LXXXVII (87) odc. Nigdy czegoś takiego nie widziałem!
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Mała Arabka i poderżnięte gardło.
2. Czy fizyczność jest niezbędna do sukcesu?
3. Wieczny głód cz. III.
Odcinek LXXXVII (87)
1. TEMAT: 'Nigdy czegoś takiego nie widziałem!”
2. TEMAT: Kiedy przychodzi szef do pracy i…
3. TEMAT: Spuść hamulec ręczny.
***
1. TEMAT: „NIGDY CZEGOŚ TAKIEGO NIE WIDZIAŁEM!”
Tym tematem chciałem się już dawno zająć. Jednak były ważniejsze. Ten mógł poczekać.
Dzisiaj spojrzę na reprezentację Polski w piłce nożnej. Miałem świetny ubaw jak czytałem komentarze pod wywiadem trenera Santosa po przegranej z Czechami 3-1 i Mołdawia 3-2.
Myślę, że każdy z nas potrzebuję co jakiś czas dozę humoru. Kabarety są obecnie bardzoooo średniej jakości. Niektóre Stand upy są na wysokim poziomie. Jednak mnóstwo wulgaryzmów i tematów dotyczących współżycia, upijania się itd. może jest początkowo śmieszne, ale ogólnie to bardziej zaszkodzi niż pomoże.
Oprócz śmiesznych memów, śmiesznych filmików jako kompilacji np. z teleturniejów ciekawą opcją jest czytanie komentarzy pod jakimiś filmami. Czasami są bardzo mądre, czasem mega zabawne. 🤣🤣🤣
Oczywiście nie oglądałem meczu Polski z Czechami i Mołdawią. Szkoda mi na to czasu. Moim zdaniem ludzie ambitni, świadomi tego co jest do zrobienia, naprawienia itd. nie będą marnowali czasu na oglądanie jakiś meczy. Zaraz jakiś kibic się oburzy. Ja siedziałem w piłce nożnej, zwłaszcza dotyczącej Realu Madryt ok. 17 lat. Wyrosłem z tego i za to Bogu dziękuję. Marnowanie czasu.
Ci zagorzali kibice, jeśli nie mają z tego pieniędzy, to marnują swój czas. Gdyby byli szczerzy i odpowiedzieli na proste pytanie: Co masz do poprawienia w swoim życiu? Czym ważnym teraz trzeba się zająć? Relacją z żoną? Z dziećmi? SPowiedź św. z całego życia? Zadbanie o zdrowie? Jest co robić, a mecze to jedno z tych najmniej ważnych spraw do zrobienia.
Dla mnie oglądanie namiętnie wiadomości, meczów, jeśli to nie Twoja praca to forma uzależnienia, ucieczki itd. Jasne. Jak ktoś raz na ruski rok z rodziną czy kolegami obejrzy to nie ma tragedii. Ale proszę Księdza mi coś należy się od życia. Chcę odpocząć itd. Myślę, że są znacznie lepsze sposoby odpoczywania niż ogladanie meczy czy wiadomości 😉
Przejdźmy do naszych polskich gwiazd.
Dla przypomnienia garść osiągnięć polskiej myśli szkoleniowej:
1) Czechy-Polska 3-1. 2 gole stracone w ciągu pierwszy 3 minut meczu! W tym pierwszy gol stracony w 27 sek. meczu. Najszybciej stracony gol w historii meczów reprezentacji! Do 86 minuty przegrywali 3:0.
2) Mołdawia-Polska 3-2. Polska wygrywała 2:0 po pierwszej połowie. Potem straciła 3 bramki. Mołdawia zajmowała wtedy 177/211 miejsce w rankingu Fifa!, a Polska 23 miejsce.
Nowy trener portugalski Fernando Santos powiedział po meczu z Czechami: „NIGDY CZEGOŚ TAKIEGO NIE WIDZIAŁEM” a trener ma 68 lat! W tym 36 lat jest trenerem.
Natomiast po meczu z Mołdawią powiedział: “NIGDY CZEGOŚ TAKIEGO NIE PRZEŻYŁEM.”
Kiedy ogladałem urywek wywiadu po meczu z Mołdawią i przeczytałem komentarz pod filmikiem o tych dwóch zdaniach, które wypowiedział trener oraz gdy widziałem megazaskoczenie, szok, niedowierzania na twarzy F. Santosa tak mi się śmiać chciało.🤣🤣🤣 Śmiałem się na cały głos :D. Należy też zaznaczyć, że Portugalczycy są bardziej stonowani, mniej emocjonalni niż Hiszpanie. To tym bardziej te zdania trenera robią wrażenie.
W takich sytuacjach albo są meganerwy albo megaśmiech w zależności też od tego, na ile nam zależy itd. Potem trochę żal mi się zrobiło trenera. Na 4 mecze, dwa u siebie wygrali. (w tym jeden z Niemcami). Dwa na wyjeździe przegrali.
Dorobek jako trenera przedstawia się m.in. tak:
1) Mistrzostwo Portugalii, 2xPuchar Portugalii, 2xSuperpuchar z FC Porto.
2) Puchar Grecji z AEK Ateny.
3) Mistrzostwo Europy, Puchar Ligi Narodów oraz 3 miejsce w Pucharze Konfederacji z Portugalią.
4) Ogłoszony dwukrotnie najlepszy trenerem na świecie przez IFFHS.
Człowiek z takim dorobkiem zawodowym mówi takie zdania: „Nigdy czegoś takiego nie widziałem!” “Nigdy czegoś takiego nie przeżylem!”. A jego twarz jest w megaszoku.
Wielu się zastanawia co jest nie tak z polską reprezentacją. Mając takich piłkarzy gramy poniżej tego, co przedstawia papier. Kolejny trener. I dalej niewiele to zmienia. Już chyba nikt nie powie, że to wina słabego trenera. Czy piłkarzą się nie chce? Czy im nie zależy? Czy mają za dużo pieniędzy?
Szczerze? Mało mnie to interesuję. Szkoda mi na nich czasu. Na pewno zapewniają sporą dawkę emocji 😀 dla trenera i kibiców. A przecież w sporcie chodzi o emocje 😀 Przy kulcie emocji i stawianiu ich na pierwszym miejscu. Polscy piłkarze robią dobrą robotę 😀 Dają emocje 😀
38 i 57 sekundowe filmiki przedstawiające polską pilkę:
https://youtu.be/CMfQckcNMjw?
https://youtu.be/yiD6yu1nnsQ?
Po co ten cały wpis, który jednych mógł rozbawić, innych zdenerwować, jeśli są fanami i „utożsamiają” się piłkarzami?
Aby przypomnieć kilka kwestii:
1) Życie jest pełne niespodzianek. Bądź gotowy na niespodziewane. W końcu tak działa Pan Bóg, że potrafi sporo namieszać w naszym życiu. Święci, zwłaszcza Matka Boża byli gotowi na takie mieszanie. A Ty jak bardzo jesteś przykuty, przywiązany do tego, co jest teraz?
2) To co oczywiste nie jest oczywiste. Zazwyczaj to, co się wydawało łatwe było bardzo trudne. A to, co wydawało się trudne, było bardzo łatwe.
3) Czy serce ♥ trenera Santosa wytrzyma? O tym dowiemy się już wkrótce!
2. TEMAT: KIEDY PRZYCHODZI SZEF DO PRACY I…
Praca. Jedni zmieniają pracę co kilka miesięcy, co kilka lat. Z różnych powodów. Jedni pracują w prywatnych firmach. Inni w państwowych. Jedni pomnażają talenty w pracy. Inni tych talentów nie odkryli. Jedni są na swoim miejscu. Inni tego miejsca jeszcze nie znaleźli. Jeszcze inni przestali szukać lub nawet nigdy na poważnie nie zaczęli poszukiwań.
Bez względu na to jak zarabiasz na kromkę z pasztetem lub z masłem i cukrem. Jeżeli dożyjesz emerytury… Pytanie, kiedy ona się rozpocznie, kiedy będziesz miał ponad 60 lat… Bo nikt rozsądny nie wierzy, że jako młody człowiek dziś, będziesz miał emeryturę państwową w wieku 60-65 lat.
Średnio spędzisz prawie 5000 całych dni w pracy. Gdzie Twoje życie zakładając 80 lat będzie składało się z 29200 dni. Odlicz sobie czas poświęcony na szkołę, sen, jedzenie. I nagle się okaże, że bardzo duża część Twojego życia to PRACA. Jeśli jesteś tego świadomy to tym lepiej.
