LXVIII (68) odc. Gdybyś tylko wiedział wcześniej…
WSZĘDZIE SĄ OKAZJE.
WYSTARCZY JE ZAUWAŻYĆ.
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater eius 🙂
GLORIA PATRI ET FILIO, ET SPIRITUI SANCTO
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Jak przejść przez piekło, zwane cierpieniem?
2. Jak Bóg da.
3. Kto pyta, nie błądzi.
Odcinek LXVIII (68)
1. TEMAT: Stary budowniczy.
2. TEMAT: Szukaj okazji.
3. TEMAT: Lęk przed bliskością.
***
1. TEMAT: STARY BUDOWNICZY.
Stary budowniczy chciał przejść na emeryturę. Powiedział o tym swojemu pracodawcy, a ten poprosił go o to, aby zbudował jeszcze jeden dom. Budowniczy zgodził się, ale z czasem było widać, że nie przykłada się do pracy.
Był niedokładny, używał słabych materiałów. Wszystko robił, żeby tylko szybciej skończyć. Kiedy skończył, pracodawca przyszedł na inspekcję domu. Stanął w drzwiach wejściowych wyciągnął klucze z kieszeni i powiedział do budowniczego:
– To twój dom, przyjmij go jako prezent ode mnie za te wszystkie lata pracy. Budowniczy był w szoku. Co za wstyd! Gdyby budowniczy tylko wiedział, że budował dla siebie, wszystko zrobiłby inaczej.
Tak samo jest z nami. Budujemy swoje życie dzień po dniu i często nie wysilamy się za bardzo. Później jesteśmy w szoku, kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, że tym życiem, które budowaliśmy w zły sposób, musimy teraz żyć.
* Gdybym tylko wiedział, że to dla mnie…
* Gdybym tylko wiedział, że angielski będzie mi potrzebny, to starałbym się bardziej na korepetycjach, za które zapłacili rodzice…
* Gdybym tylko wiedział, że palenie papierosów w moim przypadku spowoduje raka, to nie paliłbym…
* Gdybym tylko wiedział, że nie wolno tak robić… I tak dalej…
Ty jesteś budowniczym i każdego dnia deska po desce budujesz swój dom życia.
WSZYSTKO JEST PO COŚ!!!
UCZ SIĘ JAK NAJWIĘCEJ. JAK NAJWIĘCEJ DOŚWIADCZAJ.
KIEDYŚ PODZIĘKUJESZ, BO WTEDY ZOBACZYSZ, ŻE TO SIĘ PRZYDAŁO. TERAZ TRZEBA ZAUFAĆ.
Jak się nazywa jeden z moich ulubionych świętych,
który jest patronem, aby nie odkładać spraw na potem?
Kto jest patronem portierów?
Odp. podkreślone w kalendarzu świętych. |
***
2. TEMAT: SZUKAJ OKAZJI.
„Mały człowiek zamienia powody, dla których powinien działać, w wymówki.
Wielki człowiek zamienia wymówki w powody, dla których warto działać.” A Ty jaki jesteś?
Narzekasz? Marudzisz? Jęczysz? Patrzysz zazdrosnym okiem na tych, którym się powodzi lub mają to, czego Ty nie masz?
Ile wytrzymałbyś z marudą? Pewnie uciekasz od takich osób. Nie dziwię się. Jeśli Ty narzekasz to nie tylko trujesz innych, ale przede wszystkim siebie samego.
„Z kim przystajesz takim się stajesz.” Sam sobie szkodzisz strzelając „samobója”. Sam ze sobą źle się czujesz.
Patrz na każdą trudność jak na OKAZJĘ. Trzeba tylko być tu i teraz, a nie myślami w przeszłości lub w przyszłości i mieć ciągle oczy i serce szeroko otwarte.
Szukaj okazji, a raczej zauważ ją i miej odwagę wykorzystać.
Jeśli Twoje życie to jedno wielkie SZAMBO. Kupa w której jesteś zatopiony po uszy to…
Możesz z tej kupy zrobić nawóz i zacząć go sprzedawać lub użyźniać glebę pod zasiew plonów.
Co jest Twoim życiowym, śmierdzącym SZAMBEM? Jak to możesz zamienić w nawóz?
Przemień się z SZAMBONURKA w rolnika, który nie szuka żony, lecz siejącego swoje IMPERIUM.
„Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.„ Mt 25,13
***
3. TEMAT: LĘK PRZED BLISKOŚCIĄ.
W 99,9 % pogrzebów na których się modliłem pojawiało sie czytanie z Listu do Rzymian.
Zaczynało się tak: „Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie„.
Jesteśmy stworzeni do RELACJI. Do budowania RELACJI (więzi) z NASZYM OJCEM NIEBIESKIM, z drugim człowiekiem, zwłaszcza z najbliższymi oraz ze samym sobą.
