CXXI (121) ODC. JAK ZOSTAĆ PROMOTOREM ELVISA PRESLEYA?
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Do niej codziennie modlił się św. Ojciec Pio.
2. Prosty sposób na zdyscyplinowanie i systematyczność.
3. Nieważne, co Cię w życiu spotka.
Odcinek CXXI (121)
1. TEMAT: Skutecznośc na poziomie prawie 95%!
2. TEMAT: Król i jego dwóch synów.
3. TEMAT: Jak został w niezwykły sposób promotorem Elvisa Presleya.
4. TEMAT: Podziękowanie 🙂
***
1. TEMAT: SKUTECZNOŚĆ NA POZIOMIE PRAWIE 95%!
Dziś zajrzymy do ministranta Fabiana- klasa V. Już kiedyś o Nim pisałem. Można zajrzeć tu I TEMAT: https://www.
Jestem pod wrażeniem Fabiana. Dlaczego? Ponieważ większość ludzi nie chce się zmieniać. Nic nie robi ze swoim życiem. Albo niewiele. Na swojej drodze była bardzo mała garstka ludzi, która chciała się zmieniać i z tej metody skorzystać. Praktycznie tylko Fabian przy tym wytrwał. Stosując dokładnie tę metodę. A on zaczął w wieku 11 lat! Nikt z rodziny go nie pilnuje w tej sprawie. On sam to robi.
Wybraliśmy wspólnie 5 zadań. Dotyczyły duszy, umysłu i ciała. Zaczął 21 lutego 2023 roku. Kiedy ostatnio u Niego byłem, 2 kwietnia 2024 wynik padł następujący.
1923 wygrane!!!
112 przegrane.
Skuteczność: 94,496 %!!! Na ponad rok!
Gdzie był chory. Miał gorszy dzień i ma dopiero 12 lat. Bomba. I nawet nie wie, że o Nim piszę 😀 i to drugi raz. Należy mu się! A ja o byle kim nie piszę w pierwszym temacie. O ludziach wybitnych, wyróżniających się. I to garstka osób była w pierwszym temacie 2-krotnie poruszana.
Brawo Fabian! Zrobiliśmy dwie modyfikacje, co do tego co robił. I pragnę przypomnieć, że on zwiększa ilość czasu lub trudność tego, co robi! Zmiany są niewielkie, bo np. 1 min więcej. Ale właśnie o to chodzi. Najważniejszy progres.
Może to Ciebie zachęci, aby do tej metody WRÓCIĆ lub zacząć. Dokladny opis w linku powyżej.
Mnie też to zmusza do wzięcia się w garść jeszcze bardziej 😀 Nie ma miękkiej gry.
***
2. TEMAT: KRÓL I JEGO DWÓCH SYNÓW.
Król Edward miał dwóch synów: Karol–wiecznie niezadowolony, Henryk-zawsze za wszystko wdzięczny.
Król pomyślał, że warto, aby Karol się zmienił, a Henryka sprawdzić czy rzeczywiście jest taki za wszystko wdzięczny.
W tym celu Król uruchomil Iphona i wszedł na Allegro. Kupił im 2 prezenty:
Wiecznie niezadowolony Karol dostał najdroższy na świecie rower wyścigowy.
Wiecznie zadowolony dostał wywrotkę końskiego łajna wysypaną prosto na środek swojego pokoju (pod jego nieobecność).
Król zacierał ręce i był ciekawy reakcji dwóch synów.
Po jakimś czasie Król idzie do komnaty Niezadowolonego – otwiera drzwi i dostrzega oznaki depresji.
– Synu, czym sie znowu martwisz?
– No bo tato, przecież to strasznie drogi rower. Wyjdę pojeździć to nie dość że mi go ukradną to jeszcze pewnie pobiją. Super prezent, wiesz…. Dzięki. Tak jakbym miał już teraz mało zmartwień…
Król idzie do komnaty Wiecznie Zadowolonego.
Otwiera drzwi…
Syn na kolanach rozradowany rozrzuca gówno na lewo i na prawo aż po ścianach leci….
– Synu, co Ty na miłość Boską wyprawiasz?
Henryk pełen entuzjazmu, z płonącymi oczami – dalej rozrzucając gówno na boki woła:
– Tato, tato! Zobacz ile końskiego łajna! Na pewno gdzieś w pobliżu jest koń!
WNIOSKI:
1. Od tego KIM JESTEŚ zależy jak patrzysz na rzeczywistość i to, co Cię spotyka.
2. To dlatego tak wielu ludzie nawet w obliczu choroby, śmierci kogoś bliskiego nie zmienia się na lepsze. Jeżeli grasz rolę ucznia to na WSZYSTKO będziesz patrzył jak na lekcję. Jeśli grasz rolę narzekacza to na wszystko będziesz narzekał. Jeśli jesteś naprawdę wierzący we wszystkim będziesz widział palec Boży. Jeśli jesteś ciekawy jak dziecko na wszystko będziesz patrzył z ciekawością BEZ WGLĘDU NA TO, CO CIĘ SPOTKA.
3. Jeśli ZECHCESZ TO MOŻESZ ZMIENIĆ ROLĘ, KTÓRA OBECNIE MASZ. Pytanie czy chcesz. Czy ona jest dobra dla Ciebie?
W NASTĘPNYM ODCINKU PRZYJRZYMY SIĘ DLACZEGO TAK CIĘŻKO ZMIENIAĆ NAWYKI LUB USUWAĆ TE ZŁE. I jaką rolę pełni tu nasza TOŻSAMOŚĆ, TO KIM JESTEM.
Patron portierów, furtian i odźwiernych to: |
3. TEMAT: JAK ZOSTAŁ W NIEZWYKŁY SPOSÓB PROMOTOREM ELVISA PRESLEYA.
Cofnijmy sie do połowy lat 60-tych. Elvis Presley i Frank Sinatra. Wielkie gwiazdy o których do dziś się wspomina. O ile wszyscy w tamtych czasach wiedzieli, kim jest Presley. O tyle nikt nie znał Jerrego Weintraub.
Presley go nie znał. I co ważniejsze nie znał go Tom Parker-menadżer Elvisa, który był odpowiedzialny za całość jego kariery.
Któregoś ranka Weintraub zdobył telefon do menadżera Elvisa i dzwonił do niego – uwaga – przez 364 dni pod rząd, dzień w dzień o 8: 30 rano. Odpowiedź zawsze brzmiała „NIE” – nie tylko dlatego, że Parker o Weintraubie wcześniej nie słyszał, ale również dlatego, że Elvis w tym czasie w ogóle nie koncentrował.
Dnia 365-go Parker się złamał: „Jeśli autentycznie chcesz zabrać mojego chłopaka w trasę, bądź za dwa dni w Vegas, z milionem dolarów w gotówce”.
Był jeden mały problem. Taki tyci-tyci. Jerry Weintraub nie miał miliona. Miał za to 65 tysięcy długu. Spędził dobę na poszukiwaniu pieniędzy. Nieskutecznie. Mimo tego wsiadł do samolotu i już na miejscu, w Vegas, na parę godzin przed spotkaniem, ktoś wskazał mu prawnika, który miał bogatego klienta, który z kolej miał bzika na punkcie Elvisa. W zamian za ustną obietnicę 50% zysków, Jerry dostał milion dolarów i stał się promotorem Elvisa.
