XCIV (94) odc. Czy ukryta prawda zburzy III RP?
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Powiedz grzesznikom…
2. Życiowa misja.
3. Pionek, który staje się królową.
Odcinek XCIV (94)
1. TEMAT: PRL-bis.
2. TEMAT: W imię tego masz przeżyć swoje życie.
3. TEMAT: Ukryty skarb Kościoła.
***
1. TEMAT: PRL-BIS.
Do przeczytania bardzo ciekawy temat 2-letniego pobytu w wojsku ks. Jerzego, z tamtego roku https://www.
plus to, co dziś. Garść cytatów bł. Jerzego Popiełuszki, a po nich fajny bonusik ;)🙊
„Człowiek pracujący ciężko bez Boga, bez modlitwy, bez ideałów będzie jak ptak z jednym skrzydłem dreptał po ziemi.” Ps 127,1 „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie.” Nisi Dominus dificaverit domum,in vanum laboraverunt qui dificant eam.Nisi Dominus custodierit civitatem,frustra vigilat qui custodit eam. Buduj z Bogiem, na Bogu WSZYSTKO! I będzie petarda. Takie proste… Ale magia tkwi w prostocie.
„Nie daj się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężaj.” Motto życiowe bł. Jerzy, które je zaczerpnął od św. Pawła z Listu do Rzymian. Nie daj się! Trwa walka o Twoją duszę, Twoich najbliższych, parafian. Zawalczysz? Czy będziesz się dogadywał?
„Prawda kosztuje dużo, lecz wyzwala.” Również nawiązanie do Ewangelii wg. św. Jana 8, 32. Dla Św. Jan Paweł II to najważniejszy cytat w Biblii. Nie dziwię się, że króluje kłamstwo w każdej dziedzinie życia. Bo prawda kosztuje. Ale jak za to smakuje! Walczmy o prawdę! Pan Jezus jest Prawdą. Żydówka szukała prawdy i stała się św. Teresą Benedyktą od Krzyża. Św. Augustyn szukał prawdy i został z pomocą m.in. modlitw mamy św. biskupem. PRAWDA! PRAWDA! PRAWDA!
„Służyć Bogu, to szukać dróg do ludzkich serc. Służyć Bogu to mówić o złu jak o chorobie, którą trzeba ujawnić, aby ją móc leczyć. Służyć Bogu, to piętnować zło i wszystkie jego przejawy.” Ujawniać prawdę. Ujawniać grzech, aby z nim wygrać. Dopóki będzie w ukryciu będzie niszczył. Chciej poznać prawdę o sobie.
„Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno.” Czas szybko leci. Nieprawdaż? Jesteś pilotem tego samolotu o nazwie „CZAS” czy pasażerem?
„Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą.” Prawdy się nie tworzy, ale ją się odkrywa. Jaka to fascynująca, ale także bolesna przygoda. Ciągłe umieranie. Ale nagroda jest wielka!
„Prawda zawsze jest zwięzła, a kłamstwo owija się w wielomówstwo. Korzeniem wszelkich kryzysów jest brak prawdy”. Każdy grzech, który popełniasz to jakieś kłamstwo w które uwierzyłeś. Odnajdź to kłamstwo z Bożą pomocą.
„Mamy wypowiadać prawdę, gdy inni milczą. Wyrażać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść. Zamilknąć, gdy inni mówią. Modlić się, gdy inni przeklinają. Pomóc, gdy inni nie chcą tego czynić. Przebaczyć, gdy inni nie potrafią. Cieszyć się życiem, gdy inni je lekceważą”. W świecie pełnym kłamsatwa bądź heroldem głoszącym prawdę. Świeć po oczach! Większośc się oburzy, ale garska będzie wdzięczna za przyniesienie światła. WARTO! „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia.” J 8,32 „Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.” Mt 5,12
„To, co wielkie i piękne, rodzi się przez cierpienie.” Cierp i twórz wielke rzeczy. Jesteś do tego stworzony i powołany. Rób epickie rzeczy!
„Za prawdę trzeba cierpieć. Jeżeli ludzie, którzy mają rodziny, mają dzieci, są odpowiedzialni, byli w więzieniach, cierpią, to dlaczego ja, ksiądz, nie mam również dołożyć swojego cierpienia?” Jeżeli prawda nie oburza, nie kosztuje Cię cierpienia tzn., że nie jest prawdą.
„Nie możemy się dzielić na ludzi, którzy o wolność walczą i którzy na wywalczoną wolność z założonymi rękami oczekują.” Za dużo jest biernych, miałkich ludzi, którzy stoją z założonymi rękoma i dużo gadają. I nic poza tym. Ty nie bądź jak większość!
„Życia nie da się oszukać, jak nie da się oszukać ziemi. Jeżeli wrzuci się w nią plewy, zbierze się chwasty.” Wybieraj mądrze. Nie daj sobie wkładać kłamstw, głupot, manipulacji. Karm się dobrymi treściami. Życie jest zbyt krótkie na jedzenie śmieci intelektualnych i duchowych.
„Ilu chrześcijan po wyjściu z kościoła potrafi obrzucać nienawistnymi słowami swoich bliźnich? Iluż chrześcijan… można by tak bez końca mnożyć przykłady.” Przepraszam za mój zły przykład. Przepraszam za za zły przykład katolików. Część ludzi nigdy nie pójdzie za Chrystusem, bo bardziej umiłowali kłamstwo, zło, niewierność i nieczystość . Jednak część ludzi mogłaby być bliżej Boga tylko moja lub Twoja postawa do tego nie zachęciła. Zmień to!
„Na szczęśliwość wieczną trzeba zasłużyć.” Z jednej strony za niewielkie dobro Bóg może dać nam wieczne szczęście. I dlatego nikt z nas nie ma szans zasłużyć na Niebo. Bo to się nie kalkuluje. Dlatego Chrystus umarł, abyśmy mieli na to szansę. Jednak trzeba tą szansę świadomie wykorzystać. A zegar tyka…
„Dla mnie jako księdza ważne jest, bym nie dał się wciągnąć w politykę. Bo nie takie jest moje posłannictwo. A o tym, że nie jestem zaangażowany politycznie, świadczą fakty, konkretne fakty, wiele faktów nawróceń.” Jestem daleki od jakiejkolwiek partii. Polityka to bagno. NIe ufam politykom. Polityka deprawuje. Niech inni się z nimi układają i sprzedają swoją duszę. Wolę cieknący dach kościoła i czyste sumiemie niż wyremontowany kościół i się sprzedać. Nie dajmy się żadnemu politykowi kupić! Bądź bardzo ostrożny kogolwiek wybierasz. Tak naprawdę wierzący katolik powinien nie iść na wybory albo oddać nieważny głos. Ale człowiek potrafi sobie wszystko wytłumaczyć. Dobrze, że Bóg rozliczy z tego 😉
„W domu, gdy robiłem tacie zdjęcia, popłakał się staruszek. Tak mało czasu mam dla rodziców. A przecież już nie będę ich miał długo.” Jednak to rodzice nie mieli długo ks. Jurka… Kiedy ostatnio odwiedziłeś rodziców? Kiedy ostatnio się za nich pomodliłeś? Może nie byli dobrymi rodzicami… Może tata alkoholik… Wybacz. Módl się za niego. Za nich. Bóg ich osądzi. Ty masz ich szanować i chociaż za nich się modlić. Gdyby nie Bóg i oni nie istniałbyś i nie czytał tego newslettera…
„Nawet gdy wydaje się nam, że kogoś drugiego dobrze znamy, nie spieszmy się z ocenami.” Nie patrz co ktoś mówi, jak bardzo go lubisz. Patrz na jego czyny. Szczególnie jeśli chodzi o ważne sprawy dotyczące wiary, zdrowia, polityki. Rozum! Nie emocje!
„Bóg stworzył człowieka wolnym do tego stopnia, że może on Boga przyjąć lub odrzucić” Codziennie podejmujesz wybory. Nie tylko są wybory w niedziele. Są każdego dnia. I te Twoje wybory są znacznie ważniejsze niż te niedzielne. Od Twoich wyborów zależy Twoja wieczność.
„W historii chrześcijaństwa mamy bardzo wiele przykładów do jakich granic trzeba bronić prawdy – po prostu do końca. Jezus Chrystus za głoszenie swojej Bożej prawdy oddał swe życie. Podobnie apostołowie. A przecież rola księdza jest taka, by głosić prawdę i za prawdę cierpieć, jeżeli trzeba nawet za prawdę oddać życie”. Proszę pomódl się w tej chwili za mnie, abym miał odwagę mówić prawdę zawsze i wszędzie. Abym nie odstawiał nogi. Abym szedł jak taran. Na chwałę Bogu i Maryi, a dla ratunku dusz.
„Kłamstwo poniża ludzką godność i zawsze było cechą niewolników, cechą ludzi małych.” Mali ludzie kłamią, choć im się wydaje, że są cwansi, lepsi, sprytniejsi. Nie kłam. Bądź przejrzysty. Bądź wielki poprzez mówienie prawdy. Ojcem kłamstwa jest diabeł. Chcą być po jego stronie. Droga wolna.
„Szukajcie prawdy. Nie wiecie, co robić w swoim życiu, jesteście zagubieni. Po prostu trzymajcie się prawdy. To jest najważniejsze“. Szukaj prawdy. Ona jest latarnią wśród mgły i wzburzonych fal, gdy nie wiesz którędy płynąć. PRAWDA! PRAWDA! PRAWDA! Pokochaj prawdę!
Który święty wprowadził stawiany krzyży w parafiach, gdzie odbywają się lub odnawiają misje św.? Jak miał naprawdę na imię ks. Jerzy Popiełuszko i ile lat miał, kiedy został zamordowany? Odp. jak zawsze podkreślona, pogrubiona w kalendarzu świętych. |
BONUS: Czy wiesz, że po 39 latach dalej nie wiadomo kto zlecił naprawdę morderstwo ks. Jerzego i jak ono naprawdę wyglądało?
Prokurator Andrzej Witkowski, który dwukrotnie prowadził sprawę morderstwa ks. Jerzego: Wszystko, co wiemy na temat śmierci ks. Jerzego poza miejscem i czasem uprowadzenia ks. Popiełuszki – było kłamstwem.
„W jakiejś mierze wraz z zamordowaniem ks. Jerzego Popiełuszki zamordowano ten etos. Działacze „Solidarności“, późniejsze tuzy III RP – ci, którzy mówili o sobie, że są przyjaciółmi ks. Popiełuszki – Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki (późniejszy premier) usiedli za pośrednictwem Rakowskiego do stołu z tymi, którzy te morderstwo zlecili, czyli z Czesławem Kiszczakiem i Wojciechem Jaruzelskim. Było to w dniu wydobycia ciała księdza z nurtu Wisły, 30 X 1984 r. Wpólnie dzielili między siebie Polskę nowo, mówiąc że ta sprawa zostaje zamknięta, nikt do niej nie będzie wracać. Idźmy do przodu, dzielmy Polskę między siebie. Oczywiście te słowa nie padły wprost. Były to sformułowania bardzo wyrafinowane, ale z tej rozmowy właśnie tak wynikało.”
