LXXV (75) odc. Jednym z największych nieszczęść jest

A TY CZEGO JESTEŚ NIEWOLNIKIEM?

Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.

GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO

W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Od syna wiejskiego organisty do Prymasa Tysiąclecia
2. Z Ferrari na Multiple.
3. Bądź wola moja jako w Strzegomiu tak i na Niebie.

PRZEPRASZAM, ŻE CIĄGLE SĄ TE NEWSLETTERY Z OPÓŹNIENIEM 🙁 POPRAWIĘ SIĘ. 🙁

Odcinek LXXV (75)
1. TEMAT: Najbardziej niewidomi są ci, którzy boją się patrzeć.
2. TEMAT: Niewolnik facebooka i youtube.
3. TEMAT: „Uważaj i nigdy się nie zniechęcaj”.

***

1. TEMAT: NAJBARDZIEJ NIEWIDOMI SĄ CI, KTÓRZY BOJĄ SIĘ PATRZEĆ.
    Lubisz zrobić coś dla kogoś, aby dać mu uśmiech na twarzy? Myślę, że tak 🙂 Ja podobnie. Dlatego chciałem z szacunku do Prymasa Tysiąclecia, Stefana kardynała Wyszyńskiego napisać o bł. siostrze zakonnej Róży Czackiej. Chciałem Mu tym sprawić przyjemność, bo dobrze znał tę siostrę zakonną i byli w bliskim kontakcie. Poza tym Jej historia jest dosyć ciekawa i może Ciebie, i mnie czegoś nauczyć.

     Róża Maria Czacka herbu Świnka. Imię zakonne Elżbieta od Ukrzyżowania Pana Jezusa (1876-1961).

     W 1894 roku Róża Czacka spadła z konia podczas przejażdżki. Już wcześniej miała kłopoty ze wzrokiem, co była przypadłością dziedziczną w jej rodzinie, jednak wypadek spowodował całkowitą utratę widzenia. Od 1898 roku Róża była zupełnie niewidoma. Rodzina próbowała jej pomóc, lecz medycyna była bezsilna i żadne operacje oraz konsultacje medyczne nie przynosiły efektu. Róża musiała pogodzić się ze swoim kalectwem. A miała 22 lata

     Ze środowiska rodzinnego Czackich wyniosła gruntowne i wszechstronne wykształcenie, ideały patriotyczne i społeczne oraz żywą i pogłębioną wiarę. Grała pięknie na fortepianie (do czasu, gdy widziala rzecz jasna :)) i kochała muzykę. Znała biegle angielski, niemiecki, francuski i dodatkowo orientowała się w łacinie kościelnej i średniowiecznej. Dzięki ojcu zdobyła niespotykaną u kobiet tego środowiska znajomość spraw gospodarczych.

    Od polskiego okulisty usłyszała nie tylko prawdę o nieuchronnej ślepocie, ale i wezwanie, by zająć się sprawą niewidomych, którymi w Polsce nikt się nie zajmował. Głęboka, żarliwa wiara sprawiła, że ten wielki cios przyjęła jako dar Boży – znak osobistego powołania życiowego. Przezwyciężając swój osobisty dramat zyskała mądrość serca, która nie pozwala jej koncentrować się na sobie.
 

    Pragnęła przygotować niewidomych do pełnowartościowego życia w społeczeństwie ludzi widzących, ale przede wszystkim poprzez wzmocnienie wiary w Boga chciała przywrócić im sens życia i otwartość na innych ludzi. Rozpoczęła nowe życie „po niewidomemu”. Przez 10 lat, podczas których samodzielnie podejmowała  studia tyflologiczne, poszukiwała pomysłów i wzorów, które mogłaby wykorzystać dla polskich niewidomych.

     Zainspirowana zagranicznymi instytucjami (Austria, Szwajcaria, Francja, Włochy) rozpoczęła działalność opiekuńczo-edukacyjną w Warszawie w 1908 r. W latach 1911-1914 na terenie Warszawy ochronka, szkoła powszechna, warsztaty, biblioteka brajlowska oraz tzw. patronat obejmujący swą opieką rodziny dorosłych niewidomych.
 

     Róża Czacka przyjęła habit III Zakonu św. Franciszka i 15 VIII 1917 r. złożyła swoje śluby wieczyste, przyjmując imię s. Elżbiety. Gdy w maju 1918 roku powróciła w pogrążonej w niedostatku Warszawie pierwszych lat niepodległości, Matka Elżbieta prowadziła swe dzieło z głęboką ufnością, niezmąconym spokojem i mądrym kierownictwem. Swoją siłą duchową podtrzymywała wszystkich, nie cofała się przed niejednokrotnie upokarzającymi kwestami. Był to dla niej dodatkowo czas osobistych doświadczeń i cięzkiej choroby.Także jej prośby o zgodę na powołanie do życia nowego zgromadzenia kierowane do Kurii, napotykały na krytyki i komentarze.

     W listopadzie 1918 roku uzyskała jednak zgodę władz kościelnych i przyjęła pierwsze kandydatki do nowego zgromadzenia, które od dnia 1 grudnia 1918 roku nosi nazwę Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.

     Potęga ducha – przeciwstawiona sile materialnej i brutalnej obecnego świata pogańskiego. Dać niewidomym zrozumienie tego posłannictwa: to jedno z głównych zadań Dzieła.”

     Jej największym pragnieniem było, by niewidomi, przyjmując swoje kalectwo, stali się apostołami wśród widzących, zwłaszcza „niewidomych na duszy, czyli ludzi oddalonych od Boga wskutek słabej wiary lub grzechu, których oczy są zamknięte na świat duchowych wartości.

     W czasie bombardowania Warszawy we wrześniu 1939 r. została ciężko ranna w głowę. Straciła oko, które trzeba było usunąć, a konieczną operację przeprowadzono bez znieczulenia. Po miesiącu wróciła do Lasek, by kierować odbudową zniszczonego działaniami wojennymi Zakładu. Rzeczywistość okupacyjna nie zgasiła jej niespożytej energii.
 

„Dzieło to z Boga jest i dla Boga – innej racji bytu nie ma”.

Nie wahała się dodawać:

„Gdyby zboczyło z tej drogi, niech przestanie istnieć”.

    Do dziś działający nieprzerwanie ośrodek w Laskach wykształcił ponad 3500 niewidomych i słabowidzących osób. Oprócz osób niewidomych, pomoc otrzymują tu także osoby niedowidzące, słabowidzące i mające inne niepełnosprawności. 

    „Biedni ludzie i smutne czasy. W cierpieniach swoich zapomnieli ludzie o jedynym ratunku, o jedynym lekarstwie. Zapomnieli, że jedynym dawcą pokoju jest Bóg, że daje On ten pokój za cenę zachowania Jego prawa, Jego przykazań, i że przede wszystkim w modlitwie trzeba szukać pokoju, siły i światła na drogę życia. Nie w modlitwie powierzchownej i płytkiejale w głębokim zetknięciu się duszy wprost z Bogiem. W modlitwie długiej, ciężkiej, krwawej, w zupełnym ogołoceniu duszy”. bł. Matka Elżbieta Róża Czacka

„Jednym z największych nieszczęść ludzkości jest pycha.

 Pycha sprawia, że człowiek jest mniej lub więcej ślepym”.
bł. Matka Elżbieta Róża Czacka

WNIOSKI:
1. Czasami się zastanawiam jakby to było, gdybym stracił wzrok. Nic nie widział… Boję się tego. Ale chcę się nauczyć z Bożą pomocą, aby jakakolwiek będzie wola Boża, nawet co do moich oczu, abym ją przyjął z miłością. Zastanów się nawet teoretycznie, co byś zrobił gdybyś przestał widzieć… Co byś do Boga powiedział? 
2. Nie sądziłem, że na takim poziomie jako człowiek jest bł. Róża. Lubię podpatrywać ludzi, którzy są „jacyś”. Dziękuję Prymasie 🙂 za podsunięcie Siostry z którą byłeś związany, a później pisaliście listy duchowe. (I nie jęcz 😀 jak mogła Siostra pisać listy jak nie widziała, bo przecież mogła komuś podyktować).


