LXXXVIII (88) odc. Zanieś ŚWIATŁO tam, gdzie jest ciemność.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.

GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO

W PIĄTEK 8 WRZEŚNIA SĄ URODZINY MARYI TWOJEJ MAMY. ZŁÓŻ JEJ ŻYCZENIA 🙂
PAMIĘTAJ O NIEJ I DAJ JAKIŚ PREZENT :)) MOŻE PIERWSZY RAZ W ŻYCIU.

W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1.  'Nigdy czegoś takiego nie widziałem!”
2. Kiedy przychodzi szef do pracy i…
3. Spuść hamulec ręczny.

Odcinek LXXXVIII (88)
1. TEMAT: Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie?
2. TEMAT: Jaka jest najczęstsza przyczyna porzucenia faceta przez kobiety?
3. TEMAT: Potrzeba akceptacji. 

***

1. TEMAT: CIEMNO WSZĘDZIE, GŁUCHO WSZĘDZIE, CO TO BĘDZIE?
   5 września wspominamy św. Matke Teresę z Kalkuty. Kolejna niesamowita postać, którą musisz bliżej poznać! Kobietę, która otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla i przemawiała na forum ONZ. Już dwukrotnie o Niej wspominałem. Gdybyś chciał sobie przypomnieć lub uzupełnić to na końcu są linki 😉 RUUUSZAMY!

   Na co dzień spotykała się z wieloma trudnościami, a często z upokorzeniem i odrzuceniem. Pewnego dnia, gdy w sierocińcu zabrakło jedzenia dla dzieci, sama poszła żebrać. Zapukała do jednego z nich. Otworzył jej właściciel. Kiedy wyciągnęła rękę, prosząc o pomoc, dostała od niego po twarzy. Matka przemilczała ten fakt i wyciągając drugą rękę, powiedziała: „To było dla mnie, a teraz daj coś dla dzieci”. Człowiek ten poruszony jej postawą zmienił się, naprawił błąd i odtąd wspierał dzieci swoimi datkami.
   Podobną sytuację miał m.in. św. Jan Bosko i św. Klemens Maria Hofbauer. Brak uczy pokory. Brak pieniędzy uczy pokory. Jeśli Pana Jezusa upokarzano i odczucono to nasza droga musi być taka sama. Ale warto 🙂

   „Nasz dzień rozpoczynamy Mszą św. i przyjęciem Jezusa w Komunii Świętej, a kończymy godzinną adoracją Najświętszego Sakramentu.”
Kiedy siostry lub inni współpracownicy skarżyli się, że mają naprawdę dużo pracy i sugerowali, by adorację skrócić lub okresowo z niej zrezygnować, była bardzo stanowcza. Radziła wtedy, by niejako „wbrew logice” poświęcić na nią więcej czasu. Jedna z sióstr wspominała odpowiedź, jaką otrzymała ponoć od Matki przy takiej właśnie okazji: „Nie masz czasu na godzinę adoracji? To adoruj dwie godziny”.

   Jeśli jakaś z sióstr nie była 1 h na wieczornej adoracji, zabraniała jej wychodzić następnego dnia do chorych ludzi. Taka siostra nie zaniosłaby im Pana Jezusa, lecz samą siebie. Modlitwa, zwłaszcza adoracja była kluczem do sukcesu św. Teresy z Kalkuty. A jak u Ciebie z adoracją?

   „Kiedyś byłem z pewnym biskupem w Kalkucie, w jej domu dla umierających. Jest tam księga z nazwiskami 40 tys. ludzi, którzy tam zmarli. Powiedziała: „Żaden z nich nie umarł bez biletu do nieba”. „Jakiego biletu?”. „Ochrzciłam ich”. Biskup na to: „Proszę Matki, ale oni prawie wszyscy byli hinduistami albo muzułmanami! Nie rozumieli, co to Trójca Święta!”. „A Ksiądz Biskup rozumie?” – spytała. I dodała, że gdy ci ludzie umierali, pytała ich, czy chcą iść po śmierci do tego Boga, który posłał do nich siostry w białych sari. „Żaden nie odpowiedział: nie” – stwierdziła. Najpierw myślałem, że to była tylko śmieszna i inteligentna riposta. Ale potem zastanowiłem się, co to znaczyło w sensie teologicznym. Ci ludzie nie poznali katechizmu, ale poznali, czym jest miłość. Jeden z nich powiedział: „Żyłem jak zwierzę, a teraz umieram otoczony troską i miłością jak anioł”. On zrozumiał, czym jest miłość i wybrał Boga miłości. A o to przecież chodzi. Można studiować katechizm przez 10 lat i tego nie zrozumieć.”
    W niebezpieczeństwie śmierci każdy może ochrzcić drugą osobę. Wystarczy woda i słowa: „(Imię) Ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.” Sprytnie to zrobiła z tym pytaniem ich. Miała świadomość jak ważny jest chrzest św. Była poprostu wierząca i świadoma, że nie każdy idzie do Nieba.

   Teraz czas na cytaty. Są fantastyczne. Myślę, że przynajmniej kilka Ci się spodoba 😉

 „Jeśli kiedykolwiek będę Świętą — na pewno będę Świętą od ‘ciemności’. Będę ciągle nieobecna w Niebie – aby zapalić światło tym, którzy są w ciemności na ziemi.” „Lepiej jest zapalić świecę, niż przeklinać ciemność.” 
    Lucyfer, król piekła i najpięknejszy z Archaniołów, najpotężniejszy po Bogu ma imię: „Niosący światło”. Teraz tą misję Pan Jezus i Ty przejmujesz. Zanieść światło tam, gdzie jest ciemno. Ale, żeby tak uczynić, SAM MUSISZ ŚWIECIĆ!  „Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą.” Łk 8, 16 

   „Bóg nie żąda, byśmy odnieśli sukces. Ważna jest tylko wierność.” W miłości najważniejsza jest wierność. Być wiernym i nie sprzedać swojej duszy na rzecz świętego spokoju, akceptacji innych, pieniędzy, zdrowia, wyglądu zewnętrznego itd. Każdy grzech to zdrada Boga. A czy Ty już sprzedałeś swoją duszę za marności tego świata, które i tak przeminą? Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” Mt 16, 26

  „Jeśli będziemy się modlić, otrzymamy odpowiedź na wszystkie trapiące nas pytania. Bez modlitwy nie potrafiłabym pracować nawet przez pół godziny. Bóg obdarza mnie siłą dzięki modlitwie.” Szukasz odpowiedzi na jakieś pytania? Módl się. Pytaj Boga 🙂 On zna odpowiedź. Brak Ci siły? Maska rozdzielcza Twoje auta o nazwie: „ŻYCIE” posiada czerwoną kontrolkę, która wskazuje niedobór modlitwy.

   „Dzięki Bogu kazano nam iść za Chrystusem – skoro nie muszę iść przed Nim nawet w ciemności droga jest pewna.” Potrzebujesz pewności? Idź za Panem Jezusem, bo to jedyna DROGA prowadząca do Nieba. Nie Pan Jezus ma iść za Tobą i do Ciebie się dostosowywać. Tylko Ty do Niego!

   „Gdy oceniasz ludzi, nie masz czasu ich kochać.” Szczególnie my mężczyźni, potrafimy skupić się tylko na jednej rzeczy. Albo oceniasz, albo kochasz. Zmień myślenie. Zmień patrzenie.

  Zbiór modlitw: Święta Matka Teresa z Kalkuty „Nie liczy się, co robimy ani ile robimy, lecz to, ile miłości wkładamy w działanie.” O jak wiele ludzi będzie zaskoczony na Sądzie Ostatecznym! Zostaną wyciśniętę wszystkie nasze myśli, słowa i uczynki. I ile z nich wypłynie miłości?

   „Możemy się stać ludźmi wielkiej świętości, jeśli tylko będziemy tego chcieli.” A czy Ty chcesz? Tylko święci są w Niebie.

    „Nie martw się tak bardzo problemami, jakimi żyje świat, ale po prostu odpowiadaj na potrzeby konkretnych ludzi.” Bądź uważnym obserwatorem, a Bóg pokaże czym naprawdę trzeba się zająć. Skup uwagę na tym co najważniejsze, na konkretach i podstawach.

   „I ciebie, i mnie stworzono do wielkich rzeczy. Nie stworzono nas byśmy przeszli przez życie bez celu. A ową wielką rzeczą jest kochać i być kochanym.” Masz czynić wielkie rzeczy! Do tego jesteś stworzony i powołany. Nie do bycia pokurczem życiowym! Nie wiesz co robić? Kochaj!

Który święty papież jest patronem uczniów, studentów, nauczycieli oraz osób zajmujących się muzyką?
Jak nazywa się patron San Marino, który jednocześnie może być patronem magazynierów?
Dlaczego św. Mojżesz prorok i ten, który przekazał Dekalog ma rogi?
Odp. jak zawsze podkreślona, pogrubiona w kalendarzu świętych.

   „Owocem ciszy jest modlitwa. Owocem modlitwy jest wiara. Owocem wiary jest miłość. Owocem miłości jest służba. Owocem służby jest pokój. Ile jest ciszy w Twoim życiu? Ile jest modlitwy? Bez wiary, która jest siłą polegniesz. Kwestia czasu. Mądrze inwestuj.

   „Bardzo łatwo jest kochać ludzi, którzy są daleko, ale nie zawsze łatwo jest kochać tych, którzy mieszkają tuż obok nas.” Łatwo jest płakać nad dziećkiem z Afryki albo nad biednym pieskiem wyrzuconym z auta, a być niedobry dla swojej babci, która mieszka obok.

    „Miej czas na to, aby pomyśleć – to źródło mocy. Miej czas na modlitwę – to największa siła na ziemi.” Mężczyzna, który nie myśli będzie zniszczony przez jakąś toksyczną kobietę plus wpadnie w różne uzależnienia. Jak duże masz duchowe bicepsy zbudowane na różańcu?

    „Ludzie postępują nierozumnie, nielogicznie i samolubnie – kochaj ich mimo wszystko.” Bardzo podobają mi się słowa: MIMO WSZYSTKO. Są genialne! Je można wykorzystać w innym obszarach. Kiedy już masz dosyć – walcz MIMO WSZYSTKO. 

    „Miłość, aby była prawdziwa, musi kosztować, musi boleć, musi ogałacać nas z samych siebie.” O takiej miłości nie śpiewa Zenek ani nie pokazuje serial turecki. Wybierasz prawdziwą miłość czy jej podróbkę?

    „Gdy czynicie coś dobrego, róbcie to bez hałasu, jakbyście wrzucali kamyk do morza.” „A Ojciec Twój, który widzi w ukryciu odda tobie.” Mt 6,4. Buduj wielkość i wielkie rzeczy w ciszy.

    „Rodzina która się modli razem, pozostaje razem.” Jedna z głównych przyczyn rozpada tysięcy małżeństw. Już chyba znasz przyszłość swojego małżeństwa, jeśli zabraknie modlitwy?

Obiecane stare odcinki związane ze św. Matką Teresą:

Odc. XXXVI Czujesz pustkę, ciszę wokół? – ŚWIATŁO W MROKU (swiatlowmroku.pl)
 XXII odc. Życie może zwalić z nóg – ŚWIATŁO W MROKU (swiatlowmroku.pl)

P.S. MAŁA PROŚBA. JEŚLI NIE CZYTASZ ALBO BARDZO MAŁO DODATEK O ŚWIĘTYCH TO CHOCIAŻ PRZECZYTAJ O BŁ. FRYDERYKU OZAMAN (8 WRZEŚNIA) DLA MNIE OSOBIŚCIE PIĘKNA HISTORIA AMBITNEGO CZŁOWIEKA SZUKAJĄCEGO PRAWDY, A DO TEGO POLIGLOTA I PROFESOR.

