XCV (95) odc. Atak w Polsce terrorysty-samobójcy.
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. PRL-bis.
2. W imię tego masz przeżyć swoje życie.
3. Ukryty skarb Kościoła.
Odcinek XCV (95)
1. TEMAT: Z Nędzy do wielkich pieniędzy. Rafał B*****a.
2. TEMAT: Jedną z podstawowych przyczyn porażek jest…
3. TEMAT: Atak terrorysty-samobójcy w Polsce.
***
1. TEMAT: Z NĘDZY DO WIELKICH PIENIĘDZY. RAFAŁ B*****A.
Koniec lat 90., Rafał z małej śląskiej wioski Nędza 😀 (serio tak się nazywa) studiuje w Krakowie i marzy o własnym biznesie. Póki co składa komputery, w wakacje dorabia na saksach. W Hiszpanii poznaje dziewczynę. Ona wraca do Szczecina. On do Krakowa. By ją ściągnąć do siebie, najpierw proponuje spółkę, później małżeństwo.
Zaczęło się od blaszki… i podnosi rękę na monopolistę
Propozycja InPostu okazała się hitem. Przez rok spółka potroiła liczbę obsługiwanych miast, a miesięcznie dostarczała 2 mln przesyłek. Poczta Polska próbowała walczyć o swoje w sądzie, ale sprawę przegrała.
Postanowił konkurować z monopolistą na rynku rodzimym, czyli Pocztą Polską. Szaleniec? Na pewno, ale nie do końca. Ten krok był równie odważny, co zaskakujący. Oferuje przy tym cenę 2,5 razy niższą od molocha. Pomaga też los: w dniu startu InPostu strajkują państwowi listonosze.
Poczta Polska była bowiem wtedy wyłącznym usługodawcą, który oferował możliwość dostarczania przesyłek o wadze mniejszej niż 50 gramów, czyli zwykłych listów. InPost obszedł ten przepis za pomocą sprytnego triku. Zaproponował swoim klientom przesyłanie listów, obciążając kopertę metalową blaszką. Dzięki temu fortelowi oraz konkurencyjnym cenom zyskał wielu odbiorców oferowanej usługi, wśród których znalazły się przede wszystkim instytucje i przedsiębiorstwa.
Oto dwa z wielu komentarzy na temat działalności Rafała Brzoski (ur. 1977):
„Powinien dostać Pokojową Nagrodę Nobla za te paczkomaty. Świat bez awizo w skrzynce stał się lepszy.”
„Panie Rafale, podarował nam Pan świat bez kolejek i skrzywionych, urzędniczych min za okienkami. I to wszystko przez 24/h. Dziękujemy!”
„Zastał Polskę pocztową, zostawił paczkomatową.”
Prawie 60 proc. Polaków znajdzie paczkomat w odległości, którą można pokonać w mniej niż siedem minut. InPost osiągnął liczbę 20 tys. urządzeń Paczkomat w Polsce”— podała spółka. Mieści się w nich ponad 3 mln skrytek. — Przeszliśmy bardzo długą drogę od urządzenia numer 1 do 20 tys. Info z kwietnia 2023 r.
Okrzyknięty „polskim Jobsem”. Miał też różne porażki. Musiał zastawić dom. Jego firma straciła 0,5 mld zł w walce z Pocztą Polską, gdzie 14 razy sąd uznał, że ma rację…
Przesłuchałem kilka wywiadów z Jego udziałem. Poczytałem tu i ówdzie. Zajęło to sporo czasu. I powiem szczerze. Ciężko było coś znaleźć, co byłoby interesujące. Oprócz ciekawej historii i megawdzięczności za Paczkomaty wykroiłem kilka myśli, które przekazał:
Cytował Kartezjusza, który mówił, że większość zawsze się myli. Ta myśl jest mu bardzo bliska-wspomina. W XXI w. to bardzo cenna rada, która też jest dla mnie bliska. Pomaga rozświetlać mroki
Radzi, aby nie ciągnąć kilka srok za ogon, bo to nigdy nie prowadzi do oszałamiającego sukcesu. PO 20 latach prowadzenia biznesu stwierdza, że prawdopodobieństwo doprowadzenia do niczego wszędzie jest olbrzymie. Skupić się głównie na jednym, co nam dobrze idzie, nawet jeśli przyjdzie jakaś okazja, bo nie ma w życiu łatwych biznesów. Masz takie coś?
„Nie ma bezpiecznych biznesów. Jeśli znasz taki, powiedz mi o tym.” Żeby mieć stalowe cojones i grubą skórę nie ma innej możliwości jak wystawiać się na wyzwania, które nas przerastają. Niestety my mężczyźni, unikamy takich sytuacji ;/ i mamy twardość parówki z lodówki.
Stwierdził, że bodajże we Francji też są paczkomaty. Ale to nie wystarczy mieć paczkomaty. Trzeba czegoś więcej. Mówił o tym, że jak ktoś do niego pisze, że paczka nie dotarła na czas. On się tym zajmuje, aby stwierdzić, dlaczego coś poszło nie tak. I dlatego są na tak wysokim poziomie. Zobacz jak wiele razy w to samo bagno wchodzimy, w ten sam grzech. Dlaczego, bo brak wyciągania wniosków. Rafał Brzoska zachowuje się 100 razy bardziej profesjonalnie do takiej małej wpadki jakim jest brak przesyłki na czas na ileś tam tysięcy. On tego nie lekceważy. Ale to tylko firma, pieniądze. A grzechy-to przecież walka o zbawienie wieczne…
„Testuj.” Prosty czasownik. Jedna osoba mająca wielki mętlik w głowie zadała pytanie retoryczne: Nie starczy mi życia, aby testować różnych rzeczy. Ma rację. Dlatego były tematy tydzień i dwa tygodnie temu na temat odkrycia swojej misji w której masz się obracać w testowaniu.
3 top wskazówki, aby odnieść sukces wg Rafała Brzoski: 1) Pracowitość, 2) Ambicja, 3) Niezłomnośc w dążeniu do celu i podnoszenie poprzeczki.
„Żyję w codziennym strachu, że czarny łabądź nadejdzie. Ale trzeba z tym żyć. Firma powinna być przygotowana na lepsze i gorsze czasy.” Potrafić żyć pod presją.
Obserwował trendy zachodnie+miał sporą wiedzę dotyczącą różnych statystyk. Na podstawie tej wiedzy podejmował decyzje i wyprzedzał pewne rzeczy. Niby oczywiste, ale bardzo cenna podpowiedź. Im bogatsza konkretna wiedza, tym lepsze ruchy możemy podejmować. Szkoda, że tego nie chcą albo nie widzą dotyczącą wiary katolickiej. Co robią na Zachodzie i co z tego wychodzi…
Co zrobiono, kiedy bł. Tymoteusz Giaccordo w wieku 6 miesięcy śmiertelnie zachorował? Jak się nazywa patron osób oszczędzających? Odp. jak zawsze podkreślona, pogrubiona w kalendarzu świętych. |
Artur Racicki, który sam o sobie pisze, że jest „seryjnym startupowcem”. „Był tak uparty w próbie umówienia się na spotkanie ze mną, że wykupił miejsce obok w samolocie, by w ciągu 35 min. opowiedzieć o swojej spółce i planach. Urzekło mnie to :)” – pisał o nim na Facebooku Brzoska. Zadziałało: zainwestował w Social Wi-Fi Racickiego. Jak bardzo Tobie zależy?