„Wiemy o tym dlatego, że Kiszczak nagrywał takie rozmowy, nagrał i tę. Andrzej Witkowski, niezłomny prokurator z Lublina, który prowadził śledztwo w sprawie zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki, dotarł do jej zapisów. Stąd wiemy, że takie spotkanie odbyło się w tym gronie 30 X 1984 r. Piątka podłych ludzi – dwóch z obozu podobno antykomunistycznego, trzech z obozu komunistycznego, ale dogadywali się doskonale. Tak naprawdę to ta rozmowa zapoczątkowała III RP, a nie dzień 4 czerwca 1989 r. Można więc powiedzieć, że wraz ze śmiercią kapelana „Solidarności“ zamordowano też jej etos. Wszystko, co nam w tamtym okresie powiedziano, a także w okresie późniejszym, w pewnym sensie nawet do dziś – poza miejscem i czasem uprowadzenia ks. Popiełuszki – było kłamstwem.”
Prawda o śmierci ks. Jerzego zburzyłaby mit III RP
Mazowiecki i Geremek, którzy właściwie przez cały czas byli tuzami III RP. Byli przedstawiani jako jej największe autorytety. Wyjaśnienie sprawy morderstwa ks. Jerzego Popiełuszki zburzyłoby cały mit. Mit tego, że 4 czerwca 1989 r. Polacy usiedli przy Okrągłym Stole i się dogadali. Śledztwo Andrzeja Witkowskiego pokazuje, że wszystko zaczęło się nad umęczonym ciałem ks. Popiełuszki. Pokazuje podłość tych ustaleń. Pokazuje, że 4 czerwca był tylko teatrem, że zostaliśmy potwornie oszukani. Że cała III RP była jakby kontynuacją PRL-u. Tak naprawdę, ta sprawa zburzyłaby bardzo dużo z tego, co wiemy o najnowszej historii Polski, zburzyłaby mit bardzo wielu autorytetów.
Ukazałaby też pewne bardzo delikatne i bardzo przykre sytuacje w naszym Kościele.
Prokurator Witkowski od lat 90 dwukrotnie był odsuwany od tej sprawy. Ciekawe dlaczego 🙂 Od 2004 r. sprawy już nie może prowadzić 🙂 A kto jest u rządów od 2004 do dziś? Obrońcy i fanatycy polityczni będą się przed bolesną prawdą bronić szukając jakiś wymówek.
Ks. Tomasz Kaczmarek, postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki, był agentem SB! Czy za takie sprawy jak kanonizacja Kapłana zamordowanego przez SB muszą odpowiadać… byli TW SB???!!! Nie ma innych księży?
Ks. Małkowski odbył w tej sprawie rozmowy z prezydentem Dudą, z premier Szydło, z ministrem Ziobro, także z Jarosławem Kaczyńskim, prosząc o przywrócenie śledztwa prokuratorowi Witkowskiemu. Każdy odpowiedział: „Dokończy, dokończy, ale nie teraz. Najpierw proces kanonizacyjny“. Tyle, że kanonizacja może być za rok, a może być i za 50 lat. Innymi słowy, ostatnie pokolenie, które pamięta ks. Jerzego nie pozna prawdy. To jest ostatni moment.
Okrągły Stół to była fikcja. Zabrakło prymasa Wyszyńskiego. Nie dopuściłby do tego teatru. Zostaliśmy oszukani. Brak lustracji i dekomunizacji jest tego owocem. 39 lat mija, a prawda o śmierci bł. Jerzego dalej nie jest znana. I nieważne, kto jest u władzy…
Z przerwanej pracy wykonanej przez prokuratora wiemy, że najprawdopodobniej ks. Jerzy zmarł nie 19 października, lecz 25.
Proszę Boga w Trójcy Jedynego, Matkę Ukochaną, św. Jana Pawła II, bł. Jerzego, świętych Polaków, patronów Polski, dusze w czyśćcu cierpiące, tych którzy walczyli i ginęli za prawdę, aby PRAWDA WYSZŁA NA JAW. ABY WSZELKIE KŁAMSTWA, KTÓRE SĄ OD LAT W POLSCE, W KOŚCIELE ZOSTAŁY ZDEMASKOWANE. PROSZĘ, ABY Z TEGO ZŁA WIĘKSZE DOBRO WYSZŁO. NIECH PRAWDA ZWYCIĘŻY. AMEN.
2. TEMAT: W IMIĘ TEGO MASZ PRZEŻYĆ SWOJE ŻYCIE.
Jeśli udało Ci się wykonać zadanie z poprzedniego odcinka to gratuluję.:) To nie takie proste, jeśli słabo znasz swoje wnętrze. Jeśli zapomniałeś, nie chciało Ci się itp. POLECAM ZROBIĆ TO 😉 Samym czytaniem nie zmieni się Twoje życie. Bez odkrycia celu przerastającego Cię, będzie ciągle Ci czegoś brakować.
Rodzina, pieniądze, używki, praca bez TEGO WŁAŚCIWEGO CELU będą zwiększać Twoją apatię, rezygnację, depresję, to słynne wypalenie. Chcesz tego? NIe ma problemu. Ale jak już to Cię dopadnie, nie tak łatwo będzie można z tego wyjść, bo sobie na to zapracowałeś latami.
Kiedy uda Ci się to jedno zdanie, a jeszcze lepiej 2-3 słowa, a najlepiej 1 słowo odnaleźć, które Cię określa twoją Misję.
To ma dla Ciebie EMOCJONALNY SENS. To Cię POBUDZA. To dla Ciebie WAŻNE. Taka ma być właśnie Twoja filozofia.
W IMIĘ TEGO MASZ PRZEŻYĆ SWOJE ŻYCIE.
Kiedy masz już SWOJĄ FILOZOFIĘ. To jest nawet lepsze słowo niż misja, którego użyłem ostatnio i teraz. Niezależnie od tego czy w formie długiego zdania czy jednego wyrazu. Ja powiem Ci szczerze. Mam zdanie. Ale nie potrafię z tego zrobić jednego słowa. Uważam, że jedno słowo będzie łatwiej się wypowiadało w myślach i jest moc skondensowana. Szukamy tego 1 słowa.
Masz już swój FILTR przez który przepuszczasz rzeczywistość.
Spośród wielu tysięcy słów, wybrałeś tylko te kilka!
Czy CZUJESZ, że to to? Ważne, że było to dla Ciebie ważne i prawdziwem a ważne to z tego powodu, że nie możesz swojej filozofii ukrywać.
Ponieważ masz ją ucieleśniać, masz mówić ją wprost i na głos. „Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami.” J 1, 14. Mowa o Panu Jezusie. Masz Go naśladować. Też masz stać się ucieleśnieniem swojej filozofii, którą mam nadzieję odkryłeś, a którą nadał Ci Stwórca. Możesz też samemu nadać sobie filozofię jak to czyni wielu, czyli stać się stwórcą i zająć miejsce Boga. PYCHA. Owoce jakieś będą. Ale czy o takie Ci chodzi?
To zdanie, słowo ma wyznaczać Twój kierunek. To Twoja gwiazda polarna jak dla żeglarza.
Jeśli tym słowem jest np. SIŁA. Oznacza to, że od tej chwili, robisz to co DODAJE Ci siły a NIE robisz tego, co może Ci ją odbierać. Oznacza to, że MYŚLISZ w sposób, który uczyni Cię silnym, MÓWISZ w sposób, który Ci ją doda. Mówiąc inaczej – ROBISZ siłę w każdej świadomej minucie swojego życia.
SIŁA jest Twoim motywem przewodnim i najważniejszym punktem odniesienia. Twoja filozofia jest tym, czym magnez jest dla opiłków metalu. Organizuje wokół siebie całe Twoje życie. Zatem nie spiesz się – określ ją dokładnie. Niech ma sens i na poziomie odczuć i na poziomie emocji i na poziomie logiki. Niech będzie spójna z tym kim chcesz być. A raczej kim chce Cię Bóg.
W świecie pełnym CHAOSU i SZUMU masz swój sygnał: to zdanie, słowo. W świecie pełnym ciemności masz swoją latarkę. Jesteś jak poszukiwacz złoto używający sita przy rzece. Odrzuca wszystko, co złotem nie jest. Tak samo Ty. Wszystko, co robisz, co Cię spotyka lub Ty spotykasz kręci się wokół tego JEDNEGO ZDANIA.
3. TEMAT: UKRYTY SKARB KOŚCIOŁA.
Jest taki skarb o którym nawet najstarsi górole nie wiedzą? Najstarsze babiczki w kościele nie pamiętają? Księża nie mówią albo bardzo rzadko?
Co to takiego? To Komunia św. duchowa. ŁEEEEE.
STOP! Przeczytaj. Wciel w życie, a potem dziękuj Bogu;)
A na co to komu? Jak jest Komunia św., którą można przyjąć w kościele?
Łacińskie communio da się przetłumaczyć jako: „zjednoczenie”, „wspólnota”. I właśnie o to chodzi w Komunii Świętej. Nie tylko o spożycie ustami konsekrowanej hostii, ale o zjednoczenie się z Chrystusem. Spożywanie Jego Ciała ma nas doprowadzić do czegoś głębszego. Sam Pan Jezus mówi o tym w słowach: „Kto spożywa moje Ciało (…), trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 56). Otóż to: trwanie w Bogu! To ono jest celem przystępowania do Komunii Świętej.
Zatem, pomimo zwyczajowych określeń, warto doprecyzować, że „przyjmuje się” nie tyle „komunię”, ile Ciało Pańskie. A dopiero owo przyjęcie Ciała Chrystusa doprowadza nas do komunii, czyli zjednoczenia z Nim.
Zjednoczenie z Jezusem przez spożycie Jego Ciała jest sprawą tak wyjątkową i świętą, że ma w Kościele rangę sakramentu.
Czy spożycie konsekrowanej hostii jest jedyną drogą do komunii z Chrystusem? Nie. Choć jest to sposób najbardziej skuteczny, to jednak nie jedyny. W swojej mądrości Kościół daje nam także inne środki złączenia się z Panem. Jednym z nich jest Komunia duchowa
Czym właściwie jest Komunia duchowa? Czym się różni od Komunii sakramentalnej? I dla kogo jest przeznaczona?
W obecnym Katechizmie Kościoła katolickiego nie ma o niej ani słowa. Dokumenty Soboru Watykańskiego II również o niej milczą. Czyżby zatem była to jakaś nowa forma modlitwy, bądź wymysł ostatnich lat? Nic z tych rzeczy. Jest to praktyka obecna w katolickiej duchowości już od stuleci. Jej istotę opisują zarówno dzieła świętych, jak i rozprawy teologów.
