LVII odc. Życie to gra
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. „Jedyną rzeczą, jaką miałem, było…”
2. Sposób na negatywne myśli.
3. Trudne do opanowania pragnienie.
Odcinek LVII
1. TEMAT: Hej kolęda, kolęda…
2. TEMAT: Życie jako gra.
3. TEMAT: Jak wychować własne dziecko?
***
1. TEMAT: HEJ KOLĘDA, KOLĘDA…
Pomału dobiega końca moja pierwsza kolęda w Strzegomiu. Trochę się jej obawiałem ze względu na to, że jest to spory wysiłek fizyczno-psychiczno-duchowy. W którymś odcinku może coś jeszcze o tym wspomnę. Natomiast jak już pewnie zauważyłeś pierwszy temat zawiera zawsze jakąś historię. Jakąś niezwykłą postać.
Jakiemu świętemu po raz piewszy w historii zrobiono zdjęcie aparatem fotograficznym? Odp. Na końcu newslettera. |
Będzie tak i tym razem 🙂 A że tę osobę spotkałem właśnie na kolędzie to muszę o niej wspomnieć 🙂 A nawet jeżeli ktoś z czytelników strzegomskich o niej słyszał to myślę, że nie wszystko wiedział 😉
Mowa o Panu Profesorze Janie Chmurze (ur. 1949). Specjalista z zakresu metodologii i fizjologii wysiłku fizycznego i teorii sportu, autor ponad 200 prac naukowych i popularnonaukowych w tej dziedzinie. Wpis i tak będzie długi. Dlatego skupię się na kilku najważniejszych rzeczach.
W wieku 63 lat zaczął biegać maratony! Wcześniej biegał rekracyjnie. Przez 8 lat przebiegł ich 24, prowadząc równocześnie badania na… sobie! Dotyczyły one zakresu gospodarki wodno-elektrolitowej, termoregulacji, wspomagania energetycznego i przełamywania bariery zmęczenia w ośrodkowym układzie nerwowym. Pierwszy maraton przebiegł we wrześniu 2012 we Wrocławiu w czasie 3:57,46. Jego rekord to 3:22,57 w Hanowerze w 2014 roku.
Kiedy po raz pierwszy wystartował chciał przebić barierę 4 h, co na jego doświadczenie, wiek i ogólnie poziom biegania innych biegaczy już był wysoko postawioną poprzeczką. Okazało się, że przebiegł w czasie 4 h 2 min. Już był zrezygnowany i chciał zakończyć karierę maratonów. Jednak potem usłyszał o tzw. czasie netto i brutto. Okazało się, że pokonał barierę 4h. To Go „nakręciło” na kolejne starty i bicia kolejnych rekordów.
Przed spotkaniem z Panem Janem coś tam o Nim słyszałem. Ale niewiele. Myślałem też, że pewnie biega, ale tak aby tylko dobiec. Natomiast okazało się w czasie rozmowy, że w każdym maratonie dawał z siebie wszystko, co pokazuje wynik z Hanoveru, gdzie ustanowił swój najlepszy czas! Pobijąc pierwszy swój maraton o ponad 35 min!
Jest pierwszym Polakiem i pierwszym profesorem, który w pięć i pół roku, w wieku 69 lat!, zdobył trzy najbardziej prestiżowe korony w maratonach: Koronę Maratonów Polski (cykl 5 maratonów – Wrocław, Kraków, Warszawa, Poznań, Dębno)-wymóg, aby je zaliczyć w max 2 lata. Przebiegł w 14 miesięcy :D, Koronę Maratonów Ziemi (cykl 7 maratonów – jeden na każdym kontynencie- w 5 z nich był na podium!) i Koronę Największych Maratonów Świata (cykl 6 maratonów – Nowy Jork, Berlin, Boston, Londyn, Chicago, Tokio), w których startują najlepsi biegacze na świecie. Zdobył także Kryształową Koronę Maratonów Świata.