Parę dni później był samodzielnym milionerem. Kilka lat później organizował również koncerty dla Franka Sinatry, Boba Dylana czy Led Zeppelin. Zarabiał tyle pieniędzy, że kupił sobie dom w Hollywood a potem o nim zapomniał. Przypomniał mu o nim księgowy, zdziwiony po co Jerry mieszka po hotelach, skoro ma własną rezydencję. Dziś kojarzyć możesz go jako producenta takich filmów jak oryginalny Karate Kid oraz cała seria Ocean’s Eleven, Twelve i Thirteen.
WNIOSKI:
1. WYTRWAŁOŚĆ: 365 dni codziennie! Nie jesteś wytrwały to dobrych nawyków nie zbudujesz, nie wygrasz z grzechami, będziesz miernotą i najprawdopodobniej zmarnujesz sobie i innym życie.
2. PRIORYTET: Wiedział, że kluczem do zdobycia Elvisa jest zgoda menadżera, więc skupił się na menadżerze. Możesz być zajęty, ale czy robisz to co najważniejsze? Wielu ludzi nie chcąc rutyny, powtarzalności, w jakiś sposób nudy, braku różnorodności szuka różnych tricków, zamienników, szuka emocji, nie robiąc podstaw. Chcesz dobrze pisać trzeba pisać. Chcesz być dobrym mówcą trzeba dużo mówić itd. Niby proste, ale w świecie, gdzie trud i wysiłek nie jest sexy coraz mniej ludzi wybitnych właśnie z tego powodu.
3. „SZUKAJCIE, A ZNAJDZIECIE.” Mt 7,7. Dostał szansę, otworzyło się okienko. 2 dni. Mógł się poddać, bo nie miał 1 mln. Ale walczy do końca. I jak się to potem opłaciło! Ty też dostajesz szansę od Boga. Pytanie czy je zauważasz, a co najważniejsze, CZY wykorzystujesz.
4. Zawsze znajdzie się ktoś na świecie, kto ma pieniądze i może Ci je dać. Trzeba tylko taką osobę znaleźć.
4. TEMAT: PODZIĘKOWANIE.
Dziękuję jak zawsze za KAŻDĄ ZŁOTÓWKĘ WYSŁANĄ OD SERCA 🙂
Jeśli chciałbyś podarować mi jakikolwiek grosz, aby wesprzeć moją działalność duszpasterską jako Newsletter, byłbym zaszczycony i wdzięczny.
Za każdego dobrodzieja modlę się. Bardzo doceniam za każdy wysłany od serca grosz. Nawet nie wiesz jak Ci jestem wdzięczny.
Dlatego, jeśli chcesz, wyślij dziś, jutro lub w inny dzień na moje konto lub blikiem jakąkolwiek wpłatę jaką uznasz za słuszną. Czy to ze względu, że korzystasz z darmowych treści, czy może dlatego, że któreś bardzo Ci pomogły, czy dlatego, że mnie lubisz 😀 czy z jakiegokolwiek innego powodu, DZIĘKUJĘ!
Oczywiście jak ktoś nie chce, nie ma problemu. 🙂 I tak dalej będę raz w tygodniu do KAŻDEGO wysyłał kolejny odcinek newslettera.
Krzysztof Faron |
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
DUŻO TYCH ŚWIĘTYCH… MOŻNA NA KILKA DNI ROZBIĆ. WYbrałem dla Ciebie najważniejsze rzeczy z ich życia. Nigdy nie wiesz jakie jedno zdanie z ich życia może być Twoim Game Changerem.
Warto szczególnie przeczytać:
a) 24 kwietnia, środa: św. Jerzego, oficera rzymskiego i męczennika. Polecam tego wielkiego męczennika.
b) 24 kwietnia, czwartek: Nawrócenie św. Augustyna. Polecam szczególnie starszy temat temu poświęcony. Link zamieszczony w opisie z 24 kwietnia na dole.
c) 27 kwietnia, sobota: św. Zyta, gosposia domowa przez 42 lata.
d) 27 kwietnia, sobota: św. Józef Moscati, święty lekarz.
PAMIĘTAJ:
a) 26 kwietnia: Najświętszej Mari Panny, Matki Dobrej Rady. Któż z nas nie potrzebował rady w jakiejś sprawie? Oddaj to Matce Bożej zwłaszcza tego dnia.
21 KWIETNIA NIEDZIELA: ŚW. ANZELM Z CANTERBURY, BENEDYKTYN, PRYMAS ANGLI I DOKTOR KOŚCIOŁA, 1033- 1109, ITALIA-FRANCJA-ANGLIA. Zatrosk
Odczuł całą gorycz, jak też zwodniczość przyjemności tego świata. Tęsknota za życiem zakonnym zaczęła brać stopniowo górę nad chęcią użycia. Kiedy więc miał już 27 lat, w roku 1060 wstąpił do benedyktynów w Le Bec, w północnej Francji, gdzie opatem był słynny uczony, bł. Lanfrank.
Jako młody przełożony rychło pozyskał sobie serca współbraci troską o ich potrzeby materialne i duchowe, a także przykładem zakonnego życia. Nie wynosił się nad współbraci, chciał być raczej ich sługą. Szczególny entuzjazm wzbudził wykładami wśród młodzieży zakonnej oraz niezwykłą wiedzą, erudycją, nowoczesnym ujmowaniem problemów, traktowaniem uczniów.
Kiedy po śmierci Wilhelma II na tron wstąpił Henryk I, na jego zaproszenie prymas Anzelm powrócił do Anglii. Realizując wytyczne papieskie dotyczące inwestytury, wszedł w ponowny konflikt z władcą. Został skazany na wygnanie. Porozumienie między Rzymem i królem, który zrzekł się władzy mianowania biskupów i obsadzania urzędów kościelnych, umożliwiło Anzelmowi powrót do Canterbury. Witany radośnie przez kler i lud, powrócił na swoją stolicę.
Powstały wtedy jego dzieła teologiczne i filozoficzne, m.in. List o wcieleniu Słowa, O pochodzeniu Ducha Świętego, Dlaczego Bóg stał się człowiekiem, O dziewiczym poczęciu, O grzechu pierworodnym. Dzieła te utorowały drogę do syntezy scholastycznej – stąd nazywany jest „ojcem scholastyki”. Stworzył podstawę do rozważań wzajemnego stosunku wiary i rozumu, które nie wykluczają się, ale uzupełniają. Według biskupa Anzelma wiara uprzedza rozum, a ten wyjaśnia jej tajemnice. Anzelm daje pierwszeństwo wierze. Głośne stało się jego zdanie: „Nie pragnę wiedzieć, aby móc wierzyć, ale wierzę, aby móc rozumieć”.
Relikwie św. Anzelma do dziś spoczywają w katedrze w Canterbury, mimo że jest ona obecnie w ręku prymasów anglikańskich.
Święty Konrad z Parzham, kapucyn-brat zakonny, 1818-1894, Niemcy. Urodził się w wielodzietnej rodzinie rolniczej. Od najmłodszych lat ujawniała się jego przyszła świętość, głównie poprzez skromność i umiłowanie samotności. Mimo dużej odległości do kościoła, często się do niego udawał, nawet w niesprzyjającą pogodę. Codziennie odmawiał różaniec. Miał głębokie nabożeństwo do Matki Bożej. W święta odbywał często krótkie pielgrzymki do różnych Jej sanktuariów. Zawsze szedł boso, a dopóki nie wrócił do domu – pościł.