Nauczanie o Komunii duchowej stopniowo rozwijało się w Kościele od pierwszych wieków chrześcijaństwa. Już św. Augustyn zachęcał wiernych, by Ciało Pańskie przyjmowali nie tylko ustami, ale przede wszystkim na sposób duchowy. W jednej ze swych homilii z V w. pouczał: „Po co szykujesz zęby i żołądek? Wierz, a wówczas naprawdę spożyłeś”. Nie twierdził on, że sama wiara może zastąpić sakrament, jednak jako jeden z pierwszych tak jasno zaakcentował rolę duchowego zaangażowania.
Św. Bernard w XII w. rozróżniał przyjmowanie Komunii „ustami serca” i „ustami ciała”. Żyjąca w XIV w. św. Katarzyna ze Sieny twierdziła w swych Dialogach, że wielkie owoce przynosi duszy nie tylko Komunia sakramentalna, lecz także przyjęta samym tylko pragnieniem. Około stu lat później Tomasz à Kempis w czwartej księdze swojego dzieła pt. O naśladowaniu Chrystusa pisał już wprost o Komunii duchowej: „Kto chce, może przyjmować zbawiennie i bez zakazu, co dzień i o każdej godzinie Komunię Świętą duchową”.
Oddajmy teraz głos szesnastowiecznej zakonnicy z Hiszpanii św. Teresie Wielkiej. W swej Drodze doskonałości pisała: „Przez Komunię duchową miłość Pana Jezusa dziwnie głęboko wstępuje do serca” (DD 35). Zagrzewała też czytelników słowami: „Tak czyniąc, odniesiecie dla duszy wielki pożytek”.
Sobór Trydencki również podkreślał wartość Komunii duchowej, a nawiązujący do niego Katechizm Rzymski zachęcał, by ci, którzy nie mogą przyjąć Komunii sakramentalnej (także z powodu grzechu), uczynili to na sposób duchowy. Zaznaczał jednak, że sakrament przynosi obfitsze owoce. W podobnym tonie wyraził się też francuski biskup św. Franciszek Salezy. W swoim dziele pt. Filotea nauczał: „Ten, kto nie może przyjąć Komunii w czasie Mszy Świętej, niech ją przyjmie duchowo gorącym pragnieniem”. Dziewiętnastowieczna zakonnica św. Teresa z Lisieux gorąco polecała praktykę Komunii duchowej nie tylko jako wyraz miłości ku Chrystusowi, lecz także jako przygotowanie się do Komunii sakramentalnej zarówno przed Mszą, jak i podczas niej.
Sługa Boży papież Pius XII w encyklice Mediator Dei z 1947 r. pisze, że „Kościół życzy sobie w szczególności, aby chrześcijanie, zwłaszcza gdy trudno im przyjąć eucharystyczny pokarm, przyjmowali go przynajmniej pragnieniem”.
Przytoczmy jeszcze nauczanie św. Jana Pawła II zawarte w encyklice Ecclesia de Eucharistia: „Warto pielęgnować w duszy stałe pragnienie sakramentu Eucharystii. Tak narodziła się praktyka Komunii duchowej, szczęśliwie zakorzeniona od wieków w Kościele i zalecana przez świętych mistrzów życia duchowego”. Na koniec odnieśmy się do refleksji papieża Benedykta XVI ze Światowego Spotkania Rodzin w Mediolanie w 2012 r. Kiedy rozmawiano tam o ograniczeniach w przystępowaniu do Komunii sakramentalnej dla rozwiedzionych osób żyjących w ponownych związkach, papież powiedział, że „nawet bez «cielesnego» przyjmowania sakramentu możemy być zjednoczeni z Chrystusem w Jego Ciele”.
Jak widać, Komunię duchową praktykowali zarówno ci, którzy mogli przyjmować Ciało Pańskie, jak i osoby, które z różnych przyczyn nie mogły tego czynić. Dla pierwszych była to dodatkowa i bardzo owocna forma modlitwy, a dla drugich – pewnego rodzaju duchowy ratunek, zwłaszcza gdy przeszkodą były nie tylko okoliczności zewnętrzne, lecz także ich grzechy.
Dlatego św. Tomasz z Akwinu, doskonale rozumiejąc różne przeciwności w przyjęciu Ciała Pańskiego, pisał w swojej Sumie Teologicznej, że do zbawienia konieczne jest „przynajmniej duchowe spożycie Eucharystii”. : „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”. J 6,53
Wszystkich obowiązuje przynajmniej duchowe spożywanie Eucharystii, bo na tym, jak stwierdziliśmy, polega zespolenie z Chrystusem. Duchowe spożywanie sakramentu, jak wiadomo, zawiera w sobie decyzję, czyli wolę przyjęcia Eucharystii. Bez decyzji przyjęcia tego sakramentu nie może się zrealizować zbawienie człowieka.
Polega na łączeniu się z Jezusem myślą i sercem. Objawiając się bł. Joannie od Krzyża, Chrystus powiedział, że w Komunii duchowej udziela jej prawie tak wielkich łask jak w Komunii sakramentalnej. Natomiast św. Alfons Maria Liguori w jednym ze swych dzieł wspomina o objawieniu, którego doznała pewna włoska zakonnica s. Paula Maresca. Chrystus pokazał jej dwa kielichy, mówiąc: „W złotym kielichu składam twoje Komunie sakramentalne, a w srebrnym – duchowe”. Mimo że jest to jedynie objawienie prywatne, to jednak wyrażona w nim prawda rozpala naszą wiarę.
Choć nie jest sakramentem, to wiąże się z pewnym duchowym wysiłkiem, jaki człowiek podejmuje z miłości do Boga. Jest ogołocona z zewnętrznej formy liturgicznej, dlatego tym bardziej wymaga wewnętrznego skupienia i świadomego wejścia w relację z Bogiem. A Bóg nie pozostaje obojętny na stęsknione za Nim ludzkie serce.
Nawet jeśli nie zawsze możemy przystąpić do Komunii sakramentalnej, to zawsze, w każdej chwili możemy wzmocnić się Komunią duchową.
Warto wspomnieć też, że praktyka Komunii duchowej nie jest obwarowana obostrzeniami dotyczącymi Komunii sakramentalnej. Nie dotyczy jej zatem post eucharystyczny, można ją praktykować częściej niż dwa razy na dobę oraz można ją praktykować także bez łaski uświęcającej i to niezależnie od tego, czy jest to stan chwilowy, czy długotrwały.
Dlatego rozróżnienie na osoby będące i niebędące w stanie łaski uświęcającej nie powinno dotyczyć samego praktykowania Komunii duchowej, ale raczej jej skutków dla jednych i drugich. Rozróżniając więc osoby w łasce i bez łaski, słusznie jest pytać nie tyle o możliwość, ile o owoce duchowej Komunii w obu tych przypadkach.
A co z osobami przeżywającymi Komunię duchową bez łaski uświęcającej? Mimo, że nie zrodzi w nich skutków zjednoczenia sakramentalnego, to nie znaczy, że nie zjednoczą się z Chrystusem wcale. Ponieważ Bóg jednoczy się z człowiekiem nie tylko sakramentalnie. Choć owo zjednoczenie sakramentalne, jak poucza Kościół, jest najskuteczniejsze, to Bóg dopuszcza do siebie ludzi także na szereg innych sposobów.
Papież Benedykt XVI w adhortacji Sacramentum Caritatis pisze tak: „Nawet wtedy, kiedy nie jest możliwe przystąpienie do sakramentalnej Komunii, uczestnictwo we Mszy Świętej pozostaje konieczne, ważne, znaczące i owocne. W tej sytuacji dobrze jest żywić pragnienie pełnego zjednoczenia z Chrystusem, za pomocą, na przykład, praktyki Komunii duchowej” (SC 55)
Komunii duchowa „sprowadza się ona do trzech aktów wiernego: aktu wiary w realną obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii; aktu miłości skierowanej właśnie ku Jezusowi oraz aktu pragnienia, aby Jezus zechciał wejść w życie, w historię wiernego”. |
Św. Alfons Liguori w traktacie pt. Prawdziwa oblubienica Chrystusowa poleca: „Uczyń wtedy akt wiary w obecność Jezusa w sakramencie, którego teraz nie możesz przyjąć; akt miłości i żalu za swoje grzechy; akt pragnienia, zapraszając Go do twej duszy. Na koniec dziękuj Mu, jak gdybyś rzeczywiście Go przyjęła”. Te wskazania wyrażają rady chyba większości nauczycieli życia duchowego.
Polecane tu „wzbudzenie pragnienia”, czy „wyrażenie miłości” łatwiej dokonać przy użyciu prostych słów modlitwy. Mogą to być gotowe formuły zawarte w wielu modlitewnikach, jak choćby znane modlitwy: „Wierzę, o słodki Jezu (…)”, czy też: „Panie, skoro nie mogę Cię teraz przyjąć sakramentalnie (…)”. Gdy Komunię duchową odbywa się poza świątynią, najlepiej przeżyć ją w odosobnionym miejscu. Taka samotność pomoże w skupieniu i zachowaniu intymności spotkania z Bogiem.
Zakończmy słowami znanej od wieków Nowenny do św. Rity: „Panie, oby każde uderzenie mojego serca stało się duchową Komunią”.
Podsumowując:
KAŻDY może przyjmować Komunię duchową. Różne oczywiście będą tego owoce. Przyjmuj przed przyjęciem Komunii św. sakramentalnej na Mszy św. Przyjmuj, kiedy nie możesz być na Mszy św. Przyjmuj, kiedy grzech śmiertelny uniemożliwia przyjęcie Komunii św. na Mszy św. Przyjmuj Komunię duchową, gdy żyjesz w związku niesakramentalnym. Przyjmuj często i w różnych okolicznościach.
Owoce będą przepotężne, jeśli tylko będziesz to robić od serca i regularnie. Powodzenia!
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
DUŻO TYCH ŚWIĘTYCH… MOŻNA NA KILKA DNI ROZBIĆ. WYbrałem dla Ciebie najważniejsze rzeczy z ich życia.
Nigdy nie wiesz jakie jedno zdanie z ich życia może być Twoim Game Changerem.
WAŻNE WSPOMNIENIA:
Polecam szczególnie do czytania:
a) 15 października niedziela: św. Teresa z Avila, karmelitanka. Ciekawe wątki z Jej życia.
b) 16 października poniedziałek: św. Jadwiga Śl. bliska zwłaszcza mieszkańcą Dolnego Śląska. W Jej wspomnienie wybrano św. Jana Pawła II.
c) 19 października, czwartek: Święci męczennicy Jan de Brebeuf, Izaak Jogues, jezuici, oraz Towarzysze, Kanada, XVII w. Przez 3 lata nikogo nie nawrócił, ale warto było czekać ;). Opis bestialskich tortur zadanych przez Indian.
d) 19 października, czwartek: św. Gerard Majella, redemptorysta, piękna historia krótkiego życia.
