LXXIV (74) odc. Od syna organisty do…

BÓG WIE LEPIEJ. ZAUFAJ.

Laudetur Iesus Christus et Maria Mater eius 🙂
GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO

W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. „Pukał po nocach do moich drzwi”-św. Andrzej Bobola.
2. Czemu twoja modlitwa nie jest spełniona?
3. „Leż z psami, wstaniesz z pchłami.”

Odcinek LXXIV (74)

1. TEMAT: Od syna wiejskiego organisty do Prymasa Tysiąclecia.
2. TEMAT: Z Ferrari na Multiple.
3. TEMAT: Bądź wola moja jako w Strzegomiu tak i na Niebie.

***

1. TEMAT: OD SYNA WIEJSKIEGO ORGANISTY DO PRYMASA TYSIĄCLECIA.
    Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski (1901-1981). Nazwane przez św. Jana Pawła II nie bez powodu Prymasem Tysiąclecia. Uważam, że tytuł jak najbardziej zgodny z prawdą. Gdybyś poznał bliżej postać kochanego Prymasa, nie tylko ten wpis. Sam byś stwierdził, że to słuszne określenie za to jak ukochał Boga, Maryję, Ojczyznę i Kościół Katolicki.

    Dlatego zasadne jest pytanie: „Dlaczego nie jest jeszcze ogłoszony patronem Polski?” Oprócz tego bardzo mnie boli jak Jego postać została zapomniana przez większość księży, katolików. Mam nadzieję i oto się modlę, aby Pan Bóg z tego zła większe dobro wyciągnął. Tym bardziej śmiem twierdzić, że gdyby Prymas żył do roku 1989 nie pozwoliłby nas oszukać z upadkiem komunizmu i obradami Okrągłego Stołu. Do dziś przez to pokutuje brak lustracji i dekomunizacji. I z tego dobry Boże przez wstawiennictwo Maryi Królowej Polski oraz świętych patronów naszej Ojczyzny i św. Polaków, zwłaszcza św. Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, pomóż większe dobro wyciągnąć. AMEN.

    Dlatego ten krótki wpis (w porównaniu do całego bogatego życiorysu) chcę poświęcić oddaniu czci oraz szacunku tak pięknemu kapłanowi. Mam nadzieję, że czegoś się od Niego nauczysz. RUSZAMY! Będzie kilka migawek:

    1) 3 sierpnia to data szczególna w życiu naszego bohatera. To dzień urodzin, dzień chrztu św. i dzień święceń kapłańskich.

       3 sierpnia 1924 roku przyjął święcenia kapłańskie w kaplicy Matki Bożej we włocławskiej katedrze.

     Jak wspomina to wydarzenie sam Prymas? „Byłem święcony sam – 3 sierpnia. Moi koledzy otrzymali święcenia 29 czerwca, a ja w tym dniu poszedłem do szpitala. Była to jednak szczęśliwa okoliczność, gdyż dzięki temu mogłem otrzymać święcenia w kaplicy Matki Bożej. Gdy przyszedłem do katedry, stary zakrystian, pan Radomski, powiedział do mnie: „Proszę księdza, z takim zdrowiem to chyba raczej trzeba iść na cmentarz, a nie do święceń”. Tak się wszystko układało, że tylko miłosierne oczy Matki Najświętszej patrzyły na ten dziwny obrzęd, który miał wówczas miejsce. Byłem tak słaby, że wygodniej było mi leżeć krzyżem na ziemi, niż stać.”

    „Byłem święcony przez chorego, ledwo trzymającego się na nogach bp. Wojciecha Owczarka. Ale i ja czułem się niewiele lepiej. Podczas Litanii do Wszystkich Świętych, spoczywając na posadzce, lękałem się chwili, gdy trzeba będzie wstać. Czy zdołam utrzymać się na nogach? Taki był stan mojego zdrowia.”
 
   „Ale Biskup Stanisław pozwolił mnie wyświęcić. I ja pragnąłem, po licznych trudnościach i przeciwnościach, skończyć w swoim życiu okres przygotowania do kapłaństwa, więc podźwignąłem się z choroby. Pragnieniem moim było, aby móc w życiu przynajmniej kilka Mszy świętych odprawić. Bóg jednak dodał do tych lat wiele jeszcze innych, nieprzewidzianych, i On wyznaczył czas. Przez to zobowiązał się poniekąd do tego, że gdy zażąda od człowieka służby kapłańskiej, będzie go potem w niej wspierał.

    Od tamtej chwili czuję, że ciągnę nie swoimi siłami, tylko mocami Bożymi, dlatego niczego nie mogę przypisywać sobie, nie mogę zbyt dużo mówić o moim kapłaństwie, o tym, co miało miejsce w moim życiu, bo byłem tylko uległy Bogu. Apostoł usłyszał: „Wystarczy ci łaska Boża, albowiem moc udoskonala się w słabości” (2 Kor 12, 9).” I dzięki łasce Bożej dożył prawie 80 lat! Odchodząc z domu Ojca 28 maja 1981 roku.

    KOMENTARZ: Wierzysz w BOŻĄ OPATRZNOŚĆ? Ja tak i to bardzo 🙂 Choć często nie rozumiem. Ale to nie jest ważne. Mam zaufać. BÓG WIE LEPIEJ. Zobacz, dzięki temu, że młody Stefan był tak słabego zdrowia, święcenia kapłańskie miał w kaplicy Matki Bożej, a swoją pierwszą Msze św. odprawił 5 sierpnia na Jasnej Górze. Marzył, żeby choć kilka Mszy św. odprawić. A okazało się, że dożył prawie 80 lat! Ten trudny czas zbliżył Go do Matki Bożej i jeszcze bardziej rzucił się w Jej matczyne ręce, będąc jeszcze bardziej wdzięczny, że nie tylko odprawił kilka Mszy św., ale znacznie więcej. 

    2) „WSZYSTKO POSTAWIŁEM NA MARYJĘ”. Jak zauważyłeś w pierwszej migawce, Matka Boża sama upomniała się o kardynała Stefana. Poza tym od najmłodszych lat codziennie z rodziną jako mały chłopiec odmawiał różaniec, co dziś należy do rzadkości. Prymas mówił: „że nic nie zrobi, co by się nie podobało Maryi”. Optyka patrzenia. Człowiek wierzący, kapłan z powołania ma myśleć po Bożemu, nie po ludzku. Uważam, że dlatego Prymas dał radę pomóc Kościołowi i Polsce w tak trudnych czasach oficjalnego komunizmu, dzięki temu że POSTAWIŁ WSZYSTKO NA MARYJĘ.
   
     Nowo wyświęcony ksiądz odprawił pierwszą mszę świętą 5 sierpnia 1924 roku. „Pojechałem na Jasną Górę, aby mieć Matkę, aby stanęła przy każdej mojej Mszy świętej, jak stanęła przy Chrystusie na Kalwarii. Prawdziwą męką była moja pierwsza Msza święta…” – wspominał ten dzień.

      Kard. Wyszyński wyjaśnił również, dlaczego pierwszą mszę świętą celebrował na Jasnej Górze. „Dlaczego przyjechałem z prymicją na Jasną Górę, a raczej – dlaczego przywiozła mnie na Jasną Górę moja siostra? Zapewne dlatego, że wychowaliśmy się w naszej rodzinie domowej w głębokiej czci do Matki Bożej. Moja matka odwiedzała Wilno, Ostrą Bramę, a mój ojciec – Jasną Górę. Później toczyli nieraz serdeczne spory na temat skuteczności przyczyny „Tej, co jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie” – opowiadał.

     Kard. Wyszyński znalazł matkę nadprzyrodzoną, Maryję, z którą więź łączyła go do końca życia (tym bardziej, że Jego rodzona mama zmarła podobnie jak w przypadku papieża Jana Pawła II, gdy jako chłopcy mieli 9 lat) „Życie moje musi jednak iść drogą maryjną, jakkolwiek by płynęło” – zapisał kilkanaście dni po uwięzieniu w Rywałdzie. „Nie umiem napisać tego, czego doznaję od mojej Pani Jasnogórskiej i Matki” – wspominał później.

     Jeśli chcesz doświadczyć Bożego działania w swoim życiu, jeśli idziesz w złym kierunku i nie masz siły zawrócić: POSTAW WSZYSTKO NA MARYJĘ tak jak Prymas.
  
    3) Na 16 księży wyświęconych z nim w 1924 r. 13 było więzionych w obozach koncentracyjnych, 9 z nich zginęło. Kard. Wyszyński przez wiele lat miał wyrzuty sumienia, że cały i zdrowy przeżył wojnę.

     Dopiero kiedy został aresztowany przez komunistów we wrześniu 1953 r., mógł napisać do ojca: Już lękałem się, że nie dostąpię tego zaszczytu, którego doznali niemal wszyscy moi koledzy. Dziś lęk mnie opuścił i dlatego raduję się na sposób, który Ty ojcze zrozumiesz.

    Tak jak tylko św. Jan Apostoł stał pod krzyżem i przeżył ogromne cierpienia z tego powodu. Reszta apostołów nie dała rady i uciekła. Ale później dostali szanse cierpieć dla Chrystusa. I każdy apostoł zginął śmiercią męczeńską. Prymas również dostał okazję do cierpienia dla Boga.