***

2. TEMAT: JAKA JEST NAJCZĘSTSZA PRZYCZYNA PORZUCENIA FACETA PRZEZ KOBIETY?
     Zdrada. Niewierność. Żaden normalny mężczyzna. Żadna normalna kobieta nie chce być zdradzana. Jeśli chcesz, aby Twoje małżeństwo miało szansę przetrwać. Jeśli chcesz, być kapłanem z powołania do końca to WIERNOŚĆ JEST KLUCZOWA. Poza tym wiara polega na wierności i to się tyczy każdego katolika.

    XXI w. to wiek niewierności. Messenger, facebook, sms, tiktok, instagram, whatsup, skype, telefon, łatwa możliwość przemieszczania się itd. O wiele łatwiej niż kiedyś zdradzać. Jest więcej okazji. A my jesteśmy słabsi w odpieraniu pokus.
   
    Jeśli ŚWIADOMIE nie inwestujesz w czyste serce to jak utrzymasz wierność? Nie bez powodu Matka Boża w Fatimie powiedziała dzieciom, że najwięcej ludzie idzie do piekła z powodów grzechów nieczystości.

   Co robisz KAŻDEGO dnia, aby zachować czyste serce? CZY COKOLWIEK ROBISZ?

   Ile w ciągu dnia jest ciszy?
   
   Ile czasu spędzasz przed komputerem, internetem, telefonem, zwłaszcza w celach rozrywkowych?

   Jak radzisz sobie ze stresem i presją?

   Czy potrafisz wyrazić własne zdanie, gdy większość ma inne?

   Czy masz problemy z masturbacją i/lub pornografią?

   Ile czasu się modlisz?

   Czy oglądasz się za dziewczynami? Czy z nimi flirtujesz?

   Czy masz uzależnienie od alkoholu, papierosów, pracy?

   Czy potrafisz odpoczywać?

   Co robisz, gdy czujesz się smutny, zły?

   Czy rozumiesz i potrafisz „kontrolować” swoje emocje?

   Od czyste SERCA zależy wierność żonie, Bogu. Z brudnym sercem jest to szalenie ciężkie. A za tuż za rogiem czekają toksyczne kobiety, aby swoją ofiarę (czyli Ciebie) upolować. Czasem wystarczy jeden skok w bok i jest GAME OVER z małżeństwem. rozbita rodzina, odejście z kapłaństwa. 

   Potraktuj poważnie WYZWANIE JAKIM JEST MIEĆ CODZIENNIE CZYSTE SERCE. OD niego DROGI MĘŻCZYZNO zależy Twoje zbawienie.

   “Błogosławieni czystego serca albowiem oni Boga oglądać będą” Mt 5, 8 „Beati mundo corde, quoniam ipsi Deum videbunt.”

 ***

3. TEMAT: POTRZEBA AKCEPTACJI.
    Czy jesteś spragniony aprobaty?

    Czy szukasz dobrego słowa od kogoś?

    Jak bardzo chcesz, żeby Cię lubiano?

    Czy chcesz zostać zauważony?

    Zastanawiasz się czy to co robisz spodoba się innym?

    Boisz się być sam? 

    Im mniej wartościowy czujesz się, tym bardziej będziesz szukał akceptacji inych.

   Ucz się nowych umiejętności. Im więcej potrafisz, tym będzie wyższe poczucie Twojej wartości i większa szansa na to, żeby przeciąć chore więzi szukania akceptacji. Bycia na łasce i niełasce u kogoś. 

   Zacznij uprawiać sport. 

   Za bardzo człowieku skupiasz się na sobie. To jest forma egocentryczności. Twój świat odczuć i emocji nie jest najważniejszy, a nad nim się nadmiernie skupiasz. 

    Masz być NIEZALEŻNY OD OPINII INNYCH. A nie skrajność. Albo przejmujesz się i nie śpisz po nocach albo masz ją całkowicie gdzieś. Jeśli coś jest dobre, słuszne, potrzebne to NIEZALEŻNIE OD OPINII INNYCH RÓB TO! Na tym to polega. 

    RÓB COŚ, BO TO JEST DOBRE! A NIE PO TO, ABY BYĆ ZAAKCEPTOWANYM!

   POTRZEBA AKCEPTACJI TO ZŁUDNY BOŻEK, KTÓREMU STAWIAMY OŁTARZYKI WIERZĄC, ŻE DA NAM DOBRY NASTRÓJ, PRZYJEMNOŚĆ. SKŁADAMY MU OFIARY I ZDAJEMY SIĘ NIE WIDZIEĆ JAK DESTRUKCYJNE TO JEST DLA MOJEGO ŻYCIA. JAK KASTRUJE MNIE. 

***

DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEN: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)

***

NAMIESTNIK RZYMU STAJE SIĘ MNICHEM

3 WRZEŚNIA NIEDZIELA: ŚW. GRZEGORZ WIELKI, PAPIEŻ-BENEDYKTYN, 540-604. Jego rodzice, św. Gordian i św. Sylwia, doznają chwały ołtarzy. Na jego wychowanie miały dość duży wpływ również jego ciotki: św. Farsylia i św. Emiliana, które mieszkały w pałacu Gordiana.

Piastował różne urzędy cywilne, aż doszedł do stanowiska prefekta (namiestnika) Rzymu, znajdującego się wtedy pod władzą cesarstwa wschodniego (od roku 552). Po czterech latach mądrych i szczęśliwych rządów (571-575) niespodziewanie opuścił tak eksponowane stanowisko i wstąpił do benedyktynówWłasny, rodzinny dom zamienił na klasztor dla dwunastu towarzyszy. Ten czyn zaskoczył wszystkich – pan Rzymu został ubogim mnichem. Dysponując ogromnym majątkiem, Grzegorz założył jeszcze 6 innych klasztorów w swoich dobrach na Sycylii. W cieniu słynnego później opactwa św. Andrzeja na wzgórzu Celio trwał na modlitwie i poście.

Na prośbe papieża Pelagiusza II udał się w stroju mnicha wraz z kilkoma towarzyszami do Konstantynopola. Spędził tam 7 lat (579-586). Wykazał się dużymi umiejętnościami dyplomatycznymi. Korzystając z okazji, nauczył się języka greckiego. Ceniąc wielką mądrość i roztropność Grzegorza, papież Pelagiusz II wezwał go z powrotem do Rzymu, by pomagał mu bezpośrednio w zarządzaniu Kościołem i służył radą. Miał jednocześnie pełnić obowiązki osobistego sekretarza papieża.Święty Grzegorz Wielki

7 lutego 590 r. zmarł Pelagiusz II. Na jego miejsce lud, senat i kler rzymski jednogłośnie, przez aklamację, wybrali Grzegorza. Ten w swojej pokorze wymawiał się. Napisał nawet do cesarza i do swoich przyjaciół w Konstantynopolu, by nie zatwierdzano jego wyboru. Stało się jednak inaczej.

W tym samym roku Rzym nawiedziła zaraza, jedna z najcięższych w historii tego miasta. Grzegorz zarządził procesję pokutną dla odwrócenia klęski. Wyznaczył 7 kościołów, w których miały gromadzić się poszczególne stany.

Z tych kościołów wyruszyły procesje do bazyliki Matki Bożej Większej, gdzie papież-elekt wygłosił wielkie przemówienie o modlitwie i pokucie. Podczas procesji Grzegorz zobaczył nad mauzoleum Hadriana anioła chowającego wyciągnięty, skrwawiony miecz. Wizję tę zrozumiano jako koniec plagi. Utrwalono ją artystycznie. Do dnia dzisiejszego nad mauzoleum Hadriana, zwanym także Zamkiem Świętego Anioła, dominuje ogromny posąg anioła ze wzniesionym mieczem.

Pontyfikat Grzegorza trwał 15 lat. Zaraz na początku swoich rządów Grzegorz nadał sobie pokorny tytuł, który równocześnie miał być programem jego pontyfikatu: servus servorum Dei – „sługa sług Bożych”. Codziennie głosił słowo Boże. Usunął z kurii papieskiej niegodnych urzędników. Podobnie uczynił z biskupami i proboszczami na parafiach. Zreformował służbę wobec ubogich. Wielką troską otoczył rzymskie kościoły i diecezje Włoch. Dla lepszej kontroli i orientacji wyznaczył wśród biskupów osobnego wizytatora. Był stanowczy wobec nadużyć.

Najgorzej układały się stosunki Rzymu z Konstantynopolem. Chociaż papież utrzymywał z cesarstwem jak najlepsze stosunki, patriarchowie uważali się za równorzędnych papieżom, a nawet za wyższych od nich właśnie dlatego, że byli biskupami w stolicy cesarzy.

Rozwinął owocną działalność także na polu administracji kościelnej. Uzdrowił finanse papieskie, zagospodarował majątki. Ujednolicił i upowszechnił obrządek rzymski. Dotąd bowiem każdy kraj, a nawet wiele diecezji miały swój własny ryt, co wprowadzało wiele zamieszania.

Od pontyfikatu Grzegorza pochodzi zwyczaj odprawiania 30 Mszy św. za zmarłych – zwanych „gregoriańskimi”. Kiedy papież był jeszcze opatem benedyktynów w Rzymie, zmarł pewien mnich, przy którym znaleziono pieniądze. W owych czasach posiadanie własnych pieniędzy przez zakonnika było uważana za wielkie przestępstwo. Grzegorz, aby dać lekcję mnichom, nakazał pogrzebać ciało owego zakonnika poza klasztorem, w miejscu niepoświęconym. Pełen jednak troski o jego duszę nakazał odprawić 30 Mszy świętych dzień po dniu. Kiedy została odprawiona ostatnia Msza święta, ów zakonnik miał się pokazać opatowi i podziękować mu, oświadczając, że te Msze święte skróciły mu znacznie czas czyśćca. 

Przy bardzo licznych i absorbujących zajęciach publicznych Grzegorz także bardzo wiele pisał. Pozostawił po sobie największy zbiór listów starożytności chrześcijańskiej. Z imieniem św. Grzegorza Wielkiego kojarzy się także tradycyjny śpiew liturgiczny Kościoła łacińskiego – chorał gregoriański, który choć w pełni ukształtował się dopiero w VIII w., to jednak przypisywany jest temu Świętemu.

Średniowiecze przyznało Grzegorzowi przydomek Wielki. Historia nazwała go „apostołem ludów barbarzyńskich”. Należy do czterech wielkich doktorów Kościoła Zachodniego. Jest patronem m.in. uczniów, studentów, nauczycieli, chórów szkolnych, piosenkarzy i muzyków.

Święty Marinus, pustelnik, III-IV w. Pochodził z wysepki Arbe, położonej na Morzu Adriatyckim u wybrzeży Dalmacji. Wraz ze swoim rodakiem, św. Leonem, przybył do włoskiego portu Rimini, gdzie obaj ciężko pracowali przy ładowaniu towarów. Były to czasy panowania Dioklecjana i Maksymiana. W czasie prześladowania obaj udali się na górę Tytana (Monte Titano), gdzie wystawili kościółek św. Piotra, a obok stworzyli dla siebie skromną celę pustelniczą. Niebawem jednak rozeszli się i Leon na pobliskim wzgórzu Monteferetro (dzisiaj S. Leo) założył własną pustelnię. Po edykcie mediolańskim (313) biskup Rimini wezwał Marinusa do siebie i wyświęcił go na diakona. Wezwał także Leona i wyświęcił go na kapłana, aby ten mógł głosić Ewangelię tamtejszym góralom.

W kościele św. Piotra w San Marino odnalaziono relikwie Świętego pod głównym ołtarzem. W roku 1926 papież Pius XI podniósł kościół św. Marinusa (dawny kościół św. Piotra) do godności bazyliki. Nad bazyliką wita przechodnia łaciński napis: „Św. Marinowi (Marynowi), Patronowi i Fundatorowi Republiki”. San Marino należy do diecezji Rimini. Za bazyliką pokazują grotę-kaplicę z wykutymi ławami, które nazywają łóżkami św. Marinusa i św. Leona. 

Św. Marinus jest patronem San Marino. Można też nazwać go patronem pracujących na magazynach :). W końcu sam też ciężko pracował przy ładowaniu towarów.

