LXXXII (82) odc. Jak robić to, czego nie chcesz
„W TEORII NIE MA RÓŻNICY MIĘDZY TEORIĄ A PRAKTYKĄ.
W PRAKTYCE- JEST.” Yogi Berra
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Czy zaryzykowałbyś 30 lat więzienia dla Chrystusa?
2. Diabelska pomoc.
3. Cierpliwość do siebie i do innych.
Odcinek LXXXII (82)
1. TEMAT: Nieznany za życia. Wielki po śmierci…
2. TEMAT: Jak robić to, czego nie chcesz, żeby osiągnąć to, czego chcesz.
3. TEMAT: Pomimo trudności nigdy tego nie rób.
***
1. TEMAT: NIEZNANY ZA ŻYCIA. WIELKI PO ŚMIERCI…
Mówił tylko wtedy, gdy go pytano i odpowiadał cichym głosem. Szybko zauważono, że ma powołanie do życia w odosobnieniu. Był łagodny, pogodny, zawsze uprzejmy i zagłębiony w modlitwie. Nosił zawsze kaptur opuszczony na oczy.
Jego cela była całkowicie pusta, miała tylko 6 metrów kwadratowych. Lampa i dzbanek były jedynym umeblowaniem. Łóżkiem był siennik z dębowych liści pokryty kozią skórą. Często kładł się na gołej ziemi. W koszu wiklinowym były Biblia, Naśladowanie Chrystusa, Żywot św. Antoniego Pustelnika i inne teksty ojców Kościoła, Wyznania św. Augustyna.
W klasztorze jadał 2 razy dziennie zgodnie z regułą zakonną. Kiedy został eremitą jadał tylko raz dziennie, około 3 po południu. Jego posiłkiem była zazwyczaj zupa z jarzyn i kasza gotowana na oliwie, nie jadł mięsa. Podejmował liczne umartwienia, nigdy się na nic nie żalił, był zawsze uprzejmy i pogodny.
Mowa o św. Charbelu, którego wspomnienie przypada 28 lipca. Myślę, że o Nim słyszałeś. Warto jednak bliżej Go poznać, bardziej się zaprzyjaźnić i choć kilka sekund dziennie, codziennie utrzymywac z Nim relacje.
CHCESZ BYĆ WIELKI. PRZEBYWAJ Z WIELKIMI.
CHCESZ MIEĆ EPICKIE ŻYCIE? PODPATRUJ EPICKICH LUDZI JAKIMI BYLI NIEKTÓRZY ŚWIĘCI.
25 grudnia, w dzień Bożego Narodzenia został pochowany we wspólnym grobie, przyległym do muru zewnętrznego klasztoru, poza klauzurą. W pierwszą noc po pogrzebie zauważono nad miejscem pochówku tajemnicze światło, widoczne w całej dolinie, podobne do światła elektrycznego, które świeciło przez 45 nocy od dnia pogrzebu. Oświetlało kopułę i mur klasztoru silniej niż światło dzienne. Wywołało to wielkie poruszenie. Tysiące chrześcijan i muzułmanów przybywało do grobu, aby zaobserwować to zjawisko. Niektórym nawet udało się otworzyć grób i zabrać kawałek ubrania czy kilka włosów z brody eremity. Ze względów bezpieczeństwa patriarcha maronicki nakazał przeniesienie ciała do klasztoru. Wówczas światło przestało się pojawiać.
Ponieważ w 1950 roku z tego grobowca zaczął wyciekać tajemniczy płyn, Patriarcha kościoła maronickiego wydał polecenie otwarcia grobu i ekshumacji zwłok. Ciało pustelnika wyglądało tak jak w chwili śmierci, nie wykazywało żadnych objawów rozkładu. Wydawało się, że o. Charbel śpi. Tajemniczy płyn nieustannie wydzielający się z ciała całkowicie skorodował metalową trumnę i przedziurawił marmurowy grobowiec. Po umyciu ciało o. Charbela przez kilka dni było wystawione na widok publiczny, a późnej złożone do grobowca i zacementowane. Tego roku odnotowano rekordową liczbę uzdrowień. Klasztor w Annaya stał się celem pielgrzymek, nie tylko dla chrześcijan, ale również dla muzułmanów.
Różnymi sposobami próbowano powstrzymać wydzielanie płynu, ale bezskutecznie. Ciało w ciągu 17 lat było 34 razy badane przez naukowców. Stwierdzili oni, że ciało o. Charbela zachowuje się w nienaruszonym stanie, wydzielając tajemniczy płyn dzięki interwencji samego Boga.
Kilka miesięcy przed kanonizacją ciało zaczęło się wysuszać. Od tej pory miliony pielgrzymów przybywają do grobu Świętego Pustelnika, gdzie dokonują się cudowne uzdrowienia duszy i ciała, nawrócenia liczone w tysiące. 10% uzdrowień dotyczy osób nieochrzczonych (muzułmanów, druzów).
Niezwykła fotografia
Nikt za życia o. Charbela nie sfotografował go ani nie namalował jego portretu. Nikt poza braćmi zakonnymi nie widział jego twarzy. 8 maja 1950 roku stała się rzecz niezwykła. Kilku misjonarzy maronitów zrobiło sobie grupowe zdjęcie przed pustelnią o. Charbela. Po wywołaniu fotografii okazało się, że znalazła się na niej dodatkowa, tajemnicza postać, mnich z białą brodą w kapturze.
Dopiero starsi zakonnicy rozpoznali w niej o. Charbela. Fotografia ta stała się wzorem dla wszystkich portretów, również tych wywieszonych na Placu Św. Piotra podczas beatyfikacji i kanonizacji.
Libanka – Nouhad Al Chami – niezwykle operacja
Współcześnie wyjątkowo osobliwy cud dokonany za wstawiennictwem św. Charbela wydarzył się w Libanie i dotyczył Libanki p. Nouhad Al Chami, matki dwanaściorga dzieci. 9 stycznia 1993r., gdy Nouhad miała 59 lat, dostała udaru mózgu z powodu niedrożności tętnic szyjnych, co spowodowało paraliż lewej połowy ciała. Miała ogromne trudności z mową, odżywiana była tylko za pomocą sondy. Szanse powodzenia operacji tętnic były według chirurgów minimalne. 18 stycznia została ze szpitala wypisana w stanie ciężkim, który ciągle się pogarszał.
Jej najstarszy syn udał się do klasztoru Annaya i tam prosił Św. Charbela o uzdrowienie matki. Nouhad natomiast w domu gorąco modliła się do Maryi o uzdrowienie. Przed jej łóżkiem na komodzie stała figura Matki Bożej, do której cały czas modliła się. 22 stycznia kiedy zasnęła, miała dziwny sen. Śniła, że przy jej łóżku pojawili się dwaj mnisi Św. Charbel ze Św. Maronem w otoczeniu wielkiego światła. Jeden z mnichów powiedział: „Jestem Św. Charbel, przyszedłem Cię zoperować.” Przestraszona Nouhad Al Chami powiedziała do Matki Bożej, z figury której biła jasność: „Maryjo, On przyszedł mnie zoperować, a nie ma nawet narzędzi chirurgicznych.”
Tymczasem święty rozpoczął operację bez znieczulenia. Chora czuła jego palce przecinające jej żyły i doznała silnego bólu, ale nie mogła ani krzyczeć ani bronić się. Na koniec drugi mnich, który okazał się Św. Maronem, poprawił jej poduszkę za plecami, pomógł usiąść na łóżku. Następnie podał jej szklankę wody. Powiedziała mu, że nie może pić normalnie bez słomki, bo ma sparaliżowany język. Zakonnik zapewnił ją, że jest już zdrowa.
Powiedział: „Zoperowaliśmy Cię. Możesz chodzić, jeść, pić, pracować.” Obaj zakonnicy zniknęli w tajemniczym świetle. Kiedy sen skończył się, Nouhad obudziła się. Ze zdziwieniem zobaczyła, że siedzi dokładnie tak, jak we śnie i zorientowała się, że może normalnie poruszać lewą ręką i nogą, jej paraliż ustąpił. Wstała sama, bez problemu zaczęła chodzić po pokoju. W łazience w lustrze zobaczyła, że po obu stronach szyi ma 12 cm długości rany pooperacyjne ze szwami (4 po prawej i 3 po lewej stronie), z których zwisały końcówki czarnych nici chirurgicznych. Szyja i koszula nocna były splamione krwią. Zrozumiała, że to co przeżyła było realne, chociaż nadzwyczajne i nieprawdopodobne. Po wschodzie słońca cała rodzina pojechała do klasztoru opowiedzieć o cudzie i podziękować Św. Charbelowi.
Następnego dnia zgłosiła się do lekarzy, którzy ze zdumieniem stwierdzili uzdrowienie. Tak perfekcyjnie założonych szwów nigdy nie widzieli. Wiadomość o cudownym uzdrowieniu odbiła się głębokim echem w środkach masowego przekazu, w całym Libanie. Ludzie tłumnie przybywali do jej domu, aby naocznie przekonać się o cudzie. Proboszcz i lekarz rodziny poradzili jej, aby wraz z rodziną przeniosła się w inne, nieznane miejsce. Przeniosła się więc do syna. Tymczasem we śnie znowu ukazał jej się św. Charbel: „Zoperowałem Cię, aby ludzie się nawracali, widząc, że zostałaś cudownie uzdrowiona. Wielu ludzi oddaliło się od Boga, przestali się modlić, przystępować do sakramentów, żyją tak, jakby Bóg nie istniał. Proszę Cię, abyś uczestniczyła 22 dnia każdego miesiąca we Mszy św. w klasztorze Annaya. Na pamiątkę twojego uzdrowienia, do końca ziemskiego życia, w każdy pierwszy piątek miesiąca oraz 22 dnia każdego miesiąca, twoje rany pooperacyjne będą krwawić.”
Kilka cytatów św. O. Charbela:
„Nieprzerwanie czyń dobro. Nie szukaj okazji, żeby odpocząć – odpoczynek jest wielkim niebezpieczeństwem. Gdy zobaczysz robotnika, który nic nie robi, nie krytykuj i nie osądzaj go, lecz weź swój topór lub sierp i nie przerywaj swej pracy, a po chwili i on zacznie pracować.“
Wielu świętych mówiło, że odpoczniemy w Niebie. Czas jest krótki. Jest co robić, a stawka najwyższa, bo zbawienie moje i durgiego człowieka. Nie patrz na innych. Rób swoje.
„Zwyciężaj zło miłością, ale nie używaj miłości jako wymówki przed konfrontacją ze złem.“ Boimy sie konfrontacji. Unikamy jej. Udajemy, że nie widzimy. A zło coraz mocniej idzie do przodu przez naszą opieszałość, brak chęci do walki. Najlepszy czas jest teraz. Nie potem.
„Mów tylko wtedy, gdy twoje słowa są głębsze i mądrzejsze niż twoje milczenie.“ Coraz bardziej jestem zmęczony tym potokiem słów, a deficytem milczenia. A Ty?
„Kierunek, który obierasz jest ważniejszy niż prędkość, z jaką się poruszasz. Jaki jest pożytek z prędkości i przyspieszenia, kiedy kierunek jest błędny? Nie zaczynaj niczego na ziemi, jeśli nie będzie to miało końca w Niebie, nie wybieraj takiej drogi na ziemi, która nie doprowadzi cię do Nieba.“ Czy To, co robisz jest ukierunkowane ku Niebu?
„Zbadaj swoje priorytety. Twoja drabina stoi do góry nogami. Najwęższa część jest na dole, a najszersza na górze. Zwróć uwagę, jak mądrze budowane są domy: największe kamienie kładzie się na dole, a najmniejsze na górze. Wielu ludzi dzisiaj buduje na odwrót: nie odróżniają między tym co wielkie i małe, pierwsze i ostatnie, tym co jest ważne, a co najważniejsze. Taka ściana szybko runie. Tak wiele ścian dzisiaj się sypie, tyle wiązań pęka przez bezmyślność robotników i dumę budowniczych.“
Jakie 5 rzeczy jest w Twoim życiu najważniejszych? Ile czasu na nie poświęcasz?
