LXXXI (81) odc. Jeżeli raz się poddasz…
CI, KTÓRZY ŁATWO REZYGNUJĄ. NIGDY NIE WYGRYWAJĄ.
CI, KTÓRZY WYGRYWAJĄ. NIGDY SIĘ NIE PODDAJĄ.
Alex Schoenauer
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Wbrew nadziei uwierzyć nadziei. O uwięzieniu kard. Franciszka Ksawerego z Wietnamu.
2. Crux Sacra Sit Mihi Lux-medalik św. Benedykta.
3. Źródło siły i piękna.
Odcinek LXXXI (81)
1. TEMAT: Czy zaryzykowałbyś 30 lat więzienia dla Chrystusa?
2. TEMAT: Diabelska pomoc.
3. TEMAT: Cierpliwość do siebie i do innych.
***
1. TEMAT: CZY ZARYZYKOWAŁBYŚ 30 LAT WIĘZIENIA DLA CHRYSTUSA?
Nie zawsze jakiś temat kontynuuję, bo pojawia się inny, równie naglący. Poza tym to newsletter, a nie książka czy jakiś artykuł. Dla jasności pewne fragmenty kopiuje z różnych stron. Następnie łączę, zmieniam, czasami zostawiam bez zmian, bo po co mam pisać własymi słowami, jeśli coś jest dobrze napisane. Tym bardziej, że szukanie różnych rzeczy a następnie skonstruowanie takiego newslettera pochłania spokojnie kilka godzin. Nie jest to praca mgr czy książka lub artykuł, więc nie umieszczam bibliografii skąd kopiowałem, brałem potrzebne informację.
Dziś chcę wraz z Tobą z wietnamskiego więzienia udać się do jeszcze paskudniejszego jakim są Chiny.
Tym niewielkim artykulikiem chciałbym oddać hołd wszystkim prześladowanym katolikom chińskim z powodu wiary, zwłaszcza księżom i biskupom, którzy zostali wierni Świętemu Kościołowi Katolickiemu oraz papieżowi, pomimo wielu cierpień.
Chińska Republika Ludowa co roku znajduje się na publikowanej przez Sekretariat Stanu USA tzw. liście hańby, czyli wśród państw, które łamią prawa człowieka, w tym prawo do wolności religijnej. Chińska Republika Ludowa zajmuje na niej jedno z pierwszych niechlubnych miejsc obok takich krajów, jak: Arabia Saudyjska, Iran czy Korea Północna.
Ks. Biskup James Su Zhimin– 40 lat w więzieniu.
Ks. Biskup Franciszek Ksawery Shi Enxiang– ok. 40 lat w różnych więzieniach i obozach pracy.
Ks. Biskup Cosmas Shi Enxiang– ok. 30 lat w więzieniu.
Ks. Biskup John Han Dingxiang– 30 lat w więzieniu, z czego 19 lat w obozie pracy za czasów krwawej dyktatury Mao Zedonga. Już jako biskup, skazany przez komunistów na 11 lat aresztu domowego, nie dotrwał do końca wyroku. Zmarł w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach we wrześniu 2007 roku. Tuż po śmierci został pospiesznie skremowany i pochowany. Rodzina została zawiadomiona o tym po fakcie. Właśnie tak reżim zabija niewinnych ludzi w Chinach. Bez sądu, po cichu, ukradkiem.
Ks. Biskup Thomas Zeng Jingmu– 23 lata w więzieniu.
Ks. Biskup Julius Jia Zhiguo– ok. 20 lat w więzieniu.
Ks. Biskup Giovanni Huo Cheng– 14 lat w obozach pracy.
To tylko garstka przykładów jak cierpią katolicy w Chinach. Niestety poza ofiarowaniem przez Nich cierpienia i modlitwy (co i tak jest już wielkim skarbem) w intencji nawrócenia Chin, niewiele informacji mamy w porównaniu do kardynała François-Xavier Nguyễn Văn Thuận, które mogłyby nas czegoś nauczyć.
Na koniec historia jednego z więzionych biskupów.
To była prosta pieśń śpiewana przez wiernych na całym świecie. Ale słowa tego hymnu tym razem niosły także przesłanie o dozgonnym oddaniu i niezłomnej miłości pasterza do swego Boga i swojego ludu. Po spędzeniu prawie jednej trzeciej życia w więzieniu za odmowę wyrzeczenia się Boga i Kościoła, człowiek ten wyznał swoją wiarę poprzez pieśń.
Od chwili osadzenia w więzieniu przez władze komunistycznych Chin w 1955 roku, biskup Kung nie miał możliwości rozmawiania z nikim poza swoimi oprawcami. Kiedy w lipcu 1985 roku, 30 lat od uwięzienia, został umieszczony w areszcie domowym, uzyskał zgodę na spotkanie z kardynałem Sinem z Filipin. Władze chińskie zorganizowały dla hierarchów wyjątkowy „bankiet”.
Ustawiono razem pięć dużych stołów, kardynała Sina oraz bp Kunga usadzono na krańcach stołów, a pomiędzy nimi zasiadło dwudziestu komunistów. Nie pozwolono im przywitać się, jak również rozmawiać. Po chwili kardynał Sin zasugerował, żeby każdy zaśpiewał piosenkę, aby w ten sposób przerwać kłopotliwą ciszę. Tak więc wszyscy po kolei śpiewali piosenki według własnego wyboru. Kiedy przyszła kolej na biskupa Kunga, wybrał on pieśń o wierze, dzięki której chciał przekazać kardynałowi Sinowi, że przez wszystkie lata niewoli nigdy nie wyrzekł się Boga i Jego Kościoła.
Bp Kung rozpoczął śpiew po łacinie ukochanego hymnu „Tu es Petrus et super hanc petram aedificabo Ecclesiam meam” (Ty jesteś Piotr i na tej opoce zbuduję mój Kościół). Już po kilku wersach biskupi ze Stowarzyszenia Patriotycznego (ci co się sprzedali na rzecz władz komunistycznych) zorientowali się na czym polegał fortel bp. Kunga i kazali mu zamilknąć, ale on tylko spojrzał na kardynała Sina i dokończył pieśń. Kardynał Sin przekazał wiadomość całemu światu: ten Boży człowiek nigdy nie zachwiał się w swej miłości do Kościoła, mimo niewyobrażalnego cierpienia, samotności i bólu, którego doświadczył.
Biskupa Kunga, wraz z kilkuset kapłanami i liderami kościelnymi, aresztowano w dniu 8 września 1955 r., pięć lat później skazany został na dożywocie. Podczas swoich lata niewoli bp Kung zmuszany był wielokrotnie do wypowiedzenia posłuszeństwa Ojcu Świętemu i do współpracy ze Stowarzyszeniem Patriotycznym.
Oznajmiono mu, że nie musi wypowiadać nawet jednego słowa, wystarczy skinienie głowy, a uwolnią go z więzienia. Jego odpowiedź brzmiała: „Jestem Rzymskokatolickim biskupem. Gdybym wypowiedział posłuszeństwo Ojcu Świętemu, nie tylko nie byłbym biskupem, ale przestałbym być nawet katolikiem. Możecie mnie ściąć, ale nigdy nie zwolnicie mnie ze służby”.
Biskup Kung w wieku 86 lat został w końcu zwolniony, a w 1987 roku wraz z bratankiem wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W ciągu roku jego stan zdrowia na tyle się polepszył, że mógł odbyć podróż do Rzymu. Podczas prywatnej audiencji Ojciec Święty oznajmił bp Kungowi, że podniósł go do godności kardynalskiej, in pectore*, w 1979 roku. Dopiero w dniu 29 maja 1991 roku papież ogłosił światu, że bp. Kung od 12 lat był kardynałem.
*oznacza dosłownie „kardynał w sercu”. Oznacza to, że papież nominował kogoś na kardynała, ale ta nominacja nie jest ogłoszona publicznie. Zna ją tylko papież i osoba nominowana.
Papież Jan Paweł II nadał kard. Kungowi czerwony kapelusz kardynalski na konsystorzu w Watykanie, podczas uroczystości w dniu 28 czerwca 1991 r. W trakcie celebracji, na co dzień schorowany, poruszający się wózkiem inwalidzkim Kung podniósł się z wózka, odrzucił za siebie laskę i ruszył po schodach, aby uklęknąć u stóp papieża. Ojciec Święty wyraźnie wzruszony podniósł go, nadał mu kapelusz kardynalski, a następnie stał cierpliwie, gdy kardynał Kung wracał do swojego wózka przy niespotykanej dotąd kilkuminutowej owacji na stojąco.
Historia Ignacego Pin-Mei Kunga to historia bohatera – człowieka, który nie chciał wyrzec się Boga i Jego Kościoła, pomimo tragicznych dla siebie konsekwencji. Człowiek, który zainspirował miliony rodaków do naśladowania go w wiernym trwaniu w Kościele Rzymsko-Katolickim w czasach tragicznych prześladowań. Człowiek, który zachował wiarę choć pozostawał w więzieniu przez 30 lat.
Choć nie znalazłem żadnych cytatów, książek, które po sobie pozostawił jak kardynał wietnamski François-Xavier Nguyễn Văn Thuận to pozostawił po sobie jak wielu innych cierpiących katolików przykład wielkiej miłości do Boga, Świętego Kościoła Katolickiego oraz do papieża. Przykład wielkiej wiary, odwagi i wytrwałości w cierpieniu.
Dziękuję Wam za WASZE ŚWIADECTWO WIARY I MIŁOŚCI DRODZY BISKUPI, KAPŁANI I WIERNI ŚWIECCY CHIŃSCY i proszę dobrego Boga, Matkę Bożą Cesarzową Chin z She-shan, św. Józefa, św. Augustyna Zhao Rong-
2. TEMAT: DIABELSKA POMOC.
Czasami życie jest bardzo proste. Czasami jest bardziej skomplikowane. TO ZALEŻY :D. Od wielu lat zmagam się z różnymi słabościami. Jedną z nich jest… 😀 Powiem jak mi się uda ją pokonać 😀 Robię kolejne podejście :D. Poza tym, już o tym co najmniej raz wspominałem. Nie chcę pisać znowu o tym. Wolę się tym zająć, a potem podzielić się wnioskami 🙂 Mniej gadać, więcej robić.
