LXXVI (76) odc. Sekret budowania siły
UTRUDNIAJ SOBIE, ABY BYĆ SILNIEJSZYM
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Najbardziej niewidomi są ci, którzy boją się patrzeć.
2. Niewolnik facebooka i youtube.
3. „Uważaj i nigdy się nie zniechęcaj”.
Odcinek LXXVI (76)
1. TEMAT: Artur Szpilka vs Mariusz Pudzianowski.
2. TEMAT: Zabaw się w bycie testerem.
3. TEMAT: Domowe aikido.
***
1. TEMAT: ARTUR SZPILKA VS MARIUSZ PUDZIANOWSKI.
Lubię obserwować rzeczywistość wokół mnie. Staram się też wyciągać wnioski z doświadczenia innych ludzi. Dziś weźmiemy pod lupę KSW, czyli największą federację MMA w Europie.
Jednym z ciekawszych walk 3 czerwca był pojedynek Artur Szpilka vs Mariusz Pudzianowski. Artur to zawodowy bokser, który przynajmniej dwa razy walczył o pas mistrzowski. To była jego 3 walka w MMA w życiu.
Mariusz Pudzianowski to dla przypomnienia 5-krotny Mistrz Świata Strong Man (nikt nie wyrównał tego rekordu), 6-krotny mistrz Europy, 8-krotny mistrz Polski. Po zakończeniu kariery Strong Man w 2009 roku stacza swoją pierwszą walkę w MMA. Łącznie trenuję 14 lat MMA to już coś powinien się nauczyć…
Ciekawy pojedynek. Artur Szpilka w II rundzie nokautuje Mariusza Pudzianowskiego i wygrywa swoją 3 walkę MMA w karierze.
MOJE WNIOSKI DLACZEGO ARTUR WYGRAŁ?
1. Artur podchodził do pojedynku z „zimną głową”. Trochę się zmienił od pewnego czasu. W ramach ciekawostki nawet zaczął chodzić do kościoła 😀 oczywiście to nie oznacza, że już jest świętym itd. Zobaczymy jak powrót do Boga będzie wyglądał za kilka lat. Ale wróćmy do „zimnej głowy”. Podchodził na luzie. Jak wygra to wygra. Jak nie to nic się nie stanie. Natomiast Mario był bardzo spięty. Ciążyła na nim presja.
Po raz kolejny nauczyć się mieć „zimną głowę” pod presją to jedna z najważniejszych umiejętności, którą musi nabyć mężczyzna XXI w. Mariusz tyle walk stoczył i był za bardzo spięty… Więcej stoczonych walk to nie wszystko… Pytanie czy się wyciąga wnioski… Czy ciągle się uczy czegoś nowego…
2. Jednym z moich przewodnich myśli jest to, aby się CIĄGLE WZMACNIAĆ, bo próby nadejdą. Niestety 99 % osób w życiu tej zasady nie stosuje i dopiero reaguje jak pali się dom. Albo wzmacnia się tylko w niektórych obszarach życia. MMA świetnie stosuje zasadę wzmacniania się. Zawodnik MMA, która ma dobrego trenera plus słucha tego trenera wykonuje ćwiczenia pod przeciwnika. Artur dlatego też wyszedł z jeszcze bardziej „zimną głową”, bo wiedział ze Mariusz niczym go nie zaskoczy. Wszystko przetrenował na treningach. Jeżeli chcesz być bardziej pewny siebie, być bardziej silny mentalnie, duchowo to zamiast za dużo myśleć lub gadać wykonuj konkretną robotę i się wzmacniaj. Automatycznie pewność siebie będzie rosła, bo będziesz miał więcej umiejętności. Zanim nadejdą trudności życiowe już się pod nie przygotowuj jak zawodnik MMA pod swojego przeciwnika!
3. Można codziennie być na Mszy św., przyjmować Komunię św. i pójść do piekła. W dzienniczku św. Faustyny wyczytamy, że w piekle są np. księża. Podobnie Mariusz. Już 14 lat trenuje MMA. Niewiele się nauczył przez ten czas. Potrafi łapać i rzucać. Te obszary, które ma słabe nie trenuje. NIe tylko liczy się ile na coś czasu poświecasz, ale też JAK to robisz.
4. Mariusz nie posłuchał sie trenera (pycha-ja wiem lepiej) + bardzo możliwe, że poczuł się lepszy niż było w rzeczywistości, bo znokautował Michała Materlę. (Na ile to był fart, a na ile ustawiana walka ciężko powiedzieć). Prawdą jest, gdyby nawet naprawdę go pokonał to na 10 walk przegrałby 9. Mariusz wyłączył mózg i zaczął boksować się z zawodowym pięściarzem 😀 Nie mogło to się skończyć dobrze i był nokaut.
Podsumowując:
Ciągle się wzmacniaj. Patrz JAK coś robisz. Nie tylko, ile czasu to robisz. Słuchaj mądrzejszych od siebie. Bądź pokorny. Nie dawaj rządzić emocjom. Trenuj „zimną głowę”.
2. TEMAT: ZABAW SIĘ W BYCIE TESTEREM.
Drogi MĘŻCZYZNO Bóg będzie Cię testował, diabeł będzie Cię testował, kobieta będzie Cię testować. Możesz się buntować, ale tak będzie. Jak nie lubisz testów to współczuję 😉 Radzę pokochać 🙂 Ale, żeby nie było tak straszno, że ciągle jesteś pod ostrzałem. Warto, abyś Ty też zaczął testować :D. Może nie Boga ani diabła, bo nie ta liga. Jednak kobietę owszem 🙂
Oczywiście test zrób jakoś niepostrzeżenie, przy okazji, mimochodem, bo inaczej kobieta wyczuje podstęp 😉 Jak wygląda test?
TEST, aby wykryć ukrytą wadę u kobiety, która może uczynić Twoje życie piekłem na ziemi:
„Brałem udział w pewnej dyskusji. Co Ty o tym myślisz? W trakcie Komunii św. dziecko dostało kilka tysięcy złotych łącznie jako prezenty. Rodzice zabrali dziecku te pieniądze, mówiąc mu, że je pożyczają. Po czym nigdy tych pieniędzy mu nie oddali. Co sądzisz o takiej sytuacji?”
Możliwe są trzy odpowiedzi:
a) to niedobrze. Obietnic powinno się dotrzymywać, nawet jak je się dało małemu dziecku.
—-Brawo, jeśli taka odpowiedź. Człowiek dojrzały szanuje swoje słowo niezależnie jak słaba jest pozycja osoby, której słowo dał. Niby proste, ale większość tego nie robi.
b) To przecież tylko dziecko. Słowo „pożyczka” nie można traktować poważnie w przypadku dziecka. Albo jakaś podobna odpowiedź.
Po pierwsze ten człowiek nie szanuje danego słowa innym. A dodatkowo obietnica jest uwarunkowana np. od pozycji osoby. W związku z biegiem czasu pozycja i siła przetargowa będzie się zmieniać. To stawia pod znakiem zapytania wszelkie obietnice, które będzie Ci robiła ta kobieta.
Przy takich drobiazgach dostaje się wskazówki, których nie należy lekceważyć.
Oczywiście. Ktoś będzie się rozgadywał na temat tego, dlaczego nie odda. Bo mnóstwo pieniędzy wydaje na dziecko, bo z dzieckiem nie można zawrzeć umowy itd. To może i prawda, ale takie wyjaśnienie omija bardzo ważny punkt: niedotrzymanie słowa. Nic poważnego z taką osobą nie zbudujesz. Na własne ryzyko wiążesz się z taką osobą 😉 plus dziecko przestaje rodzicowi ufać, a rodzic narzeka, że dziecko go okłamuje, mało rozmawia z nim 😀
c) Nie wie jakie ma zdanie. Albo coś w tym rodzaju. Poproś, aby czysto teoretycznie wyobraził sobie tę sytuację. Nie poddawaj się tak łatwo. Kiedy odpowie, będzie to odpowiedź a) lub b). Może być też tak, że partner nie będzie zdolny do sformułowania konkretnej odpowiedzi.
Wtedy też jest spory minuuuuus, gdy chcesz mieć głębszą relacje. Naprawdę chcesz być na dłuższą metę z kimś, kto nie potrafi przemyśleć tak prostej sprawy i wyartykułowania wniosków w dziś dość trudnym, pełnym pokus świecie? 😀
Gdy odpowiedź z testu nie będzie Cię satysfakcjonować, bo wybrał odpowiedź b). Można zrobić POPRAWKĘ. Powiedz spokojnym głosem, że niedotrzymałaś słowa, bo dziecko jest słabsze i nie może Ci się postawić. Pokaż jej co się kryje za nieoddaniem pożyczonych pieniędzy. Pojawi się wtedy kwestia sporna. Wtedy zobaczysz jak ta kobieta zachowuje się w kwesti konfliktu, który jest mały. Wszedzię pojawiają się jakieś spory. Zobaczysz jak w takiej małej rzeczy ta kobieta radzi sobie. Czy ona potrafi na spokojnie podać jakiekolwiek argumenty i wysłuchać Twoich? Jeśli nie to powinno dać Ci sporo do myślenia 😉
Wyobraź sobie jej reakcje, ale x5, x10. Ludzie, którzy nie potrafią obchodzić się z konfliktem tak będą reagować, gdy będzie poważniejsza sprawa+skończy się czas okresu miodowego.
