CIV (104) odc. Boże Narodzenie w środku piekła

Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.

W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1.  Sam wniósł 180 kg lodówkę na 8 piętro.
2.  Przestał Pan bić psa w piwnicy?
3. Gdy mocno pali Ci się tyłek.

Odcinek CIV (104)
1. TEMAT: Boże Narodzenie w piekle.
2. TEMAT: Zostałeś oszukany! Już nie pierwszy raz!
3. TEMAT: Sekrety mistrza zapasów A. Karelina 887 zwycięstw-2 porażki.
4. TEMAT: BONUS.

***

1. TEMAT: BOŻE NARODZENIE W PIEKLE.
    Aby docenić to co się ma, warto spojrzeć na ludzi obok nas lub w przeszłość. Wsiądźmy wspólnie do WEHIKUŁU CZASU i udajmy się do Auschwitz.

    Pięć kolejnych świąt Narodzenia Pana Jezusa za drutami niemieckiego obozu Auschwitz to wyjątkowo koszmarny czas dla więźniów, którzy – pomimo srogich kar, a nawet groźby utraty życia – próbowali dzielić się dobrą nowiną o narodzeniu Chrystusa.

   Jedna z najtragiczniejszych Wigilii, była zarazem pierwszą za obozowymi drutami – 24 grudnia 1940 roku. Na placu apelowym hitlerowcy ustawili choinkę oświetloną elektrycznymi lampkami. Pod drzewkiem zostały złożone ciała więźniów zmarłych w czasie pracy oraz zamarzniętych na apelu. Były więzień Karol Świętorzecki wspominał później, że Lagerführer Karl Fritzsch określił leżące pod choinka zwłoki mianem „prezentu” dla żyjących i zabronił śpiewania polskich kolęd.

   Jeszcze przed świętami miało miejsce spotkanie komendanta Rudolfa Hoessa oraz dwóch księży z parafii oświęcimskiej. Zabiegali oni o możliwość odprawienia Mszy święta dla więźniów z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Zezwolenia jednak nie udzielono, powołując się na zapis w regulaminie obozu, który nie przewidywał odprawiania nabożeństw.

    Na spotkaniu komendant wydał zgodę na przyjęcie paczek żywnościowych dla więźniów z okazji Gwiazdki. Akcję „paczki żywnościowe” zainicjował metropolita krakowski, arcybiskup Adam Sapieha, a zbiórkę zorganizowała okoliczna ludność oraz instytucje kościelne. Zebrano około 6000kg darów, które, zapakowane w jednokilogramowe paczki, sukcesywnie były wysyłane pocztą. Więźniowie otrzymali pierwsze paczki tuż po Nowym Roku. Warto również zaznaczyć, iż w dniach 24/25/26 grudnia nie osadzono (deportowano) w KL Auschwitz żadnego więźnia.

     Rok później, w 1941 roku, Niemcy „zorganizowali” równie tragiczną Wigilię. W czasie powrotu z niewolniczej pracy przy budowie KL Auschwitz II-Birkenau do obozu macierzystego, hitlerowcy zabijali jeńców z komand radzieckich, którzy nie byli w stanie już iść o własnych siłach. Zginęło wówczas około 300 osób.

    W archiwach Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau znajdują się wspomnienia byłego więźnia Ludwika Kryńskiego. Opowiadał, jak po apelu i kolacji dla SS-manów, o godz. 18-tej odbył się ponowny apel. Mimo srogiego mrozu więźniowie musieli wysłuchać wygłoszonego w języku niemieckim orędzia papieża Piusa XII. Zamarzły 42 osoby. Widząc to wielu więźniów załamało się psychicznie.

    Więźniowie starali się świętować w poszczególnych blokach i pomagać załamanym. W zbiorach Muzeum znajduje się relacja Józefa Jędrycha z bloku 10a: „Rozpoczął się śpiew niemieckiej kolędy, a następnie popłynęła potężna jak morze pieśń Bóg się rodzi – moc truchleje i inne, w końcowym akordzie popłynął Mazurek Dąbrowskiego. Wszyscy ściskali się serdecznie, gorąco i długo płakali, a byli i tacy, którzy głośno szlochali. (…) Taka uroczysta chwila nie ginie nigdy w pamięci. To Boże Narodzenie utkwiło mi na zawsze w sercu i pamięci”.

    W sali siódmej bloku 25 stanęła mała choinka, którą przemycił Henryk Bartosiewicz. Rotmistrz Witold Pilecki, bohater obozowego ruchu oporu, umieścił na choince wyciętego z brukwi Białego Orła.

    W 1942 r. w Auschwitz II – Birkenau Niemcy urządzili wspólną choinkę. Pod ustawionym drzewkiem w obozie kobiecym polecili ułożyć zamordowanych mężczyzn. To wstrząsające wydarzenie opowiadała była więźniarka Krystyna Aleksandrowicz, której wspomnienia znajdują się w muzealnym archiwum: „W 1942 r. przed Bożym Narodzeniem SS-mani urządzili nam choinkę. W obozie męskim w dzień wigilijny zebrano komando mężczyzn i kazano im przenosić w połach marynarek ziemię, kto zbyt mało jej nazbierał, był zabijany strzałem. Ułożono wtedy cały stos zwłok pod choinką.”

    „Te góry trupów, bo oni nie nadążali z paleniem zwłok, były po dach, jak te bloki. Po dach leżały kupy trupów. W dzień Bożego Narodzenia choinkę kazali zrobić, kazali grać orkiestrze na tym tle. Ja tego nigdy nie zapomnę. Ta choinka, orkiestra i te kupy trupów aż po dach bloku. To było coś okropnego. Oczywiście później usunęli, jak minęła ta najgorsza fala epidemii, ale tego Bożego Narodzenia nigdy nie zapomnę.” – wspomina Maria Mazurkiewicz.

    Nieżyjący już historyk muzeum Auschwitz Danuta Czech w „Kalendarzu wydarzeń w KL Auschwitz” pod datą 24 grudnia 1942 roku odnotowała, że wieczorem polskie więźniarki w Stabsgebaude zaświeciły świeczki na potajemnie przyniesionej gałęzi świerku. W wielu miejscach obozu śpiewano kolędy, co podtrzymywało na duchu i pozwalało mieć nadzieję na przetrwanie. Wigilia w bloku 18a miała charakter religijny. Więzień – ksiądz katolicki dostał chleb i zastąpił nim Hostię.

   W listopadzie 1943 roku stanowisko komendanta obozu objął Arthur Liebehenschel. Los więźniów uległ poprawie. Nie powtarzały się już bestialskie „prezenty”. Wielu więźniów otrzymało paczki od rodzin z opłatkiem. Z innymi więźniami dzielili się nim także Żydzi. W wielu blokach więźniowie zorganizowali wieczerze wigilijne.

   Atmosfera wieczerzy wigilijnej w 1944 rbyła już zupełnie inna. Dni III Rzeszy są już policzone. O północy więzień ksiądz Władysław Grohs de Rosenburg, za cichą zgodą blokowego i sztubowego, odprawił pasterkę.

    Kobiety z Birkenau przygotowały „gwiazdkę” dla dzieci leżących w szpitalu. Z dostarczonego im przez więźniarki materiału, uszyły około 200 zabawek. Do każdej dołączono po dwa kawałki cukru lub landrynki. Paczki podpisano imieniem i nazwiskiem dziecka. W Wigilię rozdawała je więźniarka przebrana za św. Mikołaja. Prezenty otrzymało też 15 dzieci z innego bloku.