     Jeżeli wybierzesz wąską drogę do Nieba, bądź gotowy na przeżycie WIELKIEGO PIĄTKU. Ale pamiętaj! Po w tym dniu przyjdzie Niedziela Zmartwychwstania 🙂 Ale, żeby się tak stało musisz iść z Maryją pod krzyż. I z Nią pokonasz wszelkie trudności. 

    4) Był więziony w następujących miejscach:  
– Rywałd (26 września 1953 – 12 października 1953),
– Stoczek Klasztorny (12 października 1953 – 6 października 1954),
– Prudnik (6 października 1954 – 29 października 1955),
– Komańcza (29 października 1955 – 26 października 1956).

    Nie wiedział, co się z nim stanie. Co Mu zrobią… Czy się następnego dnia obudzi… Gdzie jest Bóg? Gdzie Matka Boża? W trudnościach najbliżej Ciebie. Tylko tego nie widzisz 🙁 Prymas się bał. Ty też się boisz, co to będzie. Zrób to co Prymas:

    Prymasowską drogą na Kalwarię było uwięzienie. I to wtedy doszło do najważniejszego wydarzenia w relacji prymasa z Matką Bożą. 8 grudnia 1953 roku w Stoczku Warmińskim, po trzech tygodniach przygotowań prowadzonych według wskazań św. Ludwika Grignion de Montforta, kard. Wyszyński złożył akt osobistego oddania się w niewolę Matce Bożej. To był duchowy akt wynikający z miłości i oddający się w niewolę miłości. Miał on wielorakie konsekwencje. I osobiste, i dla Kościoła w Polsce prowadzonego przez prymasa. W teraźniejszości i przyszłości. Najważniejsze było to, że kard. Wyszyński w tamtym momencie, 8 grudnia 1953 roku, po ludzku przestał się lękać. Po niemal ćwierćwieczu napisał, że od tej pory przestał myśleć o tym, co z nim się stanie. „Określiłem zadania »na dziś«, a o jutrze niech myśli Matka Służebnica niewolników”.

!!!!PROPOZYCJA DLA CIEBIEwww.oddanie33.pl/33dni-z-Kardynalem-Wyszynskim-Matka-Czacka
Wiem, że nigdy nie będzie odpowiedni czas na to 😉 Ale jestem pewny, że jak się odważysz, po tych 33 dniach będzie inaczej 🙂 Królowo Maryjo i bł. Prymasie pomóżcie, aby odprawić te 33 dni oddania.

     5)  NIE BYŁOBY PAPIEŻA POLAKA, „GDYBY NIE było twojej wiary nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, twojej heroicznej nadziei, twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła” – powiedział Jan Paweł II 23 października 1978 r. w czasie audiencji dla Polaków o Prymasie Wyszyński. Prymas był wzorem dla kardynała Wojtyły. Nawzajem się wspierali w tak trudnych czasach dla Kościoła i Polski.

      Po wyborze na papieża, św. Jan Paweł II powiedział: „Nigdy bym wyboru na papieża nie przyjął bez zdania prymasa, bo nie zostawiłbym go tam samego w wojującym komunizmie.” Prymas powiedział do kardynała Karola Wojtyły: ”jak się wybór dokona, proszę przyjąć!” – i kardynał z szacunku do Prymasa przyjął wybór. Św. Jan Paweł II przez wiele lat uczył się od Prymasa jak być biskupem. 

      Z tej migawki możesz zauważyć jeszcze jedną bardzo cenną rzecz. Bóg zawsze kogoś Ci podeśle 😉 Nie będziesz szedł sam 🙂 

     6) Papież po ataku zamachowca Alego Agcy trafił do kliniki Gamelli. W tym czasie w kiepskim stanie zdrowotnym był już Prymas. Wierni z całej Polski modlili się za zdrowie wielkiego kardynała. On jednak zdecydował się nagrać specjalny apel do mieszkańców Warszawy. Trudno o bardziej poruszający gest.

 – Odtąd wszystkie modlitwy, które zanosiliście mojej intencji, proszę skierować w intencji Ojca Świętego, za jego zdrowie i życie. Niech Pan go nam zachowa, niech sprawi, aby długie jeszcze lata mógł służyć Kościołowi powszechnemu i kulturze światowej w duchu Ewangelii – prosił Stefan Wyszyński, który zmarł 15 dni do zamachu na Jana Pawła II. Tuż przed śmiercią prymas ostatni raz porozmawiał telefonicznie z papieżem.- Jan Paweł II pobłogosławił ręce i usta kard. Wyszyńskiego. Żegnając się z nim, Ojciec Święty powiedział: „Całuję twoje ręce”, z kolej kardynał Wyszyński odrzekł: „Całuję twoje stopy. Między nami jest Matka Najświętsza. Cała nadzieja jest w Niej”.

Beate Stephane Cardinalis Wyszyński, ora pro nobis.

***

2. TEMAT: Z FERRARI NA MULTIPLE.
     Pewne zasady, sposoby postępowania, myślenia wykorzystujesz w jakiejś dziedzinie życia. Ale z niewyjaśnionych przyczyn nie korzystasz z nich w innym obszarze. Zmieńmy to 🙂

     Pamiętasz jak zmieniałeś auto na lepsze? A miałeś taki przypadek, że już miałeś ten lepsiejszy samochód i z jakiegoś powodu musiałeś ponownie po pewnym czasie jeździć „gorszym”? Jest to ciekawe doznanie. Przyzwyczaiłeś się do wyższego standardu. I potem, gdy jest zmiana na gorsze, mocno to odczuwasz.

     Podobnie może być np. z jedzeniem. Kiedy zacząłeś jadać w różnych częściach świata, jadłeś w wielu restauracjach albo masz świetnie gotującą żonę to widzisz ogromną różnicę, kiedy jesz coś słabszej jakości. Możliwe, że nawet nie chcesz tego jeść w ogóle, bo masz PORÓWNANIE.

     Albo gdy ileś lat temu oglądałeś kabarety i bardzo Cię bawiły. A dziś jesteś zażenowany, gdy spojrzysz na chwilę na to. Oprócz poziomu kabaretów, wpływ ma to, że TY jesteś inny. Wszedłeś na wyższy level i z tego powodu, już Cię to nie bawi i nie chcesz tego oglądać.

     Jak to można wykorzystać na swoją korzyść? Jeżeli wiesz, że coś jest dobre, ale ciężko Ci się do tego zabrać to SKORZYSTAJ Z BYCIA W WYŻSZYM STANDARDZIE ŻYCIA. Bądź tam jak najdłużej wytrzymasz, a dzięki temu stopniowo zaadaptujesz się do tego nowego stanu. I nie będzie już potrafił być na niższym poziomie, bo będziesz widział różnicę.

Co się wydarzyło po męczeńskiej śmierci Karola Lwangi i Towarzyszy w Ugandzie?

Co mówił kapucyn, brat Feliks z NIkozji, gdy mu odmawiano jałmużny?
Odp. jak zawsze podkreślona w kalendarzu świętych lub napisana na czerwono.

    Przykład z mojego podwórka. Zostaliśmy okradnięci z pieśni łaciński, chorału gregoriańskiego. Jest to na wielką szkodę duchową dla każdego wierzącego. Bogu dziękować, że są youtuby i można słuchać. Wiem, że słuchanie tego jest bardzo dobre dla mojej duszy. Ale wiadomo, jest to też trochę wymagające i po dłuższym czasie męczy. A do tego ciągnie do bardziej światowych nut.

     Jednakże, im dłużej słucham łacińskich pieśni to kiedy już mam dość 😀 I uruchamiam jakieś piosenki z tego świata. To, kiedy słyszę je, stwierdzam, że wolę nic nie słuchać albo wrócić do pieśni łacińskich, które przed chwilą wyłączyłem, bo juz mnie trochę zmęczyły. 

    Im dłużej będziesz obcował ze sprawami duchowymi, zwłaszcza adoracją Najświętszego Sakramentu, pieśniami łacińskimi, pobożnymi książkami świętych to tym bardziej po pewnym czasie będziesz widział jak to co proponuje świat jest płytkie.

     Oczywiście trudno jest wytrwać w sprawach duchowych, bo ciągnie do tego co łatwiejsze i przyjemniejsze, a co jest w świecie. Trzeba trochę się przymusić i wytrzymać. Bp Dajczak brał zawsze budzik na adorację Najświętszego Sakramentu i go nastawiał. Wychodzil dopiero wtedy, kiedy zadzwonił. Robił to po to, aby gdy będzie chciał wyjść, bo już nie może wytrzymać, nadal był. 

     WALKA DUCHOWA TRWA o TWOJĄ DUSZĘ. Dlatego oprócz takiego czegoś jak znudzenie wynikające z powtarzalnego bodźca, dochodzi coś albo ktoś więcej, czyli DIABEŁ, który nie chce, abyś zasmakował niebiańskich potraw, bo będzie miał z Tobą większe kłopoty.