Jakby Ci było mało. Możesz ostatnią dogrywkę zrobić :D. Zwróć uwagę do jakich słów odnosi się testowana. Czy używa słowa „pożyczać” czy jakieś inne warianty, których nie mówiłeś. Jeśli przekręciła słowo to znaczy, że Ciebie nie słucha albo idzie przez życie dosyć nieprzytomnie.
Prosty test, a jak wiele może pokazać. Tylko trzeba go sprytnie zrobić. Ubieranie różowych okularów nie załatwi nic. Lepiej zapobiegać 😉
Jakiego świętego wzywa się na pomoc w chwilach smutku, kłótni i sporów? i zaczął głosić kazanie? i protektor przed zaspaniem? |
***
3. TEMAT: DOMOWE AIKIDO.
Aikido to sztuka walki polegająca na wykorzystania siły przeciwnika i skierowania jej przeciw niemu samemu. Podobnie możesz zrobić wobec osoby, która ma na celu poniżenie Cię słownie, zranienie, wyśmianie itd. Czasem warto machnąć ręką i nie zwracać uwagi. Ale niestety czasem taki przeciwnik tylko nabiera wiatru w żagle. A mężczyzna o dobrym sercu nie chce w takie utarczki słowne wchodzić. Jednak w obecnych czasach warto tej techniki się nauczyć w walce ze złymi ludźmi.
Pokonaj przeciwnika jego własnym argumentem:
Opanowanie tej techniki jak każdej zresztą wymaga czasu, praktyki oraz szybkiego myślenia. Jednak ludzie, takie okazje do treningu mogą Ci dać już wkrótce 😉
Przykłady:
„Michał jesteś już starszym facetem, więc nie masz nic do powiedzenia dla młodych ludzi”. Aikido słowne (akceptujesz przesłankę, ale wyprowadzasz inny wniosek)
„Właśnie dlatego, że jestem starszym facetem to mam duże doświadczenie z którego może skorzystać wielu młodych ludzi”. Przeciwnik ma problem, bo nie zaneguje przesłanki, którą sam wymienił.
„Jest Pan młodym adwokatem po egzaminie, a ja wolę kogoś bardziej doświadczonego”.
Aikido: „Jako młody adwokat mam najlepszą znajomość obecnego stanu prawnego i ma Pan pewność”.
„Pan jest z innej branży i nie ma doświadczenia w naszej”.
Aikido: „Właśnie dlatego, że jestem z innej branży to przynoszę ze sobą świeże spojrzenie, które w dzisiejszej sytuacji jest bardzo potrzebne”.
Trzeba nauczyć się to robić szybko i zręcznie. Można potrenowac „na sucho”, przez email albo przez messenger. Pamiętaj, że bardziej zaprawieni przeciwnicy mogą znać też tę metodę. Dlatego szukaj argumentów z którymi będzie mu bardzo trudno to zrobić.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEN: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
***
11 CZERWCA NIEDZIELA: Święty Barnaba, Apostoł. urodził się na Cyprze w żydowskiej rodzinie z pokolenia Lewiego. Jego właściwe imię brzmiało Józef, ale Apostołowie dali mu przydomek Barnaba. Według Klemensa Aleksandryjskiego i Euzebiusza Barnaba miał należeć do grona 72 uczniów Pana Jezusa. Był krewnym św. Marka Ewangelisty, dlatego św. Paweł nazywa go kuzynem Ewangelisty (Kol 4, 10). Barnaba zapewne razem ze św. Pawłem przybył do Jerozolimy, aby u stóp Gamaliela, znanego rabina – uczonego żydowskiego, pogłębić swoją wiedzę w zakresie religii mojżeszowej. Dzieje Apostolskie tymi słowy wprowadzają nas w okoliczności początków jego działalności. „Józef, nazwany przez Apostołów Barnabas, to znaczy Syn Pocieszenia, lewita rodem z Cypru, sprzedał ziemię, którą posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp Apostołów” (Dz 4, 36-37).
O powadze, jakiej zażywał wśród Apostołów, świadczy to, że to Barnaba przygarnął św. Pawła po jego nawróceniu i dopiero z Barnabą Paweł mógł pójść do pozostałych Apostołów (Dz 9, 26-27).
Barnaba zamierzał wraz z Pawłem udać się w drugą podróż misyjną. Doszło jednak do konfliktu, gdyż Paweł stanowczo sprzeciwił się, by w tej podróży brał udział również Marek, który w czasie pierwszej wyprawy samowolnie ich opuścił. Barnaba w tej sytuacji wycofał się i powrócił z Markiem na Cypr, gdzie kontynuowali pracę apostolską (Dz 15, 39-40). Odtąd giną wszelkie informacje o Barnabie. Według podania miał pozostać na Cyprze jako pierwszy biskup i pasterz tej wyspy. Miał także działać w Rzymie, Aleksandrii, Mediolanie. Około 60 r. na Cyprze, w mieście Salaminie, poniósł wedle tego przekazu śmierć męczeńską przez ukamienowanie. Jak mówi podanie, za cesarza Zenona w roku 488 odnaleziono relikwie św. Barnaby. Miał on na piersiach Ewangelię św. Mateusza, którą sam własnoręcznie dla swojego użytku przepisał.
Kult św. Barnaby był już w czasach apostolskich tak wielki, że tylko jemu jednemu z uczniów Dzieje Apostolskie nadają zaszczytny tytuł Apostoła. W wieku XVI powstał zakon Regularnych Kleryków św. Pawła, założony przez św. Antoniego Marię Zaccaria, od macierzystego kościoła św. Barnaby nazywany popularnie barnabitami.
Barnaba jest patronem Florencji i Mediolanu, w którym według tradycji nauczał; czczony jest także jako orędownik podczas kłótni, sporów, smutku oraz burz gradowych. Jego imię wymienia się w Kanonie Rzymskim.
Święty Paryzjusz, kameduła, 1151-1267, Italia. W wieku 12 lat przywdział habit kamedulski we wspólnocie pod wezwaniem świętych Kosmy i Damiana. Kiedy miał trzydzieści pięć lat, powierzono mu duchowe kierownictwo sióstr kamedułek z klasztoru św. Krystyny pod Treviso. Pełnił tę funkcję przez osiemdziesiąt lat. Budował wszystkich, zwłaszcza chorych z pobliskiego hospicjum, którymi także się zajmował. Nigdy nie korzystał z jakichkolwiek dyspens.
Święta Paula Angela Maria Frassinetti, zakonnica., 1809-1882 Italia. W jej rodzinie panowała głęboko religijna atmosfera; wszyscy jej czterej bracia zostali kapłanami. Paula nauczyła się od matki praktycznych umiejętności szycia, szydełkowania i prowadzenia domu. Gdy jej matka zmarła, Paula przylgnęła do Matki Bożej. Przez pewien czas w domu pomagała ciotka, ale i ona szybko odeszła z tego świata. Dwunastoletnia Paula została „małą panią domu”. Radziła sobie bardzo dobrze. Nigdy nie uczęszczała do żadnej szkoły. Ojca nie było stać na wynajęcie prywatnego nauczyciela. Na ile potrafił, sam uczył dzieci, niekiedy przy pomocy starszych synów. Nie zaniedbując obowiązków domowych, Paula codziennie uczestniczyła we Mszy świętej.
Brat Paweł zorganizował szkołę dla ubogich dziewcząt, a kierownictwo tej szkoły powierzył siostrze. Przekazywała dziewczynkom wszystko, czego sama się wcześniej nauczyła, a przede wszystkim swoją miłość do Boga. Postawiła sobie za cel przygotowywanie kobiet do życia w świecie.
Po pokonaniu licznych przeszkód, Paula doprowadziła do powstania zgromadzenia dorotanek (Kongregacja Sióstr św. Doroty). Jeszcze za jej życia siostry rozpoczęły pracę w Portugalii i Brazylii. W roku 1835, kiedy w północnych Włoszech zapanowała epidemia cholery, dorotanki niosły pomoc ofiarom tej straszliwej choroby. Razem z Paulą pielęgnowały chorych i dodawały im ducha.
W 1876 roku siostra Paula zapadła na ciężką chorobę. Cała prawa strona jej ciała została sparaliżowana. W następnych latach przeżyła wylewy krwi do mózgu, które zupełnie ją unieruchomiły. Powiedziała wówczas: „Bóg zabiera to, co do Niego należy. Niech zawsze będzie błogosławiony”. W tym czasie odwiedził ją ksiądz Jan Bosko. Był już wtedy znany ze swych uzdrowień w całych Włoszech i dlatego siostry miały nadzieję, że uleczy ich matkę. Kiedy zwróciły się do niego z pytaniem o jej zdrowie, odpowiedział: „Moje dzieci, korona zasług waszej matki jest już gotowa”. Te słowa okazały się prorocze. Niedługo potem Paula nabawiła się zapalenia płuc i pożegnawszy się z siostrami, zmarła 11 czerwca 1882 roku.
***
12 CZERWCA PONIEDZIAŁEK: Błogosławionych 108 męczenników z czasów II wojny światowej. 13 czerwca 1999 r. podczas Mszy świętej odprawianej w Warszawie św. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji 108 męczenników, którzy ponieśli śmierć w czasach II wojny światowej. Każda z tych osób wykazała się niezwykłym heroizmem wiary: są w tym gronie biskupi – pasterze, którzy woleli zginąć, aniżeli zostawić swoją owczarnię; siostry i księża ratujący Żydów; teściowa, która oddała swe życie za synową w ciąży; zakonnik, który za posiadanie różańca, a potem odmowę sprofanowania go został zmasakrowany i utopiony w kloace; księża i alumni dzielący się w obozie koncentracyjnym jedyną kromką chleba ze współwięźniami; duchowny, który zginął za to, że nie wydał Gestapo komunistów.