Zdanie do rozważania na dziś:
„Jedną z podstawowych przyczyn
Nie tylko błędna ocena wynikająca z pychy, głupoty, cwaniactwa i lenistwa. Ale także z nieznajomości tych stron.
Znasz swoje mocne strony? A słabe? Diabeł Cię świetnie zna. Zna Twoje wady i zalety. Słabości, marzenia. Na czym Ci zależy, a na czym nie. Wiele rzeczy dzieje się w Twoim życiu, bo są owocem rzeczy nieuświadomionych, które czynisz. I to nie jest pech.
Lubię odkrywać swoje wnętrze, prawdziwe intencje i motywy działania. Dlatego dosyć siebie dobrze znam, ale mogę zawsze lepiej i mam kilka zagadek do rozwiązania.
Jednym z rzeczy, które mi pomogło odkryć bardziej swoje mocne strony była książka Maxa Lucado „Wieloryb nie może latać.” Bądź ostrożny, bo napisał to pastor protestancki. Po drugie nie czytałem całej. Może kiedyś mi się uda. Ale skorzystałem z ćwiczenia tam zawartego. Zmusiło mnie trochę to wysiłku, więc się zdziwiłem 😀 Że tego, co odkryłem nie byłem świadomy. I super!
Kolejną rzecz, które mogę polecić jest to test Galupa. Wersja płatna. Wersja mini lub bardziej rozbudowana.
Robić rachunek sumienia, najlepiej codziennie. Wystarczy sobie wpisać RACHUNEK SUMIENIA CODZIENY w google. Spowiadać się przynajmniej raz w miesiącu. Odprawić spowiedź św. z całego życia.
Mieć zeszyt w którym zapisujemy sobie różne rzeczy dotyczące naszej osoby.
Większość ludzi jest megaNIEświadoma, dlaczego coś robią albo nie robią. Dlaczego znowu to robią. Świadomość pewnych spraw będzie boleć, ale to DOBRY BÓL. Oczywiście to nie załatwi wszystkiego, ale będzie krokiem ku lepszemu.
Albo POZNASZ PRAWDĘ O SOBIE TUTAJ NA ZIEMI, KROPLA PO KROPLI.
Albo POZNASZ PRAWDĘ O SOBIE PO DRUGIE STRONIE, ALE WTEDY BĘDZIE JUŻ ZA PÓŹNO, ŻEBY COŚ ZMIENIĆ.
Jak to mówili w Mortal Combat: Choooose your destiny.
***
3. TEMAT: ATAK TERRORYSTY-SAMOBÓJCY W POLSCE.
Czy Polsce grożą nasilone ataki terrorysty-samobójcy? Tego nie wiem. To zależy od wielu rzeczy. Natomiast wiem, że chciałbym być tak jak on ZDETERMINOWANY.
A Ty?
Chcesz być TAK SKUTECZNY jak terrorysta-samobójca? Chcesz być tak MOCNO ZDETERMINOWANY jak on? Tak atakowować w Polsce z taką zawziętością jak on? Atakować swoje cele, słabości, grzechy.
Jeśli odpowiesz sobie na 5 pytań jest na to szansa:
1) KIM JESTEM?
2) CZEGO CHCĘ?
3) DLACZEGO TEGO CHCĘ?
4) PO CO TEGO CHCĘ?
5) CZY JESTEM GOTOWY ZAPŁACIĆ CENĘ?
Terrorysta-samobójca zna DOKŁADNIE odpowiedzi na te pytania, dlatego jest tak ZDETERMINOWANY.
Ty nie jesteś jeszcze TAK ZDETERMINOWANY, bo nie zadałeś sobie takich pytań albo nie znasz odpowiedzi na te pytania, albo odpowiedzi są mętne i Ciebie nie przekonowują.
Jeden z głównych przyczyn BRAK OSIĄGANIA CELÓW jest:
A) NIE ZNALEZIENIE SWOJEGO SENSU.
B) CEL NIE JEST WYSTARCZAJĄCO OSOBISTY I EMOCJONALNY.
Gdy znajdziesz SWÓJ SENS to znajdziesz i sposób. KTO CHCE SZUKA SPOSOBU. |
Jako ludzie SZUKAMY PRZYCZYNY i SKUTKU.
Dla mógzu kiepskie tłumaczenie jest lepsze niż brak tłumaczenia.
ZAZWYCZAJ TO TY STOISZ NA SWOJEJ DRODZE, DLATEGO DA SIĘ TO PRZEWIDZIEĆ I NA TO PRZYGOTOWAĆ.
Terrorysta-samobójca lub wybitny sportowiec przygotowuje się na różne „czarne scenariusze.”
KIEDY-–>WTEDY
KIEDY będę chciał znowu zgrzeszyć nieczystością, WTEDY… ITD.
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
DUŻO TYCH ŚWIĘTYCH… MOŻNA NA KILKA DNI ROZBIĆ. WYbrałem dla Ciebie najważniejsze rzeczy z ich życia. Nigdy nie wiesz jakie jedno zdanie z ich życia może być Twoim Game Changerem.
WAŻNE WSPOMNIENIA:
Polecam szczególnie do czytania:
a) 22 października niedziela: św. Jan Paweł II.
24 października wtorek: św. Antoni Maria Claret. 4-krotny zamach na Jego życie. Zraniony przez konkubenta, bo nawrócił jego konkubinę.
b) 25 października środa: św. męczennicy Chryzant i Daria.
c) 26 października czwartek: św. Lucjan i Marcjan.
***
22 PAŹDZIERNIKA NIEDZIELA: ŚW. JAN PAWEŁ II, 18.05.1920-2.04.2005.
https://www.swiatlowmroku.pl/
https://www.swiatlowmroku.pl/
Święty Donat, biskup, VIII w.-875(877), Irlandia. Kiedy przybył w pielgrzymce do Rzymu i wybranego go na biskupa według podań, w okolicznościach jego przybycia dopatrzono się znaku Opatrzności Bożej (donatus a Domino oznacza dany przez Boga).
Donat pełnił posługę biskupa przez 50 – podobno bardzo trudnych – lat. Szczególną troską otaczał w swojej diecezji sprawy nauczania.
Błogosławiony Tymoteusz Giaccardo, kapłan, 1896-1948. Pochodził z biednej, ale głęboko wierzącej rodziny. Mając sześć miesięcy Pinòtu (jak go w dzieciństwie nazywano) zapadł na chorobę zagrażającą jego życiu. Został jednak cudownie uzdrowiony po dziewięciodniowej nowennie ku czci Matki Bożej.
Gdy miał 12 lat miało miejsce wydarzenie, które zadecydowało o całym jego życiu. Spotkał wtedy po raz pierwszy bł. ks. Alberione, wówczas ojca duchownego w seminarium w Albie, późniejszego założyciela Rodziny św. Pawła (nowych zgromadzeń zakonnych mających charyzmat „rozpowszechniania orędzia zbawienia poprzez wszelkie środki, jakich dostarcza idąca z postępem czasu technika”).
