

JEŚLI CHCESZ ODNIEŚĆ SUKCES:
DOWIEDZ SIĘ O JEGO CENĘ, A POTEM JĄ ZAPŁAĆ.

    JESTEŚ ZDECYDOWANY CZY TYLKO MASZ ZACHCIANKĘ?

   Jeśli się zdecydujesz to PODEJMUJESZ KONKRETNE DZIAŁANIE. 

  „Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane” oraz twój pokój, jeśli jesteś tylko fantastą. Dużo marzysz, dużo mówisz, NIEWIELE LUB NIC NIE ROBISZ W TYM KIERUNKU.

  Jeśli decydujesz się odnieść WIELKI SUKCES (każdy może mieć inne pojęcie sukcesu i jest to mało ważne, póki co) oznacza to, że uznałeś KOSZT i jesteś GOTOWY GO ZAPŁACIĆ.

  Jeśli jesteś w garstce ludzi, którzy NAPRAWDĘ chcą SUKCESU i są GOTOWI ZAPŁACIĆ to SUPER.

 ZA TYDZIEŃ DALSZA CZĘŚĆ PŁACENIE ZA SUKCES I CZY RACHUNEK WYSTAWIONY MOŻE BYĆ NIŻSZY.

 ***

4. TEMAT: PODZIĘKOWANIE
Dziękuję za wszystko :)   Dziękuję za KAŻDĄ ZŁOTÓWKĘ WYSŁANĄ OD SERCA 🙂 Ktoś zawsze coś podeśle po każdym newsletterze. Może nie jest to dużo osób, ale dziękuję każdemu.

      Jeśli chciałbyś podarować mi jakikolwiek grosz, aby wesprzeć moją działalność duszpasterską jako Newsletter, byłbym zaszczycony i wdzięczny. Każdy odczuwa inflację i nietylko. Obecnie ja również mam trochę kłopotów nie tylko finansowych, ale również tych dotyczących pieniędzy.
      Modlę się za czytelników, aby treści trafiały w wasze umysły i serca. Ale nie będę ukrywał, że za każdego dobrodzieja modlę się trochę więcej. Bo każdy grosz jest dla mnie bardzo cenny.

Krzysztof Faron
nr konta 75 1090 2372 0000 0001 4310 3556
Blik nr tel 796542558
Może być tytuł: Newsletter

    Dlatego, jeśli chcesz, wyślij dziś, jutro lub w inny dzień na moje konto lub blikiem jakąkolwiek wpłatę jaką uznasz za słuszną. Czy to ze względu, że korzystasz z darmowych treści, czy może dlatego, że któreś bardzo Ci pomogły, czy dlatego, że mnie lubisz 😀 czy z jakiegokolwiek innego powodu, DZIĘKUJĘ!

    Oczywiście jak ktoś nie chce, nie ma problemu. 🙂 I tak dalej będę raz w tygodniu do KAŻDEGO wysyłał kolejny odcinek newslettera.

 ***

DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:

DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)

DUŻO TYCH ŚWIĘTYCH… MOŻNA NA KILKA DNI ROZBIĆ. WYbrałem dla Ciebie najważniejsze rzeczy z ich życia. Nigdy nie wiesz jakie jedno zdanie z ich życia może być Twoim Game Changerem.

Polecam szczególnie do czytania:
a) 10 marca, niedziela: 40 św. męczenników, żołnierzy rzymskich z Sebasty. Cześć i chwała  bohaterom!. Przeczytaj!
b) 11 marca, poniedziałek: św. Konstantyn, kapłan i męczennik. Był królem i żył grzesznie.
c) 12 marca, wtorek: św. Maksymilian, męczennik. Nie chciał być żołnierzem.
d) 16 marca, sobota: św. Gabriel Lalemant, jezuita i męczennik. Irokezi byli godni podziwu patrząc jak umierał. 

WAŻNE:
Jak tam Twoje postanowienie wielkopostne? Jest? Nie ma? Odpuściłeś? Jesteś zwycięzcą?

***

10 MARCA NIEDZIELA: 40 ŚW. MĘCZENNIKÓW Z SEBASTY, ŻOŁNIERZY RZYMSKICH, ZM. 320. Do najsilniejszych ośrodków życia chrześcijańskiego w dawnej Armenii należała Sebasta. Dlatego też po wybuchu prześladowania Dioklecjana (+ 313) miasto to musiało złożyć szczególnie krwawe ofiary. Sam Dioklecjan był synem niewolnika w Dalmacji. Jednak dzięki wybitnym zdolnościom uzyskał wolność, w karierze wojskowej pokonywał kolejne stopnie aż został komendantem gwardii cesarskiej, a wreszcie cesarzem rzymskim. 
Świętych Czterdziestu Męczenników z Sebasty
Właśnie za jego czasów poniosło śmierć męczeńską 40 Męczenników z Sebasty. Legion rzymski, do którego należeli, nosił zaszczytny przydomek Fulminatus, czyli Błyskawica. Namiestnik cesarza nakazał legionistom tego garnizonu złożyć ofiarę kadzidła na ołtarzu rzymskiego bożka. Żołnierze chrześcijańscy w liczbie 40 stanowczo odmówili. Jeden z nich, Cyrion, tak się odezwał do namiestnika, Agrykolanusa, gdy wychwalał męstwo tego legionu i jego zasługi: „Jeśli tak mężnie, jak mówisz, walczyliśmy za cesarza ziemskiego, jakże możesz przypuszczać, że postąpimy inaczej wobec naszego najwyższego Pana, jakim jest Bóg?” Aresztowano wszystkich, zaprowadzono do Sebasty, tam w więzieniu bito ich tak, aż powybijano im zęby, a w końcu skazano ich na zamrożenie.