    Historyk muzeum Teresa Świebocka powiedziała, że w święta 1944 roku więźniarka z Birkenau Leokadia Szymańska, która leżała w obozowym szpitalu, wykonała niewielką choinkę, która dziś znajduje się w zbiorach placówki. Na suknie nalepiła niewielkie polskie flagi. „Drzewko” wieńczył polski orzeł.

    Niezapomnianym dniem dla więźniów w bloku nr 11, „Bloku Śmierci” w Auschwitz była wigilia Bożego Narodzenia w 1944 rok.

    Esesmani zgodzili się, aby w ten wigilijny wieczór wyszły na korytarz wszystkie więźniarki i więźniowie, którzy przebywali także na parterze tego bloku w salach za kratą. Na środku korytarza ustawiono choinkę. Na schodach prowadzących z parteru do podziemi, gdzie znajdował się areszt obozowy stali więźniowie, którym pozwolono także wyjść z jego cel. Kilka więźniarek ubrało się w nocne koszule, mające imitować anielskie szaty. Śpiewano wspólnie kolędy, najpierw po niemiecku, a później po polsku.
     
   Potem rozpoczęły się deklamacje, do których teksty ułożyła dr Jadwiga Makowska, nauczycielka przedmiotów humanistycznych z I Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Prusa w Sosnowcu, którą w kilkanaście dni później skazano podczas ostatniego posiedzenia „sadu doraźnego” na śmierć 5 stycznia 1945 r. i rozstrzelano w dniu następnym w krematorium nr V w KL Auschwitz II-Birkenau.
 
    Fragment tych deklamacji tak zapamiętała była więźniarka Róża Dryjańska:
    – Nie wiem, czy wiecie, że istnieje Auschwitz na świecie, nie jest on tak straszny, jak go malują, bo w nim ludzie jak w raju się czują, że się niczym nie martwimy, bo nie wiemy, czy nas wyprowadzą własne nogi, czy też kominem wezwą nas Bogi. A jak się dowiedziałam, to szybko do Auschwitz przyjechałam (…).

    Następnie ktoś zaczął czytać wcześniej napisany wiersz o treści bardzo patriotycznej, w którym były karykaturalne określenia hitlerowskiego systemu. Wśród więźniów znajdował się lekarz Ukrainiec, banderowiec, Wasyl Stroncićkyj, który znał dobrze język polski i zameldował o treści tej deklamacji esesmanowi Bruno Schlagemu. Natychmiast rozpędzono wszystkich do cel, a następnie ustalono nazwisko więźnia, czytającego wiersz i jego dwóch współautorów. Wszyscy trzej zostali bestialsko pobici.

    27 stycznia 1945 roku dla więźniów nadeszła wolność, o którą modlili się podczas każdej z pięciu Wigilii.

***

2. TEMAT: ZOSTAŁEŚ OSZUKANY! JUŻ NIE PIERWSZY RAZ!
    Kiedy urodził się Pan Jezus? Co zabrzmi na początku trochę absurdalnie: Pan Jezus narodził się przed narodzinami Pana Jezusa, czyli nie 2023 lata temu.

     Spróbujmy nieco uporządkować ten gąszcz poglądów i stojącymi za nimi argumentów. Według dominującej przez wiele lat tezy, Jezus urodził się w 7 lub 6 roku przed Chrystusem. Paradoks zawarty w tym stwierdzeniu wynika z faktu, że Dionizy Mniejszy, mnich żyjący na przełomie V i VI wieku, któremu papież Jan I polecił ustalić datę narodzin Jezusa, popełnił błąd. Wyznaczył ją na 754 rok „ab urbe condita”, czyli od założenia Rzymu, a faktycznie stało się to około sześciu lat wcześniej. 

    Dlatego w sposób niezamierzony zostałeś oszukany co do daty narodzin Pana Jezusa. Teraz nie będzie się już zmieniać milionów różnych informacji związanych z rokiem 0. Ale dla ciekawostki warto wiedzieć jak jest naprawdę 😉

    Ewangeliści nie podają konkretnego dnia ani roku przyjścia na świat Jezusa. Dlaczego? Św. Augustyn podpowiada: „Nie czytamy w Ewangelii, by Pan powiedział: ‘Posyłam wam Pocieszyciela, który by was pouczał i biegu słońca i księżyca’. Chrześcijan bowiem chciał wykształcić, nie matematyków”. Ewangeliści nie pisali podręczników historii. Stworzyli własny gatunek literacki, pokrewny antycznym biografiom.

   Zasadniczo celem pisania Ewangelii jest przekaz wiary, w mniejszym stopniu – danych archeologicznych, przyrodniczych, geograficznych czy historycznych. Dla Marka, Mateusza, Łukasza czy Jana istotą w opowieściach o przyjściu na świat Zbawiciela jest sam fakt narodzenia Jezusa, który to fakt interpretują teologicznie. Ich zamiarem było podkreślenie prawdy o tym, że Bóg stał się człowiekiem. Mniej troszczyli się o wskazanie konkretnego dnia narodzin.

   O narodzinach Jezusa opowiadają tylko dwie nowotestamentowe Ewangelie: Mateusza i Łukasza. Uporządkujmy materiał faktograficzny. Według Mateusza Jezus urodził się za panowania króla Heroda, który – jak twierdzi Józef Flawiusz, żydowski historyk z I wieku – zmarł w 4 roku p.n.e. Według Łukasza, Jezus przyszedł na świat podczas spisu ludności zarządzonego przez cesarza Oktawiana Augusta, za czasów wielkorządcy syryjskiego Kwiryniusza. W „Antiquitates judaicae” Flawiusz pisze, że Kwiryniusz pełnił tę funkcję od 6 do 10 roku n.e. i rzeczywiście przeprowadził spis ludności na początku swoich rządów, czyli w 6 lub 7 roku n.e.

   Tak więc relacje Mateusza i Łukasza wykluczają się. Jak wybrnąć z tego labiryntu? Jeśli przyjąć, że data narodzin Chrystusa przypada jeszcze na rządy Heroda Wielkiego (jak chce Mateusz) oraz, że Jezus narodził się w Betlejem w związku ze spisem ludności (jak chce Łukasz), to trzeba ją wyznaczyć na 7 lub 6 rok p.n.e. Nie chodzi jednak – jak sugeruje Łukasz – o spis ludności za Kwiryniusza, lecz spis dokonany za czasów Gajusza Sencjusza Saturninusa, który był namiestnikiem Syrii w latach 8-6 p.n.e.

Dlaczego pod krucyfiksem często można zauważyć trupią czaskę?
Jaki jedyny apostoł umarł śmiercią naturalną?

    Pomyłka wzięła się przypuszczalnie stąd, że Łukaszowi, który pochodził z Antiochii Syryjskiej, spis za Kwiryniusza po prostu był bardziej znany.

   Jeśli jeszcze wykorzystamy Breviarium Romanum używane przez kapłanów do modlitwy to znajdziemy tam Primę w której odczytuje się codziennie Martyrologium. W nim zawarta jest informacja, że Pan Jezus narodził się w 42 roku panowania cesarza Oktawiana Augusta, czyli bliższym rokiem narodzin jest 7 rok p.n.e. czyli przed p.n.Ch.

    Z punktu widzenia wiary rację należy przyznać ewangelistom, którzy nie troszczyli się zbytnio precyzyjne daty. Ważne jest nie to, kiedy, ale dlaczego się narodził. Poza tym jest jeszcze jedna zasadnicza różnica pomiędzy antyczną biografią czy historiografią a Ewangeliami: starożytni biografowie piszą swe dzieła o zmarłych, Ewangeliści twierdzą, że Jezus wciąż żyje. Piszą o Nim jako o kimś sobie bliskim, z kim przez wiarą mają łączność, nie zaś jak o bohaterze przeszłości, nad którym zamknięto wieko trumny. 