DZIĘKUJĘ ZA:
a) 16 października, poniedziałek: przykład dobrego pasterza i ofiary z życia ks. Józefa Jankowskiego, który był kapłanem 5 lat.
b) 19 października? czwartek: bł. Jerzy Popiełuszko, dziękuję za odwagę głoszenia prawdy i śmierć męczeńską. Oby prawda zwyciężyła!
c) 19 października, czwartek: św. Piotr z Alkantary, franciszkanin. Napisał kilka ciekawy dzieł, które można kupić.
***
PIĘKNA HISTORIA HEROICZNEJ WALKI
15 PAŹDZIERNIKA NIEDZIELA:ŚW. TERESA Z AVILA (OD JEZUSA), KARMELITANKA BOSA, DOKTOR KOŚCIOŁA, HISZPANIA, 1515-1582. Pochodziła ze szlacheckiej i zamożnej rodziny zamieszkałej w Avila. Miała dwie siostry i dziewięciu braci. Czytanie żywotów świętych tak rozbudziło jej wyobraźnię, że postanowiła uciec do Afryki, aby tam z rąk Maurów ponieść śmierć męczeńską. Miała wtedy zaledwie 7 lat. Zdołała namówić do tej wyprawy także młodszego od siebie brata, Rodriga. Na szczęście wuj odkrył ich plany i w porę zawrócił oboje do domu. Kiedy przygoda się nie powiodła, Teresa obrała sobie na pustelnię kącik w ogrodzie, by naśladować dawnych pokutników i pustelników.
Mając 12 lat przeżyła śmierć matki. Pisała o tym w swej biografii: „Gdy mi umarła matka… rozumiejąc wielkość straty, udałam się w swoim utrapieniu przed obraz Matki Bożej i rzewnie płacząc, błagałam Ją, aby mi była matką. Prośba ta, choć z dziecinną prostotą uczyniona, nie była – zdaje mi się – daremną, bo ile razy w potrzebie polecałam się tej wszechwładnej Pani, zawsze w sposób widoczny doznawałam jej pomocy”.
Kiedy poczuła się lepiej, w 20. roku życia wstąpiła do klasztoru karmelitanek w tym samym mieście. Ku swojemu niezadowoleniu zastała tam wielkie rozluźnienie. Siostry prowadziły życie na wzór wielkich pań. Przyjmowały liczne wizyty, a ich rozmowy były dalekie od ducha Ewangelii. Już wtedy powstała w Teresie myśl o reformie.
Miała wielki nabożeństwo do św. Józefa. Jemu zawdzięcza cudowne uzdrowienie ze śmiertelnej choroby. Choroba pogłębiła w Teresie życie wewnętrzne. Poznała znikomość świata i nauczyła się rozumieć cierpienia innych. Podczas długich godzin samotności i cierpienia zaczęło się jej życie mistyczne i zjednoczenie z Bogiem. Utalentowana i wrażliwa, odkryła, że modlitwa jest tajemniczą bramą, przez którą wchodzi się do „twierdzy wewnętrznej”.
Pewnego dnia, w 1557 r., wpatrzona w obraz Chrystusa ubiczowanego, Teresa doznała przemiany wewnętrznej. Uznała, że dotychczasowe ponad 20 lat spędzone w Karmelu nie było życiem w pełni zakonnym. Zrozumiała także, że wolą Bożą jest nie tylko jej własne uświęcenie, ale także uświęcenie jej współsióstr; że klasztor powinien być miejscem modlitwy i pokuty, a nie azylem dla wygodnych pań.
Miała szczęście do wyjątkowych kierowników duchowych: św. Franciszka Borgiasza (1557) i św. Piotra z Alkantary (1560-1562), który właśnie dokonywał reformy w zakonie franciszkańskim. Zabrała się najpierw do reformy domu karmelitanek w Avila. Kiedy jednak zobaczyła, że to jest niemożliwe, za radą prowincjała karmelitów i swojego spowiednika postanowiła założyć nowy dom, gdzie można by było przywrócić pierwotną obserwancję zakonną. Na wiadomość o tym zawrzało w jej klasztorze. Wymuszono na prowincjale, by odwołał zezwolenie. Teresę przeniesiono karnie do Toledo. Reformatorka nie zamierzała jednak ustąpić. Dzięki pomocy św. Piotra z Alkantary udało się jednak założyć nowy dom pierwotnej reguły.
W roku 1567 odwiedził Avila przełożony generalny karmelitów, św. Jan Chrzciciel de Rossi. Ze wzruszeniem wysłuchał wyznań Teresy i dał jej ustne zatwierdzenie oraz zachętę, by zabrała się także do reformy zakonu męskiego.
Tam spotkała neoprezbitera-karmelitę, 25-letniego o. Jana od św. Macieja (to przyszły św. Jan od Krzyża, reformator męskiej gałęzi Karmelu). On również bolał nad upadkiem obserwancji w swoim zakonie. Postanowili pomagać sobie w przeprowadzeniu reformy. Bóg błogosławił reformie, gdyż mimo bardzo surowej reguły zgłaszało się coraz więcej kandydatek.
Nie wszystkie klasztory chciały przyjąć reformę. Siostry zmobilizowały do „obrony” wiele wpływowych osób. Doszło do tego, że Teresie zakazano tworzenia nowych klasztorów (1575). Nałożono na nią nawet „areszt domowy” i zakaz opuszczania klasztoru w Avila. W tym samym czasie prześladowanie i niezrozumienie dotknęło również św. Jana od Krzyża, którego więziono i torturowano.
Pan Bóg doświadczył Teresę wieloma innymi cierpieniami. Trapiły ją nieustannie dolegliwości ciała, jak choroby, osłabienie i gorączka. Równie ciężkie były cierpienia duchowe, jak oschłości, skrupuły, osamotnienie. Wszystko to znosiła z heroicznym poddaniem się woli Bożej. Ostatecznie karmelici i karmelitanki bose zostały zatwierdzone i mogły poszerzać swoją działalność.
W odróżnieniu od pism św. Jana od Krzyża, jej styl jest prosty i przystępny. Jej dzieła doczekały się przekładów na niemal wszystkie języki świata. Do najważniejszych jej dzieł należą: Życie (1565), Sprawozd
Jest patronką Hiszpanii, chorych- zwłaszcza uskarżających się na bóle głowy i serce, dusz w czyśćcu cierpiących.
***
16 PAŹDZIERNIKA PONIEDZIAŁEK: ŚW. JADWIGA ŚLĄSKA, 1174(1180)-1243. Miała czterech braci i trzy siostry. Jedną wydano za Filipa, króla Francji, drugą za Andrzeja, króla Węgier (była matką św. Elżbiety), trzecia wstąpiła do klasztoru. W klasztorze benedyktynek uczyła się: łaciny, Pisma Świętego, dzieł Ojców Kościoła i żywotów świętych, a także haftu i malowania, muzyki i pielęgnowania chorych.
Ślub zawarła z Henrykiem Brodatym na zamku Andechs, chociaż nie jest też wykluczone, że było to we Wrocławiu lub Legnicy.
Mieli 7 dzieci, w tym 6 pochowała! Ostatnich 28 lat pożycia małżeńskiego małżonkowie przeżyli wstrzemięźliwie, związani ślubem czystości zawartym uroczyście w 1209 roku przed biskupem wrocławskim Wawrzyńcem.
Jadwiga miała w chwili składania tego ślubu około 33 lat, a Henryk Brodaty ok. 43 (na pamiątkę tego wydarzenia Henryk zaczął nosić tonsurę mniszą i zapuścił brodę, której nie zgolił aż do śmierci). Wyposażyła wiele kościołów w szaty liturgiczne haftowane ręką jej i jej dwórek. Księżna bardzo troszczyła się o to, aby urzędnicy w jej dobrach nie uciskali poddanych kmieci. Obniżyła im czynsze, przewodniczyła sądom, darowała grzywny karne, a w razie klęsk nakazywała mimo protestów zarządców rozdawać ziarno, mięso, sól itp. Zorganizowała także szpitalik dworski, gdzie codziennie znajdowało utrzymanie 13 chorych i kalek (liczba ta miała symbolizować Pana Jezusa w otoczeniu 12 Apostołów). W czasie objazdów księstwa osobiście odwiedzała chorych i wspierała hojnie ubogich.
Popierała także szkołę katedralną we Wrocławiu i wspierała ubogich zdolnych chłopców, którzy chcieli się uczyć. Starała się także łagodzić dolę więźniów, posyłając im żywność, świece i odzież. Bywało, że zamieniała karę śmierci czy długiego więzienia na prace przy budowie kościołów lub klasztorów. Jej mąż chętnie na to przystawał. Była jednak tak delikatna wobec Henryka, że zawsze to jemu zostawiała ostateczną decyzję.
Książę Henryk, w 1229 r. dostał się do niewoli Konrada Mazowieckiego; Jadwiga pieszo i boso poszła z Wrocławia do Czerska i rzuciła się do nóg Konradowi – dopiero wówczas wyżebrała uwolnienie męża, pod warunkiem jednak, że ten zrezygnuje z pretensji do Krakowa. W końcu jeszcze spadł na Henryka grom klątwy za przywłaszczenie sobie dóbr kościelnych i książę umarł obłożony klątwą. Św. Jadwiga jednak bez szemrania znosiła te wszystkie dopusty Boże.
Po śmierci męża, Henryka (19 marca 1238 r.) zamknęła się w klasztorze sióstr cysterek w Trzebnicy, który sama wcześniej ufundowała. Kiedy dowiedziała się o niezwykle surowym życiu swojej siostrzenicy, św. Elżbiety z Turyngii (+ 1231), postanowiła ją naśladować. Do cierpień osobistych zaczęła dodawać pokuty, posty, biczowania, włosiennicę i czuwania nocne. Przez 40 lat życia spożywała pokarm tylko dwa razy dziennie, bez mięsa i nabiału.
Ku czci św. Jadwigi powstała na Śląsku (w 1848 r. we Wrocławiu) rodzina zakonna – siostry jadwiżanki. Św. Jadwiga Śląska czczona jest jako patronka Śląska, archidiecezji wrocławskiej, Trzebnicy i Wrocławia; uchodźców oraz pojednania i pokoju.
Jest dosyć popularna na Dolnym Śląsku. Przedstawiana jest zazwyczaj trzymając kościół, bo fundowała wiele kościołów i jest patronką budujących się kościołów. (W najbliższym czasie raczej będzie miała w tym aspekcie wolne :D) Czasem przestawiana jest trzymając buty w ręku. Czemu?