Zazwyczaj, żeby z czegoś wyjść trzeba zająć się kilkoma innymi, które na to mają wpływ. Ja próbuję, szukam itd. Owocami już częściowo się kiedyś podzieliłem. Chcę jednak w tym wpisie poraz kolejny podziękować Bogu za to, że nie wychodzi mi 🙂
Kiedy wyobrażam sobie znowu, co by było gdyby mi się udało kilka lat temu i gdzie teraz byłbym to… Warto taką symulację stosować :DD kiedy dosyć siebie dobrze znamy. Bo w innym przypadku może dać słabsze efekty.
Który święty jest patronem osób kuszonych, a wspominamy go w tym tygodniu? W Polsce, w pewnym miejscu objawił się ten święty. W żadnym innym kraju tego nie zanotowano. Co to za święty? |
Co z tego, że potrafiłbym to, czego do dziś nie umiem. Ale za to, byłbym o kilka levelów bardziej cwaniakowaty, pyszny. Nie licząc tego, że wielu innych rzeczy nie nauczyłbym się, dzięki temu. 🙂
Ta sytuacja w której jestem nasunęła mi jeszcze jedną refleksję. Tak jak Pan Bóg może mi pomagać. I czasem Jego pomoc to właśnie mała kłoda, abym się wygrzmocił wcześniej, bo tam dalej jest przepaść.
Tak diabły również mogą pomagać :) Nawet, jeśli się je o to nie prosi. DLACZEGO? Wyobraź sobie sytuację, że jakiś sportowiec, bogaty człowiek itp. ma jakieś wyzwanie do pokonania. Mówi, że zdobędę to i to. I diabeł pomaga mu to zdobyć. On oczywiście o tej pomocy, bo jest daleko od Boga itd. I nawet o tym nie pomyślałby. Czemu diabły pomagałyby np. w zdobyciu medalu? To proste. Zdobywa coś i jeszcze bardziej utwierdza się w tym, że Bóg mu nie jest do niczego potrzebny. Że to wyłącznie jego zasługa itd. PYCHA skacze do góry.
Biblia uczy: „Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie.” Syr 3, 28.
„Początkiem pychy jest odstępstwo od Pana, gdy odstąpił sercem od swego Stworzyciela” Mdr 10, 10-13
Najgorszym grzechem jest pycha. Dlatego tak Bóg dba o to, abyśmy zdobywali pokorę. I tak diabły dbają o to, abyśmy wzrastali w pychę. Diabły robią wszystko, aby nas odciągnąć od Boga.
Dlatego upadki, słabości DOBRZE WYKORZYSTANE pomogą nam spokornieć. Niestety w wielu przypadkach nawet one niczego nie uczą.
Pytanie jak będzie w Twoim przypadku? Jak będzie w moim przypadku?
***
3. TEMAT: CIERPLIWOŚĆ DO SIEBIE I DO INNYCH.
„Pośród takich przeciwności należy zachować się tak – pisze [Ojciec Pio] do Marii Gargani – jak zazwyczaj czyni to skrzypek. Gdy spostrzeże, że instrument nie stroi, nie rwie strun ani nie wyrzuca skrzypiec, ale natychmiast przykłada ucho, by zorientować się, skąd pochodzi fałsz, a następnie, według potrzeby, cierpliwie napina albo luzuje strunę. W ten sposób i ty postępuj. Nie trać cierpliwości wśród niepowodzeń ani nie staraj się urywać struny, gdy pojawi się brak harmonii. Miej cierpliwość. Upokórz się przed Bogiem, delikatnie napnij lub poluźnij strunę swego serca przed Niebiańskim Muzykiem, by mógł On zaradzić panującemu nieporządkowi”.
Ojciec Pio szybko się uczy, że poszukiwanie właściwego dźwięku to nie tylko sprawa odpowiedniej techniki, lecz także zapisu nutowego oraz bycia w harmonii z duchem autora. Muzykę trzeba kochać. Jak żadna melodia nie jest mechanicznym wykonaniem sekwencji nut, tak poszukiwanie Boga nie może się ograniczać do akademickiej dyskusji lub abstrakcyjnych dywagacji na temat docierania do prawdy. Wiara to droga, którą w większym stopniu przemierzamy sercem niż rozumem.
CIERPLIWOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE I DO INNYCH. JEŚLI NIE BĘDĘ CIERPLIWY WOBEC SIEBIE. NIE BĘDĘ CIERPLIWY WOBEC ŻONY, DZIECKA ITD.
Z Bożą pomocą wstań ponownie. Podziękuj za upadek. Wyciągnij wnioski. Poproś o Boską CIERPLIWOŚĆ i chodź… Ponownie zajmij się tym, do czego już nie masz sily, a jest to dobre.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEN: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
***
16 LIPCA NIEDZIELA: NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Z GÓRY KARMEL. SZKAPLERZ KARMELITAŃSKI.
Dzisiejsze wspomnienie zwraca nas ku Maryi objawiającej się na górze Karmel, znanej już z tekstów Starego Testamentu – z historii proroka Eliasza (1 Krl 17, 1 – 2 Krl 2, 25). W XII wieku po Chrystusie do Europy przybyli, prześladowani przez Turków, duchowi synowie Eliasza, prowadzący życie kontemplacyjne na Karmelu. Również w Europie spotykali się z niechęcią. Jednakże Stolica Apostolska, doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali zakonnicy, ułatwiała zakładanie nowych klasztorów.
Szczególnie szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się m.in. wielki czciciel Maryi, św. Szymon Stock, szósty przełożony generalny zakonu karmelitów. Wielokrotnie błagał on Maryję o ratunek dla zakonu. W czasie jednej z modlitw w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251 r., ujrzał Bożą Rodzicielkę w otoczeniu Aniołów. Podała mu Ona brązową szatę, wypowiadając jednocześnie słowa:
Przyjmij, synu, szkaplerz twego zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania.
Szymon Stock z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w całej rodzinie zakonnej, a z czasem również w świecie. Cały szereg papieży wypowiedziało się z pochwałami o tej formie czci Najświętszej Maryi i uposażyło to nabożeństwo licznymi odpustami. Wydali oni około 40 encyklik i innych pism urzędowych w tej sprawie.
Do spopularyzowania szkaplerza karmelitańskiego przyczyniło się przekonanie, że należących do bractwa szkaplerza Maryja wybawi z płomieni czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci. Tę wiarę po części potwierdzili papieże swoim najwyższym autorytetem namiestników Chrystusa. Takie orzeczenie wydał jako pierwszy Paweł V 29 czerwca 1609 r., Benedykt XIV je powtórzył (+ 1758). Podobnie wypowiedział się papież Pius XII w liście do przełożonych Karmelu z okazji 700-lecia szkaplerza. Nie ma jednak ani jednego aktu urzędowego Stolicy Apostolskiej, który oficjalnie i w pełni aprobowałby ten przywilej. O przywileju sobotnim milczą najstarsze źródła karmelitańskie. Po raz pierwszy wiadomość o objawieniu szkaplerza pojawia się dopiero w roku 1430.
Nabożeństwo szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych form czci Matki Bożej. Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów Matki Bożej Szkaplerznej (z Góry Karmel), ołtarzy i kościołów. We Włoszech jest kilkaset kościołów Matki Bożej z Góry Karmel, w Polsce blisko setka. Wiele obrazów i figur pod tym wezwaniem zasłynęło cudami, tak że są miejscami pątniczymi. Niektóre z nich zostały koronowane koronami papieskimi. Szkaplerz w obecnej formie jest bardzo wygodny do noszenia. Można nawet zastąpić go medalikiem szkaplerznym. Z całą pewnością noszenie szkaplerza mobilizuje i przyczynia się do powiększenia nabożeństwa ku Najświętszej Maryi Pannie.
Szkaplerz nosili liczni władcy europejscy i niemal wszyscy królowie polscy (od św. Jadwigi i Władysława Jagiełły poczynając), a także liczni święci, również spoza Karmelu, m.in. św. Jan Bosko, św. Maksymilian Maria Kolbe i św. Wincenty a Paulo. Sama Matka Boża, kończąc swoje objawienia w Lourdes i Fatimie, ukazała się w szkaplerzu, wyrażając przy tym wolę, by wszyscy go nosili. Na wzór szkaplerza karmelitańskiego powstały także inne, jednakże ten pozostał najważniejszy i najbardziej powszechny. W wieku 10 lat przyjął szkaplerz karmelitański także św. Jan Paweł II. Nosił go do śmierci.
Święto Matki Bożej z Góry Karmel karmelici obchodzili od XIV w. Benedykt XIII (+ 1730) zatwierdził je dla całego Kościoła. W Polsce otrzymało to święto nazwę Matki Bożej Szkaplerznej. Szkaplerz początkowo był wierzchnią szatą, której używali dawni mnisi w czasie codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc rolę fartucha gospodarczego. Potem przez szkaplerz rozumiano szatę nałożoną na habit. Pisze o nim już reguła św. Benedykta w kanonie 55 dotyczącym ubrania i obuwia braci. Wszystkie dawne zakony noszą po dzień dzisiejszy szkaplerz. Współcześnie szkaplerz oznacza strój, który jest znakiem zewnętrznym przynależności do bractwa, związanego z jakimś konkretnym zakonem.
Tak więc istnieje szkaplerz: brunatny – karmelitański (w. XIII); czarny – serwitów (w. XIV), od roku 1860 kamilianów; biały – trynitarzy, mercedariuszy, dominikanów (w. XIV), Niepokalanego Serca Maryi (od roku 1900); niebieski – teatynów (od roku 1617) i Niepokalanego Poczęcia Maryi (w. XIX); czerwony – męki Pańskiej; fioletowy – lazarystów (1847) i żółty – św. Józefa (w. XIX). Ponieważ było niewygodnie nosić szkaplerz taki, jaki nosili przedstawiciele danego zakonu, dlatego z biegiem lat zamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z odpowiednim wizerunkiem na nich. Na dwóch tasiemkach noszono go w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach (stąd nazwa łacińska scapulare), a druga na piersi. Taką formę zachowały szkaplerze do dnia dzisiejszego. W roku 1910 papież św. Pius X zezwolił ze względów praktycznych na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym.
W przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym kawałku powinien być umieszczony wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część powinna spoczywać na piersiach, a druga – na plecach. Szkaplerz musi być poświęcony według specjalnego obrzędu.
Szkaplerz, będący znakiem maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego życia, ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie Najświętszej Maryi Dziewicy potwierdzanym codzienną modlitwą Pod Twoją obronę.
WIĘCEJ PISAŁEM O SZKAPLERZU W ODCINKU 16 LIPCA 2022 R.
Przez rok posługiwałem w parafii pw. Najświętszego Zbawiciela Świata i Matki Bożej Szkaplerznej z Góry Karmel w Strzegomiu.
Święty Bartłomiej od Męczenników, arcybiskup-dominikanin, 1514-1590, Portugalia. Powołany m.in. na stanowisko wychowawcy królewskiego, przeniósł się na dwór w Evorze, gdzie zasłynął jako wybitny kaznodzieja. W latach 1557-1558 był przeorem jednego z klasztorów w Lizbonie.
Uczestniczył w Soborze Trydenckim, gdzie wyróżnił się skromnością i rozległą wiedzą. Złożył 268 petycji, podejmując wiele kwestii związanych z reformą Kościoła. Jego propozycje dotyczące reformy duchowieństwa zostały przyjęte z uznaniem. Z jego zdaniem liczyli się i zasięgali jego rad papież Pius IV i kard. Karol Boromeusz. Aby wprowadzić w życie decyzje Soboru Trydenckiego, abp Bartłomiej Fernandes od Męczenników zwołał lokalne synody w 1564 i 1567 r. W 1571 lub 1572 r. rozpoczął budowę seminarium w Campo da Vinha.
W swej posłudze biskupiej Bartłomiej przywiązywał szczególną wagę do formacji kandydatów do kapłaństwa, a także troszczył się o wychowanie chrześcijańskie wiernych. Nadzorował wydanie w języku portugalskim Katechizmu, czyli nauki chrześcijańskiej i uwag duchowych, a także dekretów Soboru Trydenckiego i innych publikacji. Napisał 32 dzieła, pośród których najbardziej znane jest Stimulus Pastorum („Bodziec pasterzy”), ofiarowane uczestnikom zarówno pierwszego, jak i drugiego Soboru Watykańskiego – oraz wiele innych prac, z których nie wszystkie zachowały się do naszych czasów.
Święte dziewice i męczennice z Orange, XVIII w. Francja. W czasie rewolucji francuskiej w miejscowości Orange w okresie od 19 czerwca do 5 sierpnia 1794 roku działał nadzwyczajny trybunał rewolucyjny. Wydał w tym czasie ponad 300 wyroków śmierci na kapłanów, zakonników i zakonnice, którzy odmówili złożenia przysięgi na konstytucję cywilną kleru, niezgodną z nauczaniem Kościoła i potępioną przez papieża.
Wśród skazanych znalazły się 32 siostry benedyktynki z Caderousse, cysterki z Awinionu, sakramentki z Bollene i urszulanki z Bollene, Carpentras, Pernes, Pont-Saint-Esprit i Sisteron. Kiedy rozpoczęły się prześladowania, musiały one opuścić swoje pierwotne domy zakonne. Osiadły we wspólnym domu w Bollene, gdzie żyły w ubóstwie, poświęcając swój czas modlitwie. 22 kwietnia 1794 r. zostały aresztowane w Bollene. 2 maja dołączono je do więzionych w Orange 13 innych mniszek. Przebywając przez kilka tygodni w miejscowym więzieniu La Cure, przygotowywały się do egzekucji, odmawiając wspólnie modlitwy za konających, a przed egzekucjami śpiewały Te Deum. Wszystkie poniosły śmierć na gilotynie między 6 a 26 lipca 1794 r.
Święta Maria Magdalena Postel, siostra zakonna, założycielka Ubogich Sióstr Miłosierdzia, 1756-1846, Francja. Była najstarszą wśród siedmiorga dzieci Jana Postela i Teresy Levallios. Jeszcze tego samego dnia udzielono jej chrztu, dając jej imiona: Julia, Franciszka, Katarzyna. Od dziecka ujawniała żywy charakter. W dziewiątym roku życia złożyła ślub dozgonnej czystości. W tym też roku miejscowy proboszcz udzielił dziewczynce Pierwszej Komunii świętej, chociaż wtedy dopuszczano do tego sakramentu znacznie później. Od tego dnia Julia miała zwyczaj przystępować za zezwoleniem spowiednika codziennie do Komunii świętej, chociaż to również nie było w zwyczaju.
Po ukończeniu szkoły podstawowej rodzice oddali córkę na dalsze kształcenie i wychowanie do benedyktynek w Valognes. Dziewczyna nie wstąpiła jednak do nich, gdyż uznała, że żyją one zbyt zamożnie. Za cel życia obrała sobie założenie szkół i internatów, które pozwoliłyby dziewczętom przygotować się dobrze do życia w rodzinie i w społeczeństwie. Postanowiła założyć bezpłatną szkołę dla dziewcząt ubogich. Początki były trudne, gdyż Julia była sama i musiała borykać się z trudnościami lokalowymi i finansowymi. Kiedy dzięki ofiarności ludzi dzieło zaczęło nabierać konkretnych kształtów, wybuchła rewolucja francuska.
Nowy proboszcz parafii złożył przysięgę, ale dwaj jego wikariusze odmówili i byli zmuszeni ratować swoje życie ucieczką do Anglii. Z tej okazji święte naczynia i parafialną bibliotekę oddali na przechowanie Julii. Kiedy w 1791 roku benedyktynki z Contentin zostały wyrzucone ze swojego klasztoru, biskup zezwolił, aby w domu Julii był przechowywany Najświętszy Sakrament. Zezwolił także Julii na codzienną Komunię świętą, aż do ostatniej Hostii, jaka pozostanie. Julia została zmuszona również do likwidacji rozpoczętego dzieła. Domek wynajęty na ten cel przeznaczyła na schronienie dla ukrywających się kapłanów. W nocy odprawiano w jej domu Mszę świętą. Korzystając z tego, że mieszkała nad samym Morzem Północnym, ułatwiała kapłanom ucieczkę z Francji do Anglii. Potajemnie katechizowała dzieci, a siostry, które musiały opuścić swoje klasztory, zatrudniała do pracy apostolskiej wśród chorych i opuszczonych, starając się równocześnie o utrzymanie dla nich.
Po rewolucji francuskiej otworzyło się przed Julią szerokie pole pracy. Przeniosła się do Cherbourga, gdzie miała o wiele większe możliwości działania. Kapelan pewnego przytułku ofiarował jej domek, który stał się równocześnie kolebką nowej rodziny zakonnej. Najpierw zgłosiły się dwie kobiety. Z ich pomocą założyła szkołę dla 300 dziewcząt. W roku 1807 złożyła za zezwoleniem biskupa wraz z towarzyszkami śluby zakonne. Wtedy też przybrała sobie imię Marii Magdaleny. Napisała konstytucje dla nowej rodziny zakonnej, której dała nazwę „Ubogie Córki Miłosierdzia”. Siostry zobowiązywały się do bezpłatnego uczenia.
Dzieło okazało się opatrznościowe. Zaczęły mnożyć się oferty z różnych stron. Poza szkołami Maria Magdalena zaczęła zakładać sierocińce. W 1832 r. otrzymała dla swojego dzieła opuszczone i zrujnowane opactwo benedyktynek w Saint-Sauveur-le-Vicomte. Tu założyła pensjonat dla panienek, sierociniec i bezpłatną szkołę podstawową. Siostry same pracowały przy odbudowie i założyły obok duży ogród, z którego dochodów się utrzymywały.
***
17 LIPCA PONIEDZIAŁEK: ŚW. LEON IV, PAPIEŻ, IX W. Liber Pontificalis wychwala jego cierpliwość, pokorę, dobroć, umiłowanie sprawiedliwości, przykładanie się do studiowania Pisma świętego, ewangeliczną prostotę, miłość ku ludziom. Zajmował się ozdobą kościołów rzymskich, dla obrony przed Saracenami kazał odnowić dawne fortyfikacje i z tą samą myślą zmobilizował oddziały, a z flot Neapolu, Amalfi i Gaety zdołał stworzyć ligę, która pobiła napastnika. Pochowany w Bazylice św. Piotra.
Błogosławiony Paweł Piotr Gojdič, biskup, 1888-1960, obecnie Słowacja. Należał do grekokatolików. Jego ojciec również był księdzem. On zachował celibat. W wieku 34 lat wstępuje do zakonu bazylianów. Jako hasło swej posługi biskupiej wybrał słowa: „Bóg jest miłością, kochajmy Go!” W swej posłudze pasterskiej kładł nacisk na pogłębienie życia duchowego kapłanów i wiernych. Zakładał nowe parafie, zainicjował budowę sierocińca, troszczył się o rozwój szkół. Przez wiernych nazywany był „człowiekiem o złotym sercu”. Gdy w 1948 roku do władzy doszli komuniści, zaczęli nakłaniać grekokatolików do przejścia na prawosławie. Biskup zdecydowanie się temu sprzeciwił, otwarcie protestując przeciwko takim praktykom.
W kwietniu 1950 roku komunistyczne władze Czechosłowacji uznały działalność Kościoła grekokatolickiego za nielegalną. Biskup został aresztowany i w styczniu następnego roku oskarżony o zdradę, za co sąd pozbawił go praw publicznych i skazał na dożywotnie więzienie. Dwa lata później na mocy amnestii zamieniono mu karę na 25 lat pozbawienia wolności.