Ostatni maraton był w Częstochowie, pod Jasną Górą, w podzięce za opiekę Matce Bożej, bo profesor jest bardzo wierzącą osobą. W maratonach przebiegł ponad tysiąc kilometrów, do tego oczywiście solidny trening. Przez 8 lat przebiegł prawie 30 tys. km.
Pan Jan wspominał: jak biegł w Jerozolimie to po ukończeniu maratonu w ogóle nie czuł zmęczenia, a w Rio de Janeiro gdzie jest figura Chrystusa 7 km przed ukończeniem biegu miał już dosyć i chciał się poddać. Spojrzał na figurę i dobiegł 😀
W tych wydarzeniach i nie tylko, Pan Jan bez krępacji mówi, że gdyby nie siła ducha nie dałby rady. Wie co mówi, bo jest profesorem i każdy bieg był monitorowany, bo pisze o tym pracę.
NIesamowite wrażenie biegnięcia w extramalnie gorących lub zimnych temperaturach (RPA-35 C, asfalt 60 C-nawet czarnoskórym biegaczom było bardzo ciężko), Antarktyda, na różnych wysokościach nad poziomem morza, w różnych wilgotnościach powietrza. PIsać można bez końca. Ale niestety nie mogę rozpisywać się zbyt dużo ;(
Na koniec chciałbym jeszcze o jednym wydarzeniu wspomnieć. Mianowicie o tej Antarktydze. Silny wiatr, bardzo zimno, po jakimiś czasie picie zamarzło. Ciało odmówiło posłuszeństwo. Upadł z wyczerpania. Leży. Nie może się ruszyć. Wszędzie ma skurcze. Myśli: to koniec.
Patrzy… Leży Jego różaniec. Rozerwał się. Pragnę wspomnieć, że każdy trening i każdy maraton jest z różańcem w ręku, który odmawia przez cały bieg. Ten rozerwany różaniec dodał Mu takiej siły (jak wspomina), że pomału zaczął się ruszać. I po jakimś czasie wstał i truchtem dobiegł do mety!
WNIOSKI:
Dziękuję Bogu za Pana Jana, którego spotkałem. Dużo to mnie nauczyło. To, co ja wyciągnąłem z Jego niesamowitego wyczynu:
1. Zrobił coś niesamowitego po 63 roku życia! Zdobył cenne badania jak reaguje ciało w różnych warunkach, w takim wieku. A takich badań nie było jeszcze. Dodatkowo, dzięki temu odmówił setki różańców w różnej intencji. Plus zobaczył jakich wielkich rzeczy może człowiek dokonać.
2. Bardzo się cieszę z tego wyczynu, ale przede wszystkim, że to zrobił katolik, który się ciągle modlił. Niestety nie wiem czy jakikolwiek maratończyk modli się w czasie biegu. Może jakieś promile?
3. Jestem dumny z Pana Jana. Pokazał, że można modlić się w czasie uprawiania sportu. Połączy się przyjemne z pożytecznym. Rozmawiając z Nim chcę spróbować również w czasie treningu na siłowni modlić się ciągle na różańcu. Modliłem się wcześniej w czasie treningu. Ale nie przez cały trening. Zwłaszcza nie w czasie podnoszenia, bo nie potrafiłem tak się skupić. Pan Jan zachęcił mnie, abym jednak spróbował. Bo ja po kilku próbach stwierdziłem, że się nie da.
4. Pan Jan również pokazał mi, że w takim wieku można robić piękne wyniki. A ja stwierdziłem, że jeśli dożyję 😀 i będę dalej ćwiczył to może do max 55-60 lat. Stwierdzam, że nie mogę tak się ograniczać 😀
5. Pan Jan wiele razy powtarzał jak niesamowite są duchowe siły. Jak jeszcze nie są odkryte, więc trzeba brać się do roboty i nie zmarnować swojego potencjału.
***
2. TEMAT: ŻYCIE JAKO GRA.
Ileś odcinków temu jeden temat dotyczył wiersza napisanego przez św. Matkę Teresę z Kalkuty pt. „Życie„. Opisuje w nim, czym dla niej jest życie. Jeden z wpisów brzmi: „Życie jest grą. Zagraj w nią.”