Posiadanie butów było w średniowieczu ważnym sygnałem przynależności do określonej warstwy społecznej. Oczekiwano od księżnej zatem, że będzie chodzić w butach. Nawet spowiednik Jadwigi namawiał ją do tego. Ona teoretycznie się nawet zgodziła…
Teoretycznie, gdyż w praktyce owo „noszenie butów” potraktowała dosłownie i… nosiła swoje buty pod pachą albo, jak pokazuje to ikonografia, przewieszone przez ramię.
Jej sanktuarium znajduje się w Trzebnicy, gdzie jest pochowana. POLECAM! Do niedawna jej wspomnienie obchodzono 15 października. To obecnie w dniu św. Jadwigi Śl. św. Jan Paweł II został wybrany na papieża.
Jest patronką m.in. parafii:
– Ząbkowice Śl.,
– Mokrzeszów,
– Bolków,
– Gilów,
– Przedborowa,
– Ostroszowice,
– a także kościołów, które nie są głównym kościołem, ale leżą na terenie parafii np. kościół św. Jadwigi Śl. w Walimiu, a parafia pw. św. Barbary.
Święty Gaweł (Gall), opat, ok. 550- , Irlandia. Jeden z 12 uczniów św. Kolumbana Młodszego. Wraz ze swoim mistrzem przybył do Francji, gdzie Kolumban założył klasztor w Luxeuil, w Wogezach. Królowa Brunhilda wypędziła ich jednak z Frankonii za to, że piętnowali nadużywanie władzy z jej strony. Udali się więc do Allemanii (Niemiec), rozbitej wówczas na szereg drobnych państewek. Około roku 612 drogi Kolumbana i Gawła rozeszły się: Kolumban podążył do Włoch i założył tam słynne opactwo w Bobbio, natomiast Gaweł pozostał w Szwajcarii, gdzie ze swoimi uczniami prowadził surowe, pustelnicze życie. Kiedy zmarł biskup Konstancji, miejscowy lud i kler zaproponował Gawłowi godność biskupa, ale ten odmówił. W pustelni dokonał swoich dni, umierając w wieku ponad 90 lat.
W roku 750 św. Otmar wystawił nad grobem św. Gawła kościół i klasztor. Z czasem ku czci św. Galla nazwano opactwo St. Gallen. Stało się ono sławne w średniowieczu zarówno ze względu na liczbę mnichów, jak i ze względu na szkołę, która powstała przy opactwie. Założył ją Karol Wielki (+ 814). Z biegiem lat obok Tours i Fuldy szkoła w Sankt Gallen zdobyła największą sławę w Europie i spełniała rolę późniejszych uniwersytetów średniowiecznych.
Błogosławiony Józef Jankowski, pallotyn i męczennik, 1909-1940 Już jako dziecko lubił się modlić, jego wiara szybko się pogłębiała. Odznaczał się też wrażliwością na potrzeby innych ludzi. Bardzo wcześnie rozpoznał w sobie powołanie kapłańskie. Uczył się m.in. w pallotyńskim „Collegium Marianum” w Wadowicach, na Kopcu. Działał w kółku misyjnym i gimnazjalnej orkiestrze, a w lecie wakacje spędzał w domu, gdzie chętnie wracał, by pomagać rodzicom w pracach polowych.
W swojej pracy ks. Józef zawsze kierował się postanowieniem: „Chcę dążyć do wielkiej świętości i kochać Boga nade wszystko, ale równocześnie chcę być zapomnianym”. Dlatego powierzone funkcje pełnił ofiarnie, zapominając o sobie. W swojej pracy ks. Józef zawsze kierował się postanowieniem: „Chcę dążyć do wielkiej świętości i kochać Boga nade wszystko, ale równocześnie chcę być zapomnianym”. Dlatego powierzone funkcje pełnił ofiarnie, zapominając o sobie.
Na jego życie wewnętrzne głęboki wpływ wywarła lektura Dziejów duszy św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Z dużą gorliwością zachęcał dzieci i młodzież do wchodzenia na drogę dziecięctwa duchowego, proponowanego przez Teresę. Stał się też cenionym spowiednikiem. Pamiętając o swojej licznej i niezamożnej rodzinie, starał się być dla niej przewodnikiem duchowym.
Od 1939 r., po wybuchu II wojny światowej, był sekretarzem Komitetu Pomocy Dzieciom – organizacji, która była bardzo potrzebna, bo ojcowie rodzin byli często na froncie. Pracował także jako duszpasterz żołnierzy i ludności cywilnej. Podczas kampanii wrześniowej, walki w ramach tzw. bitwy nad Bzurą toczyły się w okolicach Ołtarzewa. Ks. Józef poszedł spowiadać rannych, a umierających przygotować na śmierć.
Z chęcią podejmował się coraz to większej ilości obowiązków, bo jak napisał, „nie godność, nie władza daje szczęście, ale zbliżenie się do Boga – miłość”. W 1941 r. został mistrzem nowicjatu. Zanotował wtedy: „Za najszczęśliwsze uważam w swym życiu chwile, które przepędziłem na serdecznej modlitwie, w bezpośrednim obcowaniu z Bogiem”.
16 maja 1941 r. został aresztowany przez gestapo, przewieziony na warszawski Pawiak, a po dwóch tygodniach okrutnych tortur zabrany, tym samym transportem co o. Maksymilian Kolbe, do obozu zagłady w Oświęcimiu. Dostał numer 16895. Przez pięć miesięcy pracował ponad siły o głodzie i w ciągłych upokorzeniach.
Naoczni świadkowie zapamiętali, z jaką godnością i spokojem znosił prześladowania, poniżenia i udręki, zadawane mu z nienawiści do wiary i kapłaństwa. Do końca był wierny zapisanym kiedyś przez siebie słowom: „Pragnę kochać Boga nad życie. Oddam je chętnie w każdym czasie, ale bez gorącej i wielkiej miłości Boga nie chciałbym iść na drugi świat”.
Nawet oprawcy dziwili się jego pokornej postawie. Aby go złamać, 16 października 1941 r. oddano go w ręce „krwiożercy” – kryminalisty Heinricha Krotta, słynącego ze swego okrucieństwa kapo podobozu Babice. Był to ten sam sadysta, który nękał o. Maksymiliana. To on poddał Józefa tak okrutnym torturom, że tego samego dnia umęczony pallotyn odszedł do Pana.
***
17 PAŹDZIERNIKA WTOREK: ŚW. IGNACY ANTIOCHEŃSKI, BISKUP I MĘCZENNIK, śm. 107. Legenda głosi, że Ignacy był tym szczęśliwym dzieckiem, które kiedyś Chrystus postawił przed uczniami swoimi i rzekł: „Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży, jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18, 1-5).
Był trzecim z kolei biskupem Antiochii (po św. Piotrze Apostole i św. Ewodiuszu). W czasie prześladowania za cesarza Trajana Ignacy został uwięziony i skazany na śmierć. Wysłano go pod eskortą żołnierzy do Rzymu, aby tam rzucić na pożarcie dzikim zwierzętom w czasie organizowanych właśnie igrzysk. W czasie tej podróży Ignacy zatrzymał się w Smyrnie, gdzie czekał na okręt. Korzystając z chwilowej przerwy, napisał 4 listy do gmin chrześcijańskich. Wyszedł mu naprzeciw św. Polikarp z liczną delegacją, by uczcić w ten sposób bohatera. Polikarp dostarczył Ignacemu materiału do pisania i zobowiązał się odesłać jego listy do adresatów.
W swoich listach Ignacy wyraził żarliwość wiary oraz głęboki pokój serca wobec czekającego go męczeństwa. Listy te są ważnym dokumentem wiary pierwotnego Kościoła. Pisał: „Pozwólcie mi się stać pożywieniem dla dzikich zwierząt, dzięki którym dojdę do Boga. Jestem Bożą pszenicą. Zostanę starty zębami dzikich zwierząt, aby się stać czystym chlebem Chrystusa. Proście za mną Chrystusa, abym za sprawą owych zwierząt stał się żertwą ofiarną dla Boga”.
Po wielu przesiadkach w różnych portach dopłynął ostatecznie do portu włoskiego, Brindisi. Stąd znowu pieszo szedł drogą lądową aż do Rzymu. Dla osiemdziesięcioletniego starca cała ta podróż była prawdziwą katorgą. Zginął śmiercią męczeńską na arenie w Rzymie, prawdopodobnie w Koloseum. Chrześcijanie zebrali ze czcią pozostałe na arenie kości Męczennika, a potem przewieźli je do Antiochii. Ostatecznie trafiły do Rzymu. Imię św. Ignacego wymieniane jest w Kanonie Rzymskim.
***
18 PAŹDZIERNIKA ŚRODA: ŚW. ŁUKASZ, EWANGELISTA. Był poganinem, a nie Żydem. Z zawodu lekarz. Należał do ludzi wykształconych i doskonale obeznanych z ówczesną literaturą. Świadczy o tym jego piękny język grecki, kronikarska dokładność informacji i umiejętność zdobywania źródeł. Jego znajomość judaizmu jest powierzchowna, a łacińskie imię wskazuje na jego pochodzenie.
Około 50 r. po raz pierwszy spotyka na swojej drodze św. Pawła, przyłącza się do niego jako uczeń, towarzysz podróży i lekarz. Swą wierność Łukasz posunął tak dalece, że jako jedyny pozostał przy św. Pawle w więzieniu w Rzymie (2 Tm 4, 11). W czasie aresztowania i dwóch lat więzienia św. Pawła w Cezarei Palestyńskiej Łukasz miał dosyć czasu, aby zapytać naocznych świadków o szczegóły, które przekazał w swojej Ewangelii.
Łukasz zostawił po sobie dwie bezcenne pamiątki, które zaskarbiły mu wdzięczność całego chrześcijaństwa. Są nimi Ewangelia i Dzieje Apostolskie. Chociaż sam prawdopodobnie nie znał Jezusa, to jednak badał świadków i od nich jako z pierwszego źródła czerpał wszystkie wiadomości. Formę i układ swej Ewangelii upodobnił do tekstu poprzedników, czyli do Mateusza i Marka. Ubogacił ją jednak w wiele cennych szczegółów, które tamci pominęli w swoich relacjach.
Jako jedyny przekazał scenę zwiastowania i narodzenia Jana Chrzciciela i Jezusa, nawiedzenie św. Elżbiety, pokłon pasterzy, ofiarowanie Jezusa i znalezienie Go w świątyni – jest więc autorem tzw. Ewangelii Dzieciństwa Jezusa. Zawdzięczamy mu niejeden szczegół z życia Matki Bożej. On także przekazał pierwsze wystąpienie Jezusa w Nazarecie i próbę zamachu na Jego życie, wskrzeszenie młodzieńca z Nain, opowiadanie o jawnogrzesznicy w domu Szymona faryzeusza, o posługiwaniu pobożnych niewiast, zapisał okrzyk niewiasty: „Błogosławione łono, które Cię nosiło”, gniew Apostołów na miasto w Samarii, rozesłanie 72 uczniów oraz przypowieści: o miłosiernym Samarytaninie, o nieurodzajnym drzewie, o zaproszonych na gody weselne, o zgubionej owcy i drachmie, o synu marnotrawnym, o przewrotnym włodarzu, o bogaczu i Łazarzu. Przekazał nam scenę uzdrowienia dziesięciu trędowatych i nawrócenie Zacheusza.