Sława świętości i męczeństwa licznych osób z grupy 108 sług Bożych, łaski przypisywane ich wstawiennictwu, kierowały uwagę diecezji i rodzin zakonnych na konieczność otworzenia procesów beatyfikacyjnych o męczeństwie. Krąg osób, wobec których rozpoczęto procesy beatyfikacyjne, w trakcie prac aż pięciokrotnie ulegał zmianom: powiększał się przez kolejne zgłoszenia nowych kandydatów, a jednocześnie był redukowany, gdy okazywało się, że w rozpatrywanych przypadkach nie ma wystarczającego materiału dowodowego na męczeństwo w rozumieniu teologicznym. Ostatecznie, w listopadzie 1998 r., liczba męczenników ukształtowała się jako grono 108 sług Bożych.
Pośród nich jest 3 biskupów, 52 kapłanów diecezjalnych, 26 kapłanów zakonnych, 3 kleryków, 7 braci zakonnych, 8 sióstr zakonnych i 9 osób świeckich.
Święty Leon III, papież, VIII-IX w. Pochodził ze skromnej rodziny. Już od młodości poświęcił się służbie Bożej w szeregach kleru rzymskiego. Panował przez 21 lat. Początki jego rządów były wręcz krytyczne. W Rzymie powstały przeciwko niemu zamieszki. Doszło do tego, że w czasie procesji znieważono go, a nawet powalono go na ziemię (799). Papież nie miał innego wyjścia, jak oprzeć się na Karolu Wielkim, od roku 768 królu Franków, a od roku 774 także królu Longobardów. Zaraz po swoim wyborze przesłał mu protokół ze swojej elekcji, klucze od grobu św. Piotra i chorągiew miasta Rzymu na znak, że oddaje mu państwo kościelne pod opiekę.
Poszedł nawet dalej: wysłał do Karola petycję, by przysłał swojego delegata, aby ten odebrał od senatu rzymskiego przysięgę na wierność. Karol Wielki odpowiedział listem stwierdzającym, że jest gotów stanąć w obronie papieża przeciwko wszystkim jego wrogom. Jako swojego delegata Karol wysłał opata Angilberta. Kiedy więc w Rzymie wybuchły ponowne zamieszki i uwięziono papieża, ten wezwał na pomoc Karola. Karol przybył do Rzymu w roku 800 i surowo ukarał burzycieli. W podzięce za to papież w samo święto Bożego Narodzenia w czasie uroczystej celebry ogłosił króla Franków cesarzem rzymskim, dokonał też jego koronacji. Akt ten nadawał Karolowi jako cesarzowi prymat nad wszystkimi władcami Europy. Papieżowi zaś dawał pierwszeństwo nad wszystkimi metropolitami Europy, którzy dokonywali koronacji królów. Odtąd każdy nowy cesarz udawał się po koronę do Rzymu. Akt koronacji odbywał się w uroczystość Bożego Narodzenia.
Leon III okazał się nie tylko wytrawnym taktykiem politycznym, ale także gorliwym pasterzem powierzonej sobie owczarni. Zajął się ze szczególną troską ludnością ubogą. Bronił czystości nauki katolickiej.
Leon III wyróżnił się także jako doskonały administrator. Odbudował wiele kościołów w Rzymie i umocnił go murem. Wystawił wiele nowych gmachów, wprowadził ład w urzędach.
Święty Onufry Wielki, pustelnik, IV-V w. Egipt. Onufry (z gr. „pasterz osłów”). Po zakończeniu edukacji w klasztorze w Hermopolis, przez ponad 60 lat przebywał samotnie na pustyni w pobliżu Tebaidy. Jest przedstawicielem wielkich pustelników pierwszych wieków. Jak św. Paweł z Teb, pierwszy pustelnik, całe swoje życie spędził samotnie na pustkowiu. Podobnie jak św. Pawła Pustelnika odkrył i wsławił św. Antoni, tak św. Onufrego odkrył św. Pafnucy.
Według podania, całym okryciem Onufrego były długie włosy i broda sięgająca do kolan. Św. Pafnucy podaje w historii Onufrego legendę, że Onufrego żywił codziennie anioł, a w każdą niedzielę przynosił mu Komunię świętą. Na ręku św. Pafnucego Onufry, jako starzec, oddał Bogu ducha. Kult św. Onufrego bardzo rozpowszechnił się na Wschodzie. W Konstantynopolu miał on dwie kaplice, wystawione ku jego czci. Także w Rzymie ku czci Onufrego wystawiono kościół. Obecnie jego relikwie spoczywają w Sutera, na Sycylii. Jest patronem mnichów, dorożkarzy, pielgrzymów, tkaczy. Szczególnie czczony jest w Kościołach Wschodu.
Swoje wysiłki jako kapłan skoncentrował na młodzieży. Zorganizował dla niej Hufiec Maryjny, który w krótkim czasie zaowocował nowymi grupami w wielu miastach Francji. W 1810 roku został ojcem duchownym w seminarium. Jego zadaniem była opieka i formowanie młodych kandydatów do kapłaństwa. Wypełniał swe obowiązki gorliwie i z wielkim oddaniem.
W 1816 roku założył zgromadzenie stygmatynów św. Franciszka, oparte na regule św. Ignacego Loyoli. Przyszli członkowie mieli się rekrutować z szeregów gimnazjalistów, uczących się w bezpłatnej szkole dla ubogich chłopców, którą założył Kasper. Wtedy też na jego drodze pojawiła się markiza Leopoldyna Naudet, z którą założył zgromadzenie sióstr Świętej Rodziny, i bł. Magdalena z Canossy, której pomagał założyć zgromadzenie Córek Bożej Miłości. Był też doradcą i przyjacielem innych zakonodawczyń i zakonodawców. Pan Bóg prowadził go i doświadczał. Przez prawie 20 lat cierpiał na poważną chorobę.
Dla Kaspra oczywistym było, że wyrzeczenie się siebie jest podstawą spotkania z Bogiem.
Święty Benedykt Menni, bonifrater-kapłan, 1841-1914 Italia. Jego rodzice byli gorliwymi katolikami. W wieku 18 lat podjął się pielęgnowania żołnierzy rannych w bitwie pod Magentą. Pomagał przy transporcie rannych z dworca kolejowego w Mediolanie do szpitala bonifratrów, gdzie otaczał ich troskliwą opieką. Przykład braci oddających się posłudze chorym obudził w nim pragnienie pójścia w ich ślady.
W dniu ślubów wieczystych ofiarował się Bogu, wypowiadając słowa: „Panie, pragnę pracować dla mojego zakonu do ostatniego tchu”.
Papież Pius IX, na wniosek przełożonego generalnego bonifratrów, powierzył Benedyktowi misję odbudowania zakonu w Hiszpanii, skasowanego tam wskutek ustaw antykościelnych. Po drodze ojciec Menni zatrzymał się w klasztorach bonifratrów w Lyonie i Marsylii, odwiedzając tamtejsze szpitale.
W Barcelonie nie znał języka, nie posiadał funduszy. Arcybiskup Barcelony początkowo odnosił się do niego z nieufnością; dopiero z czasem zaczął popierać jego działania. Już 14 grudnia 1867 r. powstał pierwszy szpitalik dla bezdomnych dzieci, chorych na krzywicę. Z powodu poważnej choroby o. Benedykt musiał udać się na leczenie do Marsylii. Gdy wrócił do Barcelony, trafił na czas walki o władzę. Podejrzewany o sympatyzowanie z jedną ze stron konfliktu, znalazł się kilkakrotnie w poważnym niebezpieczeństwie. Musiał uchodzić do Rzymu. Po kolejnym powrocie do Hiszpanii, został aresztowany w 1872 r. wraz z jednym ze współbraci.
Po pewnym czasie wrócili do Hiszpanii i pełnili posługę na terenach ogarniętych wojną. W lutym 1876 r. zreorganizował szpital w Barcelonie, a następnie przeniósł się do Madrytu. W pobliskim Ciempozuelos zbudował szpital dla osób chorych psychicznie.
W kolejnych latach z jego inicjatywy powstały szpitale także w Granadzie, Sewilli, Maladze, Gibraltarze, Carabanchelu, Alto (w Madrycie), Lizbonie, Telhalu (Portugalia) i Guadalajarze (w Meksyku). W 1884 r. uzyskał od Stolicy Apostolskiej zgodę na ustanowienie hiszpańsko-amerykańskiej prowincji zakonu bonifratrów. Został wybrany na jej przełożonego; pełnił ten urząd przez pięć kadencji. W 1903 r., gdy Benedykt złożył urząd prowincjała, istniało 14 założonych przez Benedykta szpitali.
Zakładane przez niego szpitale były jednak przeznaczone jedynie dla mężczyzn. Z czasem z różnych stron zaczęły napływać prośby o otoczenie opieką także chorych kobiet. Do o. Menniego zgłosiły się dwie młode kobiety z Granady: Józefina Recio i Maria de las Angustias Jimenez. Chciały poświęcić swe życie opiece nad chorymi. Benedykt długo się wahał; ostatecznie zaprosił je do Ciempozuelos z myślą o założeniu żeńskiego zgromadzenia zakonnego. Wkrótce zaczęły przybywać inne kandydatki. 31 maja 1881 r. pierwsze nowicjuszki przywdziały habity, a rok później złożyły pierwsze śluby. W ten sposób powstało zgromadzenie Sióstr Szpitalnych od Najśw. Serca Pana Jezusa, zatwierdzone w 1901 r. Następne klasztory żeńskie powstały bardzo szybko; w 1914 było ich już 33.