W stosunku do młodych jestem ostrożny w używaniu tego stwierdzenia. Dlaczego? Jak gra to można loading. Ma się kilka żyć itd. Mogą źle to wykorzystać utwierdzając się w marnowaniu swojego życia i byciu zbyt LAJTOWYM.
Dla trochę bardziej doświadczonej widowni jest to dobre stwierdzenie, bo pomaga nam pozbyć się „kija w tyłku”. Bycia zbyt sztywnym z dużą dozą lęku. Bojącym się zmian itd.
Kiedy nazwiesz coś na czym Ci zależy, że to GRA. Nabierasz trochę większego dystansu. Emocje, które Cię spięły. Zniewoliły Twoje marzenia i potencjał trochę odpuszczają. Bo to TYLKO GRA.
GRA ma to do siebie, że jest trochę trudna. Nie za łatwa, nie za trudna. Zależy Ci na czymś, więc to będzie wymagało pewnego wysiłku z Twojej strony. Boisz się tego wysiłku. Boisz się porażki. A nawet może sukcesu. Gdy potraktujesz swoje życie jako grę, spowoduje to zrobienie kroku w tył. Nabierasz dystansu.
Dalej to życie jest trudne, ale trochę mniej. Bo emocje już tak bardzo Cię nie paraliżują. Dają natomiast energię 🙂 Stres gdy jest za duży paraliżuje. Gdy go nie ma. Przestajemy się starać albo tego wcale nie robimy, bo to jest nudne. A nie chcemy się przecież nudzić.
Ten słynny stan FLOW z odpowiednim pobudzeniem-nie za dużym, nie za małym pomoże Ci pokonać wiele przeszkód, które Cię czekają. Jeśli ktoś się nudzi. Również traktowanie nudnych, lecz dobrych rzeczy jako grę pomoże je w końcu ukończyć i nadać im smak grywalizacji.
3. TEMAT: JAK WYCHOWAĆ WŁASNE DZIECKO?👶
Każdy z mężczyzn jest powołany do bycia ojcem na wzór Boga Ojca. Ojcem jest się nie tylko biologicznie, ale też duchowo jak w przypadku księdza. Jeśli już swoje dziecko odchowałeś to może masz wnuki, które są nieposkormione?
Jak zatem wychowywać? Bo czasy nie są łatwe. Z pomocą przychodzi ks. Jan Bosko, patron młodzieży, którego 31 stycznia wspominamy. To on wymyślił na tamte czasy nowatorską metodą, którą dziś niektórzy wykorzystują. Nazywa się metodą prewencyjną, METODĄ UPRZEDZAJĄCĄ.
Święty miał świadomość, iż lepsze jest zapobieganie zepsuciu tego, co dobre. Budowanie, niż naprawianie zepsutego: „lepiej działać prewencyjnie, niż wymierzać kary”. Mogę się wkurzać na syna, że nic do niego nie dociera. Że uczniowie w szkole nie słuchają. Mogę. I co to mi da? Frustrację. Rezygnację itd. Św. Jan proponuje, aby zmienić metodę działania. Być jak szachista, który przewiduje ruch przeciwnika kilka ruchów naprzód.
Jeśli wiem, że dziecko robi bałagan w pokoju i nie chce mu się sprzątać. Trzeba mu 100 razy powtarzać. To pomyśl, co mogę zrobić, aby dziecko chętniej posprzątało pokój. Jak wejść w jego tok myślenia. Może zrobić coś, aby zapobiec bałaganieniu? Albo jak sprawić, aby mu się przyjemniej sprzątało?
Wiem 😀 myślenie kreatywne boli 😀 Ale prawdziwy mężczyzna potrafi myśleć i nie boi się myśleć.