 ***

3. TEMAT: BĄDŹ WOLA MOJA JAKO W STRZEGOMIU TAK I NA NIEBIE.
      Miał być inny temat 😀 ale nie mogłem sobie przypomnieć, co chciałem tu umieścić ;/ Mogłem gdzieś zapisać i znowu nie zapisałem i jest zonk ;/ A może tak miało być? hmmm

      Zatem pociągniemy temat sprzed tygodnia dotyczący tego, dlaczego Bóg nie spełnia mojej prośby. Ponownie skorzystajmy z komentarza arcybiskupa Fultona Sheena.

     „Człowiek myślący wyłącznie o sobie odmawia jedynie modlitwy prośby; myślący o bliźnich odmawia modlitwę wstawienniczą; myślący jedynie o umiłowaniu Boga i o służeniu Mu odmawia modlitwy poddania się woli Bożej – tak się modlą święci. Dla większości ludzi cena za taką modlitwę jest zbyt wysoka, ponieważ wymaga odsunięcia od siebie swojego ego”. Jak się modlę, pokazuje jakim jestem czlowiekiem, jakie mam serce.

      „Wiele dusz chce, aby Bóg spełniał ich wolę; przedstawiają Mu konkretne plany i proszą Go, aby natychmiast i bez jakiejkolwiek zmiany je zatwierdził. Zmieniają prośbę z modlitwy Ojcze nasz na „Bądź wola moja na ziemi”. Bardzo trudno Przedwiecznemu ofiarować siebie tym, którzy są zainteresowani wyłącznie doczesnością. Dusza, która żyje na poziomie ego, czyli na poziomie „ja”, i odmawia wzniesienia się na poziom Boski, przypomina jajko przechowywane stale w miejscu zbyt zimnym, by mogło dojść do wylęgu, przez co nigdy nie zostanie ono wezwane do życia na zewnątrz skorupki, do przekroczenia etapu swego niedokończonego rozwoju.” Prawdziwa wiara polega na chęci wypełniania najlepszego planu, czyli Planu Boga, a nie mojego. 

     „Każde „ja” jest zaledwie zarodkiem tego, kim człowiek ma się stać. Pan słucha nas o wiele uważniej, niż nam się wydaje. To my powinniśmy pilniej Go słuchać. Ludzie często się skarżą, że Bóg nie wysłuchuje ich modlitw, a pewnie nie poczekali na Jego odpowiedź”Bądź cierpliwy i oczekuj Bożego działania. Gdy przeczytałem fragment dotyczący tego, że Pan Bóg słucha nas o wiele uważniej, niż nam się wydaje. Przypomniało mi się pewne prawdziwe wydarzenie. Pewień młody chłopak (imienia celowo nie podam) od kilku lat żył w związku niesakramentalnym. A, że zależało mu na Bogu, czuł się z tym źle. Z jednej strony jest z kobietą, którą kocha a z drugiej, chciałby przystępować do Komunii św. i nie może. Co zatem zrobił? Szczerze pomodlił się mówiąc: Boże pomóż mi, abym mógł znowu przystępować do Komunii św. Co się po pewnym czasie wydarzyło? Ta kobieta rzuciła tego chłopaka. Chłopak trochę się załamał i potem długi czas to przeżywał. Ale dzięki temu mógł znowu przyjąć Komunię św. Po kilku latach zaakceptował to, że ta dziewczyna jednak nie była dla niego, choć początkowo uważał inaczej. 

***

DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEN: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)

***
Bardzo niedoceniony i zapomniany, a tak bardzo ukochał Matkę Bożą, Kościół Katolicki i Polskę 

28 maja NIEDZIELA: bł. Stefan kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, 1901-1981. 

Święty German z Paryża, biskup, VI w. Na terenie diecezji podjął działalność charytatywną i reformatorską. Założył opactwo Świętego Krzyża i św. Wincentego z Saragossy. Pochowano go w ufundowanym przez niego opactwie, które w VIII w. zostało nazwane Saint-Germain-des-Prés. Taką samą nazwę przyjęła dzielnica Paryża, która z czasem wyrosła wokół klasztoru. Jest patronem więźniów i muzyków. Wzywany w obronie przed ogniem i gorączką.

Święta Maria Anna od Pana Jezusa z Paredes, dziewica, Ekwador, XVII w. Bardzo wcześnieŚwięta Maria Anna od Pana Jezusa z Paredes straciła rodziców. W wieku lat siedmiu dopuszczono ją do pierwszej Komunii św. Było to wówczas czymś wyjątkowym. Wyjątkową jednak była też jej wczesna i bardzo intensywnie rozwijająca się pobożność. Patrząc na nią, bliscy nalegali, aby wstąpiła do zakonu. Na miejscu do wyboru miała dominikanki i franciszkanki. Skłaniała się ku franciszkankom, ale w ostatniej chwili cofnęła się przed decyzją i pozostała u siostry. W jej domu urządziła sobie małą celę i w niej wiodła odtąd życie na modłę klasztorną. Dużo się modliła, surowo pościła, usługiwała rodzinie, zajmowała się nieszczęśliwymi, leczyła chorych, godziła małżeństwa, pocieszała biedotę indiańską. Niektóre z jej uczynków miłosierdzia miały charakter cudów.

Nie ominęły jej cierpienia, które zapewne po części wypływały ze stosowanych przez nią umartwień. Gdy w 1645 r. Quito nawiedziło najpierw trzęsienie ziemi, a potem epidemia, ofiarowała się za jego mieszkańców. Zmarła w dwa miesiące później, w dniu 26 maja 1647 r. Już wówczas nazwano ją „lilią Quito”. 

Błogosławiony Lanfranck, biskup, XI w, Italia. Pragnąc jednak życia doskonalszego, z Włoch udał się do Francji, gdzie wstąpił do benedyktynów.  W roku 1067 papież Aleksander II mianował go biskupem w Rouen. Zdołał się jednak w swojej pokorze wymówić z tego urzędu. Jednak król angielski, Wilhelm, do którego należała wówczas północna Francja (Normandia), zaproponował Lanfrancka na stolicę prymasów Anglii. Rzym się zgodził. Trudniej jednak było o zgodę samego zainteresowanego. By jednak nie komplikować sprawy, ofiarowaną sobie godność wreszcie przyjął (1070).

Jego rządy nie były łatwe.  Jako duszpasterz Lanfranck wyróżnił się tym, że rozbudował katedrę i przyległy do niej klasztor benedyktyński. Zreformował życie kleru diecezjalnego i zakonnego, wprowadził karność kościelną. W tym celu zreformował ustawodawstwo kościelne w Anglii.

Zostawił po sobie szereg pism. Wśród nich wyróżnia się rozprawa przeciwko Berengariuszowi w obronie realnej obecności Pana Jezusa w Eucharystii. Napisał także piękne i głębokie w treści komentarze do psalmów. O jego prawniczej wiedzy świadczą wydane przez niego dekrety odnośnie do życia kapłanów diecezjalnych i zakonnych oraz pisma dotyczące reformy Kościoła. Zostawił cenną księgę o sakramencie pokuty, gdzie jest również mowa o tajemnicy spowiedzi. Wreszcie dla historyków najcenniejsze są jego listy, z których można prześledzić rozgrywające się wtedy w Anglii i w świecie chrześcijańskim wypadki.

***

29 maja PONIEDZIAŁEK: NMP, MATKI KOŚCIOŁA, PONIEDZIAŁEK PO ZESŁANIU DUCHA ŚWIĘTEGO.
Pan Jezus wisząc na krzyżu dał w opiekę swojemu uczniowi Maryję: „Oto Matka Twoja”. To był gest oddania całego Kościoła i każdego z nas pod opiekę Maryi. Odtąd możesz nazywać Maryję swoją Mamą. 

Święta Urszula Ledóchowska, urszulanka, 1865-1939. Urodziła się koło Wiednia. Była rodzoną siostrą bł. Marii Teresy Ledóchowskiej, powszechnie nazywanej matką czarnej Afryki, założycielki sióstr klawerianek.  W roku ukończenia nauki przybyła wraz z rodziną do nabytego przez ojca majątku w Lipnicy Murowanej koło Bochni.

Wyróżniała się gorliwością w modlitwie i umartwieniach. Swoje powołanie do wychowania młodzieży i opieki nad nią odkryła jeszcze w nowicjacie. Objęła w Petersburgu kierownictwo zaniedbanego polskiego internatu i liceum św. Katarzyny. Następnie s. Urszula przeniosła się do Finlandii, gdzie otworzyła gimnazjum dla dziewcząt. Podczas I wojny światowej apostołowała w krajach skandynawskich, wygłaszając odczyty o Polsce, organizowała pomoc dla osieroconych polskich dzieci. Jednocześnie nie zaniedbywała swego zgromadzenia – rozrastał się nowicjat i dom zakonny w Szwecji. Pod koniec wojny przeniosła go do Danii, gdzie założyła również szkołę i dom opieki dla dzieci polskich.

W roku 1920 Urszula wróciła do Polski. Założyła zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, zwane urszulankami szarymi. Całe życie s. Urszuli było ofiarną służbą Bogu, ludziom, Kościołowi i ojczyźnie. Wiele podróżowała, wizytowała poszczególne domy, kształtowała w siostrach ducha ewangelicznej radosnej służby. „Naszą polityką jest miłość. I dla tej polityki jesteśmy gotowe poświęcić nasze siły, nasz czas i nasze życie” – powtarzała często.