„Zawsze odróżniaj między twoimi pragnieniami i twoimi potrzebami. Człowiek pragnie wielu rzeczy, których nie potrzebuje i potrzebuje wielu, których nie pragnie. Twoje bogactwo jest mierzone brakiem twoich potrzeb, a nie ceną tego, co już posiadasz. Wszystko, co według ciebie jest ci poddane, w rzeczywistości panuje nad tobą. Wszystko to, co kontrolujesz i czym sterujesz, czyni cię partnerem diabła. Żyjesz po to, aby dawać i służyć, a nie posiadać i rządzić.“
KAPITALNE ZDANIE PODKREŚLONE NA FIOLETOWO: A Ty czego pragniesz, a nie potrzebujesz? Co potrzebujesz, a tego nie pragniesz?
„Nie ma innego klucza do Nieba poza Krzyżem.“ Pokochaj ten klucz. Pan Jezus może tego Cię nauczyć 🙂 Poproś Go.
„Miłość jest jedynym skarbem, jaki możemy gromadzić na tym świecie i zabrać ze sobą na tamten świat.“
Ile jest miłości w tym co robisz? Ile miłości zabierzesz ze sobą na Drugi Świat?
„Człowiek zdobywa coraz więcej wiedzy i coraz mniej mądrości.“ Ile jest w Tobie mądrości? Modlisz się o nią? Szukasz jej?
„Człowiek nie jest spełniony bez miłości i nie doświadczy prawdy, będąc daleko od Boga.” PRAWDA i MIŁOŚĆ. Pandemia braku miłości i prawdy w obecnych czasach. Zaradzisz temu?
Św. Charbel mało znany, wręcz zapomniany za życia. Po odejściu z tego świata czyni wielki rzeczy na większą Chwałę Boga i dla naszego pożytku. Jakie to jest całkowiecie odmienne od obecnego stylu życiu. Liczy się popularność, like, fleshe, dymy, sensacja, akcja, bycie w centrum, aby ciągle o Tobie pamiętali, musisz być zauważony.
Pan Bóg ma dla Ciebie propozycje. Żyj w ukryciu. „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.” Mt 6,4
Oni już otrzymali swoją zapłatę. Wolisz taką jaką daje świat, która przemija czy tę od Boga?
Bóg, jeśli będzie chciał wyciągnie Cię z ukrycia jak np. św. Józefa, O. Wenantego Katarzyńca, św. Charbela to, to zrobi w swoim czasie. TY SAM SIĘ NIE PCHAJ.
Teraz jest czas pokochania życia ukrytego. Pan Jezus nam pokazał na swoim przykładzie uświęcając życie ukryte. Sam ok. 30 lat żył w ukryciu, a przecież mógł od razu spaść z Nieba jako dorosły.
IDŹ DROGĄ PANA JEZUSA. A zdobędziesz Niebo tak jak On.
2. TEMAT: JAK ROBIĆ TO, CZEGO NIE CHCESZ, ŻEBY OSIĄGNĄĆ TO, CO CHCESZ?
Szukasz rozwiązania czy wymówki/drogi na skróty? Jeśli szukasz rozwiązania to dobrze trafiłeś. Człowiek-wymówka niech żyje w swoim Matrixie dalej. Nie wchodź w ten toksyczny świat.
Czy są drogi na skróty? Ciężko powiedzieć… Narzędzia są oczywiście potrzebne itd. Jednak pewnych rzeczy nie można przyspieszyć, a jeśli się da to więcej na tym stracisz.
W świecie, w którym króluje egoizm i stawianie SIEBIE NA PIERWSZYM MIEJSCU. Człowiek nie lubi, nie cierpi jak ktoś mu coś każe. MUSISZ TO ZROBIĆ. A ja na przekór. Pokaże Ci, nie muszę.
Uważam, że są jednak rzeczy, które musisz. Im szybciej to zaakceptujesz tym lepiej.
Zastanów się jakie rzeczy musisz i je robisz? Wymień kilka obowiązków.
A teraz zastanów się jakie rzeczy musisz, są dobre, robijesz je z własnego wyboru i nie są przez nikogo narzucone? To od nich właśnie zależy jakość Twojego życia. To złote Graale. Masz takie w swoim skarbcu?
Dlaczeg św. Krzysztof otrzymał takie imię? W Polsce, w pewnym miejscu objawił się ten święty. W żadnym innym kraju tego nie zanotowano. Co to za święty? Odp. jak zawsze podkreślona w kalendarzu świętych lub pogrubiona. |
Ja za Ciebie nie zrobię rzeczy ważnych. To TY MUSISZ to zrobić. Ja za Ciebię nie zrobię pompek. Za Ciebie nie zacznę chodzić wcześniej spać. Za Ciebie nie zacznę liczyć kcal. Za Ciebie nie wyspowiadam się. Za Ciebie nie pomodlę się.
Oczywiście mogę służyć radą i modlitwą. Ale Ty musisz zrobić resztę. Teoretycznie nie musisz 🙂 Ale za takie zachowanie zapłacisz. Może nie teraz, ale za kilka-kilkanaście lat bardzo słono.
Wypisz sobie chociaż kilka rzeczy w formie zdania:
JEŚLI CHCĘ… TO MUSZĘ… I NIE WOLNO MI…
JEŚLI CHCĘ… TO MUSZĘ… I NIE WOLNO MI…
JEŚLI CHCĘ… TO MUSZĘ… I NIE WOLNO MI…
Jeśli chcę mieć więcej energii to muszę chodzić spać o północy i nie wolno mi wieczorem pić kawy.
Jeśli chcę nauczyć się języka obcego to muszę codziennie się go uczyć i nie wolno mi używać yt do celów rozrywkowych zanim się nie pouczę.
Jeśli chcę mieć więcej siły do walki z presją ze stron rodziny/dziewczyny to muszę codziennie odmówić chociaż jeden różaniec i nie wolno mi narzekać.
Po wypisaniu swoich kilku zdań. Zacznij to zdanie mówić codziennie, zwłaszcza gdy nadchodzi pokusa. Wówczas zaczyna się wyłączać musk, a włączać emocje, słabości itd. Kiedy użyjesz tego zdania jako koło ratunkowe zaraz przed wypiciem kawy, zaraz przed włączeniem yt; ta kawa już nie będzie tak smakować 🙂 ten yt nie będzie już taki fajny jak wcześniej 🙂
I oto właśnie chodzi. Im częściej to zdanie będziesz powtarzał tym będziesz miał więcej sił do walki. Można też je skrócić i np. w chwili pokusy powtarzać: JEŚLI CHCĘ NAUCZYĆ SIĘ ANGIELSKIEGO TO NIE WOLNO MI UŻYWAĆ YT PRZED NAUCZENIEM SIĘ.
Co dasz dla Ciebie wartościowego to będzie Cię ruszać w środku, bo tracisz to, spowalniasz kiedy źle wybierzesz. Będziesz to czuł 😉 Sam to oczywiście będę chciał spróbować i zobaczymy 😉 PRAKTYKA. PRAKTYKA. PRAKTYKA.
Na początku będziesz rzadko o tym zdaniu pamiętał. Najczęściej po zrobieniu tego, czego Ci nie wolno. Jednak im więcej tych zdań wypowiesz tym będzie coraz lepiej. Aby te zdanie ciałem się stało.
***
3. TEMAT: POMIMO TRUDNOŚCI NIGDY TEGO NIE RÓB.
Życie to nie bajka. Życie to nie kreskówka z Cartoon Network. Życie jest trudne. Życie jest piękne. Są rzeczy, które Ciebie PRZERASTAJĄ. To dobrze, że takie rzeczy są. Jak nie teraz to już wkrótce 😉 To SZANSA. Skorzystaj z niej.
„Wszelki nasz niepokój bardzo smuci Jezusa.” św. O. Pio. To zrozumiałe. Ty jako rodzic. Ty jako ktoś, kogo kochasz. Nie chcesz, aby Twoja ukochana osoba zbytnio się zamartwiała. Aby ciągle chodziła przygarbiona troskami tego świata. A o ileż bardziej nasz Pan i Stwóca? To już wiesz, co zrobić aby przywrócić uśmiech na twarzy Pana Boga 🙂 Chyba lubisz jak z Twojego powodu, ktoś się uśmiecha? :))
„Taki niepokój nigdy nie jest wolny od niedoskonałości. U jego źródła zawsze leży egoizm i miłość własna.” św. O. Pio.
Przeszkody, które Cię przerastają to dla CIEBIE INFORMACJA ZWROTNA.
1. Za mało UFAM BOGU.
2. Za bardzo ufam sobie (w negatywnym sensie).
Jeśli chcesz uszcześliwić Boga Ojca, a na tym przecież polega m. in. miłość to zacznij chociaż codziennie się modlić o większe ZAUFANIE DO BOGA.
Po drugie zacznij więcej robić, bo często źródłem niepokojów jest odkładanie na później. I z pokorą podchodź do wykonywania tego, co masz zrobić.
Udało Ci się dziś. Dziękuj Bogu. Bo nie wiesz czy jutro również się uda. Dziś się nie udało. Przeproś Boga i poproś o kolejną szansę wyciągając wnioski.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEN: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
***
16 LIPCA NIEDZIELA: ŚW. BRIGIDA SZWEDZKA, MATKA, ŻONA, SIOSTRA ZAKONNA, PATRON EUROPY, 1303-1373. Jej rodzina była spokrewniona z dynastią królewską w Szwecji. Rodzina ta była bardzo religijna. Ojciec co tydzień przystępował do sakramentów pokuty i Eucharystii. Odbył także podróż do Hiszpanii na grób św. Jakuba w Compostelli.
Kiedy Brygida miała 12 lat, zmarła jej matka (1314). Ojciec oddał kapłanom sumę 200 marek w złocie, co było dużym majątkiem, prosząc, by modlili się o spokój duszy dla małżonki. Wbrew swojej woli Brygida została wydana w czternastym roku życia za syna gubernatora Wastergotlandu, 19-letniego Ulfa Gotmarssona. Po ślubie przeniosła się na zamek męża (1316). Chociaż utratę dziewictwa opłakiwała rzewnymi łzami, umiała w swoim małżeństwie dostrzec wolę Bożą i starała się być dla męża najlepszą żoną.
Trafiła też na dobrego człowieka. Dlatego żyli szczęśliwie razem 28 lat (1316-1344). Pałac Brygidy należał do najświetniejszych w kraju. Było w nim zawsze rojno od gości. Brygida dbała o to, by wszyscy wchodzący w jej progi czuli się dobrze. Kierowała domem i gospodarstwem wzorowo, dbała o służbę, z którą codziennie odmawiała pacierze. Nie pozwalała wszakże na żadne pohulanki i zbyt swobodne zachowania. Szczególnie jednak była oddana mężowi, okazując mu przywiązanie i wprost matczyną opiekę. Dała mu 4 synów i 4 córki: Martę (1319), Karola (1321), Birgera (1323), Benedykta (1326), Gutmara (1327), św. Katarzynę Szwedzką (1330), Ingeborgę (1332) i Cecylię (1334). Na wychowawców dla swoich dzieci dobierała pedagogów o odpowiednim wykształceniu i głębokiej wierze. Każde dziecko miało inny charakter. Trzeba było ze strony matki wiele subtelności, by uszanować ich osobowość, a nie dopuścić do wypaczenia ich charakterów, bowiem mąż był często poza domem, zajęty sprawami publicznymi. Nie zaniedbała wszakże Brygida wśród tak licznych zajęć rodzinnych troski o własną duszę. Jej kierownikiem duchowym był uczony wiceprzeor cystersów, Piotr Olafsson. Na jej prośbę jeden z kanoników katedry, Maciej, przetłumaczył Pismo święte na język szwedzki, by Brygida mogła w nim się rozczytywać. Na jej życzenie kanonik ten ułożył również komentarze do Pisma świętego.