Bohaterscy żołnierze uczynili wówczas wspólny testament, w którym pożegnali się ze swoimi rodzinami i prosili, aby byli pochowani wszyscy razem. Tradycja chrześcijańska zachowała imiona owych 40 żołnierzy. Dnia 4 maja 320 roku zaprowadzono ich do Sebasty (dzisiaj Siwas), kazano im się rozebrać i tak nagich wystawiono na całą noc na trzaskający mróz. Zima wtedy była długa i mroźna.

Męczennicy błagali Pana Boga tylko o jedno: aby wszyscy, tak jak czterdziestu ich rozpoczęło mękę, tak zdołali ją razem szczęśliwie zakończyć. Oprawcy mieli dla siebie przygotowane ciepłe miejsce. Równocześnie zachęcali skazanych, by ratowali swoje życie przez poddanie się woli cesarza. Podanie głosi, że jeden z legionistów faktycznie się załamał i złożył nakazaną ofiarę. Ale w jego miejsce poniósł męczeństwo jeden ze strażników, zachęcony koronami chwały, jakie ujrzał nad głowami męczenników. Tak więc wszyscy 40 ponieśli śmierć dla Chrystusa.

Późniejsza wersja głosi, że męczennicy ponieśli śmierć przez zanurzenie każdego w przerębli jeziora. Życzenie bohaterskich żołnierzy spełniono tylko częściowo. Pochowano bowiem ich ciała razem, ale niebawem rozdzielono ich relikwie i rozdano po wielu kościołach tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Męczeństwo legionistów wychwalali: św. Bazyli (+ 379), św. Grzegorz z Nyssy (+ 394), św. Efrem (+ 373), św. Gaudencjusz z Brescii (+ 410), św. Grzegorz z Tours (+ 594) i wielu innych. Miejsce ich wspólnego grobu nosi dzisiaj jeszcze turecką nazwę Kyrklar, co oznacza „Czterdzieści”.

Święty Symplicjusz IŚwięty Symplicjusz I, papież, zm. 483. Był papieżem 15 lat. Żył w trudnych i niespokojnych czasach. Monofizyci (heretycy) obsadzili ważniejsze biskupstwa, odrzucając postanowienia IV Soboru Powszechnego w Chalcedonie. We wrześniu 476 r. złożono z tronu ostatniego cesarza zachodnio-rzymskiego Romulusa Augustulusa (475-476) i nastąpiło przejęcie władzy przez cesarza wschodniego Zenona Izauryjczyka.

Święty Makary, biskup Jerozolimy, zm. 335. Pisali o nim św. Atanazy z Aleksandrii i św. Epifaniusz z Salaminy, wychwalając osobistą świętość biskupa, jak też jego żarliwość o czystość wiary.

Makary miał szczęście gościć u siebie cesarzową św. Helenę, matkę cesarza Konstantyna I Wielkiego. Przybyła ona w pielgrzymce do Jerozolimy w latach 326-327, by nawiedzić miejsca święte. To ona miała odnaleźć drzewo krzyża świętego. Za czasów Makarego zostały wystawione bazyliki: w Betlejem i na Kalwarii.

***

BYŁ KRÓLEM I ŻYŁ GRZESZNIE

11 MARCA PONIEDZIAŁEK: ŚW. KONSTANTYN, KAPŁAN I MĘCZENNIK, 520-598. Był królem Szkocji (inne źródla podają, że Kornwalii). Wstąpił na tron w 537 r., prawdopodobnie po śmierci swojego ojca. Prowadził życie występne. Jednak opamiętał się i rozpoczął żarliwą pokutę. W roku 587 abdykował. Wstąpił do klasztoru irlandzkiego w Offaly. Po otrzymaniu święceń kapłańskich udał się do rodzinnego kraju, aby nieść Ewangelię. Poniósł śmierć męczeńską w 598 r.

Święty Sofroniusz, biskup Jerozolimy, 550-638, Damaszek. Urodził się w arystokratycznej rodzinie. Od wczesnych lat oddawał się studiom filozoficznym i retoryce, dlatego otrzymał imię „Sofisty”, czyli mędrca. W roku 578 poszedł do głośnego na całą Palestynę klasztoru św. Teodozego, ale niedługo tam pozostał. Dla lepszego bowiem zapoznania się z życiem mnichów udał się do Egiptu, gdzie spotkał się ze św. Janem Jałmużnikiem, patriarchą Aleksandrii. Stąd udał się na Górę Synaj, a potem statkiem do Rzymu (619).
W tym czasie pogańscy Persowie pod wodzą ich króla, Chozroesa, najechali na Ziemię Świętą, burząc prawie wszystkie kościoły. Po zwycięstwie cesarza Herakliusza nad Chozroesem (619) Sofroniusz powrócił do Ziemi Świętej i ponownie zamieszkał w klasztorze św.Święty Sofroniusz Teodozego w pobliżu Betlejem.