Wielokrotnie proponowano mu, że jeśli tylko zdecyduje się na zerwanie jedności ze Stolicą Apostolską i przejście na prawosławie, będzie mógł wyjść z więzienia. Wierny do końca Kościołowi i Chrystusowi, zmarł w więziennym szpitalu w Leopoldowie 17 lipca 1960 roku. Po latach jego ciało przeniesiono do katedry św. Jana Chrzciciela w Preszowie, gdzie od 1990 roku spoczywa w sarkofagu w jednej z kaplic. W tym samym roku władze państwowe dokonały rehabilitacji biskupa.
Święty Aleksy, wyznawca. Aleksy był Rzymianinem z bardzo zamożnej rodziny rzymskich patrycjuszów: Eufemiusza i Agle. W dniu swego ślubu potajemnie opuścił dom i udał się z pielgrzymką do Ziemi Świętej. W Edessie miał być żebrakiem. Żył tam z jałmużny. Budował wszystkich niezwykłą pobożnością. Dzielił się z ubogimi wszystkim, co mu tylko zbywało.
Następnie powrócił do Rzymu, gdzie, nierozpoznany, przeżył 17 lat w maleńkiej celi pod schodami rodzinnego domu. Życie spędził na modlitwie i nawiedzaniu sanktuariów rzymskich. Po śmierci znaleziono w jego ręku kartkę z opisem życia. Według legendy jego śmierć miały zwiastować dzwony wszystkich świątyń Wiecznego Miasta. W pogrzebie miał wziąć udział sam papież i cały Rzym. W jego życiorysie przemieszana jest tradycja z legendą.
W średniowieczu św. Aleksy był bardzo popularną postacią w Europie i Północnej Afryce. Patron licznych zakonów, a także ubogich, pielgrzymów, wędrowców, żebraków. Orędownik podczas trzęsienia ziemi, suszy, złej pogody, w czasie epidemii i plag. Powstały nawet rodziny zakonne pod jego patronatem: bracia aleksjanie, siostry aleksjanki (w. XIV), Kongregacja Sióstr Najświętszego Serca Jezusa i Maryi (w. XIX). Domniemany dom św. Aleksego miał stać w Awentynie. Tam też wystawiono w średniowieczu klasztor benedyktyński i kościół pod wezwaniem św. Aleksego (w. X). Obecna bazylika św. Aleksego pochodzi z w. XVII i należy do najpiękniejszych kościołów rzymskich.
Św. Aleksy był ulubioną postacią w średniowiecznej literaturze i w sztuce scenicznej. Poemat o św. Aleksym jest jednym z najstarszych zabytków języka we Francji. Pojawia się również wcześnie m. in. w tekstach niemieckich i polskich – „Legenda o św. Aleksym” (XV w.). W Polsce święty Aleksy odbierał szczególną cześć w Tumie pod Łęczycą oraz w Płocku.
Błogosławione dziewice i męczennice Teresa od św. Augustyna i Towarzyszki, XVIII w. Podczas rewolucji francuskiej władze zamknęły w 1792 r. klasztor sióstr karmelitanek w Compiègne. 14 września 1792 r. zakonnice opuściły klasztor i założyły świeckie ubrania. Podzieliły się na 4 grupy mieszkające w niezbyt odległych od siebie domach. Przez kolejne 2 lata żyły w nich, przestrzegając – w miarę możliwości – zasad życia zakonnego.
W 1794 r. oskarżono je o życie we wspólnocie zakonnej. Zostały aresztowane 22 czerwca i uwięzione w byłym klasztorze wizytek. 12 lipca przewieziono je do więzienia Conciergerie w Paryżu, a 5 dni później skazano na śmierć. Zostały zgilotynowane 17 lipca 1794 r. na Place du Trône Renversé (obecnie Place de la Nation). Idąc na gilotynę, śpiewały Salve Regina. Jako ostatnią stracono matkę przełożoną, która umacniała siostry. Ciała zakonnic wrzucono do dołu z piaskiem na paryskim cmentarzu Picpus, w którym w późniejszym czasie doliczono się 1298 ofiar terroru rewolucji. Nie było więc szans na odnalezienie relikwii karmelitanek. Były one pierwszymi ofiarami terroru rewolucji francuskiej, wobec których rozpoczęto proces beatyfikacyjny.
***
18 LIPCA WTOREK: ŚW. SZYMON Z LIPNICY, BERNARDYN, 1438)1440-1482. Szymon musiał wyróżniać się cnotą, wiedzą i powagą, skoro już w roku 1465 – w kilka lat po święceniach – został wybrany gwardianem konwentu w Tarnowie. Z tego powodu wziął udział w kapitule prowincji w Krakowie. W dwa lata później pełnił w Krakowie urząd kaznodziei. Urząd ten w zakonie franciszkańskim był zawsze w wysokim poważaniu. Wybierano na to stanowisko wyjątkowo zdolnych zakonników. Według relacji, jakie nam pozostawiły źródła, Szymon był nie tylko kaznodzieją z urzędu, ale przede wszystkim z powołania. Obowiązek ten miał sprawować przez kilkanaście lat, bo aż do śmierci (1467-1482). Szymon był nie tylko kaznodzieją zakonnym, ale przede wszystkim katedralnym. Dotąd ten zaszczytny i odpowiedzialny urząd pełnili wyłącznie dominikanie i profesorowie teologii Akademii Krakowskiej. Szymon był pierwszym, który przełamał tę tradycję jako bernardyn. Kazania w katedrze wygłaszano do elity umysłowej Krakowa w języku łacińskim. To dowodzi, że Szymon doskonale opanował ten język.
Poważnym wydarzeniem w jego życiu była pielgrzymka do Ziemi Świętej (1478/1479). Odbył ją korzystając z okazji, że był uczestnikiem kapituły generalnej w Pawii. Stamtąd udał się do ziemi Chrystusa Pana. W zakonie odznaczał się surowością życia, nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej. Umarł posługując chorym podczas zarazy w Krakowie 18 lipca 1482 r.
Grobowiec Szymona nawiedzali liczni pielgrzymi, a nagromadzone wota były dowodem jego skutecznego orędownictwa. Zaraz po jego śmierci miało miejsce aż 377 cudownych uzdrowień i łask. Długie zabiegi o formalną beatyfikację doszły do skutku.
Święty Fryderyk z Utrechtu, biskup i męczennik, VIII-IX w. Gorliwie głosił słowo Boże i zwalczał sabelianizm, który pojawił się we Fryzji. W 829 r. uczestniczył w synodzie w Moguncji. Na jego prośbę sławny podówczas Raban Maur opracował komentarz do Księgi Jozuego. Passio poświęcona Fryderykowi opowiada, że wyrzucając złe obyczaje cesarzowej Judycie i sprzeciwiając się małżeństwu Ludwika Pobożnego z nią, Fryderyk ściągnął na siebie jej zemstę. Dosięgnęła go przez dwóch nasłanych zbirów, którzy mieli Fryderyka zamordować 18 lipca 838 r.
Święty Arnold Wyznawca. Był Grekiem i pochodził z Bizancjum. Na dworze Karola Wielkiego był śpiewakiem i muzykiem grającym na cytrze. Musiał być wyjątkowym człowiekiem, skoro zdumiewał wszystkich swoją prawością. Cesarz podarował mu lasy z 20 wioskami w okolicy Düren. Arnold użył tego wszystkiego dla ulżenia biednym. Jedną z tych miejscowości – Genetsweiler koło Julich nazwano potem Arnoldsweiler (Wilre Sancti Arnoldi). Tam Arnold zmarł i został pochowany w kaplicy, która do dziś jest celem pielgrzymek. Jest patronem muzyków, organistów, wytwórców instrumentów muzycznych; wzywany jest w modlitwach o dobrą śmierć.
Święty Arnulf z Metzu, biskup, VI-VII w. Zrażony bezwzględnością rozgrywek królewskich, chciał następnie ze swym przyjacielem, św. Romarykiem, usunąć się na Wyspy Leryńskie, ale w 614 r. obrano go biskupem Metzu. Ciesząc się nadal zaufaniem Chlotara II, został opiekunem Dagoberta I, osadzonego w Austrazji. W 629 r. mimo protestów złożył swój biskupi urząd w ręce Georyka i usunął się do Remiremont w Wogezach. Przebywał tam w samotnej celce i zajmował się pielęgnowaniem chorych oraz trędowatych.
Święty Arnulf, męczennik, Belgia. Był wychowankiem św. Remigiusza z Reims. Wraz ze swoją żoną Skarybergą, siostrzenicą Chlodwiga, postanowił żyć we wstrzemięźliwości. Gdy jako pielgrzym przemierzał Tours, obrano go nieoczekiwanie biskupem tego miasta. Z godności rychło zrezygnował. Potem miał na terenie Hiszpanii przyprowadzić do prawdziwej wiary wielu arian. Gdy wracał, zamordowali go krewni żony, niezadowoleni z tego, że pokrzyżował ich plany dynastyczne. Stało się to ponoć w Yveline, które przemianowano potem na Saint-Arnoult.
***
MÓGŁ ŻYĆ…
19 LIPCA ŚRODA: BŁ. ACHILLES PUCHAŁA, FRANCISZKANIN, MĘCZENNIK, 1911-1943. W 1941 r. rozpoczęła się wojna rosyjsko-niemiecka. Proboszcz okazywał cierpiącym współczucie i niósł pociechę. Nie stawiał warunków w kwestii ofiar składanych z racji udzielanych sakramentów. Na plebanii w Pierszajach Niemcy zorganizowali posterunek żandarmerii. Dokonywali masowych aresztowań, poszukując partyzantów i kandydatów na roboty w Niemczech. O. Achilles zabiegał o uwolnienie uwięzionych: dzięki jego interwencji wielu zatrzymanych ocaliło życie. Ratował dzieci i dziewczęta, które miały być wywożone do niewolniczej pracy w III Rzeszy.
19 lipca 1943 r. niemieckie SS pojawiło się w Pierszajach. Na placu zebrano mieszkańców wsi (było ich ok. 200-300, w tym uciekinierzy z Iwieńca). Dwaj franciszkanie mogli się ukryć – miał ich do tego namawiać jeden z żandarmów niemieckich mieszkających na plebanii, praktykujący katolik; miał to także uczynić ich bezpośredni przełożony, gwardian z Iwieńca, o. Hilary Pracz-Praczyński.