W 1332 roku Brygida została powołana na dwór króla Magnusa II w charakterze ochmistrzyni. Korzystając z osobistego majątku, jak też z majątku króla, nad którym otrzymała zaszczytny zarząd, hojnie wspierała kościoły, klasztory i ubogich. W 1339 roku utraciła nieletniego syna. Dla uproszenia błogosławieństwa Bożego dla całej rodziny udała się z pielgrzymką na grób św. Olafa (+ 1030). Tradycją w domu były pielgrzymki do Compostelli. I Brygida wraz z mężem udała się na grób św. Jakuba Apostoła (1342). Pielgrzymka trwała rok. Towarzyszył im spowiednik, cysters Svenung, który później opisał całą podróż. Po powrocie z pielgrzymki Ulf wstąpił do cystersów w Alvastra, gdzie zmarł w lutym 1344 r. Brygida była wolna.
Postanowiła oddać się wyłącznie służbie Bożej i pełnieniu dobrych uczynków. Długie godziny poświęcała modlitwie. Mnożyła akty umartwienia i pokuty. Naglona objawieniami, pisała listy do możnych tego świata, napominając ich w imię Pana Boga. Królowi szwedzkiemu i zakonowi krzyżackiemu przepowiedziała kary Boże, które też niebawem na nich spadły. W 1352 roku wezwała papieża Innocentego VI, aby powrócił do Rzymu. To samo wezwanie skierowała w imieniu Chrystusa do jego następcy, bł. Urbana V, który też w 1367 roku faktycznie do Rzymu powrócił. Kiedy zaś papież, zniechęcony zamieszkami w Rzymie, powrócił do Awinionu, przepowiedziała mu rychłą śmierć, co się niebawem sprawdziło (+ 1370). Niemniej żarliwie zabiegała o powrót do Rzymu papieża Grzegorza XI. Była hojną dla fundacji kościelnych i charytatywnych. Dom jej stał zawsze otworem dla potrzebujących.
Brygida założyła nową rodzinę zakonną pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela, zwaną często „brygidkami”. Jej córka, św. Katarzyna Szwedzka, w roku 1374 została jego pierwszą opatką. Korzystając ze swojej obecności w Italii, Brygida przewędrowała wraz z córką cały kraj, nawiedzając pieszo ważniejsze ówczesne sanktuaria: św. Franciszka w Asyżu, św. Antoniego w Padwie, św. Dominika Guzmana w Bolonii, św. Tomasza z Akwinu w Ortonie, św. Bartłomieja w Benevento, św. Macieja w Salerno, św. Andrzeja Apostoła w Amalfi, św. Mikołaja w Bari oraz św. Michała Archanioła na Monte Gargano. Do Rzymu powróciła dopiero w 1363 roku. W 1372 roku udała się z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Miała wówczas 70 lat. Po powrocie do Rzymu, zmęczona podróżą, zmarła. W jej pogrzebie wzięły udział tłumy wiernych. Był to prawdziwy hołd, jaki złożył jej Rzym. Kroniki głoszą, że z okazji pogrzebu św. Brygidy wielu chorych zostało uzdrowionych. Jej ciało poprzez Korsykę, Styrię, Morawy i Polskę sprowadzono do Szwecji, gdzie złożono w klasztorze w Vadstena, który założyła. W 1489 roku złożono relikwie matki i córki, to jest św. Brygidy Szwedzkiej i św. Katarzyny Szwedzkiej, w jednej urnie. Kiedy Szwecja przeszła na protestantyzm (1595), relikwie te zaginęły bezpowrotnie.
1 października 1999 r. św. Jan Paweł II listem motu proprio ogłosił św. Brygidę współpatronką Europy (razem ze św. Katarzyną ze Sieny i św. Teresą Benedyktą od Krzyża). Św. Brygida jest także patronką Szwecji, pielgrzymów oraz dobrej śmierci.
Święty Jan Kasjan, 360-435, Bułgaria-Rumunia. Z tego powodu uważany jest za jednego z pierwszych rumuńskich świętych. Początkowo interesował się filozofią i astronomią. W Betlejem poznał monastycyzm palestyński, jeszcze przed przybyciem tam św. Hieronima. Odwiedzał wielu anachoretów i sławnych mnichów, rozproszonych po całym Egipcie. Jako wierny przyjaciel towarzyszył mu stale German. Przed 403 r. obydwaj udali się do Konstantynopola, gdzie św. Jan Chryzostom udzielił Kasjanowi święceń diakonatu. German został wtedy prawdopodobnie kapłanem.
W roku 404 Kasjan i German wyjechali do Rzymu, zabierając ze sobą list, który duchowni znad Bosforu słali w obronie swojego biskupa, skazanego na banicję. Kasjan przybył następnie do Marsylii; był już wtedy kapłanem. Założył w mieście dwa klasztory, męski i żeński. Na nalegania Kastora, biskupa Apt, Kasjan zredagował potem De institutis coenobiorum et de octo vitiorum principalium remediis, a następnie Collationes – konferencje. Zgodnie ze wzmiankami, które tam znajdujemy, powstały one przed 429 r. Przedstawił w nich rozbudowaną naukę o doskonałości mniszej i ascezie pojmowanej jako wiedza praktyczna. Wpływ tych wykładów na dalszy rozwój duchowości chrześcijańskiej był ogromny. Potem jeszcze na prośbę papieża, św. Leona, powstało pismo De incarnatione Domini contra Nestorium.
ŚW. BENEDYKT Z NURSJI, ZAŁOŻYCIEL BENEDYKTYNÓW O KTÓRYM WCZEŚNIEJ PISAŁEM ZALECAŁ CODZIENNIE CZYTANIE KILKA STRON DZIEŁA ŚW. JANA KASJANA.
13 LAT W WIĘZIENIU I ARSZENIK W TLE
Błogosławiony Wasyl (Bazyli) Hopko, biskup, 1904-1976, Słowacja. Gdy miał zaledwie rok, zmarł jego ojciec. Trzy lata później matka wyjechała do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu pracy, a wychowaniem chłopca zajął się dziadek i brat matki, greckokatolicki kapłan Demeter Petrenko.
Studiował na wydziale teologii Uniwersytetu Karola w Pradze, gdzie w 1940 roku uzyskał doktorat. Po siedmiu latach powrócił do Preszowa. Tam był ojcem duchownym, sekretarzem kurii biskupiej, a od 1943 roku wykładowcą teologii moralnej i pastoralnej. W tym czasie napisał kilka książek i założył pismo katolickie „Blahovistnik”. Po zakończeniu II wojny światowej, w 1947 roku został mianowany biskupem pomocniczym eparchii preszowskiej. Jego dewizą biskupią były słowa: „Aby wszyscy byli jedno”.
W Słowacji panował reżim komunistyczny. W dniu 28 kwietnia 1950 roku komuniści zdelegalizowali Kościół grekokatolicki w Czechosłowacji. Wszyscy biskupi zostali uwięzieni. Biskupa Wasyla poddano brutalnym przesłuchaniom, trwającym ponad rok, podczas których usiłowano go zmusić do złożenia fałszywych zeznań.
24 października 1951 roku skazano go na 15 lat więzienia, grzywnę w wysokości 20 tys. koron i pozbawienie praw cywilnych na 10 lat. Po trzynastu latach wyszedł na wolność ze względu na zły stan zdrowia. Przez następne 4 lata mieszkał w domu opieki w Oseku, w północnych Czechach, ponieważ władze komunistyczne nie pozwalały mu wrócić do Słowacji. Dopiero w 1968 roku, po rehabilitacji Kościoła grekokatolickiego, powrócił do Preszowa.
Podczas ekshumacji ciała biskupa Wasyla odkryto w jego kościach arszenik, który musiał być mu przez dłuższy czas podawany w małych ilościach, najprawdopodobniej w czasie uwięzienia. Jego życie było naznaczone cierpliwie znoszonym cierpieniem, służbą wiernym i heroiczną realizacją powołania kapłańskiego.
W dniu 14 września 2003 roku papież św. Jan Paweł II zaliczył biskupa Wasyla do grona błogosławionych podczas Mszy św. odprawianej w Bratysławie. Beatyfikował wówczas także s. Zdzisławę Cecylię Scheligową. Mówił wtedy: „Obydwoje jawią się nam jako pełne blasku przykłady wierności w czasach ciężkiego i bezlitosnego prześladowania religijnego. Biskup Wasyl nigdy nie wyparł się swojego przywiązania do Kościoła katolickiego i do papieża. (…) Obydwoje zostali poddani niesprawiedliwemu procesowi i otrzymali niesłuszny wyrok, zaznali tortur, poniżenia, samotności i ponieśli śmierć. Krzyż stał się dla nich drogą, która doprowadziła ich do życia, źródłem mocy i nadziei, próbą miłości Boga i człowieka”.
Błogosławiony Krystyn Gondek, franciszkanin i męczennik, 1909-1942. 26 sierpnia 1940 r. aresztowane zostało przez gestapo prawie całe duchowieństwo włocławskie. Wśród zatrzymanych franciszkanów był także o. Krystyn. Aresztowanych zawieziono do obozu przejściowego w Szczeglinie. Po krótkim pobycie o. Krystyn przewieziony został do niemieckiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Stamtąd 14 grudnia 1940 r. przewieziono go do Dachau, gdzie otrzymał numer 22779.
Ojciec Krystyn przeczuwał, że nie przeżyje czasu obozu. Pisał listy, w których prosił o modlitwę. Zgadzał się z wolą Bożą. Jego rodzina i znajomi próbowali uzyskać zwolnienie, matka napisała nawet list do samego Hitlera. W 1942 r. Niemcy zaczęli więźniów znajdujących się – według ich nomenklatury – w „stanie beznadziejnym” najpierw izolować, a potem wywozić z Dachau w tzw. „transportach inwalidów” do Hartheim, gdzie wszystkich mordowano w komorach gazowych. Również o. Krystyna przeniesiono do obozowego „szpitala”. Nie dożył do „transportu” – zmarł 23 lipca 1942 r. z wyczerpania i głodu. Jego ciało spalono w obozowym piecu krematoryjnym, a prochy rozrzucono po okolicznych polach. Rozpaczliwa próba uratowania syna przez matkę poprzez wysłanie listu do Hitlera doczekała się odpowiedzi: najścia gestapo i przeszukania mieszkania. Parę dni później Niemcy przysłali wiadomość o śmierci Wojciecha.
Został beatyfikowany przez św. Jana Pawła II w Warszawie 13 czerwca 1999 r. w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej.
ALBO PLUJESZ, ALBO UMIERASZ!
BYŁ KAPŁANEM 1,5 MIESIĄCA.
Błogosławiony Jan Huguet Cardona, kapłan i męczennik, 1913-1936, Hiszpania. Jego zabawy z dzieciństwa polegały na naśladowaniu celebracji Mszy św. Kiedy w wieku czterech lat stracił dziadka, przeniósł się do miasta Alaior, gdzie zaczął być ministrantem. W wieku szesnastu lat wziął udział w pielgrzymce do Rzymu.
6 czerwca 1936 r. został wyświęcony na kapłana. Był skromny i pracowity, bardzo wesoły. Odprawił swoją pierwszą uroczystą Mszę św. 21 czerwca, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa w Ferrerias. W tej Eucharystii kaznodzieja już mu zapowiedział, że jest przygotowany na męczeństwo, ponieważ prześladowania Kościoła i antyklerykalne hasła stanowiły tragiczny omen.
Nikt go nie zdradził, wszyscy go lubili, ale w początkowej zamieszaniu nadal nosił swoją sutannę. 23 lipca 1936 r., sześć dni po rozpoczęciu wojny domowej w Hiszpanii, Don Juan odprawił swoją ostatnią Mszę św. Wieczorem tego dnia przyniósł do domu Najświętszy Sakrament, aby bronić Go przed zniewagami.