Co zrobił św. Rajmund Nonnatus, aby uwolnić niewolnika chrześcijańskiego czym wzbudził podziw samych muzułman? Kto oprócz św. Jana Nepomucena jest patronem dobrej sławy, czyli pomoc w utrzymaniu, przywróceniu lub zyskaniu dobrej opinii w społeczeństwie? Dlaczego św. Beatrycze z Silvy musiała uciekać z dworu i ukryć się w klasztorze? Odp. jak zawsze podkreślona w kalendarzu świętych lub pogrubiona. |
Możesz obecnie nie nawidzieć swojej pracy. NIe cierpieć ludzi, którzy tam są. Mieć szefa lub szefową psychopatkę. Bez względu jak tam jest. PAMIĘTAJ JEDNO. TA PRACA ALBO CIĘ UŚWIĘCI ALBO POTĘPI. ALBO DZIĘKI NIEJ ZWIĘKSZYSZ SZANSĘ NA NIEBO ALBO NA PIEKŁO.
Pracujesz dla kogoś czy dla siebie? Pracujesz dla BOGA. To jest właściwa odpowiedź. Właściwa kolejność. To jest TWÓJ PRAWDZIWY PRACODAWCA. Jak wiele jest bylejactwa, braku kompetencji, braku profesjonalizmu w każdej dziedzinie życia. Problem, aby znaleźć fachowca w remoncie mieszkania, w naprawie auta, w wyleczeniu mnie czy też księdza z powołania.
„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie.” Łk 12, 48
Ci co mają WIELKĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ, będą tym surowiej sądzeni i karani przez Boga, jeśli wykorzystają talenty i dary Boże.
Lekarze, politycy, sędziowie, adwokaci, policjanci. A zwłaszcza kapłani! A wiemy, że na tych obszarach jest tyle zła owiniętego w tchórzostwo, pieniądze, święty spokój i sprzedaż swojej duszy!
Jeśli jesteś tam gdzie jesteś i jest ciężko. Dlatego jest ciężko, bo brakuje Boga. Świadomości, że to jest za dopustem Bożym. Masz się czegoś nauczyć. Masz zwiększyć swoją wiarę i więź z Bogiem. Pracujesz dla Boga. W Jego firmie. Ma to być profesjonalne podejście.
Jeśli wykonujesz pracę, którą „kochasz”. Jesteś na swoim miejscu. To jest za co dziękować. Jednak pamiętaj, aby nie tylko robić coś profesjonalnie, ale też aby ta praca nie stała się bożkiem. Abyś przypominał sobie, że talenty masz od Boga. Ofiaruj każdego dnia tę pracę w jakiejś intencji. Jako wynagrodzenie za swoje lub cudze grzechy. Jako prośba w jakiejś intencji.
***
3. TEMAT: SPUŚĆ HAMULEC RĘCZNY.
Czym jest poprawność polityczna? Czym jest wszechobecne wszędzie kłamanie? Czy jest bycie fałszywym? Ważniejszym niż prawda, niż szacunek do samego siebie, niż zasady jest OPINIA LUDZKA, a z tym pieniądze, święty spokój.
Kobiety bardziej, faceci coraz częściej mają z tym problem. Co o mnie ktoś pomyśli. Nie robimy tego, co słuszne i dobre. Ale robimy to, co chce większość idiotów i zepsutych ludzi. Nie robisz tego, co prawdziwe i Boże tylko to, co chcą ludzie mierni i bez ambicji.
Kiedy przejmujesz się opinią ludzką, chcesz być akceptowany i lubiany. I za to potrafisz zapłacić wszystko.
Nigdy, przenigdy nie buduj własnego poczucia wartości w oparciu o ocenę innych ludzi.
A to właśnie robisz, gdy przejmujesz się tym, co inny o Tobie pomyślą. T.O. B.Ó.G. B.Ę.D.Z.I.E. C.I.Ę. S.Ą.D.Z.I.Ł! N.I.E. O.N.I!
Przejmujesz się często jakimiś patałachami, którzy nic w życiu nie osiągnęli. Oni ściągają Cię w dół, a Ty posłusznie pozwalasz im na to. Albo się szarpiesz z bandą kretynów albo zostaniesz przez nich potargany, zdeptany. Ale za to będą Cię klepać po pleckach i pośladach tak jak lubisz.
Dostaniesz troszkę złotówek i każdy będzie happy. Oni się ucieszą, że kolejny, co próbował się wychylić, pozostał w kurniku. A Ty, że masz te swoje ulubione srebrniki, święty spokój oraz pseudoakceptacje i pseudolubienie Cię.
Im niższe jest twoje poczucie wartości, tym mocniej będziesz się przejmował opinią ludzką.
Musisz zrozumieć jaki lęk zatrzymuje Cię już teraz przed osiągnięciem pełni swojego potencjału? Jednym z nich jest OPINIA LUDZKA.
„TRZEBA BARDZIEJ SŁUCHAĆ BOGA NIŻ LUDZI.” Dz 5, 29 Obedire oportet Deo magis quam hominibus. (Trzeba być bardziej posłusznym Bogu niż ludziom).
„TRZEBA BARDZIEJ SŁUCHAĆ BOGA NIŻ LUDZI.„
„TRZEBA BARDZIEJ SŁUCHAĆ BOGA NIŻ LUDZI.”
„TRZEBA BARDZIEJ SŁUCHAĆ BOGA NIŻ LUDZI.„
„TRZEBA BARDZIEJ SŁUCHAĆ BOGA NIŻ LUDZI.”
„TRZEBA BARDZIEJ SŁUCHAĆ BOGA NIŻ LUDZI.”
POWTARZAJ TO CODZIENNIE. W NOCY, O PÓŁNOCY. W KAŻDEJ CHWILI. I SPUŚĆ W KOŃCU HAMULEC RĘCZNY.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEN: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
***
MODLIŁA SIĘ 16 LAT O NAWRÓCENIA SYNA I UDAŁO SIĘ!
27 SIERPNIA NIEDZIELA: ŚW. MONIKA, MAMA ŚW. AUGUSTYNA, 332-387, PÓŁNOCNA AFRYKA. Jako młodą dziewczynę wydano ją za pogańskiego urzędnika, Patrycjusza, członka rady miejskiej w Tagaście. Małżeństwo nie było dobrane. Mąż miał charakter niezrównoważony i popędliwy. Monika jednak swoją dobrocią, łagodnością i troską umiała pozyskać jego serce, a nawet doprowadziła go do przyjęcia chrztu. W wieku 22 lat urodziła syna – Augustyna. Po nim miała jeszcze syna Nawigiusza i córkę, której imienia historia nam nie przekazała. Nie znamy także imion innych dzieci.
W 371 r. zmarł mąż Moniki. Monika miała wówczas 39 lat. Zaczął się dla niej okres 16 lat, pełen niepokoju i cierpień. Ich przyczyną był Augustyn. Zaczął on bowiem naśladować ojca, żył bardzo swobodnie. Poznał jakąś dziewczynę; z tego związku narodziło się nieślubne dziecko. Ponadto młodzieniec uwikłał się w błędy manicheizmu. Zbolała matka nie opuszczała syna, ale szła za nim wszędzie, modlitwą i płaczem błagając dla niego u Boga o nawrócenie.
Pewien biskup na widok jej łez, kiedy wyznała mu ich przyczynę, zawołał: „Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga”.
I udało się. Augustyn się nawraca. Zostaje potem księdzem, biskupem i świętym.
Św. Monika jest patronką kościelnych stowarzyszeń matek oraz wdów.
Błogosławiony Dominik od Matki Bożej Barberi, pasjonista, 1792-1849, Italia. Wcześnie został sierotą. W wieku młodzieńczym był bliski utraty wiary i oddania się rozpuście. Kiedy jednak zagroził mu pobór do wojska napoleońskiego, uczynił ślub wstąpienia do pasjonistów. Najpierw był u nich bratem-laikiem, gdy jednak w Boże Narodzenie 1813 r. otrzymał wezwanie do apostolstwa, wziął się do nauki i w pięć lat później został kapłanem. Wykładał następnie filozofię i teologię w uczelniach zakonnych, a równocześnie oddał się gorliwie pracy kaznodziejskiej i posługiwaniu w konfesjonale. W tym też czasie kontaktował się z konwertytami angielskimi przebywającymi w Rzymie.
W dziesięć lat później uczestniczył w wyprawie do Belgii, gdzie pasjoniści zamierzali założyć nowe placówki zakonne. W kilka miesięcy później przybył do Anglii na stałe. Wypełniał je intensywną i wszechstronną pracą, przede wszystkim pracą nad nawróceniem Anglii, co od dawna leżało mu na sercu.
John Henry Newman, który złożył na ręce Dominika wyznanie wiary, powiedział później, że przyczynił się on do jego nawrócenia. Niektórzy nazywali go drugim Augustynem z Canterbury.
Błogosławiona Maria Pilar Izquierdo Albero, siostra zakonna, 1906-1945, Hiszpania. Urodziła się w bardzo ubogiej rodzinie, w której otrzymała staranne wychowanie chrześcijańskie. Nie uczęszczała do żadnej szkoły. W wieku 16 lat podjęła pracę w fabryce, gdzie zwróciła na siebie uwagę otoczenia dobrocią, pracowitością, prostotą i pokorą. W 1926 r. w drodze z pracy uległa wypadkowi, a rok później została sparaliżowana i straciła wzrok. Tak rozpoczęła się jej kilkunastoletnia „droga krzyżowa”, która jednocześnie stała się szkołą dojrzałego życia duchowego. Jej dom przerodził się wówczas w oazę duchowego pokoju i światła, a także stał się miejscem pokrzepienia dla wszystkich, którzy ją odwiedzali, zwłaszcza w trudnym okresie hiszpańskiej wojny domowej.