DŁUUUUUGO CZEKAŁA
Błogosławiona Maria Kandyda od Eucharystii, karmelitanka bosa, 1884-1949, Italia. Była dziesiątym dzieckiem spośród dwanaściorga rodzeństwa. Wychowała się w rodzinie głęboko wierzącej. Opiekowała się rodzeństwem, a dzięki staraniom miejscowych sióstr nauczyła się modlić własnymi słowami. Największą jej radością po przystąpieniu do Pierwszej Komunii świętej było pełne uczestniczenie w Eucharystii, przyjmowanie Chrystusa do serca. Jak tylko mogła, każdego dnia starała się odmawiać cały różaniec. 2 lipca 1899 roku wzięła udział w obłóczynach krewnej. To wydarzenie stało się dla niej ważnym doświadczeniem religijnym, punktem zwrotnym. Wówczas, w piętnastym roku życia, odkryła swoje powołanie do życia zakonnego.
Jednak rodzice na wieść o jej zamiarach stanowczo zaprotestowali. Na przeszkodzie w realizacji powołania stanęły wydarzenia w rodzinie. W roku 1904 umarł jej ojciec, w 1911 roku jej 21-letni brat Paweł. We wrześniu 1910 r. udała się wraz z rodziną na pielgrzymkę do Rzymu i została przyjęta na audiencji przez papieża św. Piusa X. Śmierć matki w czerwcu 1914 r. wydawała się być zagrożeniem jedności rodziny, zatem obecność Marii, jej kobiecej ręki wydawała się konieczna.
Maria czekała cierpliwie prawie dwadzieścia lat na to, aby zobaczyć realizujące się w końcu pragnienie. W czasie tego oczekiwania okazała wielką moc ducha i niezwykłą wierność początkowemu natchnieniu. W tej walce, która trwała aż do momentu wstąpienia do Karmelu w Ragusie, była wspierana przez szczególny kult Eucharystii. Widziała w niej tajemnicę sakramentalnej obecności Boga w świecie, konkretny dowód Jego nieskończonej miłości do człowieka. Wytrwała w powołaniu także dzięki nabożeństwu do Serca Jezusowego, praktyce komunii duchowej i pobożności maryjnej. Maryja stała się dla niej prawdziwym wzorem życia Eucharystią, bo Ona nosiła w swym łonie Syna Bożego, którego ustawicznie rodzi w sercach wierzących.
W klasztorze długie godziny spędzała na adoracji Najświętszego Sakramentu, zwłaszcza w każdy czwartek między godziną 23 a 24. Wiele czasu poświęcała zgłębianiu duchowości swych świętych poprzedniczek, a zwłaszcza Teresy od Jezusa. W 1924 roku została wybrana na przełożoną klasztoru. Urząd ten pełniła z krótką przerwą do 1947 roku. W Roku Świętym 1933 zaczęła pisać swoje dzieło na temat duchowości eucharystycznej.
Zmarła 12 czerwca 1949 roku w Ragusie, w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, po kilku miesiącach cierpień fizycznych. Św. Jan Paweł II powiedział o niej: „Była prawdziwą mistyczką Eucharystii, z której uczyniła ośrodek jednoczący całą jej egzystencję, inspirując się tradycją karmelitańską, a zwłaszcza przykładami św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża. Do tego stopnia zakochała się w Jezusie eucharystycznym, że stale i żarliwie pragnęła być niestrudzoną apostołką Eucharystii. Jestem pewien, że z nieba bł. Maria Kandyda wciąż pomaga Kościołowi, by coraz większym podziwem i miłością otaczał tę największą tajemnicę naszej wiary”.
Błogosławiony Stefan Bandelli, dominikanin, 1369-1450, Italia. Jego życie było wzorowym przykładem modlitwy, pokuty i wypełniania cnót zakonnych. Dzięki swoim talentom po ukończeniu studiów został wybitnym prawnikiem kanonistą i teologiem. Wykładał na uniwersytecie w Pawii.
Najbardziej zasłynął jednak jako kaznodzieja i spowiednik – poświęcał się temu zadaniu przez wiele lat, a z powodu odnoszonych sukcesów niejednokrotnie był porównywany do św. Pawła Apostoła.
Wokół niego zawsze gromadziły się nieprzeliczone tłumy, wielu grzeszników skłonił do nawrócenia i pokuty; niektórzy z nich obierali nawet życie zakonne. Bóg potwierdzał jego słowa wieloma cudami.
Wycieńczony pracą, zmarł w wieku ponad 80 lat. Wokół jego grobu z czasem zgromadzono wiele wotów dziękczynnych za łaski otrzymane dzięki jego wstawiennictwu. Gdy w 1487 r. miasto przeżywało oblężenie, zostało cudownie ocalone dzięki pojawieniu się postaci Matki Bożej i jakiegoś dominikanina; mieszkańcy miasta bez wątpliwości przyjęli, że był nim bł. Stefan. Rocznica tego wydarzenia do dziś jest świętowana w Saluzzo podczas dorocznego festynu. Stefan Bandelli został beatyfikowany przez Piusa IX.
***
BÓG MA INNE PLANY
13 CZERWCA WTOREK: Św. Antoni z Padwy, franciszkanin, (1195-1231) To jeden z moich największych niebieskich przyjaciół. A nasz znajomość sięga ponad 20 lat. Rok temu 13.06.2022 poświęciłem Mu wydanie specjalne do którego zachęcam sięgnąć: www.swiatlowmroku.pl po prawej stronie jest archiwum, kilknąć czerwiec i mamy to! 🙂 Spróbuję coś dodatkowego tu napisać, czego wcześniej nie było.
Urodził się 15 sierpnia w Uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej w 1195 r. w Lizbonie. Na chrzcie św. otrzymał imię: Ferdynand. Mierzył ok 190 cm wzrostu. Pomiędzy 15. a 20. rokiem życia wstąpił do Kanoników Regularnych Św. Augustyna, którzy mieli swój klasztor na przedmieściu Lizbony. roku 1219 otrzymał święcenia kapłańskie.
W rok potem (1220) Ferdynand był świadkiem pogrzebu, jaki Coimbra wyprawiła pięciu franciszkanom, zamordowanym przez mahometan w Maroku. Z tej okazji zapoznał się Święty z duchowymi synami Św. Franciszka z Asyżu i natychmiast wstąpił do nich w Olivanez, gdzie osiedlili się przy kościółku Św. Antoniego Pustelnika. Święty, przy tej okazji, zmienił swoje imię na Antoni.
Św. Antoni, zapalony duchem męczeńskiej ofiary, postanowił udać się do Afryki, by w Maroku oddać swoje życie za Chrystusa. Jednak plany Boże były inne. Święty ciężko zachorował i musiał wracać do ojczyzny. Zastała go jednak na Morzu Śródziemnym burza i zapędziła jego statek na Sycylię. Właśnie w roku 1221 odbywała się w Asyżu kapituła generalna nowego zakonu. Święty udał się tam i spotkał ze Św. Franciszkiem. Po skończonej kapitule oddał się pod władzę brata Gracjana, prowincjała Emilii i Romanii, który wyznaczył mu pustelnię w Montepaolo w pobliżu Forli we Włoszech. Czas wykorzystał na pogłębienie w sobie życia wewnętrznego i dla swoich studiów. (BÓG ZAWSZE NAS WCZEŚNIEJ CHCE PRZYGOTOWAĆ, PYTANIE CZY NA TO POZWOLIMY). Ze szczególnym zamiłowaniem zagłębiał się w Pismo Święte, z którego później tak pełną dłonią korzystał. Równocześnie udzielał się na niwie duszpasterskiej i kaznodziejskiej.
Sława jego kazań dotarła niebawem do brata Eliasza, następcy Św. Franciszka. Ten ustanowił Świętego Antoniego generalnym kaznodzieją zakonu. Odtąd święty przemierzał miasta i wioski nawołując do poprawy życia i pokuty. Dar wymowy, jego język niezwykle obrazowy i plastyczny, ascetyczna postawa, żar i towarzyszące mu cuda gromadziły przy nim tak wielkie tłumy, że musiał głosić kazania na placach, gdyż żaden kościół nie mógł pomieścić słuchaczy.
NA KONIEC DWIE HISTORIE. Ja w nie wierzę. Czy Ty uwierzysz, Twoja sprawa. „Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych”.
1) Antoni zamierzał nauczać w kościele w Rimini, nikt jednak nie przyszedł na jego nauki. Żaden słuchacz nie pojawił się także na placu. Wówczas, święty powiadomił mieszkańców, że ci, którzy następnej niedzieli zechcą przyjść na plażę, zobaczą cuda.
W oznaczonym dniu na plaży zebrał się tłum ciekawskich. Nie zważając na nich, Antoni zwrócił się twarzą ku morzu, wszedł do wody i zaczął przemawiać do ryb: „Wy, ryby tego morza, posłuchajcie słowa Bożego, którym wzgardzili heretycy…” . Na te słowa, ławice ryb zaczęły podpływać ku świętemu, z najmniejszymi rybkami na czele i najdorodniejszymi na końcu, a podnosząc głowy, wszystkie zdawały się uważnie słuchać Bożego słowa.