Ks. Alberione tak opisał to spotkanie: „Wysłany przez biskupa, aby w niedzielę pomóc «źle stojącemu ze zdrowiem» proboszczowi w Narzole, pomiędzy chłopcami, którzy uczęszczali do kościoła, zauważyłem małego Giuseppe: z powodu jego pobożności, powagi, dojrzałości pomimo wieku, zamiłowania do nauki, bystrości i żywiołowości trzymanej w granicach radosnej niewinności. Rankiem ze swoim przyjacielem, później misjonarzem w Afryce, przychodził do jeszcze zamkniętego kościoła, żeby służyć do Mszy św. i żeby przyjąć Komunię świętą”. Gdy ks. Alberione dowiedział się, że Józef chce zostać kapłanem, pomógł mu finansowo, aby chłopak mógł wstąpić do seminarium w Albie.
Gdy wybuchła I wojna światowa, został powołany do wojska i w to samo święto 8 grudnia założył mundur wojskowy. Ofiarował się Maryi. „Ty mnie ratowałaś od każdego niebezpieczeństwa. Nosiłem także w czapce Twój medalik” – pisał wtedy. Ze względu na słaby stan zdrowia został zwolniony ze służby wojskowej po miesiącu.
Po służącej właściwemu przygotowaniu nowennie, kleryk Giaccardo udał się do biskupa Francesco Re, żeby uzyskać pozwolenia na przeniesienie się z seminarium do Towarzystwa organizowanego przez ks. Alberione. Biskup, aby go poddać próbie, powiedział: „Jeśli chcesz wstąpić z młodzieńcami do ks. Alberione, musisz wyrzec się kleryckiej sutanny i twojego kapłaństwa”. Józef z żalem, ale bez wahania przyjął te warunki. Postanowił, że to będzie jego ofiara złożona Bogu za pośrednictwem Maryi, byle iść za powołaniem paulisty, które odczuwał bardzo wyraźnie. Biskup widząc zdecydowaną postawę młodego Józefa zgodził się, by po skończonym roku akademickim wstąpił do Towarzystwa Świętego Pawła i oddał się apostolstwu dobrego druku.
„Chcę tu pozostać i stać się świętym za cenę każdego poświęcenia”. Pierwszy kapłan-paulista został wyświęcony specjalnie dla tej nowej służby w Kościele. Przyjęte to zostało jako zaakceptowanie głoszenia Ewangelii za pośrednictwem środków społecznego komunikowania.
Po odmówieniu z towarzyszącymi mu współbraćmi południowej modlitwy „Anioł Pański” ucałował krzyż i o 13.30 w sobotę – 24 stycznia 1948 r., w wigilię święta Nawrócenia św. Pawła, odszedł do domu Pana.
Święta Salome, uczennica Pańska. Pan Jezus podczas trzech lat publicznej działalności wiele wędrował, nie miał swojego domu. Podobny żywot prowadzili Apostołowie. Ktoś jednak musiał zaspokajać ich codzienne potrzeby. Czyniły to święte niewiasty, o których niejeden raz wspominają Ewangeliści. Niektóre z nich są nawet wspomniane z imienia. Św. Łukasz pisze, że służyły one Chrystusowi także swoim majątkiem. Wśród nich do najgorliwszych należała Salome.
Była prawdopodobnie matką Apostołów: Jana i Jakuba Starszego. Była także wśród trzech niewiast, które w poranek wielkanocny przybyły do grobu Pana Jezusa, aby namaścić Jego ciało: „Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria – matka Jakuba – i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa” (Mk 16, 1-8). Wiemy, jaka ją za to spotkała nagroda. Ujrzała anioła, który niewiastom zwiastował tajemnicę zmartwychwstania Pana Jezusa.
Przekonana, że Jezus odbuduje królestwo Dawida, chciała dla siebie – a zwłaszcza dla swoich synów – zdobyć w nagrodę za swoje posługi odpowiednią karierę. Ewangeliści przekazali nam nawet scenę, gdy przyszła pewnego dnia ze swoimi synami i prosiła wprost o pierwsze miejsca dla nich w Jego ziemskim królestwie.
W Veroli we Włoszech, gdzie dotąd jej domniemane szczątki śmiertelne doznają szczególnej czci.
***
23 PAŹDZIERNIKA PONIEDZIAŁEK: ŚW. JAN KAPISTRAN, FRANCISZKANIN, 1386-1456. W czasie wojny został uwięziony. Początkowo usiłował zbiec z więzienia i byłoby się to udało, gdyby sznur, zrobiony z bielizny i ubrania, nie zerwał się. Jan spadł na dół i boleśnie się potłukł. Został pochwycony i był tym pilniej strzeżony. Długie miesiące spędzone w potwornych warunkach i w zupełnym opuszczeniu otworzyły mu oczy. Zaczął oddawać się żarliwej modlitwie. Postanowił po wyjściu z więzienia poświęcić się na wyłączną służbę Bożą. Według jego zeznań w więzieniu pewnego dnia pojawił mu się św. Franciszek z Asyżu i zachęcił go, by po uwolnieniu wstąpił do grona jego duchowych synów.
Po złożeniu odpowiednio wysokiego okupu Jan wyszedł na wolność. Postanowił wypełnić natychmiast złożony Panu Bogu ślub. Aby to było możliwe, musiał zrezygnować z życia rodzinnego, do którego wcześnie się sposobił.
W czasie studiów filozoficznych i teologicznych Jan Kapistran zetknął się ze św. Bernardynem ze Sieny, który wówczas był w klasztorze jego nauczycielem. Odtąd przyjaźnili się aż do śmierci. Św. Bernardyn właśnie wtedy przeprowadzał dzieło reformy zakonu franciszkańskiego. Poznał się rychło na Janie Kapistranie i mianował go zaraz po święceniach kapłańskich kaznodzieją zakonu. Odtąd Jan za przykładem swojego mistrza przebiegał wioski i miasta Włoch, głosząc konieczność poprawy życia i nawołując do pokuty. Wszędzie też, gdzie tylko nadarzyła się okazja, zakładał klasztory obserwantów według reformy św. Bernardyna.
Na całym szlaku podróży (we Włoszech, Austrii, Francji, Niemczech, w Polsce, na pograniczu Czech i Moraw, na Węgrzech) witali go z najwyższymi honorami: cesarz, królowie, magnaci, biskupi i tłumy wiernych. Jan niezmordowanie przemawiał na rzecz krucjaty. Przemierzając te kraje organizował szpitale i inne dzieła miłosierdzia.
Korzystając z okazji, że Jan Kapistran jest już tak blisko granic Polski, król Kazimierz Jagiellończyk i biskup krakowski, kardynał Zbigniew Oleśnicki, zaprosili go do Polski. Okazały poczet królewski towarzyszył legatowi papieskiemu z Wrocławia do Krakowa. W Polsce Jan zatrzymał się 8 miesięcy. Trwałą pamiątką jego pobytu było założenie przez niego dwóch klasztorów obserwantów w Polsce: w Krakowie (1453) i w Warszawie (1454).