Zasłynął nie tylko jako kaznodzieja i gorliwy duszpasterz, ale przede wszystkim jako niezłomny obrońca czystości wiary. Właśnie w owym czasie patriarcha Konstantynopola, Sergiusz, zaczął rozpowszechniać błędną naukę, że Jezus Chrystus miał tylko jedną wolę, Bożą, a nie posiadał woli jako człowiek, gdyż ta została całkowicie podporządkowana, a raczej wchłonięta przez wolę Bożą. Sergiusz zdołał dla swojej doktryny pozyskać cesarza. Sofroniusz na podstawie tekstów ewangelicznych wykazywał, że Pan Jezus posiadał również wolę jako człowiek i w niejednym wypadku ją objawiał. Nie byłby pełnym człowiekiem, gdyby nie posiadał także i woli ludzkiej. Sergiusza poparł niestety również Cyrus, patriarcha Aleksandrii. Kiedy oskarżono Sofroniusza o herezję, zadał sobie trud, by zebrać około 600 cytatów z Ojców Kościoła na dowód, że wszyscy oni uznawali w Panu Jezusie wolę Boską i ludzką. Dzieło to przypominano na synodzie laterańskim w roku 649, na którym potępiono monoteletyzm.

W roku 637 w swoim zwycięskim pochodzie Arabowie zajęli Ziemię Świętą. Sofroniusz zdołał uprosić kalifa Omara, aby chrześcijan zostawiono w spokoju.

Do najważniejszych jego dzieł należy list synodalny do patriarchy Sergiusza, w którym Sofroniusz wykłada właściwą i prawowierną naukę Kościoła o dwóch wolach Pana Jezusa w Jego dwóch naturach. W dziele Florilegium patrystyczne Sofroniusz zebrał wspomnianych 600 zdań Ojców Kościoła i pisarzy na ten sam temat. Z dziedziny hagiografii zachowały się: Żywot św. Jana Jałmużnika i Pochwała św. męczenników Cyrusa i Jana. Kazań Sofroniusza zachowało się dwanaście. Był także utalentowanym poetą. Z wielu jego pieśni i wierszy religijnych dochowały się do naszych czasów 22 ody.

***
ZAŁOŻYŁ ORIONISTÓW
GDYBY NIE BYŁ WŁOCHEM, CHCIAŁBY BYĆ POLAKIEM

12 MARCA WTOREK: ŚW. ALOJZY ORIONE, 1872-1940, ITALIA. Syn kamieniarza. Imię Alojzy otrzymał na chrzcie dla upamiętnienia przedwcześnie zmarłego brata. Matka chciała chłopcu dać w św. Alojzym najpiękniejszy wzór do naśladowania. Orione otrzymał jeszcze jedno imię, Jan, gdyż właśnie 24 czerwca odbył się jego chrzest. 

W trzynastym roku życia zgłosił się do franciszkanów. Pozostał tam jednak niecały rok – musiał wracać do domu, gdyż rozchorował się na zapalenie płuc. Po powrocie do zdrowia pomagał ojcu w brukowaniu ulic i dróg. Miejscowy proboszcz poznał się na niezwykłych zaletach chłopca – zarówno moralnych, jak i duchowych. Dlatego umieścił go w internacie, który założył i prowadził św. Jan Bosko w Turynie (wrzesień 1886 r.). Orione miał wówczas 14 lat. Ponieważ należał do najlepszych uczniów, przełożeni mieli nadzieję, że młodzieniec zgłosi się do nowicjatu, by w szeregach salezjanów pracować dalej.

Orione jednak po wewnętrznej walce uznał, że jego droga jest gdzie indziej. Wstąpił do diecezjalnego seminarium duchownego w Tortonie (październik 1889 roku). Miał wówczas 17 lat. Ponieważ rodziców nie było stać na opłacanie kosztów nauki w seminarium, mieszkał wraz z klerykami-kolegami w małej przybudówce, należącej do katedry, i usługiwał do Mszy świętej kanonikom. Równocześnie był stróżem katedry. 

Jako kleryk seminarium biskupiego Alojzy zbierał w swojej izdebce ubogich chłopców i uczył ich prawd wiary. Wspierał ich także materialnie, o ile tylko pozwalały na to jego skromne możliwości. Biskup, widząc wcześniej u Alojzego jako kleryka tę pracę apostolską, przeznaczył go już jako nowo wyświęconego kapłana do konwentu św. Klary, powierzając mu duchowe kierownictwo wobec tamtejszej młodzieży. Równocześnie młody kapłan udzielał się chętnie z kazaniami i rekolekcjami w okolicznych parafiach. Nawiedzał szpitale, więzienia, domy ubogich, by nieść pomoc duchową.

Alojzy zdawał sobie wszakże sprawę z tego, że zadanie jest ponad siły i że należy zapewnić trwałość rozwiniętemu dziełu. Dlatego, podobnie jak św. Jan Bosko, zaczął sobie dobierać wśród wychowanków przyszłych kapłanów i wychowawców. Tak powstała w roku 1903 nowa rodzina zakonna pod nazwą Synów Bożej Opatrzności, zwana popularnie orionistami. Z czasem powstała także gałąź żeńska. Następnie Alojzy założył zakon kontemplacyjny, który miał stanowić duchowe i modlitewne zaplecze dla podejmowanej działalności.

Alojzy zakładał szkoły, uczył w nich rzemiosła, przygotowywał do pracy na roli, tworzył internaty. Pełen troskliwości o zbawienie dusz nie zapomniał Don Orione także o misjach zagranicznych, zakładając placówki m.in. w Argentynie, Brazylii, Chile i Urugwaju, by nieść pomoc włoskim emigrantom.