8 grudnia 1939 r. – w uroczystość Niepokalanego Poczęcia – Maria Pilar doznała cudownego uzdrowienia. Wkrótce wraz z grupą przyjaciółek udała się do Madrytu, by zrealizować swoje marzenie: założyć zgromadzenie Pobożne Stowarzyszenie Misjonarek Jezusa, Maryi i Józefa, którego charyzmatem miał być apostolat wśród ubogich. Dwa lata później, na skutek licznych pomówień, Maria za radą spowiednika opuściła wspólnotę. W tym okresie znów podupadła na zdrowiu.
***
PIĘKNE NAWRÓCENIE
LXIX (69) odc. W chwili śmierci będzie… – ŚWIATŁO W MROKU (swiatlowmroku.pl)
28 SIERPNIA PONIEDZIAŁEK: ŚW. AUGUSTYN, BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA 354-430, PÓŁNOCNA AFRYKA. Pragnienie św. Moniki, aby syn przyjął chrzest spełniło się jednak dopiero po 33 latach. Na rozwoju Augustyna niewątpliwie zaciążył fakt, że ojciec i matka różnili się co do wiary i przekonań odnośnie do spraw decydujących o losach człowieka. Przez to Augustyn przez wiele lat pozostawał rozdarty między wpływem matki i ojca.
W wieku 16 lat musiał przerwać naukę z powodu braku pieniędzy, chociaż miał wielkie zdolności. Nauka szła mu łatwo; imponował kolegom niezwykłą pamięcią.
Nie lubił matematyki, ale za to rozkoszował się w literaturze łacińskiej. Jego ulubionym autorem był Wergiliusz.
Jako młodzieniec Augustyn żył swobodnie. Lubił zabawy, dobre jadło i picie. Chętnie uczęszczał do teatru, miał ciągoty do psot chłopięcych. Trudny okres dojrzewania, dużo wolnego czasu i pogańskie zwyczaje sprawiły, że po pierwszych studiach w Tagaście (do roku 366) i w Madurze (366-370) udał się na dalsze kształcenie do Kartaginy, metropolii Afryki Północnej, i tam związał się z kobietą. Z tego związku po pewnym czasie urodził się syn Adeodatus (z łac. „dany od Boga”). Augustyn żył z tą dziewczyną przez 15 lat. Igrzyska, cyrk, walki gladiatorów, teatr – to był jego ulubiony żywioł.
Zaczął szukać prawdy. Biblia wydawała mu się prostacka, bo jej łacińskie tłumaczenia były wówczas nie zawsze udane. Za problemami filozoficznymi poszły i wątpliwości religijne. W tym czasie wstąpił do sekty manichejskiej, do której wciągnął go tamtejszy biskup, imponując mu wymową i oczytaniem.
Dowiedział się, że w Mediolanie poszukują retora. Natychmiast tam się zgłosił (384). Mediolan był wówczas stolicą cesarstwa zachodnio-rzymskiego – pierwszym miastem Europy po Konstantynopolu. Oprócz prowadzenia szkoły Augustyn miał obowiązek wygłaszania mów podczas uroczystości państwowych w Mediolanie. Augustyn miał już 30 lat. W Mediolanie zetknął się ze św. Ambrożym, który był wówczas biskupem tego miasta. Augustyn zaczął słuchać jego kazań. Wielki biskup zaimponował mu wymową i głębią przekazywanej treści.
Niedługo potem przyszło uderzenie łaski Bożej (386). Pewnego dnia Augustyn wziął do ręki Listy św. Pawła Apostoła. „Przypadkowo” otworzył fragment Listu do Rzymian: „Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i w wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13, 13-14). Jak pisze w swoich Wyznaniach, Augustyn poczuł nagle jakby strumień silnego światła w ciemnej nocy swojej duszy.
Zrozumiał sens swojego życia, poczuł żal z powodu zmarnowanej przeszłości. Na początku Wielkiego Postu zgłosił się do św. Ambrożego jako katechumen i w Wielką Sobotę w nocy z 24 na 25 kwietnia 387 r. z rąk Ambrożego przyjął chrzest. Miał wówczas 33 lata. Wraz z nim przyjęli chrzest jego syn, Adeodatus, i przyjaciel, Alipiusz. Augustyn postanowił powrócić do Afryki, by nawracać współziomków i pozyskiwać ich dla Chrystusa. Tuż przed opuszczeniem Italii umarła w Ostii jego matka, św. Monika; wkrótce po dotarciu do Afryki zmarł także jego syn.
Dużo czasu zajmowała mu korespondencja. Nie traktował jej jednak jedynie jako rodzaj kontaktu towarzyskiego, ale wykorzystywał ją jako okazję do apostolstwa. Korespondował m.in. ze św. Janem Jerozolimskim, ze św. Paulinem z Noli, św. Hieronimem, św. Prosperem i ze św. Hilarym z Arles.
Można nadać Mu tytuł największego teologa chrześcijańskiej starożytności. Jest jednym z czterech wielkich doktorów Kościoła Zachodniego. Patron augustianów, kanoników regularnych, magdalenek, Kartaginy; drukarzy, wydawców, teologów.
Błogosławiony Alfons Maria Mazurek, karmelita i męczennik, 1891-1944. Był profesorem i rektorem seminarium karmelickiego i dyrektorem tercjarzy w klasztorze w Wadowicach. Zginął śmiercią męczeńską 28 sierpnia 1944 r. w Nawojowej Górze, zastrzelony przez żołnierza SS.
Święta Maria od Krzyża (Joanna Jugan), zakonnica, 1792-1879, Francja. Gdy miała sześć lat, jej ojciec zginął na morzu. Dzieciństwo upłynęło jej wśród ubóstwa i ciężkiej pracy. Przez dwadzieścia lat była służącą w Saint-Servan, najpierw w szpitalu, potem u pewnej panny, z którą odwiedzała ubogich i udzielała lekcji katechizmu. Po jej śmierci odziedziczyła skromny majątek.
Powstało Zgromadzenie Małych Sióstr – Służebnic Ubogich. W 1879 r. liczyło już 177 domów oraz 2400 członkiń.
Ezechiasz, król, VIII-VII p.n.Chr. Był 13 następcą Salomona na tronie judzkim. Swym współpracownikom polecił zebrać w jeden zbiór przysłowia (Prz 25, 1). Walczył też wytrwale z rozmaitymi objawami kultów pogańskich. Gdy chodzi o sprawy zewnętrzne, znajdował się w nad wyraz trudnej sytuacji. Królestwo Judy było wówczas państwem buforowym pomiędzy narastającą potęgą Asyrii a prestiżem Egiptu, który zbliżał się do swego schyłku.
***
STRACIŁ GŁOWĘ ZA MÓWIENIE PRAWDY
29 SIERPNIA WTOREK: MĘCZEŃSTWO ŚW. JANA CHRZCICIELA. Jan Chrzciciel był jedynym synem kapłana Zachariasza i Elżbiety, krewnej Najświętszej Maryi Panny. Jego cudowne narodzenie i posłannictwo zwiastował Anioł Gabriel Zachariaszowi, kiedy ten sprawował w świątyni swe funkcje kapłańskie. Jan urodził się sześć miesięcy przed narodzeniem Chrystusa. Bardzo wcześnie, może już w dzieciństwie, Jan udał się na pustynię
Zjawienie się Jana i jego wystąpienia odbijały się szerokim echem po Palestynie i okolicznych krajach. Sprawiła to wiadomość, że oczekiwany Zbawiciel już pojawił się na ziemi. Jan prowadził pokutniczy i pustelniczy tryb życia. Chrzcił wodą ciągnące do niego tłumy. Ochrzcił również Jezusa.
Zainteresował się nim także władca Galilei, Herod II Antypas. Być może sam Jan udał się do niego, by rzucić mu w oczy: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. Rozgniewany władca nakazał go aresztować i osadzić w twierdzy Macheront. W czasie uczty urodzinowej pijany król pod przysięgą zobowiązał się dać córce Herodiady, Salome, wszystko, o cokolwiek poprosi. Ta po naradzie z matką (czyli konkubiną króla Heroda) zażądała głowy Jana Chrzciciela. Zginął on ścięty mieczem. Był ostatnim prorokiem Starego Testamentu.