3. 
Bóg mówi także przez ludzi. Wiele razy się o tym przekonałem. Oczywiście tej osobie o tym nie mówiłem 🙂 ale wiedziałem, że to zdanie jest dla mnie 🙂 Siostra spotyka okulistę, który mówi jej prawdę. Bardzo przerażającą prawdę. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. J 8,32

Siostra przyjęła prawdę o swoich oczach, ale jednocześnie Bóg przez okulistę mówi Jej jaki w tym jest cel. Bóg pokazuje prawdę, ale zawsze po cośNie  po to, aby zdołować, ale zmusić do działania. Gdyby nie ślepota Siostry, nie zajęłaby się tymi ludźmi.
4. Każde Boże dzieło będzie napotykać na problemy. Ale Bogu bardziej zależy niż Tobie 🙂 Módl się i rób swoje. Resztę zostaw Bogu 🙂, gdyż Jemu zależy na Tobie bardziej niż Ci się wydaje.


5. 
Bóg nadaje sens naszemu życiu i wydarzeniom, które je budują. Siostra czerpała sens od Boga i tego potem uczyła niewidomych. Zapytaj Boga jaki jest sens Twoje życia, a On Ci odpowie 🙂 Tylko wtedy nada też kierunek i konkretne działania. Pytanie czy pycha Ci pozwoli pójść za Bożym planem, a nie swoim…

6. Niespożyta energia może mieć źródło w egoizmie i pysze lub w Bogu. Jeżeli brak Ci zapału. Czas w końcu podpiąć się pod jakieś źródło. Wybierz mądrze. 


7. Zło jest silne. Dobro wydaje się słabsze. Jednak za każdym razem, kiedy postawisz bardziej na 
siłę ducha (na Boże sprawy) to Twoje historia skończy się happy endem. Albo tu na ziemi albo po drugiej stronie 😉

8. Siostra Róża nie była „przywiązana” do dzieła pracy z niewidomymi. Poświęciła całe swoje życie, zdrowie, czas, talenty dla nich. Pomimo tego nie zniewoliła się. Była wolna. Gdyby dzieło poszło w złą stronę, niech przestanie istnieć. Jeśli jesteś ambitny i włożyłeś w jakiś projekt, dzieło mnóstwo czasu, wysiłku itp. To gdyby Bóg powiedział dziś: Oddaj mi to wszystko. Potrafiłbyś oddać?


9. 
Boży pokój, nie święty spokój może dać tylko Bóg. Świat tego nie ma. Ale są pewne warunki o których wspomniała bł. Siostra Róża, aby ten pokój zagościł również w Twoim sercu. Boży pokój to wielka siła. Wokół Ciebie może być burza, pioruny i tornado, ale wewnętrzenie jesteś pełen Bożego pokoju.

10. Większą „tragedią” niż utrata wzroku fizycznego jest ślepota duszy. Pycha jest największym z grzechem. Każdy ma z nią problem. Ona zaciemnia Twoje patrzenie na samego siebie, na drugiego człowieka, na Boga. Pycha to wierzenie w kłamstwa na swój temat, innych ludzi i Boga. Módl się codziennie o pokorę, aby cokolwiek robisz, zwłaszcza jakieś dobre rzeczy, zwiększały w Tobie pokorę, a nie pychę. 

***

2. TEMAT: NIEWOLNIK FACEBOOKA I YOUTUBE. 
     „Szukajcie, a znajdziecie” Mt 7,7. Kiedy wiesz co robić, ale tego nie robisz pojawia się ból. Ten ból jest dobry. Możesz uciekać i zagłuszać ten ból będąc ciągle zajętym albo wpaść w wir przyjemności tego świata. Jest też druga opcja. Zrobić, to co masz zrobić, aby ból minął. 

     Oprócz modlitwy, aby się chciało tak jak się nie chce 😀 szuka się różnych narzędzi, aby ruszyć z miejsca. Pewien Tomasz zbyt dużo czasu poświęcał na facebookowanie się. W rozmowie powiedziałem, żeby usunął fb, zmienił hasło itp. Jak się domyślasz :D, nie zgodził się :D. Wiedział, że jest to złe dla Niego. Jednak uzależnienie, zniewolenie było zbyt silne, a on zbyt słaby, żeby w tym momencie powiedzieć dość.

     Jakoś tak wyszło, że zaproponowałem Mu pewną kuszącą ofertę. Ja jeden dzień nie oglądam youtube w celach rozrywkowych. On jeden dzień nie używa fb. Podajemy na jeden dzień swoje intencje. Ja nie oglądam yt i ofiaruje to w Jego konkretnych intencjach. On również.

    Zbyt dużo czasu marnuję na yt. Pomogę Tomkowi, pomogę sobie. Jakaś forma umartwienia itd. Powiem szczerze, że było kilka dni, że się człowiek trochę złamał. Ale ogólnie na pewno jest lepiej 🙂 i w Jego i w moim życiu, dzięki takiemu wzajemnemu ofiarowywaniu.

    Jeśli cokolwiek ma pomóc przybliżyć się w robieniu czegoś dobrego, warto to spróbować. Nawet, jeśli może na początku to nie jest z idealną intencją. Potem w trakcie można to skorygować.

Kto jest jednym z głównych założycieli Kościoła w Brazylii do którego warto się modlić, aby Brazylia na nowo stała się katolicka?
Co zrobił święty Marcelin Józef Champagnat, aby zostać kapłanem?
Odp. jak zawsze podkreślona w kalendarzu świętych.

 ***

3. TEMAT: „UWAŻAJ I NIGDY SIĘ NIE ZNIECHĘCAJ”.
      Uważaj i nigdy nie zniechęcaj się, gdy widzisz, że ogarnia cię duchowa słabość. Jeżeli Bóg pozwala ci upaść z powodu słabości, czyni to nie dlatego, aby cię opuścić, lecz by cię umocnić w cnocie pokory i sprawić, abyś w przyszłości była bardziej uważna”. Św. Ojciec Pio.

     Grzech to grzech. Nie ma co się samemu rozgrzeszać i usprawiedliwiać. Jednym z największych hamulców rozwoju duchowego, nawracania się, przybliżania się do Boga, porzucenia starych grzechów jest BRAK POKORY. Bóg Ojciec tak wiele chciałby Ci dać, ale NIE MOŻE. Dlaczego? Bo w tym momencie mogą Ci zaszkodzić. Mógłbym podawać tysiące przykładów z mojego życia w których wiem, że gdybym miał to, co wtedy chciałem lub był taki jaki chciałem, ale BEZ POKORY dobrze to by się nie skończyło. 

    1) Języki obce. Od najmłodszych lat fascynowała mnie znajomość wielu języków obcych. Głównie za sprawą św. Jana Pawła II. Przez wiele lat szukałem różnych metod, aby się nauczyć. Niestety wyniki były mierne, bo wybierałem złe narzędzia, brakowało mi wiedzy jak się ich uczyć, niedoczynność tarczycy, która utrudniała naukę, zniechęcenie, że znowu nie wyszło itd. itd. 

    Kiedy już wyleczyłem się z niedoczynności i odnalazłem „święty Graal”, który mi dał sensej Bartek Czekała ruszyło się do przodu, ale nie na długo. Trzeba było wówczas zająć się innymi brakującymi elementami, aby w końcu uczyć się skutecznie języków obcych. Wniosek z tej bardzo skróconej historii, a która trwa tak naprawdę pół mojego życia jest taki: 

    GDYBYM ZNAŁ JĘZYKI OBCY NA POZIOMIE B2/C1, wtedy kiedy chciałem je znać. To poziom pychy w moim życiu podskoczyłby niesamowicie. Dlatego dziękuję Bogu za kłody w moim życiu.

„Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?
Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?”
 Mt 16,26

   2) Od 4,5 roku nie startowałem w zawodach powerliftingu. Od ponad miesiąca mam nowego trenera Michała. Próbuję raz jeszcze. Inaczej. Początki nie są łatwe tak jak myślałem, bo nawet ciężko o regularność. Podobna sytuacja jak z językami obcymi. Gdybym dalej startował, miał wyniki itd. PYCHA znacznie by wzrosła ;/ Ja to poprostu wiem znając siebie i patrząc w przeszłość. JEDNI MAJĄ SŁABOŚĆ DO JEDZENIA. JA MAM SŁABOŚĆ DO PYCHY :D. Tak mam ;/ Dlatego dziękuję Bogu za to co było. 