Druga ważna rzecz to taka. Jeśli ciągle będziesz się zmieniał jako ojciec, mąż, pracownik, katolik to będziesz miał pewną wiedzę, umiejętności, których Twe dziecko nie ma. Będziesz miał coś, czego on nie ma. OK. Może nie będziesz jak jakś pato streamer, którym Twe dziecko się fascynuje. Jednak: im więcej potrafisz, im więcej wiesz to tym lepiej. Wtedy dziecko inaczej będzie na Ciebie patrzeć. A jak będziesz tylko umiał przełączać kanały w tv oraz jeździć tirem. Piniądz w domu będzie💰. Spoko. Ale nie będziesz potrafił z dzieckiem rozmawiać. Pokazać mu swojej wartości, doświadczenia życiowego, bo będzie niewielkie przez brak rozwoju.
***
DODATEK DLA AMBITNYCH:
KARTKA Z KALENDARZA:📆
29 stycznia niedziela: Św. Aniela Merici, założycielka urszulanek; XV-XVI w., Italia. Wcześnie zaczęła wieść życie wypełnione modlitwą i pokutą. Sprzyjała temu religijna atmosfera domu. Niedługo jednak cieszyła się szczęściem rodzinnym. Miała zaledwie 15 lat, kiedy straciła najpierw ukochaną siostrę, a niedługo potem matkę i ojca.
Wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka. Dla uproszenia sobie światła Bożego Aniela udała się z pielgrzymką do Ziemi Świętej (1524). W rok potem udała się w charakterze pątniczki do Rzymu, by uzyskać jubileuszowy odpust (1525). Wśród skromnych posług, jakie wykonywała, umiała odnaleźć nową rolę kobiety w społeczeństwie przekształconym przez Odrodzenie.
Stworzyła nowy model apostołowania w Kościele. Dała początek ogromnej liczbie rodzin zakonnych „czynnych”, które tak wiele dobra czynią do dziś. Zajęła się głównie dziewczętami.
Błogosławiona Bolesława Lament, XIX-XX w., Polka. Miała talent organizacyjny. Współzałożycielka nowego zgromadzenia zakonnego Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, którego celem było wspieranie zjednoczenia chrześcijan na Wschodzie z Kościołem katolickim i umocnienie wiary. Była człowiekiem głębokiej modlitwy, umiała modlić się w każdej sytuacji, jednocząc się z Bogiem. Od 1941 r. Bolesława znosiła cierpliwie paraliż, zamieniając swe czynne apostolstwo na apostolstwo cierpienia i modlitwy. Dała przykład życia ofiarnego i pełnego ufności do Boga.
Święty Józef Freinademetz, werbista, Włoch, XIX-XX w. W marcu 1879 r. wyjechał do Chin. Najpierw przez dwa lata uczył się w Hongkongu języka i posługiwał miejscowym chrześcijanom. Przygotował wyjaśnienia do katechizmu i różne inne pomoce duszpasterskie w języku chińskim. W 1908 r. w prowincji wybuchła epidemia tyfusu. Ojciec Józef gorliwie spieszył na pomoc wszystkim potrzebującym. Zaraził się od nich chorobą i zmarł 28 stycznia 1908 r.
Bł. Archaniela Girlani, dziewica. Nauki pobierała u benedyktynek i początkowo chciała wstąpić do ich klasztoru, ale gdy się tam wybierała, koń nie chciał ruszyć z miejsca. Zinterpretowała to jako znak i razem z dwiema siostrami, Marią i Franciszką (Scholastyką), wstąpiła do karmelitanek w Parmie.
Św. Walery, biskup. Dokumenty o rządach biskupich na skutek wojen i pożarów zaginęły. Pozostał tylko jego grób, który wystawiono mu w katedrze Trewiru.
Św. Sulpicjusz Sewer, biskup. Jako metropolita wyróżniał się niezwykłą gorliwością duszpasterską. Niestrudzenie głosił słowo Boże, dbał o poziom moralny i odpowiednie wykształcenie swojego kleru. Był doskonałym administratorem. Wszystkim zaś dawał przykład swoim życiem chrześcijańskim.