Swoją młodość spędził w gospodarstwie, w którym się urodził. W wieku 31 lat postanowił opuścić życie świeckie. Po rozdzieleniu odziedziczonego majątku, otrzymał zgodę na wstąpienie jako brat do kapucynów. Po profesji przyjął imię Konrad.
Wkrótce został wysłany do klasztoru św. Anny w Altötting. Miejsce to jest znane jako sanktuarium Matki Miłosierdzia, Królowej Bawarii. Konradowi powierzono funkcję furtiana, którą pełnił przez resztę życia. Z racji dużej liczby przybywających do tego klasztoru osób, posługa ta była dość wyczerpująca. Konrad jednak dał się poznać jako człowiek bardzo sumienny, oszczędny w słowach, hojny dla ubogich, chętny do pomocy i przyjmowania nieznajomych.
Przez ponad 40 lat towarzyszył mieszkańcom miasta i odpowiadał na ich potrzeby materialne i duchowe. Od czasu, kiedy zachorował zakrystian, przejął dodatkowo jego obowiązki. Otwierał kościół o godz. 3.30 nad ranem i do rozpoczęcia pracy na furcie o 6.00 służył do dwóch Mszy św. Pracę kończył o 21.00, ale po niej zostawał jeszcze na modlitwę.
Konrad umiłował milczenie. W wolnych chwilach w ciągu dnia lubił udawać się do kącika przy drzwiach, gdzie mógł widzieć i adorować Najświętszy Sakrament. Często w ciągu nocy poświęcał kilka godzin na modlitwę w kaplicy braci albo w kościele.
Jest patronem diecezji pasawskiej, prowincji kapucynów w Środkowej Ameryce, odźwiernych, furtianów i portierów.
***
22 KWIETNIA PONIEDZIAŁEK: BŁ. IDZI Z ASYŻU, FRANCISZKANIN, ZM. 1262. Poruszony przykładem pierwszych towarzyszy św. Franciszka z Asyżu, poprosił go o przyjęcie do grona jego uczniów. Wkrótce potem wyruszył z Franciszkiem na głoszenie Ewangelii. Około 1212 r. udał się z pielgrzymką do Santiago de Compostella. Po powrocie do Asyżu wyruszył do Ziemi Świętej. Odwiedził po drodze sanktuarium św. Michała Archanioła na Monte Gargano i św. Mikołaja w Bari. Zatrzymał się także w Tunezji, by nawracać tamtejszych Saracenów. Podczas pielgrzymek zawsze zarabiał na swoje wyżywienie i nocleg własną pracą, np. pomagając w noszeniu wody i grzebaniu zmarłych, zbieraniu orzechów, rąbaniu drwa.
Jako uważny obserwator, zdobył wiele cennych doświadczeń i informacji, które umiał potem skutecznie wykorzystać. Nie przegapił żadnej okazji do głoszenia Ewangelii. Jego kazania zawsze były krótkie, ale pełne serdecznej mądrości. Był analfabetą, ale zyskał przydomek „nieuczonego teologa”. Niektóre jego wypowiedzi zostały spisane i zebrane jako tzw. Dicta aura, stanowiąc cenne świadectwo wczesnej mistyki franciszkańskiej.
52 lata był franciszkaninem.
Święty Agapit I, papież, zm. 536. Zabraniał świeckim nauczania w Kościele. Swój rodzinny dom na wzgórzu celiańskim zamienił w bibliotekę, która miała być częścią zakładanego ośrodka wyższych studiów religijnych (Uniwersytetu Rzymskiego) i biblioteki teologicznej, wzorowanej na Bibliotece Aleksandryjskiej.
Święty Kajus, papież, zm. 296. Był papieżem przez 13 lat (283-296). Lata te przypadały na czasy panowania cesarza Dioklecjana. Początkowo władca ten był ustosunkowany do chrześcijan obojętnie. Według zachowanej Księgi Papieży (Liber pontificalis), Kajus miał wyświęcić na biskupów 5 osób, na kapłanów – 25, a na diakonów – 8. Przez długi czas przypisywano mu ustanowienie stopni poprzedzających kapłaństwo: ostiariusza, lektora, egzorcysty, akolity, subdiakona, diakona i prezbitera. Wiemy jednak, że dwa ostatnie stopnie pochodzą już z czasów apostolskich. Co do reszty wymienionych stopni nie ma jeszcze dzisiaj pewności, kto je wprowadził i w jakich okolicznościach.
***
DWA RAZY OPUSZCZAŁ PRAGĘ-SWOJĄ STOLICĘ BISKUPIĄ
23 KWIETNIA WTOREK: ŚW. WOJCIECH, BENEDYKTYN-BISKUP I MĘCZENNIK. GŁÓWNY PATRON POLSKI, OK. 956-997, CZECHY-POLSKA. Wedle pierwotnych planów ojca Wojciech miał zostać rycerzem. Ostatecznie o jego przeznaczeniu do stanu duchownego według biografów zdecydowała choroba. Rodzice złożyli ślub, że gdy syn wyzdrowieje, będzie oddany Bogu na służbę. Nie można tego wykluczyć.
Był pierwszym biskupem narodowości czeskiej w Czechach. Wojciech wszedł do swojej biskupiej stolicy, Pragi, boso. Miał wtedy zaledwie 27 lat. Jego hagiografowie są zgodni, że jego dobra biskupie nie były zbyt wielkie. Przeznaczał je na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na potrzeby kleru katedralnego i diecezjalnego, na potrzeby własne, które były w tych wydatkach najmniejsze, i na ubogich. Zaopatrywał ich potrzeby i sam ich odwiedzał, słuchał pilnie ich skarg i potrzeb, odwiedzał więzienia, a przede wszystkim targi niewolników. Praga leżała na szlaku ze wschodu na zachód. Handlem ludźmi zajmowali się Żydzi, dostarczając krajom mahometańskim niewolników. Biograf pisze, że Wojciech miał mieć pewnej nocy sen, w którym usłyszał skargę Chrystusa: „Oto ja jestem znowu sprzedany, a ty śpisz?”. Scenę tę przedstawia jeden z obrazów drzwi gnieźnieńskich, które powstały ok. 1127 r.
Możnych zraził sobie Wojciech przypomnieniem zakazu wielożeństwa, gromieniem za wiarołomność oraz za związki małżeńskie z krewnymi. Nie liczono się ze świętami, łamano posty. Kiedy Wojciech zobaczył, że jego napomnienia są daremne, a złe obyczaje dalej się szerzą, po pięciu latach rządów (983-988) postanowił opuścić swą stolicę.Skierował swoje kroki do Rzymu, aby u papieża szukać rady i prosić o zwolnienie z obowiązków. Od cesarzowej Konstantynopola Wojciech otrzymał znaczny zasiłek w srebrze, by po zrzeczeniu się biskupstwa mieć środki na swoje utrzymanie. Wojciech rozdał jednak srebro między ubogich, a orszak biskupi odprawił do Czech.
Papież Jan XV przyjął z miłością udręczonego biskupa Pragi. Nie zwolnił go wprawdzie z obowiązków, ale pozwolił mu na pewien czas oddalić się od nich. Wojciech postanowił więc udać się pieszo z bratem Radzimem do Ziemi Świętej jako pielgrzym. Kiedy po drodze znalazł się na Monte Cassino, tamtejsi mnisi chcieli go zatrzymać u siebie, aby wyświęcał ich kościoły i mnichów na kapłanów. Byli bowiem wtedy w zatargu z miejscowym biskupem. Wojciech jednak nie zgodził się na to.