Początkowo Niemcy zamierzali zamordować wszystkich na miejscu, w Pierszajach. Przywieźli ze sobą kanistry z benzyną. Rozdzielili kobiety i mężczyzn (w wieku od 10 do 50 lat), po czym zagnali ich do dwóch szop. Do mężczyzn wkrótce dobrowolnie dołączyli dwaj franciszkanie. Niektórzy świadkowie podawali, że franciszkanie próbowali negocjować z Niemcami. Po prawie dwóch godzinach nadjechało trzech oficerów i rozkazali wyprowadzić zatrzymanych.
Niemcy dokonali ponownej selekcji i zagnali wszystkich, pod bagnetami, do wsi Borowikowszczyzna koło Nowogródka. Franciszkanów oddzielono od pozostałych osób i wieczorem tego dnia zamordowano w pobliskiej stodole, którą następnie podpalono. W jednej z wersji przed podpaleniem gestapowcy zabili obu męczenników strzałem w głowę. (co jest mniej prawdopodobne biorąc pod uwagę całe wydarzenie i jak się starali ocalić innych). Według innej franciszkanie mieli być najpierw okrutnie torturowani. Niemcy mieli im wyłupić oczy, wyrwać języki, obciąć nosy, uszy i ręce, na koniec krępując drutem. Rozweseleni mordercy, przebrani we franciszkańskie habity, z drwiną naśladując czynności Mszy św. i szydząc z kapłanów, wrócili do wsi. Następnego dnia mieszkańcy wioski zebrali zwęglone szczątki męczenników i złożyli je we wspólnej trumnie w mogile przy kościele w Pierszajach (dziś Białoruś). Tam też, w specjalnej złoconej trumience, spoczywają w kościele parafialnym do dziś. O. Achilles Puchała i o. Herman Stępień zostali beatyfikowani w grupie 108 męczenników II wojny światowej w dniu 13 czerwca 1999 r. w Warszawie przez papieża św. Jana Pawła II.
Błogosławiony Herman Stępień, franciszkanin i męczennik, 1910-1943. Był błyskotliwym, inteligentnym – choć niesfornym – dzieckiem. Z doskonałymi wynikami ukończył w Łodzi szkołę powszechną. Przełożeni nie widzieli przed nim przyszłości zakonnej; sprawiał kłopoty wychowawcze, radzono mu odejście z zakonu. Karol jednak się uparł. Został wysłany na studia do Rzymu. Tam w 1937 r. przyjął święcenia kapłańskie. Kontynuował studia we Lwowie.
W pierwszej połowie 1940 r., abp Jałbrzykowski (ordynariusz wileński) wysłał o. Hermana do pomocy pełniącemu obowiązki proboszcza parafii św. Jerzego we wsi Pierszaje o. Achillesowi Puchale. W 1941 r. rozpoczęła się wojna rosyjsko-niemiecka. Proboszcz okazywał cierpiącym współczucie i niósł pociechę. Nie stawiał warunków w kwestii ofiar składanych z racji udzielanych sakramentów.
W czerwcu 1943 r. w Iwieńcu i okolicach partyzanci z Armii Krajowej przeprowadzili skoordynowaną akcję na konwoje niemieckie kierowane na front wschodni. Niemcy w lipcu i sierpniu 1943 r. przeprowadzili odwetową operację „Hermann”, próbując ograniczyć działalność partyzantki na Kresach. Za cel wybrano mieszkańców wsi i małych miasteczek regionu. Zatrzymanych zamykano w stodołach, które następnie podpalano. W ten sposób Niemcy, w jednym powiecie wołożyńskim, spalili kilkanaście wiosek razem z mieszkańcami.
Zginął wraz z O. Puchałą. Napisałem o tym wyżej. O. Herman Stępień i o. Achilles Puchała zostali beatyfikowani w grupie 108 męczenników II wojny światowej w dniu 13 czerwca 1999 r. w Warszawie przez papieża św. Jana Pawła II. Herman jest jedną z dwóch pierwszych osób (oprócz o. Fidelisa Chojnackiego), i jak do tej pory jedynych, urodzonych w Łodzi i wyniesionych na ołtarze. Jego relikwie, poza Pierszajami, znajdują się także m.in. w łódzkiej parafii pw. Matki Bożej Anielskiej, prowadzonej przez franciszkanów.
Święty Symmach, papież, V-VI w. Był papieżem dosyć długo, bo 16 lat. Król Teodoryk był bezwzględny. Kiedy władcy narazili się senatorowie rzymscy Sestus i Probin, podejrzenie padło także na papieża, jakoby popierał spiskowców. Zaczęły się w Rzymie krwawe czystki, co musiało wywoływać tym większą nienawiść Rzymian. Król był pewien, że na czele spisku stoi papież. Nie śmiał wprawdzie podnieść na niego ręki, ale na każdym kroku utrudniał mu działalność. Papież natomiast modlił się za swojego prześladowcę. Kanonizacja św. Symmacha, jak wielu innych jego poprzedników, odbyła się spontanicznie – poprzez powszechny kult, oddawany mu od samych początków, bez formalnej proklamacji.
Św. Makryna Młodsza, 327-379. Zwana Młodszą, dla odróżnienia od jej babki ze strony ojca, Makryny Starszej, która zginęła podczas prześladowań za Galeriusza) była córką św. Bazylego Starszego, retora, oraz jego żony Emmalion (Emmalii), która także uchodziła za świętą. Małżeństwo to wydało na świat pięć córek i pięciu synów, z których najbardziej się zasłużyli: św. Bazyli zwany Wielkim, św. Piotr, biskup Sebasty, oraz św. Grzegorz, który został biskupem w małoazjatyckiej Nyssie. Najstarszą wśród rodzeństwa była właśnie Makryna.
Gdy miała mniej więcej dwanaście lat, zaręczono ją z młodzieńcem, którego imienia nie znamy. Na skutek jego przedwczesnej śmierci nie doszło do małżeństwa. Makryna poświęciła się wtedy wychowywaniu młodszego rodzeństwa, które wedle świadectwa brata Grzegorza wiele jej zawdzięczało.
W tym czasie przeżywała zwykłe tragedie rodzinne: śmierć Naukracjusza, wyjazdy innych braci, śmierć matki Emmalii (373), pochowanej obok ojca w kościele pod wezwaniem Czterdziestu Męczenników. Bazyli i Grzegorz byli już wówczas biskupami, ale rzadko zaglądali do rodzinnego domu. Pierwszy z nich zmarł w sześć lat po matce. Makryna, która od dłuższego czasu oddawała się bez reszty bogomyślności i wraz z towarzyszkami oraz domownikami prowadziła życie na wpół klasztorne, miała niebawem pójść za Bazylim. Przed śmiercią odwiedził ją jeszcze Grzegorz, co było dla niej wielką pociechą.
Najwspanialsze wspomnienie przekazał Grzegorz z Nyssy w Życiu św. Makryny oraz w Dialogu z siostrą Makryną o duszy i zmartwychwstaniu. Pierwszy z tych utworów stoi na pograniczu hagiografii i literatury duchownej. Prawdziwym klejnotem jest w nim modlitwa Makryny na łożu śmierci.
Błogosławiona Ludwika z Sabaudii, klaryska, 1462-1503, Szwajcaria. Urodziła się w rodzinie książęcej, jako piąte z dziewięciorga dzieci bł. Amadeusza IX Sabaudzkiego i Jolanty Francuskiej, córki Karola VII, króla Francji. W młodości była głęboko oddana modlitwie, lubiła przebywać w samotności. Jako młoda dziewczyna pościła o chlebie i wodzie, a pod kosztownymi szatami nosiła włosienicę. Za namową wuja w 1479 r. została żoną bogobojnego Hugona z Châlon i zamieszkała z nim na zamku w Nozeroy. Po jedenastu latach Hugon zmarł, a 27-letnia Ludwika została sama, bo małżeństwo było bezdzietne.
Została już wcześniej tercjarką franciszkańską, a w 1492 r. wstąpiła do klasztoru klarysek w Orbe. Wówczas swój majątek przekazała potrzebującym. W klasztorze pełniła proste obowiązki, m.in. gotowała, zmywała naczynia, sprzątała korytarze, opiekowała się chorymi siostrami. Oddawała się modlitwie i pokucie, chętnie też służyła radą wielu franciszkanom i umacniała ich słowem.
***
ZNAK, ABY ZOSTAĆ PATRONEM WROCŁAWIA
27 LIPCA CZWARTEK: BŁ. CZESŁAW, DOMINIKANIN, 1180-1242. Jako kapłan diecezjalny w 1220 lub 1221 r. wstąpił do dominikanów. Habit otrzymał z rąk samego św. Dominika. W 1222 roku przybył z innymi współbraćmi, w tym ze św. Jackiem Odrowążem, do Krakowa. Tam przyjął ich uroczyście Iwo Odrowąż w otoczeniu kleru i ludu. Pierwsi dominikanie zamieszkali w Krakowie, oddając się pracy kaznodziejskiej i duszpasterskiej. W roku 1225 biskup Pragi zaprosił dominikanów do stolicy Czech. Wysłano tam Czesława z kilkoma ojcami. Czesław stał się więc założycielem rodziny dominikańskiej na ziemi czeskiej.
Po założeniu klasztoru w Pradze (1225) udał się do Wrocławia. Tamtejszy biskup, Wawrzyniec, powitał go niemniej ciepło, jak to w Krakowie uczynił Iwo. Dominikanie otrzymali parafialny kościół św. Wojciecha. Jan Długosz przytacza barwną legendę, jak Czesław swoją modlitwą uratował Wrocław od najazdu Tatarów i całkowitego zniszczenia w roku 1241. Kiedy miasto zostało zajęte przez najeźdźców, część wrocławian postanowiła bronić się poza murami obronnego grodu. Czesław był duszą całej obrony, podobnie jak bł. Sadok w Sandomierzu, a później ks. Augustyn Kordecki podczas oblężenia Jasnej Góry. Podanie głosi, że Czesław modlił się o ocalenie miasta wychodząc często na jego wały i zachęcając dzielnych obrońców do oporu. Gdy Wrocław wyszedł obronną ręką z tej wojennej zawieruchy, mieszkańcy przypisywali uratowanie miasta modlitwom i wstawiennictwu Czesława, którego wiara złamała siły nieprzyjacielskie. Należy to uważać raczej za legendę, gdyż Wrocław został poważnie spalony właśnie w 1241 r. przez Tatarów. W innych zaś latach Mongołowie tak daleko już nie podeszli.