Święta Feba z Kenchr, wdowa. Feba znana jest wyłącznie z Listu św. Pawła do Rzymian (Rz 16, 1-2). Apostoł mówi o niej z najwyższym uznaniem i wdzięcznością. Ta mieszkanka Kenchr oddawała najwidoczniej wiele usług Pawłowi i innym chrześcijanom, miała zaś do tego liczne okazje, bo mieszkając w jednym z dwóch portów starożytnego Koryntu, mogła ich często spotykać, zwłaszcza gdy podróżowali z Efezu do Grecji. 

Błogosławiony Gerard z Jerozolimy, zakonnik, 1040-1120, Francja (Italia).  Udał sie w pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Podczas pobytu w Ziemi Świętej zachorował i trafił do szpitala św. Jana Jałmużnika w Jerozolimie, założonego w 1070 roku przez kupców z włoskiej Republiki Amalfi. Po wyzdrowieniu wstąpił do bractwa istniejącego przy tym szpitalu. Dzięki swojej aktywności i talentom organizacyjnym został przełożonym tego szpitala i znajdującego się przy nim bractwa. Z czasem został przełożonym także leprozorium św. Łazarza za murami miasta. Uznawany jest za pierwszego wielkiego mistrza obu zgromadzeń, choć sam używał tytułu przeora lub rektora szpitala.
Błogosławiony Gerard z Jerozolimy
W 1097 roku, gdy krzyżowcy zbliżali się do Jerozolimy, dowódca fatymidzki Iftichar-ad Daul nakazał wydalenie z miasta wszystkich chrześcijan. Z niewiadomych przyczyn nakaz ten nie objął Gerarda i jego bractwa. Legenda głosi, że podczas oblężenia miasta Gerard pojawiał się na murach i rzucał w krzyżowców chlebem, tłumacząc otaczającym go muzułmanom, że chce w ten sposób pokazać oblegającym, że miasta nie zdobędą głodem i żeby złamać ich morale. Historycy przypuszczają jednak, że w ten sposób mógł przekazywać informacje krzyżowcom albo ich dożywiać. Pośrednio potwierdza to fakt, że zaraz po zdobyciu miasta bractwo i szpital otrzymały liczne przywileje i nadania. Niemniej jednak został uwięziony przez muzułmanów, był przesłuchiwany i torturowany. Dopiero upadek miasta przyniósł mu uwolnienie.

Wolny już Gerard potrafił wykorzystać nadarzającą się okazję podniesienia rangi szpitala i jego bractwa. Zmienił patrona szpitala i bractwa ze św. Jana Jałmużnika na bardziej znanego na Zachodzie św. Jana Chrzciciela. Pod jego przywództwem bractwo szpitalne zaczęło przekształcać się w zakon, uniezależniając się od benedyktynów, pod których opieką początkowo się znajdowało.

Rozszerzył działalność powstającego zakonu na tereny poza Ziemią Świętą – domy zakonne i szpitale zaczęły powstawać w miastach portowych i ważnych ośrodkach pielgrzymkowych, szczególnie we Francji i Włoszech. Brat Gerard organizował również pielgrzymki do Ziemi Świętej i wytyczył najdogodniejsze dla pielgrzymów trasy. Do ochrony pątników, a także transportów zaopatrzenia dla swoich szpitali, powołał oddział zaciężnych żołnierzy – dawnych rycerzy krucjatowych, który stał się następnie zalążkiem rycerskiego ramienia zakonów.

Błogosławiona Brygida od Jezusa Morello, zakonnica, 1610-1679, Italia. Kiedy miała zaledwie dwanaście lat, ciężko chora matka powierzyła jej opiekę nad młodszym rodzeństwem. W tych też latach zrodziło się w niej powołanie do życia zakonnego. Rodzina nie była wówczas w stanie zapewnić jej posagu wymaganego przy wstąpieniu do klasztoru. Brygida przeżyła to tak bardzo boleśnie, że ciężko zachorowała. Odzyskała zdrowie za wstawiennictwem Matki Bożej.
Błogosławiona Brygida od Jezusa Morello
W 1633 r. Brygida wyszła za mąż za Matteo Zancari i przeniosła się do jego majątku w miejscowości Salsomaggiore. W 1636 r., gdy do kraju wkroczyły wojska hiszpańskie, małżonkowie schronili się w zamku Tabiano. Gdy po zakończeniu wojny powrócili do swego majątku, mąż Brygidy zachorował na tyfus i wkrótce potem zmarł. Ich małżeństwo było bezdzietne. 27-letnia wdowa złożyła wieczysty ślub czystości i przyjęła imię Brygidy od Jezusa. Przez kilka następnych lat pozostała w Salsomaggiore, pomagała ubogim, pracowała przy tamtejszym kościele parafialnym, uczyła dzieci katechizmu i kształciła nowe katechetki.

Pragnęła wstąpić do klasztoru kapucynek, ale nie została przyjęta, bo była wdową. Pozostała w tym mieście i mieszkając samotnie prowadziła życie ascetki, praktykując modlitwy, umartwienia i pokutę. Z woli księżnej Margherity de Medici Farnese 17 lutego 1649 r. otworzyła w Piacenzy pierwszy dom nowego zgromadzenia sióstr urszulanek, których celem miało być wychowanie i edukacja dziewcząt z zamożnych rodzin. Wkrótce do klasztoru wstąpiły pierwsze kandydatki. Brygida odmówiła przyjęcia funkcji przełożonej domu, ale zgodziła się pełnić obowiązki ekonomki i „odpowiedzialnej za sprawy duchowe”.

Jej niezwykłe poświęcenie sprawie kształcenia młodzieży – co było charyzmatem nowego zakonu – potwierdzają zarówno opinie jej współczesnych, jak i jej listy do jednej z byłych wychowanek, której następnie była opiekunką duchową. Brygida ponad wszystko pragnęła „świadczyć dobro całemu stworzeniu, tak bardzo ukochanemu przez Boga, który jest jego Ojcem”.

Pomimo pogarszającego się zdrowia nie zmieniła swego stylu życia: nadal praktykowała umartwienia i pokuty. Sława jej świętości zataczała coraz szersze kręgi. Przychodzili do niej po radę biskupi, książęta oraz wierni wszystkich stanów i warstw społecznych. Brygida całą swoją ufność pokładała w Bogu i tego samego uczyła innych.

Odznaczała się wielkim nabożeństwem do świętych, zwłaszcza do św. Franciszka z Asyżu, św. Mikołaja z Bari – opiekuna jej rodziny, oraz św. Mikołaja z Tolentino, a przede wszystkim do św. Franciszka Ksawerego. Za wstawiennictwem tego świętego jezuity, apostoła Indii, doznała uzdrowienia z ciężkiej choroby. Z jej inicjatywy został on też ogłoszony drugim patronem miasta Piacenzy.

***Wizerunek NMP Matki Pocieszenia z Orchówka

28 SIERPNIA PONIEDZIAŁEK: NAJŚWIĘTSZA MARYJA PANNA, MATKA POCIESZENIA. W zakonie augustiańskim od wieków istnieje nabożeństwo i cześć Najświętszej Maryi Panny jako Matki Pocieszenia. Nie wiadomo, jaka jest jego geneza. Według legendy, Matka Boża ukazała się św. Monice, ubrana w czarny strój ze skórzanym pasem, w odpowiedzi na jej prośby o pomoc i pociechę po śmierci męża, Patrycjusza. Obiecała specjalną opiekę i pociechę Monice oraz wszystkim tym, którzy ku Jej czci noszą skórzany pas.
Powyższa legenda powstała dość późno – prawdopodobnie około XV w., gdy pojawiły tzw. mantellatki. W 1401 r. papież Bonifacy IX zezwolił zakonom żebraczym na udzielanie swojego habitu i reguł także kobietom; mantellatki miały specjalne przywileje oraz wszelkie prawa augustianów pierwszego Zakonu.

PROROK Z ROGAMI

Mojżesz, prorok i prawodawca. Mojżesz jest prawodawcą w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Ludowi dał wszystko: prawo, instytucje kultowe, kapłaństwo. Wedle tradycji żydowskich, których echem stało się przemówienie Szczepana, życie Mojżesza dzieliło się na trzy części, po czterdzieści lat każda. Ocalony z topieli, wychowywany przez własną matkę, potem przez córkę faraona, która go traktuje jak syna, otrzymuje wykształcenie i zostaje wysokim funkcjonariuszem wśród rodaków. Okres ten kończy się jednak niepowodzeniem. Mojżesz ucieka daleko od faraona (Wj 2, 15).

Przez kolejnych czterdzieści lat przebywa wśród Madianitów, z którymi wiąże się przez małżeństwo i którzy wywarli na niego jakiś wpływ, trudny do określenia. Był teraz pasterzem, który nie zajmował się losem rodaków. Ale nastąpiła interwencja Boga. Czeka go misja: wyzwolenie ludu z niewoli. W tym wszystkim nie zabrakło przeciwności, ale Mojżesz pomimo tych trudności wrócił do Egiptu i przystąpił do realizacji zadań. Zawierzając obietnicom Bożym, został wyposażony w moce cudotwórcze, a dzięki Aaronowi potrafił przekazać Boże wezwania.

Przez czterdzieści znowu lat przewodził Izraelowi. Stał się rzeczywiście jego wyzwolicielem. Jako taki przeprowadził go z niewiary do zawierzenia Bogu. To pierwsze wyzwolenie nie było czymś danym raz na zawsze. Na pustyni Mojżesz musiał bez ustanku działać, modlić się, ganić i karać, aby podtrzymać lud w wierności dla powołania. Zanim zakończył życie, dla kontynuacji tych zadań obrał Jozuego.

Dekalog przekazał ludowi Mojżesz. Stał się następnie prawodawcą, który wymagania Boże wprowadzał w przepisy szczegółowe i obyczaj. Był także żarliwym orędownikiem, bo nieustannie wstawiał się za ludem, a w tym wstawiennictwie okazywał niezwykłą wytrwałość i ofiarność. Z Bogiem rozmawiał twarzą w twarz. Pragnął poznać Jego chwałę i gdy po zakończeniu rozmowy na Synaju zstępował do ludu, jego twarz promieniowała niezwykłym blaskiem.

Według listu do Hebrajczyków, Mojżesz jakby antycypuje (wyprzedza to, co ma nastąpić) w zniewagach, wyrządzonych Chrystusowi, którego chwała przewyższa jego własną.

CIEKAWOSTKA: 

Na wyobrażenie Mojżesza z rogami w sztuce chrześcijańskiej wpływ miał specyficzny błąd? w tłumaczeniu Wulgaty, tj. Biblii przełożonej pod koniec IV na łacinę przez św. Hieronima. Chodzi dokładnie o fragment z Księgi Wyjścia (34,29) mówiący o Mojżeszu, który powraca z Góry Synaj z tablicami Dekalogu. Wymienione w oryginalnym tekście hebrajskie słowo qaran posiada dwa znaczenia: „być opromienionym” oraz „wypuszczać rogi”. Nie wiadomo dlaczego św. Hieronim przyjął to drugie. W konsekwencji opromieniona blaskiem Boga twarz proroka zamieniła się w rogatą. Od tego czasu chrześcijańscy artyści na Zachodzie, malarze fresków, obrazów czy autorzy rzeźb, za dobrą monetę przyjmowali opis z Wulgaty.

Tak prezentuje się prorok w słynnej rzeźbie Michała Anioła w rzymskiej bazylice św. Piotra w Okowach. Rogaty Mojżesz pojawia się w Biblii przetłumaczonej na język polski przez Jakuba Wujka w XVI wieku. Rogi przez wiele stuleci pełniły funkcję atrybutu Mojżesza, i w tym wyjątkowym przypadku nie miały kojarzyć się z diabelską siłą zła, tylko z mocą którą prorok otrzymał od Boga.