Jednym z wyjątkowych elementów tego męczeństwa jest fakt, że mamy świadków tego wydarzenia. Co więcej, wśród świadków procesu znajdowali się rodzice młodego męczennika. Kiedy został aresztowany, nie stawiał oporu, nie oparł się ani nie próbował się bronić, tak mówią ci, którzy go widzieli.
Ci sami świadkowie opowiedzieli wydarzenia aż do końca, co jest rzadkie w tego rodzaju sytuacjach, ponieważ zabójstwa, które nie były poprzedzone wyrokiem sądowym, odbywały się potajemnie, bez świadków.
Trzech milicjantów z bronią w ręku weszło do jego domu i kazało mu pójść za nimi do miasta. Brutalnie zmuszono go do zdjęcia sutanny, co zrobił bez oporu. Kiedy mu ją zdjęli, odkryli jego przedmiot pobożności: różaniec i medalik. Wojskowy gubernator Minorki zauważywszy, chwycił krzyż i lekceważąco, wskazując broń, krzyknął: „ALBO PLUJESZ ALBO UMIERASZ”. Na twarzy ks. Jana odbiło się głębokie zdziwienie. Początkowo odmówił ruchem głowy, a potem podniósł oczy w górę, wyciągnął ramiona na kształt krzyża i zawołał: „Niech żyje Chrystus Król”. Natychmiast Marques strzelił mu dwa razy w twarz.
Nie umarł natychmiast, był ciężko ranny i kiedy Marquès odszedł, próbowano go uratować, ale nie udało się i niedługo potem umarł po przyjęciu ostatnich sakramentów. Nie wypowiedział złego słowa wobec mordercy, nie skarżył się, umarł w pokoju. Po dziewiątej wieczorem młody kapłan zmarł w otoczeniu rodziny. Jego szczątki zostały pochowane na cmentarzu w Ferrerias.
Jego beatyfikacja odbyła się w Tarragonie w Hiszpanii 13 października 2013 roku w grupie 522 męczenników hiszpańskich. Przewodniczył jej na polecenie papieża Franciszka kard. Angelo Amato. W specjalnym przesłaniu video papież Franciszek powiedział: „Kim są męczennicy? Są chrześcijanami pozyskanymi dla Chrystusa, uczniami, którzy dobrze zrozumieli sens «umiłowania aż do końca», które doprowadziło Jezusa na krzyż. Nie istnieje miłość na raty, miłość w kawałkach. Miłość jest niepodzielna. I kiedy się kocha, kocha się aż do końca. Na krzyżu Jezus odczuwał ciężar śmierci, ciężar grzechu, ale zawierzył się całkowicie Ojcu i przebaczył. Ledwo wypowiedział słowa, ale oddał życie. Chrystus nas «uprzedził» w miłości; męczennicy naśladowali go w miłości aż do końca. Święci Ojcowie mówią: «naśladujmy męczenników». Zawsze trzeba obumierać, by wyjść z nas samych, z naszego egoizmu, naszego dobrobytu, naszego lenistwa, naszych smutków, byśmy otwarli się na Boga, na innych, zwłaszcza na najbardziej potrzebujących”.
***
24 LIPCA PONIEDZIAŁEK: ŚW. KINGA (Kunegunda), DZIEWICA, 1234-1292. Trzecia z kolei córka Beli IV, króla węgierskiego i jego żony Marii, córki cesarza bizantyjskiego Teodora I Laskarisa. Miała dwóch braci i pięć sióstr, wśród nich były św. Małgorzata Węgierska oraz bł. Jolenta (Jolanta). Św. Elżbieta z Turyngii była jej ciotką.
W Wojniczu małoletnia jeszcze Kinga spotkała się z Bolesławem Wstydliwym; tam też doszło do zawarcia umowy małżeńskiej. Ze względu na małoletność obydwojga były to zrękowiny, po których w kilka lat później miał nastąpić akt właściwych zaślubin.
Po klęsce wojsk polskich pod Chmielnikiem koło Szydłowa (18 marca 1241 r.) uciekli na Węgry w nadziei, że tam będzie bezpieczniej. Jednak i tu nie znaleźli spokoju. Wojska węgierskie poniosły klęskę nad rzeką Sajo (11 kwietnia 1241 r.). Dlatego Kinga uciekła z Bolesławem na Morawy, gdzie zapewne zatrzymali się w Welehradzie w tamtejszym konwencie cystersów. Wódz tatarski Batu-chan stanął w Krakowie w Niedzielę Palmową, 24 marca; stąd Tatarzy ruszyli na Śląsk.
Po bitwie pod Legnicą w 1241 r. Tatarzy wycofali się z Polski. Po bohaterskiej śmierci Henryka Pobożnego w bitwie z Tatarami rozgorzała walka o jego dziedzictwo śląskie i krakowskie. Bolesław i Kinga pozostali w Nowym Korczynie. Tu właśnie Kinga nakłoniła swego przyszłego męża do zachowania dozgonnej czystości, którą ślubowali oboje na ręce biskupa krakowskiego Prandoty. Dlatego historia nadała Bolesławowi przydomek „Wstydliwy”. W tej formie czystości małżeńskiej Kinga spędziła z Bolesławem 40 lat. Wtedy także zapewne Kinga wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka. Zaślubiny odbyły się na zamku krakowskim około roku 1247, bowiem wtedy Bolesław był władcą księstwa krakowsko-sandomierskiego. W posagu od ojca Kinga otrzymała 40 000 grzywien srebra, co Szajnocha przeliczył na około 3,5 miliona złotych. Była to ogromna suma.
Kinga w tym czasie zapewne kilka razy odwiedzała rodzinne Węgry. Sprowadziła stamtąd do Polski górników, którzy dokonali pierwszego odkrycia złoży soli w Bochni (1251). Aby dopomóc w odbudowaniu zniszczonego przez Tatarów kraju, Kinga ofiarowała Bolesławowi część swojego posagu; Bolesław za to przywilejem z 2 marca 1252 r. oddał jej w wieczyste posiadanie ziemię sądecką. Kinga pomagała Bolesławowi w rządach nad obu księstwami (krakowskim i sandomierskim).
Hojnie wspierała katedrę krakowską, klasztory benedyktyńskie, cysterskie i franciszkańskie. Ufundowała kościoły w Nowym Korczynie i w Bochni, a zapewne również w Jazowsku i w Łącku. Do Krakowa sprowadziła z Pragi Kanoników Regularnych od Pokuty i wystawiła im kościół św. Marka. Do Krzyżanowic nad Nidą sprowadzono norbertanki, gdzie im wystawiono kościół i klasztor. Swojej siostrze, bł. Salomei, Bolesław pozwolił i dopomógł wznieść w Zawichoście kościół, klasztor i szpital. Kinga w sposób istotny przyczyniła się do przeprowadzenia kanonizacji św. Stanisława ze Szczepanowa (1253).
Po śmierci męża w 1279 r. Kinga poczuła się wolna, postanowiła zrezygnować z władzy i oddać się wyłącznie sprawie zbawienia własnej duszy. Upatrzyła sobie klaryski jako zakon dla siebie najodpowiedniejszy. Znała go dobrze, bo już w roku 1245 przyjęła welon i habit klaryski jej ciotka, bł. Salomea, która w tym czasie założyła w Zawichoście pierwszy ich klasztor, w roku 1259 przeniesiony do Skały.
Spędziła w Starym Sączu 12 lat, poddając się we wszystkim surowej regule.
Sam fakt porzucenia świata i jej wstąpienia do najsurowszego zakonu żeńskiego był dowodem heroicznej świętości Kingi. Pamięć dzieł miłosierdzia chrześcijańskiego, jak również instytucji pobożnych, których była fundatorką, były bodźcem do oddawania jej kultu. W 1999 r. w czasie pielgrzymki do Polski, św. Jan Paweł II, który ją kanonizował powiedział m.in.: „U stóp tego klasztoru, wraz ze św. Kingą proszę szczególnie was, ludzie młodzi: brońcie tej swojej wewnętrznej wolności! Niech fałszywy wstyd nie odwodzi was od pielęgnowania czystości! A młodzieńcy i dziewczęta, których Chrystus wzywa do zachowania dziewictwa na całe życie, niech wiedzą, że jest to uprzywilejowany stan, przez który najwyraźniej przejawia się działanie mocy Ducha Świętego”.
Święta Krystyna z Bolseny, dziewica i męczennica, Liban. Jej ojciec miał być namiestnikiem miasta. Kiedy wybuchło prześladowanie, we własnym domu przesłuchiwał chrześcijan, kazał ich dręczyć i skazywał na śmierć. Krystyna podziwiała bohaterstwo chrześcijan i pilnie wypytywała się o naukę Chrystusa. W porozumieniu z dwoma niewiastami, które były już chrześcijankami, ale ukrywały się, dowiedziała się o głównych prawdach wiary katolickiej. To one umożliwiły Krystynie – bez wiedzy ojca – przyjęcie chrztu.
Krystyna początkowo ukrywała ten fakt; jednak na widok odwagi, z jaką na śmierć szli wyznawcy Chrystusa, zaczęła Go wyznawać publicznie, w nadziei męczeństwa. Na oczach ojca miała potłuc złote i srebrne posążki bóstw rzymskich. Ojciec wpadł w szał i kazał dziesięcioletnią córkę wysmagać rózgami. Kiedy ta jednak nadal głośno wyznawała swoją wiarę w Chrystusa, ojciec kazał ją rozdzierać żelaznymi hakami, a potem obracać na kole, polewać jej ciało wrzącym olejem, palić na wolnym ogniu, a wreszcie z kamieniem u szyi zatopić. Wedle innych przekazów, Krystyna, przywiązana do słupa, skonała pod strzałami, którymi ją przeszyto.
Śmierć Krystyny musiała być wyjątkowo okrutna, skoro tradycja – tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie – oddawała jej kult przez wszystkie wieki, mimo że tyle innych niewiast poniosło także śmierć męczeńską za Chrystusa. Obecnie centrum kultu św. Krystyny z Tyru znajduje się nad jeziorem Bolsena, od którego nazwę przyjęła także miejscowość. Jest tam kościół poświęcony św. Krystynie.
Przy grobie św. Krystyny miał miejsce w 1263 r. cud eucharystyczny w postaci kropli krwi spadającej na korporał.
Błogosławione dziewice i męczennice Maria Pilar, Teresa i Maria Angeles, karmelitanki, Hiszpania, 1936.
***Maria Pilar od św. Franciszka Borgiasza, 1877-. Męczeństwo poniosła po 38 latach życia zakonnego. Przeszyta kulami i poraniona nożem, znosiła okrutne męki na wzór swego Boskiego Oblubieńca na krzyżu. Przed śmiercią modliła się słowami: „Mój Boże, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
***Teresa od Dzieciątka Jezus, 1909-. Swoje pragnienie męczeństwa wyraziła kilka lat przed śmiercią, pisząc w liście do przyjaciółki: „Niech żyje Chrystus Król! O, gdybym tylko mogła pewnego dnia powtórzyć ten okrzyk na gilotynie”. Bóg udzielił jej tej łaski. Przymuszana do okrzyków: „Niech żyje komunizm”, zawołała: „Niech żyje Chrystus Król!” Strzelono do niej, gdy biegła naprzód z rozkrzyżowanymi ramionami.
***Maria Angeles od św. Józefa, 1905-. Od najmłodszych lat pragnęła zostać zakonnicą. Po jej męczeńskiej śmierci, w jednej z książek, których używała, znaleziono kartkę z jej modlitwą: „Mój Boże, przyjmij ofiarę mego życia pośród cierpień męczeństwa, abym w ten sposób mogła dowieść mojej miłości ku Tobie, tak jak uczyniło to tyle dusz, które Cię kochały i umarły z miłości do Ciebie”.
Błogosławiona Maria Mercedes Prat, terezjanka i męczennica, 1880-1936. Hiszpania. Miała brata – kapłana. W wieku 15 lat straciła ojca, rok później matkę. Od młodości interesowała się sztukami pięknymi, była ponadto katechetką w tzw. szkole niedzielnej.