W charakterze mnicha Wojciech przebywał w Rzymie w latach 989-992 (w wieku 33-36 lat).
Papież zwołał synod i po naradzie nakazał Wojciechowi wracać do Pragi. Wojciech wysłał misjonarzy na Węgry. Sam też tam się udał. Stąd powstała opowieść, że udzielił chrztu (według innych źródeł – bierzmowania) św. Stefanowi, przyszłemu władcy Węgier.
Na dworze książęcym w Pradze pochwycono na cudzołóstwie kobietę z możnego rodu Werszowców. Urażony śmiertelnie mąż zamierzał ją zabić. Ta jednak schroniła się do Wojciecha. Biskup udzielił jej azylu w klasztorze benedyktynek, który stał w pobliżu zamku przy kościele św. Jerzego. Wpadli tam siepacze, wywlekli ofiarę i zamordowali ją na miejscu. Wojciech rzucił na nich klątwę. W akcie zemsty Werszowcowie napadli na rodzinny gród Wojciecha. Gród spalono, ludność zapędzono w niewolę, wymordowano także czterech braci Wojciecha wraz z ich żonami i dziećmi. Działo się to 28 września 995 roku.
Sytuacja była tak gorąca, że Wojciech nie był pewny nawet swojego życia. Złamany tymi wydarzeniami, po zaledwie niecałych trzech latach udał się potajemnie ponownie do Rzymu. Papież również okazał mu dużo życzliwości.
Synod nakazał Wojciechowi pod groźbą klątwy powrót. Czekając na decyzję cesarza, gdyż tylko on mógł siłą wprowadzić Wojciecha do Pragi, zbuntowanej przeciwko swojemu pasterzowi. Ponieważ cesarz zwlekał jednak z wyprawą orężną, czekając, aż Czesi sami uznają swoją winę, Wojciech skorzystał z okazji i odwiedził Francję, a w niej – jako pielgrzym – nawiedził grób św. Marcina w Tours, św. Benedykta we Fleury i św. Dionizego w Saint-Denis pod Paryżem.
Kiedy zaś nadal powrót św. Wojciecha był niemożliwy, biskup udał się do Polski z postanowieniem oddania się pracy misyjnej wśród pogan. Było to późną jesienią 996 roku. Otton III wyraził na to zgodę, gdy Czesi przysłali Wojciechowi ostateczną odpowiedź, że nie godzą się na jego powrót.
Powstała myśl nawrócenia Wieletów na zachodzie. Z powodu jednak trwającej tam wówczas wojny ostatecznie urządzono wyprawę misyjną do Prus. Bolesław Chrobry dał Wojciechowi do osłony 30 wojów. Biskupowi towarzyszył tylko jego brat, bł. Radzim, i subdiakon Benedykt Bogusza, który znał język pruski i mógł służyć za tłumacza. Działo się to wczesną wiosną 997 roku. Wojciechowi przypisuje się ufundowanie pierwszych klasztorów benedyktyńskich na ziemiach polskich. Za swojego fundatora uważają Wojciecha opactwa w Międzyrzeczu, Trzemesznie i w Łęczycy (Tum).
Aby nie nadawać swojej misji charakteru wyprawy wojennej, Wojciech oddalił żołnierzy. Niedługo potem dziki tłum otoczył misjonarzy i zaczął im złorzeczyć. Jeden z pogan uderzył biskupa wiosłem w plecy, aż mu brewiarz wypadł z rąk. Kiedy Wojciech zorientował się, że Prusy nie chcą nawrócenia, postanowił zakończyć misję powrotem do Polski.
Prusowie poszli za nim. Miejsca męczeńskiej śmierci nie udało się uczonym dotąd zidentyfikować. Mogło to być w okolicy Elbląga lub Tękit (Tenkitten). 23 kwietnia 997 roku w piątek o świcie zbrojny tłum Prusów otoczył trzech misjonarzy: św. Wojciecha, bł. Radzima i subdiakona Benedykta Boguszę. Ledwie skończyła się odprawiana przez biskupa Wojciecha Msza św., rzucono się na nich i związano ich. Zaczęto bić Wojciecha, ubranego jeszcze w szaty liturgiczne, i zawleczono go na pobliski pagórek. Tam pogański kapłan zadał mu pierwszy śmiertelny cios. Potem 6 włóczni przebiło mu ciało. Odcięto mu głowę i wbito ją na żerdź. Przy martwym ciele pozostawiono straż. W chwili zgonu Wojciech miał 41 lat.
Była to pierwsza w dziejach Kościoła kanonizacja, ogłoszona przez papieża, gdyż dotąd ogłaszali ją biskupi miejscowi.
Jest jednym z trzech głównych patronów Polski (obok NMP Królowej Polski i św. Stanisława ze Szczepanowa, biskupa i męczennika).
Ku czci św. Wojciecha zostały zrobione słynne drzwi gnieźnieńskie, na których w 18 obrazach-płaskorzeźbach, wykonanych w brązie, są przedstawione sceny z życia św. Wojciecha. Św. Bruno Bonifacy z Kwerfurtu, również benedyktyn, biskup i przyszły męczennik, napisał około 1004 r. zachowany do dzisiaj „Żywot św. Wojciecha”.
Pod Jego wezwanie jest m.in. parafia na Piaskowej Górze w Wałbrzychu.
***
NOSI ZASZCZYTNY TYTUŁ „WIELKIEGO MĘCZENNIKA”
I HISTORIA O SMOKU
24 KWIETNIA ŚRODA: ŚW. JERZY, OFICER RZYMSKI I MĘCZENNIK, 275-303. Pochodził z Liddy (Azja Mniejsza)-obecna Turcja.. Zachowały się o nim nikłe dane biograficzne, jednak są bardzo liczne i wczesne dowody kultu Świętego. Jego ojcem miał być Pers – Geroncjusz. Syn miał być uproszony przez rodziców w późnej ich starości długą modlitwą. Jerzy jako ochotnik wstąpił do legionów rzymskich. Doszedł do rangi wyższego oficera (trybuna?). Podczas prześladowań za czasów Dioklecjana jako chrześcijanin odmówił złożenia ofiary bóstwom rzymskim (305?). Rozdał wcześniej całą swą majętność ubogim. Poddano go okrutnym i długim męczarniom – według niektórych tekstów trwały one aż 7 lat. Przybijano go do krzyża, torturowano na katowskim kole. Umęczono go w Diospolis na terenie Palestyny.
Okrucieństwo zastosowane wobec św. Jerzego musiało być wyjątkowe, skoro wśród tak ogromnej liczby męczenników, którzy wówczas zginęli za wiarę, jemu nadano tytuł Wielkiego Męczennika. Jego kult na Wschodzie był tak popularny, że zajmował pierwsze miejsce po Najświętszej Pannie Maryi i św. Michale. W samym Egipcie i na Cyprze wzniesiono ku jego czci 60 kościołów, a nie było ani jednej świątyni bez jego wizerunku.
W Etiopii (Abisynii) do dzisiaj jego kult jest bardzo żywy. Na Kaukazie cała prowincja otrzymała jego nazwę (Georgia – Gruzja). Do kultu i legendy o Świętym przyczyniły się wyprawy krzyżowe, z których jedna stacjonowała pod Liddą. Za swego patrona uznają go: Anglia, Holandia, Niemcy, Szwecja i Litwa; archidiecezja białostocka i wileńska oraz diecezja pińska; miasta – między innymi Ferrara i Neapol.