Zaraz po śmierci odbierał cześć jako święty. Nad jego grobem w kościele dominikanów we Wrocławiu wystawiono niebawem ołtarz. Ciało bł. Czesława spoczywa w dominikańskim kościele św. Wojciecha w osobnej kaplicy. Kiedy w czasie zdobywania Wrocławia w roku 1945 cały kościół legł w gruzach, zachowała się jedynie kaplica z relikwiami bł. Czesława. Jest on patronem Wrocławia.
Święty Józef Barsaba Justus. Musiał odznaczać się wieloma zaletami, skoro razem z Maciejem kandydował na miejsce w gronie Apostołów opuszczone przez Judasza. Łukasz Ewangelista (Dz 1, 23) wyraźnie odróżnia go od innych Józefów i dlatego do imienia dodaje patronimikum Barsabbas (syn Sabby) oraz łaciński przydomek Iustus, jakiego Żydzi i prozelici często używali. Potem Łukasz już go nie wymienia. Natomiast Euzebiusz w ślad za Papiaszem utrzymuje, że należał on do siedemdziesięciu uczniów Zbawiciela. Opowiada też, że wypił truciznę, ale dzięki cudownej interwencji nie odniósł jakiejkolwiek szkody. Wedle Adona i Usuarda zmarł w Judei po prześladowaniach.
Święta Małgorzata z Antiochii Pizydyjskiej, dziewica i męczennica, III-IV w. Miała być według podania córką pogańskiego kapłana. Po przedwczesnej śmierci matki została oddana pod opiekę piastunce, która była chrześcijanką. Ta doprowadziła ją do poznania nauki Pana Jezusa i do chrztu. W tym właśnie czasie wybuchło prześladowanie za panowania cesarza Dioklecjana (284-305).
Małgorzata była bardzo piękna i bogata. Miał się w niej zakochać namiestnik rzymski, który chciał ją pojąć za żonę. Małgorzata jednak stanowczo odmówiła, twierdząc, że ma już Oblubieńca – Jezusa Chrystusa. Namiestnik kazał aresztować ją i usiłował obietnicami i groźbami skłonić do odstępstwa. Kiedy te zawiodły, nakazał zastosować wobec niej wyszukane tortury: szarpano jej ciało hakami i palono ją ogniem. Następnie wrzucono do więzienia, grożąc jej jeszcze większymi mękami. Wtedy też miał się jej pojawić diabeł w postaci smoka i ją zaatakować. Odpędziła go jednak znakiem krzyża świętego. Kiedy nadal obstawała przy wyznawaniu wiary, została ścięta.
Bohaterska śmierć dziewicy nadała rozgłos jej imieniu. Święta męczennica dała imię wielu kolejnym świętym. Należała do bardzo znanych i popularnych świętych w średniowieczu. Jej kult rozpowszechnili zapewne krzyżowcy, widząc, jak wielkiej czci doznawała w Małej Azji i na całym Wschodzie. Należała na Zachodzie do grona Czternastu Wspomożycieli, do których pomocy uciekał się lud w szczególnych potrzebach. Podobnie jak ku czci św. Barbary i św. Katarzyny, tak i ku czci św. Małgorzaty wystawiono na Zachodzie wiele kościołów. Wspomnienie jej przypada 20 lipca, gdyż tego dnia miała ponieść śmierć męczeńską w latach 303-305.
Ku czci św. Małgorzaty, męczennicy, wystawiono w Polsce ponad 70 kościołów m. in. w Starej Łomnicy w Kotlinie Kłodzkiej. Jej ołtarzy i obrazów jest znacznie więcej. Wizerunek tej Świętej figuruje w herbie Nowego Sącza, Ożarowa, Przysuchy, Szczekocin, Sawina, Tomaszowa Mazowieckiego, Tucholi i Golubia-Dobrzynia. Z dniem św. Małgorzaty łączy się też szereg przysłów, jak np. „Św. Małgorzata zapowiada środek lata”. Znany jest kwiat o nazwie „margeryta”. Także pierwsze gruszki lud zwykł nazywać „małgorzatkami”.
Eliasz, prorok, IX p.n.Ch. jeden z największych proroków Starego Testamentu. Swą działalność rozwijał zwłaszcza za rządów króla Achaba (874-853); zakończył ją za czasów króla Ochozjasza (853-852). Wspomina go Księga Kronik, ale znany jest przede wszystkim dzięki Księgom Królewskim. Jego imię wyznacza równocześnie program działalności – oznacza bowiem „Jahwe jest moim Bogiem”.
Eliasz interweniuje w chwili, gdy sojusz Tyru i Samarii, usankcjonowany małżeństwem Izebel z Achabem, zagraża monoteizmowi izraelskiemu. Razem z Izebel, w Izraelu zakorzenił się kult Baala, prastarego bóstwa semickiego, czczonego jako pan deszczu i pogody, wegetacji i płodności. Wiara w Jahwe stała się czymś politycznie podejrzanym. Eliasz przeciwstawiał się tej politycznej dominacji nad religią. Głosił, że jedynym Panem natury jest Jahwe – i dlatego przeciwstawiał się kultowi bożka, obwieszczając suszę. Zakończyło ją widowisko na Karmelu. Niedaleko górskiego cypla, gdzie czczono Baala-Adonisa, prorok wzniósł ołtarz, a potem znalazł potwierdzenie dla swej żarliwej wiary. Scenę zakończyła masakra kapłanów Baala, ale na wieść o tej masakrze Izebel jeszcze bardziej zawzięła się na proroka. Musiał on ratować się ucieczką.
Poszedł wtedy na górę Horeb, jakby w pielgrzymce do źródeł wiary Izraela. Doznał tam tego, czego doznali w czasie swej wędrówki Izraelici, zmierzający do Ziemi Obiecanej. Bóg objawił mu się nie jak Mojżeszowi wśród błyskawic i grzmotów, ale pośród delikatnego powiewu, jakby dla uwypuklenia duchowego aspektu tej samej religii. Ukazał mu zarazem przyszłość i zapewnił go o proroczej sukcesji i zmianie dynastii.
Potem dowiadujemy się o interwencji proroka w sprawie winnicy Nabota. Wpływ Eliasza na Elizeusza-następcę, który kontynuował jego dzieło, był ogromny.
Malachiasz uczyni z Eliasza prototyp proroka zapowiadającego Mesjasza, a wreszcie sam Chrystus nazwie Jana Chrzciciela Eliaszem, który miał przyjść. Dla współczesnych Chrystusowi Eliasz był już tym, który ucieleśniał nadzieje mesjańskie, prorokiem przebywającym u Boga i żyjącym już życiem Bożym. Nic dziwnego, że dla chrześcijan stał się później wzorem życia doskonałego, a jeszcze później patronem wspólnot mniszych osiadłych na Karmelu. Kojarzył się łatwo z Najświętszą Maryją Panną, pełną łaski, żyjącą życiem Bożym w swym pełnym skromności ukryciu. Grecy wspominali proroka razem z Elizeuszem w dniu 20 lipca. Łacinnicy czynili to początkowo 17 czerwca, ale potem poszli za zwyczajem greckim.
Zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego (nr 61), „patriarchowie i prorocy oraz inne postacie Starego Testamentu byli i zawsze będą czczeni jako święci we wszystkich tradycjach liturgicznych Kościoła”. Najbardziej znanymi postaciami Starego Testamentu, uznawanymi za osoby święte, są – oprócz Eliasza – także Abraham, Mojżesz, Dawid i Elizeusz, ponadto często również Adam i Ewa.
Święty Torlak Thorhallsson, biskup, 1133-1193, Islandia. Jego ojciec zajmował się rolnictwem, matka natomiast była, jak powiadano, skrzętną i inteligentną kobietą. Według rodzimej sagi, Torlaka od najmłodszych lat cechował zapał do nauki; „nie ulegał próżnym zabawom i bezmyślnym zachowaniom”. Matka szybko dostrzegła talenty chłopca i skierowała go do Oddi – jednego z największych majątków kościelnych w kraju, a zarazem prestiżowego ośrodka kształcenia. W Oddi Torlak studiował doktrynę chrześcijańską pod kierunkiem Eyjólfura, kapłana, syna słynnego na wyspie Sœmundura nauczyciela. Musiał wykazać się szczególną bystrością, ponieważ otrzymał święcenia diakonatu zaledwie w wieku piętnastu lat.
W 1148 r. doszło do tragedii, w której zginął w pożarze biskup Magnus Einarsson ze Skálholt (diecezja południowa), a wraz z nim inni księża i wierni. To zdarzenie, mające miejsce w Hítardalur w zachodniej Islandii, pozostawiło Skálholt bez biskupa na następne cztery lata. Z powodu niewielkiej ilości kapłanów w diecezji uznano, że należy poprosić biskupa Björna Gilsson z Hólar (diecezja północna) o wyświęcenie nowych kapłanów podczas zgromadzenia Althingu (ówczesnego parlamentu). Biskup Björn zgodził się i udzielił święceń m.in. Torlakowi. Młody ksiądz miał wówczas niespełna dwadzieścia lat. Już w tamtym czasie było to czymś wyjątkowym, by święcenia kapłańskie przyjął tak młody mężczyzna. Po dwu- lub trzyletniej posłudze w małych parafiach na południu wyspy, Torlak wyjechał na dalsze kształcenie. Studiował w Paryżu w kolegium św. Wiktora, a następnie udał się do Lincoln w Anglii.