Założone przez św. Urszulę Ledóchowską zgromadzenie Urszulanek Serca Jezusa Konającego realizuje swe zadania apostolskie przede wszystkim w dziedzinie wychowania i nauczania dzieci i młodzieży oraz służąc potrzebującym i pokrzywdzonym. Siostry prowadzą kilkadziesiąt dzieł w Polsce, kilkanaście we Włoszech i pojedyncze w 12 innych krajach. Ze zgromadzeniem zaprzyjaźniony był św. Jan Paweł II, który jako biskup krakowski spędzał nieliczne wolne chwile w gościnnym domu sióstr na Jaszczurówce w Zakopanem. Także będąc w Warszawie nocował często w domu zgromadzenia na Wiślanej. Tam spędził swoją ostatnią noc przed wylotem do Rzymu na konklawe w październiku 1978 r. Już jako papież odwiedzał domy urszulanek w Rzymie (1986 r.), w Zakopanem (1997 r.) i w Warszawie (1999 r.).

DZIĘKUJĘ OJCZE JÓZEFIE

Błogosławiony Józef Kowalski, salezjanin i męczennik, 1911-1942. Jako dziecko był chorowity, zdrowie zawdzięczał Matce Bożej, pod której opiekę został ofiarowany przez rodziców. Ucząc się grał na skrzypcach i w orkiestrze dętej, śpiewał w chórze, występował jako aktor w teatrzyku szkolnym.

Rozpoczął kurs księgowości. Angażował się w pracę duszpasterską w parafii św. Stanisława Kostki na Dębnikach. Głosił kazania i konferencje, spowiadał, prowadził chór młodzieży męskiej, uczył kleryków śpiewu gregoriańskiego, organizował spotkania religijne i sportowe dla zaniedbanych chłopców.

23 maja 1941 r. został aresztowany przez Niemców wraz z 11 innym salezjanami.Błogosławiony Józef Kowalski Zawieziono ich do więzienia na Montelupich w Krakowie, skąd po trwających miesiąc torturach 26 czerwca 1941 r. przetransportowano ich do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Józef otrzymał obozowy numer 17350.

Według świadków ksiądz Józef zachował w obozie godność człowieka i kapłana, pomagał innym – choć był za to bity. Jako sumienny kapłan, mimo surowego zakazu, rozgrzeszał konających, dodawał otuchy zrezygnowanym, pocieszał załamanychW tajemnicy przed obozowymi władzami, na strychach lub w piwnicy bloku nr 25, odprawiał Msze św. i przewodniczył modlitwom. Roznosił po blokach Komunię świętą dla tych więźniów, którzy nie mogli osobiście uczestniczyć. Wraz z o. Maksymilianem Kolbe organizował nabożeństwa maryjne.

31 maja 1942 r. część księży wywieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Józefa z tej grupy wykluczono. Stało się tak, ponieważ Józef nie odrzucił i nie podeptał mimo rozkazu różańca, który podczas kąpieli przed transportem trzymał w dłoni. Za karę wcielono go do kompanii karnej, gdzie doznał kolejnych szykan i upokorzeń.

3 lipca 1942 r. podczas kopania rowu kapo znęcali się nad Józefem. Dla rozrywki zrzucili go z nasypu do głębokiego, bagnistego dołu. Po chwili wyciągnęli go, od stóp do głowy ubrudzonego lepkim błotem, i bijąc kijami zagnali pod dużą beczkę, na którą jeden z kapo nakazał mu wejść i wygłosić z niej kazanie. Józef na beczce uklęknął, uczynił znak krzyża i zaczął po kolei odmawiać modlitwy.

Następnego dnia, 4 lipca 1942 r., został skatowany, a potem utopiony w beczce z fekaliami. Jego ciało spalono w krematorium. 

Najpierw dominikanka, potem karmelitanka

Błogosławiona Eliasza od św. Klemensa, karmelitanka, 1901- Italia. Gdy Teodora miała 5 lat, ujrzała we śnie piękną Panią, która przechadzała się wśród kwiatów, a potem w promieniach światła. Wtedy właśnie postanowiła obrać życie zakonne. W 1911 r., w przeddzień przyjęcia I Komunii Świętej, we śnie ukazała się jej św. Teresa od Dzieciątka Jezus i powiedziała: „Będziesz zakonnicą jak ja”.

Zaczęła się uczyć szycia i haftu i wstąpiła do stowarzyszenia bł. Imeldy Lambertini, dominikańskiej oblatki o szczególnym nabożeństwie do Najświętszego Sakramentu, a następnie do „Armii Anielskiej” św. Tomasza z Akwinu. Dzięki kierownictwu dominikanina o. Pietra Fiorilla skrystalizowało się wówczas powołanie Teodory. Za jego radą 20 kwietnia 1914 r. wstąpiła do trzeciego zakonu dominikańskiego, przyjmując imię Agnieszka, a po uzyskaniu dyspensy, o którą musiała prosić ze względu na zbyt młody wiek, 14 maja 1915 r. złożyła śluby zakonne.

W trudnym okresie I wojny światowej (1914-1918) poświęcała się m.in. pracy katechetycznej. Pod koniec 1917 r. nawiązała kontakt z jezuitą o. Sergiem Di Gioią, który został jej spowiednikiem. Doradził on jej wybór zakonu karmelitańskiego. W grudniu 1918 r. odwiedziła klasztor św. Józefa w Bari, by przyjrzeć się życiu tamtejszych mniszek.

8 kwietnia 1920 r. Teodora wstąpiła do Karmelu św. Józefa w Bari. 24 listopada otrzymała habit karmelitański i nowe imię: siostra Eliasza od św. Klemensa. 

Już w pierwszych miesiącach nowicjatu musiała walczyć z trudnościami. Kiedy na wiosnę 1923 r. matka przeorysza wyznaczyła s. Eliaszę do pracy w szkole hafciarstwa przy karmelu, kierowniczka szkoły, osoba apodyktyczna i surowa, negatywnie oceniała zakonnicę. Zarzucała jej, że zbyt łagodnie i serdecznie traktuje uczennice, i doprowadziła do tego, że po roku usunięto ją z zakładu. Podjęła wówczas pracę w zakrystii. Sumiennie wypełniała swoje obowiązki. Wiele czasu spędzała na haftowaniu.

W styczniu 1927 r. s. Eliasza ciężko zachorowała, cierpiała na częste i silne bóle głowy. Nigdy się nie skarżyła, dzielnie znosiła wszelkie cierpienia. 

Święty Paweł VI, papież, 1897-1978. Wielką nowością pontyfikatu Pawła VI były jego pielgrzymki. Niektórzy jego poprzednicy podróżowali po Państwie Kościelnym, Półwyspie Apenińskim lub do Francji. Dopiero Paweł VI odbył w latach 1964-1970 dziewięć podróży do prawie 20 państw. Pierwszą wizytę złożył w dniach 4-6 stycznia 1964 r. w Ziemi Świętej: w Izraelu i Jordanii.

***

30 MAJA WTOREK: Jan Sarkander, prezbiter i męczennik, 1576-1620 . Ojciec ze Śląska Cieszyńskiego, mama z Moraw. Kiedy miał 12 lat, stracił ojca (1589) i cały trud utrzymania rodziny spadł na matkę.

Studia uniwersyteckie uwieńczył stopniem doktora. Prawdopodobnie decyzję o wstąpieniu do stanu duchownego podjął po śmierci narzeczonej, Anny Płaheckiej. Przyjął święcenia kapłańskie w wieku 33 lat.

Został aresztowany pod zarzutem udzielania bratu, Mikołajowi, pomocy w ucieczce z więzienia. W więzieniu w Kromieryżu Jan spędził 8 miesięcy. Po uwolnieniu wędrował po różnych parafiach jako wikariusz, wreszcie w roku 1616 został mianowany proboszczem w Holeszowie, oddalonym 10 km od Ołomuńca.

Znany był jako niezłomny obrońca wiary. Gorliwy proboszcz z pomocą nie mniej gorliwych jezuitów zabrał się do odzyskania utraconych owieczek. W ciągu jednego roku zdołał przywrócić Kościołowi katolickiemuŚwięty Jan Sarkander 250 odstępców. To ściągnęło na niego prześladowania ze strony husytów i protestantów. Doszło do tego, że urządzano na niego zamachy. Przez pewien czas nie mógł nawet odprawiać Mszy świętej, musiał się ukrywać.

Kiedy w 1618 r. wybuchła wojna trzydziestoletnia, przynaglony przez swoich parafian opuścił Holeszów. Jako pielgrzym udał się do Częstochowy. Spędził tam miesiąc. Kiedy wracał, w Rybniku dowiedział się, że luteranie zajęli kościół w Holeszowie. Udał się przeto do Krakowa, gdzie zamieszkał w jednym z klasztorów. Ponieważ nie przyjęto jego rezygnacji z urzędu proboszcza, wrócił na swoją placówkę.