Ich liczba ciągle wzrastała. Brat Antoni wykładał im katechizm, opierając się na cytatach ze Starego i Nowego Testamentu. Swoje kazanie zakończył słowami: „Niech będzie błogosławiony Bóg przedwieczny, gdyż ryby oddają mu chwałę lepiej, niż heretycy”.
Tłum, który znacznie się powiększył, na widok tego cudu padł na kolana. Wówczas Antoni pobłogosławił ryby i odesłał je. Dzięki temu zdarzeniu nawróciło się wielu mieszkańców Rimini.
2) W Tuluzie jeden z mieszkańców zakwestionował realną obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Zapowiedział publicznie, że uwierzy nauce Antoniego, jeśli jego osioł, głodzony przez trzy dni i postawiony między owsem z jednej strony a Hostią z drugiej, odejdzie od strawy i odda hołd Jezusowi. Święty zgodził się. Po trzech dniach przyprowadzony osioł skierował się najpierw w stronę owsa, lecz gdy Antoni wezwał go do oddania czci Bogu prawdziwemu, który ukrywa się pod postacią chleba, osioł zostawił owies i ugiął nogi przed Panem.
PROSZĘ O CHOĆ JEDNO ZDROWAŚ MARYJO (AVE MARIA) W MOJEJ INTENCJI ZA WSTAWIENNICTWEM ŚW. ANTONIEGO, ABYM BYŁ ŚWIĘTYM KAPŁANEM I KAZNODZIEJĄ. DZIĘKUJĘ.
***
14 CZERWCA ŚRODA: Błogosławiony Michał Kozal, biskup i męczennik, 1893-1943. Planował, że podejmie studia specjalistyczne, ale po nagłej śmierci ojca musiał zapewnić utrzymanie matce i siostrze. Był wikariuszem w różnych parafiach. Odznaczał się gorliwością w prowadzeniu katechizacji, wiele godzin spędzał w konfesjonale, z radością głosił Słowo Boże, dużo się modlił. Był wyrozumiały, uczynny i miłosierny wobec wiernych.
W uznaniu dla jego gorliwej posługi kapłańskiej i wiedzy zdobytej dzięki samokształceniu, kardynał August Hlond mianował go w 1927 ojcem duchownym seminarium w Gnieźnie. Okazał się doskonałym przewodnikiem sumień przyszłych kapłanów. Klerycy powszechnie uważali go za świętego męża. Dwa lata później został powołany na stanowisko rektora seminarium. Obowiązki pełnił do roku 1939, kiedy Pius XI mianował go biskupem pomocniczym diecezji włocławskiej i biskupem tytularnym Lappy (na Krecie).
We wrześniu 1939 roku nie opuścił swojej diecezji, którą zarządzał po wyjeździe z kraju biskupa diecezjalnego. Jego nieustraszona, pełna poświęcenia postawa stała się wzorem zarówno dla duchowieństwa, jak i dla ludzi świeckich. Niemcy aresztowali go 7 listopada 1939 roku. Najpierw wraz z alumnami seminarium i kapłanami został osadzony w więzieniu we Włocławku. Od stycznia 1940 r. do 3 kwietnia 1941 r. internowano go w klasztorze księży salezjanów w Lądzie nad Wartą. Po wywiezieniu z Lądu, więziony był w obozach w Inowrocławiu, Poznaniu, Berlinie, Halle, Weimarze i Norymberdze. Wszędzie ze względu na swoją niezłomną postawę, rozmodlenie i gorliwość kapłańską doznawał szczególnych upokorzeń i prześladowań.
Od lipca 1941 roku był więźniem obozu w Dachau, gdzie tak jak inni kapłani pracował ponad siły. Doświadczał tu wyrafinowanych szykan, ciesząc się w duchu, że „stał się godnym cierpieć zelżywości dla imienia Jezusowego”. Chociaż sam był głodny i nieraz opuszczały go siły, dzielił się swoimi racjami żywnościowymi ze słabszymi od siebie, potrafił oddać ostatni kęs chleba klerykom. Odważnie niósł posługę duchową chorym i umierającym, a zwłaszcza kapłanom. W styczniu 1943 roku ciężko zachorował na tyfus; gdy był już zupełnie wycieńczony, przeniesiono go na osobny „rewir”.
26 stycznia 1943 roku został uśmiercony zastrzykiem z fenolu. Umarł w zjednoczeniu z Chrystusem ukrzyżowanym. Mimo prób ocalenia jego ciała przez więźniów, zostało ono spalone w krematorium. Po bohaterskiej śmierci sława świętości biskupa Kozala utrwaliła się wśród duchowieństwa i wiernych, którzy prosili Boga o łaski za jego wstawiennictwem.
Św. Jan Paweł II podczas uroczystej Mszy świętej 14 czerwca 1987 roku w Warszawie przed Pałacem Kultury i Nauki – zamykającej II Krajowy Kongres Eucharystyczny – dokonał beatyfikacji biskupa Michała Kozala. Papież powiedział w homilii: „Tę miłość, którą Chrystus mu objawił, biskup Kozal przyjął w całej pełni jej wymagań. Nie cofnął się nawet przed tym najtrudniejszym: «Miłujcie waszych nieprzyjaciół» (Mt 5, 44). Niech będzie jednym jeszcze patronem naszych trudnych czasów, pełnych napięcia, nieprzyjaźni i konfliktów. Niech będzie wobec współczesnych i przyszłych pokoleń świadkiem tego, jak wielka jest moc łaski Pana naszego Jezusa Chrystusa – Tego, który «do końca umiłował»”.
Święty Metody Wyznawca, patriarcha, 797- 847, Italia. Wcześnie wstąpił do zakonu. Wybudował klasztor na wyspie Chios. Wezwany przez ówczesnego patriarchę Konstantynopola, św. Nicefora, był wkrótce świadkiem jego wygnania. Szerzyła się wówczas herezja tzw. ikonoklastów (obrazoburców), którzy mając za sobą cesarza Leona V Armeńczyka, prześladowali czcicieli ikon. Metody został wysłany do Rzymu, aby powiadomić o tym papieża. Po powrocie uwięziono go, poddano chłoście i zesłano na 7 lat na wyspę Antigoni na Morzu Czarnym.
W roku 842, kiedy objęła tron cesarzowa Teodora, wezwała Metodego z wygnania i powołała go na stolicę patriarchy. Wtedy Metody zwołał sobór, który w pełni potwierdził prawo oddawania czci świętym obrazom. Dla wynagrodzenia Matce Bożej za zniewagi, wyrządzone Jej wizerunkom, sprowadził z Rzymu szereg obrazów i urządził z nimi wielką procesję po ulicach Konstantynopola. Sprowadził z wygnania relikwie św. Teodora Studyty i św. Józefa, jego brata. Biskupów i przełożonych klasztorów oraz kapłanów, którzy ulękli się cesarza i opowiedzieli się za wyrzuceniem z kościołów relikwii i obrazów świętych, deponował. Dla Kościoła Wschodniego ustanowił doroczne „święto prawowierności”.
W przeczuciu bliskiej śmierci wydał list, w którym przebaczył wszystkim swoim wrogom i prosił o przebaczenie tych, którym mimowolnie wyrządził jakąś krzywdę.
Błogosławiony Gerard z Clairvaux, cysters, XII w. Był starszym bratem św. Bernarda z Clairvaux (+ 1153). Szykował się do stanu rycerskiego. Gdy Bernard zdecydował się obrać stan zakonny, usiłował odwieść go od tego zamiaru. Bernard przepowiedział mu wtedy dzień, w którym cierpienie rozjaśni jego umysł, a cios zadany włócznią sprawi, że braterska rada poprzez ranę dotrze w głąb serca. W kilka dni później przy obleganiu zamku w Grancey Gerard odniósł ranę i dostał się do niewoli. Gdy ozdrowiał, przyłączył się do braci, którzy byli już w Cîteaux. W roku 1115 należał do grupy, która zakładała opactwo w Clairvaux.
Troszczył się w nim m.in. o murarkę, kowalstwo, ogród i warzywnik. Bernard powierzał mu następnie sprawy bardziej delikatne i chętnie zabierał go z sobą. Jeździł m.in. do Rzymu, gdy Innocenty II wezwał wielkiego reformatora do siebie. Gdy wracali, Gerard zachorował w Viterbo, ale dzięki modlitwie Bernarda powrócił do zdrowia. Na nowo zapadł na zdrowiu w Clairvaux. Intonując psalm 148, zmarł 13 października 1138 r. Bernard, nie mogąc powstrzymać żalu, napisał wówczas mowę, która należy do najpiękniejszych stronic Doktora Miodopłynnego.
Elizeusz, prorok, IX w. p. n. Chr. To jeden z proroków Starego Testamentu. Około roku 860 przed Chrystusem Eliasz wezwał go do swego boku. Elizeusz był początkowo jego sługą. Potem, jak nam to opisuje 2 Krl 2, przejął po nim sukcesję. Gdy Eliasz był zabierany do nieba, upadł jego płaszcz. Elizeusz wówczas go podjął, otrzymując siłę i dar prorocki Eliasza. Stało się to za panowania Ochozjasza. Wkrótce Elizeusz towarzyszy już wyprawie przeciw Moabowi. Dynastii Achaba nie sprzyja, popiera natomiast Jehu, za którego panowania jego znaczenie wzrosło. Podobnie działo się za Joachaza (814-798 przed Chr.). Zmarł w czasie rządów Joasza, a więc na początku VIII stulecia.