   Jeżeli w czasach Pana Jezusa przykładano znacznie bardziej uwagę do tego, kiedy ktoś umarł, a nie się urodził + dodamy do tego, że Pan Jezus ciągle żyje to nie ma się co dziwić, że dokładny rok narodzin Pana Jezusa nie był tak istotny.

***

3. TEMAT: SEKRETY MISTRZA ZAPASÓW A. KARELINA 887 WYGRANYCH-2 PRZEGRANYCH.
    O tak wybitnej postaci pod względem sportowym, ach żal nie napisać. W poprzednim odcinku wahałem się czy Aleksandra umieścić? Dlaczego? Bo niestety oprócz tego co tydzień temu napisałem, nie znalazłem SEKRETÓW jego mistrzowskiej formy.
   
    To o czym tu napiszę? O kilku koncepcjach RADZIECKIEJ PSYCHOLOGII SPORTOWEJ. Na pewno musiał z niej korzystać. Może i Tobie się przyda 😉

    1) ZAMIANA OCZEKIWAŃ/ZMNIEJSZENIE OCZEKIWAŃ
    Jurij, Aleksandr lub Sasha siadał, brał kartkę papieru i miał opisać w szczegółach swoją idealną wersją siebie: idealne nawyki, idealne cechy, idealne sportowe życie itd. Po wypisaniu wszystkiego, zabierano mu kartkę, gnieciono, targano na strzępy i mówiono: „Jurij zapomnij. Nie ma czegoś takiego jak ideał.” Do wyrzucenia i zapomnienia.

    Następnie ponownie siadał, brał kartkę papieru i miał opisać w szczegółach DOCELOWEGO JA, czyli taka wersja, której jest pewny, że uda mu się osiągnąć w niedługim czasie. Co jest wykonalne dla niego pod względem wyników itd., cech charakteru. Następnie zabierano mu kartkę, aby już o tym nie myślał. Aby skupił się na procesie treningowym. 

   Co się działo w niedługim czasie? Aleksandr osiągał więcej niż na swojej kartce. Następnie pokazywano mu tę kartkę. Mówiono: „Zobacz, zrobiłeś więcej niż uważałeś, że jesteś w stanie zrobić.” 

    A NA CO TO KOMU? Chodzi o ZAMIANĘ PRZEKONAŃ. Jeśli Sasha ciągle dążył do ideału, nieustannie WZMACNIAŁ PRZEKONANIE: Nie jestem tak dobry jak ideał. Cały czas mi czegoś brakuję. Cały czas gonię. Cały czas nie jestem taki jaki mógłbym być albo będę za ileś lat. 

    W przypadku DOCELOWEGO JA Aleksandr uczy się, że MOŻE WIĘCEJ NIŻ MU SIĘ WYDAWAŁO. Twój umysł szuka potwierdzenia dla swoich PRZEKONAŃ. 

    Kolejne dwie metody z radzieckiej kuźni psychologii sportowej w następnym odcinku 😉

    Nie bez powodu w latach 1972-1992 ZSRR zdobywał najwięcej medali na olimpiadzie 😉 (W 1984 nie startowali, bo zbojkotowali za to, że w 1980 USA zbojkotowało udział).

 ***

4. TEMAT: BONUS.
    Z okazji Uroczystości Narodzenia Pana Jezusa oraz zbliżającego się Nowego Roku wg kalendarza świeckiego 2024 pragnę ŻYCZYĆ:

    abyć był ciągle głodny uczenia się czegoś nowegonie miał klapek na oczach, abyś szukał prawdy, nie marnował więcej czasu, był lepszym księdzem, ojcem, mężem, synem niż w roku 2023, we wszystkim widział palec Boży, nie odkladał spraw na potem, abyś więcej się modlił, częściej spowiadał się, pokochał Maryję i różaniec, odkrył i pomnażał talenty, mniej myślał i mniej mówił, a więcej robił, aby Twoje myśli, słowa i czyny były spójne ze sobą, abyś był silny Bożą siłą, abyś przejmował się co Bóg o Tobie pomyśli, a nie ludzie, abyś wybierał to co dobre, a nie przyjemne, spełnienia marzeń, jeśli są Boże, wytrwałości i odwagi, i spotkania w Niebie.

    Przy okazji chciałbym Cię o coś poprosić. Jeśli chciałbyś podarować mi jakikolwiek grosz, aby wesprzeć moją działalność duszpasterską jako Newsletter, byłbym zaszczycony i wdzięczny. Każdy odczuwa inflację i nietylko. Obecnie ja również mam trochę kłopotów nie tylko finansowych, ale również tych dotyczących pieniędzy.

Krzysztof Faron
nr konta 75 1090 2372 0000 0001 4310 3556
Blikiem na nr tel 796542558

    Dlatego, jeśli chcesz, wyślij dziś, jutro lub w inny dzień na moje konto lub blikiem jakąkolwiek wpłatę jaką uznasz za słuszną. Czy to ze względu, że korzystasz z darmowych treści, czy może dlatego, że któreś bardzo Ci pomogły, czy dlatego, że mnie lubisz 😀 czy z jakiegokolwiek innego powodu, DZIĘKUJĘ!

    Oczywiście jak ktoś nie chce, nie ma problemu. 🙂 I tak dalej będę raz w tygodniu do KAŻDEGO wysyłał kolejny odcinek newslettera.

***

DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:

DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)

DUŻO TYCH ŚWIĘTYCH… MOŻNA NA KILKA DNI ROZBIĆ. WYbrałem dla Ciebie najważniejsze rzeczy z ich życia. Nigdy nie wiesz jakie jedno zdanie z ich życia może być Twoim Game Changerem.

Polecam szczególnie do czytania:
a) 24 grudnia, niedziela: św. Adam i Ewa. 

PAMIĘTAJ:
25 grudnia, poniedziałek: UROCZYSTOŚĆ NARODZENIA PANA JEZUSA. Pamiątej o prezencie dla Pana Jezusa, nie tylko dla najbliżyszch 😉 W końcu to urodziny Pana Jezusa, nie Twojej żony czy dziecka 😉

MOŻLIWOŚĆ UZYSKANIA ODPUSTU ZUPEŁNEGO. Oprócz wypełnienia 3 tych samych warunków, należy wykonać jeszcze czynność nadaną odpustem https://www.swiatlowmroku.pl/index.php/2023/10/28/xcvi-96-odc-jak-naprawic-to-czego-nie-da-sie-naprawic/

1) 25 grudnia, poniedziałek: o godz. 12.00, Papież Franciszek spotka się z wiernymi i udzieli uroczystego błogosławieństwa Urbi et Orbi, czyli „miastu (Rzymowi) i światu” z loggi Bazyliki Watykańskiej, TVP Polonia-odpust zupełny, jeśli wysłucha się w radio lub tv.
2) 31 grudnia, niedziela: Za publiczne odmówienie hymnu „Ciebie Boże wysławiamy” w ostatni dzień roku jako podziękowanie Panu Bogu za otrzymane łaski (za podziękowanie w inne dni – odpust cząstkowy).