    Mnóstwo POKORY potrzebuję, aby czy to języki obce czy powerlifting czy cokolwiek innego mnie nie zniszczyło. Mam też tego świadomość, że w tych dwóch historiach nie tylko zabrakło POKORY, ale też innych rzeczy. Muszę się tych brakujących lekcji nauczyć+POKORY. Wówczas będzie szansa, że przygoda językowa i powerliftingowa zakończy się HAPPY ENDEM. A jak będzie? Zobaczymy 🙂 Stawiam wszystko na POKORĘ 🙂

***

DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)

***

4 CZERWCA NIEDZIELA: Święty Piotr z Werony, dominikanin i męczennik XII-XIII w. Italia.  W czerwcu 1251 r. papież Innocenty IV, przebywając w Lombardii, opowiedział Piotrowi, jak wielkie jest zagrożenie herezją. W czasie, gdy powracał z Como do Mediolanu, został napadnięty na drodze przez dwóch heretyków i zamordowany przez jednego z nich. Nie mogąc mówić, w chwili śmierci wypisał swą krwią na ziemi pierwsze słowa symbolu wiary – Credo. Jego zabójca, Karino, nawrócił się, wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego i został bratem konwersem; umarł w opinii świętości.
Początkowo jego wspomnienie przypadało na 29 kwietnia; obecnie obchodzone jest 4 czerwca, w rocznicę przeniesienia jego relikwii (w 1340 r.). Piotr z Werony to pierwszy męczennik Zakonu Dominikańskiego. Obraz z Jego wizerunkiem znajduje się np. w kościele pw. Św. Katarzyny z Aleksandrii w Piławie Dolnej.

Święty Franciszek Caracciolo, kapłan, 1563-1608, Italia. Kiedy miał 22 lata, zachorował śmiertelnie. Złożył wtedy ślub oddania się Panu Bogu na służbę i wyzdrowiał.

Studiował teologię na uniwersytecie w Neapolu, przeplatając studia modlitwą, uczynkami pokutnymi i charytatywnymi. Włączył się do bractwa kapłanów neapolitańskich, których celem było towarzyszyć skazanym na śmierć, opiekować się więźniami i galernikami. Kaplica stowarzyszenia była w pobliżu szpitala dla nieuleczalnie chorych. Dzieląc pomiędzy te instytucje swoje zajęcia, młody kapłan z wolna pozyskał dla swojej apostolskiej pracy podobnie gorliwych kapłanów. Na początku zgłosiło swój akces dwóch. Wszyscy trzej przyjaciele udali się do pustelni w Camaldoli, by na modlitwie prosić o światło Ducha Świętego i opracować regułę. Postanowiono do ślubów ubóstwa, czystości i posłuszeństwa dołączyć ślub czwarty – nie przyjmowania żadnych godności kościelnych.

Z genueńczykiem Janem Adorno założył nowy zakon Kanoników Regularnych Mniejszych, opiekujący się biednymi, chorymi i więźniami. Odznaczał się gorliwością, umartwieniem oraz nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu. Popierał ze wszystkich sił – a także sam wprowadzał, gdzie tylko mógł – uroczyste wystawienia Najświętszego Sakramentu, adoracje i procesje. Zmarł 4 czerwca 1608 r. w Anconie, pielgrzymując do sanktuarium Matki Bożej w Loreto. Pochowano go w kościele Matki Bożej Większej w Neapolu. W czasie pogrzebu wydarzył się wypadek nagłego uzdrowienia pewnego człowieka ze śmiertelnej choroby. W roku 1840 został ogłoszony drugim – obok św. Januarego – patronem Neapolu.

***

5 CZERWCA PONIEDZIAŁEK: Święty Bonifacy, biskup i męczennik, benedyktyn 673-754 Anglia. Po pewnym czasie udał się na misje do dzisiejszych północnych Niemiec i Holandii. Spotkał się ze św. Willibrordem. Pod kierunkiem tego doświadczonego misjonarza pracował około 3 lat. Trud misyjny Bonifacego wydawał niezwykłe owoce. W krótkim czasie miał ochrzcić kilka tysięcy germańskich pogan.

Ponieważ zapotrzebowanie na misjonarzy rosło, Bonifacy zwrócił się z apelem do klasztorów w Anglii o pomoc. Benedyktyni przysłali mu licznych i gorliwych misjonarzy. Założył wiele placówek stałych, zależnych od tych biskupów, a także szereg klasztorów benedyktynów i benedyktynek.

Uradowany tak pomyślnymi wynikami papież św. Grzegorz III wezwał Bonifacego do Rzymu i nałożył mu uroczyście paliusz metropolity-arcybiskupa z władzą mianowania i konsekrowania biskupów na terytorium Niemiec na wschód od Renu. Ponadto mianował go swoim legatem na Frankonię i Niemcy. Dzięki poparciu księcia Odilona zdołał przywrócić karność kościelną.rodek swojej działalności misyjnej.

W tym samym czasie we Francji nie zwoływano żadnych synodów. Wiele stolic biskupich było nieobsadzonych. Wśród duchowieństwa i wiernych upadek karności kościelnej był jaskrawo widoczny. Raport o tej sytuacji Bonifacy przesłał do Rzymu, do nowego papieża, św. Zachariasza. Otrzymał od niego polecenie, by jako legat papieski zabrał się do koniecznej reformy.  Radując się z tak obiecującej reformy w Galii, Bonifacy chciał zaproponować podobną reformę w Anglii. W tej sprawie napisał do prymasa Anglii, Kutberta, który podobne reformy także przeprowadził.

Mając 80 lat, po raz trzeci udał się na misje do Fryzji. Kiedy jednak dotarł do miasta Dokkum, został napadnięty przez pogan i wraz z 52 Towarzyszami 5 czerwca 754 roku zamordowany. Co roku przy grobie św. Bonifacego zbiera się episkopat niemiecki na swoje narady. Ku czci św. Bonifacego wystawiono w Niemczech wiele kościołów. Jest on także bardzo czczony w Anglii. Już w roku 756 na synodzie plenarnym episkopat angielski ogłosił św. Bonifacego swoim patronem obok św. Grzegorza I Wielkiego, papieża, i św. Augustyna z Canterbury, pierwszego prymasa Anglii.

Św. Bonifacy jest patronem Niemiec, diecezji w Fuldzie, Erfurcie, Moguncji oraz diecezji łomżyńskiej i archidiecezji warmińskiej, a także kasjerów, krawców, księgarzy i piwowarów.

Błogosławiona Małgorzata Łucja Szewczyk, siostra zakonna 1828-1905. Wcześnie osierocona, znalazła duchowe oparcie w Bogu i Matce Najświętszej. Mając 20 lat wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka i złożyła prywatne śluby rad ewangelicznych. Jako tercjarka odważnie świadczyła miłosierdzie w trudnym okresie niewoli narodowej. Około 1880 r. udała się do Zakroczymia, odprawiła rekolekcje pod kierunkiem bł. Honorata Koźmińskiego i powierzyła się jego kierownictwu duchowemu. Odtąd w wynajętym mieszkaniu zaczęła gromadzić opuszczone i chore staruszki, którymi opiekowała się z wielką miłością. Gdy przyłączyły się do niej pierwsze towarzyszki, z pomocą bł. Honorata założyła zgromadzenie, które z czasem przyjęło nazwę Córek Matki Bożej Bolesnej, znane jako siostry serafitki.

W Oświęcimiu wybudowała klasztor, który stał się domem macierzystym zgromadzenia, ukierunkowanego na służbę opuszczonym i chorym oraz religijne wychowanie dzieci w otwieranych sierocińcach i ochronkach. Była dla sióstr wzorem żywej wiary, bezgranicznego zaufania Bożej Opatrzności i szczególnej czci wobec Matki Bożej Bolesnej. Eucharystia stanowiła centrum i źródło jej zapału apostolskiego, gorliwości o chwałę Bożą i ofiarnej miłości. Została zaliczona w poczet błogosławionych dnia 9 czerwca 2013 r. w bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie.

***

6 CZERWCA WTOREK: Święty Norbert, biskup 1080-1134. W 1115 r. podczas burzy omal nie zginął od pioruna. Wydarzenie to spowodowało zmianę jego życia. Wstąpił do benedyktynów w Siegburgu, podejmując pokutę i modlitwę. Wyrzekł się godności i majątków kościelnych. W opactwie otrzymał święcenia kapłańskie. Uzyskał zezwolenie na głoszenie kazań w całym Kościele (1119).