Don Orione łączył aktywność z kontemplacją. Przeprowadził akcje ratunkowe po trzęsieniu ziemi w okolicach Mesyny oraz Reggio di Calabria w 1908 r. Na własnych rękach wynosił rannych, dostarczał żywność głodnym, starał się o dach nad głową dla bezdomnych, przygarniał do swoich domów sieroty. W rejonie klęski pozostał trzy lata, mobilizując wszelkie dostępne sobie środki do niesienia pomocy. Podobną pomoc niósł w mieście Marsica (Marsi) w Abruzzach, nawiedzonych trzęsieniem ziemi w roku 1915.

Szczególnie ciepły stosunek żywił Alojzy do Polski. Mimo że nigdy w niej nie był, ukochał ją za jej szczególną wierność Bogu, za jej umiłowanie wolności i za szczególne nabożeństwo polskiego narodu do Najświętszej Maryi Panny. Zwykł był mawiać, że gdyby nie był Włochem, chciałby być Polakiem. Gdy 1 września 1939 roku Niemcy hitlerowskie napadły na Polskę, kazał odprawić w intencji naszej Ojczyzny nabożeństwo błagalne o ratunek dla niej. Przy ołtarzu kazał umieścić biało-czerwoną flagę. Orioniści rozpoczęli pracę w Polsce jeszcze za życia Założyciela, w 1923 r.

Alojzy Orione zmarł na zawał serca powtarzając szeptem: „Jezu! Jezu! Idę!”.  Dziś Małe Dzieło Opatrzności Bożej to duża rodzina zakonna, do której należą księża i bracia – Synowie Bożej Opatrzności, Pustelnicy Bożej Opatrzności (zajmujący się ewangelizacją wsi), czynne Małe Siostry Misjonarki Miłosierdzia, siostry Sakramentki Niewidome, Siostry Kontemplatywne od Jezusa Ukrzyżowanego, Orioński Instytut Świecki oraz Ruch Świecki. Ich szczególnym charyzmatem jest praca wychowawcza wśród dzieci, młodzieży i dorosłych, ubogich i odtrąconych przez społeczeństwo. Pracę tę prowadzą orioniści na 4 kontynentach.

Święty Maksymilian, męczennik, zm. 295, dzisiejsza Algieria. Był synem legionisty Pabiusza Wiktoryna. Mając 21 lat został powołany do wojska. Przekonany, zgodnie z powszechnym wówczas poglądem, że służba ta jest sprzeczna z życiem chrześcijanina, stanowczo jej odmówił. Został za to skazany na śmierć przez ścięcie mieczem 12 marca 295 roku. Zachowały się akta procesu św. Maksymiliana. Po pewnym czasie również ojciec św. Maksymiliana, Wiktor, poniósł śmierć męczeńską za wiarę. Ciało św. Maksymiliana pochowano w pobliżu grobu i bazyliki św. Cypriana w Kartaginie.

***
14 LAT NA WYGNANIU
OBROŃCA WIARY, CZCI OBRAZÓW I RELIKWII ŚWIĘTYCH

13 MARCA ŚRODA: ŚW. NICEFOR, PATRIARCHA KONSTANTYNOPOLA, 758-829, KONSTANTYNOPOL. Jego rodzice należeli do najznakomitszych obywateli tego miasta. Wyróżniali się też szczególną pobożnością. Za wierność czci należnej obrazom i relikwiom świętym ojciec Nicefora został pobity i wywieziony do fortecy w Karii. Niezłomnego wyznawcę cesarz kazał torturować i przewieźć do więzienia w Nicei, gdzie męczennik dokonał życia (767). Matka Nicefora po bohaterskiej śmierci męża wstąpiła do klasztoru.

Cesarz Leon IV (775-780) powołał Nicefora na stanowisko sekretarza cesarskiego. Nicefor jednak nie czuł się dobrze na tym urzędzie, gdyż musiał spisywać wyroki cesarza na obrońców czci świętych obrazów. Dlatego zrezygnował z dobrze płatnego stanowiska i wstąpił do klasztoru. W tym czasie napisał poemat w obronie czci obrazów i relikwii świętych. Z tego zacisza wyciągnął jednak Nicefora cesarz Nicefor I (802-811) i powierzył mu opiekę nad największym w Konstantynopolu przytułkiem dla ubogich. Niedługo jednak potem po śmierci św. Tarazjusza Nicefor został powołany na patriarchę tego miasta (806).

W roku 813 wstąpił na tron cesarski Leon V Armeńczyk, który ponownie wzniecił prześladowanie czcicieli obrazów i relikwii świętych. Daremnie cesarz ikonoklasta (obrazoburca) chciał na swoją stronę przeciągnąć Nicefora. Patriarcha nakazał nawet publiczne modły i post na intencje wynagrodzenia Panu Bogu za grzechy zwalczania świętych obrazów. Na to cesarz odpowiedział zwołaniem synodu do Konstantynopola, by skłonić biskupów na swoją stronę. Nicefor skorzystał z tej okazji i swoją wymową i odwagą zdołał niemal wszystkich nakłonić do przeciwstawienia się dekretom cesarskim. Na kilku zaś hierarchów, którzy namowom cesarza ulegli, Nicefor rzucił klątwę. W odwet za to cesarz skazał go na banicję. W drodze przygotowano na niego zamach. W ten sposób cesarz chciał się pozbyć niewygodnego biskupa. Święty cudem ocalał.