***

24 GRUDNIA NIEDZIELA: ŚW. ADAM I EWA, PIERWSI RODZICE. Adam i Ewa byli pierwszymi rodzicami. W Martyrologium Rzymskim nie ma o nich wzmianki. Jednakże Bibliotheca Sanctorum nazywa ich wprost świętymi. Nie ma też ani jednego wśród pisarzy kościelnych, który by miał odwagę umieszczać rodziców rodzaju ludzkiego wśród potępionych.

Adam będąc ojcem ziemskim, jest figurą Chrystusa, od którego pochodzimy według ducha (Rz 5, 12-21; Kol 1, 15; 3, 9-10; 1 Tm 2, 13-14). Ewa jest figurą Maryi, przez którą przyszło na świat zbawienie. Pan Jezus jest nowym Adamem, a Maryja nową Ewą.

Po wypędzeniu z Edenu pierwsi rodzice postanowili pokutować, aby Pana Boga przebłagać za swój grzech.

Adam miał być pochowany na Kalwarii, gdzie krople Krwi umierającego Chrystusa padły poprzez szczeliny spękanej trzęsieniem ziemi na czaszkę Adama. Stąd też często krucyfiks ma umieszczoną czaszkę u podstaw krzyża, nawiązując do Adama. Poprzez Adama pojawił się grzech pierworodny i brak posłuszeństwa względem Boga i zerwanie zakazanego owocu z drzewa. Tak Nowy Adam wykorzystuje drzewo, aby naprawić i wynagrodzić to, co złego uczynił Adam.PADRE JAREK » Oficjalna strona ks. Jarosława » Święci Adam i Ewa, pierwsi rodzice

Powszechne jest przekonanie, że Adam i Ewa pokutą zadośćuczynili Bogu w tej mierze, w jakiej byli zdolni to uczynić. Zbawiciel zaś, Syn Boży, tak obficie zadośćuczynił za winę naszych prarodziców i tak wiele nam przyniósł dobra, że Kościół ma odwagę śpiewać w liturgii Wigilii Paschalnej: O szczęśliwa wino Adama! BÓG Z ZŁA POTRAFI ZAWSZE ZNACZNIE WIĘKSZE DOBRO WYCIĄGNĄĆ.

Ikony greckie oraz obrazy łacińskie, kiedy przedstawiają tajemnicę zstąpienia Chrystusa do otchłani, niemal z reguły na pierwszym miejscu przedstawiają Adama i Ewę, wyprowadzanych przez Chrystusa z piekieł i prowadzonych do nieba. W niektórych ikonach wschodnich Chrystus wprost trzyma za ręce naszych prarodziców. Przy bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie istnieje kaplica poświęcona św. Adamowi.

Historyczność istnienia Adama i Ewy jako pierwszych ludzi na Ziemi

Najnowszą deklaracją magisterium Kościoła katolickiego dotyczącą historycznego istnienia Adama i Ewy jest papieska encyklika Humani generis, opublikowana przez papieża Piusa XII w 1950 roku. W tym liście, skierowanym do biskupów Kościoła katolickiego, Ojciec Święty przedstawił następującą naukę:

„Jeśli zaś chodzi o inna hipotezę, mianowicie poligenizm, to synowie Kościoła wcale już nie mają podobnej wolności. Nie wolno bowiem wiernym przyjmować opinii, której zwolennicy twierdzą, że po Adamie istnieli na ziemi ludzie nie pochodzący od niego, jako prarodzica, drogą naturalnego rozmnażania się, lub że Adam oznacza pewną liczbę prarodziców”.

Poligenizm jest nie do zaakceptowania przez katolika. Oto nauka Ojca Świętego:

„Okaże się bowiem całkiem niemożliwe, jakby się dało pogodzić taką teorię z nauką źródeł prawdy Objawionej i dokumentów Kościoła Nauczającego o grzechu pierworodnym, który pochodzi z grzechu rzeczywiście popełnionego przez jednego Adama i przeszczepiany rodzeniem na wszystkich jest zarazem wrodzonym grzechem własnym każdego człowieka”.

***

25 GRUDNIA PONIEDZIAŁEK: UROCZYSTOŚĆ NARODZENIA PANA JEZUSA.

św. Anastazja, dziewica-męczennica, III w., Rzym. Była córką poganina i chrześcijanki. Miała męża okrutnika, który jej życie zamienił w pasmo udręk. Po jego śmierci zajęła się pomocą uwięzionym chrześcijanom. Opłacała strażników więziennych, żeby uzyskać dostęp do więzionych i niosła taką pomoc, jaka była dostępna.

Kierownikiem duchowym Anastazji był św. Chryzogon, który z polecenia cesarza Dioklecjana został uwięziony i skazany na śmierć za wyznawanie wiary. Wyrok został wykonany w 303 r. w Akwilei. Anastazja towarzyszyła Chryzogonowi do ostatnich chwil. Wtedy również i ona została uwięziona i wtrącona do więzienia w Sirmium (Dalmacja, obecnie Sremska Mitrovica). Po wielu torturach, które zniosła bez słowa skargi, została skazana na śmierć. Z rozkazu sędziego wysłano Anastazję dziurawym statkiem na pełne morze, jednak ku zdumieniu wszystkich statek nie poszedł na dno. Skazano ją więc na śmierć przez spalenie; wyrok wykonano w Sirmium w 304 r. Imię Anastazji wymienia się w Kanonie Rzymskim. Jest patronką wdów i męczennic. Wzywana w czasie chorób głowy i piersi.

Jej relikwie przechowywane są w poświęconym jej kościele w Rzymie, który wzniesiony był już w IV w. i którego fundatorką była prawdopodobnie jedna z sióstr cesarza Konstantyna Wielkiego, również nosząca imię Anastazja.

Imię Anastazja pochodzi od greckiego słowa anastasis – powstanie do życia, zmartwychwstanie.

Święty Piotr Nolasco, kapłan, 1189-1256, Francja-Hiszpania. Prawdopodobnie pochodził z rodziny irlandzkiej, która w XI wieku osiedliła się w Hiszpanii. W wieku 15 lat stracił ojca, a pięć lat później – także matkę. Przedwczesne sieroctwo uwrażliwiło go na ludzką niedolę. Jego żywoty głoszą, że po śmierci rodziców rozdał majątek pomiędzy biednych, a sam przystał do krucjaty przeciwko albigensom pod wodzą Szymona Montforta. Po odniesionym w 1209 r. zwycięstwie nad albigensami udał się do Nolasco, do sanktuarium Maryi w Montserrat, gdzie oddał się Jej pod szczególną opiekę.

W tym czasie dowiedział się o wielkim ucisku, jakiego doznają chrześcijanie w niewoli muzułmańskich Arabów w południowej Hiszpanii. Udał się tam osobiście, by na miejscu zbadać sprawę. Wzruszony do głębi ich niedolą, postanowił zaapelować do rodaków, dobrać sobie towarzyszy i wykupywać z niewoli katolików. Pierwsza akcja, jaką zorganizował, miała skutek nadzwyczajny. Zdołał wykupić 300 niewolników. Istniał wprawdzie w tym samym prawie czasie założony zakon trynitarzy, ale ci działali głównie na terenie Francji i Włoch, a ich głównym celem był wykup niewolników katolickich z północnej Afryki, dzisiejszego Maroka, Algieru i Tunisu.