Norbert przemierzał odtąd miasta Galii, wzywając do pokuty i zmiany obyczajów. Przecenił jednak swoje możliwości fizyczne: nadmierny wysiłek tak go osłabił, że był bliski śmierci. Powrócił więc do Kolonii, jednak nie sam, ale z towarzyszami, którzy przyłączyli się do niego. Metropolita chciał organizującej się nowej rodzinie zakonnej przydzielić pewien opustoszały klasztor. Norbert odmówił, gdyż chciał, by jego duchowi synowie prowadzili apostolski tryb życia na wzór Pana Jezusa, który nie miał stałego miejsca zamieszkania, kiedy głosił dobrą nowinę. Przyjął zaofiarowane mu miejsce w Premontre.

Święty NorbertTu w roku 1121 Norbert w uroczystość Bożego Narodzenia wraz z 40 swymi towarzyszami złożył uroczysty ślub oddania się apostolskiej pracy nad reformą obyczajów kleru i wiernych. Bracia postanowili praktykować to, do czego mieli zachęcać innych. W taki to sposób Norbert o 100 lat uprzedził św. Dominika, który swojemu zakonowi wytyczył podobne cele. Tak powstał zakon Kanoników Regularnych Ścisłej Obserwy o popularnej nazwie norbertanów (oficjalnie – premonstratensów, OPraem).

Okazało się, że życie wspólne w klasztorze miało jeszcze jeden pozytywny skutek dla pracy apostolskiej nowej rodziny zakonnej: umożliwiało koordynację pracy i sprzyjało wewnętrznemu doskonaleniu jej członków.

Zasadniczość i surowość biskupa Norberta stały się powodem rozruchów, a w konsekwencji opuszczenia przez niego miasta. Przy końcu życia, widząc, że nie może sprawować dwóch ważnych funkcji: przełożonego generalnego swojego zakonu i metropolity, w roku 1128 zrzekł się przełożeństwa w zakonie.

Jest patronem Pragi, zakonu norbertanów, sióstr norbertanek oraz wszystkich wspólnot jego imienia. Zakon norbertanów wydał kilku świętych i błogosławionych, w tym Polkę, bł. Bronisławę.

Błogosławiona Maria Karłowska, zakonnica 1865-1935. Wychowywała się w atmosferze głębokiej pobożności, karności i szczerego patriotyzmu. Po śmierci obojga rodziców w 1882 r. Maria odbyła kurs kroju i szycia w Berlinie i podjęła pracę w prowadzonej przez swą siostrę pracowni haftu i szycia jako instruktorka zatrudnionych tam dziewcząt. Oddawała się też z zapałem działalności dobroczynnej wśród chorych, ubogich i potrzebujących, wśród wielodzietnych rodzin i rozbitych małżeństw w najnędzniejszych dzielnicach miasta.

Od 1892 r. poświęciła się opiece nad dziewczętami słabymi i zagubionymi moralnie. Miejscem ewangelizacji były dla niej bramy kamienic, cmentarz, ulica, dom publiczny, więzienie, oddział w szpitalu miejskim przeznaczony dla kobiet z chorobami wenerycznymi. Dzięki Bożej pomocy udało się jej otworzyć 9 ośrodków wychowawczych, wyposażonych w różnorodne warsztaty pracy, gdzie wychowanki miały możliwość rehabilitacji społecznej i religijnej.

W roku 1894 Maria Karłowska założyła Zgromadzenie Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej, którego zawołanie brzmi: „Szukać i zbawiać to, co zginęło”. 6 czerwca 1997 r. św. Jan Paweł II podczas swojej wizyty w Zakopanem ogłosił ją błogosławioną. Mówił wtedy:

Maria Karłowska prowadziła prawdziwie samarytańską działalność pośród kobiet, które doznały wszelakiej nędzy materialnej i moralnej. Jej święta gorliwość szybko pociągnęła za sobą grono uczennic Chrystusa, z którymi założyła Zgromadzenie Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej. Sobie i swym siostrom taki wyznaczała cel: „Mamy oznajmiać Serce Jezusa, to jest tak z Niego żyć i w Nim, i dla Niego, abyśmy się stawały do Niego podobne i aby w życiu naszym On był widoczniejszy, aniżeli my same”.


Jej oddanie Najświętszemu Sercu Zbawiciela zaowocowało wielką miłością do ludzi. Odczuwała ciągle nienasycony głód miłości. Taka miłość, według błogosławionej Marii, nigdy nie powie dosyć, nigdy nie zatrzyma się na drodze. Unoszona jest bowiem prądem miłości Boskiego Parakleta. Przez tę miłość wielu duszom przywróciła światło Chrystusa i pomogła odzyskać utraconą godność.

Święty Marcelin Józef Champagnat, prezbiter 1789-1840 Francja. Jego ojciec był rolnikiem i kupcem, pełniącym różne funkcje publiczne. Marcelin uczył się pod okiem ciotki, Luizy, zakonnicy wypędzonej z klasztoru przez zwolenników rewolucji francuskiej. Rozwijał swoje zdolności manualne, zajmował się murarstwem i stolarką, dobrze radził sobie też z handlem zwierzętami i opieką nad nimi.


Po ukończeniu niższego seminarium w 1813 roku wyruszył na studia do Lyonu. Tam w seminarium duchownym poznał 
św. Jana Marię Vianney’a oraz Jeana-Claude’a Golina, założyciela marianistów. Marcelin przyłączył się do grupy kleryków, którzy zamierzali założyć zgromadzenie o duchowości maryjnej. Mimo wysiłków nie radził sobie jednak z nauką. Przełożeni doradzali mu zrezygnowanie ze studiów. Marcelin udał się do grobu św. Franciszka Regis, by prosić go o pomoc. Był przekonany: „Zdam, przecież Bóg mnie powołał!” Wytrwałość, zawierzenie Panu Bogu i Matce Najświętszej pozwoliły mu pokonać trudności.

Wraz z młodymi księżmi Marcelin oddał się na służbę Maryi. Potem pojechał do pracy w La Valla. Około 2000 ubogich mieszkańców, rozproszonych po osadach i wzgórzach, żyło z dala od Boga. Marcelin wszystkie siły poświęcał swoim wiernym. Mówił do nich z prostotą, nikogo nie lekceważył. Gdy stał się świadkiem śmierci siedemnastolatka, który nie znał Boga, podjął decyzję o założeniu nowego zgromadzenia. Pragnął wykształcić uczniów na chrześcijańskich nauczycieli, katechistów i wychowawców młodzieży. Zamieszkali razem, choć Marcelin nie przestał pełnić posługi kapłańskiej w parafii. Bóg pobłogosławił tej inicjatywie. Pojawiły się liczne powołania, powstały szkoły, a wspólnota wybudowała nowy dom zakonny.

Wprowadził zupełnie nowego ducha do pedagogiki, słynącej w owych czasach z surowości. Władze okolicznych miejscowości, nie mogąc własnymi siłami poradzić sobie z problemami, zwracały się do niego z prośbą o zakładanie nowych szkół, aby zapewnić podstawowe wykształcenie dzieciom. Na prowincji Marcelin pragnął osiągnąć to, co św. Jan Chrzciciel de la Salle osiągnął w miastach. Po piętnastu latach od założenia wspólnoty bracia uczyli ponad 2000 uczniów w 19 szkołach. W ostatnim okresie życia Marcelin poświęcił wiele energii sprawom związanym z zatwierdzeniem zgromadzenia, wysłał też trzech pierwszych braci na misje do Oceanii. 

Święty Filip, diakon. Znalazł się w gronie siedmiu powołanych, aby „obsługiwali stoły” (Dz 6, 1-6). Po śmierci Szczepana udał się do Samarii i tam ochrzcił maga Szymona (Dz 8, 5-13). To on pouczył i ochrzcił dworzanina królowej etiopskiej, Kandaki. To samo źródło podaje, że głosił następnie Ewangelię od Azotu do Cezarei (Dz 8, 40). Tam też wedle tradycji miał zamieszkiwać, jak utrzymuje m.in. św. Hieronim, któremu w 385 r. pokazywano w Cezarei dawne mieszkanie Filipa.
Klemens Aleksandryjski utrzymuje, że Filip był wspomnianym u Mateusza (Mt 8, 22) i Łukasza (Łk 9, 60) uczonym w Piśmie, do którego Pan powiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie umarłych”.