I we Wrocławiu, i w Krakowie Jan głosił płomienne, wielogodzinne kazania, na które przybywały tysiące ludzi. Jak odnotowali kronikarze, mieszczanie wrocławscy tak przejęli się naukami kaznodziei, że na wielkim stosie spalili przedmioty, które prowadziły ich do grzechu (m.in. zwierciadła). W Krakowie słuchano nauk na Rynku Głównym (który ma aż 4 ha powierzchni), a i tu ludzie ledwie mieścili się. Każdy chciał posłuchać i zobaczyć słynnego zakonnika, który nie dość, że mówił rzeczy ważne, to jeszcze gestykulował tak, że nauki stawały się bardziej zrozumiałe i łatwiej je było zapamiętać.
Jednak podjęta przez Kapistrana misja zorganizowania antytureckiej krucjaty nie powiodła się. Polska, sama zagrożona przez Krzyżaków, nie włączyła się do wojny przeciwko Turkom. Jeszcze gorzej było w Czechach – husyci zamknęli przed legatem papieskim bramy do Pragi. Jan udał się więc na Węgry, częściowo już opanowane przez Turków. 6 sierpnia 1456 r. doszło do krwawej rozprawy pod Belgradem, w której wódz Jan Hunyadi odniósł wspaniałe zwycięstwo. Duchowym sprawcą tego triumfu był Jan Kapistran. Nie tylko bowiem zachęcał do walki płomiennymi przemówieniami, ale sam osobiście na koniu spieszył tam, gdzie załamywały się szeregi, i dodawał odwagi walczącym. Wyczerpany, pozbawiony zupełnie sił, przeżył jeszcze dwa miesiące i 10 października 1456 r. zmarł w mieście Uliak w 70. roku życia. Tam też spoczęły jego śmiertelne szczątki.
W swym aktywnym życiu poświęcał wiele czasu na modlitwę. Prowadził życie umartwione. Często pościł. Patron prawników.
Święty Józef Bilczewski, biskup, 1860-1923. Uczęszczał do gimnazjum w Wadowicach, gdzie zdał maturę. Studiował w Rzymie, Paryżu i Wiedniu. Uzyskał habilitację na Uniwersytecie Jagiellońskim. W rok później został profesorem teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, na którym przez pewien okres pełnił funkcję dziekana wydziału teologicznego i rektora. Jako profesor uniwersytetu był bardzo ceniony przez studentów, cieszył się szacunkiem i przyjaźnią innych pracowników naukowych. Opublikował wiele artykułów z dziedziny teologii i archeologii chrześcijańskiej, a także na temat.
Nowy biskup wyróżniał się ogromną dobrocią serca, wyrozumiałością, pokorą, pobożnością, pracowitością i gorliwością duszpasterską, które płynęły z wielkiej miłości do Boga i bliźniego. Był mężem modlitwy, która inspirowała wszelką jego działalność. Fundował kościoły i kaplice, szkoły i ochronki, krzewił oświatę. Wspierał duchowo i materialnie wszystkie ważniejsze dzieła powstające w archidiecezji lwowskiej. Uważał, że jego obowiązkiem jest bronienie i ratowanie obrządku łacińskiego, za który odpowiadał przed Bogiem i Kościołem, własnym sumieniem i narodem. Życie abp. Józefa Bilczewskiego, wypełnione modlitwą, pracą i dziełami miłosierdzia, sprawiło, że cieszył się wielkim szacunkiem ludzi wszystkich wyznań, obrządków i narodowości.
Św. Jan Paweł II 26 czerwca 2001 r. we Lwowie podczas swej podróży apostolskiej na Ukrainę ogłosił błogosławionym. W 2005 r. świętym ogłosił go papież Benedykt XVI.
Święty Seweryn Boecjusz, 475-524. Piastował urząd konsula. Pozostał przy niej nawet wtedy, gdy król Ostrogotów, Teodoryk, zdobył Rzym i opanował Italię. Niestety, zazdrośni wrogowie oskarżyli Boecjusza przed Teodorykiem, że knuje przeciwko niemu spisek. Podejrzliwy król kazał aresztować Seweryna i uwięzić go w Pavii. Pozbawił go wszystkich godności i majątku, a w końcu, po zadanych mu mękach, nakazał go stracić (524). Niedługo potem ofiarą tej samej podejrzliwości padł Symmach, teść Boecjusza (525), i papież św. Jan I (526).
Zostawił nam przekłady na język łaciński (z języka greckiego): Euklidesa, Nikomacha, Archimedesa, Pitagorasa i Arystotelesa, traktujące o arytmetyce, geometrii, mechanice, fizyce, muzyce, logice, etyce i filozofii. Ze wszystkich jednak dzieł największą sławę – tak dalece, że było tłumaczone na niemal wszystkie języki europejskie, – zdobyło mu jego dzieło oryginalne: O pociesze, jak płynie z filozofii.
Autor wykazuje w nim, że dobra doczesne nie przynoszą człowiekowi pełnego szczęścia. Dlatego ich utrata nie powinna go czynić nieszczęśliwym. Prawdziwe szczęście jest tylko w Bogu, który jest najwyższym dobrem i szczęściem, i ostatecznym celem człowieka.
Seweryn zostawił jeszcze drugie dziełko: Krótki wykład religii chrześcijańskiej. Ale św. Seweryn umiał nie tylko pięknie o życiu chrześcijańskim pisać, ale także i w chrześcijański sposób żyć. Dlatego i jego tragiczną śmierć potomność poczytała jako męczeństwo poniesione z rąk ariańskiego króla.
***
4 RAZY ZAMACH NA JEGO ŻYCIE.
RANIONY PRZEZ KONKUBENTA, BO NAWRÓCIŁ JEGO KONKUBINĘ.
W CIĄGU 7 LAT WYGŁOSIŁ OK. 11 000 KAZAŃ.
24 PAŹDZIERNIKA WTOREK: ŚW. ANTONI MARIA CLARET, ARCYBISKUP, 1807-1870, HISZPANIA. Musiał przerwać naukę i pomagać ojcu w tkactwie. W 18. roku życia udał się do Barcelony, by tam doskonalić się w swoim zawodzie. Zapoznał się równocześnie ze sztuką drukarską, a w wolnym czasie uczył się języka łacińskiego i francuskiego. Uczestniczył też w strajku robotników, licho wynagradzanych za pracę w prymitywnych warunkach. Przeżył także kryzys duchowy, ale przeszedł go zwycięsko.
W latach 1827-1829 zrobił błyskotliwą karierę zawodową w przemyśle tekstylnym Barcelony i uzbierał niemałą fortunę, grając na loterii. Doświadczenie zdrady przez wspólnika zaślepionego nieumiarkowaną żądzą zysku przyczyniło się do głębokiego nawrócenia Antoniego. Od dawna pragnął oddać się na służbę Bożą.