Matka Boża ukazuje się św. Piotrowi NolascoW nocy z 1 na 2 sierpnia 1218 roku Piotrowi Nolasco objawiła się Matka Boża i poleciła mu założenie zakonu od wykupu niewolników. Król Aragonii, Jakub I, poparł inicjatywę i obiecał pomoc pieniężną. Św. Rajmund z Peñafort, wówczas jeszcze kanonik katedry w Barcelonie, przyrzekł napisać dla nowej rodziny zakonnej regułę. 10 sierpnia 1218 r. biskup Barcelony, Beranger, obłóczył w katedrze Piotra wraz z jego 12 towarzyszami w białe habity, by podkreślić, że właściwą założycielką nowej rodziny zakonnej jest sama Najświętsza Maryja Panna.

Obok zakonu NMP od Wykupu Niewolników (mercedariuszy) powstał zakon rycerski, który osobnym ślubem zobowiązywał stowarzyszonych do walki z Maurami aż do uwolnienia z ich ręki całej Hiszpanii. Natomiast mercedariusze składali czwarty ślub: oddania się w razie konieczności w niewolę Arabów dla uwolnienia katolików.

Krucjata podjęta przez króla Jakuba I powiodła się tak dalece, że Maurom odebrano Walencję i całą okolicę. Wówczas król przeznaczył jeden z meczetów arabskich w Walencji na kościół dla mercedariuszy. Założono tam również ich klasztor, aby łatwiej im było zajmować się niewolnikami katolickimi, będącymi jeszcze pod okupacją Maurów. Piotr wraz ze swoimi towarzyszami wykupił w ten sposób kilka tysięcy katolików. 

Obecnie zakon mercedariuszy w swoich dwóch gałęziach liczy ponad 1000 zakonników i ponad 150 domów. W Hiszpanii, Ameryce Południowej i Środkowej znane są sanktuaria Matki Bożej de Mercedes, czyli od Wykupu Niewolników. Istnieją także siostry mercedariuszki, także w dwóch gałęziach. Razem jest ich ok. 300. Mają łącznie kilkanaście klasztorów.

W przeciągu stu lat działalności zakonu ponad 26 tysięcy jeńców odzyskało wolność. Wśród mercedariuszy jest ponad 1500 męczenników. Św. Piotr jest patronem więźniów.

***

26 GRUDNIA WTOREK: ŚW. SZCZEPAN, ZM. 36, DIAKON, PIERWSZY MĘCZENNIK. Greckie imię Stephanos znaczy tyle, co „wieniec” i jest tłumaczone na język polski jako Stefan lub Szczepan. Apostołowie w odpowiedzi na propozycję św. Piotra wybrali siedmiu diakonów dla posługi ubogim, aby w ten sposób odciążyć uczniów Chrystusa oraz dać im więcej czasu na głoszenie Ewangelii. W gronie tych siedmiu znalazł się Szczepan. Nie ograniczył się on jednak wyłącznie do posługi ubogim. Według Dziejów Apostolskich, „pełen łaski i mocy Ducha Świętego” głosił Ewangelię z mądrością, której nikt nie mógł się przeciwstawić.Św. Szczepan – pierwszy męczennik | Parafia Chrystusa Króla w Biłgoraju

Został oskarżony przez Sanhedryn, że występuje przeciw Prawu i Świątyni. W mowie obrończej Szczepan ukazał dzieje Izraela z perspektywy chrześcijańskiej, konkludując, że naród ten stale lekceważył wolę Boga (Dz 6, 8 – 7, 53). Publicznie wyznał Chrystusa, za co został ukamienowany (Dz 7, 54-60). Jest określany mianem Protomartyr – pierwszy męczennik.

Bibliści zastanawiają się, jak mogło dojść do jawnego samosądu oraz morderstwa, skoro każdy wyrok śmierci był uzależniony od podpisu rzymskiego namiestnika, jak to widzimy przy śmierci Pana Jezusa. Właśnie wtedy, w 36 roku Piłat został odwołany ze swojego stanowiska, a nowy namiestnik jeszcze nie przybył. Żydzi wykorzystali ten moment, by dokonać samosądu na Szczepanie, co więcej, rozpoczęli na szeroką skalę akcję niszczenia chrześcijaństwa: „Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim” (Dz 8, 1).

Przy śmierci Szczepana był obecny Paweł, późniejszy Apostoł Narodów, którego św. Łukasz stanie się potem uczniem. Pilnował szat oprawców. Był oficjalnym świadkiem kamienowania – reprezentował Sanhedryn.

Imię Szczepana włączono do Kanonu rzymskiego. Jest patronem diecezji wiedeńskiej; kamieniarzy, kucharzy i tkaczy.

Podczas gdy pierwszy dzień Świąt spędzano w zaciszu domowym, wśród najbliższej rodziny, w drugi dzień obchodzono z życzeniami świątecznymi sąsiadów, dalszą rodzinę i znajomych. W czasie Mszy świętej rzucano w kościele zboże na pamiątkę kamienowania Świętego.

Zaskoczenie może budzić fakt, że Kościół w drugim dniu oktawy Świąt Bożego Narodzenia umieścił święto św. Szczepana. Być może stało się tak po to, byśmy zapatrzeni w żłóbek Chrystusa nie zapomnieli, że ofiara ze strony Boga dla człowieka pociąga konieczność także ofiary ze strony człowieka dla Boga, chociażby ona wymagała nawet krwi męczeństwa.

***
JEDYNY APOSTOŁ, KTÓRY UMARŁ ŚMIERCIĄ NATURALNĄ.
JEDYNY APOSTOŁ, KTÓRY STAŁ POD KRZYŻEM PANA JEZUSA

27 GRUDNIA ŚRODA: ŚW. JAN APOSTOŁ I EWANGELISTA, ZM. 98. Był synem Zebedeusza i Salome, młodszym bratem Jakuba Starszego. Jeśli chodzi o zestaw tekstów ewangelicznych, w których jest mowa o św. Janie, to ich liczba stawia go zaraz po św. Piotrze na drugim miejscu. Łącznie we wszystkich Ewangeliach o św. Piotrze jest wzmianka aż na 68 miejscach (193 wiersze), a o św. Janie na 31 miejscach (90 wierszy).

Początkowo Jan był uczniem Jana Chrzciciela, ale potem razem ze św. Andrzejem poszedł za Jezusem (J 1, 35-40). Musiał należeć do najbardziej zaufanych uczniów, skoro św. Jan Chrzciciel z nimi tylko i ze św. Andrzejem przebywał właśnie wtedy nad rzeką Jordanem.  Po pierwszym spotkaniu jeszcze nie został na stałe przy Panu Jezusie. Jaki był tego powód – nie wiemy. Być może musiał załatwić przedtem swoje sprawy rodzinne. O ostatecznym przystaniu Jana do grona uczniów Jezusa piszą św. Mateusz, św. Marek i św. Łukasz (Mt 4, 18-22; Mk 1, 14-20; Łk 5, 9-11).Jordan Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym - Ks. Marcin Kozyra SDB Słowo Spotkania 15.09.2020 Umiłowany Uczeń i Matka. 1. Dziś, we wspomnienie NMP Bolesnej, Ewangelia przedstawia testament Jezusa z krzyża (J 19,25-27).

Jan pracował jako rybak. O jego zamożności świadczy to, że miał własną łódź i sieci. Niektórzy sądzą, że dostarczał ryby na stół arcykapłana – dzięki temu mógłby wprowadzić Piotra na podwórze arcykapłana po aresztowaniu Jezusa. Ewangelia odnotowuje obecność Jana podczas Przemienienia na Górze Tabor (Mk 9, 2), przy wskrzeszeniu córki Jaira (Mk 5, 37) oraz w czasie konania i aresztowania Jezusa w Ogrodzie Oliwnym (Mk 14, 33).