W Drugiej Księdze Królewskiej, w rozdziałach 2-13, znajdujemy liczne relacje o jego czynach. Nie zebrano ich w porządku chronologicznym i nie posiadają jednolitego charakteru. Ukazuje się w nich nade wszystko jako cudotwórca – i to cudotwórca, o którym, gdyby nie epizod z niedźwiedziami rozszarpującymi dzieci (2 Krl 2, 23-24), można by powiedzieć słowami Ewangelii, że „przeszedł, dobrze czyniąc”. Jest doradcą królów.
W pamięci pokoleń przetrwał przede wszystkim dzięki swej mocy cudotwórczej. Płaszczem Eliasza uderzył wody Jordanu, które rozstąpiły się na ten znak. Uczynił zdatnymi do picia wody źródła jerychońskiego. Ocalił od śmierci na pustyni wojsko izraelskie, gdy pomodlił się i wytrysnęła dla nich woda. Syryjski dowódca Naaman został przez Elizeusza oczyszczony z trądu. Dzięki swojej modlitwie dokonał wiele innych spektakularnych cudów. Jego niezwykłe czyny będą fascynować wielu. Znajdą też swe echa w chrześcijańskiej literaturze hagiograficznej, poniekąd również w legendzie o relikwiach proroka, przenoszonych do Aleksandrii czy Rawenny. Trafia do chrześcijańskich kalendarzy.
Zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego (nr 61), „patriarchowie i prorocy oraz inne postacie Starego Testamentu byli i zawsze będą czczeni jako święci we wszystkich tradycjach liturgicznych Kościoła„. Najbardziej znanymi postaciami Starego Testamentu, uznawanymi za osoby święte, są – oprócz Elizeusza – także Abraham, Mojżesz, Dawid i Eliasz, ponadto często również Adam i Ewa.
***
15 CZERWCA CZWARTEK: Błogosławiona Jolanta, księżna, klaryska, 1244-1298. Węgierskie imię Jolenta (Johelet) jest tylko jedno w wykazach hagiograficznych. Otrzymała to imię zapewne dla pamięci ciotki, królowej aragońskiej (+ 1251). Sama Błogosławiona była najczęściej jednak nazywana za życia Heleną. Według Jana Długosza imię Helena mieli nadać Jolencie Polacy, a księżna chętnie je przyjęła.
Z jej najbliższej rodziny aż 4 osoby dostąpiły chwały ołtarzy: obie jej siostry – św. Kinga i św. Małgorzata Węgierska, ciotka – św. Elżbieta i stryjenka – bł. Salomea. W 1256 r. zaręczył się z Jolentą książę kaliski, Bolesław. Miała wówczas 12 lat, podczas gdy książę liczył wówczas lat 35. Uroczysty ślub odbył się jednak dopiero dwa lata później za specjalną dyspensą papieską, gdy Jolenta miała lat 14. Ślubu udzielił biskup krakowski, Prandota. Z małżeństwa tego urodziły się trzy córki: Jadwiga, Elżbieta i Anna.
Jolenta była wzorową żoną i matką. Swoją postawą wywierała wielki wpływ na otoczenie. W życie domowe wprowadziła klimat ładu, spokoju, szczerej pobożności i miłości. Wpływ księżnej tak dalece udzielił się mężowi, że potomność nadała mu przydomek Pobożnego. Jednak o jej udziale w zręcznej polityce męża wiadomości nie mamy. W roku 1257 zmarł książę Wielkopolski, Przemysł I, i prawem spadku cały ten obszar przeszedł pod panowanie Bolesława. Kochający książę Bolesław wciągał do swoich rządów także bł. Jolentę. W dokumentach podpisuje się nieraz sformułowaniem „umiłowana małżonka, pani Jolenta”. Książę okazał się nie tylko doskonałym organizatorem i administratorem książęcych dzielnic kaliskiej i wielkopolskiej, ale również dobrym opiekunem Kościoła. Sprowadził franciszkanów do Kalisza, Gniezna, Obornik, Pyzdr i Śremu; uposażył w trzy wsie klaryski w Zawichoście, gdzie ksienią była wówczas bł. Salomea; powiększył także uposażenie cystersek w Ołoboku i benedyktynów w Mogilnie. Czynił to nie bez udziału żony. Jolenta chętnie opiekowała się także biednymi i chorymi.
Po śmierci męża w kwietniu 1279 r. i szwagra, męża św. Kingi, Bolesława Wstydliwego, zwolniona już od obowiązków rodzinnych, postanowiła oddać się wyłącznie zbawieniu własnej duszy. Wraz z siostrą Kingą wstąpiła do klasztoru klarysek w Starym Sączu.. Jej grób zasłynął wkrótce łaskami i cudami i stał się miejscem pielgrzymek.
Jest patronką archidiecezji gnieźnieńskiej oraz miasta Kalisza.
Święty Wit, męczennik, Italia, III-IV w. Urodził się w bogatej rodzinie pogańskiej. Jako dziecko uwierzył w Chrystusa dzięki swojej mamce Krescencji i jej mężowi Modestowi, który był służącym w domu Wita. Kiedy ojciec chłopca dowiedział się, że syn jest chrześcijaninem, z troski o niego usiłował wymóc na Wicie wyparcie się wiary. Kiedy nie udało mu się, usiłował syna zabić. Jednak opiekunowie pomogli mu uciec i ukryli na południu Włoch.
Chłopiec miał wtedy kilka lat. Wraz z opiekunami został schwytany i przywieziony do Rzymu. Wit został umęczony razem z Modestem i Krescencją w roku 303 podczas prześladowań za panowania Dioklecjana. Według Martyrologium Rzymskiego, cała trójka miała zostać zanurzona w kotle z wrzącym ołowiem, po czym rzucono ich dzikim zwierzętom i rozciągano na katowni. Zachowały się wczesne, choć pośrednie informacje o św. Wicie oraz liczne i stare dowody kultu.
Znane są liczne sanktuaria św. Wita w Europie, m.in.: katedra w Pradze (gdzie przechowywane są relikwie ręki Świętego), San Denis, Corbei. Od średniowiecza uważany za patrona Pomeranii, Saksonii, Sycylii, Śląska; aptekarzy, aktorów, artystów, górników, karczmarzy, kotlarzy, tancerzy, warzelników. Przyzywany podczas epilepsji (stąd tzw. choroba św. Wita), chorób oczu, histerii, chorób nerwowych, przez niewidomych, głuchoniemych i ukąszonych przez węży. Wzywany jest jako obrońca wcześnie wstających i protektor przed zaspaniem.
Nad Jeziorem Żywieckim jedną z atrakcji turystycznych jest Lasek św. Wita, gdzie kiedyś istniała kaplica poświęcona Świętemu i źródełko, którego wodzie przypisywano właściwości lecznicze. Jest też patronem parafii Niwa oraz był patronem kościoła pw. św. Jadwigi Śląskiej w Ząbkowicach Śląskich, gdzie posługiwałem przez 5 lat. Aby zachować o nim pamięć jeden z ołtarzy bocznych jest Mu poświęcony.
Święty Bernard z Menthon, zakonnik, 996-1081, Francja. Był krewnym burgundzkiej królowej Ermengardy. Po studiach w Paryżu, gdzie zgłębiał filozofię i prawo, przybył do doliny Aosty w diecezji Novara. Podejmował działalność charytatywną wśród górali oraz pielgrzymów. W Alpach założył dwa schroniska na przełęczach, zwane od jego imienia Wielkim i Małym Bernardem (około roku 1050). Schroniska w tych niebezpiecznych miejscach służyły przedostającym się przez Alpy w pobliżu Mont Joux podróżnym, wśród których było wielu pielgrzymów.
Zakonnicy otoczyli wędrowców opieką. Pomagały im specjalnie szkolone psy, nazwane od opiekunów bernardynami.
Wiosną 1081 r. Bernard udał się do Pawii, by podjąć się mediacji między cesarzem Henrykiem IV a papieżem Grzegorzem VII. W drodze powrotnej zmarł w Novara 15 czerwca 1081 r. Jest patronem alpinistów i górali alpejskich, turystów, narciarzy i ratowników górskich.
Pius XI w roku 1923 wydał list apostolski o kulcie św. Bernarda.
Święta Maria Michalina od Najświętszego Sakramentu, dziewica, 1809-1865, Hiszpania. Od młodości poświęciła się działalności charytatywnej, zwłaszcza wśród chorych. Miała talenty artystyczne – chętnie malowała i grała na harfie. Podczas epidemii cholery w 1834 r. w Guadalajarze służyła pomocą cierpiącym. Pomagała także w szpitalu San Juan de Dios w Madrycie; tu zetknęła się z ofiarami prostytucji. Dostrzegając, że często taki sposób życia kobiet wynika z ich ubóstwa i braku wykształcenia, postanowiła temu zaradzić.
W tym celu 21 kwietnia 1845 r. otworzyła szkołę z internatem, przeznaczoną dla kobiet porzucających prostytucję. Szkoła zaczęła się bardzo szybko rozrastać. Jej życie koncentrowało się wokół Eucharystii. Wiara w rzeczywistą obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie prowadziła ją do niezachwianej pewności, że o cokolwiek będzie Chrystusa prosić – otrzyma. Za radą kierownika duchowego, jezuity o. Jose Eduardo Rodrigueza, Michaela postanowiła założyć nowe zgromadzenie zakonne dla wspierania kobiet. 1 marca 1856 r. powstało zgromadzenie Sióstr Służebnic Adoratorek Najświętszego Sakramentu i Miłosierdzia.