Święty Bonifacy I, papież, IV-V w. Innocenty I powierzył mu misję w Konstantynopolu. Po śmierci papieża Zozyma (418) obrano go jego następcą. Za jego czasów Karol z Rawenny zapoczątkował ingerencję władzy cywilnej w wybór papieża. Część kleru i wiernych opowiedziała się za kontrkandydatem Bonifacego, Eulaliuszem. Wynikłą stąd schizmę zlikwidować miał z inicjatywy cesarza specjalny synod. Kiedy jednak Eulaliusz wbrew zaleceniom monarchy wrócił do Rzymu i wywołał tam zamieszki, dwór uznał legalność pontyfikatu Bonifacego.
Był przyjacielem św. Augustyna.

Błogosławieni Jan Karol M. Bernard du Cornillet, Jan Franciszek Bonnel de Pradal i Klaudiusz Ponse, kapłani i męczennicy, Francja. Wielka Rewolucja Francuska (1789-1799) miała wśród swoich celów m.in. zniesienie katolicyzmu we Francji. Uchwalona 12 lipca 1790 r. Konstytucja cywilna kleru zakładała zniesienie konkordatu z 1516 r., podporządkowanie Kościoła państwu i przejęcie majątków kościelnych i klasztornych. Duchowni zostali zobowiązani do ceremonialnego składania tzw. przysięgi konstytucyjnej, co było równoznaczne z wypowiedzeniem posłuszeństwa Ojcu Świętemu i Stolicy Apostolskiej. Ci, którzy odmówili, poddawani byli represjom.
W okresie Rewolucji śmierć poniosło kilkanaście tysięcy katolików: duchownych, zakonników i świeckich.

Znaczna liczba duchownych zginęła także w klasztorze karmelitów przy Rue de Vaugir. Wśrod nich byli kanonicy regularni wymienini wyżej. Zostali oni beatyfikowani w dniu 17 października 1926 r. przez papieża Piusa XI wśród 191 osób, których męczeństwo udało się udokumentować.

Święta Rozalia, pustelnica, 1130-1165(1170). Żyła w grocie na Sycylii. Do dziś jest czczona w świątyni wybudowanej na miejscu jej życia, modlitwy i śmierci. Według starej opowieści urodziła się na zamku Olivella w pobliżu Bergamo jako córka księcia Sinibalda, służącegoŚwięta Rozalia królowi Normanów Rogerowi II. Przed jej urodzeniem matka otrzymała we śnie polecenie, aby nazwała ją Rozalia, będzie bowiem najpiękniejszym kwiatem rodu i wyspy. Miał to być również proroczy symbol: jej życia pokutnego (kolce róży) i niewinności (biel lilii). Kiedy rodzice przynaglali ją do małżeństwa, uciekła z pałacu do groty na pobliską górę i tam zamieszkała jako pustelnica, prowadząc życie pełne pokuty i wyrzeczeń.

Na ścianach wyryła napis: „Ja, Rozalia, córka Sinibalda, postanowiłam żyć w tej grocie dla miłości mego Pana, Jezusa Chrystusa”.

Poddawała się licznym umartwieniom, żyjąc w ścisłej łączności z Bogiem. Po pewnym czasie zmieniła miejsce pobytu, przenosząc się w okolice Monte Pellegrino pod Palermo. Nieprzyzwyczajona do surowego życia, zmarła młodo, prawdopodobnie w 1165 lub 1170 r. Podobno po śmierci ukazała się i opowiedziała ludziom o tym, jak przez kilkanaście lat przebywała w grocie, kryjąc się przed światem w maleńkim zagłębieniu skalnym.

W roku 1624 przypadkowo odkryto relikwie św. Rozalii. Odtąd zaczął się jej kult. Podanie głosi, że podczas znalezienia relikwii miała ustać zaraza, która wówczas nękała miasto Palermo i całą okolicę. Dlatego odtąd św. Rozalia jest wzywana jako patronka chroniąca od zarazy.

Bł. Maria Stella i Towarzyszki, męczennice z Nowogródka. Po napadzie wojsk niemieckich na Polskę we wrześniu 1939 roku część przerażonej ludności polskiej mieszkającej dotąd w Nowogródku opuściła swe domostwa i udała się na Wileńszczyznę. Na miejscu pozostał jedynie proboszcz. Musiał się podzielić swym dwupokojowym mieszkaniem z funkcjonariuszem NKWD. Właśnie przy parafii nowogródzkiej przyszło pracować nazaretankom.

Siostry zajęły się wychowaniem religijnym i edukacją dzieci i młodzieży. Najpierw założyły internat, następnie szkołę powszechną. Otwarte na potrzeby ludzi w czasie pokoju, tym bardziej gorliwie służyły innym podczas okupacji wojennej. Musiały jednak w czasie okupacji opuścić tak szkołę, jak i własny klasztor. Zmieniły habity na świecki strój i szukały jakiegoś zajęcia, aby zapewnić sobie skromne utrzymanie. Jedynie siostra Imelda nie zdjęła habitu. Siostry szukały odpowiedniego dachu nad głową u dobrych ludzi. Spotykały się razem tylko w kościele na Mszy św. i różańcu. Rosjanie, którzy zetknęli się bliżej z siostrami, byli pod wrażeniem ich uczciwości i rzetelności w pracy. Nie mogli wyjść z podziwu dla polskiej ludności, która bardzo licznie gromadziła się w kościele.

6 lipca 1941 roku w Nowogródku zmienili się okupanci. Okazało się szybko, że nowy okupant nie jest lepszy od poprzedniego. Niemcy staraliBłogosławione męczennice z Nowogródka się wykorzystywać antagonizmy między Białorusinami i Polakami, by skłócać ich na wszelki możliwy sposób. Obiecywali Białorusinom autonomię, a nawet niepodległość. Kiedy w 1943 r. sowieccy i polscy partyzanci zajęli miasteczko Iwieniec, Niemcy przystąpili do planowego mordowania Polaków.

Co jakiś czas organizowali „pokazowe” rozstrzeliwanie Polaków, aby zastraszyć wszystkich stawiających jakikolwiek opór. Podobna akcja miała miejsce 18 lipca 1943 roku, kiedy to aresztowano 120 osób z zamiarem rozstrzelania. Wówczas to siostry nazaretanki wspólnie podjęły decyzję ofiarowania swego życia za uwięzionych członków rodzin. Wobec kapelana i rektora fary, ks. Aleksandra Zienkiewicza, tę decyzję w imieniu wszystkich wypowiedziała siostra Maria Stella, pełniąca wtedy obowiązki przełożonej. Uwięzieni zostali wywiezieni na roboty do Rzeszy, a kilku zwolniono. Wobec zagrożenia życia jedynego w okolicy kapłana siostry ponowiły gotowość ofiary: „Ksiądz kapelan jest bardziej potrzebny ludziom niż my, toteż modlimy się teraz o to, aby Bóg raczej nas zabrał niż Księdza, jeśli jest potrzebna dalsza ofiara”. Bóg tę ofiarę przyjął.

Niemcy rozstrzelali 11 sióstr nazaretanek. Jeden z morderców opowiadał później, że siostry przed straceniem uklękły, modliły się, żegnały się ze sobą. Zarówno ks. Zienkiewicz, jak i pozostali uwięzieni ocaleli. Rok po męczeństwie sióstr ks. Zienkiewicz powrócił do Nowogródka. Dzięki jego zabiegom doczesne szczątki nazaretanek 19 marca 1945 r. ekshumowano i przeniesiono do wspólnej mogiły przy farze. Opiekowała się nią, aż do swej śmierci w 1966 roku, uratowana od rozstrzelania s. Małgorzata Banaś. Troszczyła się też o kościół. Relikwie nazaretanek znajdują się w sarkofagu w tym właśnie kościele.
Błogosławiona Maria od św. Cecylii Rzymianki
Błogosławiona Maria od św. Cecylii Rzymianki, siostra zakonna Zgromadzenia Sióstr Jezusa i Maryi, 1897-1929, Kanada. Była jedynym dzieckiem zamożnych rodziców, którzy otoczyli ją troską i miłością oraz zapewnili jej staranne wykształcenie. Ukończyła szkołę podstawową sióstr ze zgromadzenia Notre-Dame.

Po skończeniu szkoły w Bellevue wyjechała do Nowego Jorku, gdzie przez dwa lata kontynuowała studia muzyczne. Uczestniczyła także w życiu artystycznym wielkiej metropolii. Po powrocie do rodzinnego miasta dała kilka koncertów i choć odniosła znaczne sukcesy, pozostała bardzo skromna. Włączyła się w życie parafialne, odwiedzając chorych i ubogich oraz pomagając w szyciu paramentów liturgicznych.

W pierwszych miesiącach pobytu w zakonie zapadła na groźną chorobę, z której nigdy do końca się nieBłogosławiona Katarzyna z Racconigi wyleczyła i która kilka lat później spowodowała jej śmierć.

Błogosławiona Katarzyna z Racconigi, 1486-1547, Italia. Cierpiała ustawiczne prześladowania od swych domowników. Wskutek objawienia Najświętszej Maryi Panny przyjęła habit Trzeciego Zakonu Dominikańskiego i żyjąc nadal w swym domu, rozpoczęła życie jeszcze bardziej wypełnione pokutą. Chociaż pracowała jako tkaczka, oddawała się modlitwie. Wiele cierpiała dla zbawienia grzeszników. Gdy wojna pustoszyła jej ojczyznę, ofiarowała się na ofiarę zadośćuczynienia, bolejąc nad nieszczęściem i zgubą dusz. Tak jak św. Katarzyna ze Sieny, działała na rzecz pokoju w Italii i dobra Kościoła.

Zmarła po długiej i bolesnej chorobie, a natychmiast po jej śmierci w 1547 r. ustały okropności wojny.

***

5 WRZEŚNIA WTOREK: ŚW. MATKA TERESA Z KALKUTY, 1910-1997, ALBANIA (OBECNIE MACEDONIA).

Święty Wiktoryn, biskup męczennik, I w. Za panowania Trajana został on skazany na zesłanie do Cotigliano. Tam przez trzy dni wisiał głową w dół, następnie zmarł męczeńską śmiercią ok. 98 roku.

***

6 WRZEŚNIA ŚRODA: Bł. MICHAŁ CZARTORYSKI, DOMINIKANIN MĘCZENNIK, 1897-1944. Był szóstym z jedenaściorga dzieci Witolda i Jadwigi z domu Dzieduszyckiej. Atmosfera domu była przesiąknięta głęboką wiarą, zarówno matka, jak i ojciec należeli do Sodalicji Mariańskiej. W wieku trzech lat Jan przeszedł ciężką szkarlatynę, po której częściowo stracił słuch.

Po maturze zdanej w Krakowie rozpoczął studia techniczne we Lwowie i ukończył je jako inżynier architekt. W międzyczasie brał udział w obronie Lwowa w roku 1920 i otrzymał za męstwo okazane w na polu bitwy Krzyż Walecznych.

W 1926 roku, po długich wakacjach spędzonych w podróży po Francji i Belgii, Jan wstąpił do seminarium duchownego obrządku łacińskiego we Lwowie. Po krótkim pobycie w seminarium opuścił je, a w rok później, 18 września 1927 roku, przyjął w Krakowie w kaplicy św. Jacka habit dominikański.Błogosławiony Michał Czartoryski

Wybuch Powstania Warszawskiego zaskoczył o. Michała na Powiślu. Ponieważ w wyniku walk została odcięta możliwość powrotu do klasztoru, zgłosił się do dowództwa walczącego na Powiślu III Zgrupowania AK „Konrad” i został kapelanem powstańców. Większość czasu spędzał w szpitalu zorganizowanym w piwnicach firmy „Alfa-Laval” u zbiegu ulic Tamka i Smulikowskiego, opiekując się rannymi, niosąc otuchę i posługę duszpasterską. W zorganizowanej przez siebie kaplicy odprawiał Msze św.