Pewnego dnia do Pana Jezusa przybyła matka Jana i Jakuba z prośbą, aby jej synowie zasiadali w Jego królestwie na pierwszych miejscach, po Jego prawej i lewej stronie. Pan Jezus wiedział, że matka nie uczyniła tego sama z siebie, ale na prośbę synów. Dlatego nie do niej wprost, ale do nich się odezwał: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” Kiedy zaś ci odpowiedzieli: „Możemy”, otrzymali odpowiedź: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej czy lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował” (Mt 20, 21-28; Mk 10, 41-52).

Szczegół ten zdradza to, że nawet tak świątobliwy Jan nie całkiem bezinteresownie przystąpił do Pana Jezusa w charakterze Jego ucznia. Przekonany, że wskrzesi On doczesne królestwo Izraela na wzór i co najmniej w granicach królestwa Dawida, marzył, by w tym królestwie mieć wpływowy urząd, być jednym z pierwszych ministrów u Jego boku. Samemu jednak wstydząc się o to prosić, wezwał interwencji swojej matki. Potem zrozumie, że chodzi o królestwo Boże, duchowe, o zbawienie ludzi – i odda się tej wielkiej sprawie aż do ostatniej godziny życia. Warto tu tylko uzupełnić, że według relacji Marka to oni sami: Jan i Jakub zwrócili się do Chrystusa z tą dziwną prośbą, nie wyręczając się przy tym matką.

Chrystus nadał Janowi i Jakubowi, jego bratu, drugie imię – „Synowie gromu” (Łk 9, 51-56). Jan zostaje wyznaczony razem ze św. Piotrem, aby przygotowali Paschę wielkanocną. Podczas Ostatniej Wieczerzy Jan spoczywał na piersi Zbawiciela. Tylko on pozostał do końca wierny Panu Jezusowi – wytrwał pod krzyżem. Dlatego Chrystus z krzyża powierza mu swoją Matkę, a Jej – Jana jako przybranego syna (J 19, 26-27).
Święcenie wina 27 XII godz. 18.00 - ParafiaBoryszew.pl
Po zmartwychwstaniu Chrystusa Jan przybywa razem ze św. Piotrem do grobu, gdzie „ujrzał i uwierzył” (J 20, 8), że Chrystus żyje. W Dziejach Apostolskich Jan występuje jako nieodłączny na początku towarzysz św. Piotra. Obaj idą do świątyni żydowskiej na modlitwę i dokonują u jej wejścia cudu uzdrowienia paralityka (Dz 3, 1 – 4, 21). 

Jan przebywał przez wiele lat w Jerozolimie (Ga 2, 9), potem prawdopodobnie w Samarii, a następnie w Efezie. To tam napisał Ewangelię i trzy listy apostolskie. Św. Papiasz (ok. 80-116) i św. Polikarp (ok. 70-166) szczycą się nawet, że byli uczniami św. Jana. 

Jan głosił Ewangelię albo w samej Ziemi Świętej, albo w jej pobliżu, a to ze względu na Matkę Bożą, nad którą Chrystus powierzył mu opiekę. Po wybuchu powstania żydowskiego Jan schronił się zapewne w Zajordanii, gdzie przebywał do końca wojny, tj. do roku 70 (zburzenie Jerozolimy). Stamtąd udał się do Małej Azji, gdzie pozostał aż do zesłania go na wyspę Patmos przez cesarza Domicjana (81-96). Po śmierci cesarza Apostoł wrócił do Efezu, by tu za panowania Trajana (98-117) zakończyć życie jako prawie stuletni starzec. Potwierdzają to św. Ireneusz i Polikrates, biskup Efezu (ok. 190 roku).

Według apokryfu Dzieje Jana  Domicjan wezwał najpierw Jana do Rzymu. Nie miał jednak odwagi skazać starca na gwałtowną śmierć, dlatego zesłał go na wygnanie na wyspę Patmos, by na tej skalistej, niezaludnionej wyspie Morza Egejskiego zginął powolną śmiercią. Na szczęście chrześcijanie nie zapomnieli o ostatnim świadku Chrystusa. Utrwaliło się podanie, że Domicjan usiłował najpierw w Rzymie otruć św. Jana. Kielich pękł i wino się rozlało w chwili, gdy Apostoł nad nim uczynił znak krzyża świętego. Wtedy cesarz kazał go męczyć we wrzącym oleju, ale Święty wyszedł z niego odmłodzony. Przez kilkaset lat (do roku 1909) 6 maja było nawet obchodzone osobne święto ku czci św. Jana w Oleju. Stąd tego dnia błogosławi się wino.

Jan miał mieć ucznia, którego w sposób szczególniejszy miłował i z którym łączył wielkie nadzieje. Ten wszakże wszedł w złe towarzystwo i został nawet hersztem zbójców. Apostoł tak długo go szukał, aż go odnalazł i nawrócił. Euzebiusz z Cezarei pisze, że Jan nosił diadem kapłana, że organizował gminy i ustanawiał nad nimi biskupów, a w Efezie miał wskrzesić zmarłego.

Ewangelia wg św. Jana nie ma charakteru katechetycznego, jak poprzednie, a raczej historyczno-teologiczny. Jan wykazuje, że Jezus jest postacią historyczną, że jest prawdziwie Synem Bożym. Tradycja za symbol słusznie nadała mu orła, gdyż głębią i polotem przewyższył wszystkich Ewangelistów.

Według podania, cesarz Nerwa (96-98) miał uwolnić św. Jana z wygnania. Apostoł wrócił do Efezu, gdzie zmarł niebawem ok. 98 roku. Jako więc jedyny z Apostołów zmarł śmiercią naturalną. Dlatego podczas dzisiejszej liturgii celebrans nosi szaty białe, a nie – jak w przypadku wszystkich pozostałych Apostołów – czerwone. 

Jan jest patronem Albanii, aptekarzy, bednarzy, dziewic, zawodów związanych z pisaniem i przepisywaniem: np. pisarzy, ślusarzy, teologów, uprawiających winorośl oraz wdów. Kult św. Jana Apostoła w Kościele był zawsze bardzo żywy. Najwspanialszą świątynię wystawiono mu w Rzymie. Jest nią bazylika na Lateranie pod wezwaniem świętych Jana Chrzciciela i Jana Apostoła. Zwana jest również bazyliką Zbawiciela – matką wszystkich kościołów chrześcijaństwa, gdyż jako pierwsza była uroczyście konsekrowana przez papieża św. Sylwestra I (+ 335) i dotąd jest katedrą papieską. Nadto w Rzymie wystawiono św. Janowi Apostołowi jeszcze inne kościoły, np. przy Bramie Łacińskiej (ante Portam Latinam), gdzie Apostoł miał być męczony w rozpalonym oleju. Do Jana Apostoła szczególne nabożeństwo miały św. Gertruda i św. Małgorzata Maria Alacoque. Właśnie w dniu dzisiejszym, w dniu jego święta miały objawienia dotyczące nabożeństw do Serca Pana Jezusa. 

W diecezji świdnickiej jedyną parafią pw. św. Jana Apostoła są Dziećmiorowice koło Wałbrzycha.

***

28 GRUDNIA CZWARTEK: ŚW. MŁODZIANKOWIE, MĘCZENNICY.  Dwuletnim, a nawet młodszym chłopcom zamordowanym w Betlejem i okolicy na rozkaz króla Heroda św. Ireneusz, św. Cyprian, św. Augustyn i inni ojcowie Kościoła nadali tytuł męczenników. Ich kult datuje się od I wieku po narodzinach Chrystusa. W Kościele zachodnim Msza za świętych Młodzianków jest celebrowana – tak jak Msze święte Wielkiego Postu – bez radosnych śpiewów; kolor liturgiczny – czerwony.