W konstytucjach matka Michalina zapisała dwa istotne zadania dla sióstr: nieustającą adorację Najświętszego Sakramentu oraz troskę o ubogie kobiety. Zgromadzenie zyskało także opiekę ze strony królowej Izabelli II, która po spotkaniu z matką Michaelą udzieliła jej hojnego wsparcia. Od 1857 r. jej spowiednikiem został św. Antoni Maria Claret. Podczas kolejnej epidemii cholery w Walencji zachorowała; zmarła 24 sierpnia 1865 r.
***
16 CZERWCA PIĄTEK: Święty Benon, biskup, 1010-1106, Niemcy. Wyświęcony na kapłana (1040), zdobył sobie wielki szacunek u mnichów; niebawem wybrali go na swojego opata. Życie ascetyczne, a przy tym jego wielka roztropność w rządzeniu, zwróciły uwagę cesarza Henryka IV, za którego poparciem Benon został biskupem Miśni (Saksonia w południowo-wschodnich Niemczech).
Czas posługi pasterskiej Benona to trudny okres. Wybuchła wówczas otwarta wojna między cesarzem a papieżem św. Grzegorzem VII. Benon opowiedział się po stronie papieża i jego reform. Cesarz najechał na jego diecezję i ograbił jej dobra biskupie. Benon musiał uciekać. Dopiero kiedy papież obłożył cesarza klątwą i cesarz był zmuszony udać się do Canossy, Benon mógł powrócić na swoją stolicę. Kiedy jednak Henryk IV ponownie wypowiedział papieżowi wojnę i zmusił go do opuszczenia Rzymu, zemścił się także i na Benonie, deponując go na sejmie w Moguncji.
W swojej diecezji przywrócił karność kościelną i uzdrowił administrację. Mimo podeszłego wieku do ostatniej chwili posługiwał w swojej diecezji słowem i listami pasterskimi. Właśnie z okazji tej kanonizacji Marcin Luter wystąpił z gwałtownymi protestami przeciwko czci świętych.
W czasach reformacji biskup Miśni Jan VIII przeniósł relikwie św. Benona, by je ustrzec przed profanacją, do swojego zamku w Stolp. Stamtąd z kolei przewieziono święte szczątki do Würzen, a potem do Monachium, gdzie złożono je ostatecznie w tamtejszej katedrze (1580). Św. Benon jest patronem Miśni, Monachium i Bawarii. Czczony jest jako orędownik chorych, rybaków i zwierząt domowych.
Święta Lutgarda, benedyktynka, 1182-1246, Belgia. W wieku 12 lat została oddana na wychowanie do klasztoru sióstr benedyktynek św. Katarzyny w okolicach Limburga. Nie czuła się powołana do pozostania w zakonie, ale kiedy objawił się jej Chrystus, zrozumiała, że tu jest jej miejsce. Mając 18 lat złożyła profesję zakonną. W pięć lat później została przeoryszą. Następnie, pragnąc jeszcze większych umartwień, przeniosła się do mających surowszą regułę cystersek w Aywières w pobliżu Brukseli. Prowadziła życie ascetyczne, pełne modlitwy. Doznawała licznych przeżyć mistycznych: spotkań z Chrystusem, Maryją, duszami czyśćcowymi. Zaświadczył o tym dominikanin, Tomasz z Cantimpré, który znał ją osobiście i spisał jej żywot.
W 1235 r. straciła wzrok. Słynęła z daru uzdrawiania chorych i nawracania grzeszników. Była prekursorką nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusowego. Zachowała się słynna „Modlitwa Dworu Niebieskiego”, która została objawiona świętej Lutgardzie. Jest patronką Belgii, a także dobrego rozwiązania, niewidomych i niepełnosprawnych.
Błogosławiona Florida Cevoli, klaryska-kapucynka, 1685-1767, Italia. Jej mistrzynią w czasie nowicjatu była św. Weronika Giuliani (+ 1727).
Pracowała w kuchni i infirmerii, pełniąc proste obowiązki. Z czasem została asystentką św. Weroniki, a po jej śmierci w 1727 r. wybrano ją ksienią. Urząd ten pełniła do śmierci. Pozostawiła też liczne poruszające pisma, w których przekazała opis swoich przeżyć duchowych. W klasztorze i poza nim była poszukiwaną doradczynią i przewodniczką w sprawach duchowych. Gdy w 1758 r. w mieście wybuchły zamieszki po śmierci papieża Benedykta XIV, poproszono ją o interwencję.
BURZYŁ ŚWIĘTY SPOKÓJ
Święty Jan Franciszek Régis, jezuita, 1597-1640, Francja. Po święceniach kapłańskich w wieku 33 lat oddał się wówczas gorliwemu apostołowaniu, najpierw w Montpellier, potem w okręgu Vaunage. W 1634 r. biskup z Viviers zażądał pomocy przy wizytowaniu diecezji, zrujnowanej wojnami domowymi. Do tego zadania wyznaczono Jana Franciszka. Poirytowani jego gorliwością, niektórzy proboszczowie oskarżyli go wówczas o sianie niepokoju. Biskup, którego chwilowo udało im się zwieść tymi zarzutami, przekonał się ostatecznie o prawdzie i ponownie obdarzył Jana zaufaniem. Sam misjonarz kilkakrotnie zabiegał o wyjazd do Kanady, ale przełożeni niezmiennie odpowiadali, że jego Kanadą jest okręg Vivarais.
Począwszy od roku 1636, w lecie Jan Franciszek głosił nauki katechizmowe w Puy; w zimie natomiast, gdy wieśniacy dysponowali wolnym czasem, przebiegał najodleglejsze górskie wioski. Na jego nauki ściągały rzesze, w górach podziwiano go i kochano za oddanie i rozmodlenie. Noce często spędzał przed tabernakulum. Wobec zarzucanego mu braku roztropności, w jego obronie stawał ówczesny generał jezuitów.
Wieczorem 23 grudnia 1640 r., zdążając w czasie śnieżycy do małej górskiej wioski La Louvesc, Jan zgubił drogę. Noc spędził w kolebie (drewnianym schronieni), przez co nabawił się zapalenia płuc. Mimo to następnego dnia pracował do upadłego. Wyczerpany chorobą i trudami, zmarł około północy 31 grudnia. Kanonizowany razem z Wincentym a Paulo w roku 1737.
***
NIEDOSZŁY JEZUITA PORZUCA MALARSTWO
17 CZERWCA SOBOTA: Święty Brat Albert Chmielowski, zakonnik, 1845-1916. Jako sześcioletni chłopiec został przez matkę poświęcony Bogu w czasie pielgrzymki do Mogiły. Kiedy miał 8 lat, umarł jego ojciec, sześć lat później zmarła matka.
Chłopiec kształcił się w szkole kadetów w Petersburgu, następnie w gimnazjum w Warszawie, a w latach 1861-1863 studiował w Instytucie Rolniczo-Leśnym w Puławach. Razem z młodzieżą tej szkoły wziął udział w Powstaniu Styczniowym. 30 września 1863 roku został ciężko ranny w bitwie pod Mełchowem i dostał się do niewoli rosyjskiej. W prymitywnych warunkach polowych, bez środków znieczulających amputowano mu nogę, co zniósł niezwykle mężnie. Miał wtedy 18 lat.
Przez pewien czas przebywał w więzieniu w Ołomuńcu, skąd został zwolniony dzięki interwencji rodziny. Aby uniknąć represji władz carskich, wyjechał do Paryża, gdzie podjął studia malarskie, potem przeniósł się do Belgii i studiował inżynierię w Gandawie, lecz powrócił wkrótce do malarstwa i ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Monachium. Wszędzie, gdzie przebywał, wyróżniał się postawą chrześcijańską, a jego silna osobowość wywierała duży wpływ na otoczenie. Po ogłoszeniu amnestii w 1874 r. powrócił do kraju. Zaczął poszukiwać nowego ideału życia, czego wyrazem stało się jego malarstwo. Oparte dotychczas na motywach świeckich, zaczęło teraz czerpać natchnienie z tematów religijnych.
Jeden z jego najlepszych obrazów Ecce Homo jest owocem głębokiego przeżycia tajemnicy bezgranicznej miłości Boga do człowieka (obraz ten znajduje się obecnie w ołtarzu sanktuarium Brata Alberta w Krakowie przy ulicy Woronicza 10). Religijne obrazy Adama Chmielowskiego przyniosły mu miano „polskiego Fra Angelico”. Bez wątpienia duże znaczenie w życiu duchowym Adama Chmielowskiego miały rekolekcje, które odbył u jezuitów w Tarnopolu.
W 1880 r. nastąpił duchowy zwrot w jego życiu. Będąc w pełni sił twórczych porzucił malarstwo i liczne kontakty towarzyskie i mając 35 lat wstąpił do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi z zamiarem pozostania bratem zakonnym. Po pół roku, w stanie silnej depresji, opuścił nowicjat. Do stycznia 1882 roku leczył się w zakładzie dla nerwowo chorych w Kulparkowie koło Lwowa. Następnie przebywał u swojego brata na Podolu, gdzie w atmosferze spokoju i miłości powrócił całkowicie do równowagi psychicznej. Zafascynowała go duchowość św. Franciszka z Asyżu, zapoznał się z regułą III zakonu i rozpoczął działalność tercjarską, którą pragnął upowszechnić wśród podolskich chłopów. Wkrótce ukaz carski zmusił go do opuszczenia Podola.