W 1620 r. uchronił miasto przed grabieżą i spaleniem, wychodząc procesjonalnie naprzeciw nadciągającym wojskom lisowczyków (była to lekka jazda polska, która nie otrzymywała żołdu, a utrzymywała się z łupów wojennych). Posądzony przez protestantów o ich sprowadzenie, 13 lutego 1620 r. został aresztowany i uwięziony; był okrutnie torturowany. Wśród obelżywych słów usiłowano wymusić na proboszczu przyznanie się do zdrady stanu i narodu przez sprowadzenie najeźdźców. Chciano w ten sposób ukuć powód do powszechnego prześladowania katolików.

Kiedy zaś kapłan nie chciał się przyznać do winy, której nie popełnił, zastosowano wobec niego tortury. Wyciągnięto go „na skrzypcach”, tak że pękały na nim ścięgna, a kości wychodziły ze stawów. Potem zaczęto mu palić piersi zapalonymi pochodniami. Po czwartym przesłuchaniu (17 lutego) zarzucono mu wprost, że spowiadał się u niego wielkorządca Moraw, dlatego Jan powinien powiedzieć, jakie tajemnice mu on zawierzyłPonieważ męczennik stanowczo odmówił, ponownie zaczęto rozciągać jego ciało, przypalać ogniem, głowę ściskać żelazną obręczą, do nóg przywiązywać kamień, by mięśnie i ścięgna naciągnąć aż do zerwania.

Co pewien czas zdejmowano ofiarę i grożono nowymi katuszami, byle zmusić ją do obciążających zeznań. Kiedy odniesiono kapłana do więzienia, był już tylko na pół żywy. Miał jednak zdumiewająco odporny organizm. W więzieniu męczył się jeszcze miesiąc; oddał Bogu ducha 17 marca 1620 roku wskutek odniesionych obrażeń.

Dopiero po 7 dniach udało się katolikom wydobyć ciało Męczennika z więzienia. Ubrano je w szaty liturgiczne i urządzono pogrzeb. Protestanci jednak rozbili pochód. Po długich zabiegach udało się uzyskać zezwolenie na pochowanie Jana Sarkandra w kościele Najświętszej Maryi Panny w Ołomuńcu, w kaplicy św. Wawrzyńca. Do grobu zaczęły napływać pielgrzymki.

Po upływie 100 lat kardynał Wolfgang Schrattenbach rozpoczął proces kanoniczny ks. Jana. Jego ciało znaleziono wówczas w takim samym stanie, w jakim zostało pochowane. Grób Męczennika nawiedzili m.in.: król Jan III Sobieski, cesarz Karol VI i Franciszek I oraz cesarzowa Maria Teresa. Z chwilą rozpoczęcia procesu kościelnego przy jego grobie było już ok. 1200 złożonych darów wotywnychBył czczony jako patron dobrej spowiedzi i tajemnicy spowiedzi. Św. Jan Paweł II kanonizował go 21 maja 1995 r. w Ołomuńcu w Czechach – mieście męczeńskiej śmierci Jana. Następnego dnia papież odprawił Mszę dziękczynną za kanonizację w Skoczowie, miejscu urodzenia Świętego.

Święta Joanna d’Arc, dziewica, męczennica 1411 (1412)-1431, Francja.  Rodziców nie było stać na kształcenie dziecka. Dlatego Joanna była analfabetką. Tym większy podziw budzi rola, jaką odegrała w historii Francji. Bulla beatyfikacyjna nazywa ją i jej życie „jednym cudem”.

Od 13. roku życia towarzyszyły jej „głosy” i wizje, w których słyszała nadprzyrodzone głosy, wezwania, nakazy; jawili się jej św. Michał Archanioł, św. Katarzyna męczennica i św. Małgorzata męczennica; od nich Joanna dowiedziała się o tragicznej sytuacji swojej ojczyzny i o swojej misji.

Podjęła dzieło wyzwolenia Francji zajętej przez wojska angielskie. Ogarnięta wiarą, że jest wolą Bożą, by to ona właśnie stanęła na czele narodu i by w jego imieniu poprowadziła wyzwoleńczą wojnę aż do zwycięstwa, przekonała o swojej misji najpierw wuja, Duranta Laxarta. Z nim udała się do komendanta pobliskiego garnizonu w Vaucouleurs. Mieszkańcy tego miasta zebrali pieniądze i zakupili dla niej męską zbroję, oręż i konia. Pod naciskiem opinii mieszkańców dowódca oddał do dyspozycji dziewczęcia swój oddział. Sam też odprowadził Joannę do króla Karola VII, który wówczas przebywał w Chinou. Dziewczę spotkało się na dworze królewskim z jawnym niedowierzaniem.

Po poddaniu Joanny i jej widzeń badaniom duchownych z Poitiers, dziewczynieŚwięta Joanna d'Arc podarowano zbroję, sztandar z wezwaniem „Jezus i Maryja” i pozwolono jej wyruszyć z kilkutysięcznym oddziałem naprzeciw nieprzyjaciela. W maju 1429 r. w trakcie bitwy o Orlean Joanna (odtąd nazywana także Dziewicą Orleańską) zagrzewała swoich rodaków do walki i przełamała losy prowadzonej wojny. Po tej bitwie w ciągu tygodnia Anglicy opuścili całą dolinę Loary.

Joanna stanęła u szczytu sławy. Zwracano się do niej z prośbami i pismami, król chciał ją podnieść do stanu szlacheckiego i bogato obdarować. Joanna pozostała jednak prostą dziewczyną. Wyrzekając się bogactwa i honorów, prosiła tylko o jedną nagrodę: aby mieszkańcy jej wioski zostali zwolnieni od podatku.

Nie umiejąc sobie wytłumaczyć jej misji, oskarżono ją o zmowę z diabłem. Jej wizje, głosy, objawienia uznano za opętanie szatańskie. Użycie zaś przez nią wojskowego stroju męskiego uznano za urągające przyzwoitości chrześcijańskiej. Skazano ją na śmierć pod zarzutem czarów i herezji. Jej głosy i objawienia uznano za fałszywe.  Oddana w ręce władzy świeckiej, została skazana i spalona na stosie 30 maja 1431 r.

Wyrok wkrótce zakwestionowano. Pod naciskiem opinii publicznej Karol VII ustanowił w 1452 r. komisję, która przeprowadziła proces rehabilitacyjny. Także papież Kalikst III wydał polecenie zbadania przeprowadzonego procesu. 7 lipca 1456 r. Rzym wydał wyrok uniewinniający Joannę oraz określił przeprowadzony proces w Rouen jako sprzeczny z prawem.

Św. Joanna jest patronką Francji, Orleanu, a także telegrafu i transmisji radiowych. Historia św. Joanny d’Arc inspirowała wielu twórców m.in. Szekspira, George’a Bernarda Shaw’a, Friedricha Schillera, Marka Twaina, Paula Claudela, Jeana Anouilha, Bertolda Brechta. Jan Matejko namalował obraz „Dziewica Orleańska (Wjazd Joanny d’Arc do Reims)”, większy niż słynna „Bitwa pod Grunwaldem”. 

Święta Zdzisława Czeska, 1215-1252 . Bóg obdarzył małżonków czworgiem dzieci, które Zdzisława wzorowo wychowała. Wraz z mężem troszczyła się o ewangelizację okolicznych ziem, na których Kościół był jeszcze słabo zakorzeniony. Nawiązała współpracę z dominikanami i ufundowała dwa konwenty: w Jabłonnem, koło Lemberku, i w Turnowie. Była tercjarką dominikańską i gorliwą uczennicą św. Dominika, oddaną modlitwie i ludziom. Słynęła jako opiekunka ubogich i uzdrowicielka. Kroniki klasztorne przypisują jej wstawiennictwu liczne cudowne uzdrowienia.
Episkopat czeski stawia ją jako wzór dla młodych małżeństw i matek. 

Święta ZdzisławaŚw. Zdzisława wyróżniała się nadzwyczajną zdolnością do poświęcania się innym. Świadczy o tym przede wszystkim jej postępowanie w rodzinie, w której była – zgodnie ze słowami mojego czcigodnego poprzednika Pawła VI – „przykładem małżeńskiej wierności, protektorką życia duchowego rodziny i uczciwości w obyczajach”.

Potwierdza to również jej wielkoduszne zaangażowanie na polu dobroczynności i opieki nad potrzebującymi, zwłaszcza obłożnie chorymi, którymi zajmowała się z wielką troskliwością i czułością.

Żyjąc intensywnie duchowością trzeciego zakonu dominikańskiego, potrafiła uczynić z samej siebie dar, zgodnie ze słowami Jezusa: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20, 35). Oto sekret wielkiej sympatii, jaką budziła jej postać już za życia, a także po śmierci i aż po dzień dzisiejszy. Jej przykład wydaje się niezwykle aktualny, zwłaszcza w odniesieniu do wartości rodziny, która – jak uczy św. Zdzisława – musi być otwarta na Boga, na dar życia i na potrzeby ubogich. Nasza święta jest znakomitym świadkiem „ewangelii rodziny” i „ewangelii życia”, którą Kościół głosi ze szczególnym zaangażowaniem.