***

7 CZERWCA ŚRODA:  Święty Robert z Newminster, opat cystersów XI-XII w. Święty RobertPochodził z rodziny niezamożnej, ale udało mu się skończyć studia w Paryżu. Jako opat Robert był człowiekiem pokuty i wielkiej modlitwy. Odmawiał codziennie cały psałterz – 150 psalmów.  Miał szczególną moc nad złymi duchami. Uzdrowił wielu opętanych.

Święty Antoni Maria Gianelli, biskup 1789-1846 Italia. Już jako młodzieniec odznaczał się wyjątkową pobożnością. W wieku 19 lat został przyjęty do seminarium duchownego w Genui. Wyróżniał się takimi zdolnościami, że już jako subdiakon otrzymał pozwolenie na głoszenie kazań.

Został wikariuszem przy jednym z kościołów parafialnych w Genui. Przez kolejne dwa lata wykładał w Carcare literaturę. Następnie został profesorem w wyższym seminarium duchownym, ucząc retoryki. Kolejny ordynariusz jego diecezji powierzył mu stanowisko prefekta studiów w seminarium. Był więc odpowiedzialny za całokształt studiów i wykładów.

W tym czasie napisał bardzo praktyczną i pożyteczną rozprawkę zawierającą przepisy dobrego wychowania. Święty Antoni Maria GianelliCały wolny czas poświęcał pracy kaznodziejskiej, udzielając się chętnie również w pracy duszpasterskiej w parafiach.
Na polecenie biskupa podjął się budowy seminarium duchownego, jego wyposażenia i zapewnienia odpowiedniej obsady wykładowców. Teologię dogmatyczną oparł na św. Tomaszu z Akwinu, a teologię moralną – na św. Alfonsie Liguorim.

W roku 1827 Antoni Maria założył wśród kapłanów Kongregację Misjonarzy św. Alfonsa Liguori dla głoszenia misji i rekolekcji dla ludu. To zgromadzenie przestało istnieć wkrótce po śmierci założyciela. Szczególną opieką Antoni Maria otoczył sierociniec i „Panie Miłosierdzia”, które ten zakład prowadziły. Był to zalążek przyszłego zgromadzenia zakonnego Córek Najświętszej Maryi z Orto, które założył w dwa lata potem (1829). Zwano je popularnie gianellami. Ich celem było udzielać możliwie bezpłatnie nauki i wychowywać po chrześcijańsku dzieci, a przez pracę i naukę zawodu przygotować ubogie dziewczęta do życia. Niedługo potem siostry przejęły prowadzenie miejskiego szpitala.

Diecezja ta była w opłakanym stanie. Zlikwidowana w roku 1807 w czasie inwazji francuskiej na Włochy i przywrócona do istnienia po 10 latach, dwukrotnie przez dłuższy czas była pozbawiona pasterza. Trzeba więc było wszystko zaczynać od nowa. Antoni w swoim domu biskupim wprowadził życie na pół klasztorne, w duchu ewangelicznego ubóstwa. Zabrał się też do reformy duchowieństwa. Wykazywał wielką troskę o swoich kapłanów, także w zakresie ich potrzeb materialnych. Do pomocy duszpasterskiej wprowadził swoje siostry i swoich kapłanów zakonnych.

Zajął się także upiększeniem zaniedbanego sanktuarium św. Kolumbana. Odnowił je i odpowiednio uposażył. Napisał historię opactwa i jego słynnej biblioteki. Wielki ból sprawiło mu odstępstwo od wiary pewnego kapłana jego diecezji. Modlił się za niego i pokutował, aż go na nowo odzyskał.

Błogosławiona Anna od św. Bartłomieja, karmelitanka 1549-1628 Hiszpania. Stała się nieodłączną towarzyszką i sekretarką św. Teresy z Avila. Gdy w 1582 r. Teresa na jej rękach umarła, o przyjęcie do siebie Anny ubiegały się liczne klasztory karmelitańskie w Hiszpanii. W 1604 r. wysłano ją do Francji, gdzie razem z Anną od Jezusa miała zakładać zreformowane klasztory. Przebywała w Paryżu, Pontoise i Tours. Potem udała się do Mons, a stamtąd do Antwerpii, gdzie założyła nowy dom. Tam też, złożywszy zeznania w procesie beatyfikacyjnym Teresy. Pozostawiła po sobie autobiografię i nieco pism, choć wstępując do karmelu była analfabetką.

Błogosławiona Maria Teresa de Soubiran, dziewica 1834-1889, Italia. Urodziła się w rodzinie, z której pochodził papież Urban V. Wuj zapoznał ją z zasadami życia wewnętrznego i podsunął jej myśl, aby inspiracji do życia wspólnotowego i działalności charytatywnej poszukała u beginek. Zofia wyprawiła się więc do Gandawy, potem zaś w Castelnaudary założyła beginaż, którego głównym celem stała się opieka nad ubogimi dziećmi. Z tej wspólnoty wyłoniło się z czasem nowe zgromadzenie zakonne pod wezwaniem Maryi WspomożycielkiOpiekę nad dziećmi siostry miały łączyć z nieustanną adoracją Najświętszego Sakramentu, wokół której miało koncentrować się ich całe życie wewnętrzne.

W 1886 r. nastąpił kryzys rozwoju zgromadzenia. Pewna ambitna intrygantka oskarżyła założycielkę o to, że wyrządza zgromadzeniu szkody. Maria musiała ustąpić. Przez siedem miesięcy przebywała w szpitalu, potem przyjęły ją w Paryżu siostry ze zgromadzenia eudystek. Jednak również tam nie wszyscy obdarzali ją zaufaniem. Zmarła poza zgromadzeniem. W rok później w założonym przez nią zgromadzeniu nastąpiła radykalna zmiana. Dokonano rehabilitacji Marii

***

8 CZERWCA CZWARTEK: Święta Jadwiga Królowa 1374-1399 . była trzecią i najmłodszą córką króla Węgier i Polski, Rodzice planowali dla Jadwigi małżeństwo z Wilhelmem Habsburgiem. Dzieci połączono warunkowym ślubem (1378), by go dopełnić w ich wieku dojrzałym. W chwili zawarcia ślubu warunkowego Jadwiga miała zaledwie 4 lata. W nadziei na przyszły ślub wysłano Jadwigę do Wiednia. W tym jednak roku zmarła najstarsza córka Ludwika Węgierskiego, Katarzyna. W tej sytuacji odwołano Jadwigę na Węgry.

Po śmierci Ludwika Węgierskiego (1382) Węgrzy ogłosili królową siostrę Jadwigi, Marię. Natomiast Polacy zaprosili na swój tron Jadwigę. W wieku 10 lat została koronowana 16 października 1384 r. W związku z zaistniałą sytuacją polityczną, a także wobec dalekosiężnych planów polskich rozważano możliwość unii Polski z Litwą. Stała się ona faktem dzięki małżeństwu królowej Jadwigi z Władysławem Jagiełłą, wielkim księciem Litwy. Ceremonia zaślubin, poprzedzona chrztem Jagiełły (15 lutego 1386 r.), odbyła się w katedrze królewskiej 18 lutego 1386 r. Tam również 4 marca odbyła się koronacja Jagiełły na króla polskiego. Jagiełło miał wówczas 35 lat, Jadwiga – 12.

Jan Długosz (+ 1480) oddaje Jadwidze najwyższe pochwały. Gdy była małoletnia, pozwoliła, by rządzili za nią wytrawni i całą duszą oddani polskiej racji stanu doradcy. Kiedy wraz z Jagiełłą została współrządczynią kraju, miała na celu jedynie dobro narodu polskiego. Z Krzyżakami wiodła ożywioną korespondencję: m.in. interpelowała w sprawie ich zbrojnych wypraw na Litwę, jak też w sprawie przywłaszczonych sobie dóbr Opolczyka w Ziemi Dobrzyńskiej i na Kujawach. We Włocławku spotkała się osobiście z wielkim mistrzem krzyżackim, Konradem von Jungingen, by omówić problemy, dotyczące obu stron (1397). Doprowadziła do zgody między Władysławem Jagiełłą a jego rywalem, Witoldem (1393). Odtąd wszelkie porachunki dynastyczno-polityczne książęta litewscy zobowiązali się załatwiać z udziałem Jadwigi. Nawiązała ścisły kontakt z papieżem Urbanem VI (+ 1392) i Bonifacym IX (+ 1404), skutecznie likwidując intrygi Krzyżaków, Opolczyka i Zygmunta Luksemburczyka.