Przyznają się do posiadania jego relikwii Efez, Beocja, Wenecja i Padwa. Św. Łukasz jest patronem Hiszpanii i miasta Achai; introligatorów, lekarzy, malarzy i rzeźbiarzy, notariuszy, rzeźników, złotników. Według legendy malował portrety Jezusa, apostołów, a zwłaszcza Maryi, Matki Bożej. Jeden z nich, jak opisuje Teodor Lektor z VI wieku, cesarzowa Eudoksja, żona Teodozego II Wielkiego, zabrała z Jerozolimy i przesłała św. Pulcherii, siostrze cesarza. Według innej opowieści kopią jednego z obrazów św. Łukasza jest ikona jasnogórska.
***
19 PAŹDZIERNIKA, CZWARTEK: BŁ. JERZY POPIEŁUSZKO (1947-1984). Na chrzcie św. otrzymał imię Alfons, na cześć św. Alfonsa Marii Liguoriego, założyciela redemptorystów. Zmienione w czasie nauki w seminarium duchownym na Jerzy Aleksander.
POLECAM DOCZYTAĆ TEMAT Z POPRZEDNIEGO ROKU
https://www.swiatlowmroku.pl/
PATRON BŁ. GERHARDA HIRSCHFELDERA
Mama słysząc w czasie rekolekcji prowadzonych przez redemptorystów o św. Gerardzie Majella
wybrała takie samo imię i patrona dla swojego przyszłego syna
Św. Gerard Majella, brat-redemptorysta, 1726-1755, Italia. Po śmierci ojca Gerard uczył się krawiectwa. Przez dwa lata był kamerdynerem biskupa Lacedonii, Klaudiusza Albini. Z tego czasu pochodzi ciekawa historia. Pewnego dnia w zimie Gerard miał zgubić w studni klucz od pałacu biskupa. Pełen wiary wziął ze żłóbka figurę Dzieciątka Jezus, umieścił ją w wiadrze i opuścił do studni w przekonaniu, że Pan Jezus odnajdzie klucz, który wpadł do studni. Tak się też stało. Po śmierci biskupa (1744) Gerard powrócił do krawiectwa. Za drobną opłatą zamieszkał u wuja.
Dla uproszenia sobie łaski kruszenia serc oddawał się uczynkom pokutnym. Osobistym życiem wewnętrznym czynił więcej dobra niż niejeden płomienny kaznodzieja.
W roku 1754 jego kierownik duchowy polecił mu, żeby napisał na kartce, jakie jest jego największe pragnienie. Gerard napisał wówczas: „Bardzo kochać Pana Boga; być zawsze zjednoczonym z Bogiem; czynić wszystko dla Pana Boga; kochać wszystkich ze względu na Pana Boga; wiele dla Pana Boga cierpieć; jedyne co się w życiu liczy, to pełnienie woli Bożej”.
W tym samym roku Gerard przeszedł przez ciężką próbę, dzięki której nabył szczególnej mocy pomagania matkom i ich dzieciom. Został fałszywie oskarżony o popełnienie grzechów nieczystych z młodą dziewczyną, córką rodziny, w której domu Gerard często zatrzymywał się podczas swoich misjonarskich podróży. Święty Alfons Maria Liguori wezwał Gerarda, żeby wytłumaczył się z tych oskarżeń. Zamiast się jednak bronić, Gerard, za wzorem swego Boskiego Mistrza, milczał. W tej sytuacji św. Alfons nie miał nic innego do zrobienia, jak surowo ukarać młodego zakonnika. Zakazał mu więc korzystania z przywileju przyjmowania Komunii świętej i wszelkiego kontaktu ze światem zewnętrznym.
Nie było łatwo dla Gerarda zrezygnować z zapału o zbawienie drugich, nie da się jednak tego porównać z faktem zabronienia mu przyjmowania Komunii św. Cierpiał do tego stopnia, że prosił o pozbawienie go przywileju służenia do Mszy św., ponieważ obawiał się, że z powodu tak wielkiego pragnienia Komunii mógłby wyrwać kapłanowi z rąk konsekrowaną hostię.
Oskarżenia zostały wkrótce odwołane. Ale Gerard, który nie popadł w przygnębienie wskutek tej próby, nie przeżywał specjalnej radości, gdy został uniewinniony. W obydwu wypadkach czuł, że spełnia się wola Boża – i to mu wystarczało.
Młody organizm, spalany nadmiernym życiem wewnętrznym i surowością, zaczął gwałtownie słabnąć. Przełożeni dla ratowania zdrowia posłali brata Gerarda do Materdomini w okolicach Avellino w nadziei, że klimat górski go podtrzyma. Niestety, Gerard zmarł na rękach ojców i braci.
Gerard był lubiany przez współbraci za swoją dobroć dla wszystkich. Mimo słabego zdrowia, chętnie spieszył z pomocą i wszystkim okazywał delikatną życzliwość. Przejawiał zdolności muzyczne i poetyckie, miał też zamiłowanie do plastyki i dekoracji. Chociaż nie dokonał żadnych wielkich dzieł, jego sanktuarium w Materdomini przyciąga rocznie setki tysięcy pielgrzymów. Wśród świętych i błogosławionych zakonu redemptorystów jest jednym z najbardziej znanych i czczonych.
Za swojego orędownika uważają go szczególnie kobiety mające trudności z zajściem w ciążę i spodziewające się potomstwa. Jest też patronem dzieci (w szczególności nienarodzonych), niesłusznie oskarżonych, spowiedników i dobrej spowiedzi, braci świeckich.
ZAŁOŻYCIEL PASJONISTÓW
Święty Paweł od Krzyża, kapłan, 1694-1775, Italia. Ciężkie warunki materialne skłoniły go jako najstarszego z rodzeństwa, by wziąć na siebie pomoc w utrzymaniu rodziny. Uczęszczał do jednej ze szkół w Genui i pomagał ojcu w handlu. W roku 1715 zdecydował się udać do Wenecji, by wziąć tam udział w zbrojnej wyprawie przeciwko Turkom jako wrogom krzyża. Kiedy jednak znalazł się w Crema, na modlitwie usłyszał w kościele głos: „Twoim przeznaczeniem jest inna walka – z samym sobą, i głoszenie ukrzyżowanego Chrystusa”. Powrócił więc do rodziny, zrzekł się swojej części dziedzictwa i udał się do Sestri Ponente. Przed obrazem Matki Bożej postanowił oddać się Bożej sprawie.
Gdy miał 26 lat, ukazała mu się odziana w czarną szatę ze znakiem Męki Jezusa na piersi, znakiem krzyża i serca z napisem: JESU XPI PASSIO (Jezusa Chrystusa Męka). Najświętsza Matka poleciła Pawłowi, by założył zakon, którego członkowie odziani w podobny strój będą nieustannie czcić pamięć Męki Jezusowej.
Wraz ze swoim młodszym bratem, Janem Baptystą, udał się do Rzymu, by prosić o zatwierdzenie nowego zakonu. Nie przyjęto go jednak. Było ich bowiem tylko dwóch. Z Rzymu Paweł udał się do Gaety, do sanktuarium Matki Bożej, a potem przez trzy lata przemierzał Włochy nawołując do pokuty i umiłowania ukrzyżowanego Zbawiciela. W roku 1725 udał się ponownie do Rzymu. Od Benedykta XIII otrzymał ustne zezwolenie na gromadzenie uczniów. W tym samym czasie oddawał się posłudze chorym w szpitalach rzymskich i prywatnie pogłębiał studia teologiczne.
Kiedy jednak ponownie zaczął obchodzić wioski i miasta Włoch, z jeszcze większą żarliwością głosząc Chrystusa ukrzyżowanego i nawołując do pokuty, natrafił na gwałtowny sprzeciw miejscowego duchowieństwa. Uważano go za intruza, który bez jurysdykcji władz kościelnych głosił kazania. W tej sytuacji Paweł wystarał się u papieża Klemensa XII o zezwolenie na głoszenie Ewangelii wszędzie, gdzie się znajdzie (1731). W roku 1737 założył pierwszy klasztor.
Przybrał sobie wówczas imię Pawła od Krzyża. Aż do śmierci był wybierany na kapitułach generalnych przełożonym generalnym zakonu (obecnie znanego jako pasjoniści, czyli Zgromadzenie Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa, wcześniej jako Zgromadzenie Kleryków Bosych Najświętszego Krzyża i Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa).
Pod koniec życia, w 1771 r., św. Paweł od Krzyża wraz z matką Crocifissą Costantini (wcześniej benedyktynką) utworzył zakon sióstr klauzurowych (Zgromadzenie Męki Chrystusa). Mają one wspólną z ojcami duchowość, habit i znak Męki Pańskiej. Pasjonistki klauzurowe nie posiadają jak dotąd klasztoru w Polsce.
Natomiast od 1990 r. pracuje w Polsce czynne Zgromadzenie Sióstr Pasjonistek św. Pawła od Krzyża (założone we Włoszech w 1815 r.), które zajmuje się dziećmi i młodzieżą, zwłaszcza dziewczętami ze środowisk zagrożonych demoralizacją.
Św. Paweł od Krzyża był jednym z największych kaznodziejów XVIII stulecia. Jego pobożność cechowała pasyjność, czyli rozważanie i uczestniczenie w tajemnicy Męki Pańskiej.
Patron i orędownik nabożeństwa do Męki Pańskiej.
Św. Piotr z Alkantary, franciszkanin, Hiszpania, 1499-1562. Wyróżniała go ogromna surowość życia. Był gwardianem klasztorów w Bajadoz i Plasencji, a wkrótce prowincjałem nad wszystkimi klasztorami franciszkanów obserwantów w Hiszpanii i Portugalii. Pełniąc ten urząd, dążył do przywrócenia surowych zasad w zakonie.
Podczas kapituły w Plasencji w 1540 r. zaprezentował Konstytucje dla członków ściślejszej obserwancji. Gdy spotkało się to z gwałtowną opozycją, zrezygnował z urzędu i udał się wraz z św. Janem z Avila do eremu w Górach Arrabida w Portugalii. W 1553 r. ojciec Piotr wrócił do Hiszpanii. Przebywając w odosobnieniu, spędzając wiele tygodni na modlitwie, poszcząc i biczując się, doznał natchnienia, żeby wprowadzić jeszcze surowszą regułę do klasztorów prowincji, w celu zadośćuczynienia za szerzące się herezje i straty, jakie Kościół poniósł na skutek reformacji i osłabienia wiary. Następnie odbył boso daleką podróż do Rzymu, gdzie w 1554 r. otrzymał pozwolenie papieża Juliusza II na zreformowanie życia zakonnego poprzez wprowadzenie pierwotnej reguły franciszkańskiej.