30 stycznia poniedziałek: św. Hiacynta, klaryska, XVI-XVII w., Italia. Mając 19 lat została oddana przez ojca – zaniepokojonego jej zbyt swobodnym życiem – do klasztoru klarysek, Franciszkanek III Zakonu św. Bernardyna w Viterbo, w którym już wcześniej przebywała jej starsza siostra, Ginewra. Otrzymała tam imię Hiacynta. Przyzwyczajona wszakże do wielkopańskiego stylu życia i do wygód, nie mogła przywyknąć do surowego życia klasztoru. Pierwsze piętnaście lat przeżyła ku zgorszeniu i zatroskaniu sióstr bardzo swobodnie: przyjmowała licznych gości, bawiła ich i dbała o „należne” jej wygody.
Klauzura, ubóstwo, posłuszeństwo nie były dla niej problemem. Przełożeni w obawie przed możną rodziną nie chcieli sytuacji zadrażniać. Pan Bóg chciał ją jednak mieć dla siebie i znalazł sposób, by zawrócić ją z niebezpiecznej drogi. Dopuścił na nią ciężką i bardzo bolesną chorobę. Leżąc jak Łazarz na łożu cierpień, miała dosyć czasu na refleksję. Poznała wtedy, jak zawodne są w nieszczęściu przyjaźnie ludzkie, jak złudne i przemijające są rozkosze ziemskie. Zaczęła gorzko żałować zmarnowanych lat życia. Przyrzekła Panu Bogu, że gdy tylko wyzdrowieje, będzie inna. Po ustąpieniu choroby podjęła życie modlitwy i pokuty.
Św. Teofil, żołnierz i męczennik. Był dowódcą garnizonu cesarskiego na jednej z wysp greckich za czasów cesarzowej Ireny. W czasie wyprawy arabskiej został pojmany i wzięty do niewoli. Przez cztery lata wśród poniżeń i mąk Teofila więziono na Cyprze. Kalif Harun-al-Raszyd bezskutecznie usiłował go skłonić, aby przyjął islam. Po bezskutecznych próbach 30 stycznia 792 r. zniecierpliwiony kalif oddał Teofila na pastwę rozjuszonego tłumu świętującego koniec ramadanu, który rzucił się na dowódcę żołnierzy i rozszarpał go.
Bł. Bronisław Markiewicz, salezjanin, założyciel michalitów i michalitek, XIX-XX w. Oddany pracy z młodzieżą, głównie z ubogimi i sierotami.
POŚWIĘCENIE KOŚCIÓŁA KATEDRALNEGO W ŚWIDNICY. Diecezję świdnicką utworzył 24 lutego 2004 r. papież św. Jan Paweł II. Należy ona do metropolii wrocławskiej. Jej patronem jest św. Stanisław, biskup i męczennik. Został on wybudowany w XIV w. z polecenia księcia Bolko II Świdnickiego, po pożarze wcześniej znajdującego się w tym samym miejscu kościoła drewnianego. Budowa trwała ponad 150 lat.
31 stycznia wtorek: Św. Jan Bosko, założyciel salezjanów i salezjanek, XIX, Włoch. Gdy miał 2 lata, zmarł jego ojciec. Jego matka musiała zająć się utrzymaniem trzech synów. Młode lata spędził w ubóstwie. Wcześnie musiał podjąć pracę zarobkową. Kiedy miał 9 lat, Pan Bóg w tajemniczym widzeniu sennym objawił mu jego przyszłą misję. Zaczął ją na swój sposób rozumieć i pełnić. Widząc, jak wielkim powodzeniem cieszą się przygodni kuglarze i cyrkowcy, za pozwoleniem swojej matki w wolnych godzinach szedł do miejsc, gdzie ci popisywali się swoimi sztuczkami, i zaczynał ich naśladować. W ten sposób zbierał mieszkańców swojego osiedla i zabawiał ich w niedziele i świąteczne popołudnia, przeplatając swoje popisy modlitwą, pobożnym śpiewem i „kazaniem”, które wygłaszał. Było to zwykle kazanie, które tego dnia na porannej Mszy świętej zasłyszał w kościele parafialnym.