Serca poddanych pozyskała sobie jednak przede wszystkim niezwykłą dobrocią. Kiedy żołnierze królewscy spustoszyli wieśniakom pola, urządzając sobie na nich lekkomyślnie polowanie, zażądała od męża ukarania winnych i wynagrodzenia wyrządzonych szkód. Kiedy Jagiełło zapytał, czy jest już zadowolona, otrzymał odpowiedź: „A kto im łzy powróci?”

Przy budowie kościoła Najświętszej Maryi Panny „na Piasku” w Krakowie, istniejącego do dziś, sama doglądała robót. Pewnego dnia jej czujne oko dojrzało kamieniarza, który był smutny. Kiedy zapytała, co mu jest, dowiedziała się, że ten ma w domu ciężko chorą żonę i boi się, że go zostawi samego z drobnymi dziećmi. Królowa, nie namyślając się, wyrwała ze swego bucika złotą klamerkę, obsadzoną drogimi kamieniami, i oddała ją robotnikowi, by opłacił lekarza. Nie zauważyła wówczas, że bosą stopę położyła na kamieniu oblanym wapnem. Odbity ślad wdzięczny kamieniarz obkuł dokoła i wraz z kamieniem wmurował w zewnętrzną ścianę świątyni. Do dzisiaj można ją oglądać. Bardzo wiele kościołów chlubi się, że je fundowała, odnawiała i uposażyła Jadwiga.

Święta Jadwiga KrólowaDo najpilniejszych trosk Jadwigi należało odnowienie Akademii Krakowskiej. Oddała wszystkie swoje klejnoty na jej odnowienie.  Jagiełło bardzo pragnął mieć potomka, który zapewniłby ciągłość jego rodu na tronie polskim. Kiedy więc Jadwiga została matką, na dworze królewskim zapanowała wielka radość. Niestety, trwała krótko, bo zakończyła się podwójną tragedią: śmiercią dziecka i matki. Dnia 22 marca 1399 roku Jadwiga urodziła córkę, której na chrzcie dano imię matki oraz (na cześć papieża) imiona: Elżbieta, Bonifacja. Jednak po trzech tygodniach dziewczynka zmarła, a niebawem zmarła też matka. Zasnęła w Panu 17 lipca 1399 roku, w wieku 25 lat, okrywając naród polski żałobą. Jako królowa rządziła Polską sama przez 2 lata (1384-1386), natomiast razem z Jagiełłą – przez 13 lat (1386-1399).
 

Grobowiec św. Jadwigi
Z pamiątek po św. Jadwidze warto wymienić krzyż, który znajduje się w katedrze wawelskiej, uważany za cudowny, nazywany także „krzyżem Jadwigi”, gdyż przed nim królowa miała się często modlić. Według podania z tego krzyża Chrystus miał do niej przemówić. Tu wreszcie miała zapaść decyzja Jadwigi o rezygnacji ze szczęścia osobistego (i małżeństwa z Wilhelmem) na rzecz pozyskania dla Chrystusa Litwy.
 
Od razu po śmierci Jadwigę uważano za świętą, chociaż lud często mieszał ją ze św. Jadwigą Śląską (+ 1243). Wiemy, że spełniała przeróżne uczynki miłosierdzia, cierpliwości, postów, czuwań oraz innych niezliczonych dzieł pobożnych. 
Była to pierwsza w dziejach kanonizacja na ziemi polskiej. W homilii Papież-Polak mówił m.in.: „Najgłębszym rysem jej krótkiego życia, a zarazem miarą jej wielkości, jest duch służby. Swoją pozycję społeczną, swoje talenty, całe swoje życie prywatne całkowicie oddała na służbę Chrystusa, a gdy przypadło jej w udziale zadanie królowania, oddała swe życie również na służbę powierzonego jej ludu”.

Święty Medard, biskup VI w., Francja. Usunął z powierzonej mu diecezji resztki pogaństwa. W średniowieczu kult św. Medarda był bardzo żywy w Europie. Powstało wiele jego żywotów. Jego dzieje opiewał w poezji największy poeta owych czasów, św. Wenancjusz Fortunat. Św. Grzegorz z Tours poświęcił mu również piękne karty swojej Historii Franków. Św. Medard był czczony jako patron wielu zawodów: rolników, plantatorów winorośli, piwowarów.

Święty Wilhelm z Yorku, biskup, XII w., Anglia. Najwięcej zastrzeżeń do osoby Świętego miał prymas Anglii.

Objawiła się heroiczna świętość Wilhelma. Pozbawiony w sposób krzywdzący stolicy, napiętnowany jako intruz, nie walczył o swoje prawa, nie rozdzierał szat, nie pomstował na krzywdzicieli, ale pokornie przyjął wyrok i udał się na dobrowolną banicję do swojego krewnego, króla Sycylii, Rogera. Wezwany następnie przez swojego wuja, biskupa Winchester, do Anglii, pomagał mu w jego pracy duszpasterskiej oraz w administrowaniu diecezją. Nowy papież, Anastazy IV, przyznał Wilhelmowi pełne prawa do stolicy metropolitalnej w Yorku i wręczył mu paliusz. Święty wrócił do Yorku witany entuzjastycznie przez swoich wiernych (1154). Tak wielkie tłumy zgromadziły się na drewnianym moście rzeki Ouse, wiodącym do miasta, że w pewnym momencie most nie wytrzymał naporu i zawalił się. Uważano za cud, że nie było ofiar śmiertelnych. Również i Święty wyszedł z wypadku cało.

Jednakże radość mieszkańców Yorku trwała krótko. W tym samym roku Wilhelm zachorował śmiertelnie i pożegnał ziemię dla nieba dnia 8 czerwca 1154 roku. Tak nagła śmierć obudziła ogólne podejrzenie, że biskup został otruty. Nie przeprowadzano jednak śledztwa. Został pochowany w katedrze w opinii świętości. 

Błogosławione Diana i Cecylia, dziewice, XIII w. Italia. Diana-Rodzina siłą zabroniła Dianie życia zakonnego, a miejscowy biskup nie chciał się zgodzić na założenie w mieście nowego klasztoru. Dopiero w roku 1223, za rządów następnego generała zakonu, bł. Jordana z Saksonii, Diana doczekała się spełnienia pragnień i wraz z kilkoma towarzyszkami oraz zakonnicami przybyłymi z Rzymu założyła nowy dom zakonny.
Do dziś zachowały się listy bł. Jordana z Saksonii do Diany, dotyczące kierownictwa duchownego. Są one pomnikiem pierwotnej duchowości dominikańskiej.

Cecylia-Blisko poznała św. Dominika i przekazała cenne informacje o jego duchowości i wyglądzie zewnętrznym. 
Razem z Dianą i Cecylią wspomina się niekiedy także bł. Amatę. Była ona mniszką w klasztorze św. Sykstusa i wraz z bł. Cecylią przyjęła habit z rąk św. Dominika. Beatyfikowano ją razem z Dianą i Cecylią w 1891 r., ale nie trafiła do kalendarza liturgicznego ze względu na bardzo skąpe informacje na jej temat.

Święty Jakub Berthieu, jezuita i męczennik, 1838-1896. W 1864 r. został kapłanem. Duszpasterzował w Roanne. W 1873 r. wstąpił w Pau do jezuitów, którzy w dwa lata później wysłali go na Madagaskar. Pracował najpierw na wyspie Sainte-Marie, potem, po dekretach rządu francuskiego, nieprzychylnych dla działalności misyjnej, przebywał w Tamatave i w Tananariwie.

Gdy w 1883 r. wybuchło pierwsze powstanie malgaskie, zmuszony był udać się do oddalonego Ambohimandroso. Pracował następnie w Ambositra, na terenie Imeriny. W 1894 r. wybuchło drugie powstanie malgaskie. Zmuszony do opuszczenia z chrześcijanami swych siedzib, został ujęty przez powstańców.