Przyjaźnił się ze św. Teresą z Avili, reformatorką zakonu karmelitańskiego. Przez pewien czas był jej spowiednikiem i kierownikiem duchowym. To właśnie on miał duży udział w odnowie tego zakonu. Po śmierci ukazał się Teresie i powiedział: „O, szczęśliwa pokuto, która wyjednałaś mi łaskę chwały niebieskiej”.
Nawet król Jan III wybrał go na swojego spowiednika. Bóg obdarzył św. Piotra cierpliwością, z której słynął w Hiszpanii. Jego życie odznaczało się szczerym pragnieniem i praktyką życia w ubóstwie: spał cztery godziny na dobę w pozycji siedzącej, przez cały rok chodził boso i zachowywał ustawiczny post. Był jednym z wielkich kaznodziejów i mistyków żyjących w Hiszpanii w XVI wieku.
Relikwiarz, zawierający część szczątków św. Piotra z Alkantary, znajduje się w klasztorze franciszkanów św. Idziego i św. Bernardyna w Głubczycach. Patron Brazylii i Estremadury, polskiej prowincji Matki Bożej Anielskiej – ojców Franciszkanów Reformatów z Krakowa. Św. Piotra z Alkantary wzywa się podczas złośliwej gorączki. Jest też opiekunem straży nocnej z racji swego ciągłego czuwania.
Przedstawiany jest najczęściej obejmuje duży krzyż, który jest symbolem umiłowania ducha pokuty i umartwienia, a także cierpliwości i wytrwania pomimo przeciwności losu. Według udokumentowanej tradycji, to właśnie św. Piotr z Alkantary wprowadził zwyczaj stawiania krzyży misyjnych w parafiach, które przeżywają lub odnawiają misje święte. Ogromna rzeźba przedstawiająca świętego mistyka znajduje się we wnętrzu bazyliki św. Piotra w Watykanie wśród założycieli zakonów i zgromadzeń zakonnych.
Żywył szczególne nabożeństwo do św. Józefa. Zmarł modląc się na kolanach słowami Psalmu 122: „Uradowałem się, gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pańskiego” ; w samo południe w niedzielę, 18 października 1562 roku, we wspomnienie św. Łukasza Ewangelisty.
Napisał Traktat o modlitwie i medytacji. To niewielkie dzieło, w krótki i przystępny sposób opisujące konieczność i dobrodziejstwa modlitwy, było cenione przez wielu świętych, m.in. św. Teresę z Awili (Avila), św. Ludwika z Granady oraz św. Franciszka Salezego.
https://kmt.pl/pozycja.asp?
Święci męczennicy Jan de Brebeuf, Izaak Jogues, jezuici, oraz Towarzysze. Jan Brebeuf, Izaak Jogues, Karol Garnier, Antoni Daniel, Gabriel Lalemant, Noel Chabanel, Jan de Lalande i Rene Goupil, francuscy jezuici, byli misjonarzami pracującymi wśród Indian Huronów i Irokezów w Ameryce Północnej, przede wszystkim w Kanadzie. Wszyscy zostali zamęczeni przez Indian w latach 1642-1649.
Wielkie zasługi jako misjonarze w Kanadzie położyli jezuici, sulpicjanie i urszulanki (tzw. czarne). Największą przeszkodę dla ich pracy stanowiły odległości – olbrzymie, puste przestrzenie oraz dzikie szczepy Indian. Traktowali oni misjonarzy jako białych kolonizatorów, którzy przybyli tu jedynie w tym celu, by wydrzeć im ojczystą ziemię. Okrucieństwa, jakich dopuszczali się Europejczycy na Indianach, jeszcze bardziej zwiększały ich wrogość. W 1674 r. udało się jednak założyć pierwszą diecezję kanadyjską w Quebecu. Biskup Laval założył w tym mieście pierwsze seminarium duchowne, które dało początek francuskojęzycznemu uniwersytetowi, istniejącemu do dzisiaj.
PRZEZ 3 LATA NIKOGO NIE NAWRÓCIŁ,
ALE WARTO BYŁO CZEKAĆ 🙂
Jan de Brebeuf, jezuita, 1593-1649. Wyświęcony na kapłana, na własną prośbę został wkrótce skierowany na misje do Kanady. W 1625 r. udał się tam z dwoma kapłanami i dwoma braćmi zakonnymi. Podróż z Francji do Quebecu trwała 2 miesiące. Jan pozostał wśród szczepu indiańskiego Algonchini, gdzie przez pięć miesięcy uczył się języka. Swą dobrocią i okazywaną pomocą rychło pozyskał sobie serca tubylców. Dla wygody własnej i następców ułożył słownik indiańsko-francuski i gramatykę języka tegoż szczepu oraz katechizm. Nie udało mu się jednak pozyskać ani jednego z tych Indian dla Chrystusa.
Udał się więc do szczepu Huronów nad rzeką św. Wawrzyńca. I tu pozyskał przyjaźń Indian, ale nie zdołał również nikogo nawrócić. W ciągu trzech lat wyczerpującej pracy: w podróżach po pustynnych bezmiarach, w prymitywie życia, posuniętym do ostateczności, i surowości klimatu – zdołał ochrzcić zaledwie jedno umierające dziecko. Była to najcięższa próba, jaka mogła spotkać misjonarza.
Po zdobyciu Quebecu przez Anglików musiał powrócić w 1629 r. do Francji, ale po odzyskaniu Kanady przez Francuzów (1632) wyruszył znów na misje. Wraz z grupą misjonarzy powrócił niezniechęcony do pracy. W 1636 r. epidemia zaczęła niszczyć wioski Huronów. Misjonarze wychodzili z sił, by ich ratować. Zdołali ochrzcić zaledwie kilkoro umierających dzieci. Dorośli panicznie bali się chrztu. Wtedy o. de Brebeuf zdobył się na heroiczny gest: złożył ślub gotowości na wszystkie cierpienia, byle tylko pozyskać dla Jezusa dusze Indian. Właśnie ta epidemia stała się dla misjonarzy opatrznościowa. Indianie widząc, że białych zaraza się nie ima, zaczęli w nich widzieć czarnoksiężników. Ich heroiczne poświęcenie się dla nich otworzyło wreszcie ich serca. W 1649 r. było już 7 tys. ochrzczonych Indian.
Niestety, jego dzieło zostało zniszczone przez dzikich Irokezów. 16 marca 1649 r. napadli oni na wioski Huronów i wymordowali większość mieszkańców. Jan do końca zachęcał swoich wiernych: „Dzieci moje, podnieście oczy wasze ku niebu. Bóg widzi nasze cierpienia i męki. Ma dla nas piękną nagrodę”.
Irokezi ze szczególną zawziętością dręczyli misjonarza. Widać było całą wściekłość diabła w mękach, jakie zadawał ich ręką, by zemścić się za wydarte mu dusze Indian: Janowi zdzierano paznokcie, zadawano rany, położono go na palu i zaczęto palić żywcem, wypalono mu oczy, wreszcie jego głowę zanurzono w wodzie, by w ten sposób wykpić chrzest. Wściekli, że nie mogli wydobyć z ust męczennika okrzyków boleści, Irokezi zaczęli miażdżyć mu twarz, piersi i całe ciało. W końcu pełni podziwu dla jego męstwa wyrwali mu serce i pożarli je, by mieć bohaterstwo, jakie on okazał. Razem z nim zamordowano Gabriela Lalementa.
Izaak Jogues, jeuzita, 1607-1646. Na usilne prośby w roku 1636 został wysłany do Kanady. Kiedy w sierpniu 1642 r. wracał do Quebecu, został napadnięty przez Irokezów, którzy wzięli go do niewoli i przez 15 miesięcy zadawali mu wyszukane męki: przypiekano mu ciało, wyrwano paznokcie, bito żelaznymi prętami, odcięto mu kciuk u prawej ręki. Irokezi umyślnie nie zamordowali od razu misjonarza, gdyż spodziewali się okupu. Kiedy wreszcie jakiś litościwy pastor holenderski zapłacił za niego 300 funtów srebra, wypuszczono Izaaka.
W bardzo ciężkim stanie przewieziono go do Nowego Amsterdamu (Nowego Jorku), skąd wrócił do Francji. Okazywano mu tam powszechną cześć. Regentka Anna ucałowała jego pokaleczone dłonie. Bohaterski misjonarz nie myślał jednak zrezygnować z pracy misyjnej. Tak długo prosił przełożonych, aż mu pozwolili powrócić. Na życzenie rządu francuskiego doprowadził do pokoju ze szczepem Irokezów. Kiedy w 1646 r. wybuchła wśród Indian epidemia, zabobonni tubylcy, sądząc, że to on ją sprowadził na nich, zamordowali go toporem 18 października 1646 r.
W podobnie okrutny sposób zamordowano Towarzyszy Jana i Izaaka: Antoniego Daniela, Karola Garniera, Natalisa Chabanela i dwóch braci zakonnych.
Od 1926 r. w Midland (w prowincji Ontario), w miejscu, gdzie odkryto grób Jana de Brebeuf i Gabriela Lalementa, istnieje sanktuarium Jezuickich Męczenników Kanadyjskich. Modlą się tam miejscowi Indianie oraz liczni przedstawiciele kanadyjskich imigrantów. Do tego miejsca od ponad 50 lat na uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej pielgrzymuje kanadyjska Polonia (od ok. 30 lat również w pieszej pielgrzymce, której towarzyszą co roku polscy biskupi). Sanktuarium to nawiedził w 1984 r. papież św. Jan Paweł II.
***
20 PAŹDZIERNIKA, PIĄTEK: ŚW. JAN KANTY, 1390-1473. Objął funkcję wykładowcy. Stanowisko to było wówczas bezpłatne. Dlatego na swoje utrzymanie zarabiał prywatnymi lekcjami i pomocą duszpasterską jako kapłan. Wolny czas spędzał na przepisywaniu rękopisów, które były mu potrzebne do wykładów. Wśród zachowanych kopii są pisma Ojców Kościoła, św. Augustyna, św. Tomasza, a także Arystotelesa. W Miechowie Jan Kanty pełnił równocześnie obowiązki kaznodziei przy kościele klasztornym. Musiał również interesować się w pewnej mierze muzyką, gdyż odnaleziono drobne fragmenty zapisów pieśni dwugłosowych, skreślonych jego ręką.
Gdy tylko wrócił do Krakowa, objął wykłady na wydziale filozoficznym. Równocześnie jednak zaczął studiować teologię (miał wówczas już ok. 40 lat). Jednocześnie jako profesor wykładał traktaty, które przypadły mu – ówczesnym zwyczajem – przez losowanie.