Dekret śmierci dla niemowląt wydał Herod Wielki, król żydowski, kiedy dowiedział się od mędrców, że narodził się Mesjasz, oczekiwany przez naród żydowski. W obawie, by Jezus nie odebrał jemu i jego potomkom panowania, chciał w podstępny sposób pozbyć się Pana Jezusa.

Historia potwierdza, że Herod był wyjątkowo ambitny, żądny władzy i podejrzliwy. Sam bowiem doszedł do tronu po trupach i tylko dzięki terrorowi utrzymywał się u władzy. Za cel postawił sobie panowanie. Dlatego oddał się w całkowitą służbę Rzymianom. Dzięki nim jako poganin otrzymał panowanie nad Ziemią Świętą i narodem żydowskim z tytułem króla. Wymordował żydowską rodzinę królewską, która panowała nad narodem przed nim: Hirkana II, swojego teścia; Józefa, swojego szwagra; Mariam, swoją żonę; ponadto trzech swoich synów – Aleksandra, Arystobula i Antypatra; arcykapłana Arystobula; Aleksandrę, matkę Mariamme i wielu innych, jak to szczegółowo opisuje żyjący ok. 70 lat po nim historyk żydowski, Józef Flawiusz (Dawne dzieje Izraela).

Jeszcze przed samą swoją śmiercią, by nie dać Żydom powodu do radości, ale by wycisnąć łzy z ich oczu i w ten sposób „upamiętnić” swój zgon, rozkazał dowódcy wojska zebrać na stadionie sportowym w Jerychu najprzedniejszych obywateli żydowskich i na wiadomość o jego śmierci wszystkich zgładzić. Na szczęście nie wykonano tego polecenia. Te i wiele innych faktów wskazuje, kim był Herod i czym było dla takiego okrutnika pozbawienie życia kilkudziesięciu niemowląt.

Bibliści zastanawiają się nad tym, ile mogło być tych niemowląt? Betlejem w owych czasach mogło liczyć ok. 1000 mieszkańców. Niemowląt do dwóch lat w takiej sytuacji mogło być najwyżej ok. 100; chłopców zatem ok. 50. Jest to liczba raczej maksymalna i trzeba ją prawdopodobnie zaniżyć. Szczegół, że Herod oznaczył wiek niemowląt skazanych na śmierć, jest dla nas o tyle cenny, że pozwala nam w przybliżeniu określić czas narodzenia Pana Jezusa. Pan Jezus mógł mieć już ok. roku. Herod wolał dla „swego bezpieczeństwa” wiek ofiar zawyżyć.

Czczeni jako flores martyrum – pierwiosnki męczeństwa, Młodziankowie nie złożyli świadomie swojego życia za Chrystusa, ale niewątpliwie oddali je z Jego powodu. Zatriumfowali nad światem i zyskali koronę męczeństwa nie doświadczywszy zła tego świata, pokus ciała i podszeptów diabłów.

Św. Tomasz z Akwinu mówi, że w przypadku tych dzieci zabitych z nienawiści do wiary lub do Chrystusa ich wola przyjęcia męczeństwa zostaje zastąpiona przez specjalną łaskę Bożą analogicznie do łaski Chrztu: „tak, jak w dzieciach ochrzczonych działa zasługa zbawcza Chrystusa przez łaskę chrzcielną ku osiągnięciu chwały wiecznej, tak w dzieciach zabitych z powodu Chrystusa zasługa zbawcza Chrystusa działa ku dostąpieniu palmy męczeństwa„. 

Są uważani za patronów chórów kościelnych.

***

29 GRUDNIA PIĄTEK: ŚW. TOMASZ BECKET, BISKUP-PRYMAS ANGLII I MĘCZENNIK, 1118-1170, ANGLIA. Po powrocie ze studiów w Paryżu do Londynu pomagał ojcu w jego handlowych interesach, a równocześnie pełnił funkcję w skarbowym urzędzie miejskim. Udał się na dwór prymasa Anglii, Teobalda, do Canterbury. Prymas przyjął go do swojego kleru i wysłał na dalsze studia prawnicze do Bolonii i Auxerre; kiedy zaś po ich ukończeniu Tomasz powrócił, mianował go archidiakonem Canterbury (1154). W roku następnym (1155) król Henryk II obrał go swoim lordem kanclerzem, a po śmierci prymasa, 7 lat później, wybrał go jego następcą.

Św. Tomasz zmienił wtedy radykalnie styl życia, podejmując ascezę. Dotychczasowy dworak, ambitny karierowicz, nagle nawrócił się i stał się mężem Kościoła w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Jako prymas zrezygnował natychmiast z urzędu kanclerza królewskiego, chociaż godność ta dawała mu majątek i duże wpływy w państwie. Po przyjęciu święceń kapłańskich i sakry biskupiej przywdział włosiennicę, zaczął wieść życie ascetyczne, oddawać się modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Stał się także nieustraszonym obrońcą praw Kościoła. Dawniejsze oddanie królowi zamienił na głęboką troskę o Kościół, o zachowanie jego praw i przywilejów.

Próby poszerzenia zakresu i kompetencji sądów królewskich kosztem sądów kościelnych oraz ograniczenia władzy Kościoła spowodowały konflikt Tomasza z królem. W roku 1164 król ogłosił tzw. Konstytucje Klarendońskie, ograniczające znacznie prawa Kościoła na rzecz króla. Prymas swojej pieczęci ani podpisu na znak zgody pod nimi nie położył. Gdy zaś papież Aleksander III potępił te regulacje, to samo uczynił i prymas Anglii. Król wezwał wówczas Tomasza przed swój sąd w Northampton. Zamierzał go aresztować, uwięzić i urządzić proces. Prymas odwołał się do papieża i wezwał biskupów, by nie brali w nim udziału. Sam zaś potajemnie, w przebraniu, opuścił Anglię i udał się do Francji. Po 6 latach, w 1170 r., dzięki interwencji papieża i króla Francji, Henryk II zgodził się na powrót Tomasza do kraju. Traktował go jednak jako niewdzięcznika i głowę opozycji.

Spokój trwał niezbyt długo. Kiedy król przebywał w Normandii, usłużni dworacy donosili mu, co dzieje się w Anglii. Pewnego dnia Henryk II miał zawołać: „Poddani moi to tchórze i ludzie bez honoru! Nie dochowują wiary swemu panu i dopuszczają, żebym był pośmiewiskiem jakiegoś tam klechy z gminu”. Czterej rycerze z otoczenia króla za zezwoleniem monarchy jeszcze tej samej nocy udali się do Anglii i wpadli do Canterbury, do pałacu prymasa. Nie zastali go tam, gdyż właśnie w katedrze odprawiał Nieszpory. Dobiegli do ołtarza i z okrzykiem „Śmierć zdrajcy!” zarąbali go na śmierć. Ranili również kapelana arcybiskupa, który usiłował prymasa bronić. Działo się to 29 grudnia 1170 roku.