Wojna domowa zastała ją w San Gervasio. Początkowo siostry znalazły schronienie w prywatnym domu. 22 lipca 1936 r. Mercedes wspólnie z siostrą Joaquiną Miguelą udała się do domu innej z sióstr. W drodze rozpoznano je jako zakonnice. Zamknięto je zaraz razem z innymi. Maltretowano potem w rozmaity sposób i straszono nagłym rozstrzelaniem. W nocy z 22 na 23 lipca obydwie wyprowadzono w końcu na drogę i tam Mercedes została śmiertelnie zraniona. Żyła jeszcze przez parę godzin, cierpiąc i recytując Modlitwę Pańską, Credo i akty strzeliste. Westchnienia te zwróciły uwagę innych milicjantów, którzy zajęli opuszczony posterunek. Do Mercedes strzelono po raz wtóry. Zmarła z upływu krwi, modląc się i wyrażając przebaczenie. Joaquina Miguela, która także została postrzelona, ale zdołała przeżyć, stała się później koronnym świadkiem w staraniach o beatyfikację Mercedes. Dokonał jej 29 kwietnia 1990 r. papież św. Jan Paweł II.
Błogosławiona Joanna z Orvieto, dziewica, 1264-1306. Została sierocona w wieku lat pięciu, zaufała szczególnie Aniołowi Stróżowi. Od dziecka żyła z pracy własnych rąk. Wcześnie odrzuciła propozycje zamążpójścia i udała się do Orvieto, gdzie jako młodziutka szwaczka wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Dominika.
Dwukrotnie uniknęła zasadzek na niewinność. Wkrótce stała się popularną doradczynią i ofiarną służebnicą w licznych potrzebach ubogich mieszkańców miasteczka. Wydawało się, że nie ma nic innego do roboty, jak tylko spełniać ludzkie życzenia. Była wzorem pociągających cnót. Za krzywdy opłacała dobrem, a znosząc cierpliwie opuszczenie we własnych chorobach, zasłużyła sobie na dar czynienia cudów. Jej modlitwa była tak gorąca, że nawet w zimie podczas niej ciało jej było zlane potem. Cierpienia Chrystusowe przeżywała tak intensywnie, że słychać było, jak gdyby jej się rwały i łamały kości. Jej ciało po śmierci zaczęło wydawać przedziwną woń kwiatów i pozostało nieskażone.
***
25 LIPCA WTOREK: ŚW. JAKUB STARSZY, APOSTOŁ I MĘCZENNIK. Brat św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Wśród apostołów było dwóch Jakubów. Dla odróżnienia nazywani są Większym i Mniejszym albo też Starszym i Młodszym. Prawdopodobnie nie chodziło w tym wypadku o ich wiek, ale o kolejność przystępowania do grona Apostołów. Imię Jakub pochodzi z hebrajskiego „aqeb”, oznaczającego „chronić” – a zatem znaczy „niech Jahwe chroni”. Etymologia ludowa tłumaczy to imię jako „pięta”. Według Księgi Rodzaju, kiedy Jakub, wnuk Abrahama, rodził się jako bliźniak Ezawa, miał go trzymać za piętę (Rdz 25, 26).
Jakub i jego brat Jan byli synami Zebedeusza. Byli rybakami i mieszkali nad jeziorem Tyberiadzkim. Ewangelie nie wymieniają bliżej miejscowości. Być może pochodzili z Betsaidy, podobnie jak święci Piotr, Andrzej i Filip (J 1, 44), gdyż spotykamy ich razem przy połowach. Św. Łukasz zdaje się to wprost narzucać, kiedy pisze, że Jan i Jakub „byli wspólnikami Szymona – Piotra” (Łk 5, 10). Matką Jana i Jakuba była Salome, która należała do najwierniejszych towarzyszek wędrówek Chrystusa Pana (Mk 15, 40; Mt 27, 56).
Jakub należał do uprzywilejowanych uczniów Pana Jezusa, którzy byli świadkami wskrzeszenia córki Jaira (Mk 5, 37; Łk 8, 51), przemienienia na górze Tabor (Mt 17, 1nn; Mk 9, 1; Łk 9, 28) oraz modlitwy w Ogrójcu (Mt 26, 37). Żywe usposobienie Jakuba i Jana sprawiło, że Jezus nazwał ich „synami gromu” (Mk 3, 17). Chcieli bowiem, aby piorun spadł na pewne miasto w Samarii, które nie chciało przyjąć Pana Jezusa z Jego uczniami (Łk 9, 55-56). Wreszcie był on świadkiem drugiego, także cudownego połowu ryb, kiedy Chrystus ustanowił Piotra głową i pasterzem swojej owczarni (J 21, 2). Ewangelie wspominają o Jakubie Starszym na 18 miejscach, co łącznie obejmuje 31 wierszy. W porównaniu do innych Apostołów – jest to bardzo dużo.
Jakuba stracono w 44 r. bez procesu – zapewne po to, aby nie przypominać ludowi procesu Chrystusa i nie narazić się na jakieś nieprzewidziane reakcje. Było to więc posunięcie taktyczne. Dlatego także zapewne nie kamieniowano św. Jakuba, ale ścięto go w więzieniu. Euzebiusz z Cezarei, pierwszy historyk Kościoła (w. IV), pisze, że św. Jakub ucałował swojego kata, czym tak dalece go wzruszył, że sam kat także wyznał Chrystusa i za to sam natychmiast poniósł śmierć męczeńską. Jakub był pierwszym wśród Apostołów, a drugim po św. Szczepanie, męczennikiem Kościoła (zgodnie z przepowiednią Chrystusa – Mk 10, 39).
W średniowieczu powstała legenda, że św. Jakub udał się zaraz po Zesłaniu Ducha Świętego do Hiszpanii. Do dziś św. Jakub jest pierwszym patronem Hiszpanii i Portugalii. Według tradycji, w VII wieku relikwie św. Jakuba miały zostać sprowadzone z Jerozolimy do Compostelli w Hiszpanii. Nazwa Compostella ma się wywodzić od łacińskich słów Campus stellae (Pole gwiazdy), bowiem relikwie Świętego, przywiezione najpierw do miasta Iria, zaginęły – dopiero w IX w. miał je odnaleźć biskup, prowadzony cudowną gwiazdą. Hiszpańska nazwa Santiago znaczy zaś po polsku „święty Jakub”. Te dwie nazwy łączy się w jedno, stąd nazwa miasta brzmi dziś Santiago de Compostella. Do dziś znajduje się tam grób św. Jakuba. W wiekach średnich po Ziemi Świętej i Rzymie było to trzecie sanktuarium chrześcijaństwa.
Jest patronem ponadto : zakonów rycerskich walczących z islamem, czapników, hospicjów, szpitali, kapeluszników, pielgrzymów, sierot.
Święty Krzysztof, męczennik śm. 250. Krzysztof wywodzi się z języka greckiego i oznacza tyle, co „niosący Chrystusa”. Jest jednym z Czternastu Wspomożycieli, czyli szczególnych patronów. Najstarszym dowodem kultu św. Krzysztofa z Licji jest napis z roku 452, znaleziony w Haidar-Pacha, w Nikomedii, w którym jest mowa o wystawionej ku czci Męczennika bazylice w Bitynii. Dowodzi to niezawodnie, że w tym czasie Święty odbierał szczególną cześć w Nikomedii i w Bitynii. Jest także podana wzmianka, że w synodzie w Konstantynopolu w 536 roku brał udział niejaki Fotyn z klasztoru św. Krzysztofa, co również potwierdza kult Męczennika. Papież św. Grzegorz I Wielki (+ 604) pisze, że w Taorminie na Sycylii za jego czasów istniał klasztor pw. św. Krzysztofa.
Pierwotne imię Krzysztofa miało brzmieć Reprobus (z greckiego Odrażający), gdyż miał on mieć głowę podobną do psa. Wyróżniał się za to niezwykłą siłą. Postanowił więc oddać się w służbę najpotężniejszemu na ziemi panu. Służył najpierw królowi swojej krainy. Kiedy przekonał się, że król ten bardzo boi się diabła, wstąpił w jego służbę. Pewnego dnia przekonał się jednak, że diabeł boi się imienia Chrystusa. To wzbudziło w nim ciekawość, kim jest ten Chrystus, którego boi się diabeł. Opuścił więc służbę u diabła i poszedł w służbę Chrystusa. Zapoznał się z nauką chrześcijańską i przyjął chrzest. Za pokutę i dla zadośćuczynienia, że służył diabłu, postanowił zamieszkać nad Jordanem, w miejscu, gdzie woda była płytsza, by przenosić na swoich potężnych barkach pielgrzymów, idących ze Wschodu do Ziemi Świętej.
Pewnej nocy usłyszał głos Dziecka, które prosiło go o przeniesienie na drugi brzeg. Kiedy je wziął na ramiona, poczuł ogromny ciężar, który go przytłaczał – zdawało mu się, że zapadnie się w ziemię. Zawołał: „Kto jesteś, Dziecię?” Otrzymał odpowiedź: „Jam jest Jezus, twój Zbawiciel. Dźwigając Mnie, dźwigasz cały świat„. Pan Jezus miał mu wtedy przepowiedzieć rychłą śmierć męczeńską.
Św. Krzysztof jest patronem Ameryki i Wilna; siedzib ludzkich i grodów oraz chrześcijańskiej młodzieży, kierowców, farbiarzy, flisaków, introligatorów, modniarek, marynarzy, pielgrzymów, podróżnych, przewoźników, tragarzy, turystów i żeglarzy. Orędownik w śmiertelnych niebezpieczeństwach. W dzień jego dorocznej pamiątki poświęca się wszelkiego rodzaju pojazdy mechaniczne.
Na terenach diecezji świdnickiej Jego malowidło znajduje się w kościele św. Mikołaja w Niedźwiedzicy, w kościele św. Jakuba Starszego w Pieszycach, w kościele św. Franciszka z Asyżu w Świebodzicach, płaskorzeźba w Bazylice św. Piotra i Pawła w Strzegomiu oraz kaplica pw. św. Krzysztofa w Przystroniu (parafia Ratajno).
Święta Olimpia, 361(368)-408. Urodziła się w znakomitej rodzinie cesarskich dostojników Konstantynopola. W 386 r. poślubiła byłego prefekta miasta, Nebrydiusza. Jej ślub uczcił specjalnym utworem św. Grzegorz z Nazjanzu. Małżeństwo nie było szczęśliwe, Nebrydiusz zmarł po dwudziestu miesiącach. Cesarz Teodozjusz Wielki postanowił wówczas wydać młodą wdowę za jednego ze swych krewnych. Olimpia mimo wielokrotnego nacisku odmówiła.
Zwróciła się całkowicie ku życiu ascetycznemu i pobożności. Ze swych bogatych zasobów hojnie rozdzielała jałmużny i łożyła na potrzeby kościołów. Oddając się sprawom chrześcijańskiej dobroczynności, nie stroniła od zainteresowań intelektualnych. Rozczytana w Piśmie św., orientowała się w wielu zagadnieniach teologicznych. Jej to św. Grzegorz z Nyssy dedykował swój komentarz biblijny. Potem znalazła się w bliskim otoczeniu św. Jana Chryzostoma, którego przyjaźń szczególnie sobie ceniła. Do końca próbowała ratować go przed wygnaniem, gdy zaś ono nastąpiło, starała się za wszelką cenę łagodzić jego uciążliwość.
Św. Jan skierował do niej siedemnaście listów, które szczęśliwie się zachowały. Ta wierność okupiona została niejedną przykrością, którą wycierpieć musiała ze strony panujących, którzy ostatecznie zmusili ją do opuszczenia stolicy.