Stał się patronem rycerzy, żołnierzy, ludzi mających związek z bronią i walką – rusznikarzy, zbrojmistrzów, puszkarzy, kawalerzystów, wojsk pancernych, a także rolników, skautów i harcerzy. Jest orędownikiem podczas epidemii, zwłaszcza trądu, oraz w chorobach skóry.
Historię opisał m.in. Jakub de Voragine OP około roku 1260 w „Złotej legendzie”. Na źródle, którego woda zaopatrywała miasto Silene (prawdopodobnie późniejsza Cyrena w Libii), smok zrobił swoje gniazdo. Na czas nabierania wody mieszkańcy musieli wypędzać smoka. Aby potwór ruszył się, musiał dostać każdego dnia owcę. Kiedy owiec zabrakło, mieszkańcy musieli oddawać codziennie jedną z dziewcząt. Ofiara była wybierana przez losowanie. Pewnego razu losowanie wskazało księżniczkę. Monarcha żebrał o jej życie, jednak bez skutku. Miała już zostać ofiarowana smokowi, gdy na jego drodze pojawił się święty Jerzy. Stanął twarzą w twarz ze smokiem, przeżegnał się znakiem krzyża, pokonał smoka i uratował księżniczkę. Wdzięczne miasto porzuciło pogaństwo i przeszło na chrześcijaństwo.
Broń, którą św. Jerzy pokonał smoka, nazwano Ascalon. Na miejscu, gdzie padł smok, król zbudował kościół pod wezwaniem NMP i św. Jerzego.
Patron m.in. miasta Dzierżoniów, parafii w Długopolach Dolnych, Szalejowa Górnego, Wałbrzychu (Biały Kamień), Wilkanowa, Wojborza.
Nawrócenie św. Augustyna, biskupa i doktora Kościoła. Dorastając, wybrał hedonistyczny styl życia. Związał się z sektą manicheistyczną i zaczął wierzyć w naukę przez nią głoszoną. Jego matka, św. Monika, nie zrażając się trudnościami, modliła się o nawrócenie syna. Obawiając się o niego, jeździła za nim do Kartaginy, Rzymu i Mediolanu. Pewien biskup prorokował: „Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga”.
W wyzwoleniu z wiary w astrologię pomogła Augustynowi rozmowa w 386 r. z Firminusem, jednym z jego przyjaciół. Ponieważ czytał dużo dzieł filozoficznych platońskich i neoplatońskich, przełożonych z greki na łacinę przez Gajusza Mariusza Wiktoryna, sławnego retora i filozofa, który nawrócił się w 355 r., Augustyn zaczął studiować Pismo Święte, przede wszystkim listy św. Pawła. Pod koniec sierpnia 386 r. odwiedził go Pontycjan, wysoki urzędnik cesarski z Afryki – głęboko wierzący katolik. Opowiedział mu o swoich dwóch współtowarzyszach, którzy w Trewirze wstąpili do zakonu założonego przez św. Antoniego Wielkiego.
Augustyna opanowało silne pragnienie, by uczynić na wzór owych nieuczonych ludzi: „To, co oni mogą, czyż nie powinieneś móc także i ty?” Augustyn na dobre postanowił porzucić dotychczasowe zajęcie, wypełnił ostatnie obowiązki profesora retoryki i wyjechał na podalpejską wieś, aby nabrać sił i przygotować się do przyjęcia chrztu.
Na wsi zaczął pisać Soliloquia i inne dialogi o duszy. Ostatecznym powodem do całkowitej przemiany było pewne wydarzenie. Pewnego dnia, płacząc pod wpływem wewnętrznego wzburzenia, wybiegł do ogrodu, by w odległym kącie położyć się pod drzewem i się modlić. Wtedy usłyszał z sąsiedniego ogrodu śpiew dziecka, które powtarzało słowa: „Tolle, lege! – Weź, czytaj!” Augustyn odniósł te słowa do siebie, odczytując je jako znak Opatrzności Bożej. Powrócił do domu, sięgnął do Listu do Rzymian. Jego oczy trafiły na przypadkowe słowa: „Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości, ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13, 13-14). Doznał przy tym wyzwolenia z przywiązania do seksu, a w jego sercu zrodziła się chęć zachowania celibatu. Przeżycie to na trwałe zmieniło jego życie.
Wkrótce powiedział o tym swojej matce, która tak długo modliła się o jego nawrócenie. Na początku marca 387 r. wrócił do Mediolanu, gdzie w Wigilię Wielkanocy przyjął chrzest z rąk biskupa Ambrożego wraz z synem Adeodatem i przyjacielem Alipiuszem. Rodzina i przyjaciele postanowili wrócić do ojczystej Afryki. Jednakże po przybyciu do portowej Ostii św. Monika ciężko zachorowała na febrę i zmarła.
Augustyn zawsze uważał swoje nawrócenie za niezasłużony dar Boży. W „Wyznaniach” ustosunkował się do błędów swej młodości i opisał doświadczenia, które były powodem całkowitej odmiany jego życia. Zamierzeniem tego dzieła było uwielbienie Boga i podziękowanie Mu za prowadzenie go przez życie. Święto nawrócenia św. Augustyna powinno być dniem radości i dziękczynienia za to, że Bóg potrafi dla każdego w mrokach ciemności niewiary i zagubienia zapalić jasne światło wiary, nadziei i miłości.
Św. Augustynowi poświecil kiedyś II TEMAT rozbijając na czynniki pierwsze Jego nawrócenie:
https://www.swiatlowmroku.pl/
Święty Fidelis z Sigmaringen, kapucyn i męczennik, 1578-1622, Niemcy. Jest uznawany za pierwszego męczennika (protomartyr) Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, a jego imię noszą różne szkoły, wydawnictwa i stowarzyszenie pomocy misjom, prowadzone przez zakon kapucynów.
Jego ojciec był burmistrzem. Wiele podróżował po Włoszech, Francji i Hiszpanii. Dzięki protekcji księcia Hohenzollerna z Sigmaringen został nadwornym radcą prawnym, ale zdegustowany obyczajami postanowił wstąpić do wspólnoty kapucynów. W kilku klasztorach był gwardianem, a także prowadził działalność duszpasterską wśród protestantów. Jako wielki czciciel Maryi codziennie odmawiał różaniec, a każdą sobotę spędzał na postach o chlebie i wodzie.
W 1621 Grzegorz XV powierzył kapucynom organizację misji w szwajcarskiej Recji, opanowanej przez kalwinizm. Zakon skierował tam Fidelisa, który razem z braćmi – przemierzał całą okolicę, głosząc kazania i tocząc dysputy. Czynił to skutecznie, bo wielu innowierców, w tym również kilku przywódców kalwińskich, nawróciło się. Zaniepokojeni fanatycy kalwińscy przygotowali więc zasadzkę: podstępnie zaprosili go z kazaniem do kościoła w Seewis, próbowali nakłonić do apostazji, a w końcu zamordowali mieczami i maczugami 24 kwietnia 1622 r. Ciało męczennika spoczęło w katedrze w Chur (Coira, Szwajcaria).
Jest patronem prawników.