We wtorek 29 grudnia (1170 r.) arcybiskup dokonał tradycyjnego obchodu ołtarzy w katedrze, modląc się do świętych patronów, a następnie wyspowiadał się Tomaszowi z Maidstone. Potem zjadł obiad ze swymi domownikami i pracował. Rycerze, którzy mieli go zabić, przybyli do katedry około godziny trzeciej po południu. Becket nakazał wówczas odejść swym domownikom, ale prędko zmienił zdanie. Pociągnęło to za sobą także zmianę planów dotyczących morderstwa. Sprawcy mieli później zeznać, że gdyby znaleźli się sam na sam z arcybiskupem, zabiliby go drzewcem krzyża, który znajdował się przy jego krześle. Becket powitał ich dumną przemową, w której zapewnił, że nie ucieknie w obliczu śmierci i że znajdą go zawsze postępującego za Chrystusem. Następnie udał się z pałacu arcybiskupiego w kierunku kościoła. Wewnątrz zastał tłum ludzi, którzy w porze nieszporów przybyli do katedry zaalarmowani widokiem zbrojnych w mieście. Jako pierwszy z rycerzy wpadł do kościoła Reginald, krzycząc: Gdzie jest Tomasz Becket, zdrajca króla i królestwa?

Arcybiskup, który właśnie zaczął wspinać się na schody prowadzące z transeptu do chóru, zawrócił i odpowiedział: Tu jestem, lecz nie zdrajca, ale kapłan i arcybiskup.(…) Stał on (…) w północnym ramieniu transeptu katedry przy ołtarzu Matki Boskiej z Jej figurą umieszczoną ponad mensą na wschodniej ścianie transeptu. Po jego prawej stronie znajdował się ołtarz św. Benedykta, po lewej zaś stał Edward Grimm, który trzymał w dłoniach krzyż arcybiskupi. Becket po raz kolejny odmówił odwołania ekskomuniki rzuconej na króla i zwrócił się do rycerzy ze słowami: Jestem gotów na spotkanie z wami, ale pozwólcie odejść moim ludziom. Wówczas wszyscy, którzy z nim byli, z wyjątkiem Roberta z Merton, Williama fitzStephena i Edwarda Grimma, a także kilku nieznanych z imienia mnichów, rozbiegli się po katedrze, chowając się w jej zakamarkach i za ołtarzami. Rycerze rzucili się na biskupa, usiłując wywlec go z kościoła, ale on, wspierany przez Grimma, który bronił go otoczywszy ramionami, stawił nadspodziewanie silny opór. Wówczas zbliżył się Reginald fitzurse (…).

Gdy fitzurse chwycił płaszcz arcybiskupa, ten odepchnął go od siebie i przezwał rajfurem. Wtedy rzucili się na niego dwaj rycerze stojący dotąd z boku. Czwarty z grupy zabójców – Hugon z Morville – nie brał bezpośredniego udziału w zbrodni, stojąc z boku i powstrzymując napór tłumu zgromadzonego w katedrze. Jeden z rycerzy uderzył płazem miecza w ramię Becketa, raniąc równocześnie jednego z mnichów. Po pierwszym uderzeniu arcybiskup zasłonił oczy rękoma i rzucił się do przodu wołając: Polecam się Bogu, błogosławionej Marii i świętym Dionizemu i Alphege. Wówczas otrzymał z ręki fitzUrse’a uderzenie, które ścięło kawałek skóry z włosami z samego czubka jego głowy; potem miecz Reginalda opadł na lewe ramię i przeciął szaty. Równocześnie ciężko raniony został Edward Grimm, który, stojąc za Becketem, otaczał go wciąż ramionami i próbował złagodzić siłę uderzenia miecza. Jego ramię zostało głęboko rozcięte, a kość złamana tak, że upadł na bok (…). Arcybiskup, widząc krew na swoich rękach, zawołał: O Panie, w Twe ręce składam ducha mego. Po otrzymaniu kolejnego ciosu w głowę, tym razem z rąk Tracy’go, opadł na kolana wołając: Przyjmuję śmierć w imieniu Jezusa i Jego Kościoła. Gdy Tracy uderzył jeszcze raz, arcybiskup upadł na posadzkę całym ciałem z rękoma rozkrzyżowanymi, wedle słów Williama FitzStephena, jak gdyby do modlitwy. Ostatni cios zadał Richard Brito. Uderzył w głowę leżącego z tak wielką mocą, że odciął mu część czaszki, a równocześnie klinga miecza złamała się na dwie części. Gdy arcybiskup leżał już martwy ze zmasakrowaną głową, zbliżył się do niego jeden człowiek przybyły z rycerzami – Hugon z Horsea (zwany też Hugonem z Mauclerc), położył stopę na szyi martwego i końcówką miecza roztarł po kamieniach posadzki jego mózg mówiąc: Ten zdrajca już nie powstanie. Równocześnie ludzie przybyli z rycerzami rozpoczęli grabież, włamując się do komnat zabitego i wynosząc jego cały ruchomy dobytek. Rycerze wkrótce odjechali w kierunku Saltwood (…).

Przy ubieraniu biskupa do pogrzebu znaleziono na jego ciele włosiennicę i krwawe ślady od biczowania się. Zbrodnia wywołała oburzenie w całej Anglii i w świecie. W zaledwie trzy lata po męczeńskiej śmierci papież Aleksander III ogłosił Tomasza świętym i męczennikiem Kościoła. Król dla uwolnienia się od kar kościelnych, które groziły mu nawet utratą tronu (jako wyklęty z Kościoła według średniowiecznego prawa nie mógł być królem wyznawców Chrystusa) rozpoczął pokutę. Odbył pieszą pielgrzymkę do grobu św. Tomasza i przyrzekł wziąć udział w wyprawie krzyżowej, ale zamieniono mu ją na obowiązek wystawienia trzech kościołów (1174). Grób św. Tomasza stał się celem licznych pielgrzymek. Kazał go zniszczyć dopiero król Henryk VIII w 1538 roku.

Św. Tomasz Becket jest obok św. Jerzego drugim patronem Anglii; jest także patronem duchownych.

***Święty Egwin

30 GRUDNIA, SOBOTA: ŚW. EGWIN, ZM. 717, BISKUP-OPAT-BENEDYKTYN, ANGLIA. Imię Egwin oznacza: „przyjaciel miecze.”Stał się reformatorem życia kościelnego. Bronił świętości małżeństwa, stawał w obronie sierot i wdów. Był surowy i to nie było przez wszystkich akceptowane. Był doradcą Eldera, króla Mercji, jego syna Kenreda oraz Offy I, króla wschodnich Sasów. Udał się w pielgrzymce do Rzymu gdzie uzyskał zgodę papieża na rezygnację z pełnionej funkcji, a także oczyścił się z różnorodnych oszczerstw, które pod jego kierunkiem wysuwano. Ponadto, jak podają legendy w drogę do Stolicy Piotrowej przyszły święty wyruszył w kajdanach, które sam sobie na nogi założył, a klucz wrzucił do rzeki Avon. Kiedy zaś modlił się przy grobie Świętego Piotra, klucz znalazł w pyszczku ryby wyłowionej z Tybru, służący, co pozwoliło mu zdjąć okowy.

W ostatnich latach życia pełnił obowiązki opata w założonym przez siebie opactwie w Evesham. Osiedlenie się tam było poprzedzone objawieniem Maryi, która powiedziała Egwinowi, gdzie chce mieć swój klasztor.

Zmarł 30 grudnia 717 r. Po śmierci dokonał wielu cudów: przywracał wzrok i słuch, uzdrawiał chorych. Jego relikwie były otaczane tak wielkim kultem, że w 1077 roku trzeba było przebudować opactwo w Evesham, by mogło pomieścić napływ pielgrzymów.

Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:        
 BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN. 
                                                                                                                                                                                                                                                                   A.M.D.G.                                                   
                                       „Idźcie do św. Maryi i Józefa”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.