W nocy z 5 na 6 września 1944 r. odziały III Zgrupowania AK „Konrad” wycofały się z Powiśla do Śródmieścia. W szpitalu pozostali ciężko ranni żołnierze, kilka osób z personelu medycznego, cywile i o. Michał. Po wkroczeniu oddziałów niemieckich cywile oraz sanitariuszki zostali wyprowadzeni z piwnic i mogli opuścić miasto. Ojciec Michał był gorąco zachęcany przez przyjaciół, aby zdjął habit i w cywilnym ubraniu wyszedł ze szpitala. Nie przyjął tych propozycji. Jak przekazał jeden ze świadków, „łagodnie uśmiechnął się i powiedział, że szkaplerza nie zdejmie i rannych, którzy są zupełnie bezradni i unieruchomieni w łóżkach nie opuści”. Niemcy zatrzymali go w szpitalu. Około godziny 14 w szpitalnym pomieszczeniu został rozstrzelany wraz z ciężko rannymi powstańcami, z którymi pragnął pozostać.

Święty Magnus z Füssen. Urodził sie prawdopodobnie w drugiej połowie VII wieku na terenie dzisiejszych Niemiec albo w Irlandii, historycy nie są co do tego zgodni. Nazywał sie Maginold, ale kiedy wsławił się licznymi cudami, nazwano go Magnus (z łaciny „wielki”).

Opuścił klasztor i gnany pragnieniem pracy apostolskiej dla zbawienia dusz, udał się jako misjonarz w głąb Szwajcarii i do Niemiec, by tam nieść wiarę i naukę Chrystusa. Jego pierwszą placówką misyjną była Konstancja w Szwajcarii. Tu zostawił dla utrwalenia dzieła swojego ucznia, Teodora. Następnie udał się do Tozzo i do Füssen (Bawaria). Dla ułatwienia pracy misyjnej papież Stefan IV pozwolił mu na przyjęcie święceń biskupich (771). Jest orędownikiem osób ukąszonych przez węże i żmije.

***

7 WRZEŚNIA CZWARTEK: ŚW. MELCHIOR GRODZIECKI, JEZUITA I MĘCZENNIK, 1584-1619. Musiał wyróżniać się wśród swoich kolegów, skoro – jak sam pisze w jednym ze swoich listów do rodziców (1602) – został przyjęty do Kongregacji Mariańskiej, do której przyjmowano tylko najlepszych i najwybitniejszych uczniów. Razem z nim odbywał nowicjat Stefan Pongracz, późniejszy towarzysz jego męczeńskiej śmierci. Wśród pierwszych nowicjuszy tego klasztoru znalazł się także św. Edmund Campion, stracony w Anglii za wiarę w roku 1584.

Zgodnie z ówczesnym zwyczajem zakonu, po nowicjacie nie udał się na studia, ale na praktykę nauczycielską do Brna (1605-1606) i do Kłodzka (1606-1607), gdzie jezuici mieli swoje kolegia. Równocześnie uzupełniał wykształcenie muzyczne. Od roku 1609 rozpoczął trzyletnie studia filozoficzne w Pradze. Ponieważ nie okazywał w tym kierunku większych uzdolnień, skierowano go na dwuletni kurs teologii. 

Pierwsze lata kapłańskiego życia spędził w Pradze, gdzie głosił kazania i spowiadał w języku czeskim, który poznał w czasie nowicjatu i studiów w Czechach. Przez rok pełnił obowiązki kaznodziei we wsi Kopanina. Około roku 1616 powierzono mu kierownictwo bursy praskiej dla ubogich studentów. Stanowiła ona równocześnie zalążek małego seminarium.

Kiedy wybuchła wojna trzydziestoletnia (1618-1648), Melchior udał się na Węgry i pozostał tam w kolegium jezuickim w Homonnie. Tutaj też 16 czerwca 1619 r. złożył śluby wieczyste. Wkrótce wysłano go w charakterze kapelana wojskowego do Koszyc. Razem z MelchioremŚwięty Melchior Grodziecki wysłano tam również Stefana Pongracza, który był Węgrem. Pongracz miał służyć katolikom węgierskim, a Melchior – polskim i czeskim. Swoją posługę pełnili zarówno wśród wojskowych, jak i dla małej grupy ludności cywilnej.

Kiedy wojska Rakoczego zajęły Koszyce, aresztowano także kapłanów, którzy szukali schronienia na zamku: kanonika strzygomskiego Marka Kriża (Chorwata), Melchiora Grodzieckiego i Stefana Pongracza. Pastor protestancki, Alwinczy, domagał się wymordowania wszystkich katolików w mieście. Sprzeciwiono się temu, ale wydano wyrok śmierci na trzech kapłanów. Rakoczy zatwierdził ten wyrok. Jego hajducy dokonali straszliwej egzekucji.

Po północy z 7 na 8 września 1619 r. w towarzystwie pastora Alwinczy’ego hajducy udali się na zamek. Najpierw usiłowali nakłonić kapłanów do wyrzeczenia się wiary katolickiej. Kiedy zaś groźby okazały się daremne, na miejscu zamordowali kanonika Kriża. Nad jezuitami zaś zaczęli się znęcać i torturować ich, aby wymusić na nich odstępstwo. Umocowali do belki każdego z nich i podnosili w górę. Nogi obciążano kamieniami. Ciało krajali nożami i wyrywali jego kawały obcęgami. Świeże rany przypalali pochodniami. Głowę okręcali sznurem i ściskali tak mocno, że oczy wychodziły na wierzch. Wśród niesłychanych mąk obaj jezuici powtarzali tylko imiona Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Panny. Kiedy wreszcie siły katów opadły, dobili swoje ofiary, toporem obcinając im głowy. Ciała męczenników wrzucono do kloaki.

Wieść o dokonanej zbrodni obiegła lotem błyskawicy Koszyce. Wywołała oburzenie nawet wśród protestantów. Rada miejska poleciła katowi pogrzebać ciała kapłanów. Liczne łaski i cuda przypisywane wstawiennictwu Melchiora i jego towarzyszy oraz kult zataczający coraz większe kręgi na Słowacji, Węgrzech, Morawach i Śląsku doprowadziły do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego już w roku 1628.

Błogosławiony Ignacy Kłopotowski, prezbiter, 1866-1931. W lubelskim seminarium duchownym od 1892 r. przez czternaście lat prowadził wykłady z Pisma Świętego, katechetyki, kaznodziejstwa, teologii moralnej i prawa kanonicznego. Pracował też w wikariacie katedralnym, a potem był rektorem kościoła św. Stanisława (w tym czasie pomagał prześladowanym grekokatolikom).

Błogosławiony Ignacy KłopotowskiPisał, wydawał i rozpowszechniał modlitewniki oraz tanie broszurki religijno-patriotyczne. Wydawał: dziennik „Polak-Katolik”, tygodniki „Posiew” i „Anioł Stróż” (pisemko dla dzieci), miesięczniki „Dobra Służąca” i „Kółko Różańcowe”. Łączny ich nakład wyniósł ponad 8 milionów egzemplarzy. Po odzyskaniu niepodległości wznowił i redagował „Przegląd Katolicki”, zaś pod koniec życia zaczął wydawać „Głos Kapłański”. Zakładał też księgarnie.

Mimo kłopotów z cenzurą, trudności finansowych i krytyki ze strony prasy liberalnej, trwał wiernie przy tej formie apostolstwa. Kierując się chęcią zapewnienia ciągłości zapoczątkowanej przez siebie działalności wydawniczej, 31 lipca 1920 r. założył Zgromadzenie Sióstr Loretanek, które kontynuują dzieło ks. Kłopotowskiego, prowadząc drukarnię oraz wydawnictwo, w którym ukazuje się wiele pism i książek.

Przyczynił się do powstania domów noclegowych, przytułków dla starców i kobiet oraz ochronek dla dzieci i młodzieży również w Warszawie. W 1928 r. założył Loretto k. Wyszkowa – ośrodek kolonijny dla biednych dzieci i dla staruszek. Dziś Loretto stało się sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej. Ludzie, którzy zetknęli się z nim, nazywali go „prawdziwym ojcem, opiekunem sierot”. Jako kapłan odznaczał się wielkąBłogosławiona Eugenia Picco gorliwością, umiłowaniem Boga i bliźniego, wiernością modlitwie, szczególną czcią Najświętszej Eucharystii i gorącym nabożeństwem do Matki Najświętszej.

Błogosławiona Eugenia Picco, siostra zakonna Zgromadzenia Małych Córek Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, 1867-1927, Italia. Urodziła się w rodzinie Adelaidy i Józefa Picco, słynnego niewidomego od urodzenia muzyka z mediolańskiej La Scali. Jej matka często towarzyszyła mężowi w zagranicznych podróżach, pozostawiając dziecko u rodziców męża. W kilka lat po urodzeniu Eugenii ojciec porzucił rodzinę i wyjechał do Ameryki, a matka zamieszkała z innym mężczyzną. Eugenia spędzała swoje dzieciństwo i młodość w niereligijnym i zepsutym moralnie środowisku rodzinnym: początkowo pozostawała pod opieką babci, a później mieszkała z matką, zaznając wielu cierpień, zwłaszcza ze strony ojczyma.

31 sierpnia 1887 r. wstąpiła do Zgromadzenia Małych Córek Najświętszych Serc Jezusa i Maryi w Parmie. Była osobą o głębokim życiu duchowym. Z Eucharystii czerpała apostolską miłość, która otwierała jej serce na każde cierpienie, ból, czyniąc ją matką wszystkich.

***

8 WRZEŚNIA PIĄTEK: URODZINY ! NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, KRÓLOWA POKOJU. Pismo Święte nigdzie nie wspomina o narodzinach Maryi. Tradycja jednak przekazuje, że Jej rodzicami byli św. Anna i św. Joachim. Byli oni pobożnymi Żydami. Mimo sędziwego wieku nie mieli dziecka. W tamtych czasach uważane to było za karę za grzechy przodków. Dlatego Anna i Joachim gorliwie prosili Boga o dziecko. Bóg wysłuchał ich próśb i w nagrodę za pokładaną w Nim bezgraniczną ufność sprawił, że Anna urodziła córkę, Maryję.Narodziny Maryi

Wprowadzenie tego święta przypisuje się papieżowi św.Sergiuszowi I w 688 r. , którego również wspominamy 8 września. W Polsce święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny ma także nazwę Matki Bożej Siewnej. Był bowiem dawny zwyczaj, że dopiero po tym święcie i uprzątnięciu pól zaczynano orkę i siew. Lud chciał najpierw, aby rzucone w ziemię ziarno pobłogosławiła Boża Rodzicielka. Do ziarna siewnego mieszano ziarno wyłuskane z kłosów, które były wraz z kwiatami i ziołami poświęcane w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, by uprosić sobie dobry urodzaj. Na Podhalu święto 8 września nazywano Zitosiewną, gdyż tam sieje się wtedy żyto. W święto Matki Bożej Siewnej urządzano także dożynki.

We Włoszech i niektórych krajach łacińskich istnieje kult Maryi-Dziecięcia. We Włoszech istnieją nawet sanktuaria – a więc miejsca, gdzie są czczone jako cudowne figurki i obrazy Maryi-Niemowlęcia w kołysce. Do nich należą między innymi: Madonna Bambina w Forno Canavese, Madonna Bambina w katedrze mediolańskiej – najwspanialszej świątyni wzniesionej pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Czwarte sanktuarium Matki Bożej-Dzieciątka jest w Mercatello – znajduje się tam obraz namalowany przez św. Weronikę Giuliani (+ 1727).

Dzisiejsze święto przypomina nam, że Maryja była zwykłym człowiekiem. Choć zachowana od zepsucia grzechu, przez całe życie posiadała wolną wolę, nie była do niczego zdeterminowana. Tak jak każdy z nas miała swoich rodziców, rosła, bawiła się, pomagała w prowadzeniu domu, miała swoich znajomych i krewnych. Dopiero Jej zaufanie, posłuszeństwo i pełna zawierzenia odpowiedź na Boży głos sprawiły, że „będą Ją chwalić wszystkie pokolenia”.