Paliła go chęć oddania się pracy misyjnej. Dlatego za zezwoleniem biskupa udał się do Rzymu, by ofiarować swoje kapłańskie usługi Kongregacji Rozpowszechniania Wiary na misjach wśród niewiernych (1838). Odbył rekolekcje w domu jezuitów. Przełożony poradził mu, by wstąpił do jego zakonu, gdzie będzie mógł łatwiej wypełnić swoje pragnienia misyjne. Wstąpił więc do nowicjatu tegoż zakonu w Roothan. Ciężka choroba zmusiła go jednak do opuszczenia nowicjatu i powrotu w rodzinne strony.
Udał się do swojego biskupa, który mianował go misjonarzem diecezjalnym dla głoszenia nauk z okazji odpustów, rekolekcji czy misji. W latach 1840-1848 Antoni przebiegł całą Katalonię. W roku 1847 założył w Barcelonie istniejącą do dziś drukarnię i wydawnictwo katolickie. W tym samym roku założył nową rodzinę zakonną Serca Maryi z Vich. Założył także stowarzyszenie Pań Serca Maryi, które miało za cel nieść pomoc kapłanom w duszpasterstwie ze strony ludzi świeckich. Założył także stowarzyszenie dobrej prasy.
Założył w roku 1849 Zgromadzenie Misjonarzy Niepokalanego Serca Maryi, zwanych popularnie klaretynami. Został arcybiskupem Kuby. Zabrał się do pracy z wrodzoną sobie energią. W ciągu 6 lat aż 3 razy zwizytował swoją archidiecezję, by na miejscu zorientować się o potrzebach poszczególnych parafii i im zaradzić. Nakazał wszędzie przeprowadzić misje. Przywrócił dyscyplinę wśród duchowieństwa, zreformował seminarium, osobiście prowadził misje w co najmniej 150 miejscowościach, Założył 53 nowe parafie i wygłosił ok. 11 tysięcy kazań. Dzięki jego pracy misyjnej ok. 300 tysięcy Kubańczyków zostało bierzmowanych, a ponad 9 tysięcy par żyjących bez ślubu stało się sakramentalnymi małżeństwami (inne źródła podają, że par tych było aż 30 tysięcy).
Ignorancja religijna była zastraszająca. Kiedy w 1852 r. Kubę nawiedziła epidemia, biskup Antoni codziennie nawiedzał szpitale, rozdawał żywność, mobilizował ludzi dobrej woli do pomocy.
Tak gorliwa praca przeszkadzała miejscowym liberałom i masonerii. Cztery razy dokonywano zamachów na jego życie. Spalono mu dom. W roku 1856 został raniony przez człowieka, którego konkubinę nawrócił. Rozpoczęto tak gwałtowną kampanię przeciwko Antoniemu, że rząd hiszpański musiał się ugiąć i odwołać go z Kuby (1857). Antoni wrócił więc do Hiszpanii. Królowa Izabela II powołała go na swojego osobistego spowiednika. Dzięki jej poparciu założył wśród kapłanów Konferencje św. Wincentego a Paulo dla wspierania ubogich, głosił nadal niestrudzenie misje, popierał katolicką prasę i założył Akademię św. Michała Archanioła, skupiającą artystów. Królowa mianowała go nadto prezydentem królewskiego klasztoru w Escorial i protektorem szpitala w Montserrat.
Z królową objeżdżał kraj, głosząc kazania i zakładając bractwa: matek katolickich, bibliotek popularnych itp. Był wychowawcą dzieci królewskich. Kiedy w 1868 r. wybuchła w Hiszpanii rewolucja, królowa musiała schronić się do Francji. Antoni udał się wraz z nią do Pau i Paryża. W tym samym roku pojechał do Rzymu, gdzie wziął udział w złotym jubileuszu kapłaństwa Piusa IX, a zaraz potem – w Soborze Watykańskim I, na którym zdecydowanie bronił dogmatu o nieomylności papieża. W roku 1870 musiał jednak opuścić Rzym, gdyż zapadł ciężko na zdrowiu. Udał się więc do Francji, gdzie byli jego synowie duchowni, wypędzeni wraz z nim z Hiszpanii. Kiedy tylko poczuł się lepiej, zdecydował się wrócić do Rzymu, ale zmarł w drodze rażony apopleksją 24 października 1870 r.
Słynny katechizm Camino recto (pierwsze wydanie 1843), który ozdobił własnoręcznymi ilustracjami, stał się prekursorem współczesnych katechizmów dla dzieci, które dziś trudno sobie wyobrazić bez obrazków.
PATRON: osób oszczędzających, prasy katolickiej.
3-KROTNIE MUSIAŁ ZMIENIAĆ PARAFIĘ, BO WŁADZA UTRUDNIAŁA POSŁUGĘ
I ZASTRASZONY BISKUP SŁUCHAŁ WŁADZY
Święty Alojzy Guanella, kapłan, 1842-1915, Italia. Był jednym z trzynaściorga rodzeństwa. Kiedy wyszedł z kościoła, poszedł samotnie w stronę gór, żeby pomodlić się. Zmęczony, postanowił odpocząć. Z drzemki wyrwał go głos; zobaczył przed sobą Panią (nigdy nie przyznał się później, że ujrzał Maryję), która powiedziała: „Gdy już będziesz dorosły, zrobisz to wszystko dla biednych” i ukazała przyszłe zadania. Mając żywo w pamięci te obrazy, rozpoczął naukę.
Z całym zapałem zabrał się do ożywienia ducha religijnego w zaniedbanej od lat parafii. To jednak zwróciło nań uwagę kół antyklerykalnych. Zaczęto go szykanować, odebrano mu prawo nauczania, zaczęto na każdym kroku stawiać gorliwemu kapłanowi przeszkody, aż wreszcie zupełnie sparaliżowano jego poczynania. Na swoją prośbę zwolniony przez biskupa, udał się do Turynu i przez cały rok pomagał św. Janowi Bosko w jego pracy nad opuszczoną młodzieżą (1875).
Kiedy powrócił do swojej diecezji, biskup powierzył mu parafię w Traona. I tutaj Alojzy otworzył szkołę parafialną, ale władze zmusiły go, by ją zamknął. Wymusiły ponadto na biskupie, by zwolnił Alojzego z parafii. Biskup przeniósł go wówczas do parafii w górach, odciętej od świata. I tu jednak władze wymusiły zwolnienie go z obowiązków. Wtedy Alojzy objął kierownictwo tamtejszego szpitala – przytułku dla starców. Władze nie dały mu jednak spokoju i musiał przenieść się do Como. Wystawił szpital, który na wzór św. Józefa Cottolengo nazwał „Małym Dziełem Opatrzności”. W roku 1890 miał już w nim ponad 200 kalek i psychicznie chorych. Wprowadził regulamin podobny do tego, jaki ustanowił w swoim dziele św. Józef. Okazało się, że na te czasy dzieło było opatrznościowe. Zaczęto domagać się od Guanelli więcej takich placówek. Do tego zaś potrzeba było odpowiedniego personelu. Św. Alojzy
założył więc dwie nowe rodziny zakonne: Sług Miłości i Córek Maryi od Opatrzności.