Zwalczał nie tylko ikonoklastów, ale także paulicjanów, frygianów, monofizytów, monoteletów i innych heretyków, którzy wówczas niszczyli jedność Kościoła katolickiego na Wschodzie. Pozostawił po sobie wiele pism apologetycznych, w których wykazywał błędy tych herezji i wyjaśniał autentyczną tradycję. Większość z tych pism wydał na wygnaniu.

Po 14 latach wygnania zmarł 2 czerwca 829 roku.

Święta Krystyna, męczennica, zm. 559, Persja. Kiedy pogański król perski, Chozroes I, rozpoczął krwawe prześladowanie, św. Krystyna miała należeć do pierwszych osób, które padły jego ofiarą. Z dekretem prześladowczym Chozroesa łączył się pogrom, jaki poganie urządzili ludności chrześcijańskiej w Persji. Św. Krystyna musiała należeć do znakomitszych wśród nich, skoro tak prędko padła ofiarą prześladowania. Perskie imię Świętej miało brzmieć Jazdin. Święta ma nadto jeszcze imiona: Sira i Sirin.

Św. Patrycja z Nikomedii, IV w. Razem z kapłanem Macedoniuszem oraz córką Modestą poniosła śmierć za wiarę w IV w. Zachowała się tylko dzienna data śmierci – 13 marca.

***
POCHOWAŁA DWÓCH SYNÓW I WNUKA

14 MARCA CZWARTEK: ŚW. MATYLDA WESTFALSKA KRÓLOWA, 895-968, NIEMCY. Była córką księcia saskiego Teodoryka (Dietricha) i Reinhildy – pochodzącej z duńskiego rodu królewskiego. Matylda kształciła się i młode lata spędziła w klasztorze benedyktynek w Herford pod okiem babki ze strony ojca, także Matyldy – ksieni klasztoru. Lata tu spędzone będzie zawsze zaliczać do najpiękniejszych w życiu. Tu także zasmakowała w modlitwie i w służbie Bożej.

Mając 14 lat, w 909 r., poślubiła Henryka Ptasznika, który w trzy lata potem został księciem Saksonii, a w roku 919 królem Niemiec. Znany jest w historii pod imieniem Henryka I (919-936). Życie królowej upływało w spokoju. Mąż dał jej zupełnie wolną rękę w czynieniu dobra. Dla Bożej chwały i dla dobra ubogich nie żałowała pieniędzy. Św. Matylda dała Henrykowi I pięcioro dzieci: Jadwigę, przyszłą żonę księcia Paryża Hugona Wielkiego, matkę Hugona Kapeta; następcę tronu Ottona, późniejszego cesarza Niemiec (Otton I Wielki, 962-973); Gerbergę, która wyszła za księcia Lotaryngii, a potem za króla Francji, Ludwika IV; Henryka I, późniejszego księcia Bawarii oraz św. Brunona I, od roku 953 arcybiskupa Kolonii.

Z mężem swoim Matylda przeżyła jako wzorowa małżonka 25 lat. Po śmierci męża (2 lipca 936 r.) musiała patrzeć na wojnę domową, jaka wybuchła o tron królewski pomiędzy jej synami: Ottonem i Henrykiem. Zwycięzcą został Otton, a Henryk jako rekompensatę otrzymał księstwo bawarskie. Nowy władca wiele przykrości wyrządził matce, oskarżając ją o to, że jest zbyt rozrzutna na cele religijne. Sam jednak szafował państwowym majątkiem bez miary, gdyż prowadził stale wojny: najpierw ze swoim bratem, Henrykiem, potem z papieżem, z królem Czech i ze Słowianami na Wschodzie.

Matylda cierpiała nad tym wszystkim.  W 955 r. królowa Matylda przeżyła śmierć swojego najstarszego syna, Henryka, a dziesięć lat później – najmłodszego, św. Brunona, arcybiskupa. Pod koniec życia dotknęło ją jeszcze jedno bolesne przeżycie – śmierć wnuka, biskupa Wilhelma z Moguncji, którą sama przewidziała.

W ostatnich latach życia Matylda oddała się wyłącznie modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Codziennie przy swoim stole gościła ubogich, widząc w nich samego Pana Jezusa. Hojnie wspomagała kościoły i klasztory ze swoich osobistych majętności. Wystawiła dwa duże opactwa: benedyktynów w Northausen i benedyktynek w Kwedlinburgu. Dlatego ikonografia często przedstawia Świętą z kościołem i klasztorem w ręce. W opactwie w Kwedlinburgu spędziła końcowe lata życia. Tam też przeszła do wieczności 14 marca 968 roku w wieku 73 lat. Jest patronką fałszywie oskarżonych, wdów, dużych rodzin, rodziców, którym zmarły dzieci.

***
PIEKARZ, PUSTELNIK.
MIAŁ BYĆ NA CHWILĘ W WARSZAWIE

15 MARCA PIĄTEK: ŚW. KLEMENS MARIA HOFBAUER (DVORAK), REDEMPTORYSTA, 1751-1820, CZECHY. Gdy miał 7 lat, zmarł jego ojciec. Matka potrafiła nie tylko zapewnić dwunastce dzieci utrzymanie, ale przede wszystkim głębokie wychowanie religijne. Jego ojciec nazywał się Dvorak, ale gdy z Budziejowic Czeskich przeniósł się do miejscowości, gdzie istniała silna kolonia niemiecka, zaczął używać niemieckiego odpowiednika Hofbauer.