Błogosławiona Maria od Bożego Serca (Droste zu Vischering), siostra zakonna, Niemcy, 1863-1899. Wychowywała się na zamku w Darfeld. Była dzieckiem trudnym, o dużej wrażliwości i wielkoduszności, ale też o sporej dozie samodzielności i uporu. Od przyjęcia sakramentu bierzmowania myślała o życiu zakonnym. W 1888 r. wstąpiła w Münster do zgromadzenia Dobrego Pasterza, założonego niedawno przez Marię Pelletier. Podobnie jak inne siostry, zajmowała się dziewczętami ubogimi i wykolejonymi, najpierw w samym Münster, a potem także w portugalskim Porto, gdzie od 1894 r. była przełożoną.

W 1896 r. Marię dotknął postępujący paraliż; mogła jednak nadal swobodnie kontaktować się z innymi i sprawnie kierować wspólnotą. Siły czerpała z gorącego nabożeństwa do Najświętszego Serca JezusowegoW latach 1897 i 1898 pisała do papieża Leona XIII, prosząc go o poświęcenie całego świata Bożemu Sercu.

Zmarła 8 czerwca 1899 r. W tym właśnie dniu papież polecił jej posłać encyklikę Annum sacrum, a kilka dni później obwieścił światu wspomniany akt. 

***

9 CZERWCA PIĄTEK: Błogosławiona Anna Maria Taigi, tercjarka, 1769-1837, Italia. Z powodu rozrzutności ojca rodzina wpadła w nędzę i musiała przenieść się do Rzymu. Anna żyła tu jedynie z pracy matki. Musiała niestety przerwać naukę, gdyż zachorowała na ospę. Jej pozostałością była zeszpecona twarz. Po powrocie do domu Anna pomagała matce w zajęciach domowych, kiedy ta była zmuszona poświęcić się pracy zarobkowej.

W wieku 20 lat wyszła za Dominika Taigi, kamerdynera książąt Chigich. Oboje przenieśli się do pałacu książąt, gdzieBłogosławiona Anna Maria Taigi otrzymali mały pokoik. Jej mąż był uczciwym człowiekiem, ale miał trudny charakter. Zmuszał małżonkę, by nie gardziła rozrywką i teatrem. Anna jednak, ku niezadowoleniu męża, porzuciła te przyjemności, oddając się modlitwie, uczynkom pokutnym i charytatywnym.

Z mężem miała 7 dzieci: 4 synów i 3 córki. Oddała się całkowicie ich wychowaniu. Starała się być najlepszą żoną i matką. Nawet gdy dzieci dorosły, chętnie korzystały z porad kochającej ich matki. Kiedy jej córka, Zofia, została wdową wraz z sześciorgiem małych dzieci, Anna bez namysłu przygarnęła ją do swojego domu. Anna umiała łączyć tak liczne obowiązki z życiem wewnętrznym, zjednoczonym z Bogiem. Im mąż był bardziej opryskliwy, tym subtelniejszą okazywała mu życzliwość i dobroć. Umiała nawet znaleźć czas, by pamiętać o ubogich i nawiedzać potrzebujących w szpitalach.

Łączyła ją szczera przyjaźń ze św. Wincentym Pallottim, ze św. Wincentym Maria Strambi i ze św. Kasprem del Bufalo. Przychodzili do niej po radę możni i znani, m.in. kardynałowie, biskupi czy królowa Maria Ludwika z Burbonów. Papież Grzegorz XVI udzielił jej przywileju zorganizowania w swoim mieszkaniu kaplicy z Najświętszym Sakramentem. Była tercjarką zakonu trynitarzy. Wszystkie swoje prace i cierpienia ofiarowała za grzeszników i za Kościół, zwłaszcza za papieża, który w tych burzliwych i niespokojnych czasach musiał bardzo wiele wycierpieć.

Święty Efrem Syryjczyk, diakon i doktor Kościoła, 306-373, Mezopotomia. Jego matka miała być chrześcijanką. Z syryjskich pism Efrema łatwo dostrzec, że znał język i filozofię grecką. U boku biskupów Nissibis: Jakuba i Wologeriusza spędził Efrem większość swojego życia jako diakon. Wyręczał ich w głoszeniu kazań i w administracji. Należał do najzagorzalszych przeciwników herezji ariańskiej. Uczestniczył zapewne ze swoim biskupem w wielu synodach.

W Edessie założył znaną szkołę i rozwinął pełną działalność kaznodziejską i pisarską. Prowadził także miejscowy chór katedralny. W trosce o zbawienie własnej duszy raz po raz udawał się na pustkowie, gdzie oddawał się modlitwie i uczynkom pokutnym. Dla zapoznania się z sytuacją Kościoła odwiedził pobliską Kapadocję i jej metropolitę, św. Bazylego Wielkiego. Następnie udał się do Egiptu, gdzie w Aleksandrii spotkał się ze św. Atanazym.Cieszył się tak wielką czcią, że zaraz po śmierci jego grób stał się miejscem licznych pielgrzymek.

Był wybitnym egzegetą i kaznodzieją. Została po nim bardzo bogata spuścizna literacka. Składają się na nią dzieła egzegetyczne i apologetyczne, homilie, a przede wszystkim hymny – słynne Pieśni Nissybijskie. Jego hymny liturgiczne przetłumaczono na języki: grecki, ormiański, łaciński i wiele innych. Tematyka tych pism jest bardzo obszerna; mowa w nich o dziewictwie, postach, modlitwie za zmarłych, o ofiarnym charakterze Mszy świętej, o realnej obecności Pana Jezusa w Eucharystii. Wskazuje to na rozległą kulturę teologiczną Efrema. W wielu tekstach Efrem wyraża swe przywiązanie i cześć do Matki Bożej. Efrema nazywa się często „harfą Ducha Świętego”. Z utworów pełnych żarliwości i poetyckiego natchnienia wyłania się osobowość wrażliwa, ciepła, o urzekającej pobożności. Jest największym poetą syryjskim, jednym z największych poetów chrześcijańskich. Czczony jako patron Asturii.

Święty Kolumba (Starszy) z Hy (Iona), opat, Irlandia, 521-597 . W roku 563, już jako kapłan i opat, opuścił Irlandię – pro Christo peregrinari volens (pragnąc pielgrzymować dla Chrystusa). Osiadł na opustoszałej wysepce Iona i tam utworzył nowy ośrodek, który miał promieniować przez kolejne stulecia. Podjął też pracę ewangelizacyjną, prowadzoną wcześniej bez trwałych rezultatów przez św. Niniana. Działał również pośród Irlandczyków osiadłych na południe od terenów Piktów. Oni to utworzyli podstawę dla ukształtowania narodowości szkockiej.

Na małej skalistej wysepce Kolumba spędził trzydzieści cztery lata. Bez ustanku napływali do niego uczniowie, dlatego ośrodek stał się początkiem kilku innych klasztorów, które utworzyły rodzaj konfederacji mniszej. Formowano w nich misjonarzy dla Piktów i Anglosasów. Sam Kolumba nawrócił króla Piktów, a w 574 roku namaścił na króla władcę Irlandczyków w południowej Szkocji.  Zmarł 8 lub 9 czerwca 597 r., wtedy gdy św. Augustyn z Canterbury, wysłany przez Grzegorza Wielkiego, stawiał stopę na ziemi angielskiej. Szczątki patriarchy przeniesiono w czasie napadów skandynawskich. 

Święty Józef de Anchieta, jezuita, 1534- 1591, Wyspy Kanaryjskie. Udał się statkiem do Brazylii. Uczył się miejscowego języka, tupi-guarani. Później opracował jego gramatykę i słownik oraz napisał w nim katechizm. Układał ponadto pieśni i pobożne sztuki teatralne w innych językach. Przez długie miesiące przebywał wśród plemion indiańskich, dotąd bardzo nieprzychylnych działalności ewangelizacyjnej. Józef pracował zwłaszcza w okolicach dzisiejszego Rio de Janeiro oraz kolonii Espirito Santo.

Pozostawił po sobie sporo pism, ale przede wszystkim pamięć gorliwego misjonarza i cudotwórcy. Jest uważany za jednego z założycieli Kościoła w Brazylii. 