Święta Franka, benedyktynka, 1175-1218, Italia. W 1198 r. po śmierci ksieni zajęła jej miejsce. Podjęta przez nią decyzja o zaprowadzeniu w klasztorze regularnego życia zakonnego spotkała się z silnymi protestami zarówno bogatych rodzin mieszkających w Piacenza, jak i samych sióstr. Z czasem opór udało się przełamać.
W 1214 r. Franka została zaproszona do klasztoru cysterek w Montelana. Wybrana tam ksienią, przez pewien czas administrowała także klasztorem w San Siro. W trosce o bezpieczeństwo siostry przeniosły się do Pittolo i tam żyły pod kierunkiem Franki. Na uroczyste obchody ku jej czci w ostatnią niedzielę sierpnia przybywają rzesze pielgrzymów.
Błogosławiona Teresa Maria od Krzyża (Manetti), karmelitanka, 1846-1910, Italia. Gdy miała dziewiętnaście lat, zrozumiała, że ma zdążać do doskonałości poprzez pomaganie bliźnim. Zwielokrotniła wówczas akty bogomyślności i zaczęła służyć biednym. Uczyła bezpłatnie ubogie dzieci, potem przygarnęła dwie młode dziewczyny. Ich powiernikiem i podporą stał się ks. Ernest Jacopozzi. Przy jego pomocy w 1874 r. zorganizowały się we wspólnotę tercjarek św. Teresy. Z tej właśnie wspólnoty zrodziło się z czasem zgromadzenie afiliowane do zakonu karmelitów.
Wielką pociechę sprawiło jej, gdy w 1902 r. mogła otworzyć we Florencji dom, w którym zaprowadzono nieustanną adorację Najświętszego Sakramentu. Założone przez nią zgromadzenie, obecnie znane pod nazwą Sióstr św. Teresy z Florencji, liczy dziś ok. 240 zakonnic.
***
25 KWIETNIA CZWARTEK: ŚW. MAREK EWANGELISTA. Zapewne w czasach publicznej działalności Pana Jezusa jego matka, Maria, była wdową; pochodziła z Cypru. Jest bardzo prawdopodobne, że była właścicielką Wieczernika, gdzie Chrystus spożył z Apostołami ostatnią wieczerzę. „Człowiek niosący dzban wody” (Mk 14, 13) – to prawdopodobnie Marek. Jest również bardzo możliwe, że matka Marka była właścicielką ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej. Marek bowiem w swojej Ewangelii podaje ciekawy szczegół, o którym żaden z Ewangelistów nie wspomina: że w czasie modlitwy Pana Jezusa w Ogrójcu znalazł się w nim (zapewne w budce czy też w małym domku, jaki się tam znajdował) pewien młodzieniec. Kiedy usłyszał krzyki zgrai żydowskiej, obudził się i owinięty jedynie prześcieradłem, wybiegł na zewnątrz. Kiedy zobaczył, że Jezusa zabierają oprawcy, zaczął krzyczeć. Wtedy ktoś ze służby świątyni podbiegł do niego, aby go pochwycić, ale on uciekł, zostawiając prześcieradło (Mk 14, 51).
Marek był uczniem św. Piotra. Św. Barnaba był krewnym Marka. Marek towarzyszył Barnabie i Pawłowi w podróży do Antiochii, a potem w pierwszej podróży na Cypr. Kiedy zaś Paweł chciał iść w głąb Małej Azji przez wysokie góry Tauru, Marek się sprzeciwił, co bardzo rozgniewało Apostoła narodów. Marek nie czuł się zdolny ponosić trudów tak uciążliwej pieszej wyprawy i dlatego w roku 49 w Perge zawrócił (Dz 12, 25; 13, 13).
Kiedy Paweł wybierał się z Barnabą w swą drugą podróż apostolską, Barnaba chciał zabrać ze sobą Marka, ale Apostoł narodów nie zgodził się na to. Wtedy Barnaba opuścił Pawła. Razem z Markiem udali się wówczas razem na Cypr. Była to wyspa rodzinna Barnaby, a może także i Marka (Dz 15, 35-40). W kilkanaście lat potem, w roku 61, widzimy ponownie Marka przy Pawle w Rzymie. Pisze o tym sam Apostoł w Liście do Kolosan i do Filemona (Kol 4, 10; Flm 24). Możliwe, że Marek wybierał się wtedy, wysłany przez św. Pawła, do wspomnianych adresatów, gdyż Apostoł narodów żąda dla niego gościnnego przyjęcia.
W Liście do Tymoteusza, który pisze z więzienia, Paweł prosi, aby przybył do niego także Marek, jest mu bowiem „przydatny do posługiwania” (2 Tm 4, 1).
Na tym urywają się wszelkie historyczne wiadomości o św. Marku. Nie wiemy nic pewnego o jego dalszych losach. Według tradycji miał być założycielem gminy chrześcijańskiej w Aleksandrii i jej pierwszym biskupem. Tam również miał ponieść śmierć męczeńską za panowania cesarza Nerona. Inni przesuwają datę jego śmierci do czasów cesarza Trajana (98-117). Odnośnie męczeństwa św. Marka nie mamy żadnych danych. Zastanawia to, że o męczeńskiej śmierci Marka nic nie wie św. Hieronim. Tym większe zastrzeżenie budzi legenda, według której Marek miał głosić Ewangelię w Akwilei, a nawet w Lorch (Austria).
Największą zasługą św. Marka jest to, że zostawił nam napisany zwięzły opis życia i nauki Pana Jezusa. Jego Ewangelia miała być wiernym echem katechezy św. Piotra. Marek napisał ją przed rokiem 62, w którym ukazała się Ewangelia według św. Łukasza. Tekst Markowy mógł więc powstać w latach 50-60.
Święty Marek znał doskonale język aramejski i grecki. Ewangelię swoją pisał nie dla Żydów, gdyż często tłumaczy słowa aramejskie na język grecki (Mk 5, 4; 14, 36; 15, 22). Tłumaczy również zwyczaje żydowskie (Mk 7, 1-23; 14, 12). Ewangelię swoją pisał zapewne w Rzymie, gdyż przypomina znanych w Rzymie gminie chrześcijańskiej: Aleksandra i Rufusa (Mk 15, 21) jako pośrednich świadków męki Pańskiej.
Święty Marek jest patronem pisarzy, notariuszy, murarzy, robiących koszyki i szklarzy oraz miast: Bergamo, Wenecji, a także Albanii. Przyzywany podczas siewów wiosennych oraz w sprawach pogody.
Symbolizuje go m.in. lew ze skrzydłami – jedno z ewangelicznych zwierząt. Wizerunek św. Marka zazwyczaj przedstawiany jest wraz 3 innymi ewangelistami np. na ambonach.
Parafie pw. św. Marka znajdują się m.in. w Krakowie, Łodzi, Poznaniu. W Wenecji znajduje się bazylika św. Marka.
***
26 KWIETNIA PIĄTĘK: NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, MATKI DOBREJ RADY. Kult Matki Bożej Dobrej Rady związany jest nierozerwalnie z obrazem Maryi pod tym samym tytułem, który znajduje się w kościele augustianów w Genazzano w Umbrii we Włoszech. Pochodzi on z pierwszej połowy XV wieku. Związana jest z nim pewna opowieść. Kiedy w Genazzano kończono budowę kościoła dla Matki Bożej, na jednej z jego ścian pojawił się wizerunek Maryi z Dzieciątkiem. Wiadomość o tym szybko się rozeszła. Gdy któregoś dnia przyszli do Genazzano dwaj pielgrzymi z Albanii, rozpoznali w obrazie wizerunek Matki Bożej Dobrej Rady ze Szkodry, miejscowości leżącej w ich ojczyźnie.