Zdzisława jest patronką młodych małżeństw i matek. Obchodzący w dniach 29 stycznia, 28 listopada i 16 grudnia swoje imieniny mają tylko tę jedną patronkę. Różne daty, pod którymi wymieniane jest jej imię, to wynik różnych terminów obchodu ku jej czci. 

Święty Ferdynand III, król, XIII w. Hiszpania. Jego matka pochodziła z Kastylii i była siostrą św. Blanki, matki św. Ludwika IX, króla Francji. Po śmierci króla Kastylii, Henryka I (+ 1217),Święty Ferdynand III królową została matka Ferdynanda, Berengaria. Zrzekła się jednak tronu na rzecz syna. Tak więc Ferdynand został królem Kastylii, kiedy miał 19 lat. W 1217 r. odbyła się w Valladolid jego koronacja. W rządach wspierała go mądra matka.

Całe 30 lat panowania Ferdynand poświęcił walce z Arabami, okupującymi sporą część Hiszpanii. Uparcie i konsekwentnie zdobywał na nich miasta: Baezę, Jaen, Martos, Kordobę, Sewillę. Dlatego potomność nadała mu zaszczytny przydomek „zdobywcy Andaluzji”. Na wszystkich terenach zdobytych na Arabach stawiał kościoły i fundował klasztory. 

Obdarzony zdolnością rządzenia, przybrał sobie radę złożoną z dwunastu mężów zaufania. Wolał bowiem nie działać zbyt pochopnie. W Sewilli założył stolicę państwa. Położył wielkie zasługi w dziedzinie prawodawstwa hiszpańskiego. Zapoczątkował prace nad kodeksem, które ukończył jego syn, Alfons. Zapisał się chlubnie na polu nauki i sztuk pięknych, był hojny w zapisach na uniwersytety: w Salamance, w Walencji i w Valladolid. Był wzorem chrześcijańskiego męża stanu i rycerza: odważny, mądry, czysty w obyczajach, dla pokonanych – wspaniałomyślny.

Jak piękne było jego życie, tak nie mniej budująca była jego śmierć. W obecności grandów hiszpańskich przyjął Wiatyk i udzielił synowi-następcy błogosławieństwa. Przy odmawianiu Te Deum oddał Bogu ducha dnia 30 maja 1252 roku. 

Błogosławiona Marta Wiecka, szarytka, 1874-1904 . W rodzinie Marty na porządku dziennym były wspólna modlitwa, czytanie pobożnej lektury i dzielenie się treścią niedzielnych kazań. Kiedy tylko mogła, szła na Mszę św. do oddalonego o 12 km kościoła parafialnego w Skarszewach. Także w domu często poświęcała swój czas na modlitwę.

Żaden chory na jej oddziale nie umarł bez pojednania z Bogiem. Uśmiechnięta, pełna cierpliwości i niezwykłej dobroci, niosła ulgę nie tylko cierpiącemu ciału, ale zabiegała też o zdrowie ducha powierzonych jej chorych. Umiała znaleźć czas, by uczyć ich katechizmu i przygotowywać do sakramentów świętych; przykładała dużą wagę do wspólnej modlitwy. Bywało, że do kaplicy szpitalnej przychodziło około czterdziestu chorych, by wraz z nią uczestniczyć w Drodze Krzyżowej.

Pewien człowiek po wyjściu ze szpitala rozgłosił, że s. Marta jest w ciąży z jednym z pacjentów – studentem, krewnym proboszcza. Oskarżona musiała żyć pod brzemieniem plotek i złośliwości ze strony mieszkańców miasta. Stanowcza postawa przełożonej sprawiła jednak, że Marta pozostała w Bochni, aby okazała się jej niewinność. W tym czasie nie zaprzestała pełnienia normalnych obowiązków z tą samą co zawsze dobrocią i usłużnością. Mimo że wiele wycierpiała, potrafiła w ciszy znieść to posądzenie, zdając się całkowicie na Boga.

Mając zaledwie 30 lat, oddała życie za pracownika szpitala, ojca rodziny, którego zastąpiła przy dezynfekcji pomieszczenia po osobie chorej na tyfus. Zaraziwszy się tą chorobą, zmarła 30 maja 1904 roku w Śniatynie.

***

31 MAJA ŚRODA: Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny. Święto Nawiedzenia obchodzimy w okresie między uroczystościami Zwiastowania Pańskiego i narodzenia św. Jana Chrzciciela. W ten sposób wspominamy przede wszystkim spotkanie Mesjasza ze swoim poprzednikiem – Janem Chrzcicielem. Jest to także spotkanie dwóch matek. Dokładny opis Nawiedzenia zostawił nam św. Łukasz w swojej Ewangelii (Łk 1, 39-56). Według tradycji miało ono miejsce w Ain Karim, około 7 km na zachód od Jerozolimy, gdzie dwa kościoły upamiętniają dwa wydarzenia – radosne spotkanie matek (kościół nawiedzenia św. Elżbiety, położony na zboczu wzgórza za miastem) i narodzenie Jana Chrzciciela (kościół położony w samym mieście). Maryja prawdopodobnie odbywała całą drogę z Nazaretu do Ain Karim – czy jak chcą niektórzy bibliści może nawet do Hebronu – pieszo. Być może przyłączyła się do jakiejś pielgrzymki, idącej do Jerozolimy. Trudno bowiem przypuścić, aby szła sama w tak długą drogę, która mogła wynosić ok. 150 kilometrów. Pragnęła podzielić się ze swoją krewną wiadomością o Zwiastowaniu, jednocześnie gratulując jej tak długo oczekiwanego potomstwa.

Maryja po przybyciu dowiaduje się ze zdziwieniem, że Elżbieta już wszystko wie – tak dalece, że nawet zwraca się do niej słowami anioła: „Błogosławiona jesteś między niewiastami”. Elżbieta wyraża równocześnie uznanie dla Maryi, że zawierzyła słowom posłańca Bożego. Zadziwiająca jest pokora Maryi. Przychodzi z pomocą do swojej starszej krewnej, gdy ta będzie rodzić syna. Ale i Elżbieta zdobywa się na wielki akt pokory, kiedy Matkę Chrystusa wita słowami: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?”

Słowa Elżbiety przywołujemy zawsze, ilekroć odmawiamy Pozdrowienie Anielskie. Krewna Maryi powtórzyła część pozdrowienia Gabriela: „Błogosławiona jesteś między niewiastami”, wyraźnie czyniąc aluzję, że za sprawą Ducha Świętego została we wszystko wtajemniczona. Zaraz potem dodała własne słowa: „i błogosławiony jest owoc Twojego łona”. Wydarzenie to rozważamy jako jedną z radosnych tajemnic różańca.
Istnieją zakony żeńskie, które za główną patronkę obrały sobie Matkę Bożą w tej tajemnicy, co więcej, od tej tajemnicy otrzymały nawet swoją nazwę. Chodzi głównie o zakon wizytek, czyli sióstr nawiedzenia. Założył je w roku 1610 – wspólnie ze św. Joanną de Chantal – św. Franciszek Salezy.

Święta Kamila Baptysta Varano, klaryska, 1458-1524 . Miała zaledwie 8 lub 10 lat, kiedy pod wpływem kazania pewnego franciszkanina z pobliskiej Leonessy postanowiła ku czci męki i śmierci Pana Jezusa zadawać sobie w każdy piątek szczególne umartwienie. Postanowienie to potwierdziła następnie ślubem. Z biegiem lat tak bardzo zasmakowała w tej praktyce, że jej życie można by nazwać wiecznym piątkiem, bowiem stale z miłości do Ukrzyżowanego wyznaczała sobie pokutę.

Zamożnych rodziców stać było na wykształcenie córki. Marzyli także o odpowiednim dla niej małżeństwie. Kamila jednak, wbrew woli rodziców, wstąpiła do klasztoru klarysek w Urbino, który przeżywał wtedy swój renesans. Wyznała, że przyczyną obrania sobie tak surowego zakonu była nie obawa przed piekłem, ani nawet nadzieja nieba, ale by się jak najbardziej upodobnić do swojego niebieskiego Oblubieńca. Jak mówiła, chciała Mu oddać „miłość za miłość, zadośćuczynienie za zadośćuczynienie, krew za Krew, śmierć za śmierć”.

Prowadziła życie surowe i pełne wyrzeczeń. Doznała wielu cierpień wewnętrznych, oschłości ducha, opuszczenia i osamotnienia wewnętrznego, nocy ducha. Do tych cierpień doszły rodzinne: Cezar Borgia siłą zajął posiadłość książąt Varano i zamordował ojca i trzech braci Kamili. Kamila zniosła ten cios z poddaniem się woli Bożej, zdobywając się nawet na modlitwę za morderców. 

Zmarła podczas epidemii 31 maja 1524 r. Jej ciało złożono w kościele klarysek w Camerino, gdzie spoczywa do dziś. Zostawiła po sobie około dwudziestu utworów pisanych w języku łacińskim wierszem i piękną prozą, m.in. Życie duchowe, Instrukcja dla ucznia, Upominki Chrystusa, Traktat o czystości serca, Wizje św. Katarzyny Bolońskiej.