W 1884 r. przeniósł się do Krakowa i zatrzymał się przy klasztorze kapucynów. Pieniędzmi ze sprzedaży swoich obrazów wspomagał najbiedniejszych. Jego pracownia malarska stała się przytuliskiem. Tutaj zajmował się nędzarzami i bezdomnymi, widząc w ich twarzach sponiewierane oblicze Chrystusa. Poznał warunki życia ludzi w tzw. ogrzewalniach miejskich Krakowa. Był to kolejny moment przełomowy w życiu zdolnego i cenionego malarza. Z miłości do Boga i ludzi Adam Chmielowski po raz drugi zrezygnował z kariery i objął zarząd ogrzewalni dla bezdomnych. Przeniósł się tam na stałe, aby mieszkając wśród biedoty, pomagać im w dźwiganiu się z nędzy nie tylko materialnej, ale i moralnej.
25 sierpnia 1887 roku Adam Chmielowski przywdział szary habit tercjarski i przyjął imię brat Albert. Dokładnie rok później złożył śluby tercjarza na ręce kard. Albina Dunajewskiego. Ten dzień jest jednocześnie początkiem działalności Zgromadzenia Braci III Zakonu św. Franciszka Posługujących Ubogim, zwanego popularnie „albertynami”. Przejęło ono od zarządu miasta opiekę nad ogrzewalnią dla mężczyzn przy ulicy Piekarskiej w Krakowie. W niecały rok później brat Albert wziął również pod swoją opiekę ogrzewalnię dla kobiet, a grupa jego pomocnic, którymi kierowała siostra Bernardyna Jabłońska, stała się zalążkiem „albertynek”.
Formacja dla kandydatów i kandydatek do obu zgromadzeń organizowana była w domach pustelniczych; najbardziej znanym stała się tzw. samotnia na Kalatówkach pod Zakopanem. Nowicjat był surowy, aby zawczasu z życia w tych zgromadzeniach mogły wycofać się osoby słabsze. Do trudnej pracy potrzeba bowiem było ludzi wyjątkowo zahartowanych zarówno fizycznie, jak i moralnie. Przytuliska znajdujące się pod opieką albertynów i albertynek były otwarte dla wszystkich potrzebujących, bez względu na narodowość czy wyznanie, zapewniano pomoc materialną i moralną, stwarzano chętnym możliwości pracy i samodzielnego zdobywania środków utrzymania.
Albert był człowiekiem rozmodlonym, pokutnikiem. Odznaczał się heroiczną miłością bliźniego, dzieląc los z najuboższymi i pragnąc przywrócić im godność. Pomimo swego kalectwa wiele podróżował, zakładał nowe przytuliska, sierocińce dla dzieci i młodzieży, domy dla starców i nieuleczalnie chorych oraz tzw. kuchnie ludowe. Za jego życia powstało 21 takich domów, gdzie potrzebujący otaczani byli opieką 40 braci i 120 sióstr. Przykładem swego życia Brat Albert uczył współbraci i współsiostry, że trzeba być „dobrym jak chleb”. Zalecał też przestrzeganie krańcowego ubóstwa, które od wielu lat było również jego udziałem.
Zmarł w opinii świętości, wyniszczony ciężką chorobą i trudami życia w przytułku, który założył dla mężczyzn, 25 grudnia 1916 r. w Krakowie. . Jest patronem zakonów albertynek i albertynów, a w Polsce także artystów plastyków.
Postacią brata Alberta, artysty, który porzucił sztukę dla służby Bogu, był zafascynowany Karol Wojtyła już w latach swojej młodości. Tej postaci poświęcił dramat „Brat naszego Boga”, napisany w latach 1944-1950. Sztukę zaczęto wystawiać w polskich teatrach zaraz po wyborze kard. Wojtyły na papieża. W 1997 r. na jej podstawie powstał film w reżyserii Krzysztofa Zanussiego pod tym samym tytułem.
KAPŁAN Z POWOŁANIA
Święty Grzegorz Barbarigo, kardynał, 1625-1697, Italia. Ród Barbarigów należał do najprzedniejszych, starych, patrycjuszowskich rodzin weneckich. Wychowaniem synów zajmował się ojciec, gdyż matka zmarła, kiedy Grzegorz miał zaledwie 6 lat. Ojciec kształtował ich bardziej przykładem chrześcijańskiego życia niż słowem. Codziennie odmawiał oficjum o Najświętszej Maryi Pannie. Często bywał na Mszy świętej także w dni powszednie. Przystępował do sakramentów w każdą niedzielę, co na owe czasy było rzadkością.
Za przykładem ojca co niedzielę przystępował do sakramentów pokuty i ołtarza. Otrzymał wszechstronne wykształcenie w zakresie filozofii i literatury, języka łacińskiego i greckiego, a nawet muzyki. Do kolejnych studiów w zakresie matematyki, astronomii, geografii i kartografii dołączył samorzutnie studia nad Pismem świętym, dziejami Kościoła i dziełami wybitnych pisarzy Kościoła. Rozczytywał się zwłaszcza w książkach św. Franciszka Salezego. Miał głód wiedzy, chciał być możliwie wszechstronnie wykształcony. Dlatego udał się na studia do Padwy i zakończył je podwójnym doktoratem – z prawa rzymskiego i kościelnego (1655).
Od dawna rozwijało się w nim pragnienie oddania się na służbę Bożą. Po święceniach został wezwany do Rzymu przez papieża Aleksandra VII w charakterze doradcy prawnego i referenta dla sygnatur papieskich. W tym samym roku wybuchła w Rzymie epidemia. Grzegorz został przez papieża, na własną prośbę, mianowany przewodniczącym najbiedniejszego okręgu, Zatybrza. Zorganizował pomoc dla wywożenia umarłych i ich grzebania, opiekę nad zarażonymi, by nie byli opuszczeni fizycznie i duchowo oraz nad starcami i dziećmi, których rodzice padli ofiarą zarazy. Sytuacja była naprawdę groźna. Na dżumę ginęło dziennie po kilkaset osób.
Podziwiając talent organizacyjny Grzegorza, jak również jego ofiarne zaangażowanie w niesieniu pomocy dotkniętym zarazą, papież po jej opanowaniu mianował go biskupem Bergamo. Aby jak najlepiej przygotować się do nowej pracy, Grzegorz przestudiował żywot św. Karola Boromeusza i postanowił naśladować go w pracy duszpasterskiej. Zajaśniał przy tym tak wielką osobistą doskonałością chrześcijańską, że nazwano go drugim św. Karolem Boromeuszem.
Reformy rozpoczął od kleru. Usuwał niegodnych kapłanów. Wydał zakaz uczestniczenia kapłanów w teatrach publicznych, gdzie panowały obyczaje często uwłaczające chrześcijańskiej moralności. Przy obsadzaniu stanowisk kościelnych wprowadził selekcję. Wprowadził miesięczne spotkania kapłanów w celu rozstrzygania „kazusów” moralnych, a także dla wspólnej modlitwy. Rozprowadzał książki o wysokiej wartości teologicznej i moralnej. Jego ulubioną lekturą była Filotea św. Franciszka Salezego. Dla zapewnienia swojej diecezji jak najlepszych kadr kapłańskich przeprowadzał bardzo starannie ich dobór do seminarium. Zreformował również program nauki i wychowania w seminarium. Dla dalszego przygotowania kandydatów do kapłaństwa założył dwa nowe, małe seminaria: w Alzano i w Zogno. Osobiście odwiedził 279 parafii swojej diecezji.
Wielką troską otoczył rodziny zakonne w swojej diecezji, dbając o to, by i tam kwitła obserwancja i zachowanie reguł. Wyróżnił się przy rozwoju szkół parafialnych swojej diecezji. Leżało mu bardzo na sercu, by podnieść w nich poziom nauczania i wychowania chrześcijańskiego dzieci i młodzieży.
Starał się być zawsze do dyspozycji swoich kapłanów, dbał o ich potrzeby. Rozpowszechniał katechizmy św. Roberta Bellarmina dla klas niższych oraz Katechizm Rzymski dla klas wyższych, jak też dla seminariów. Do pomocy dobierał sobie odpowiednich ludzi. Wprowadził kursy dokształcające dla inteligencji, co było wówczas czymś zupełnie nowym. Popierał ze wszystkich sił prasę katolicką.
Podobnie jak św. Karol Boromeusz, także i Grzegorz bywał często wzywany do Rzymu w sprawach Kościoła. Bywało, że nie był obecny w diecezji całymi miesiącami. Z diecezją utrzymywał stały kontakt przez swoich kurierów i pisma. Po każdym przyjeździe sprawdzał pilnie, czy jego polecenia lub uchwały synodów były wypełniane z całą dokładnością. Pięć razy uczestniczył w wyborze papieży: Klemensa IX (1667), Klemensa X (1670), bł. Innocentego XI (1676), Aleksandra VIII (1689) i Innocentego XII (1691). W dwóch ostatnich wypadkach sam był wybrany, ale z pokory tak wysokiej godności nie przyjął.
Po 40 latach pasterzowania (7 lat w Bergamo i 33 w Padwie) zmarł 18 czerwca 1697 r.
Święta Alina z Forest, męczennica, Belgia, VII w. Przyjęła chrzest bez wiedzy rodziców, którzy byli temu przeciwni. Aby jej uniemożliwić kontakt z chrześcijanami, została siłą sprowadzona do domu i zamknięta. Zraniona przez pilnującego ją strażnika, zmarła 17 czerwca 640 r. i została pochowana w Forest koło Brukseli.
Jest patronką w chorobach oczu i przy bólach zębów.
***
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.