Ponieważ ubóstwo matki nie pozwoliło Janowi się kształcić, podjął pracę jako piekarz. Nie miał wszakże spokoju: nurtowało go bowiem pragnienie poświęcenia się na służbę Bożą. Dlatego za oszczędzony grosz wraz ze swoim przyjacielem, Piotrem Kunzmannem, udał się do Rzymu, a potem do Tivoli, gdzie wstąpił do eremitów. Nie czuł się tam jednak dobrze. Gnał go żar pracy apostolskiej. Dlatego wystąpił z eremu i wrócił do kraju. W klasztorze norbertanów w Klosterbruck chodził do gimnazjum, a równocześnie służył w klasztorze, by w ten sposób opłacić swoją naukę i utrzymanie. Na nowo podjął też pracę piekarza. Codziennie uczestniczył we Mszy świętej i pobożnie do niej służył. To zwróciło uwagę na niego pewnych pań, które pomogły mu poświęcić się studiom wyższym na uniwersytecie wiedeńskim.

W Rzymie zetknął się z niedawno założonym przez św. Alfonsa Marię Liguoriego zakonem redemptorystów, do którego wstąpił. Przyjął wówczas imiona Klemens Maria. Jako nowo wyświęcony kapłan został wysłany do Wiednia, a następnie na Pomorze. Zatrzymał się na jakiś czas w Warszawie. Chwilowy postój przemienił się w pobyt trwający 21 lat (1787-1808).
Święty Klemens Maria Hofbauer
Klemens przybył do Warszawy z dwoma przyjaciółmi: z o. Hublem i bratem Kunzmannem. Ze względu na złe drogi i panującą jeszcze zimę nuncjusz papieski polecił gościom pozostanie w stolicy przez pewien czas. Biskup poznański, do którego należała wówczas Warszawa, powierzył im opiekę nad kościołem św. Benona w Warszawie. Był on przeznaczony dla katolików niemieckich. Polecono również Klemensowi czasową opiekę nad kościołem pojezuickim przy katedrze, gdyż po kasacie tego zakonu (1773) kościół niszczał. Redemptorystom oddano równocześnie pod opiekę dom sierot i szkołę rodzin rzemieślniczych. Na audiencji u króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Klemens otrzymał zapewnienie pomocy materialnej. Podobną pomoc zadeklarowała Komisja Edukacji Narodowej, a także sejm w Grodnie. Skoro zaś dzieło zostało rozpoczęte, trzeba je było dalej prowadzić. W taki to sposób Klemens pozostał już w Warszawie.

Utrzymanie kościołów, sierocińca, internatu i szkoły wymagało znacznych środków. Czasami Klemens musiał żebrać, aby zdobyć niezbędne środki. Zachowała się historia o tym, jak pewnego dnia zaszedł po prośbie do karczmy. Kiedy zwrócił się o datek do grających w karty, jeden z graczy uderzył go w twarz, na co Święty odpowiedział: «To dla mnie, a co dla moich sierot?» Skruszeni kompani oddali całą wygraną. Prowadził działalność charytatywną, opiekował się służącymi – których było wtedy w stolicy około 11 tysięcy. Uruchomił drukarnię i wydawnictwo książek religijnych oraz stowarzyszenie dla pogłębiania wiedzy religijnej. W ten sposób powstała pierwsza placówka jego zakonu w Polsce. Był wybitnym kaznodzieją.

Sam przygotowywał i uczył filozofii, teologii chłopców, którzy mieli powołanie. Po 8 latach miał 7 kapłanów.W roku 1803 miał już 18 kapłanów, a w roku 1808 łączna liczba redemptorystów wyniosła 36. Władze zakonu, widząc błogosławione owoce jego pracy, mianowały Klemensa wikariuszem generalnym na tereny na północ od Alp, zezwalając mu na dużą swobodę w działaniu.

Gdy po III rozbiorze Polski Warszawa znalazła się pod okupacją Prus, zaczęły się prześladowania. Daremnie Klemens słał memoriały do króla Fryderyka II, wykazując, że do szkoły elementarnej chodzi 256 chłopców i 187 dziewcząt; że jest to jedyna w Warszawie szkoła dla dziewcząt; że dzieci są ubogie i korzystają z nauki bezpłatnie; że wiele wśród nich jest bezdomnych sierot, które także z internatu korzystają bezpłatnie. Nic nie pomogło. Nadszedł dekret likwidacji szkoły.

Napoleon na wniosek marszałka Davouta podpisał wyrok, skazujący redemptorystów, zwanych także benonitami (od kościoła św. Benona), na wywiezienie ich do twierdzy w Kostrzyniu nad Odrą. Działo się to 20 czerwca 1808 roku. Tam po miesiącu uwolniono redemptorystów, ale nie pozwolono im wracać do Polski. W tej sytuacji Klemens udał się do Wiednia. Osiadł przy kościele sióstr urszulanek. Był niezmordowany w konfesjonale i na ambonie. Otoczył opieką młodzież, zwłaszcza uczęszczającą na uniwersytet, chętnie ją wspomagał duchowo i materialnie. Zdołał skupić koło siebie grupę inteligencji wiedeńskiej i przez nią rozwinąć zbawczy wpływ na innych. Oni to przyczynili się do odrodzenia religijnego w Austrii.

Jest jednym z patronów Warszawy, a także kelnerów i piekarzy.