Święta Maria del Carmen Sallés y Barangueras, siostra zakonna, 1848-1911, Hiszpania. Od dzieciństwa zdradzała pragnienie życia zakonnego. Jej pragnienie całkowitej konsekracji rodziło się u stóp Matki Bożej w sanktuarium w Montserrat, które po raz pierwszy nawiedziła w 1858 r.; z czasem stała się apostołką nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny wśród swoich rówieśników. W wieku 16 lat postanowiła wstąpić do zakonu. Ta decyzja spotkała się jednak ze zdecydowanym sprzeciwem rodziców, którzy bardzo pragnęli, aby synowie zostali kapłanami, a przyszłość córek widzieli wyłącznie w małżeństwie.
Maria Carmen przez pięć lat zmagała się z oporem rodziców, którzy starając się odwieść ją od tego zamiaru poddali ją ścisłemu nadzorowi, zabronili jej kontaktów z kierownikiem duchownym oraz przyjęli w jej imieniu intratną propozycję matrymonialną. Z pomocą jezuity Antoniego Goberna udało jej się w końcu pokonać trudności ze strony rodziny i po uregulowaniu sprawy niedoszłego małżeństwa, w wieku 21 lat wstąpiła do klasztoru sióstr Adoratorek Służebnic Najświętszego Sakramentu i Miłości w Barcelonie, gdzie w 1869 r. rozpoczęła nowicjat.
Już jako nowicjuszka oddawała się – zgodnie z charyzmatem sióstr – opiece nad kobietami z marginesu społecznego. W tym okresie zapragnęła poświęcić się pracy na polu oświaty i wychowania. Po kilkunastu miesiącach opuściła jednak zgromadzenie sióstr adoratorek i wróciła do swojej rodzinnej miejscowości. Tam wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Dominikanek od Zwiastowania, w których charyzmacie szczególne miejsce zajmowało nauczanie.
Jako przełożona rozwijała działalność oświatową, wprowadzając wiele innowacji (m.in. szkołę wieczorową dla dziewcząt pracujących), które miały na celu podniesienie ogólnego poziomu wykształcenia kobiet oraz promocję ich pozycji i roli w społeczeństwie. Zapewniała podopiecznym głęboką formację religijną i kulturową. Wobec niepewnej sytuacji prawnej zgromadzenia oraz niezrozumienia ze strony współsióstr dla jej inicjatyw, po dwudziestu latach przeżytych jako dominikanka, Maria Sallés wraz z trzema innymi siostrami opuściła ten instytut i rozpoczęła nowy etap swojej drogi.
Za radą ks. Celestyna de Pazos postanowiła założyć nowe zgromadzenie zakonne. Kilka tygodni później abp Gómez Salazar zatwierdził Zgromadzenie Sióstr Niepokalanego Poczęcia od św. Dominika, oddające się dziełu wszechstronnej formacji kobiet na wzór Maryi Niepokalanej. Zmarła w Madrycie 25 lipca 1911 r. W roku jej śmierci zgromadzenie posiadało 13 domów na terenie całej Hiszpanii. Nieco później został otwarty pierwszy dom w Brazylii, który dał początek dzisiejszej obecności sióstr w wielu krajach Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki.
***
26 LIPCA ŚRODA: ŚW. JOACHIM I ANNA RODZICE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY. Ewangelie nie przekazały o rodzicach Maryi żadnej wiadomości. Milczenie Biblii dopełnia bogata literatura apokryficzna. Ich imiona są znane jedynie z apokryfów Protoewangelii Jakuba, napisanej ok. roku 150, z Ewangelii Pseudo-Mateusza z wieku VI oraz z Księgi Narodzenia Maryi z wieku VIII. Najbardziej godnym uwagi może być pierwszy z wymienionych apokryfów, gdyż pochodzi z samych początków chrześcijaństwa, stąd może zawierać ziarna prawdy zachowanej przez tradycję.
Anna pochodziła z rodziny kapłańskiej z Betlejem. Hebrajskie imię Anna w języku polskim znaczy tyle, co „łaska”. Od IV wieku do dzisiaj pokazuje się przy Sadzawce Owczej w Jerozolimie miejsce, gdzie stał dom Anny i Joachima. Obecnie wznosi się na nim trzeci z kolei kościół. Wybudowali go krzyżowcy.
Św. Anna jest patronką diecezji opolskiej, miast, m.in. Hanoveru, oraz kobiet rodzących, matek, wdów, położnic, ubogich robotnic, górników, kopalni złota, młynarzy, powroźników i żeglarzy.
Joachim miał pochodzić z zamożnej i znakomitej rodziny z Galilei. Już samo jego imię miało być prorocze, gdyż oznacza tyle, co „przygotowanie Panu„. W dawnej Polsce czczony był jako „protektor Królestwa”. Kiedy Maryja była jeszcze dzieckiem, miał pożegnać ziemię. Razem ze św. Anną patronują małżonkom.
Od dawna biblistów interesował problem, dlaczego Ewangeliści podają dwie odrębne genealogie Pana Jezusa: inną przytacza św. Mateusz (Mt 1, 1-18), a inną – św. Łukasz (Łk 3, 23-38). Przyjmuje się dzisiaj dość powszechnie, że św. Mateusz podaje rodowód Chrystusa Pana wymieniając przodków św. Józefa, podczas gdy św. Łukasz przytacza rodowód Pana Jezusa wymieniając przodków Maryi. Według takiej interpretacji ojcem Maryi nie byłby wtedy św. Joachim, ale Heli. Być może imię Joachim jest apokryficzne. Możliwe także, że Heli miał drugie imię Joachim. Sprawa jest nadal otwarta.
Apokryficzna Protoewangelia Jakuba z II wieku podaje, że Anna i Joachim byli bezdzietni. Małżonkowie daremnie modlili się i dawali hojne ofiary na świątynię, aby uprosić sobie dziecię. Joachim, będąc już w podeszłym wieku, udał się na pustkowie i tam przez dni 40 pościł i modlił się o Boże miłosierdzie. Wtedy zjawił mu się anioł i zwiastował, że jego prośby zostały wysłuchane, gdyż jego małżonka Anna da mu Dziecię, które będzie radością ziemi. Tak też się stało. Przy narodzinach ukochanej Córki, której według zwyczaju piętnastego dnia nadano imię Maria, była najbliższa rodzina. W rocznicę tych narodzin urządzono wielką radosną uroczystość. Po urodzeniu się Maryi, spełniając uprzednio złożony ślub, rodzice oddali swą Jedynaczkę na służbę w świątyni. Kiedy Maryja miała 3 lata, oddano Ją do świątyni, gdzie wychowywała się wśród swoich rówieśnic, zajęta modlitwą, śpiewem, czytaniem Pisma świętego i haftowaniem szat kapłańskich. Wcześniej miał pożegnać świat Joachim.
W miarę jak rozrastał się kult Matki Chrystusa, wzrastała także publiczna cześć Jej rodziców. Już w IV/V w. istniał w Jerozolimie kościółek przy dawnej sadzawce Betesda w pobliżu świątyni pod wezwaniem św. Joachima i św. Anny. Tu nawet miał być według podania ich grób. Inni miejsce grobu sytuowali przy wejściu na Górę Oliwną. Cesarz Justynian wystawił w Konstantynopolu około roku 550 bazylikę ku czci św. Anny. Kazania o św. Joachimie i św. Annie wygłaszali na Wschodzie święci tej miary, co św. Epifaniusz (+ 403), św. Sofroniusz (+ po 638), św. Jan Damasceński (+ ok. 749), św. German, patriarcha Konstantynopola (+ 732), św. Andrzej z Krety (+ 750), św. Tarazjusz, patriarcha Konstantynopola (+ 806), a na Zachodzie: św. Fulbert z Chartres (+ 1029), św. Bernardyn ze Sieny (+ 1444) czy bł. Władysław z Gielniowa (+ 1505).
Szczególną czcią była zawsze otaczana św. Anna. Jej kult był i jest do dnia dzisiejszego bardzo żywy. Na Zachodzie pierwszy kościół i klasztor św. Anny stanął w roku 701 we Floriac koło Rouen. Dowodem popularności św. Anny jest także to, że jej imię było i dotąd jest często nadawane dziewczynkom. Bardzo liczne są też kościoły i sanktuaria pod jej wezwaniem. Ku czci św. Anny powstało 5 zakonów żeńskich. W dawnej liturgii poświęcono św. Annie aż 118 hymnów i 36 sekwencji (wiek XIV-XVI).
Polska chlubi się wieloma sanktuariami św. Anny: na Górze św. Anny w pobliżu Brzegu Głogowskiego, w Jordanowie, w Selnikach, w Grębocicach, w Stoczku koło Lidzbarka Warmińskiego, w Kamiance. Największej jednak czci doznaje św. Anna w Przyrowie koło Częstochowy i na Górze Św. Anny koło Opola. Sanktuarium opolskie należy do najsłynniejszych w świecie – tak dalece, że figura św. Anny doczekała się uroczystej koronacji papieskimi koronami 14 września 1910 r. Sanktuarium to nawiedził św. Jan Paweł II 21 czerwca 1983 roku podczas swej drugiej pielgrzymki do Polski.
Początkowo była tylko jedna postać św. Anny (wiek XV). Potem dodano postacie Maryi i Jezusa (wiek XVII), umieszczając je przy głowie św. Anny.
Papież św. Pius X w 1911 roku wprowadził osobno święto św. Joachima, wyznaczając dzień pamiątki na 16 sierpnia. Św. Anna miała nadal swoje święto dnia 26 lipca. Reforma liturgiczna z roku 1969 połączyła na nowo imiona obojga pod datą 26 lipca.
Błogosławiona Maria Pierina De Micheli, dziewica, 1890-1945. Mediolan-Buenos Aires. Urodzila się w głęboko religijnej rodzinie. Jej starszy brat został księdzem, a dwie siostry wstąpiły do zakonów. W wieku 11 lat doświadczyła pierwszego objawienia: w Wielki Piątek w kościele parafialnym usłyszała głos: „Czy nikt Mnie nie pocałuje z miłością, aby wynagrodzić za pocałunek Judasza?” Wówczas, niewiele jeszcze rozumiejąc, ucałowała z największym przejęciem krzyż.
Wstąpiła w Mediolanie do zgromadzenia Córek od Niepokalanego Poczęcia (zwanych siostrami z Buenos Aires).
W 1919 r. z kilkoma innymi siostrami udała się do Argentyny, gdzie trzy lata wcześniej zmarła założycielka. Podobnie jak wcześniej, we Włoszech, spędzała tam wiele godzin na rozważaniu i adoracji Męki Pańskiej, a zwłaszcza Oblicza Pana Jezusa, które były głównym źródłem jej refleksji i przemyśleń. 5 listopada 1921 r. wróciła w swe strony ojczyste.
W czasie nocnej modlitwy na początku Wielkiego Postu 1936 r. przeżywała duchowe cierpienia Pana z ogrodu Getsemani. 31 maja 1938 r. ukazała się jej Matka Boża, trzymająca w dłoniach szkaplerz zrobiony z dwóch białych kawałków płótna. Na jednym z nich znajdował się łaciński napis Illumina, Domine, vultum tuum super nos (Rozjaśnij, Panie, swe oblicze nad nami), na drugim zaś widniała promieniująca hostia z napisem Mane nobiscum, Domine (Pozostań z nami, Panie). Na prośbę Maryi zakonnica powiedziała swemu spowiednikowi, że szkaplerz ten „jest bronią obronną, tarczą i rękojmią bezpieczeństwa, jakie Jezus da światu w tych czasach zmysłowości i wrogości wobec Boga i Kościoła”. Niezbędnym Bożym środkiem zaradczym jest Oblicze Jezusa, a wszyscy, którzy będą nosić taki szkaplerz, w każdy wtorek nawiedzą Najświętszy Sakrament i będą codziennie przyjmować Eucharystię, zostaną umocnieni w wierze, aby jej bronić i przezwyciężyć wszelkie trudności zewnętrzne i wewnętrzne – obiecała Matka Boża.