Maryja ukazuje się dzieciom w Gietrzwałdzie

JEDYNE OBJAWIENIA UZNANE W POLSCE

Najświętsza Maryja Panna Gietrzwałdzka. Gietrzwałd znajduje się między Olsztynem a Ostródą. Stał się sławny dzięki objawieniom Matki Bożej, które miały miejsce 19 lat po Lourdes i trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Wizjonerkami były trzynastoletnia wtedy Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Matka Boża, która ukazała się im na klonie, przemówiła po polsku. Jej głównym przesłaniem było zachęcenie ludzi do gorliwego odmawiania różańca. Maryja podczas objawień przedstawiła się jako „Niepokalane Poczęcie”

Święty Sergiusz I, papież, VII w. Już na samym początku swego pontyfikatu okazał niezłomną postawę: nie ugiął się, kiedy Justynian II żądał podpisania uchwał z Trullo (synodu odbytego pod kopułą pałacu cesarza), które między innymi zawierały sformułowania dotyczące wysokiej rangi Konstantynopola oraz inne zapisy, wrogie wszystkim zwyczajom zachodnim.

Cesarz chciał wtedy Sergiusza – jak niegdyś Marcina I – ująć i uprowadzić, ale w obronie papieża stanął lud rzymski oraz ściągnięte z Rawenny milicje. Wysłannik cesarza musiał się ratować ucieczką. Znalazł w końcu schronienie pod łóżkiem papieża, który go ocalił.
Sergiusz utrzymywał dobre stosunki z Anglią (Aldhelm) i Francją, a Wilibrordowi, którego wysiłki popierał. Do liturgii zachodniej wprowadził święta maryjne obchodzone na WschodzieZaśnięcie (15.08), Hypapante (Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni 2.02), Narodzenie (8.09) i Zwiastowanie (25.03), a także święto Podwyższenia Krzyża (14.09).

PROPAGATOR RÓŻAŃCA

Błogosławiony Alan de la Roche, dominikanin, 1428-1476, Francja. Odegrał pewną rolę w reformie swojego zakonu. Najwięcej jednak wsławił się rozpowszechnianiem różańca. Jemu to właśnie różaniec zawdzięcza swój wygląd: Alan zaproponował podział na 15 dziesiątek, które razem tworzą 150 pozdrowień anielskich i 15 tajemnic do rozważania. Tak ułożony różaniec zakonnik nazwał Psałterzem Maryi. Był żarliwym propagatorem tej modlitwy.

Dla nadania trwałości dziełu założył bractwo Różańca świętego w Douai w roku 1470. Za nim poszły dalsze. Jak wyznał, miał szczęście kontaktować się ze świętym Dominikiem (+ 1221) i od niego otrzymać rozmaite wskazówki.

MEGAZDOLNY. POLIGLOTA.
NAUCZYŁ SIĘ PRZYNAJMNIEJ 8 JĘZYKÓW OBCYCH, ABY CZYTAĆ KSIĘGI INNYCH RELIGII W ORYGINALE I UDOWODNIĆ, ŻE TO KATOLICYZM JEST JEDYNĄ PRAWDZIWĄ RELIGIĄ.

Błogosławiony Fryderyk Ozanam, 1813-1853, Italia. Jego ojciec był lekarzem w służbie cesarza Napoleona I Bonaparte. Matka pochodziła z bogatej rodziny kupieckiej z Lyonu. Jako dziecko widziała na własne oczy okrucieństwa rewolucji francuskiej – widziała, jak jej rodziców wleczono do więzienia i jak mordowano jej brata. Wiedziała więc, co w praktyce oznaczają propagandowe hasła „wolność, równość, braterstwo”. Dlatego wiarę w Boga i miłość do drugiego człowieka uczyniła fundamentem swojego życia. Mały Fryderyk niejednokrotnie odwiedzał z nią ubogie rodziny. Co niedzielę prowadziła dzieci na Mszę świętą. Gdy w Lyonie założono zespół pielęgniarek, jego przewodniczącą została właśnie matka Ozanama. Świadectwo takiej miłości, wyniesione z domu rodzinnego, przez całe życie było drogowskazem dla Fryderyka.

W 1839 roku ukochana matka umarła na jego rękach. Ostatnimi jej słowami były akt wiary, nadziei i miłości. Brat Alfons był księdzem oddanym działalności misyjnej, natomiast najmłodszy Karol został lekarzem, tak jak ojciec. Fryderyk ukończył szkołę w Lyonie, okazując od najwcześniejszych lat nieprzeciętne uzdolnienia. Mając żywy charakter, nie uniknął trudności, jakie przynosi życie. Wątpliwości i pokusy wobec wiary, jakie przebył, nauczyły go wielkiej wyrozumiałości dla niewiary innych, nauczyły go też cenić sobie wiarę jako skarb najdroższy, któremu warto poświęcić swe życie.

W tym okresie duży wpływ wywarł na niego profesor filozofii, ks. Noirot. Nie tylko potrafił on skutecznie rozwiewać wątpliwości rodzące się w duszy młodzieńca, lecz umiał także rozbudzać w uczniach zainteresowania naukowe i przyzwyczajał ich do samodzielnej pracy umysłowej. Już jako piętnastoletni chłopiec Fryderyk odczuwał potrzebę uzasadnienia wiary za pomocą nauki. Wtedy powstała w nim myśl napisania dzieła, które później częściowo zrealizuje. Był to projekt rozprawy, która biorąc za punkt wyjścia najstarsze tradycje religijne różnych ludów, miała udowodnić prawdziwość religii katolickiej.

Idąc za zachętą ojca ukończył studia prawnicze, lecz pozostał wierny swym głębokim zainteresowaniom. Nauczył sięPoliglota Stockowych Ilustracji, Wektorów & Klipartów – (826 Stock Illustrations) sanskrytu, hebrajskiego, łaciny i greki, niemieckiego, angielskiego, hiszpańskiego i włoskiego. Pragnąc napisać dzieło religijne o poszukiwaniu Boga przez człowieka, postanowił przestudiować w oryginale święte księgi wszystkich ważniejszych religii. Swe studia kontynuował w Paryżu, do którego przybył w 1831 roku. Był zaskoczony niskim poziomem nauki na tak sławnym uniwersytecie, który okazał się być twierdzą ateizmu i relatywizmu. Nowego ducha w jego życie tchnęło spotkanie ze znajomym ojca, wielkim chrześcijaninem i zarazem wielkim uczonym matematykiem, fizykiem i astrononem, André M. Amperem. Amper, geniusz, który po różnych błędach wreszcie odnalazł drogę ku katolickiej wierze, zyskał sympatię Ozanama. Jego głęboka pobożność, całe jego życie świadczyły o tym, że nauka i religia są nierozdzielne.

w 1833 udało się zaczęło się spełniać jego marzenie o wspólnocie braterskiej, w której młodzi mogliby wspomagać się w wierze. Troska o najuboższych wypełniła odtąd całe życie Fryderyka. Pragnął głosić Ewangelię swym świadectwem. Paryż tamtych lat pełen był kontrastów, obok bogatych mieszczan istniały całe dzielnice nędzy i ubóstwa. Dzięki pomocy siostry miłosierdzia, Rozalii Rendu, młodzi studenci odkryli ogrom niesprawiedliwości systemu politycznego i społecznego ówczesnej Francji. Zaczęli odwiedzać ubogie rodziny robotnicze, niosąc im wszechstronną pomoc, udzielając jej niezależnie od przekonań religijnych. Uważali bowiem, iż głoszenie samej Ewangelii byłoby obłudą. W taki sposób powstała pierwsza organizacja charytatywna założona przez świeckich i przez nich prowadzona.

Fryderyk nigdy nie chciał się wyróżniać, nie przyjął więc godności przewodniczącego założonej przez siebie organizacji. Na patrona pierwszych konferencji wybrano św. Wincentego a Paulo, najbliższego swą duchowością temu, co sami odczuwali. W liście do jednego z przyjaciół Fryderyk pisał: „Powinniśmy upaść do stóp ubogich i powiedzieć wraz z Apostołami: (…) Jesteście naszymi mistrzami, a my jesteśmy waszymi sługami, jesteście dla nas świętymi obrazami tego Boga, którego my nie widzimy, i nie wiedząc, jak Go kochać inaczej, kochamy Go w waszych osobach”.Błogosławiony Fryderyk Ozanam

Fryderyk podróżował po Niemczech, Anglii i Hiszpanii. Był bardzo pracowity. W ciągu zaledwie 40 lat swego życia opublikował łącznie 297 pism i rozpraw. Jeszcze bardziej zadziwiała jego wewnętrzna głębia. Wkrótce, mimo przerwania studiów, dzięki swej działalności adwokackiej w Sądzie Królewskim w Lyonie, mógł dołączyć do tytułu doktora prawa – tytuł doktora filozofii. W wieku 27 lat otrzymał profesurę prawa handlowego w Lyonie. Nauczał z takimi sukcesami, że zaproponowano mu, by obok profesury prawa handlowego, przejął, za wysokie dochody, katedrę literatury powszechnej na Akademii w Lyonie. Ozanam wolał jednak pozostać nauczycielem akademickiej młodzieży w stolicy, przy dużo niższych dochodach. W 1840 roku, gdy jako pierwszy z ośmiu kandydatów zdał egzamin, otrzymał profesurę literatury obcej na uniwersytecie w Paryżu. Był pierwszym, od dłuższego czasu, profesorem katolikiem na paryskiej Sorbonie.

Jego największym pragnieniem było głoszenie prawdy z katedry uniwersyteckiej, o co modlił się przed każdym wykłademPrawda była jego największą Miłością. Tą Prawdą był dla niego Jezus Chrystus. Chciał się nią dzielić wszędzie i ze wszystkimi.

Swego życia Fryderyk nie spędził samotnie. W 1841 roku ożenił się z córką dyrektora Akademi Lyońskiej Soulacroix, z którym był w przyjaźni. Każdego miesiąca dawał jej kwiaty. Był także bardzo czułym ojcem. Bóg obdarzył go tylko jednym dzieckiem – Amelią. Wcześniej żona Fryderyka dwukrotnie poroniła tak bardzo oczekiwane dziecko. Tym razem nadzieja stała się rzeczywistością, a nowy obowiązek stał się kolejnym błogosławieństwem w życiu Fryderyka.

Od samego początku swego życia był słabego zdrowia. Mając zaledwie 40 lat, zapadł na nieuleczalną chorobę nerek. Do końca życia utrzymywał ożywioną korespondencję z licznymi znajomymi i przyjaciółmi. W zimie 1852 roku pracował jeszcze normalnie na uniwersytecie. Gdy rodzina, biorąc pod uwagę jego coraz bardziej pogarszający się stan zdrowia, starała się wpłynąć na niego, by przerwał swe zajęcia, Ozanam odpowiedział: „Nie, mam do spełnienia obowiązek. Muszę pozostać na posterunku. Umrę na nim, jeśli trzeba będzie umrzeć”.

Zły stan zdrowia zmusił go do wyjazdu na południe Francji, do Biarritz. I tu jednak nie marnował czasu. Założył nowe konferencje św. Wincentego a Paulo. Późną jesienią 1852 roku udał się dwukrotnie do Hiszpanii, potem do Pony i Tuluzy, a następnie do Montpellier, Marsylii, Nicei, Genui i Florencji. Wszędzie odwiedzał chorych przy miejscowych konferencjach wincentyńskich, rozmawiał z nimi, dzielił się cierpieniem. Pracował jeszcze w bibliotekach, robił plany.

Jednak do nieuleczalnej wówczas choroby nerek dołączyło się ostre zapalenie opłucnej. Ostatnią zimę swojego życia Fryderyk spędził w Pizie. Po przyjeździe do Marsylii, cztery dni przed śmiercią, poprosił, by w ostatniej godzinie życia zapalić świecę, którą dostał w prezencie od swojego przyjaciela. Była to świeca z sanktuarium w Loretto. Cały czas modlił się półgłosem. Otoczony rodziną zapadał w spokojny sen. Przebudzając się, dziękował braciom za ich starania, dodawał otuchy żonie, pocałował córkę i pobłogosławił ją. Przed śmiercią uczynił drżącą ręką znak krzyża i donośnym głosem powiedział: „Mój Boże, zlituj się nade mną”. To były jego ostatnie słowa.