PRZECZYTAŁ KSIĄŻKĘ O ŚW. JANIE BOSKO…

Błogosławiony Artemides Zatti, salezjanin-brat zakonny, 1880-1951, Italia-Argentyna. Już jako dziewięcioletni chłopiec podjął pracę zarobkową, aby ulżyć rodzinie w ubóstwie. Pracował na gospodarstwie. Wstawał codziennie około godz. 3 w nocy i ruszał na pole. W końcu bieda przemogła i gdy miał 17 lat, cała rodzina wyemigrowała do Bahia Blanca w Argentynie, do wujka obiecującego pomoc w znalezieniu pracy.

Artemides podejmował się różnych prac, by zarobić na chleb. Pomagał też swemu proboszczowi, ks. Carlo Cayallemu, salezjaninowi, w pracach duszpasterskich, zwłaszcza zaś w opiece nad chorymi. Od niego otrzymał książkę o życiu św. Jana Bosko. Po jej przeczytaniu obudziło się w nim pragnienie zostania salezjaninem. Edukację zakonną rozpoczął w Bernal, koło Buenos Aires. Tam też przybył pewnego dnia młody salezjanin chory na gruźlicę. Artemides zgłosił się do jego pielęgnacji. W niedługim czasie zakonnik zmarł, aleBłogosławiony Artemides Zatti
przebywanie przy łóżku chorego pozostawiło swoje ślady.

Artemides zachorował i musiał przerwać studia. Lekarz poradził, aby wysłać chorego do domu leżącego wysoko w górach. Udał się na leczenie do domu salezjańskiego w Viedma (Rio Negro), gdzie Matce Bożej Nieustającej Pomocy złożył obietnicę, że całe swe życie poświęci trosce o chorych. Mieścił się tam szpital dla biedaków i bezdomnych. Wkrótce też za Jej wstawiennictwem odzyskał zdrowie i wstąpił do nowicjatu salezjanów. Złożył śluby czasowe brata zakonnego w dniu 11 stycznia 1908 roku, a trzy lata później śluby wieczyste.

Przez 40 lat pracował z heroiczną gorliwością. Był kierownikiem szpitala św. Józefa, jednego z pierwszych w Patagonii, aptekarzem, asystentem na sali operacyjnej, pielęgniarzem, administratorem. Uważano go za prawdziwego „dobrego samarytanina”. Jego działalność nie ograniczała się do szpitala. Nie szczędząc trudu pomagał także z wielkim poświęceniem ubogim. Gdy potrzebował pomocy, zwracał się do znajomych mówiąc: „Nie chcielibyście pożyczyć Panu Bogu jakiegoś ubrania?” A innym razem: „Nie moglibyście pożyczyć Panu Bogu pieniędzy na szpital?” A gdy przybył ubogi Indianin, Artemides wołał: „Siostro, proszę przygotować łóżko Panu Bogu!” Jego prostota i ufność Bogu przełamywały wszelkie ludzkie trudności.

Odznaczał cierpliwością i ofiarnością. Był bezwzględnie posłuszny przełożonym, choć niekiedy dostosowanie się do ich woli kosztowało go wiele wyrzeczeń. Gdy powierzono mu budowę kurii biskupiej, w wolnych chwilach zajmował się chorymi i ubogimi. Nazywano go „krewnym wszystkich biedaków”. W jego życiu przedziwnie przenikały się i uzupełniały życie czynne i kontemplacja, miłość bliźnich i dar z siebie, służba Kościołowi i własnemu zgromadzeniu.

Zmarł po długim, oddanym służbie Bogu i bliźnim życiu, w dniu 15 marca 1951 roku w Viedmie. W uznaniu jego wielkich zasług mieszkańcy Viedmie nazwali jego imieniem szpital i główną ulicę swego miasta oraz postawili ku jego czci pomnik..

Święta Ludwika de Marillac, szarytka, 1591-1660, Francja. Jej ojciec był radcą parlamentu francuskiego. Niemal całą młodość LudwikaŚwięta Ludwika de Marillac spędziła w internatach zakonnych: najpierw w luksusowym internacie sióstr dominikanek z Poissy, gdzie przebywała do 13. roku życia, potem zaś w znacznie skromniejszym miejscu w Paryżu. Za radą krewnych 5 lutego 1613 r. wyszła za Antoniego Le Gras, sekretarza królowej Anny Medycejskiej. Wkrótce urodziła syna, Michała.

W małżeństwie nie zaznała szczęścia. Mąż był nerwowy, gwałtowny, nadto na skutek schizofrenii utracił intratną posadę. Zmarł młodo w roku 1625. Po owdowieniu Ludwika umieściła syna w szkole z internatem. Pod kierownictwem św. Franciszka Salezego i św. Wincentego a Paulo Ludwika czyniła duże postępy na drodze doskonałości chrześcijańskiej. Wincenty ustanowił ją najpierw wizytatorką bractw miłosierdzia. Wywiązała się z tego zadania bardzo dobrze, odwiedzając poszczególne placówki, instruując, usuwając nadużycia, zapalając do miłosierdzia.

Wtedy św. Wincenty powierzył jej bezpośrednią opiekę nad „Córkami Miłości”. Były to proste, wiejskie dziewczęta, które miały dobrą wolę, ale najczęściej nie miały pojęcia, jak się zachować przy chorych i ubogich. W ten sposób zrodziło się wielkie dzieło, nowa rodzina zakonna „Sióstr Miłosierdzia”, zwana popularnie szarytkami. 

Patronką służby socjalnej.