ZA ZRZECZENIE SIĘ KAPŁAŃSTWA MÓGŁ BYĆ WOLNY
Błogosławiony Dominik Jędrzejewski, prezbiter i męczennik, 1886-1942. Był wikariuszem, kapelanem więziennym, prefektem gimnazjum męskiego. Urząd wikariusza traktował bardzo poważnie. Oprócz działalności ściśle religijnej prowadził działalność charytatywną, społeczną i oświatową. W 1925 r. z powodu pogarszającego się stanu zdrowia odszedł, na własną prośbę, do małej wiejskiej parafii św. Marii Magdaleny w Kokaninie. Dwa lata później musiał poddać się ciężkiej operacji nerek w Kaliszu. Operacja się powiodła i w 1928 r. został mianowany proboszczem w parafii św. Andrzeja Apostoła w Gosławicach k. Konina.
Zzostał zatrzymany i trafił do obozu przejściowego w Szczeglinie, gdzie więźniów przetrzymywano w stajniach i oborach. Tam po raz pierwszy miał możliwość uratowania się, ale nie skorzystał z propozycji ucieczki.
Pracował przy kopaniu łąk na plantacjach w obozie w Dachau. Z powodu wątłego zdrowia fizycznie był stale wyczerpany, ale nigdy nie narzekał, nie skarżył się na swój los. Skupiał wokół siebie młodzież, duchowną i świecką. Opowiadał o pracy duszpasterskiej, na chwilę chociażby odrywając od brutalnej rzeczywistości. W 1942 r. nie był już w stanie chodzić o własnych siłach. Pomoc silniejszych kolegów, którzy nosili go na plecach do pracy, przyjmował z prostotą. Komendantura obozu zaproponowała mu wolność, w zamian za zrzeczenie się kapłaństwa. Odmówił: już przygotowany dokument odsunął na bok. Zmarł z wycieńczenia i nieustannego głodu, w czasie pracy, 29 sierpnia 1942 r.
Święta Eufrazja od Najświętszego Serca Jezusa, karmelitanka obrządku sylomalabarskiego, 1877-1952, Indie. Pod wpływem pobożnej matki od wczesnych lat chciała zostać świętą. Za wzór obrała swoją patronkę, św. Różę z Limy. Pragnęła żyć w ukryciu. Posługi wyznaczane jej przez zgromadzenie przyjmowała zawsze z pokorą i w duchu posłuszeństwa.
Nazywano ją „modlącą się matką” albo „chodzącym tabernakulum”. Była wielką apostołką kultu Eucharystii i modlitwy różańcowej. Łączyła kontemplację z działaniem apostolskim. Spotykanym osobom okazywała czułą, matczyną troskę. Wielu ludzi prosiło ją o modlitwę, powierzając jej swoje troski i cierpienia. Wierzyli, że jej modlitwy są wysłuchiwane. Wiele modliła się także za zmarłych.
Bardzo kochała Kościół, w głębi serca przeżywała wszystkie jego bolączki i problemy. Czyniła pokutę w intencji osób, które zadawały ból Kościołowi. W modlitwie przed Najświętszym Sakramentem zawsze pamiętała o papieżu, biskupach, kapłanach i zakonnikach.
Błogosławiona Beatrycze z Nazaretu, cysterka, 1200-1268, Belgia. Można ją nazwać prekursorką nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Błogosławiona Teresa Bracco, dziewica i męczennica, 1924-1944, Italia. W jej ubogim domu panował duch szczerej pobożności. Cała rodzina codziennie zbierała się na modlitwie różańcowej i czytała Pismo święte. W takiej atmosferze Tereska wzrastała przez całe swe dzieciństwo. Już od najmłodszych lat wyróżniała się wielkim nabożeństwem do Matki Bożej. W jej młodym sercu najważniejsze miejsce zajmowała miłość do Najświętszego Sakramentu. Każdego ranka na piechotę szła do oddalonego o kilka kilometrów kościoła, by uczestniczyć w Mszy św. i przyjąć Komunię świętą. Często widywano ją pogrążoną w modlitwie przed tabernakulum.
Wyróżniała się spośród innych dziewcząt. Była pracowita, skromna i wstrzemięźliwa w rozmowie. Unikała hałaśliwego towarzystwa i powierzchownych rozrywek. Czytała wiele pism i książek religijnych. W wieku dziewięciu lat, przygotowując się do bierzmowania, zetknęła się z postacią św. Dominika Savio, który od tamtej pory stał się dła niej wzorem. Słowa Świętego: „Lepsza śmierć niż grzech” stały się dla niej drogowskazem.
Jesienią 1943 roku włoscy partyzanci rozlokowali swe oddziały w pobliskich lasach. 24 lipca 1944 roku, w pobliżu rodzinnej wioski Teresy, doszło do starć z wojskiem niemieckim. Następnego dnia Niemcy powrócili na miejsce bitwy, by pochować swoich poległych. Zaczęli również niszczyć i palić okoliczne domostwa, chcąc ukarać chłopów za współpracę z partyzantami. W dniu 28 sierpnia dotarli do Santa Giulia. Zorganizowali obławę na mieszkańców, strzelali do bezbronnych i rabowali co popadło. Kilku żołnierzy odprowadziło na bok dziewczęta, wśród których była 20-letnia Teresa. Jeden z nich wciągnął ją do lasu i próbował zgwałcić. Dziewczyna stawiała mu zdecydowany opór, co tak go rozgniewało, że zaczął ją dusić, a w końcu zabił dwoma strzałami z pistoletu. Teresa zginęła 29 sierpnia 1944 r.
***
DZIĘKUJĘ ZA MIŁOŚĆ DO BOGA I KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO.
ZA ODWAGĘ I URATOWANIE KSIĘDZA.
30 SIERPNIA ŚRODA: ŚW. MAŁGORZATA WARD, MĘCZENNICA, 1550-1588, ANGLIA. Pochodziła z arystokratycznej rodziny Cogleton. Była damą dworu księżnej Whitall w Londynie za panowania królowej Elżbiety I (1558-1603), córki Henryka VIII.
Kiedy wybuchło krwawe prześladowanie, które rozpoczął Henryk VIII (1509-1547) przeciwko Kościołowi z zemsty za to, że papież nie chciał uznać rozwodu i jego nieprawej małżonki, Anglia została oderwana od Rzymu. Elżbieta I podtrzymała prześladowanie Kościoła.
Do więzienia został wtrącony, w oczekiwaniu na wyrok śmierci, ks. Wilhelm Wattson, znajomy Małgorzaty, za to, że nie chciał podpisać ustawy parlamentu, uznającej króla Anglii głową Kościoła w tym kraju. Odmówił on też złożenia przysięgi królowej jako swojemu najwyższemu duchowemu przełożonemu. Pod wpływem straszliwych tortur kapłan załamał się, ale kiedy został wypuszczony na wolność, żałował tego i głosił publicznie, że złożył przysięgę zmuszony do niej katuszami. Został więc ponownie aresztowany i wtrącony do więzienia.
W obawie, by ks. Wilhelm ponownie się nie załamał i nie wyrzekł wiary katolickiej, Małgorzata zaczęła go potajemnie odwiedzać i umacniać w wierze. Kiedy zaś zbliżał się wyrok śmierci, dostarczyła mu sznur, po którym zdołał uciec z wieży więzienia. Na nieszczęście pozostała lina, zawiązana u okna, której Małgorzata nie zdołała odwiązać. Małgorzata została natychmiast aresztowana. Poddana została torturom, by wymusić na niej wskazanie miejsca, gdzie ukrywał się kapłan, i by sama także wyparła się wiary. Mimo zadawania jej najbardziej wyszukanych mąk, nie załamała się. Skazano ją więc na śmierć przez powieszenie. Z całą odwagą weszła na miejsce stracenia i 30 sierpnia 1588 r. oddała za Chrystusa i Jego Kościół swoją duszę.
NAWRÓCONY PRAWOSŁAWNY
Błogosławiony Ghebre Michał, prezbiter i męczennik, 1791-1855, Etiopia. W młodym w wieku na skutek wypadku stracił jedno oko, przez co nie mógł podejmować wielu zawodów i prac. Odebrał pewną edukację i wstąpił do monastyru, ale nie po to, by przygotować się do kapłaństwa – etiopscy mnisi nie przyjmowali bowiem święceń.
Interesowała go historia monastycyzmu. Na podstawie własnego doświadczenia przekonał się, jak bardzo obniżyły się wymogi tego życia we współczesnym mu świecie. Na polecenie przełożonych podróżował po kraju, obserwując życie w różnych klasztorach i badając rękopisy w bibliotekach klasztornych. W każdym z miejsc, w których przebywał, gromadził wokół siebie niewielką grupę mnichów, którzy myśleli tak jak on, pouczał ich i przygotowywał, by stawali się zaczątkiem reformy obserwancji zakonnych. Z czasem, po odwiedzeniu większej liczby klasztorów, zorientował się, że podstawowym źródłem niskiej jakości życia mniszego był brak rzetelnej formacji teologicznej.