W dniu 22 sierpnia 1997 roku w Paryżu, w katedrze Notre Dame, podczas Światowego Dnia Młodzieży, św. Jan Paweł II, który jeszcze jako młody student sam był członkiem konferencji św. Wincentego a Paulo, ogłosił Fryderyka Ozanama błogosławionym.

1000 KCAL DZIENNIE I 12 GODZIN DZIENNIE PRACY W KAMIENIOŁOMACH

Błogosławiony Władysław Błądziński, michalita i męczennik, 1908-1944. Jego ojciec zmarł, gdy Władek był małym chłopcem i odtąd matka musiała sama zajmować się wychowaniem trojga dzieci. W wieku 11 lat Władek został wysłany do zakładu wychowawczego i szkoły dla sierot, prowadzonej przez michalitów w Miejscu Piastowym. Uczył się tam m.in. krawiectwa. Pięć lat później wstąpił do michalitów. 

Pierwszą, i jedyną jak się miało okazać, placówką, do której został posłany i w której rozpoczął pracę z sierotami i opuszczonymi chłopcami, stał się zakład wychowawczy w Pawlikowicach. Ks. Władysław prowadził tam zajęcia w gimnazjum, przygotowującym do kapłaństwa, i w szkole zawodowej. Pomagał też w pracy duszpasterskiej w miejscowej parafii i kościele pw. św. Michała Archanioła. Był m.in. nauczycielem przyrody i zajmował się hodowlą jedwabników.

Po wybuchu II wojny światowej Pawlikowice znalazły się w granicach Generalnej Gubernii. Niemcy zabronili prowadzenia nauki w zakładzie wychowawczym na poziomie wyższym niż w zakresie szkoły zawodowej. Już pod koniec 1939 r. ks. Władysław rozpoczął jednak tajne nauczanie młodzieży w zakresie gimnazjalnym i licealnym. W zakładzie kolportowano ponadto konspiracyjną polską prasę, ukrywano broń, pomagano uciekinierom.

24 kwietnia 1944 r. wskutek donosu jednego z wychowanków, niejakiego Leopolda Włodka, Niemcy przeprowadzili w Pawlikowicach kolejne przeszukanie. Ks. Błądzińskiego w domu nie było, wracał właśnie z Wieliczki. Napotkani po drodze sąsiedzi ostrzegali go, że w zakładzie są Niemcy, sugerowali, by nie wracał, by się ukrył, przeczekał. Nie posłuchał. Choć rewizja nie przyniosła żadnych konkretnych rezultatów, ks. Władysława i trzech innych księży zatrzymano i rozpoczęto – na terenie zakładu – ich przesłuchania. Następnego dnia wszystkich przewieziono do osławionego krakowskiego więzienia na ul. Montelupich.Błogosławiony Władysław Błądziński

Tam przesłuchania przyjęły ostrzejszą formę: znęcania się i katowania. Próbowano wymusić na Władysławie zeznania w sprawie tajnego nauczania. Po trzech miesiącach podsunięto mu do podpisu dokumenty, obciążające przełożonych Zgromadzenia. Nie ugiął się, a wszystkie zarzuty wziął na siebie. Pozostali aresztowani zostali zwolnieni i powrócili do Pawlikowic.

Z więzienia na Montelupich ks. Władysława przewieziono, prawdopodobnie w lipcu 1944 r., do niemieckiego obozu koncentracyjnego Groß-Rosen koło Strzegomia.  Obóz ten należał według niemieckiej klasyfikacji do III kategorii i był jednym z najcięższych. Więźniów przymuszano do pracy w kamieniołomachPrzez 12 godzin na dobę musieli wynosić bloki granitu ważące kilkadziesiąt kilogramów każdy. Jakiekolwiek uchybienie stawało się okazją do katowania więźnia przez załogę niemiecką, które niejednokrotnie doprowadzało do śmierci maltretowanego. Głodowe racje żywnościowe (ok. 1000 kilokalorii dziennie), brak opieki lekarskiej oraz terror oprawców powodowały olbrzymią śmiertelność.

Ks. Władysław nie przetrwał w tych warunkach zbyt długo. Prawdopodobnie 8 września 1944 r. odszedł do Pana. Gdy przewrócił się podczas pracy, jeden z Niemców dopadł do niego, skopał go i zepchnął w skalistą przepaść, skąd ks. Władysław już nie wyszedł.

Błogosławiony Adam Bargielski, kapłan i męczennik, 1903-1942. Myślał o karierze wojskowej i dlatego też wstąpił do Szkoły Podchorążych Piechoty Polskich Sił Zbrojnych w Ostrowi Mazowieckiej. Pół roku później przeważyło jednak powołanie kapłańskie i 5 stycznia 1925 r. rozpoczął studia w seminarium duchownym w Łomży.

Jeszcze w czasie posługi w Łabnie, w 1936 r., wyraził pragnienie wstąpienia do marianów z zamiarem posługi misyjnej w USA, ale jego ordynariusz nie wyraził zgody i prosił go o kontynuowanie pracy duszpasterskiej w swojej diecezji. Adam decyzję biskupa przyjął z pokorą. 
Błogosławiony Adam Bargielski
Znany był z zamiłowania do pracy z młodzieżą i szacunku do każdego spotkanego człowieka. Mimo rosnącego terroru, ofiarnie próbował dalej prowadzić posługę duszpasterską. Gestapo zatrzymało proboszcza parafii Myszyniec, 83-letniego ks. Klemensa Sawickiego. Ks. Adama akurat nie było na plebanii – odwiedzał z posługą duszpasterską chorego. Gdy wrócił, natychmiast udał się na posterunek gestapo w Myszyńcu. Zwrócił się z prośbą o zwolnienie proboszcza i w zastępstwie zaofiarował siebie. Niemcy prośbę uwzględnili. Znalazł się w celi.
Skierowano go do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Działdowie, który dla setek polskich kapłanów stał się obozem przejściowym przed wysłaniem do obozów w Niemczech. Został wywieziony do Dachau.

Po miesiącu, 25 maja 1940 r., został zabrany do obozu Mauthausen-Gusen w Austrii. Przeżył piekło tego obozu. Po ponad pół roku, 9 grudnia 1940 r., w ramach gromadzenia polskich duchownych z różnych obozów koncentracyjnych, zawieziono go z powrotem do Dachau.

Wprawdzie w obozie istniała kaplica, ale polscy księża nie mieli od pewnego momentu do niej dostępu. Zmuszani byli do wyczerpującej pracy fizycznej, poddawani licznym szykanom i prześladowaniom fizycznym. Pozbawiono ich cieplejszej odzieży, co w surowym klimacie podalpejskim kończyło się wyniszczającymi chorobami. Kapłanom polskim nie wolno było odprawiać Mszy św., odmawiać brewiarza, modlić się czy mieć przy sobie jakichkolwiek przedmiotów kultu religijnego. Zakazano niesienia pomocy duchowej umierającym. Mimo tego, za pośrednictwem więźniów zmuszanych do pracy w Monachium, postarano się o hostie, komunikanty i Msze św. odprawiano potajemnie.

15 września 1941 r. kapłani odmówili wpisania na tzw. listę „volksdeutschów” i nie wyparli się polskości i godności kapłańskiej. Represje się nasiliły – Niemcy zdecydowali wówczas o fizycznej likwidacji polskiego duchowieństwa przetrzymywanego w Dachau. Został zamordowany 8 września 1942 r. przez obozowego strażnika.

NAWRÓCIŁA MĘŻA-KATA

Błogosławiona Serafina de Montefeltro, 1434-1478. Była kuzynką papieża Marcina V. Rodzice osierocili ją w dzieciństwie, wychowywana byłaBłogosławiona Serafina z Montefeltro przez krewnych. W wieku 14 lat, wbrew jej woli, wydano ją za mąż za starszego od niej o blisko 30 lat Aleksandra Sforzę, który rządził wówczas w Pesaro.

Małżeństwo przyniosło Serafinie same cierpienia – trudny i emocjonalnie niedojrzały mąż kilkakrotnie nastawał na jej życie, podejrzewając o wyimaginowane zdrady. W końcu, po kilku latach małżeństwa, przymusił ją do przebywania w klasztorze klarysek, do którego została przyjęta po otrzymaniu papieskiej dyspensy.

Spotykające ją niepowodzenia i przykrości Serafina przyjmowała z podziwu godną cierpliwością. Wiodła surowe życie, pełniła czyny pokutne i ofiarowała je za nawrócenie męża. Jej modlitwy zostały wysłuchane – Aleksander Sforza zmienił swoje życie, modlitwą i pokutą starał się zadośćuczynić za dawne grzechy. W końcu przyszedł do furty klasztornej, błagając Serafinę o przebaczenie. Serafina przeżyła w klasztorze 21 lat, po śmierci męża (1475) została ksienią.

Błogosławiony Wilhelm z Saint-Thierry, cysters-opat, 1080-1148, Belgia. Zaczął działalność pisarską, dzięki której pozostawił po sobie sporo dzieł z zakresu teologii, życia duchownego i zakonności. Zbierał materiały do żywota św. Bernarda.

***

Święty Piotr Klawer chrzczący Murzynów9 WRZEŚNIA SOBOTA: ŚW. PIOTR KLAWER, JEZUITA, 1580-1654, HISZPANIA-KOLUMBIA. Urodził się w zamożnej rodzinie rolniczej. Wcześnie stracił matkę i starszego brata. Studia teologiczne Piotr odbywał w Barcelonie (1608-1610). Właśnie w tym czasie jezuici otworzyli w Kolumbii misję. Św. Piotrowi nakazano przerwać studia i wyjechać tam do pracy wśród niewolników murzyńskich, których wówczas masowo zwożono z Afryki w charakterze niewolników – jako darmowej, najtańszej siły roboczej. Przewożeni w najprymitywniejszych warunkach, często nieszczęśliwi, nie wytrzymywali długiej podróży. Bezceremonialnie wyrzucano ich wtedy na pożarcie rekinom, które gromadami towarzyszyły tragicznym konwojom. Epidemie niemniej licznie dziesiątkowały ofiary barbarzyństwa. Nie znano bowiem współczesnych środków sanitarnych, zresztą uważano je za rzecz zbędną. Sumienie uspokajano naiwnym twierdzeniem, że Murzyni nie są ludźmi i nie mają duszy.

Wstrząśnięty niedolą i krzywdą czarnych braci, Piotr Klawer oddał się posłudze wobec nich. Stał się niewolnikiem niewolników. Swoim bezgranicznym poświęceniem chciał chociaż w małej części wynagrodzić im krzywdę. Na kartce formuły ślubów zakonnych Piotr dopisał znamienne słowa: Piotr Klawer, sługa Etiopczyków. Tak wówczas nazywano Murzynów. Jako kapłan mógł służyć Murzynom wszechstronną pomocą duchową i materialną: starał się dla spragnionych o orzeźwiający napój, dla wygłodniałych o posiłek, dla nagich o jakiś ubiór, dla chorych o lekarstwa. Energicznie interweniował tak u osób prywatnych, jak i u władz, by ulżyć niedoli niewolników. Osobnym ślubem zobowiązał się im służyć. Jego bezgraniczne miłosierdzie otwierało mu ich serca. Miał pozyskać dla wiary i osobiście ochrzcić kilkadziesiąt tysięcy Murzynów.

Siły do ponad 40!!!-letniej posługi Piotr Klawer znajdował w rozważaniu Męki Pańskiej, w codziennej Mszy świętej i w serdecznym nabożeństwie do Matki Bożej. Patron misji wśród Murzynów. Bł. Maria Teresa Ledóchowska (+ 1922), założyła Stowarzyszenie św. Piotra Klawera dla Misji Afrykańskiej.