Nie mając funduszów na naukę, Jan musiał pracować dodatkowo w różnych zawodach, by zdobyć konieczne podręczniki i opłacić nauczycieli. Musiał także pomyśleć o własnym utrzymaniu, mieszkając na stancji. Dorabiał nadto dawaniem korepetycji.
8 grudnia 1841 roku napotkał przypadkowo 15-letniego młodzieńca-sierotę, zupełnie opuszczonego materialnie i moralnie. Od tego dnia zaczął gromadzić samotną młodzież, uczyć ją prawd wiary, szukać dla niej pracy u uczciwych ludzi. W niedzielę zaś dawał okazję do wysłuchania Mszy świętej i do przyjmowania sakramentów świętych, a później zajmował młodzież rozrywką. Ponieważ wielu z nich było bezdomnych, starał się dla nich o dach nad głową. Tak powstały szkoły elementarne, zawodowe i internaty.
Będąc tak aktywnym, Jan potrafił odnajdywać czas na modlitwę i głębokie życie wewnętrzne. Obdarzony niezwykłymi charyzmatycznymi przymiotami, pozostawał człowiekiem pokornym i skromnym. Wyróżnił się nie tylko jako jeden z największych w dziejach Kościoła pedagogów, ale zostawił po sobie kierunek-szkołę pod nazwą „systemu uprzedzającego” (zachowawczego), który wprowadził prawdziwy przewrót w dotychczasowym wychowaniu. System zapobiegawczy polega na uprzedzaniu czynów podopiecznego tak, aby nie doprowadzić do zrobienia przez niego czegoś niewłaściwego.
Cały wolny czas Jan poświęcał na pisanie i propagowanie dobrej prasy i książek. Rozpoczął od wydawania żywotów świątobliwych młodzieńców, by swoim chłopcom dać konkretne żywe przykłady i wzory do naśladowania. Jest patronem młodzieży, młodych robotników i rzemieślników.
1 lutego środa: Św. Brigida z Kildare, Irlandia, V w. Była pogodna i hojna, energiczna i przedsiębiorcza, dobra i sprawiedliwa. Już od dzieciństwa tęskniła za życiem poświęconym Bogu. Założyła pierwszy klasztor w Irlandii. Współapostołka i patronka Irlandii (obok św. Patryka i św. Kolumbana Starszego) oraz matka życia zakonnego na tej wyspie. Czczona jest jako opiekunka pracujących na roli. Jej kult szybko rozpowszechnił się w Irlandii, Anglii i krajach skandynawskich. Podobno już w średniowieczu dotarł nawet do Polski.
Święty Rajmund z Fitero, opat, Hiszpania, XII w. Powołał do życia zakon rycerski kalatrawensów. Jego głównym zadaniem miała stać się obrona miasta i twierdzy Calatrava przed Maurami. Cechą różniącą go od innych zakonów rycerskich było to, że nie wymagał od swoich członków potwierdzenia pochodzenia rycerskiego, a także, że jego członkowie byli prawdziwymi zakonnikami cysterskimi.
Św. Weridiana, dziewica. Od młodości poświęciła się służbie Panu Bogu. W pobożnej pielgrzymce nawiedziła grób św. Jakuba Apostoła w Compostelli w Hiszpanii oraz groby świętych Apostołów Piotra i Pawła w Rzymie. Zamieszkała przy kapliczce św. Antoniego Pustelnika, gdzie przez 34 lata jako pustelnica wiodła żywot pełny pokuty ku zbudowaniu całego miasteczka. Należała do III Zakonu św. Franciszka.
2 stycznia czwartek: ŚWIĘTO OFIAROWANIA PAŃSKIEGO (MATKI BOŻEJ GROMNICZNEJ). Święto składa się z dwóch słów: spotkania i oczyszczenia. Oba te święta były głęboko zakorzenione w tradycji Starego Testamentu. Na pamiątkę ocalenia pierworodnych synów Izraela podczas niewoli egipskiej każdy pierworodny syn u Żydów był uważany za własność Boga. Dlatego czterdziestego dnia po jego urodzeniu należało zanieść syna do świątyni w Jerozolimie, złożyć go w ręce kapłana, a następnie wykupić za symboliczną opłatą.