Dla dalszych badań Ghebre Michał postanowił wybrać się do Jerozolimy. Przyłączył się do delegacji, która wybierała się do tego miasta w celu sprowadzenia nowego biskupa. W ten sposób zetknął się ze św. Justynem de Jacobis. Początkowo potraktował Justyna z dystansem, tak jak zawsze prawosławni Etiopczycy traktowali kapłanów katolickich. Z każdym dniem podróży wzrastał jednak jego podziw dla oczywistej świętości tego kapłana, jego sposobu modlitwy i radzenia sobie z przydarzającymi się im trudnościami. Za jego radą powrócił do Etiopii osobno, już poza oficjalną delegacją.
Poszukując teologicznej prawdy, Ghebre Michał postanowił przekonać do swoich pragnień nowego biskupa prawosławnego. Spotkał się z nim, ale szybko zrozumiał, że biskup nie planuje reformy, a bardziej zajmują go partykularne interesy polityczne. Biskup natomiast uznał Ghebre Michała za wroga, który może zagrozić jego planom. Przy jednej z okazji zwolennicy biskupa próbowali nawet otruć Ghebre Michała; nie udało się to, ponieważ mnich spodziewając się takiego kroku ze strony biskupa, nosił przy sobie antidotum.
Ghebre Michał po wielu przemyśleniach i poszukiwaniach postanowił przejść na katolicyzm. Duży wpływ miał na to św. Justyn de Jacobis. Ghebre Michał spotkał się z nim we wrześniu 1843 r. W tamtym momencie w Etiopii było jedynie 37 katolików, kolejnych 10 było w trakcie przygotowań do chrztu. Przez kolejne miesiące Ghebre Michał wraz z Justynem odwiedzali kolejne klasztory, by studiować starożytne rękopisy. Ostatecznie w lutym 1844 r. Justyn przyjął Ghebre Michała do Kościoła Katolickiego wraz z sześcioma innymi mnichami.
Po sześciu latach wspólnej pracy Justyn zaproponował, aby Ghebre Michał przyjął święcenia kapłańskie. Po zastanowieniu się Ghebre Michał zgodził się i 1 stycznia 1851 r. został kapłanem katolickim. Wkrótce rozpoczęły się prześladowania ze strony biskupa prawosłanwego. Ghebre Michał i kilku innych katolików zostało aresztowanych, a Justyn został skazany na wygnanie. Dzięki życzliwości eskortujących go strażników muzułmańskich Justyn odzyskał wolność.
Gdy w lutym 1855 r. nastał nowy cesarz Etiopii, podjęto wysiłki zmierzające do ujednolicenia religijnego kraju. To nasiliło próby zmuszenia Ghebre Michała do apostazji, ale wszystkie one były bezskuteczne. Trzy miesiące później cesarza odwiedził brytyjski konsul. Cesarz postanowił wówczas zorganizować proces swojego więźnia, ale ten ponownie odmówił wyrzeczenia się wiary. Sąd zdecydował, że należy go zastrzelić. Za Ghebre Michałem wstawił się jednak konsul, prosząc o darowanie mu życia – i cesarz na to życzenie przystał. Ghebre Michał nadal był jednak więziony i przewożony wszędzie wraz z armią cesarską. Wskutek takiego traktowania Ghebre Michał zmarł 28 sierpnia 1855 r.
Święci Gwaryn i Amadeusz, biskupi. Gwaryn cysters, 1065-1150, Francja. Amadeusz z Lozanny-cysters, 1108-1159.
Zmarł 27 sierpnia 1159 r. Z pozostawionych pism (m.in. 8 homilii o Matce Bożej) wnioskujemy, że był jednym z lepszych kaznodziejów swego czasu.
Przebicie serca św. Teresy od Jezusa, karmelitki i doktora Kościoła. Święta Teresa od Jezusa, odnowicielka Karmelu, w Księdze Życia wspomina wydarzenie, które miało miejsce w klasztorze w Avili w 1560 r. Na prośbę jej duchowych synów i córek papież Benedykt XIII w 1726 roku zgodził się na ustanowienie specjalnego święta przebicia serca świętej Matki Teresy, które zakony karmelitańskie obchodzą 30 sierpnia.
Serce św. Teresy, wyjęte po śmierci z jej ciała i umieszczone w specjalnym relikwiarzu, znajduje się w klasztorze mniszek w Alba de Tormes.
APOSTOŁ KALIFORNII
Święty Junipero Serra, franciszkanin, 1713-1784, Majorka. Gdy później składał śluby zakonne, nadano mu imię Junipero – na cześć przedstawionego w Kwiatkach św. Franciszka Brata Jałowca. Był następnie kaznodzieją i spowiednikiem. Przez trzy lata wykładał filozofię, po czym powołano go na uniwersytet Rajmunda Lulla, gdzie w latach 1744-1749 wykładał teologię. Z kazaniami zapraszano go do kościołów na całej wyspie. W 1748 r. poczuł się powołany do pracy misyjnej. Rok później znajdował się już w Veracruz, w Meksyku. Pieszo dotarł stamtąd do miasta Meksyk, następnie wyruszył do Sierra Gorda, bo chciał pracować wśród Indian. Niebawem zaczął głosić kazania w miejscowym narzeczu i przystąpił do budowy kościoła.
Mimo sześćdziesięciu lat życia, Junipero pieszo przemierzał długie trasy i wizytował zakładane przez siebie placówki misyjne. Od 1775 r. osobiście pilnował odbudowy misji w San Diego. Potem założył jeszcze San Francisco, San Juan Capistrano i Santa Clara. Nieco wcześniej otrzymał przywilej udzielania bierzmowania. Dzięki temu z jego rąk otrzymało ten sakrament kilka tysięcy wiernych. Nie zabrakło mu natomiast trudności w stosunkach z władzami cywilnymi.
Nazywany apostołem Kalifornii. Od roku 1931 jego statua przyozdabia Salę Kongresu w Waszyngtonie.
Błogosławiony Alfred Ildefons Schuster, benedyktyn-arcybiskup Mediolanu, kardynał, 1880-1954, Italia. Urodził się w rodzinie papieskiego krawca. Gdy miał 11 lat, zmarł mu ojciec. Dzięki temu, że był bardzo zdolny, pewien baron zapłacił za jego studia. Jego nauczycielem był między innymi bł. Placid Riccardi.
Uzyskał doktorat z teologii i filozofii. Pomimo wielu zadań nie opuścił studiów. Szczególnie interesowała go liturgia, archeologia, muzyka święta i historia monastyczna. Bardzo dbał o liturgiczną stronę duszpasterstwa. W latach 1952-1953 był przewodniczącym Konferencji Episkopatu Włoch.
Wycieńczony, pod koniec życia dał się przekonać lekarzom, aby wypocząć. Wybrał w tym celu seminarium położone z dala od ludzi w Venegono (Varese, Włochy). Tam też umarł 30 sierpnia 1954 r. wśród seminarzystów, mówiąc im, że nie ma nic innego do ofiarowania, poza zaproszeniem do świętości. Ciało kardynała Schustera nie ulega rozkładowi.
Rebeka, żona Izaaka. Pojawia się w 24. rozdziale Księgi Rodzaju jako córka Betuela z Aram-NaharaimEliezer. Wierny sługa i zarządca dóbr Abrahama, spotkał ją u studni i uznał za odpowiednią dla Izaaka, któremu na życzenie sędziwego ojca miał sprowadzić żonę. Dopiero po dziesięciu latach Rebeka urodziła Izaakowi braci-bliźniaków: Ezawa i Jakuba (Rdz 25, 19-28). Tego ostatniego darzyła szczególną miłością, dlatego też gdy na wpół ślepy Izaak pragnął powierzyć synom dziedzictwo, podstępnie podsunęła Jakuba na odebranie pełnego ojcowskiego błogosławieństwa
Do tradycji biblijnej przeszła jako niewiasta skromna i powściągliwa, pełna powabu i uprzejmości. Jej grób pokazuje się obecnie w meczecie w Hebronie.
***
31 SIERPNIA CZWARTEK:
ŚWIĘTY GRAAL
ŚWIĘTY JÓZEF Z ARYMATEI. Jak pisze św. Jan Ewangelista, Józef z Arymatei „był uczniem [Jezusa], lecz ukrytym z obawy przed Żydami” (por. J 19, 38). był członkiem Sanhedrynu, najwyższej władzy żydowskiej w zakresie spraw państwowych, prawnych i religijnych
Św. Łukasz stwierdza, że Józef „nie zgodził się na uchwałę i postępowanie Wysokiej Rady” (por. Łk 23, 51), polegające na prześladowaniu Jezusa. Ewangeliści Mateusz i Marek, identycznie jak św. Łukasz, stwierdzają, że Józef śmiało poprosił Piłata o ciało Jezusa, kupił płótna, zdjął ciało z krzyża i złożył w grobie, który wykuty był w skale, a przed wejście zatoczył kamień. Mateusz dodaje, że był to grób, który Józef wykuł dla siebie (por. Mt 27, 57-60; Mk 15, 42-46).