***

1 CZERWCA CZWARTEK: Święty Justyn, męczennik I-II w. Od młodości pasjonował się filozofią i problemami ogólnoludzkimi. Przebadał systemy Platona, Arystotelesa, Pitagorasa, epikurejczyków i modnych wówczas stoików. Jeszcze bardziej nurtowały go problemy religijne. W ten sposób zainteresował się judaizmem i chrześcijaństwem. Czytał Pismo św. i przyglądał się życiu chrześcijan. Badał ich naukę, obserwował ich obyczaje. Około roku 130 przyjął chrzest w Efezie. Stał się gorliwym wyznawcą. Justyn to najważniejszy apologeta chrześcijaństwa w II wieku.

W roku 135 spotkał się w Efezie z pewnym rabinem żydowskim, Tryfonem, i odbył z nim wielogodzinną dyskusję. Pamiątką tej rozmowy jest dzieło św. Justyna pod tytułem Dialog z Żydem Tryfonem.

W tym czasie Justyn wydał też dwie apologie. Pierwszą z nich skierował do Rzymian, drugą zaś – formalnie do senatu rzymskiego. Wykazywał w nich odważnie, jak mylne poglądy mieli poganie o chrześcijanach i obalał zarzuty, stawiane wyznawcom Chrystusa przez pogan. Była to niemała odwaga. Od 100 lat wiara w Chrystusa była na państwowym indeksie. Od czasów Nerona chrześcijanie byli uważani za głównego wroga cesarstwa; należało ich tępić wszelkimi dostępnymi środkami.

Warto podkreślić, że Justyn był człowiekiem świeckim, który wykorzystał swoją wiedzę dla obrony wiary chrześcijańskiej. Zginął ścięty mieczem.

Święty Inigo z Oña, opat, X-XI, Hiszpania. Inigo to germańska forma imienia Ignacy. Żył najpierw jako pustelnik. Potem wstąpił do benedyktynów w Pena, w Aragonii. Po jakimś czasie znów wrócił do eremu, a później został opatem w Ona. Stał się patronem chrzcielnym św. Ignacego Loyoli.

***

2 CZERWCA PIĄTEK:Najświętsza Maryja Panna Krzeszowska Matka Łaski Bożej. W Krzeszowie na Dolnym Śląsku znajduje się kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Zwany był Domus aurea (Złotym domem) ze względu na niesłychany przepych wnętrza. W jego powstawaniu uczestniczyli najwybitniejsi przedstawiciele sztuki śląskiej. Kościół zbudowano w latach 1728-1735. Jego wnętrze zdobi dekoracja malarska autorstwa Jerzego Wilhelma Neunhertza. Tworzy ona wielki cykl malowideł sklepiennych; ich tematyka została zaczerpnięta z biblijnych zapowiedzi proroka Izajasza, odnoszących się do Chrystusa. Wiele wątków na malowidłach odwołuje się także do wydarzeń z dziejów zakonu bernardynów, pierwszych opiekunów sanktuarium krzeszowskiego (1242-1292). Po nich opiekę nad opactwem krzeszowskim objęli cystersi.

W głównym ołtarzu kościoła znajduje się obraz Piotra Brandla, przedstawiający Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Szczególnym kultem otoczony jest także znajdujący się w ołtarzu wizerunek Matki Bożej Łaskawej. Zaginął on podczas wojen husyckich w wieku XV, a odnaleziony został 18 grudnia 1622 r. To wówczas z wielką siłą odrodził się jego kult. Na pamiątkę tego wydarzenia każdego roku 18 grudnia obchodzone jest Święto Światła.

Obraz Matki Bożej Łaskawej (Krzeszowskiej), Królowej SudetówObraz Matki Bożej Łaskawej, czczonej także jako Królowa Sudetów, znajduje się w Krzeszowie od XIII w. Ikona ta należy prawdopodobnie do najstarszych obrazów maryjnych w Europie. Według jednego z przekazów, pochodzi z Bizancjum. Mieli ją przywieźć rycerze uczestniczący w wyprawach krzyżowych. Najpierw trafiła do Rimini we Włoszech, następnie do Bawarii, w rodzinne strony św. Jadwigi. Przyszła żona Henryka Brodatego przywiozła ją na Dolny Śląsk w wianie ślubnym.

Pomiędzy 25 marca 1996 r. a 10 września 1997 r. na terenie diecezji legnickiej miała miejsce peregrynacja kopii wizerunku Madonny Krzeszowskiej. Obraz nawiedził wówczas ponad 500 kościołów i kaplic zakonnych. 2 czerwca 1997 r. papież św. Jan Paweł II dokonał koronacji słynnego wizerunku krzeszowskiego złotymi koronami. Powiedział wtedy:

Sanktuarium krzeszowskie ufundowała Anna, wdowa po Henryku Pobożnym, w rok po bitwie legnickiej. Już w wieku XIII przed obrazem Bogarodzicy gromadziły się rzesze pielgrzymów. I już wówczas nosiło ono nazwę Domus Gratiae Mariae. Rzeczywiście był to Dom Łaski hojnie rozdzielanej przez Bogurodzicę, do którego licznie przybywali pielgrzymi z różnych krajów, zwłaszcza Czesi, Niemcy, Serbołużyczanie i Polacy. Cieszymy się, że dziś także Boża Matka zgromadziła licznych pielgrzymów z tych po sąsiedzku żyjących narodów.

Niech ten znak włożenia koron na głowę Maryi i Dzieciątka Jezus będzie wyrazem naszej wdzięczności za dobrodziejstwa Boże, których tak wiele otrzymywali i stale otrzymują czciciele Maryi, spieszący do krzeszowskiego Domu Łaski. Niech będzie również znakiem zaproszenia Jezusa i Maryi do królowania w naszych sercach i w życiu naszego narodu. Abyśmy wszyscy stawali się świątynią Boga i mężnymi świadkami Jego miłości do ludzi.

Uroczysta intronizacja obrazu odbyła się w Krzeszowie 17 sierpnia 1997 r. Biskup legnicki ustanowił w Krzeszowie pierwsze sanktuarium na terenie diecezji, a w 1998 r. kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Krzeszowie został ogłoszony bazyliką mniejszą. Corocznie, 15 sierpnia, w dniu odpustu obraz jest wyjmowany z głównego ołtarza i niesiony w uroczystej procesji przez przedstawicieli kapłanów, ojców, matek, młodzieży męskiej i żeńskiej, górników i dzieci. Z kolei 2 czerwca obchodzi się uroczystość odpustową w rocznicę koronacji obrazu przez św. Jana Pawła II.

Różnymi tytułami chrześcijańska pobożność wzywała w ciągu wieków Matkę Bożą. Należy do nich określenie „Matka Łaski Bożej” lub inaczej Matka Boża Łaskawa. Pierwsze sformułowanie zaczerpnięte jest z litanii loretańskiej. Bezpośrednim sprawcą łaski Bożej jest Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel. Maryja jednak, tak jak jest Matką Chrystusa-Zbawiciela, sprawcy wszelkiej łaski, jest tym samym Matką Łaski Bożej.
Zarówno u boku pierwszego człowieka – Adama, jak i u boku Chrystusa pojawia się niewiasta: Ewa i Maryja. Jak Ewa współdziałała w grzechu pierworodnym, tak Maryja ma swój czynny udział w zbawczej działalności Syna; działalności, przez którą otrzymujemy „obfitość łaski i dar sprawiedliwości”.

Święci męczennicy Marcelin i Piotr, III-IV w. Marcelin był kapłanem,Święci Marcelin i Piotr Piotr miał święcenia niższe. Ponieśli śmierć w Rzymie podczas prześladowań za czasów Dioklecjana. Według św. Damazego, papieża – który w napisanym epitafium stwierdza, że dzięki nim został chrześcijaninem – kazano im wykopać grób, potem ścięto i wrzucono do grobu. Ich ciała odnalazła św. Lucyla i pochowała ze czcią.

Obaj męczennicy zażywali tak wielkiej czci, że cesarz Konstantyn I Wielki wystawił na ich grobie przy Via Labicana bazylikę.  Papież Wigiliusz imiona obu rzymskich męczenników umieścił w Kanonie Rzymskim.

Błogosławiony Sadok i jego Towarzysze, męczennicy sandomierscy, dominikanie, XIII w.
Sadok w towarzystwie trzech współbraci został wysłany przez św. Dominika Guzmana na Węgry do Lorch dla założenia tam nowej prowincji. Byłby to zatem pierwszy Polak, który znalazł się u boku św. Dominika i być może z jego rąk otrzymał dominikański habit.

Dominikańscy męczennicy z SandomierzaSadok był najpierw przeorem w Zagrzebiu. Przez wiele następnych lat głosił Ewangelię jako misjonarz na Węgrzech pogańskim Kumanom. W jakich okolicznościach znalazł się w Sandomierzu w charakterze przeora – nie wiemy. Być może był już podeszły wiekiem i sterany pracą.