Idąc śladem św. Jana Bosko, otwierał domy i przytułki-sierocińce dla bezdomnej młodzieży. Organizował szkoły elementarne, zawodowe, dzienne i wieczorowe, a także oratoria-świetlice. W czasie I wojny światowej zakładał nowe placówki dobroczynne. Od władz państwowych w Como otrzymał w nagrodę złoty medal „za dobrodziejstwa filantropijne” (1915). Pod koniec życia założył bractwo „śmierci św. Józefa”, które miało za cel modlić się za konających. Papież Pius XI nazwał go „Garibaldim miłosierdzia”.
WIERZĄCY PROFESOR
Błogosławiony Kontard Ferrini, 1859-1902, Italia. Szczególny wpływ na syna wywierał ojciec, który imponował mu nieskazitelnym charakterem i szczerą pobożnością. W tamtych czasach niewiara była czymś modnym, przede wszystkim na uczelniach wyższych. Po celującym ukończeniu studiów średnich Kontard rozpoczął studia prawnicze na uniwersytecie w Pawii. Wraz z nauką prawa nie mniej żarliwie pogłębiał w sobie wiedzę religijną i życie według Ewangelii. W środowisku wrogo nastawionym do Kościoła wyróżniał się tak dalece, że nazywano go z półuśmiechem św. Alojzym.
Przyroda była dla niego najprostszą drogą do Boga. Wolny czas lubił spędzać na łonie natury. Tu czuł się najlepiej i najbliżej Stworzyciela. Poza prawem studiował także klasykę grecką i rzymską. Celująco ukończył studia, mając zaledwie 21 lat.
Dla poszerzenia swoich prawniczych wiadomości udał się do Berlina. Po trzech latach wrócił do Pawii, gdzie wykładał prawo rzymskie. Już w pierwszych wykładach zaimponował zarówno słuchaczom, jak i profesorom głębią, jasnością i atrakcyjnością wykładów. Jego imię stawało się coraz głośniejsze i ściągało na jego wykłady coraz więcej słuchaczy. Kontard był zawsze pogodny. Mimo wiedzy był zawsze pokorny i skłonny do służenia pomocą. Od uczniów żądał jednak solidnej pracy i rzetelności; sam świecił przykładem sumienności. Napisał ponad 200 artykułów naukowych.
Wwolny czas poświęcał odwiedzaniu ubogich. Złożył ślub dozgonnej czystości. Codziennie uczestniczył we Mszy świętej i przyjmował Komunię. W 1886 roku wstąpił do III Zakonu św. Franciszka z Asyżu. Podczas wakacji spędzanych w ulubionej miejscowości nad Lago Maggiore (Jezioro Wielkie) zaraził się tyfusem i zmarł 17 października 1902 roku w wieku 43 lat.
UMIŁOWAŁ PRAWDĘ
Błogosławiony Jan Wojciech Balicki, kapłan, 1869-1948. Pochodził z biednej, bardzo religijnej rodziny dróżnika kolejowego. Był synem grekokatolika Nicetasa Balickiego i jego rzymskokatolickiej żony Katarzyny. Zgodnie z wolą ojca został ochrzczony w Kościele grekokatolickim; także ówczesne prawo kościelne nakazywało wychowywanie chłopców w obrządku ojca. Ponieważ o tym przepisie dowiedział się dopiero w czasie studiów teologicznych, zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o zgodę na święcenia w obrządku łacińskim.
Szybko dał się poznać jako świetny kaznodzieja i cierpliwy spowiednik. Wkrótce potem podjął studia teologiczne w Rzymie, zakończone doktoratem. Jego posługa profesorska była owiana duchem głębokiej wiary i umiłowaniem prawdy. W modlitwie najczęściej szukał mądrości Ducha Świętego.
Jeszcze jako młody ksiądz założył dom opieki dla prostytutek – z tego powodu wielokrotnie rzucano na niego oszczerstwa. Osobę ks. Balickiego dawał za wzór kapłanom kardynał Karol Wojtyła, który w 1975 roku pisał o nim: „W czasach, gdy Kościół poszukuje nowych wzorów duchowości dla kapłana diecezjalnego, w sytuacji, gdy wśród samych kapłanów zdarzają się kontestacje, niewierności oraz tendencje, by poszukiwać rzeczy materialnych bardziej niż duchowych, sługa Boży może być przedstawiony jako model życia kapłańskiego. W osobie ks. Balickiego kapłani mogą znaleźć wzór, w jaki sposób połączyć działalność duszpasterską z codzienną kontemplacją tajemnicy Boga”.
Błogosławiona Józefina Leroux, klaryska i męczennica, 1747-1794, Francja. Wielka Rewolucja Francuska (1789-1799) miała wśród swoich celów m.in. zniesienie katolicyzmu we Francji. Uchwalona 12 lipca 1790 r. Konstytucja cywilna kleru zakładała zniesienie konkordatu z 1516 r., podporządkowanie Kościoła państwu i przejęcie majątków kościelnych i klasztornych. W okresie Rewolucji śmierć poniosło kilkanaście tysięcy katolików: duchownych, zakonników i świeckich. Jedną z ofiar tej Rewolucji jest dzisiejsza patronka.
We Francji ustał terror rewolucyjny, wzmogły się jednak prześladowania Kościoła, dlatego i urszulanki oraz klaryska bł. Józefina musiały opuścić swój klasztor. Od tej pory siostry ukrywały się w prywatnych domach przyjaciół. Trwały jednak nadal poszukiwania i w październiku 1794 roku jedenaście sióstr zostało uwięzionych w Valenciennes. Do samej egzekucji siostry chwaliły Boga – słowami Te Deum i litanii loretańskiej. Ścięto je gilotyną w dniach 17 i 23 października 1794 r. za nauczanie religii katolickiej. Przed egzekucją Józefina wybaczyła swoim katom przez ucałowanie ich rąk, a na szafot wzorem męczenników wczesnochrześcijańskich weszła odważnie i z pogodną twarzą.
Nazywane są Męczennicami z Valenciennes.
***
25 PAŹDZIERNIKA ŚRODA: ŚW. CHRYZANT I DARIA, MĘCZENNICY. Chryzant przybył do Rzymu na studia. Nawróciwszy się, przywiódł do Chrystusa westalkę (służyła rzymskiej bogini Westy) Darię oraz innych mieszkańców. Podczas prześladowania za czasów cesarza Numeriana zostali oni pochwyceni i skazani na śmierć. Wyrok wykonano w sposób okrutny – wrzucono ich do dołu powstałego po nieużywanym akwedukcie przy via Salaria i tam żywcem zasypano ziemią oraz kamieniami. Śmierć ponieśli w 283 lub 284 r. Ci egipscy męczennicy są patronami sędziów.
Według innych podań Chryzant, który był synem senatora, przypadkowo przeczytał Ewangelię i zapragnął zostać chrześcijaninem. Kiedy ojciec dowiedział się, że syn przyjął chrzest, chciał go siłą odwieść od wiary. Najpierw więził go i głodził, a następnie sprowadził do niego prostytutki. Kiedy nic nie osiągnął i syn dalej uparcie trwał w wierze, postanowił zmusić go do małżeństwa z westalką Darią. Efekt był taki, że Chryzant nawrócił Darię. Żeby uspokoić ojca, pobrali się, ale trwali w dziewiczym małżeństwie.