Według późnośredniowiecznej legendy o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu, arcykapłani na wieść o zmartwychwstaniu Jezusa wtrącili Józefa z Arymatei do lochu. Jezus nie zapomniał jednak oddanej Mu przysługi i po swym zmartwychwstaniu miał mu się ukazać w więzieniu, przekazując kielich, do którego według jednych Nikodem, a według innych – Józef – zebrał po zdjęciu z krzyża krew, jaka wypływała z ran Jezusa. Był to ten sam kielich, którym Jezus posługiwał się podczas Ostatniej Wieczerzy.
Kielich ten, nazwany Graalem, stanowi główny wątek tej legendy. Mówi ona, że Józefa po kilku latach miał uwolnić z więzienia sam cesarz, który zabrał go do Rzymu. Potem wysłał Józefa do Anglii, gdzie kielich niebawem zaginął. Poszukiwali go rycerze króla Artura: Lancelot i Persifal.
Legenda ta posiada kilka wariantów. Według innej wersji, Józef przekazał kielich w spadku swoim synom. Przekazywany z pokolenia na pokolenie, trafił w ręce patriarchy Jerozolimy, który w 1257 r. ofiarował go królowi Anglii Henrykowi III. Inna legenda utrzymuje, że Józef razem z Łazarzem, Martą i Marią, uciekając przed prześladowaniami, dopłynęli statkiem do Marsylii, gdzie głosili Dobrą Nowinę o Jezusie. Jeszcze inna legenda ukazuje Józefa w Hiszpanii, dokąd udał się razem ze św. Jakubem Apostołem, który ustanowił go tam biskupem.
Możliwe, że każda z wersji zawiera część prawdy. Wg tradycji św. Piotr i kilku następnych papieży używało tego kielicha. Obecnie najprawdopodobniej znajduje się w katedrze w Walencji, w kaplicy bocznej.
Prof. Beltrán na podstawie szczegółowych badań ogłosił w 1960 r., że podstawa Kielicha wykonana z agatu oprawionego w złoto, ozdobiona perłami i szlachetnymi kamieniami, pochodzi z X–XII w. Natomiast złote uchwyty i połączenie podstawy z czaszą pochodzą z XII–XIV w. Sama zaś czasza z agatu o średnicy 9 cm pochodzi z okresu pomiędzy II w. przed Chrystusem a I w. po Chrystusie i została wykonana w warsztacie egipskim, syryjskim lub palestyńskim. Podobną opinię wyraził profesor Martin Bueno.
Profesor Salvador Antuñano tak oto wypowiada się na temat tego św. Kielicha : „Ponieważ Tradycja i Historia jasno wskazują, że jest to Kielich którego nasz Pan użył „nocą której miał być wydany”, chrześcijanie czczą go, ponieważ on ich przenosi do tej wyjątkowej chwili w której Syn Boży daje nam swoją Krew, zanim ją przeleje na Krzyżu. Z tego względu rdzeń i fundament oddawania czci św. Kielichowi znajduje się w tajemnicy Eucharystii”.
Św. Nikodem. O Nikodemie posiadamy skąpe wiadomości, pochodzące jednak wprost z Ewangelii. Pisze o nim św. Jan Apostoł. Nazywa on go „dostojnikiem żydowskim”. Na ten tytuł Nikodem zasłużył sobie zapewne majątkiem, pochodzeniem i wpływami, jakimi się cieszył wśród starszyzny żydowskiej. Należał on do stronnictwa faryzeuszów (J 7, 45-52; 19, 39-42) – patriotów żydowskich, wyróżniających się przywiązaniem do ojczyzny i wiary. Zaraz na początku publicznej działalności Pana Jezusa Nikodem zainteresował się Jego osobą i nauką. Cuda, których był świadkiem, dawały mu gwarancję, że ma do czynienia z człowiekiem niezwykłym, co najmniej z prorokiem. Zaintrygowany, bał się jednak jawnie opowiedzieć za Nim. Dlatego przybył do Jezusa w nocy o umówionej z Nim porze. Dialog, jaki wówczas przeprowadził Nikodem z Panem Jezusem, należy do najpiękniejszych kart Ewangelii (J 3, 1-22).
Kiedy Sanhedryn (najwyższa rada żydowska) wydał na Jezusa wyrok śmierci bez przeprowadzenia nad Nim formalnego sądu, Nikodem stanowczo zaprotestował przeciw takiemu postępowaniu: „Czy prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha i zbada, co czyni?” (J 7, 49-52). Ta odważna obrona musiała zaskoczyć Sanhedryn. Dlatego niektórzy odezwali się z przekąsem: „Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei”. Nikodem jednak musiał mieć oparcie także u innych, skoro wówczas nie uchwalono niczego przeciwko Chrystusowi, bo wszyscy „rozeszli się – każdy do swego domu”.
Najodważniej Nikodem wystąpił z okazji pogrzebu Jezusa. Gdy wszyscy Apostołowie uciekli (poza św. Janem, który Mu towarzyszył aż do śmierci krzyżowej), Nikodem zakupił sto funtów kosztownych olejków i wraz z Józefem z Arymatei zabrał się do namaszczenia ciała Pana Jezusa: „Przybył także Nikodem; ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania” (J 19, 39-40).
Ówczesny funt odpowiadał wadze 325 gramów. Nikodem przyniósł więc ponad 30 kilogramów zakupionych wonności, aby zabezpieczyć ciało Pana Jezusa od zepsucia. Był to piękny i bardzo kosztowny gest dla Zbawiciela.
Nikodem miał przyjąć chrzest z rąk świętych Piotra i Jana. Poniósł śmierć męczeńską z rąk Żydów.
Święty Arystydes Marcjanus, męczennik, II w. Arystydes to człowiek świecki, wybitny intelektualista i filozof. Bronił wiary Chrystusowej mądrością i odwagą, jak gdyby był ojcem Kościoła. Jako filozof interesował się wszelką literaturą. Musiał więc zainteresować się również Biblią. Absorbowały go nie tylko problemy filozoficzne, ale także teologiczne i religijne, zwłaszcza te dotyczące początków świata i rodzaju ludzkiego, a także ich przeznaczenia. Zapoznał się w nieznanych nam bliżej okolicznościach z chrześcijaństwem. Być może właśnie prześladowania, jakie wyznawcy Chrystusa musieli znosić, i widok odwagi, z jaką szli na śmierć, pobudziły w nim zaciekawienie i zainteresowanie chrześcijanami. Przypatrując się z bliska ich życiu, doszedł do przekonania, że nie tylko umieją oni głosić wzniosłe zasady, ale również poświęcić dla nich życie.
kochał jednak nową naukę i postanowił jej bronić. W tym czasie obok cesarskich edyktów prześladowczych zaczęły pojawiać się paszkwile przeciwko chrześcijanom, często niewybredne w formie i treści. Wychodziły one z rąk zagorzałych pogan lub literatów, którzy chcieli w ten sposób zdobyć sobie popularność u ludu, a u cesarzy łaski. Arystydes chwycił za pióro i napisał głośną w owych latach Apologię w obronie chrześcijaństwa. Zachowała się ona szczęśliwie do naszych czasów. Wyróżnia się ona pięknym stylem literackim, obiektywizmem, jasnością i siłą argumentacji. Autor skierował swoją apologię do obu wymienionych cesarzy rzymskich.
W nieznanych nam bliżej okolicznościach prawdę, której tak pięknie bronił, Arystydes miał przypłacić śmiercią męczeńską.
Święty Jan z Riły, pustelnik, 876(880)-946, Bułgaria. Młodość Jan spędził wraz z bratem jako pasterz. Po śmierci rodziców zostawił dom rodzinie, a sam udał się w miejsce odosobnione. Kiedy dołączyli się towarzysze, założył klasztor. Zachęcony przykładem Jana, także król Piotr (927-967) po latach panowania opuścił tron i obrał życie samotne.
Jest głównym patronem Bułgarii.
Święty Rajmund Nonnat, kardynał, 1200-1240, Hiszpania. Wyjęto go z łona matki, która poród przypłaciła życiem. Stąd jego łaciński przydomek Nonnatus – Nienarodzony.
Z całym też zapałem poświęcił się misji wykupywania chrześcijan z rąk Maurów. Arabowie traktowali podbitych chrześcijan jako niewolników. Tak było w Hiszpanii. Nadto jako korsarze na swoich okrętach czynili wypady z Afryki Północnej na wybrzeża Europy – zwłaszcza Hiszpanii, Francji, Sycylii i Włoch. Tam rabowali miasta i wsie, a ich mieszkańców uprowadzali ze sobą do niewoli. Chciwi jednak na pieniądze, chętnie ich odsprzedawali.