W zimie 1259/1260? r. – podczas drugiego najazdu Tatarów na Polskę – najeźdźcy podstępem zdobyli Sandomierz. Zginęło wtedy wielu mieszkańców. Część z nich wraz z przeorem, Sadokiem, i 48 innymi dominikanami została wymordowana w kościele św. Jakuba, dokąd się schroniła. Klasztor został spalony i wymordowanych zostało 49 zakonników, kiedy śpiewali Salve Regina. Przed śmiercią Sadok przemówił do braci, by przygotować ich na śmierć. 

Kult męczenników sandomierskich rozpoczął się zaraz po ich śmierci. Wysłano do Rzymu dwóch kapłanów, którzy szczęśliwie uszli rzezi: Bozantę, dziekana sandomierskiego, i Wojciecha, kanonika.  Na pamiątkę Męczenników polscy dominikanie mają przywilej noszenia czerwonych pasów.

8 LAT STARAŃ. ZAWSZE DZIĘKOWAŁ

Święty Feliks z Nikozji, kapucyn, 1715-1787, Italia. Ojca nigdy nie poznał, bo urodził się niespełna miesiąc po jego śmierci. Matka musiała sama wychowywać troje dzieci. Żyli ubogo i pobożnie. Jak większość rówieśników nie chodził do szkoły. Jako dziecko zaczął pracować w warsztacie szewskim ojca.

Do Komunii i spowiedzi przystępował w każdą niedzielę, co w tamtych czasach było rzadkością. Miał szczególne nabożeństwo do Bogarodzicy i soboty poświęcone Jej czci spędzał na modlitwie i rozmyślaniu. W wieku 19 lat po raz pierwszy zgłosił się do kapucynów, ale nie został przyjęty do klasztoru. Po kilkukrotnych próbach, przyjęto go po ośmiu latach starań. Zawsze dziękował, gdy cokolwiek otrzymał, a gdy bywał szorstko odprawiany, mawiał: „Niech tak będzie – z miłości do Boga”. Był analfabetą, więc Pisma Świętego i książek ascetycznych uczył się na pamięć. Chętnie słuchał kazań wygłaszanych w różnych kościołach Nikozji.

Feliks odznaczał się wielkim nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu; długie godziny spędzał na adoracji. W marcu w piątki pościł o chlebie i wodzie oraz klęczał na chórze z rozpostartymi ramionami, medytując przed krzyżem. Choć był prostym bratem zakonnym, wiele osób przychodziło do niego po radę i umocnienie. Był do tego stopnia posłuszny przełożonym, że poprosił swojego przełożonego o pozwolenie na śmierć.
 23 października 2005 r. papież Benedykt XVI dokonał jego kanonizacji. Powiedział wtedy:

Ten pokorny brat kapucyn, wybitny syn ziemi sycylijskiej, wierny najprawdziwszym wyrazom tradycji franciszkańskiej, był stopniowo kształtowany i przemieniany przez miłość Boga, przeżywaną i aktualizowaną w miłości bliźniego. Brat Feliks pomaga nam odkryć wartość małych spraw, nadających wartość życiu i uczy nas wychwytywać sens rodziny i służby braciom, ukazując nam, że prawdziwa i trwała radość, której gorąco pragnie serce każdego człowieka, jest owocem miłości.

***

3 CZERWCA SOBOTA: Święci Karol Lwanga i jego Towarzysze, męczennicy, XIX w. Uganda. Do VIII wieku Afryka Północna wydała wielu świętych. Afryka Czarna – Środkowa i Południowa – zetknęła się z Kościołem dopiero wiele wieków później. Do Ugandy chrześcijaństwo dotarło w latach dziewięćdziesiątych XIX w. W 1879 r. przybyli tam Ojcowie Biali, którzy spotkali się z przychylnością mieszkańców. Jednak w kilka lat później razem z misjonarzami anglikańskimi zostali zmuszeni przez króla Mtera do opuszczenia kraju. Kiedy po jego śmierci na tron wstąpił Mwanga, rozpoczęło się krwawe prześladowanie chrześcijan.

Pierwsze prześladowanie dotknęło misję anglikańską. W Natebe nieopodal stolicy kraju, Kampali, wbito na pale i żywcem spalono trzech uczniów szkockiego misjonarza Mackaya, który uczył Murzynów czytać, pisać i wierzyć. Z rozkazu króla zginął następnie pierwszy biskup anglikański, Hannigton.

Wkrótce ofiarą nienawiści padli także nowoochrzczeni katolicy – wśród nich dworzanie królaPrzez wiele dni na uwięzionych wywierano wszelkiego rodzaju naciski. Wśród męczenników było dwóch chłopców, liczących zaledwie 12 lat. Dnia 3 czerwca 1886 roku w Namugongo zapłonął stos. Zawiniętych w trzcinowe maty misjonarzy kolejno wrzucano w płomienie. Było to w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego.
Święty Karol Lwanga
Karol Lwanga został wyróżniony dlatego, że nie tylko z uśmiechem poniósł śmierć, ale zachęcał innych do wytrwania. Wraz z nim zginęło jednego dnia na tym samym miejscu 13 męczenników. Dlatego 3 czerwca papież wyznaczył na ich doroczne wspomnienie. Był wodzem plemienia Nagweya i przełożonym królewskich paziów. W momencie śmierci miał 25 latJego ciało palono wolno na ogniu, zaczynając od stóp. Patron młodzieży i Akcji Katolickiej w Afryce.

Balikudembe, Józef Mukasa, był pierwszym ministrem króla. Dla Chrystusa zdołał pozyskać 150 pogan. Banabakintu był naczelnikiem kilku wiosek murzyńskich. Zginął, kiedy miał lat 35. Andrzej Kaggwa, lat 30, był kapelmistrzem królewskim. Został ścięty, potem porąbany w kawałki. Szczególne męki zastosowano wobec Macieja Kalemby, który był sędzią i namiestnikiem okręgu; zginął mając lat 50. Obcięto mu ręce i nogi, wycinano mu żywcem kawały ciała, palono go, a potem wrzucono w sitowie w nadziei, że się po tylu mękach załamie. Tam od ran skonał. Pozyskał dla Chrystusa ok. 200 współziomków. Mwaggali Noe był garncarzem i garbarzem. 31 maja 1886 roku powieszono go, przebito włócznią, a jego wnętrzności dano na pożarcie wygłodniałym psom.

Krew męczeńska wylana w Ugandzie nie poszła na marne, ale użyźniła czarną glebę afrykańską. Zaraz po ustaniu prześladowania w roku 1890 w Ugandzie było już 2197 katolików i ok. 10 000 katechumenów, którzy przygotowywali się do przyjęcia chrztu. W roku 1906 ich liczba wzrosła do ok. 100 000 katolików i ok. 150 000 katechumenów.

Święty Jan Grande, bonifrater, 1546-1600, Hiszpania. Uczył się zawodu sukiennika. W wieku 11 lat stracił ojca. Gdy został kupcem, zamiast spodziewanej satysfakcji z pracy czuł narastający kryzys wewnętrzny. Dlatego udał się do pustelni św. Eulalii w Marchena, by przez rok żyć modlitwą i kontemplacją. Tam rozpoznał Boże wezwanie do służby chorym i cierpiącym. Na znak pokory, widząc swoją niedoskonałość, przywdział włosiennicę i zaczął nazywać siebie Janem Wielkim Grzesznikiem (po hiszpańsku Juan Pecador).

Założył szpital dla nieuleczalnie chorych. Osiem lat później wstąpił do Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego (bonifratrów). Wykazywał się dużą gorliwością w służbie najbardziej potrzebującym. Dostrzegł to biskup Sewilli, który polecił mu reformę szpitalnictwa.

Prowadził życie bardzo ubogie, poświęcając swój czas kontemplacji i modlitwie. Zmarł 3 czerwca 1600 roku podczas epidemii dżumy, niosąc pomoc zarażonym.

Kanonizacja Jana Grande stała się możliwa dzięki uzdrowieniu, jakie dokonało się w szpitalu bonifratrów w Krakowie 24 grudnia 1932 roku. Nieuleczalnie chora siostra zakonna Maria (Regina Hoeflich), felicjanka,Święta Klotylda modląc się przed wizerunkiem bł. Jana Grandego, odzyskała zdrowie. Św. Jan Paweł II zaliczył hiszpańskiego bonifratra w poczet świętych 2 czerwca 1996 roku w Rzymie. Relikwie św. Jana znajdują się w Jerez, w szpitalu bonifratrów noszącym jego imię.

Święta Klotylda, V w. Francja. Była córką króla Burgundów, Chilperyka I, i Carateny. Kiedy miała 6 lat, został zamordowany jej ojciec. Rodzina usunęła się do Genewy. W wieku 18 lat wyszła za mąż za króla Franków, Chlodwiga, wówczas jeszcze poganina. Mąż zgodził się na ich chrzest. Swoim przykładem i mądrością Klotylda sprawiła, że również jej małżonek wraz z dworem (ok. 3000 osób) przyjął chrzest na Boże Narodzenie 496 r. z rąk św. Remigiusza z Reims. Po śmierci Chlodwiga (27 października 511 r.) Klotylda doświadczała udręk wojny domowej, którą prowadzili między sobą jej synowie. Usunęła się do Tours, gdzie 3 czerwca 545 r. zmarła. 

***

Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.                                                        

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.