Pewien zacny ziemianin postanowił podarować na cześć Chrystusa i Jego świętych pewną część swojego majątku. Udał się do Torlaka i zaproponował fundację domu augustianów, na co Torlak chętnie się zgodził, ponieważ już był gotów do wstąpienia do zakonu. Konwent powstał w roku 1168. Torlak pierwotnie pełnił funkcję przeora, później został opatem. Zarządzanie ośrodkiem miało szeroki zakres. Niebawem do niewielkiej społeczności dołączyli bracia z innych zgromadzeń, zarówno z kraju, jak i z zagranicy. Konwent stał się znakomitym ośrodkiem kultury, w którym krzewiono islandzką literaturę. Już w pierwszym roku życia monastycznego mówiono o Torlaku, że przemieniał wszystko na lepsze swym błogosławieństwem i pieśnią religijną.
W 1174 r. biskup Skálholt zażądał na Althingu wyboru swego następcy z racji na swój sędziwy wiek i trudności w wypełnianiu obowiązków pasterskich. Althing nie był jednomyślny co do kandydata, a sprawę wyboru odesłano z powrotem do biskupa, który ostatecznie wyznaczył Torlaka. Jedną z możliwych przesłanek był fakt, że Torlak był dobrym zarządcą majątku w czasie, gdy diecezja przeżywała finansowe tarapaty. Wykształcenie i znakomity styl życia również przemawiały na jego korzyść. Uważa się także, że poparł go potężny przywódca Jón Loftsson z Oddi; Jón był bowiem kuzynem Eyjólfura, pierwszego nauczyciela Torlaka.
Święcenia biskupie Torlak przyjął w Norwegii w 1178 r. Jako biskup w celu umocnienia kraju i w obronie prawa moralnego opracował tzw. penitencjarz pokutny. Dekret ten, oparty na Biblii, wymieniał grzechy i przepisane kary jako zadośćuczynienie za wykroczenia. Penitencjarz Torlaka był jednym z najbardziej nowatorskich w Europie w tym czasie. Choć był bardzo stanowczy w sprawach moralności, współcześni zapamiętali go jako człowieka pełnego miłości do ludzi i bardzo skutecznego orędownika.
Torlak był zawsze słabego zdrowia. Równocześnie sam poddawał się wyczerpującym postom i innym wyrzeczeniom. Podczas jednej z wizyt na południu wyspy ciężko zachorował i przywiązany do łóżka, po trzech miesiącach zmarł.
Źródła wykazują, że sanktuarium św. Torlaka istniało w Skálholt niemal do roku 1800. Św. Torlak był również dobrze znany w innych krajach, zwłaszcza w Norwegii, Danii, Szwecji, na Wyspach Owczych i Wyspach Brytyjskich. Sława świętego dotarła nawet do Konstantynopola – wraz z Waregami, którzy jako wojska najemne, dołączyli do cesarza. W pewnej księdze cudów mówi się, że w Saint Mortal (w Konstantynopolu) został wzniesiony kościół ku czci św. Torlaka jako znak wdzięczności za zwycięstwo Waregów nad poganami.
Św. Torlaka cechowała uprzejmość i sprawiedliwość. Nie był perfekcyjnym mówcą, potrafił natomiast dzielić się radością z ludźmi. Lubił opowiadania, wiersze, muzykę instrumentalną i niezwykłe opowieści mędrców. Cały swój tryb życia podporządkował nawykom nabytym w domu klasztornym. Odprawiał sumiennie wszystkie godziny kanoniczne, wstając w nocy na długie modlitwy. Często modlił się psalmami. Przed głównymi świętami wzywał biedaków, nieraz siedem, dziewięć lub dwanaście osób na raz, i potajemnie mył im nogi i suszył je swymi włosami w duchu swego Mistrza.
Błogosławiony Alojzy Novarese, kapłan, 1914-1984. Urodził się w rodzinie chłopskiej, jako ostatnie z dziewięciorga dzieci Carla Giusta Novarese i Teresy Sassone. Dziewięć miesięcy po jego urodzeniu zmarł ojciec rodziny, pozostawiając trzydziestoletniej żonie ciężar wychowania i utrzymania gromadki dzieci. Od dziecka Alojzy wzrastał w pobożności maryjnej. Na jego duchowość wpłynęły postaci trzech wielkich świętych: św. Jana Bosko, św. Józefa Cottolengo i św. Ludwika Marii Grignon de Montfort.
Jednak główną rzeczywistością, która go ukształtowała, było zetknięcie z cierpieniem. W wieku 9 lat, wskutek nieszczęśliwego wypadku, zachorował na gruźlicę kości. Pomimo tego udało mu się ukończyć szkołę podstawową, gimnazjum i liceum. Z powodu choroby wielokrotnie musiał długi czas spędzać w szpitalach. 17 maja 1931 roku został cudownie uzdrowiony za wstawiennictwem Matki Bożej Wspomożycielki i św. Jana Bosko. Po trzech nowennach, do których włączyła się młodzież z oratorium salezjanów w Valdocco (Turyn), zamknęło się samorzutnie siedem otwartych wrzodów, ustąpił proces gruźliczy, a noga, która nie była już w stanie utrzymać ciężaru ciała, wzmocniła się i odzyskała sprawność. Dzięki temu Alojzy Novarese mógł kontynuować naukę. Zapragnął poświęcić się służbie medycznej, poprzez którą niósłby pomoc i ulgę chorym.
Śmierć matki w 1935 r. przyczyniła się jednak do podjęcia innego wyboru, którym okazało się być kapłaństwo. W powołaniu tym odkrył drogę niesienia radykalnego i ostatecznego wsparcia chorym. W latach 1942-1970 pełnił posługę w Sekretariacie Stanu Kurii Rzymskiej, w tym od 1 maja 1945 r. – jako urzędnik do Spraw Świętych. Przez 20 lat współpracował tam z Giovanim Battista Montinim – przyszłym papieżem Pawłem VI.
Dopiero w 1964 roku zaczęły się spełniać jego pragnienia wyniesione z czasu choroby. Jan XXIII powierzył mu funkcję przewodniczącego Biura Duszpasterstwa Chorych przy Komisji Episkopatu Włoch, którą pełnił do 1977 roku.
W maju 1943 z inicjatywy ks. Alojzego powstała „Maryjna Liga Kapłanów”, niosąca pomoc kapłanom – chorym i zdrowym – w szerzeniu prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Jej inicjatywą stała się coroczna pielgrzymka kapłanów do Lourdes, połączona z rekolekcjami.
17 maja 1947 roku założył „Centrum Ochotników Cierpienia” jako stowarzyszenie zrzeszające chorych, którzy – świadomi swoich obowiązków wynikających z chrztu – chcą aktywnie współuczestniczyć w życiu Kościoła, ofiarując własne cierpienie jako zadośćuczynienie za grzechy świata i jako narzędzie nawrócenia, prowadząc także działalność apostolską względem innych braci i sióstr cierpiących. Z kolei w 1950 roku zaczęło ukazywać się czasopismo „Kotwica nadziei”, która stała się bardzo skutecznym łącznikiem prałata Novarese z powiększającą się cały czas rzeszą potrzebujących wsparcia duchowego chorych.
1 listopada 1950 r. ks. Alojzy powołał do życia stowarzyszenie „Cichych Pracowników Krzyża”. Ostatnią rodziną założoną przez niego w Lourdes 15 sierpnia 1952 r. byli „Bracia i Siostry Chorych”. Dzięki tej ostatniej grupie osoby zdrowe, otwarte na cierpienie drugiego człowieka, zyskały możliwość wspierania ludzi chorych.
23 maja 1960 roku rozpoczął działalność pierwszy włoski ośrodek duszpasterstwa chorych – Dom Niepokalanego Serca Maryi w Re (Novara). Po nim zaczęły powstawać kolejne domy: w Rzymie, Ariano Irpino, Rocca Priora, Montichiari, Moncrivello, Arco, Meldoli, w Calambrone koło Pizy, w Serniola di Casale, jak również poza granicami Włoch: w Polsce (Głogów), Izraelu (Jerozolima), Portugalii (Fatima), Kamerunie (Mouda) i Kolumbii (Bonawentura). Dzięki posłudze Cichych Pracowników Krzyża tysiące wiernych znalazły gościnę oraz zaczęły odkrywać prawdziwy sens i wartość ludzkiego cierpienia i choroby.
Jego osoba i dzieło cieszyły się szczególnym szacunkiem i życzliwością papieży. Na wieść o śmierci prałata Novarese papież św. Jan Paweł II wydał okrzyk: „Śmierć księdza prałata Novarese to strata nie tylko dla Stowarzyszenia, ale dla całego Kościoła Powszechnego”.
***
21 LIPCA PIĄTEK: ŚW. WAWRZYNIEC Z BRINDISI, KAPUCYN, DOKTOR KOŚCIOŁA, GENERAŁ ZAKONU, 1559-1619, ITALIA. Po śmierci ojca został przyjęty jako sierota do franciszkanów konwentualnych w Brindisi (1567). Pogłębiał studia biblijne. Pragnąc zapoznać się z Pismem świętym w języku oryginalnym, studiował języki: hebrajski, aramejski, chaldejski i grecki. Klemens VIII w 1592 r. powołał go do Ferrary, aby tam nawracał Żydów. Założył klasztory kapucynów w Pradze, w Wiedniu i w Grazu. Kiedy w 1601 r. wybuchła wojna z Turkami na Węgrzech, pełen niezwykłej odwagi z krzyżem w ręku, podobnie jak kiedyś św. Jan Kapistran (1456), prowadził wojsko do zwycięskiej bitwy pod Szekesferhervar, czyli Białogrodem.
W 1602 r. na kapitule generalnej został wybrany przełożonym generalnym zakonu. Miał wówczas 43 lata. W ciągu kolejnych trzech lat przeszedł prawie całą Europę pieszo, wizytując klasztory, odbywając wszędzie kapituły, by usuwać nadużycia i zachęcić do obserwancji. W 1606 r., na prośbę cesarza niemieckiego, Rudolfa II, który był równocześnie władcą Austrii, Czech i Węgier, papież Paweł V wysłał Wawrzyńca do Czech dla nawrócenia tamtejszych husytów i protestantów. W kazaniach i w rozmowach prywatnych, jak i w publicznych dysputach bronił dzielnie wiary katolickiej, wykazując fałszywość sądów atakujących prawdy Boże. W kościele kapucyńskim w Pradze gromadziła się cała elita stolicy, by słuchać wytrawnego teologa i doskonałego mówcę. Rosła też liczba nawróceń.