W Algierze wykupił część niewolników. Zabrakło mu jednak pieniędzy na wykup pewnego chrześcijanina, który bardzo o to błagał. Kiedy Arabowie nie chcieli się zgodzić na słowo, że pieniądze zostaną za niego uiszczone, Rajmund sam oddał się w niewolę, byle tylko nieszczęśliwego wypuszczono na wolność. Tak też się stało. Rajmundowi ówczesnym okrutnym zwyczajem przebito wargi tak, by mógł otwierać usta tylko dla przyjęcia pokarmu, a nogi skuto mu łańcuchem. Chrześcijanie na widok takiego bohaterstwa utwierdzili się jeszcze bardziej w wierności dla Chrystusa, chociaż nęcono ich wolnością i zaszczytami, jeśli wyrzekną się wiary. U muzułmanów zaś ten heroiczny czyn Rajmunda wzbudził podziw. Wieść o tym niezwykłym wypadku rozeszła się po Europie. Rychło też zebrano pieniądze i wykupiono Rajmunda.
Patron położnych.
Błogosławiony Piotr Tarrés y Claret, kapłan, 1905-1950, Hiszpania. Całe wykształcenie zdobył dzięki stypendiom za bardzo dobre wyniki w nauce. W wieku 23 lat otrzymał dyplom lekarza. Bardzo lubił swoją pracę.
Wybuch wojny domowej w Hiszpanii w 1936 r. zastał go na rekolekcjach w sanktuarium w Montserrat. Przez ponad rok Piotr musiał ukrywać się w różnych domach w Barcelonie. Przez ten czas dużo się modlił, czytał i pisał. Stopniowo odkrywał też swe powołanie kapłańskie.
Pod koniec 1938 r. został powołany do Armii Republikańskiej. Jeszcze podczas wojny potajemnie przygotowywał się do kapłaństwa, studiując łacinę i filozofię. Po zakończeniu konfliktu powrócił do pracy jako lekarz.
W przeddzień święceń pisał: „Mam tylko jeden cel, Panie – być świętym kapłanem, nieważne, za jaką cenę!” Był m.in. profesorem w katolickiej szkole nauk społecznych i kapelanem w szpitalu dla prostytutek. Żył bardzo skromnie. Żywo interesował się kwestiami społecznymi i duszpasterstwem robotników. Odwiedzał rodziny w ubogich dzielnicach miasta i opiekował się chorymi na gruźlicę. Z myślą o nich założył specjalistyczną klinikę.
W wieku 45 lat zachorował na raka. Wielkie cierpienia ofiarował Bogu w intencji uświęcenia duchowieństwa.
***
1 WRZEŚNIA PIĄTEK: NAJŚWIĘTSZA MARYJA PANNA, KRÓLOWA POKOJU. W Stoczku Klasztornym (znanym też pod nazwą Stoczek Warmiński) w archidiecezji warmińskiej w 1640 r. zbudowano kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Obecnie znajduje się tu także dom zakonny marianów, założony w 1958 r. w starym klasztorze pobernardyńskim.
W klasztorze tym przez rok (w latach 1952-1953) więziony był przez władze komunistyczne Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński. Tutaj właśnie przygotował akt zawierzenia całej Ojczyzny Matce Bożej. W jednym z pomieszczeń klasztoru znajduje się dziś izba pamięci, utrwalająca obecność ks. Prymasa w tym miejscu. W roku 1987 kościół w Stoczku decyzją papieża podniesiony został do rangi bazyliki mniejszej.
W ołtarzu głównym kościoła znajduje się słynący łaskami obraz Matki Bożej Królowej Pokoju. Jest on kopią obrazu Salus Populi Romani z rzymskiej bazyliki Matki Bożej Większej.
Jozue, praojciec, XII w. p.n.Chr. Był wodzem Izraelitów, gdy walczyli oni z Amalekitami. Wobec Mojżesza był uczniem i następcą, podobnie jak Elizeusz dla Eliasza. Uczestniczył też w przywilejach Mojżesza: z nim wstępował na Synaj oraz do Namiotu Spotkania. Zbliżał się do ideału wymarzonego władcy. Pod piórem Ojców Kościoła Jozue stał się figurą Chrystusa.
Jozue jest jednym z głównych bohaterów starotestamentowej Księgi Jozuego. Jej treść zachęca do wytrwałości w wyznawaniu wiary i niemieszania się z ludnością pogańską.
„PAN JEST Z TOBĄ DZIELNY WOJOWNIKU”
Gedeon, sędzia Izraela. Znany jest ze starotestamentalnej Księgi Sędziów (Sdz 6-8). Izraelici nie dochowywali wierności Bogu. Musieli za to znosić najazdy Madianitów, Amalekitów i nomadów z pustyń syro-arabskich. Niełatwo przychodziło im ocalić swe zbiory. Wtedy to anioł Pański wezwał w Ofra wieśniaka o imieniu Gedeon do prowadzenia walki z Madianitami. Wieśniak okazał pewne niedowierzanie, ale w drugiej relacji o powołaniu okazał się bardziej zdecydowanym. Zburzył wówczas domowy ołtarz, dedykowany Baalowi, wyciął symboliczną aszerę, postawił ołtarz Jahwe i rozpoczął działania wojenne. Zebrał wojowników z pokoleń Manassesa, Asera, Zabulona i Neftalego. Otrzymawszy znak od Boga, rozbił obóz u źródeł Charod, a potem, po zredukowaniu liczby swych wojowników do trzystu, zadał wrogom druzgocącą klęskę.
Autorytet zwycięzcy był teraz nie do podważenia. Rodacy zaproponowali mu wtedy objęcie tronu królewskiego. Z pobudek religijnych Gedeon odmówił.
Rut. Jest bohaterką biblijnej księgi Starego Testamentu, noszącej jej imię (Księga Rut). Zawiera ona opowieść o tym, jak Elimelek z żoną Noemi i dwoma synami wyemigrował w czasie głodu z Betlejem, a potem na obczyźnie on i jego synowie zmarli. Została Noemi i dwie synowe. Gdy Noemi zdecydowała się powrócić do Betlejem, Rut, jedna z jej synowych, mimo swego moabickiego pochodzenia, postanowiła towarzyszyć teściowej. Korzystając z prawa lewiratu i opatrznościowych okoliczności, Rut poślubiła Booza, dalekiego krewnego swego pierwszego męża, a następnie stała się matką Obeda i babką Dawida.
Znalazła się jako jedna z czterech niewiast w genealogii Chrystusa, zamieszczonej u św. Mateusza (Mt 1, 5). Ta okoliczność wpłynęła zapewne na cześć, jaką tu i ówdzie oddawano Rut w chrześcijaństwie.
JEJ OCZY SIĘ ŚMIAŁY
Święta Teresa Małgorzata Redi od Najświętszego Serca Jezusa, karmelitanka, 1747-1770, Italia. Bóg obdarzył ją szczególnym, mistycznym rozumieniem słów św. Jana Apostoła: „Bóg jest miłością”; ona sama była przepełniona miłością. Jej oczy były zawsze roześmiane. Sprawiała, że w jej otoczeniu wszyscy dobrze się czuli. Każdym, kto ją odwiedził, zajmowała się jak najznamienitszym gościem – pilnowała, by było mu wygodnie, podawała coś do jedzenia i picia, a także z zainteresowaniem pytała o życie osobiste, a potem uważnie wysłuchiwała tego, co mówił. I każdego obdarzała na pożegnanie radosnym poczuciem zrozumienia i przyjęcia.
Obdarzała inne zakonnice, zwłaszcza chore, dobrocią, która przynosiła im ogromną radość. Jej czułe słowa i opieka nie ominęły nikogo. Szczególną sympatią darzyły ją starsze siostry, gdyż Teresa Małgorzata od początku była uduchowioną, pełną pokory i cierpliwą zakonnicą. Pod jej wpływem rozpalały w sobie własną gorliwość i pobożność. Dobroć okazywana przez Teresę Małgorzatę współsiostrom zaowocowała licznymi cudami.
Pewnego dnia cieśla zakonny wziął jeden z fiołków przystrajających katafalk Teresy Małgorzaty i dotknął nim twarzy kobiety zeszpeconej chorobą skórną. Twarz natychmiast została uleczona. Tym samym sposobem pewien robotnik uleczył swojego syna z zapalenia stawów. Cuda św. Teresy Małgorzaty zaowocowały duchową odnową we Florencji i okolicach. Jej ciało przetrwało do dziś w nienaruszonym stanie.
MODLITWA ŚW. TERESY MAŁGORZATY: „Pragnę Cię kochać, o mój Boże, miłością, która jest cierpliwa, miłością, która poświęca się Tobie bez reszty, miłością, która działa, i co najważniejsze, miłością, która nie ustaje. Tak jak kochający jakąś istotę myśli o niej często, tak i kochający Boga niech zawsze ma Go w swych myślach. Zwierciadłem, w którym musimy się przeglądać, by zdobyć Bożą miłość, jest Jezus Chrystus. Jeśli czyny naszych bliźnich nie są jednoznaczne, powinniśmy rozważać ich postępki tylko z najlepszej strony. Kiedy czyn jest godzien potępienia, powinniśmy zrobić wszystko, by dojrzeć słuszne intencje kryjące się za nim. Róbmy wszystko dla miłości, pamiętając, że miłość pragnie jedynie miłości; a wtedy nic nam nie wyda się trudne”.