Już w XV i XVI wieku obraz zasłynął wieloma łaskami, dlatego w 1682 r. za zgodą papieża Innocentego XI został ukoronowany.
Do rozszerzenia kultu Matki Bożej Dobrej Rady przyczynił się augustianin o. Andrzej Bacci. Podczas ciężkiej choroby złożył on ślub, że jeżeli Maryja uzdrowi go, zajmie się rozpowszechnianiem kopii tego obrazu. Wypełnił swój ślub, dzięki czemu prawie 70 000 kopii tego obrazu zostało rozwiezionych po całym świecie. W XVIII w. kapituła generalna Zakonu Augustianów podjęła uchwałę, aby kult Matki Bożej Dobrej Rady jeszcze bardziej rozszerzać.
Matkę Dobrej Rady można prosić o orędownictwo, zwłaszcza wtedy, gdy stajemy na rozstaju dróg, gdy musimy podjąć ważne życiowe decyzje. Czcząc Maryję pod tym wezwaniem uznajemy, że może Ona wyprosić nam dar dobrej rady u Ducha Świętego. W chwilach zagubienia i w chwilach ważnych decyzji może nam pomóc. „W wątpliwościach myśl o Maryi, wzywaj Maryi! Jeżeli bowiem o niej myślisz, nigdy nie zejdziesz na manowce” – powtarzał św. Bernard z Clairvaux (XII w.). Do Maryi można odnieść słowa proroka Izajasza: „I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11, 2). To samo powiedział do Maryi Archanioł Gabriel: „Duch Święty zstąpi na Ciebie” (Łk 1, 35).
W innych miejscach Biblia wspomina: „Moja jest rada i stałość, moja – rozwaga” (Prz 8, 14); „Rada jej rozlewać się będzie jak żywe źródło” (Syr 21, 13); „Słuchaj, synu, przyjmij me zasady, a rady mojej nie odrzucaj” (Syr 6, 23).
Wśród wielu tytułów, jakimi Kościół obdarza Matkę Bożą, ten jest szczególny. Dlatego doczekał się osobnego wspomnienia, a w zakonach augustiańskich nawet święta.
Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady znajduje się w Sulistrowiczkach (Sobótka). Kopia obrazu znajduje się m.in. w kościele pw. św. Bartłomieja w Kudowie-Czermnej.
Święty Piotr Betancur, tercjarz kapucyński, 1619-1667, Wyspy Kanaryjskie-Gwatemala. Wychowywał się w atmosferze pobożności. Gdy był już młodzieńcem, zapragnął zostać misjonarzem. W dwudziestym trzecim roku życia wyruszył w świat. Nie znamy dokładnie drogi wędrówki Piotra, ale ślady jego pobytu odkryto m.in. w Hawanie (Kuba).
W 1651 r. osiadł wreszcie w Gwatemali. Przez trzy lata uczył się u jezuitów, bo marzył o wyjeździe do Japonii. Potem wynajął na obrzeżach miasta dom, do którego zaczął przygarniać opuszczone dzieci.
Uczył je czytania i pisania, przy tym zaś katechizował. W tym okresie nawiązał bliski kontakt z kapucynami i został ich tercjarzem. Z czasem zaczął przygarniać do swojego domu również chorych, przekształcając dom w szpital. Poparty przez miejscowego biskupa i gubernatora, wybudował następnie nowy dom na szpital i pod swój zarząd przyjął dwa inne szpitale. Wszystkie te dzieła oddał pod opiekę Matki Bożej z Betlejem. Gdy zdobył dla nich współpracowników, utworzył stowarzyszenie oparte na statutach tercjarskich. Wybudował jeszcze kościół i szkołę.
Jego stowarzyszenie przekształcono natomiast w kongregację zakonną. Stała się ona zgromadzeniem kanoników regularnych, oddanych pracy szpitalnej. Nieco później powstało zgromadzenie żeńskie.
Święty Klet (Anaklet I), papież, zm. 88 lub 92-93. Według najstarszego wykazu papieży miał być drugim z kolei (po Linusie) następcą św. Piotra (79-88/90) – czyli trzecim papieżem. Za jego pontyfikatu w imperium rzymskim po raz kolejny rozpoczęto prześladowanie chrześcijan. Tradycja chrześcijańska zachowana w Kościele przypisuje Anakletowi ustanowienie 25 kapłanów w Rzymie i zbudowanie nagrobka w miejscu pochowania Piotra. On też miał zapoczątkować zwyczaj rozpoczynania pism papieskich słowami „Pozdrowienie wam i apostolskie błogosławieństwo”. Został umęczony za cesarza Domicjana. Jego imię jest wymieniane w Kanonie Rzymskim.
Święty Marcelin, papież i męczennik, zm. 304. Był papieżem w latach 296-304. Łatwo pomylić jego imię z imieniem jego następcy, którym był Marceli I (+ 309). Rządy św. Marcelina przypadły na ostatnie lata panowania cesarza Dioklecjana (284-305). W tym czasie szerzyło się najsroższe w dziejach chrześcijaństwa prześladowanie Kościoła. Objęło ono całe imperium rzymskie i pochłonęło tyle ofiar, co wszystkie poprzednie razem. Nie znamy bliższych okoliczności męczeństwa papieża Marcelina. Miał ponieść śmierć za Chrystusa 25 października 304 roku wraz z towarzyszami: św. Klaudiuszem, św. Cyronem i św. Antoninem.
Błogosławieni Bonifacy i Emeryk, biskupi, Italia. Bonifacy kształcił się w domu, a następnie pod kierunkiem swojego wuja Arduina, biskupa Turynu. Wstąpił do opactwa benedyktyńskiego w Fruttuaria nieopodal rodzinnego miasta. Następnie przeniósł się do klasztoru augustianów w Aoście. Wybrany w 1210 r. jego przeorem, okazał się być wybitnym przełożonym – tak gdy idzie o troskę o sprawy duchowe, jak i doczesne. Zmarł w 1243 r. (zdj. po prawej)
Emeryk po ukończeniu studiów teologicznych postanowił żyć z dala od swej zacnej rodziny, prowadząc życie wypełnione kontemplacją i ascezą. Po kilku latach wstąpił do kanoników przy katedrze w Aoście. Ceniono go jako bardzo pobożnego kapłana, przyjaciela ubogich i potrzebujących. Wszyscy jego biografowie podkreślają jego troskę o ubogich i stawanie w obronie słabszych. Zmarł w 1313 r. (zdj. po lewej)
***
27 KWIETNIA SOBOTA: ŚW. ZYTA, 1218-1272, ITALIA. Jej rodzice byli biednymi wieśniakami. Nie zostawili swoim dzieciom żadnego majątku, bo go nie posiadali, ale za to zapewnili im głęboko religijne wychowanie. Ponieważ dom nie mógł wyżywić dzieci, Zyta już w dwunastym roku życia musiała iść na służbę do zamożnej rodziny Fatinellich.