Po uzyskaniu stopnia magistra (mistrza) teologii w roku 1443 Jan Kanty poświęcił się do końca życia wykładom z tej dziedziny. Pośród tych rozlicznych zajęć znajdował jeszcze czas na przepisywanie manuskryptów. Jego rękopisy liczą łącznie ponad 18 000 stron. Biblioteka Jagiellońska przechowuje je w 15 grubych tomach. Część z nich znajduje się w Bibliotece Watykańskiej. Własnoręcznie przepisał 26 kodeksów. Zapewne sprzedawał je nie tyle na swoje utrzymanie, gdyż miał je wystarczające, ile raczej na dzieła miłosierdzia i na pielgrzymki.
Był człowiekiem żywej wiary i głębokiej pobożności. Słynął z wielkiego miłosierdzia. Nie mogąc zaradzić nędzy, wyzbył się nawet własnego odzienia i obuwia. Wielokrotne dzielił się posiłkiem z biednymi. zdarzało się, iż wiktuały dane potrzebującemu bliźniemu w cudowny sposób odnawiały się na talerzu Jana. Będąc rektorem Akademii, zapoczątkował tradycję odkładania ze stołu profesorów części pożywienia codziennie dla jednego biednego. Dbał także o ubogich studentów, których wspomagał z własnych, skromnych zasobów. Przez całe życie nie zaniechał działalności duszpasterskiej. Wiemy, że krzewił kult eucharystyczny i zachęcał do częstego przyjmowania Komunii świętej, a wiele czasu poświęcał pracy w konfesjonale. Pomimo bardzo pracowitego i pokutnego życia, jakie prowadził, dożył 83 lat.
Patron uczącej się i studiującej młodzieży. Poświęcił jej przecież prawie całe swoje życie, aż 55 lat profesury. Patron profesorów i Caritasu.
***
3 RAZY ODMÓWIŁ NAPOLEONOWI
KREW CHRYSTUSA
21 PAŹDZIERNIKA SOBOTA: ŚW. KASCPER DE BUFALO, KAPŁAN, 1786-1837, ITALIA. W 1788 r. został uzdrowiony z choroby oczu za wstawiennictwem św. Franciszka Ksawerego.
Ojciec Kaspra, Antoni, był kucharzem, matka – Anuncjata z domu Quartieroni – zajmowała się synem, bo był on chorowitym chłopcem. Od najmłodszych lat często przebywał w kościele, a zapał, z jakim poznawał prawdy wiary sprawił, że zyskał przydomek „małego apostoła Rzymu”. Chciał być misjonarzem.
Często przemawiał w kościołach i na placach Rzymu, mówił jasnym i prostym językiem. Zajmował się też ewangelizacją prostych, biednych ludzi z wiosek. Ze szczególną miłością zajmował się obłożnie chorymi w hospicjach i szpitalach.
Gdy Napoleon zajął Rzym i deportował papieża, a od kapłanów zażądał złożenia przysięgi na wierność sobie, Kasper, kierując się wiernością Ojcu Świętemu, 13 czerwca 1810 r. odmówił złożenia przysięgi. Został za to zesłany do Piacenzy, a później do Bolonii. 13 września 1812 r. został uwięziony w San Giovanni in Monte, w Bolonii, za powtórne odmówienie złożenia przysięgi na wierność Napoleonowi. 12 stycznia 1813 r. przewieziono go do więzienia w Imoli. Gdy 16 maja 1813 r. po raz trzeci odmówił złożenia przysięgi, został przewieziony do fortecy w Lugo, a 10 grudnia skazano go na wyjazd na Korsykę.
W lutym 1814 r., po czterech latach wygnania i niewoli, Kasper wrócił do Rzymu. Liczył na to, że teraz za przykładem św. Franciszka Ksawerego, którego chciał naśladować, zostanie misjonarzem. Jednak wówczas powierzono mu, wraz z grupą księży i za zgodą papieża, głoszenie nauk rekolekcyjnych i misji ludowych na terenie Włoch.
Chciał wstąpić do jezuitów, ale jego spowiednik i przewodnik duchowy poradził mu, by założył własny zakon. Ponieważ chciał przybliżyć wiernym tajemnicę Krwi Chrystusa, założył, wraz z trzema towarzyszami, Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa.
Leon XII chciał go nominować na biskupa, internuncjusza w Brazylii, ale Kasper odmówił przyjęcia tej godności. W 1834 r. pomógł św. Marii de Mattias założyć Zgromadzenie Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa.
Był już tak wyczerpany, że musiał zmniejszyć swoją aktywność. Jednak gdy w grudniu 1837 r. dowiedział się, że w Rzymie wybuchła epidemia cholery, pośpieszył do miasta, by nieść posługę kapłańską wśród umierających na ulicach. Wygłaszał dla nich ostatnie nauki rekolekcyjne. Gdy sam zachorował, 27 grudnia 1837 r. w Albano otrzymał sakrament namaszczenia chorych, a dzień później zmarł.
Uznawany jest za jednego z patronów osób cierpiących na choroby nowotworowe.
Błogosławiony Jakub Strzemię, franciszkanin-arcybiskup, 1340-1409. Stawał w obronie zakonów żebrzących (głównie dominikanów i franciszkanów) przeciwko niektórym duchownym, którzy zakazywali na swoich obszarach kaznodziejom głosić Ewangelię i sprawować posługę duchową, chociaż ci mieli na to zezwolenie Stolicy Apostolskiej. Dowodem wielkiego zaufania, jakim Jakub cieszył się w Rzymie, było mianowanie go inkwizytorem na całą Ruś.
Jako misjonarz wiele razy przemierzył pieszo swoją diecezję w której głównie byli prawosławni. Za punkt wyjścia pracy obrał sobie wizytację swojej rozległej diecezji. Zamieszkał w drewnianym domku przy klasztorze lwowskim. Stamtąd udawał się do miast i osiedli. Wszędzie, gdzie byli panowie polscy, zachęcał ich do fundowania nowych kościołów, które czynił ośrodkami parafialnymi. Popierał gorliwie zakony franciszkanów i dominikanów w ich pracy misyjnej. Bardzo szybko zaczęła topnieć liczba prawosławnych, a powiększała się liczba katolików.
Jadwiga i Władysław Jagiełło darzyli go szczególnym zaufaniem. Należał do zaufanych doradców Jagiełły. Wielką miłością darzyli go też wierni. Na wiadomość, że zamierza przenieść stolicę metropolii do Lwowa, mieszkańcy miasta bardzo ofiarnie i szczodrze zabrali się do budowy katedry.
Przez całe życie był tak ubogi, że w testamencie poza szatami liturgicznymi nie miał dosłownie nic do rozdania. W swej pobożności miał szczególną cześć dla Najświętszego Sakramentu. Zarządził, aby wieczna lampka paliła się przed tabernakulum, co nie było jeszcze wówczas w Kościele stałym zwyczajem. Dominikańskiemu kościołowi Bożego Ciała we Lwowie nadał odpusty, aby zachęcić lud do licznego udziału w adoracji i wystawieniu w monstrancji, jakie wtedy zaczęło wchodzić w zwyczaj.
Święta Urszula, dziewica i męczennica. Niegdyś jedna z bardziej popularnych Świętych. Wielu wybitnych malarzy oddało jej hołd na ścianach kościołów i na płótnach; wenecki malarz Wiktor Carpaccio (+ przed 1526) zostawił nam nawet cały jej żywot w obrazach.
Według podań Urszula była córką króla Brytów (ludu celtyckiego zamieszkującego dzisiejszą Wielką Brytanię). Jako chrześcijanka postanowiła służyć Panu Bogu w dozgonnym dziewictwie. Kiedy starał się o jej rękę syn pogańskiego króla Eteriusza, Urszula ze względów politycznych nie mogła odrzucić oferty, ale wymogła na swoim ojcu, że zaczeka z zamążpójściem 3 lata, a w tym czasie odbędzie pielgrzymkę do Rzymu. Wsiadła na statki najprawdopodobniej z jedenastoma, również dziewicami, i wypłynęła z Brytanii.
Inna z legend opowiada, że w drodze Urszula ewangelizowała swoje towarzyszki, a w Rzymie odbył się ich chrzest. W drodze powrotnej, gdy silny wiatr zepchnął okręty z dziewicami aż do ujścia Renu, napotkały Hunów. Za to, że Urszula odmówiła swej ręki także Atylli, wodzowi Hunów, wszystkie zostały zamordowane. Po dokonaniu zbrodni Hunowie mieli mieć widzenie zastępów dziewic wstępujących do nieba. To sprawiło, że odstąpili od oblężenia Kolonii i opuścili tamte strony. Ciała świętych dziewic pochowano w miejscu czczonym do dziś.
Wśród towarzyszek Urszuli była m.in. św. Kordula, która początkowo zdołała uciec i skryć się, ale później ujawniła się, by ponieść męczeństwo w imię Chrystusa. Na miejscu męczeństwa powstał cmentarz Ager Ursulanus, a ku czci zamordowanych dziewic wystawiono jeszcze w tym samym wieku kościół, który na przełomie wieku IV i V powiększył rzymski senator Klemacjusz.
O popularności św. Urszuli i Towarzyszek może świadczyć także znaczna liczba kościołów pod ich wezwaniem (w Polsce ten tytuł nosi romański kościół z XII/XIII w. w Strońsku, a od XIV wieku aż do 1946 r. istniała parafia pod ich wezwaniem we Wrocławiu). Figura św. Urszuli znajduje się przy wejściu do kościoła św. Józefa w Świdnicy. Także obraz z wizerunkiem tejże świętej jest w tej świątyni, która od kilka lat jest także sanktuarium św. Józefa.
W 1493 r. Krzysztof Kolumb nazwał odkryte przez siebie na Morzu Karaibskim wyspy Archipelagiem Świętej Urszuli i Jedenastu Tysięcy Dziewic. Dziś znane są one pod nazwą Wysp Dziewiczych.
Ku czci św. Urszuli w 1535 r. św. Aniela Merici założyła w Brescii zgromadzenie zakonne urszulanek. W Niemczech istniało Bractwo św. Urszuli, do którego należeli cesarze, magnaci i biskupi. Także w Polsce jej właśnie poświęcone było najstarsze założone w Krakowie w XIV w. bractwo dewocyjne. Obecnie istnieje ok. 24 żeńskich rodzin zakonnych pod patronatem św. Urszuli o łącznej liczbie ponad 8000 sióstr w ponad 800 placówkach.
Św. Urszula odbiera cześć jako patronka szkół, młodzieży żeńskiej i dobrej śmierci. Pomaga duszom w potrzebie, w biedach wojennych. Orędowniczka szczęśliwych małżeństw i dzieci, dawniej patronka handlarzy płótnem i suknem.
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.