Błogosławiona Bronisława, norbertanka, 1200-1259. Jej kuzynami byli św. Jacek i bł. Czesław. W jej otoczeniu z wiary w Boga czerpano siłę do służby bliźniemu. W czasie zarazy w 1224 r. z wielkim zaangażowaniem służyła chorym, rozdawała leki i ubrania, karmiła głodnych. W tamtym czasie w krakowskim klasztorze przebywało kilkaset sióstr. Bronisława musiała zatem posiadać niezwykły talent organizacyjny.
Wszystkie żywoty Bronisławy akcentują jej wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej. To właśnie rozważanie cierpienia i śmierci Chrystusa wzniosło ją na najwyższe szczyty kontemplacji. Podejmowała też rozmaite formy pokuty i umartwienia. Bronisława umiała na różne dramatyczne wydarzenia, towarzyszące jej życiu, spojrzeć z perspektywy wiary. W najtrudniejszych chwilach udawała się do pustelni na wzgórzu Sikornik, gdzie oddawała się modlitwie i medytacji. Tam również miała widzenie Chrystusa, który obiecał jej: „Bronisławo, krzyż mój jest twoim, lecz i chwała moja twoją będzie”.
Od św. Jacka nauczyła się modlitwy różańcowej, którą wzbogaciła duchowość swojego zakonu. Jest patronką dobrej sławy.
***
2 WRZEŚNIA SOBOTA: BŁOGOSŁAWIENI MĘCZENNICY JAN FRANCISZEK BURTE FRACISZKANIN, APOLINARY MOREL KAPUCYN I WSPANIAŁY KAZNODZIEJA, UCZYŁ SIĘ JĘZYKÓW WSCHODNICH, SEWERYN GIRAULT (Jako pierwszy poniósł śmierć: kiedy odmawiał brewiarz, odcięto mu głowę). ORAZ TOWARZYSZE. Wielka Rewolucja Francuska (1789-1799) miała wśród swoich celów m.in. zniesienie katolicyzmu we Francji. Radykałowie przeforsowali uchwałę stanowiącą o tym, że wszystkie dobra kościelne mają przejść na własność skarbu państwa, a duchowni, jak wszyscy urzędnicy, będą otrzymywali pensję.
Odtąd biskupów i proboszczów mieli wybierać sami parafianie i diecezjanie. Równocześnie wszyscy członkowie stanu duchownego otrzymali prawo opuszczenia go i przejścia do stanu świeckiego. Odtąd to państwo, a nie papież miało być zwierzchnikiem Kościoła we Francji. Duchowieństwo zobowiązano do składania przysięgi na wierność nowej konstytucji, która była wręcz wroga Kościołowi.
Zdecydowana większość biskupów i około połowa proboszczów nie zaakceptowała ustawy. Istniały nawet regiony, w których większość duchownych odmówiła złożenia przysięgi, jak Bretania, Alzacja i Prowansja. W ten sposób kler francuski podzielił się na księży konstytucyjnych i niekonstytucyjnych. Dylemat, przed którym stanęli księża, powiększało jeszcze nieprzejednanie papieża, który ponowił swój sprzeciw wobec ustawy w breve Quod aliquantum z 10 marca 1791 r. oraz Caritas z 13 kwietnia 1791 r. W dokumentach tych uznawał on postanowienia konstytucji cywilnej za świętokradztwo i herezję, a wszystkich duchownych wzywał do nieskładania przysięgi lub jej odwołania.
Zaczęło się krwawe prześladowanie. Tych, którzy odmówili złożenia przysięgi, traktowano jako wrogów rewolucji, skazywano ich na banicję, więzienie, a często na śmierć. 21 września 1792 r. wprowadzono rozwody. Duchowieństwu zakazano nosić strój kościelny poza kościołem.
Zaczęto likwidować kościoły. Niedziele zastąpiono dekadami, a święta katolickie uroczystościami rewolucyjnymi.
W okresie Rewolucji śmierć poniosło kilkanaście tysięcy katolików: duchownych, zakonników i świeckich. Największą grupę stanowią męczennicy z Paryża, gdzie między 2 a 6 września 1792 r. (w czasie tzw. masakr wrześniowych) zamordowano około 1400 osób, w tym ok. 300 duchownych i zakonników. Byli oni więzieni i zginęli w benedyktyńskim opactwie Saint-Germain-des-Pres, w seminarium św. Firmina, więzieniu La Force i kościele Saint Nicolas du Chardonnet. Ponad 100 osób, w większości prezbiterów, zginęło także w klasztorze karmelitów przy Rue de Vaugir.
Trzech wyżej wspomnianych męczenników oraz 182 innych, włączając w to kilku biskupów oraz wielu kapłanów zakonnych i diecezjalnych, zostało zamęczonych w klasztorze karmelitów w Paryżu 2 września 1792 r. Więźniowie otrzymali tego dnia tajną wiadomość, że zbliża się dzień ich śmierci. Wszyscy zakonnicy i kapłani tam spędzeni odbyli spowiedź i cały czas poświęcili na modlitwę. O godzinie 16 wyprowadzono ich – niby na spacer – na podwórze więzienne. Tam czekał na nich tłum, który rzucił się na więźniów. Rozpoczęła się rzeź. Pozostałych wpędzono do kościoła, gdzie zaimprowizowano trybunał sądowy. Każdego pytano: „Obywatelu, czy złożyłeś przysięgę?” Gdy padała odpowiedź: „Nie!”, wyprowadzano ofiary przed kościół i tam je mordowano siekaniem szablami i strzałami.
Święty Wilhelm, biskup, X-XI w. Anglia-Dania. Był nadwornym kapelanem króla Kanuta Wielkiego (1016-1035). Kiedy Kanut opanował Anglię, Wilhelm wraz z nim udał się do Danii, by tam kontynuować dzieło chrystianizacji kraju. Zastał tam ogromne zacofanie i mocno ugruntowane pogaństwo. Postanowił więc tam osiąść, podejmując wysiłek misyjny. Dzięki rekomendacji Kanuta został biskupem w Roskilde.
Po śmierci króla Kanuta władzę objął Swen (nazywany też Widłobrodym), znany z wielu wystąpień przeciwko chrześcijanom. Doprowadził on m.in. do zamordowania wielu ludzi, nie zapewniając im należnego procesu. Wyrok wykonano w jednym z kościołów. Wilhelm, narażając się wtedy królowi, oświadczył, że kto przelewa krew w miejscu świętym, nie może przystępować do sakramentów, dopóki nie odbędzie publicznej pokuty.
Król, otoczony przez uzbrojonych strażników, przyszedł do katedry biskupa Wilhelma. Nieuzbrojony biskup zagrodził mu wejście do kościoła. Gdy strażnicy króla wyciągnęli miecze, Wilhelm nadstawił głowę, gotowy poświęcić swe życie w obronie wiary. Ujrzawszy to, król poprosił o przebaczenie. Od tej pory Wilhelm został jego doradcą.
Święta Beatrycze z Silvy, założycielka koncepcjonistek, 1424-1492, Portugalia. Należała do rodziny arystokratycznej. Jej bratem był bł. Amadeusz z Portugalii, franciszkanin. Wychowała się na dworze księżnej Izabelli Portugalskiej. Kiedy księżna wyszła za mąż za Jana II Kastylijskiego, zostając królową Kastylii i Leon, Beatrycze razem z nią udała się do Hiszpanii.
Z racji swej urody Beatrycze wzbudzała zazdrość, także u królowej Izabelli. W wyniku intryg dworskich Beatrycze musiała uciec z dworu Jana II Kastylijskiego i schronić się w klasztorze dominikańskim w Toledo. Spędziła w tym mieście 30 lat, mieszkając w klasztorze cysterek. Pod wpływem objawienia Matki Bożej, która poprosiła o założenie nowego zgromadzenia ku Jej czci, Beatrycze z kilkoma towarzyszkami – za zgodą Stolicy Apostolskiej – objęła na własność klasztor w Toledo, przyjmując go od królowej Izabelli I Kastylijskiej. W ten sposób w 1484 r. w Toledo powstał nowy zakon Sióstr Franciszkanek od Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, zwanych także koncepcjonistkami.
Zobowiązały się do codziennego odmawiania oficjum o Niepokalanym Poczęciu. Reguła zgromadzenia nakazywała noszenie pod białym habitem niebieskiego szkaplerza, który wkrótce stał się popularny w całej Hiszpanii.
Jest patronką więźniów.
Błogosławiona Ingrida Szwedzka, zakonnica, XIII, Szwecja. Nie wiadomo, za kogo i kiedy wyszła za mąż. Gdy owdowiała, utworzyła z siostrą Krystyną i kilkoma kobietami grono tercjarek współpracujących z dominikanami ze Skánninge. Nieco później odbyła pielgrzymkę do Ziemi Świętej i Rzymu.
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.