Na prośbę króla Hiszpanii, Filipa III, Wawrzyniec zorganizował koalicję państw chrześcijańskich pod dowództwem Hiszpanii – Ligę Świętą – skierowaną przeciwko Unii Protestanckiej.
Kiedy przy jego grobie zaczęły się dziać cuda, w cztery lata po jego śmierci przełożony generalny zakonu rozpoczął proces kanoniczny, by go wynieść do chwały ołtarzy.
Wawrzyniec pozostawił po sobie bogatą spuściznę literacką i teologiczną. Wszystkie jego pisma zebrano aż w 15 tomach. Ze względu na nie Jan XXIII ogłosił w 1959 r. św. Wawrzyńca z Brindisi doktorem Kościoła. Wśród nich wyróżniają się kazania, dzieła egzegetyczne i apologetyczne. Najcenniejszym z nich to Dzieje luteranizmu i jego teologia.
Zajęty licznymi obowiązkami publicznymi, Wawrzyniec uczynił centrum całego dnia Mszę świętą. Wyrobił sobie u Stolicy Apostolskiej przywilej, że mógł ją odprawiać w dowolnej porze dnia. Odprawiał ją ponad godzinę, często nawet dwie godziny. Zwykł był mawiać: „Msza święta jest moim niebem na ziemi”. Często w czasie sprawowania Najświętszej Ofiary zalewał się łzami. Kiedy artretyzm i podagra nie pozwalały mu się poruszać, prosił, by go do ołtarza przynoszono. Święty Wawrzyniec jest patronem zakonu kapucynów.
Święty Apolinary, biskup i męczennik. Był obywatelem Antiochii i stamtąd św. Piotr Apostoł przyprowadził go ze sobą do Rzymu, a następnie, wyświęconego na biskupa, posłał do Rawenny. Skazywany dwukrotnie na wygnanie, Apolinary miał pośród niezwykłych okoliczności apostołować w Tracji i nad Dunajem, w końcu zaś – także w niezwykłych okolicznościach – ponieść śmierć męczeńską.
Nie ulega wątpliwości, że relikwie Świętego spoczywają w cieniu wspaniałej bazyliki pod Rawenną. Ten znamienity pomnik sztuki sakralnej, ufundowany w VI w. przez bankiera Juliusza, był też zawsze ośrodkiem kultu św. Apolinarego, którego czczono w całej Europie, również w Polsce, gdzie jednak uchodził za świętego z Reims. Tam bowiem wytworzył się z czasem tak silny ośrodek kultu św. Apolinarego, że zaczęto uważać go w końcu za pochodzącego właśnie stamtąd, a wyobraźnia ludu uczyniła zeń jakby odrębnego świętego.
Papieże Symmach (498-514) i Honoriusz I (625-638) rozpowszechnili jego kult także w Rzymie. W Niemczech czczono go zwłaszcza w opactwach benedyktyńskich.
Daniel, prorok. Był jednym w czterech wielkich proroków Starego Testamentu. O jego życiu opowiada starotestamentalna Księga Daniela. W trzecim roku panowania króla Jojakima wywieziono go wraz z innymi do Babilonu. Jako utalentowany młodzieniec znalazł się na dworze królewskim, gdzie nazwano go Baltazarem. W tym obcym dla siebie środowisku potrafił dochować wierności obyczajom żydowskim. W nagrodę Bóg obdarzył go darem mądrości i rozeznania, to zaś uzdalniało go do objęcia wysokich stanowisk państwowych. Piastował je za panowania Nabonida, Cyrusa Wielkiego i Dariusza I.
Po wyzwoleniu, gdy przystępowano do odbudowy świątyni, pozostał w Babilonii, aby otaczać opieką rodaków i strzec interesów swego narodu. W niektórych regionach (Karyntia, Tyrol, Carrara i in.) długo uchodził za patrona górników.
Daniel najbardziej znany jest z historii, gdy został wrzucony do jaskini lwów, a one mu nic nie zrobiły.
22 LIPCA SOBOTA: ŚW. MARIA MAGDALENA. Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów (Mk 16, 9; Łk 8, 2). Odtąd włącza się ona do grona Jego słuchaczy i wraz z innymi niewiastami troszczy się o wędrujących z Nim ludzi. Po raz drugi wspominają o niej Ewangeliści pisząc, że była ona obecna podczas ukrzyżowania i śmierci Jezusa (Mk 15, 40; Mt 27, 56; J 19, 25) oraz zdjęcia Go z krzyża i pogrzebu. Maria Magdalena była jedną z trzech niewiast, które udały się do grobu, aby namaścić ciało Ukrzyżowanego, ale grób znalazły pusty (J 20, 1). Kiedy Magdalena ujrzała kamień od grobu odwalony, przerażona, że Żydzi zbezcześcili ciało ukochanego Zbawiciela, wyrzucając je z grobu w niewiadome miejsce, pobiegła do Apostołów i powiadomiła ich o tym. Potem sama wróciła do grobu Pana Jezusa. Zmartwychwstały Jezus ukazał jej się jako ogrodnik (J 20, 15). Ona pierwsza powiedziała Apostołom, że Chrystus żyje (Mk 16, 10; J 20, 18). Dlatego też jest nazywana apostola Apostolorum – apostołką Apostołów, a Kościół przez długie stulecia recytował w jej święto uroczyste wyznanie wiary.
Św. Grzegorz I Wielki utożsamiał Marię Magdalenę z jawnogrzesznicą, o której na innym miejscu pisze tenże Ewangelista (Łk 7, 36-50), jak też z Marią, siostrą Łazarza, o której pisze św. Jan, że podobnie jak jawnogrzesznica u św. Łukasza, obmyła nogi Pana Jezusa wonnymi olejkami (J 11, 2). Współcześni bibliści, idąc za pierwotną tradycją i za ojcami Kościoła na Wschodzie, uważają jednak, że imię Maria miały trzy niewiasty nie mające ze sobą bliższego związku. Dotąd tak w liturgicznych tekstach, jak też w ikonografii Marię Magdalenę zwykło się przedstawiać w roli Łukaszowej jawnogrzesznicy, myjącej nogi Pana Jezusa.
Najnowsza reforma kalendarza liturgicznego wyraźnie odróżnia Marię Magdalenę od Marii, siostry Łazarza, ustanawiając ku ich czci osobne dni wspomnienia. Ma swoje sanktuaria, do których od wieków licznie podążają pielgrzymi. W Efezie pokazywano jej grób i bazylikę wystawioną nad nim ku jej czci. Kiedy zaś Turcy zawładnęli miastem, jej relikwie miały zostać przeniesione z Efezu do Konstantynopola za cesarza Leona Filozofa (886-912). Kiedy krzyżowcy opanowali Konstantynopol (1202-1261), mieli przenieść relikwie Marii Magdaleny do Francji, do Vezelay, gdzie do dnia dzisiejszego doznają czci. We Francji jest jeszcze jedno sanktuarium św. Marii Magdaleny, w La Saint Baume, gdzie według legendy miała mieszkać przez 30 lat w jaskini jako pustelnica i pokutnica, kiedy ją w dziurawej łódce na pełne morze wywieźli Żydzi.
Maria Magdalena jest patronką zakonów kobiecych; Prowansji, Sycylii, Neapolu; dzieci, które mają trudności z chodzeniem, fryzjerów, kobiet, osób kuszonych, ogrodników, studentów i więźniów.
W Polsce, w Biłgoraju jest jedyne na świecie sanktuarium św. Marii Magdaleny, gdzie objawiła się kilkukrotnie św. Maria Magdalena. Od 2019 r. są tam również relikwie św. Maria Magdaleny I stopnia.
Błogosławieni męczennicy (Nicefor od Jezusa i Marii) Wincenty Díez Tejerina, pasjonista, i Towarzysze, Hiszpania-Meksyk-Kuba, 1893-1936. . Po wstąpieniu do zgromadzenia pasjonistów przyjął imię Nicefor i udał się do Meksyku. Przez pewien czas przebywał tam w więzieniu. W 1916 r. przyjął w Chicago święcenia kapłańskie. Wrócił potem do Meksyku, a stamtąd udał się na Kubę. W 1935 r. obrano go przełożonym prowincji hiszpańskiej.
Jego służba na tym urzędzie przypadła na czas gorący. Propaganda antyklerykalna i antyreligijna przybierała na sile. Gdy sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna, w lipcu 1936 r. o. Nicefor udał się do Daimiel, gdzie przebywało 30 młodych zakonników, w przeważającej liczbie studiujących filozofię. Tam to w nocy z 21 na 22 lipca naszedł ich oddział czerwonych, liczący około dwustu żołnierzy. Nicefor zebrał wtedy wspólnotę w kościele, przyjął od miejscowego rektora absolucję, udzielił jej wszystkim zebranym, potem spożył z nimi Komunię Św. i wezwał współbraci do męstwa oraz dobrowolnego złożenia ofiary.
Święta Maria z Betanii. Maria była siostrą Marty i Łazarza wg tej drugiej wersji w której św. Maria Magdalena nie była. Mieszkali w Betanii (dzisiaj Al Azarija). Maria uwierzyła w Chrystusa jeszcze przed wskrzeszeniem brata (J 11, 1-44). Była tą kobietą, która według słów Jezusa „wybrała dobrą cząstkę” (Łk 10, 42), słuchając słów Zbawiciela. To ona namaściła Jego nogi drogocenną maścią nardową (J 12, 3). Według Tradycji Maria i Marta były w gronie niewiast, które pospieszyły do grobu Jezusa z wonnościami. Po męczeńskiej śmierci archidiakona Stefana i rozpoczęciu w Jerozolimie prześladowania wyznawców Chrystusa, Żydzi wygnali sprawiedliwego Łazarza. Siostry opuściły Palestynę wraz z bratem i pomagały mu głosić Ewangelię w różnych krainach.
***
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.