W kilka dni później Maryja poleciła zakonnicy, aby doprowadziła do wybicia medalika. W tym samym mniej więcej czasie włoski fotograf Giovanni Bruner wykonał zdjęcie Całunu Turyńskiego. Wręczył je następnie miejscowemu arcybiskupowi, kard. Ildefonso Schusterowi, który z kolei podarował je s. Marii Pierinie. Wkrótce potem Jezus ponowił jej pragnienie oddawania szczególnej czci Jego Obliczu.
Uzyskała od Giovanniego Brunera zgodę na wykorzystanie zdjęcia twarzy Człowieka z Syndonu (Całunu) do medalika. Zgody i błogosławieństwa udzielił jej także kard. Schuster. Tak więc zamiast szkaplerza, o który prosiła Matka Boża, ostatecznie pojawił się medalik.
***
27 LIPCA CZWARTEK: ŚW. INNOCENTY I, PAPIEŻ, V-VI W. 16 lat był papieżem. Za pontyfikatu Innocentego I odbyły się ostatnie walki gladiatorów w amfiteatrze Tytusa i nastąpiło złupienie Rzymu przez Wizygotów pod wodzą Alaryka (392-410). Zalecał wprowadzenie liturgii rzymskiej w kościołach na znak jedności z następcami św. Piotra.
Święty Celestyn I, papież, IV-V w. Jego rządy w Kościele trwały 10 lat. Były bardzo pracowite. Najpierw papież zajął się energicznie wykorzenieniem herezji nowacjańskiej, która miała swoich zwolenników nawet w samym Rzymie. Nakazał zamknąć wszystkie świątynie nowacjanów, a ich przywódcę, Rustyka, pozbawił urzędu biskupiego. Odrestaurował bazylikę Matki Bożej na Zatybrzu po najeździe na Rzym Alaryka (440). Na Awentynie wystawił bazylikę ku czci św. Sabiny, którą obecnie zajmuje kuria generalna braci dominikanów.
Papież przez swoje listy i dekrety, jak również przez swoich delegatów i synody starał się utrzymać w Kościele karność. Piętnował nadużycia, np. sprzeciwił się zwyczajowi, że biskupów wybierał sobie lud bez udziału miejscowego duchowieństwa i bez zgody papieża. Niemniej energicznie zwalczał błędy pelagian. Doprowadził do tego, że biskupi Galii odwołali błędy tej herezji, którą się skazili. Do Anglii, gdzie ta herezja się zrodziła, wysłał jako swoich delegatów św. Lupusa, biskupa z Troyes, i św. Germana, biskupa z Auxerre.
Wezwał również św. Jana Kasjana, by upomniał zwolenników Pelagiusza w klasztorach w pobliżu Marsylii. Kiedy zaś Nestoriusz wystąpił z nauką o dwóch osobach Pana Jezusa, papież zwołał do Rzymu synod, w którym tę naukę potępił. Św. Cyryla Aleksandryjskiego wysłał na Wschód jako swojego delegata, by bronił prawowitej wiary. Dzięki interwencji papieża zwołany też został do Efezu sobór powszechny w 431 roku, który naukę Nestoriusza potępił, a Nestoriusza, upierającego się w błędach, deponował ze stanowiska patriarchy. W tej sprawie papież interweniował u cesarza Teodozjusza II.
Wielki papież żył w serdecznej przyjaźni ze św. Augustynem i ze św. Cyrylem Aleksandryjskim. Do Irlandii posłał św. Palladiusza, biskupa (430), do którego dołączył św. Patryk, apostoł tej wyspy. Spora korespondencja, jaka została po św. Celestynie I, świadczy o tym, jak szeroki i jak wszechstronny był zakres jego działania i ile trosk nękało go o Kościół Chrystusowy.
CHOROWITY, LECZ ODWAŻNY KARMELITA-DZIENNIKARZ
Święty Tytus Brandsma, karmelita i męczennik, Holandia, 1881-1942. Powołanie Siard poczuł bardzo wcześnie. Gdy miał 11 lat, za zgodą rodziców wstąpił do Braci Mniejszych, bo jako wątłe dziecko i tak do pracy na wsi się nie nadawał. W czasie sześcioletniego pobytu zauważono, że jest chłopcem inteligentnym i z poczuciem humoru. Koledzy z klasy nadali mu przydomek „Krótki”.
Gdy był na trzecim roku w seminarium, rozchorował się na ostre zapalenie jelit i bardzo schudł. Zakonnicy zalecili mu specjalną dietę: śmietanę, jajka, masło i inne składniki, które miały mu pomóc w odzyskaniu wagi. I rzeczywiście, Siard wkrótce powrócił do zdrowia i z nową energią zabrał się do nauki. Jego przełożeni uważali jednak, że jego kondycja nie jest wystarczająco dobra, aby mógł prowadzić życie franciszkanina, pełne wyrzeczeń.
Dlatego gdy miał 17 lat, wstąpił do Karmelu w Boxmeer. Tu przyjął imię swojego ojca, Tytusa, i w 1899 r. złożył śluby zakonne. Po powrocie z Rzymu do Holandii przez prawie 15 lat wykładał filozofię na uniwersytecie w Oss. Od 1923 r. prowadził katedrę filozofii i historii mistyki na uniwersytecie w Nijmegen, a w roku akademickim 1932/1933 był rektorem tej uczelni.
O. Tytus poza pracą na uczelni zajmował się dziennikarstwem. Założył czasopismo o tematyce maryjnej, był też redaktorem naczelnym miejscowej gazety, ponadto zorganizował katolicką bibliotekę publiczną. Stał się szybko ojcem duchowym holenderskich dziennikarzy. Arcybiskup Utrechtu mianował go asystentem kościelnym czasopism wydawanych wtedy w Holandii. Był też tłumaczem. Przełożył na holenderski m.in. prace św. Teresy z Avila.
Od 1934 r. ten odważny zakonnik zaczął występować przeciwko ideologii faszystowskiej i nazistowskiej. Otwarcie krytykował te niebezpieczne ideologie i przestrzegał przed ich lekceważeniem. Dbał, by żadna katolicka gazeta czy książka nie zawierała nazistowskich treści. W 1940 r. hitlerowskie Niemcy zajęły Holandię. Od tej pory o. Tytus znalazł się w niebezpieczeństwie, bo gestapo śledziło każdy jego krok. Mimo to w grudniu 1941 r. napisał list do dyrektorów wszystkich katolickich czasopism, zachęcając ich do przeciwstawiania się hitlerowskiej ideologii. Zdecydowanie występował też przeciwko antyżydowskim rozporządzeniom. Nie zgadzał się na wydalanie ze szkół dzieci i młodzieży tego pochodzenia.
W styczniu 1942 r. został aresztowany. Więziono go w kilku miejscach, a w kwietniu 1942 r. trafił do obozu koncentracyjnym w Dachau. By go złamać, traktowano go bardzo okrutnie. Mimo to poprosił współwięźniów, aby modlili się o zbawienie dla strażników. Wreszcie kompletnie opadł z sił. Spowodowała to ciężka praca fizyczna, niedożywienie, bicie i poniżanie. Został wtedy przeniesiony do szpitala obozowego, gdzie dobito go zastrzykiem z fenolu.
Podczas beatyfikacji w dniu 3 listopada 1985 r. św. Jan Paweł II przypomniał, że „pielęgniarka, która 26 lipca 1942 r. dała mu śmiertelny zastrzyk, oświadczyła po latach, że pozostała żywa w jej pamięci twarz tego kapłana, który jej współczuł”. Błogosławiony Tytus jest przede wszystkim czczony w zakonie karmelitańskim, ale także w Nijmegen w Holandii, gdzie uznano go za największego spośród ludzi żyjących w tym mieście, postawiono w 2005 r. kościół pod jego wezwaniem, a w Polswardzie znajduje się poświęcone mu muzeum. Tytus Brandsma jest patronem dziennikarzy katolickich.
Błogosławiona Maria od Męki Pańskiej (Tarallo), siostra zakonna, 1866-1912, Italia. W domu rodzinnym otrzymała staranne wychowanie chrześcijańskie. Już jako dziecko odczuwała powołanie do szczególnej służby Bogu. Mając 7 lat przyjęła Pierwszą Komunię św., a w dziesiątym roku życia – sakrament bierzmowania. Oddając się Bogu bez reszty, konsekwentnie dążyła do chrześcijańskiej doskonałości.
Gdy skończyła 22 lata, wyraziła chęć wstąpienia do klasztoru, lecz ojciec był temu przeciwny, ponieważ zamierzał wydać ją za mąż za Raffaele Aruta, do którego nawrócenia się przyczyniła. Raffaele zmarł jednak w krótkim czasie i Maria Grazia mogła zrealizować swoje powołanie zakonne.
1 czerwca 1891 r. wstąpiła do zgromadzenia sióstr od Ukrzyżowania Adoratorek Eucharystii w Barrze, którego założycielką była Maria Pia Notari. Życie duchowe Marii koncentrowało się wokół nabożeństwa do męki Chrystusa, Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej Bolesnej. Pragnęła ofiarować swoje życie za nawrócenie grzeszników. W zgromadzeniu powierzano jej różne funkcje – była mistrzynią nowicjuszek, udzielała porad w sprawach duchowych, ale także pomagała w kuchni, w pralni i na furcie klasztornej. Świeciła przykładem modlitwy i uczynności. Była podziwiana przez współsiostry i cieszyła się ich szacunkiem.
Błogosławiona Maria Klemensa od Jezusa Ukrzyżowanego (Helena Staszewska), siostra zakonna i męczennica, 1890-1943. Wychowywała się w wielodzietnej rodzinie – miała 12 rodzeństwa. W czasie I wojny światowej zmarł jej ojciec, a niedługo potem także i matka. Po ich śmierci musiała zająć się wychowaniem młodszego rodzeństwa. Pracowała jako nauczycielka.
W wieku 31 lat wstąpiła do Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej w Krakowie. Wraz z nią do urszulanek wstąpiły też jej dwie siostry. Po złożeniu ślubów pracowała m.in. w szkole powszechnej urszulanek w Krakowie. Organizowała comiesięczne spotkania, na których czytano prasę katolickę, uczyła dziewczęta sztuki wypowiadania się. Doprowadziła też do uruchomienia ochronki, do której zapisało się ok. 50 dzieci. W czasie swego 22-letniego pobytu w zakonie pełniła wiele funkcji i spełniała różne obowiązki. Już 1 września 1939 r. została zmuszona, by wraz ze swoimi siostrami opuścić klasztor. Następnego dnia udały się do Krakowa, skąd do Rokicin powróciły w połowie września, już po nadejściu wojsk niemieckich. Siostry zaangażowały się w pomoc potrzebującym, których było coraz więcej.
W lipcu 1940 r. w klasztorze po raz pierwszy pojawiło się gestapo, aby zastraszyć i zniechęcić siostry. Od 1941 r. siostry zaczęły przyjmować w klasztorze zagrożone gruźlicą dzieci warszawskie. Były wśród nich również dzieci żydowskie, ukrywane przez urszulanki. Przez dom zakonny przewijało się też wielu uciekinierów i tułaczy, Polaków i Żydów. Nikomu nie odmawiano pomocy. 26 stycznia 1943 r. Niemcy weszli do klasztoru i aresztowali przełożoną, matkę Marię Klemensę. Pozwolono jej tylko uklęknąć w kaplicy i zmówić „Pod Twoją obronę”.
Przez miesiąc przetrzymywano ją w miejscowym areszcie, po czym 26 lutego 1943 r. przewieziono ją do osławionego więzienia na Montelupich w Krakowie. Po kilku dniach znalazła się w transporcie do Auschwitz; tam otrzymała numer 38102. Od początku pobytu w obozie chorowała i cierpiała. Z trudem trzymała się na nogach. Niebawem słaby organizm zaatakował panoszący się w tym obozie koncentracyjnym tyfus. Zmarła z tego powodu 27 lipca 1943 r. 13 czerwca 1999 r. w Warszawie papież św. Jan Paweł II beatyfikował 108 męczenników Kościoła z okresu II wojny światowej. W ich gronie znalazła się też Maria Klemensa Staszewska od Jezusa Ukrzyżowanego, urszulanka Unii Rzymskiej.