Ofiarowanie i wykup pierworodnego syna łączyła się ceremonia oczyszczenia matki dziecka. Z tej okazji matka była zobowiązana złożyć ofiarę z baranka, a jeśli jej na to nie pozwalało zbyt wielkie ubóstwo – przynajmniej ofiarę z dwóch synogarlic lub gołębi. Fakt, że Maryja i Józef złożyli synogarlicę, świadczy, że byli bardzo ubodzy.
Polacy widzą w Maryi Tę, która sprowadziła na ziemię niebiańskie Światło i która nas tym Światłem broni i osłania od wszelkiego zła. Dlatego często brano do ręki gromnice, zwłaszcza w niebezpieczeństwach wielkich klęsk i grożącej śmierci. Niegdyś wielkim wrogiem domów w Polsce były burze, a zwłaszcza pioruny, które zapalały i niszczyły domostwa, przeważnie wówczas drewniane. Właśnie od nich miała strzec domy świeca poświęcona w święto Ofiarowania Chrystusa. Liturgia po raz ostatni w tym roku ukazuje nam Chrystusa-Dziecię.
3 lutego piątek: Św. Błażej, biskup i męczennik, Cezarea Kapadocka. W czasie prześladowań został aresztowany i uwięziony. W lochu więziennym umacniał swój lud w wierności Chrystusowi. Tam właśnie miał cudownie uleczyć syna pewnej kobiety, któremu gardło przebiła ość, uniemożliwiając oddychanie. Chłopcu groziło uduszenie. Dla upamiętnienia tego wydarzenia Kościół do dziś w dniu św. Błażeja błogosławi gardła. W niektórych stronach Polski na dzień św. Błażeja robiono małe świece, zwane „błażejkami”, które niesiono do poświęcenia i dotykano nimi gardła. W innych stronach poświęcano jabłka i dawano je do spożycia cierpiącym na ból gardła.
Torturowano go, ale nie zdradził Boga. Ścięto go mieczem prawdopodobnie w 316 roku. Jest patronem m.in. kamieniarzy i gręplarzy, mówców, śpiewaków oraz wszystkich innych osób, które muszą dbać o swoje gardło i struny głosowe; jest także patronem chorwackiego miasta Dubrownik oraz zwierząt domowych.
Św. Oskar, biskup, Francja, IX w. Miał ewangelizować Danię, ale byŁ olbrzymi opór. Dlatego udał się do Szwecji. Ufundował pierwszy na ziemiach skandynawskich kościół. „Na zewnątrz był apostołem, wewnątrz – mnichem” – tak opisał go jego biograf. Patron Szwecji i Hamburga.
Święta Maria Klaudyna od św. Ignacego Thevenet, dziewica. Jej dzieciństwo przypadło na hańbiące historię katolickiej Francji lata rewolucji. Miała wtedy 15 lat. W 1793 roku wojska oblegały również Lyon. W rok później dwaj bracia Klaudyny, Ludwik i Franciszek, zostali uwięzieni i straceni. Ich ostatnie słowa brzmiały: „Przebacz im, jak i my przebaczamy” i zapadły bardzo głęboko w serce młodej dziewczyny. Nadały jej życiu nowy sens.
Od tego momentu poświęciła się naprawianiu szkód wyrządzonych przez ateistyczną rewolucję, niesieniu pomocy wszystkim potrzebującym, a szczególnie opuszczonym dzieciom i młodzieży. Była przekonana, że u źródła wielu ludzkich cierpień leży nieznajomość Boga i dlatego starała się Go przybliżyć swoim podopiecznym.
Wszystko, co robiła, robiła dla Boga – to było jej drogowskazem przez całe życie.
***
Pierwszym św., któremu zrobiono zdjęcie aparatem fotograficznym był św. Jan Bosko, ponieważ aparat wymyślono we Włoszech. |
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN. A.M.D.G.
„Idźcie do św. Maryi i Józefa”