Błogosławiony Mikołaj z Gesturi, kapucyn, 1882-1958 Italia. Przełomowym wydarzeniem w jego życiu stało się przyjęcie I Komunii świętej. Od tej pory zaczął się wyróżniać wyjątkową pobożnością, często przystępował do Komunii, unikał zabaw i rozrywek. Był bardzo dojrzały duchowo.
Pragnął wstąpić do seminarium, by zostać kapłanem. Ostatecznie jednak wstąpił do kapucynów w Cagliari. 

Codziennie rano, niezależnie od pogody, w milczeniu przechodził ulicami miasta o nic nikogo nie prosząc – a jednak ludzie dawali mu jałmużnę, nie szczędząc grosza i darów w naturze. Wielu powierzało mu swoje problemy, prosząc o modlitwę. Wzywano go do chorych – dzięki jego modlitwie wielu ludzi wracało do zdrowia. Wiele osób, które miały okazję się z nim spotkać, nawracało się.

Brat Mikołaj bardzo niewiele mówił. Apostołował milczeniem, które było jego drogą do świętości. Milcząc przyjmował datki, milczał także, gdy odmawiano mu jałmużny. Milczeniem odpowiadał na niewłaściwe pytania i niemożliwe do spełnienia prośby. Przerywał milczenie tylko po to, by przypomnieć wolę Bożą. Nie wychodziło z jego ust żadne niepotrzebne słowo. Jeśli mówił – to tylko rzeczy najważniejsze i istotneTak częste milczenie nie wypływało jednak z jego temperamentu, ale było świadomym wyborem.

Sława jego świętości, która towarzyszyła mu już za życia, jeszcze bardziej się wówczas rozeszła. W jego pogrzebie wzięło udział kilka tysięcy ludzi, wśród nich wiele ważnych osobistości życia publicznego. Pogrzeb ten był wielką manifestacją szacunku i czci dla zmarłego, który jako prosty i milczący kwestarz potrafił się wznieść na szczyty świętości. Beatyfikował go św. Jan Paweł II w dniu 3 października 1999 r. Powiedział wtedy o nim m.in.:

Jako człowiek milczenia promieniował głęboką duchowością i był wyrazistym znakiem absolutu. Obdarzony przez ludzi poufałym przydomkiem „Brata Ciszy”, Mikołaj z Gesturi przemawiał samym swoim stylem życia, bardziej przekonującym niż słowa: wolny od wszystkiego co zbędne i poszukujący jedynie wartości najistotniejszych, nie tracił czasu na sprawy bezużyteczne i szkodliwe, pragnął bowiem być świadectwem obecności Wcielonego Słowa u boku każdego człowieka.

                                                                                           ***

10 CZERWCA SOBOTA: Błogosławiony Bogumił-Piotr, biskup, cysters. 1135-1204 W roku 1186 Bogumił został powołany na urząd biskupa w Poznaniu. Do dziś w skarbcu katedry przechowywana jest jego stuła. Jednak już w roku następnym, 1187, po śmierci arcybiskupa gnieźnieńskiego Zdzisława, Bogumił został powołany do Gniezna na jego następcę. Tak szybka „kariera” wskazuje, że musiał wyróżniać się niezwykłymi zaletami ducha. Bł. Wincenty Kadłubek, który zapewne znał go osobiście, napisał o nim w Kronice: „Mąż pełen cnót i wiedzy (…), wyróżniający się dobrymi obyczajami, pełen szlachetności umysłu”. Bogumił był rzeczywiście chlubą zakonu cysterskiego dzięki swojej mądrości, uczynności, dzielności, świętości i hojnej fundacji na cele misyjne.

Jemu też zlecono delikatną i trudną misję pojednania książąt Kazimierza Sprawiedliwego z Mieszkiem Starym. 


Spragniony ciszy i spokoju, po dwunastu latach rządzenia metropolia gnieźnieńską, w 1198 r. złożył rezygnację na ręce legata papieskiego, kardynała Piotra, i przeniósł się do Dobrowa, gdzie na wyspie rzeki Warty założył sobie pustelnię. Tam, jak pisał promotor procesu beatyfikacyjnego, prymas Maciej Łubieński, „trawiąc czas na modlitwie i trapiąc ciało swoje postami, niespaniem i różnymi umartwieniami, spędził ostatnie lata swego życia”. W każdą niedzielę dla okolicznych mieszkańców odprawiał Msze św. i wygłaszał kazania. Przeżył tam ok. 5 lat. Dobra rodzinne przeznaczył na misje wśród pogańskich Prusów.

Jego cześć od samego początku była żywa. Obejmowała zwłaszcza rejon Wielkopolski. Uciekano się do jego wstawiennictwa przede wszystkim, by uprosić zdrowie dla żywego inwentarza oraz o szczęśliwe połowy ryb. U jego grobu w kościele dobrowskim składano liczne wota dziękczynne za wyjednane łaski. Paweł VI ogłosił bł. Bogumiła wraz z bł. Jolentą patronem archidiecezji gnieźnieńskiej. Ponadto bł. Bogumił jest patronem archidiecezji gdańskiej, poznańskiej, wrocławskiej i diecezji włocławskiej. Jest wzywany jako orędownik odbywających rekolekcje i skupienia.

Błogosławiony Jan Dominici, kardynał, 1355-1419, Italia. Wcześnie poprosił o habit dominikański. Mimo że się jąkał, przyjęto go do zakonu w siedemnastym roku życia. Kilkakrotnie spotkał się ze św. Katarzyną ze Sieny i był zafascynowany jej postacią. Modląc się później przed jej obrazem, poczuł, że przestał się jąkać, a jeszcze później jej wstawiennictwu przypisywał uzdrowienie schorzałej nogi. W roku 1393 został wikariuszem dla wszystkich zreformowanych domów na terenie Italii. Przeprowadzał równocześnie reformę u dominikanek.


Jego prace przerwał w 1399 roku zakaz władz miejskich i wygnanie z miasta. Udał się więc do Florencji, gdzie zasłynął jako kaznodzieja.

Pozyskał zaufanie papieża Grzegorza XII, który uczynił go swoim doradcą, a w roku 1408 mianował arcybiskupem Dubrownika i kardynałem tytularnym bazyliki św. Sykstusa. Był mężem roztropnym i wiernym, również podczas niespokojnego Soboru w Konstancji. W związku z herezją Jana Husa został wysłany przez papieża Marcina V jako legat do Czech i na Węgry. 

Błogosławiony Eustachy Kugler, bonifrater, 1867-1946, Niemcy. Kiedy miał 7 lat, zmarł jego ojciec. Od wczesnego dzieciństwa Józef doświadczył biedy i niedostatku. Już jako trzynastoletni chłopiec uczył się ślusarstwa. Pracował ciężko po 12 godzin dziennie, będąc bitym przez majstra. Uległ poważnemu wypadkowi i choć podjęto leczenie szpitalne, pozostał inwalidą. Po wyjściu ze szpitala powrócił do domu rodzinnego. Wkrótce umarła mu matka.

Rozpoczął pracę jako ślusarz w zakładzie szwagra w Reichenbachu. Tam często odwiedzał klasztor bonifratrów oraz szpital, który bracia prowadzili. W 1894 roku został przyjęty do zakonu i otrzymał imię Eustachy. Tak rozpoczęła się jego ofiarna, ponad 50-letnia służba Bogu. Pomimo swojego kalectwa pracował gorliwie wśród chorych i niepełnosprawnych: w szpitalach, sanatoriach oraz domach opieki. Pełnił także wielokrotnie funkcję przełożonego wspólnoty zakonnej. Ostatecznie został wybrany prowincjałem i urząd ten sprawował aż do śmierci, przez 21 lat.

Jego posługa przypadła na ciężkie lata reżimu hitlerowskiego, który prowadził walkę z Kościołem. Brat Eustachy przeszedł 30 przesłuchań gestapo, jednak nie odstąpił od wiary. Zwyciężał przeciwników świętością i wielkością swego ducha. To, co najbardziej uderzało w jego postawie, to duch modlitwy i bezgranicznego zaufania Bogu. Bardzo głęboka była również jego relacja do Maryi, którą umiłował jak Matkę. Często w modlitwie różańcowej oddawał Jej swoje sprawy.

***

Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.       

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.