RODZINA I KSIĘŻA BYLI PRZECIWNI WSTĄPIENIU JEJ DO KLASZTORU.
Błogosławiona Maria Magdalena Martinengo, kapucynka, 1687-1737. Jej mama, po której dostała imię, zmarła, gdy dziewczynka miała pięć miesięcy. Dlatego duży wpływ na jej wychowanie miały macocha oraz służąca. Jako córka książęca otrzymała staranne wykształcenie. Najpierw uczyła się pod kierunkiem prywatnej nauczycielki, a potem uczęszczała do dwóch szkół zakonnych. Dość dobrze poznała literaturę włoską, a czytanie książek stało się jej pasją. Nauczyła się też łaciny, co pozwoliło jej ze zrozumieniem odmawiać brewiarz.
Będąc w klasztorze sióstr augustianek, razem z dwiema przyjaciółkami chciała pewnego dnia uciec po kryjomu do jakiejś pustelni, by tam prowadzić życie oddane modlitwie, bo zaczynała czuć powołanie. Nie udało się, gdyż brama, przez którą zamierzały uciec, była dobrze zamknięta. Chociaż myśl o powołaniu zakonnym pojawiła się wcześnie, to do podjęcia ostatecznej decyzji Małgorzata dorastała stopniowo, pojawiło się też sporo trudności. Poza sprzeciwem krewnych dręczyły ją różne pokusy i natręctwa. Przeżyła też okres oschłości. Otoczenie, w tym spowiednicy i siostry zakonne, usiłowało skierować ją na drogę życia rodzinnego. Bracia pozostawili jej różne książki, zwłaszcza romanse, którymi się zaczytywała. Sama napisała potem w autobiografii, że czytając je zawahała się co do swego powołania.
Na szczęście nadal nie ustawała w modlitwie, zwłaszcza przed tabernakulum. Dowiedziała się w tym czasie, że jedna z jej szkolnych koleżanek wstąpiła do kapucynek w Pawii. Małgorzata zapragnęła pójść w jej ślady. Pisemnie zawiadomiła ojca o swojej decyzji. Wtedy rozpętała się burza; krewni uważali, że jest to sugestia diabelska. Rodzinie wydawało się, że jest to pochopna decyzja. Nawet zapytani przez rodziną teolodzy orzekli, że nie jest to prawdziwe powołanie.
Małgorzata jednak zgłosiła się do kapucynek w Brescii, które ją przyjęły i wysłały na czas Wielkiego Postu do kolegium Maggii, kierowanego przez urszulanki, aby wraz z innymi trzema postulantkami przygotowała się do obłóczyn. Po Wielkanocy ojciec ponowił próbę odciągnięcia jej od życia zakonnego. Zabrał ją w podróż po Włoszech, w Wenecji odwiedzili krewnych. Tam kolejny raz okazało się, że i Małgorzata miała wątpliwości co do swojego powołania, bo właśnie tam prawie zgodziła się na propozycję małżeństwa. Ostatecznie jednak 8 września 1705 roku przywdziała habit w klasztorze mniszek kapucynek w Brescii, przyjmując imię Maria Magdalena. 9 września 1706 roku złożyła profesję zakonną.
Przeżyła w klasztorze 32 lata życia. Pełniła w tym czasie różne posługi klasztorne: od tych najzwyklejszych, wymagających pracy fizycznej, aż po funkcję mistrzyni nowicjatu i opatki. Chętnie posługiwała chorym. Dla ratowania innych, pragnęła ofiarować Bogu swoje życie.
Modliła się chętnie do Chrystusa ukrzyżowanego, poświęcała Mu też długie posty i umartwienia. Całe godziny spędzała przed tabernakulum; pragnęła trwać ustawicznie na adoracji Najświętszego Sakramentu. Pozostawiła po sobie pisma, w których przekazała swoje doświadczenia duchowe. Jednym z jej dzieł jest Traktat o pokorze.
W Wielki Czwartek 1737 roku, czując zbliżającą się śmierć, jak Jezus obmyła swoim siostrom stopy, zachęciła je do pokory i wzajemnej miłości. Na łożu śmierci modliła się psalmami. Ze słowami: „Idę, idę, Panie!” oddała ducha. Beatyfikował ją papież Leon XIII – tercjarz franciszkański – 3 czerwca 1900 roku.
***
28 LIPCA PIĄTEK: ŚW. SZARBEL (SARBELIUSZ) MAKHLUF, KAPŁAN I PUSTELNIK, LIBAN, 8.05.1828-24.12.1898. Był synem ubogiego wieśniaka. Nauki pobierał w szkółce, która funkcjonowała dosłownie pod drzewami. W klasztorze św. Marona przebywał przez następne 16 lat. W 1875 r. za przyzwoleniem przełożonych udał się do górskiej samotni. Spędził w niej 23 lata, które wypełnił pracą, umartwieniami i kontemplacją Najświętszego Sakramentu.
Do grobu Abuna Szarbela ciągnęli nie tylko chrześcijanie, ale i muzułmanie. Wielu fascynowało także to, że ciało świętego mnicha nie ulegało jakiemukolwiek zepsuciu.
Święty Wiktor I, papież, II w. Był papieżem 10 lat. W Rzymie za czasów Wiktora I już częściej stosowano w liturgii język łaciński, który wypierał grekę. Za pontyfikatu Wiktora I wzrósł autorytet biskupa Rzymu, ze względu na sukcesję apostolską. Sukcesję propagował Ireneusz (140-202), biskup Lugdunum (Lyonu), który ustalił także imienną listę biskupów rzymskich, poczynając od Piotra.
Był pierwszym papieżem łacińskojęzycznym, który miał kontakt z dworem cesarskim przez chrześcijankę Marcję, metresę cesarza Kommodusa (180-192).
Błogosławiony Jan Soreth, karmelita-generał, 1394-1471, Normandia. Przyczynił się do powstania żeńskiej gałęzi zakonu oraz uformowania Trzeciego Zakonu Karmelitańskiego. 20 lat pełnił funkcję generała zakonu, czyli najważniejszego karmelity.
Błogosławiona Maria Teresa Kowalska, kapucynka i męczennica, 1902-1941 . Mimo że była chorowita, pełniła w klasztorze liczne obowiązki – m.in. zakrystianki, furtianki, bibliotekarki, a także mistrzyni nowicjatu. Po ciężkiej chorobie zmarła tam śmiercią męczeńską 25 lipca 1941 r. Jej pełne spokoju oddanie życia dodało wiary siostrom. Dwa tygodnie po śmierci s. Marii Teresy kapucynki zwolniono z obozu. W przekonaniu sióstr, to właśnie ofiara cierpienia i męczeńskiej śmierci Marii Teresy wyjednała im uwolnienie i przeżycie koszmaru II wojny światowej. Mniszka z Przasnysza została beatyfikowana w gronie 108 męczenników II wojny światowej przez św. Jana Pawła II.
PIERWSZA ŚWIĘTA HINDUSKA
Święta Alfonsa Muttathupadathu od Niepokalanego Poczęcia, klaryska od Wieczystej Adoracji, 1910-1946, Indie. Od narodzin jej życie było naznaczone cierpieniem. Dzieciństwo spędziła u dziadków. W 1920 r. zamieszkała u swojej ciotki Anny Murickal, która okazała się kobietą bardzo surową i despotyczną. Ciotka starała się nakłonić Annę do małżeństwa, odwodząc ją od pójścia do zakonu. Anna wykazała się jednak ogromną siłą ducha i nie uległa namowom opiekunki.
Nawiązała kontakt z Klaryskami od Wieczystej Adoracji. Przez większość życia zakonnego znosiła ciężkie choroby i cierpienia duchowe, ofiarując je Najświętszemu Sercu Jezusa. Nigdy się nie skarżyła. Jej wstawiennictwu przypisywana jest seria cudownych uzdrowień, do których dochodziło wśród modlących się u jej grobu. W corocznych pielgrzymkach na grób św. Alfonsy biorą udział katolicy, muzułmanie, a także Hindusi.
29 LIPCA SOBOTA: ŚW. MARIA, MARTA I ŁAZARZ-RODZEŃSTWO. Martę wspomina w Ewangelii św. Jan, odnotowując wskrzeszenie Łazarza. Wyznała ona wtedy wiarę w Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego (J 11, 1-45). Ewangelista Jan opisuje także wizytę Jezusa u Łazarza na sześć dni przed wieczerzą paschalną, gdzie posługiwała Marta (J 12, 1-11). Właśnie z Betanii Jezus wyruszył triumfalnie na osiołku do Jerozolimy w Niedzielę Palmową (Mk 11, 1).
Już w wieku VI istniała w Betanii bazylika na miejscu, gdzie miał stać dom Łazarza i jego sióstr. Św. Marta jest patronką gospodyń domowych, hotelarzy, kucharek, sprzątaczek i właścicieli zajazdów. Legenda prowansalska głosi, że po wniebowstąpieniu Jezusa Żydzi wprowadzili Łazarza, Marię i Martę na statek bez steru i tak puścili ich na Morze Śródziemne. Dzięki Opatrzności wszyscy wylądowali szczęśliwie u wybrzeży Francji, niedaleko Marsylii. Łazarz miał zostać pierwszym biskupem tego miasta, Marta założyła w pobliżu żeński klasztor, a Maria pokutowała w niedalekiej pustelni.
Według Tradycji Maria i Marta były w gronie niewiast, które pospieszyły do grobu Jezusa z wonnościami. Św. Jan Ewangelista szczegółowo opisuje scenę Jego spotkania z siostrami i dialog z Martą, a następnie głębokie wzruszenie Jezusa i wskrzeszenie Łazarza. Dowiadujemy się także o reakcji Żydów, którzy nie mogli zaprzeczyć faktom, ale jeszcze bardziej znienawidzili Jezusa. Ta niechęć dotknęła także Łazarza. Ewangelista Jan opisuje także inny pobyt Jezusa w domu Łazarza na dzień przed Jego wjazdem do Jerozolimy (J 12, 1-11).
PIERWSZY KRÓL CHRZEŚCIJANSKI NORWEGII
PIERWSZY PRAWODAWCA
Święty Olaf II, król Norwegii, 995-1030. w młodości brał udział w wyprawach Wikingów na Anglię i tam zapoznał się z chrześcijaństwem. Sprowadzał zewsząd kapłanów i zakonników. Miał wystawić wiele kościołów. Wprowadził zwyczaje i ustawodawstwo chrześcijańskie. Nie poszło mu to łatwo. Napotykał na silny opór, ale dzieła dokonał. Musiał bronić niezawisłości kraju od króla duńskiego, Kanuta. Tu jednak przegrał, gdyż wszyscy jego przeciwnicy połączyli się ze sobą i przyłączyli się do wojsk duńskich. Olaf bronił się do ostatka z garstką wiernych rycerzy. Musiał jednak ulec. Zginął w bitwie w Stiklestad pod Nidaros 29 lipca 1030 roku.
Na miejscu jego śmierci wystawiono w roku 1075 drewnianą kaplicę, a potem kamienny kościół pod jego wezwaniem. Także w Nidaros (dzisiejsze Trondheim) wystawiono później ku jego czci katedrę. Tam też postawiono mu okazały, wykładany złotem grobowiec.
Do roku 1532 grób św. Olafa był narodowym sanktuarium. Olaf miał wystawione kościoły ku swojej czci także w Anglii oraz w Szwecji.
Błogosławiony Urban II, papież-benedyktyn, 1035- 1099. W latach 1084-1085 był papieskim legatem w Niemczech, gdzie jako powiernik Grzegorza VII starał się zakończyć spór o inwestyturę i położyć kres schizmie. Nie zdołał w pełni wykonać tego zadania, jednak wiele osiągnął i umocnił posłuszeństwo wobec papieża. Występował jako niezłomny zwolennik reform gregoriańskich. We wszystkim miał praktyczny wzgląd na potrzeby duszpasterskie.
***
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.