***
JEGO MĘCZEŃSKA ŚMIERĆ WZBUDZIŁA PODZIW OKRUTNYCH IROKEZÓW

16 MARCA SOBOTA: ŚW. GABRIEL LALEMANT, JEZUITA I MĘCZENNIK, 1610-1649, FRANCJA-KANADA. Gabriel Lalemant był jednym z francuskich misjonarzy jezuickich, pracujących w latach 1642-1649 wśród Indian Huronów i Irokezów w Ameryce Północnej, przede wszystkim w Kanadzie. Pracował i zginął razem z Janem de Brebeuf, który razem z Towarzyszami jest wspominany 19 października.

Był synem adwokata. Jego wujek Hieronim, jezuita był misjonarzem w Kanadzie. Wielkie zasługi jako misjonarze w Kanadzie położyli jezuici, sulpicjanie i urszulanki (tzw. czarne). Misja w Kanadzie była uważana za najtrudniejszą ze wszystkich w nowym świecie. Panowały tu trudne warunki klimatyczne, terytoria były rozległe, a plemiona indiańskie rywalizowały ze sobą, prowadząc czasami wyniszczającą wojnę. Oczywiście wiele miały do powiedzenia europejskie potęgi kolonialne i to gra ich interesów sprawiała, że praca misjonarzy mogła się zacząć, rozwijać, a potem być zniszczona nagle, jak po przejściu tornada. Katolicka Francja wspierała bardziej pokojowo nastawionych Huronów. Irokezów wspierali bronią protestanccy Holendrzy i Anglicy.
Męczennik wśród Indian w „nowym świecie” – św. Gabriel Lalemant SJ
Mimo, że o. Gabriel był świeżym nabytkiem misji, to szybko nauczył się miejscowego języka i musiał stawić czoło tym samym wyzwaniom, co inni jezuici.

Jednak praca misyjna powoli przynosiła owoce. W 1649 r. było już 7 tys. ochrzczonych Indian. 

Napięcie między plemionami Irokezów i Huronów systematycznie wzmagało się. Irokezi, wspierani przez Holendrów i zaopatrzeni przez nich w broń palną, chcieli zlikwidować Huronów, a wraz z nimi misjonarzy, których traktowali ze szczególnym okrucieństwem. 

Niestety, dzieło misjonarzy zostało zniszczone przez dzikich Irokezów. 16 marca 1649 r. napadli oni na wioski Huronów i wymordowali większość mieszkańców. Ze szczególną zawziętością dręczyli misjonarzy. 

Jego kaźń zaczęła się o pierwszej po południu 16 marca 1649 roku. Obnażyli go, przywiązali do pala. Zerwali mu paznokcie i obili całe ciało. Oblewali wrzątkiem, przypalali rozżarzonym metalem najbardziej wrażliwe części ciała. Kiedy widzieli, jak wznosił wzrok do góry, szukając pocieszenia u Boga, wyłupali mu oczy i w oczodoły włożyli rozżarzone węgle. Aby zakończyć przedłużającą się agonię, jeden z Indian roztrzaskał głowę o. Gabriela. Jego postawa wzbudziła podziw oprawców. Zgodnie z wierzeniami Irokezów odwaga, mająca źródło w sercu wroga, przechodziła na wojownika który je zjadł. Serce św. Gabriela zostało zjedzone przez Indian.

Następcy męczenników kontynuowali dzieło ewangelizacyjne. W 1674 r. udało się założyć pierwszą diecezję kanadyjską w Quebecu. Biskup Laval założył w tym mieście pierwsze seminarium duchowne, które dało początek francuskojęzycznemu uniwersytetowi, istniejącemu do dzisiaj pod nazwą Uniwersytet Laval.

Od 1926 r. w Midland (w prowincji Ontario), w miejscu, gdzie odkryto grób Jana de Brebeuf i Gabriela Lalementa, istnieje sanktuarium Jezuickich Męczenników Kanadyjskich. Modlą się tam miejscowi Indianie oraz liczni przedstawiciele kanadyjskich imigrantów. Do tego miejsca od ponad 50 lat na uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej pielgrzymuje kanadyjska Polonia (od ok. 30 lat również w pieszej pielgrzymce, której towarzyszą co roku polscy biskupi).

Sanktuarium to nawiedził w 1984 r. papież św. Jan Paweł II.


Święty Renat Goupil, męczennik, Francja-Kanada, 1608-1642. Wstąpił do jezuitów, ale musiał z zakonu wystąpić z powodu słabego zdrowia. Poświęcił się więc zawodowi lekarza-chirurga. Zawsze jednak pozostawał w przyjaźni z zakonem. Kiedy ten wysłał grupę misjonarzy do Kanady dla nawracania szczepu indiańskiego, Huronów, także Renat zgłosił się na ochotnika do pomocy.

Razem z Izaakiem Jogues i jego towarzyszami płynął właśnie przez jeziora kanadyjskie, kiedy zostali wszyscy napadnięci przez pogański jeszcze szczep indiański, Irokezów, którzy prowadzili wojnę z Huronami. 3 sierpnia 1641 roku jako sprzymierzeńców Huronów, wśród których mieli misje, zawlekli ich do swojej wsi i wymordowali. Renatowi pewien Irokez rozbił toporem głowę za to, że na czole jego dziecka uczynił znak krzyża. Renat poniósł w ten sposób śmierć za wiarę jako lekarz świecki i misjonarz.

Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:        

 BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN. 

                                                    A.M.D.G.                                               
                                        „Idźcie do śś. Maryi i Józefa”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.