Jej pan był nerwowy i surowy wobec służby. Pani domu była natomiast wiecznie niezadowolona i bardzo wymagająca. Zyta potrafiła zdobyć się na heroizm, by dać z siebie wszystko, na co ją było tylko stać, gdyż dom Fatinellich uważała za dom Świętej Rodziny: św. Józefa widziała w swoim panu, Najświętszą Pannę Maryję – w pani, a ich dzieci jako Pana Jezusa. Wszystkie swoje służebne, ciężkie obowiązki kierowała do Jezusa, Maryi i Józefa. Cicha, sumienna, pracowita, uprzejma, prowadziła życie surowe. Kiedy jeszcze cała służba spała, Zyta zrywała się przed świtem i cicho, aby nikogo nie budzić, biegła do kościoła św. Frygidiana (San Frediano), który był tuż przy domu Fatinellich, by wysłuchać codziennej Mszy świętej i przyjąć Pana Jezusa w Komunii świętej.
Z biegiem lat swą cichością zdobyła serca domowników. Chlebodawcy oddali w jej ręce całą administrację i opiekę nad służbą domową. To wywołało niechęć do niej ze strony służby. Zazdroszczono jej wyróżnienia. Zyta jednak potrafiła tych prostych, często nieokrzesanych ludzi pozyskać swoją dobrocią, zatroskaniem o ich potrzeby, gotowością wyręczenia ich w potrzebie i słodyczą serca.
Większość dni w roku pościła o chlebie i wodzie. Sypiała na gołej ziemi. Latem i zimą chodziła bez obuwia. Po śmierci znaleziono ją opasaną grubym sznurem, który wrósł w jej ciało. Była niezwykłej urody, ale napastowana przez mężczyzn – umiała okazać odwagę. Napadnięta pewnego dnia przez znanego rozpustnika, zostawiła mu na twarzy i rękach długo niegojące się rany. Kiedy jeden ze sług pozwalał sobie wobec niej na bezwstydne żarty, zagroziła, że będzie zmuszona ten dom opuścić i pójść gdzie indziej. Gospodarze, nie chcąc stracić tak cennej pomocy w domu, wydalili niepoprawnego zuchwalca.
Zyta wyróżniała się również wrażliwością na niedolę bliźnich. Wszystkie swoje skromne oszczędności rozdawała potrzebującym. Nikt nie opuścił jej domu głodny.
Zmarła po 42 latach służby w jednym domu. Jej pogrzeb stał się prawdziwą manifestacją. Na początku XIV wieku Dante Alighieri umieścił jej wizerunek w Boskiej komedii. W roku 1652 w czasie procesu kanonizacyjnego znaleziono jej ciało nienaruszone rozkładem. Patronka służby domowej, ubogich dziewcząt, gospodyń domowych, lokajów, służących, kelnerów, piekarzy i samotnych kobiet. Wzywana w przypadku zgubienia kluczy.
ŚWIĘTY LEKARZ I PROFESOR
Święty Józef Moscati, lekarz, 1880-1927, Italia. Młodzieniec okazywał niezwykłe zdolności i rzetelność w studiowaniu. Wszystkie stopnie szkół przeszedł celująco. Po śmierci ojca (1897) zapisał się na uniwersytet w Neapolu, na wydział medycyny. Wykładali wtedy na nim profesorowie, cieszący się światową sławą, ale deklarujący się jako ateiści: Vogt, Moleschott, Büchner i Feuerbach. Nie zdołali oni jednak osłabić wiary w młodzieńcu. Wręcz przeciwnie: ich wystąpienia antykościelne skłaniały go do pogłębiania wiedzy religijnej.
Studia uniwersyteckie Józef ukończył celująco w roku 1903 i przyjął posadę w jednym ze szpitali miasta. W roku 1911 został ordynatorem tego szpitala po zdaniu bardzo trudnego egzaminu. Równocześnie prowadził wykłady na uniwersytecie neapolitańskim, gdzie uczył chemii fizjologicznej. Z tej dziedziny wydał 32 prace. Brał także czynny udział w międzynarodowych kongresach lekarskich: w Budapeszcie (1911) i w Edynburgu (1923).
Chociaż jako specjalista cieszył się zasłużoną sławą, życie wewnętrzne wśród swoich rozlicznych zajęć stawiał zawsze na pierwszym miejscu. Codziennie przystępował do Komunii świętej. Zawód lekarski traktował jako powierzoną sobie od Pana Boga specjalną misję. Dlatego udzielał pomocy lekarskiej darmo, zadowalając się pensją, jaką otrzymywał miesięcznie. Chorych zachęcał do ufności w Bogu, a błądzących – do powrotu do Boga. Kiedy sławny profesor L. Bianchi doznał nagle w czasie wykładu ataku serca, Moscati zbliżył się do umierającego i pomógł mu wzbudzić żal doskonały za grzechy, zanim przybył kapłan.
Bywało, że wolnomyślni koledzy pokpiwali sobie z profesora, nazywając go bigotem i fanatykiem. Kiedy radzono profesorowi, by się bronił, odpowiadał: „Dajcie spokój! Jesteśmy przecież chrześcijanami! Pozwólmy działać Panu Bogu”.
Gdy 4 kwietnia 1906 roku Neapol przeżywał grozę wybuchu Wezuwiusza, profesor z narażeniem życia wynosił chorych z pobliskiego szpitala w bezpieczne miejsce. Kiedy w roku 1911 wybuchła epidemia cholery, niestrudzenie pielęgnował chorych z narażeniem własnego życia.
Dla wiedzy medycznej przysłużył się redagowaniem pisma Riforma medica, w którym publikował najnowsze osiągnięcia z dziedziny medycyny. Zostawił także osobisty dziennik duchowy, który pozwala wejść w jego życie wewnętrzne. Oto kilka jego refleksji: „Chorzy są obrazem Jezusa Chrystusa. Wielu nieszczęśliwych przestępców i grzeszników trafia do szpitali z woli miłosiernego Boga, który pragnie ich ocalenia. Powołaniem sióstr, lekarzy, pielęgniarzy i całego personelu szpitala jest współpraca z tym nieskończonym miłosierdziem, pomagając, wybaczając, poświęcając się. Jakże my, lekarze, jesteśmy szczęśliwi, jeśli zdajemy sobie sprawę, że poza ciałem mamy do czynienia z duszą nieśmiertelną, którą Ewangelia nakazuje miłować, jak siebie samego”. Zapewne dla tej idei: całkowitego poświęcenia się służbie bliźnim, profesor nie założył własnej rodziny, żył sam.
Jak każdego dnia, rano uczestniczył w Mszy świętej i przystąpił do Komunii. Później pracował w szpitalu. Po powrocie do domu i posiłku przyjmował pacjentów. Po południu źle się poczuł i zmarł w fotelu w swoim gabinecie. Jego śmierć poruszyła wiele osób, w sposób szczególny najuboższych pacjentów, którzy wielokrotnie doświadczyli jego troskliwości.
Błogosławiony Aszard, biskup, ok. 1100-1171, Francja-Anglia. Kształcił się we Francji i wstąpił do opactwa św. Wiktora w Paryżu. Został ojcem chrzestnym córki króla, Eleanory. W 1163 r. Aszard uczestniczył w uroczystym przeniesieniu relikwii św. Edwarda Wyznawcy w opactwie westminsterskim. Do dziś zachowały się fragmenty jego traktatu dogmatycznego poświęconego Trójcy Świętej oraz piętnaście kazań.
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.
A.M.D.G.
„Idźcie do śś. Maryi i Józefa”
Do następnego odcinku 27 KWIETNIA w sobotę o 21:37.