Opis męczeństwa jest podobny jak wyżej, z jednym uzupełnieniem, że chrześcijanie zostali zasypani żywcem, kiedy zebrali się, by uczestniczyć we Mszy św.
Święty Bernard Calvo, cysters-biskup, 1180-1243, Hiszpania. Należał do rodu szlacheckiego; już w młodym wieku pracował jako prawnik i urzędnik w kurii archidiecezji w Tarragonie. W 1214 r. wstąpił do cysterskiego klasztoru Świętego Krzyża. Jego pobożność i mądrość przyczyniły się do szybkiego obrania go opatem tego klasztoru.
***
26 PAŹDZIERNIKA, CZWARTEK:
Święci męczennicy Lucjan i Marcjan, III w. mieszkali w Nikomedii. Prawdopodobnie obaj byli czcicielami demonów i uprawiali magię. Lucjan miał nawrócić się dzięki temu, że pewna chrześcijanka uczyniła znak krzyża, czym odparła jego czary. Lucjan natychmiast porzucił kult demonów. Zaczął zgłębiać tajemnice wiary i pokutować za swoje wcześniejsze życie. O historii nawrócenia Marcjana wiemy jeszcze mniej. W każdym razie porzucił bałwochwalstwo.
Obaj jako chrześcijanie ponieśli śmierć przez spalenie podczas prześladowania za czasów Decjusza w 250 lub 251 r. w Nikomedii. Ich relikwie znajdują się w miejscowości Vich, w Hiszpanii, przeniesione tam w nieznanych okolicznościach. Obaj są patronami osób nawróconych, a także opanowanych przez złe moce oraz tych, na których rzucono uroki, czary.
Błogosławiony Bonawentura z Potenzy, franciszkanin, 1651-1711, Italia. Już w chłopięcym wieku wyróżniał się spośród rówieśników. Unikał rozrywek i godzinami modlił się przed obrazem Matki Bożej. Mimo chęci zostania tylko bratem zakonnym, święcenia kapłańskie. Na Capri i Ischia w ubogich klasztorach mógł bez przeszkód umartwiać się, pościć i pokutować. W ciągu dnia wykonywał jak umiał najlepiej swoją posługę. Katechizował dzieci i głosił nauki dla marynarzy. Noc przeznaczał na potrzeby swej własnej duszy – sypiał bardzo krótko na gołej ziemi, przepasany łańcuchem, a nawet biczował się (czego ślady znajdowali bracia na ścianach jego celi).
Całe lata cierpiał z powodu przewlekłej choroby, ale wszelkie bóle znosił z cichym poddaniem się woli Bożej. Nigdy się nie skarżył. Swoim wychowankom zakonnym wpajał głównie obowiązek pokory i posłuszeństwa. Mówił, że z posłuszeństwa gotów pójść do piekła i znosić tam najboleśniejsze cierpienia. Umiał kierować najbardziej niesfornymi duszami swoją łagodnością i wyrozumiałością. Był poszukiwanym spowiednikiem i kierownikiem duchowym. Nawet biskup z Ravello powołał go na swego spowiednika, poruczył mu też troskę o zbawienie mieszkańców diecezji. Chętnie pełnił posługę kapłańską wobec ubogich i więźniów.
Był lekarzem dusz, bo wielu ludzi pod jego wpływem nawróciło się, podjęło pracę nad sobą i pokutę, gdyż z wielką żarliwością głosił Ewangelię. Był z natury wybuchowy, porywczy i złośliwy. Długo pracował nad sobą i modlił się, co spowodowało zmianę charakteru. Był wiernym naśladowcą św. Franciszka z Asyżu w surowości życia, podejmowaniu pokuty i postów. Podobnie jak on, gdy w Atrani spotkał trędowatego, który chorobą swą nawet w nim wywołał odrazę, wrócił się, ucałował nieszczęśliwca, aby nie zawinić brakiem miłości bliźniego. Szerzył cześć Najświętszej Maryi Panny; z Jej imieniem na ustach zmarł.
Święty Fulcjusz z Pawii, kanonik regularny-biskup, 1164-1229, Italia. Jego rodzice prawdopodobnie pochodzili ze Szkocji, co tłumaczy jego nazwisko. Cieszył się względami biskupa Grimerio, który korzystał z jego talentów w załatwianiu trudnych spraw i likwidowaniu konfliktów. Okazał się gorliwym i roztropnym pasterzem.
Święty Dymitr z Salonik, męczennik, 306 zm. Miał on być żołnierzem, legionistą rzymskim, a nawet oficerem, dowódcą jednostki wojskowej. Kościół Wschodni nazywa go „wielkim męczennikiem”. Wynika stąd, że wobec Dymitra zastosowano szczególnie okrutne katusze, by zmusić go do złożenia ofiary bóstwom rzymskim i do zaparcia się Chrystusa.
Jeśli chodzi o świętych, to tylko: Compostella w Hiszpanii, Tours we Francji, Rzym i Nola w Italii oraz Mira w Małej Azji mogły się równać z Salonikami co do liczby pielgrzymów. Sanktuarium św. Dymitra posiadało także mnóstwo darów wotywnych. Na grobie wybudowano bazylikę. Turcy zamienili bazylikę na meczet.
Błogosławiona Celina Borzęcka, siostra zakonna, 1833-1913. Już jako młoda dziewczyna zapragnęła wstąpić do klasztoru wizytek w Wilnie, ale posłuszna woli rodziców i radzie spowiednika w 1853 r. wyszła za mąż za Józefa Borzęckiego, właściciela majątku Obrembszczyzna koło Grodna. Było to szczęśliwe małżeństwo, a Celina była dobrą żoną i matką. Urodziła czworo dzieci, z których dwoje – Marynia i Kazimierz – zmarło jako niemowlęta. Celina zajmowała się pracą charytatywną wśród ludności wiejskiej, a w 1863 r. wspierała powstańców, za co znalazła się wraz z kilkutygodniową Jadwigą w rosyjskim więzieniu w Grodnie.
W 1869 r. Józef Borzęcki uległ atakowi paraliżu i stracił władzę w nogach. Celina wraz z córkami Celiną i Jadwigą wyjechała z nim na leczenie do Wiednia, które jednak nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Przez pięć lat starannie pielęgnowała męża. Na kilka tygodni przed śmiercią Borzęcki podyktował starszej córce Celinie testament, w którym zaświadczył o miłości, bohaterstwie, odwadze i roztropności swej żony.
Po jego śmierci, w 1875 r. Celina Borzęcka wyjechała z córkami do Rzymu. Tam znowu zapragnęła życia zakonnego. Poznała generała zmartwychwstańców, ks. Piotra Semenenkę, który stał się jej spowiednikiem i przewodnikiem duchowym. Pod jego wpływem postanowiła wraz z córką Jadwigą (obecnie Służebnicą Bożą) założyć żeńską gałąź zgromadzenia, do którego należał. Po pokonaniu wielu przeciwności i upokorzeń zmartwychwstanki zostały zatwierdzone jako zgromadzenie kontemplacyjno-czynne, którego zadaniem było nauczanie i chrześcijańskie wychowanie dziewcząt.