PIĘKNY PRZYKŁAD DUCHA OFIARY

Błogosławiona Aniela Salawa, dziewica, należała do III Zakonu św. Franciszka, 1881-1922. Urodziła się w wielodzietnej, ubogiej rodzinie chłopskiej w Sieprawiu pod Krakowem. Jej rodzice byli bardzo pobożni, a matka mimo wielu zajęć i obowiązków nie zaniedbywała wspólnej modlitwy rodzinnej, głośnego czytania książek i czasopism religijnych. Aniela odznaczała się niezwykłą urodą. Ukończyła jedynie dwieBłogosławiona Aniela Salawa klasy szkoły elementarnej, ponieważ musiała pomagać matce przy gospodarstwie. Mimo wątłego zdrowia zawsze była bardzo chętna do pracy.

Jako młoda dziewczyna, jesienią 1897 r. udała się do Krakowa, gdzie podjęła pracę jako służąca. W dwa lata później bardzo przeżyła śmierć swojej 25-letniej siostry. Uświadomiła sobie wówczas, jak bardzo kruche jest życie. Po głębokim namyśle zdecydowała się na złożenie ślubu dozgonnej czystości. W 1900 r. przystąpiła do Stowarzyszenia Sług Katolickich św. Zyty, którego zadaniem było niesienie pomocy służącym. 

Wywierała bardzo silny wpływ na otoczenie. Dzieliła się pożywieniem i pieniędzmi z biedniejszymi od siebie. Garnęły się do niej zwłaszcza najmłodsze służące, dla których była matką i przyjaciółką. W 1912 r. Aniela Salawa wstąpiła do III zakonu św. Franciszka i złożyła profesję dla świeckich. Zafascynowana duchowością Biedaczyny z Asyżu, okazywała niezwykłą wrażliwość na działanie Ducha Świętego. Modlitwa umacniała ją w cierpliwym dźwiganiu codziennego krzyża. Wszelkie urazy i poniżenia składała w ofierze Bogu za grzeszników. Umiała przebaczać i odpłacać dobrem za zło.

W czasie I wojny światowej – mimo że bardzo pogorszył się jej stan zdrowia, nasiliły się dolegliwości płuc i żołądka – pomagała w krakowskich szpitalach, niosąc pomoc i wsparcie rannym żołnierzom. Opiekowała się także jeńcami wojennymi. W 1916 r. podupadła jednak na zdrowiu tak, że konieczna stała się hospitalizacja. Po wypisaniu ze szpitala nie mogła już podjąć pracy zarobkowej. Ostatnie pięć lat życia spędziła w nędzy, z pogodą ducha dźwigając krzyż choroby. Swoje cierpienia ufnie ofiarowała Chrystusowi jako wynagrodzenie za grzechy świata. W tym czasie wiele też modliła się, czytała, rozmyślała.  Zmarła na gruźlicę 12 marca 1922 r. w krakowskim szpitalu św. Zyty. Umierała samotnie, opuszczona przez wszystkich, wśród straszliwych cierpień, ale w głębokim zjednoczeniu z Chrystusem jako tercjarka franciszkańska.

Święty Piotr z Pébrac, kapłan, XI w. , Francja. U początków swego kapłaństwa obsługiwał klasztor sióstr w Saint-Pierre-les-Chases (Haute-Loire). Tam to jedna z zakonnic miała go – nieskutecznie – namawiać do grzechusanctimonialis femina quae potius daemonialis dicenda est (siostra zakonna, która powinna być nazwana bardziej demoniczna) – mówi o niej biograf. U jego grobu wypraszano sobie uzdrowienia z febry.

BÓG ŚCIGAŁ GO

Błogosławiony Jakub Laval, kapłan, 1803-1864, Francja. Po zdaniu matury udał się na studia uniwersyteckie z medycyny. Jako doktor medycyny obrał sobie miasteczko Saint-Andre. Był to w jego życiu najsmutniejszy okres: zaniedbał się zupełnie w praktykach pobożnych, zobojętniał na sprawy religijne, a nawet przeszkadzał własnej służącej w wypełnianiu obowiązków religijnych.

Bóg ścigał go swoją łaską. Jakub rozczytywał się w dziełach religijnych, by poznać prawdę. W roku 1832 postanowił pojednać się z Bogiem. Podszedł już w pobliże konfesjonału, ale w ostatniej chwili stchórzył, zabrakło mu odwagi i odszedł. Jak sam wyznał: „Opieram się Bogu”. Opierał się jeszcze przez dwa lata. Z powodu intryg zazdrosnych kolegów musiał opuścić Saint-Andre i zamieszkać w Ivry-la-Bataille (1834). Tu zamieszkał chwilowo u państwa Simon. Pod ich wpływem wrócił do praktyk religijnych. Równocześnie zaczęło budzić się w nim pragnienie kapłaństwa.
Błogosławiony Jakub Laval
W wieku 35 lat został kapłanem. W roku 1839 otrzymał nominację na proboszcza w wiejskiej parafii w Pinterville, liczącej zaledwie 480 wiernych. Spotkał się tu z biedą materialną i jeszcze większą biedą religijną wiernych. Przekonany, że swoją misję musi rozpocząć od postu i modlitwy, pokutował za swoich parafian i długie godziny codziennie się za nich modlił. Leżenie krzyżem, noszenie włosiennicy, posiłek mniej niż nędzny – to próby pozyskania miłosierdziu Bożemu dusz, które zostały mu powierzone.

Dzielił się z biednymi, czym tylko mógł, leczył chorych, nie żądając innej zapłaty, jak tylko zachowywania przykazań. Katechizował, w konfesjonale był zawsze do dyspozycji. Równocześnie jednak odezwało się w nim silne pragnienie oddania się pracy misyjnej. Zapoznał się z działalnością zgromadzenia Misjonarzy Najświętszego Serca Maryi. Gdy do Francji przybył biskup z wyspy Mauritius, William Collier, prosząc o misjonarzy, Bł. Jakub zgłosił się natychmiast. Przełożony wyraził zgodę. 

Mauritius był wówczas kolonią brytyjską, dzisiaj jest niepodległym państwem. Liczba mieszkańców wyspy wynosiła ok. 140 tys., z czego katolików – 80 tys., ale wśród nich mniej niż 1 procent wypełniało swoje obowiązki religijne.

Pokochali go serdecznie i nie nazywali inaczej, jak „nasz Ojciec”. Mszę niedzielną odprawiał w samo upalne południe, gdy biali spali, aby tubylcy czuli się swobodnie. Zorganizował dla nich nabożeństwo różańcowe, Drogę Krzyżową, rozmyślania. Kiedy wybuchła epidemia cholery, z heroicznym oddaniem służył zarażonym. Powoli zdołał pozyskać wszystkich tubylców, którzy widzieli w nim przyjaciela. Zabrał się wtedy do pracy wśród białych. Dla nich zaczął organizować podobne nabożeństwa. Wciągał gorliwszych do pracy apostolskiej. W ten sposób założył konferencję św. Wincentego a Paulo do stałej opieki nad starcami, chorymi i ubogimi.

Na wyspie znajdowało się znane więzienie. Gorliwość apostolska i tam go skierowała. Czynił, co mógł, by ulżyć doli więźniów, a równocześnie pracował nad ich umoralnieniem. Jednak zabójczy klimat robił swoje, a nadmierna praca i surowe życie wyczerpały przedwcześnie resztę sił o. Jakuba. 2 maja 1856 roku upadł w konfesjonale, rażony atakiem apopleksji. Po wyzdrowieniu podjął na nowo pracę, ale kolejne ataki w roku 1860 wyczerpały go tak dalece, że musiał zrezygnować nawet z odprawiania Mszy świętej (1862).Błogosławiony Piotr Bonhomme

W jego pogrzebie uczestniczyło 40 tys. osób. Odtąd na grób „ojca” spieszą pielgrzymi każdego dnia, a w rocznicę jego śmierci gromadzi się co roku ok. 60 tys. pątników. Przybywają katolicy, protestanci, muzułmanie, hindusi, konfucjoniści – wszystkie te bowiem wyznania mają na wyspie swoich przedstawicieli. Dokumenty z czasów pobytu o. Lavala na wyspie stwierdzają setki nawróceń, chrztów, uporządkowanych małżeństw.

Błogosławiony Piotr Bonhomme, kapłan, 1803-1861, Francja. Został skierowany do dwóch parafii w swej rodzinnej miejscowości, gdzie poświęcił się przede wszystkim pracy z dziećmi i młodzieżą. Szkolnictwo katolickie po rewolucji rozpoczynało swą działalność niemal od podstaw. Postanowił również otworzyć przy parafii oprócz już 2 szkół, hospicjum prowadzone przez zakonnice. Nie znalazł jednak żadnego zgromadzenia zakonnego gotowego zaangażować się w to dzieło. Zwrócił się więc do wychowanek „Dzieci Maryi”. Z pierwszej grupy dziewcząt, które podjęły się pracy w hospicjum, zrodziło się z czasem Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej z Kalwarii.

Jako doskonały kaznodzieja i cierpliwy spowiednik stał się znany w sąsiednich parafiach. W 1836 r. odkrył w sobie powołanie zakonne i zapragnął wstąpić do karmelitów. Nie uzyskał jednak zgody biskupa i posłuszny jego woli, poświęcił się głoszeniu rekolekcji i misji ludowych z grupą diecezjalnych misjonarzy.

W 1848 r. stracił głos i od tej pory poświęcił się duchowej opiece nad założonym przez siebie zgromadzeniem. Postępująca choroba krtani coraz bardziej izolowała go od świata, a zarazem uwrażliwiała na problemy głuchoniemych. W 1854 r. otworzył dla nich szkołę w Mayrinhac-Lentour, a dwa lata później powstał ośrodek dla głuchoniemych w Paryżu, prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej z Kalwarii.

I W PRALNI ZNALAZŁA BOGA

Błogosławiona Maria Eutymia Üffing, dziewica i zakonnica, 1914-1955, Niemcy. Dane jej było doświadczyć cierpienia już w dzieciństwie. Nabyta wówczas krzywica pozostawiła trwały ślad w jej życiuCodziennie uczestniczyła w Mszy świętej. Wokół Eucharystii budowała wszystkie swe dni. Była pobożnym, cichym i radosnym dzieckiem, wyróżniającym się niezwykłym skupieniem podczas modlitwy. 

Wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, zwanych popularnie klementynkami. W kilka dni po ślubach rozpoczęła pracę w szpitalu św. Wincentego w Dinslaken. Między godzinami przeznaczonymi na modlitwę i na wypełnianie obowiązków pielęgniarki, znajdowała czas naBłogosławiona Maria Eutymia Üffing przygotowania do teoretycznego i praktycznego egzaminu z zakresu pielęgnacji chorych. W tym czasie świat ogarnęła II wojna światowa.

Powierzono jej opiekę nad chorymi jeńcami wojennymi i obcokrajowcami. Opiekowała się nimi z troską i serdecznością. Po zakończeniu wojny została skierowana do prowadzenia pralni w Dinslaken, a następnie w klinice św. Rafała w Münster. Pokornie przyjęła decyzję przełożonych. Całe życie służyła chorym i ubogim, dlatego także w zwykłej pralni potrafiła odnaleźć wolę Boga i wiernie Mu służyć.

Pod koniec 1954 r. zachorowała na raka. Po długich cierpieniach zmarła 9 września 1955 roku. Nie była teologiem, nie była pisarzem, ale świadectwo jej życia, jej proste i bezwarunkowe oddanie się na służbę ludziom cierpiącym stało się pięknym odbiciem Bożej miłości.

Św. Jan Paweł II podczas beatyfikacji Marii w dniu 7 października 2001 roku przypomniał całemu światu słowa Błogosławionej: „Bóg potrzebuje mnie, abym była promieniem słońca, który rozjaśnia każdy dzień”.

Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię: 
 BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN. 
   

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.