Za życia matki Celiny powstało 18 domów, w których pracowało 214 sióstr zmartwychwstanek, i 16 związanych z ich duchowością zgromadzeń świeckich apostołek zmartwychwstania. W roku jej beatyfikacji w 54 domach w Polsce, Anglii, Argentynie, Australii, Kanadzie, Tanzanii, Stanach Zjednoczonych, we Włoszech i na Białorusi pracowało 512 sióstr oraz 322 apostołki. Siostry wykonują wiele posług, m.in. pracują jako nauczycielki, wychowawczynie, katechetki, zakrystianki, organistki, animatorki oazowe i pielęgniarki.
***
27 PAŹDZIERNIKA, PIĄTEK: ŚW. MĘCZENNICY SABINA, WINCNENTY I CHRESTYNA, HISZPANIA. Sabina była siostrą Wincentego i Chrestyny. Wincenty przybył z siostrami do Avili z Saragossy. Wszyscy troje byli chrześcijanami. Według przekazów mieli zginąć jako ofiary prześladowań w Avili w czasie panowania rzymskiego cesarza Dioklecjana, najprawdopodobniej w roku 303. Przed śmiercią byli torturowani – być może łamano im kości, a potem kamienowano. Następnie prawdopodobnie odcięto im głowy. Ich porzucone ciała zostały odnalezione po kilku latach. Nad grobem męczenników wzniesiono kościół. Obecnie w Avili, w bazylice św. Wincentego (San Vincente) można zobaczyć monumentalny grobowiec świętych Wincentego, Sabiny i Chrestyny, dzieło mistrza Fruchela. Grób umieszczony jest pod baldachimem wykonanym w orientalnym stylu.
PRZYSTOJNIAK BISKUPEM
Święty Frumencjusz, biskup. Pewien filozof z Tyru w towarzystwie dwóch swoich uczniów – Frumencjusza i Edezjusza – udawał się do Indii. Jednak burza zagnała jego okręt do granic Etiopii. Tam zostali pochwyceni i wzięci do niewoli. Odesłano ich na dwór króla do Axum. Byli bowiem bardzo pięknymi i obiecującymi młodzieńcami. Na dworze królewskim doszli do najwyższych godności. Frumencjusz miał zostać sekretarzem królewskim. Po śmierci króla w tym samym charakterze zatrzymała go na swoim dworze królowa. Niedługo potem obaj młodzieńcy poprzez kupców chrześcijańskich zapoznali się z Kościołem katolickim. Odtąd stali się najżarliwszymi propagatorami wiary w Chrystusa.
Udał się do Egiptu, do Aleksandrii, gdzie z rąk św. Atanazego ok. roku 340 przyjął sakrę biskupią. W taki to sposób został nie tylko ojcem chrześcijaństwa w Etiopii, ale także hierarchii kościelnej, którą tam założył. Było to za czasów cesarza Konstantyna I Wielkiego i jego syna Konstancjusza. Król Ezan nie tylko dał Frumencjuszowi pełną swobodę w tej pięknej akcji, ale nawet sam z jego rąk wraz z bratem przyjął chrzest.
Niestety, w V wieku patriarchowie aleksandryjscy przeszli na monofizytyzm. Wprowadzili więc monofizytyzm jako obowiązujący w Etiopii. Monofizytów egipskich i etiopskich zwykło się nazywać koptami. W roku 1555 dzięki wspaniałej akcji jezuitów Etiopia była bliska pełnego i trwałego zjednoczenia z Rzymem. O. Perez pozyskał dla wiary króla-cesarza Zara Dagaba, a potem również jego syna i następcę na tronie, Seltana Sagada. W roku 1626 król ogłosił nawet katolicyzm jako religię państwową. Wywołało to jednak tak gwałtowną reakcję ze strony prawosławnych, monofizyckich koptów, że cesarz cofnął dekret. Rozpoczęło się długoletnie, krwawe prześladowanie, trwające ponad 150 lat (1633-1797), które zniszczyło tak piękne owoce.
Od roku 1839 misjonarze katoliccy mogli powrócić na te tereny. W roku 1847 Stolica Apostolska erygowała w Etiopiii dwa wikariaty apostolskie w obrządku etiopskim: jeden zarządzany przez lazarystów, drugi przez kapucynów.
***
28 PAŹDZIERNIKA SOBOTA: ŚW. APOSTOŁOWIE, SZYMON I JUDA TADEUSZ. Św. Szymon-Jest on chyba najmniej znanym spośród nich. Ewangelie wspominają o nim tylko trzy razy. Mateusz i Marek dają mu przydomek Kananejczyk. Współczesna egzegeza dopatruje się jednak w słowie Kananejczyk raczej znaczenia „gorliwy”, gdyż tak je również można tłumaczyć.
Był gorliwy, może oznaczać, że faktycznie wyróżniał się wśród nich prawością i surowością w zachowywaniu prawa mojżeszowego i zwyczajów narodu. Miał być bratem Apostołów: Jakuba Młodszego i Judy Tadeusza. Będąc krewnym Pana Jezusa, miał według innych zasiąść na stolicy jerozolimskiej po Jakubie Starszym i Jakubie Młodszym jako trzeci biskup i tam ponieść śmierć za cesarza Trajana.
O przecięciu Szymona piłą na pół, jak głosi legenda (a nawet – piłą drewnianą), dowiadujemy się z jego średniowiecznych żywotów. Ciało św. Szymona, według świadectwa mnicha Epifaniusza (w. IX), miało znajdować się w Nicopolis (północna Bułgaria), w kościele wystawionym ku czci Apostoła. W kaplicy świętych Szymona i Judy w bazylice św. Piotra, która obecnie jest także kaplicą Najświętszego Sakramentu, mają znajdować się relikwie obu Apostołów. Św. Szymon jest patronem diecezji siedleckiej oraz farbiarzy, garncarzy, grabarzy i spawaczy.
O życiu św. Judy nie wiemy prawie nic. Miał przydomek Tadeusz, czyli „Odważny”. Był jednym z krewnych Jezusa. Prawdopodobnie jego matką była Maria Kleofasowa, o której wspominają Ewangelie. To on przy Ostatniej Wieczerzy zapytał Jezusa: „Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?” Zasadne jest zatem przypuszczenie, że św. Juda, przystępując do grona Apostołów, kierował się na początku perspektywą zrobienia przy Chrystusie kariery. Jest autorem jednego z listów Nowego Testamentu.
Z listu wynika, że prawdopodobnie był człowiekiem wykształconym. Po Zesłaniu Ducha Świętego Juda głosił Ewangelię w Palestynie, Syrii, Egipcie i Mezopotamii; niektóre z wędrówek misyjnych odbył razem ze św. Szymonem. Część tradycji podaje, że razem ponieśli śmierć męczeńską.
Kult św. Judy Tadeusza jest szczególnie żywy od XVIII w. w Austrii i w Polsce. Bardzo popularne jest w tych krajach nabożeństwo do św. Judy jako patrona od spraw beznadziejnych. Jest także patronem szpitali i personelu medycznego. Jest często przedstawiany z wizerunkiem Pana Jezusa, bo z tego powodu, że był Jego krewnym był do Niego bardzo podobny z wyglądu.
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.