Z jednej strony każdy z nas potrzebuje bliskości, a z drugiej często jej się boimy. Czemu?
Lęk przed bliskością powstaje w sytuacji negatywnych doświadczeń z bliskością i / lub z braku pozytywnych doświadczeń bliskości. Szczególnie istotny jest okres wczesnego dzieciństwa, to, w jaki sposób rodzice, dziadkowie itd. odpowiadają na potrzeby dziecka. |
Pragniemy bliskości, a z drugiej boimy się, że np. po raz kolejny nas ta osoba zrani. Jeśli Mama raniła syna w młodości to potem syn będzie w każdej spotkanej kobiecie widział swoją Mamę-najprawdopodobniej. Będzie bał się wejść w głębszą relację. Będzie bał się kolejnego zranienia. Zwłaszcza, gdy utwierdziła go w tym jedna czy druga spotkana dziewczyna.
Dlatego będzie szukał bliskości w pornografii, masturbacji. Bo te kobiety go nie zranią. Będzie pracował od rana do wieczora, aby uciec od pragnienia bliskości. Albo będzie pił lub ćpał, byleby nie czuć bólu złamanego serca.
Jednym ze sposobów ucieczki od swojego poranionego serca mogą być też problemy z pamięcią. Wygodniej wielu rzeczy nie pamiętać, po to aby się z nimi potem nie skonfrontować.
Podobna sytuacja będzie w przypadku córki zranionej przez Tatę. Tu może być jeszcze trudniej. Serce kobiety jest znacznie bardziej wrażliwe niż serce mężczyzny, a przez to dłużej pamięta. Często, aż po deski grób.
Dorosła kobieta będzie w każdym mężczyźnie widziała swojego Tatę-najprawdopodobniej, który ją zranił. I co będzie robić?
Głównie będzie zajmowała się dziećmi, domem. Będzie okłamywała się, że jest dobrą mamą usprawiedliwiając się, że nie ma czasu dla męża, bo przecież dzieci…
Braki bliskości będzie rekompensowała słodyczami, nadmiernym przytulaniem dzieci, zakupoholizmem czy też ucieczką w stronę wiary. Wiara jest dobra, tylko w tym przypadku może być źle użyta, aby uciec od męża.
Będzie raniła spotykanych facetów czy też swojego męża, aby oddać im to, co zrobił Jej Tata. Lub też w myśl zasady: Ty zrań pierwszy, abyś nie został zraniony. Na wszelki wypadek zranię Go, aby on mnie nie zdążył zranić.
Będzie uciekała od poważnych, głębokich rozmów z mężem, narzeczonym, bo one przecież budują relacje i odsłaniają jej poranione serce. A przecież to poharatane serce trzeba jakoś ukryć.
Ta ciągła ucieczka od bliskości, okłamywanie się itd. zużywa bardzo dużo energii przez to można chodzić ciągle zmęczonym, nie wiedząc czemu. Może też objawiać się spaniem zbyt długo lub bycie ciągle zajętym, aby nie myśleć oraz uciec od męża, żony.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA NIEAMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA:
PRZYKŁAD JAK SIĘ UMNIEJSZAĆ I ROBIĆ MIEJSCE BOGU
16 kwietnia NIEDZIELA BIAŁA (MIŁOSIERDZIA BOŻEGO): Święta Maria Bernadetta Soubirous, zakonnica, Francja, XIX w. 11 lutego 1858 r. (kiedy miałka 14 lat św. Bernadetta)- po raz pierwszy Bernadecie objawiła się Matka Boża nad rzeką Gave, w pobliżu groty Massabielle. Wezwała ją do modlitwy różańcowej oraz do czynów pokutnych w intencji nawrócenia grzeszników. W ciągu pół roku Matka Boża objawiła się Świętej 18 razy. Wizje te dały początek słynnemu sanktuarium w Lourdes.
Postanowiła wstąpić do zakonu. Chciała się po prostu ukryć, by ujść oczu ciekawych. Zmarła 16 kwietnia 1879 r., mając 35 lat. Kościół nie wyniósł Bernadetty na ołtarze ze względu na głośne objawienia Maryi, ale ze względu na osobistą świętość Bernadetty. Wiele cierpiała z powodu astmy. Doświadczały ją bardzo siostry, gdyż znacznie różniła się od nich wykształceniem i prostymi obyczajami. Sławna w świecie – w klasztorze chciała być ostatnia i cieszyła się z wszelkich upokorzeń.
Zwykła powtarzać: „O Jezu, daj mi swój krzyż… Skoro nie mogę przelać swojej krwi za grzeszników, chciałabym cierpieć dla ich zbawienia”. Na najwyższą pochwałę zasługuje to, że podczas gdy Lourdes i jej imię było na ustach całego świata, kiedy tysięczne tłumy codziennie nawiedzały to święte miejsce, sama Bernadetta żyła w ukryciu, nie dawała żadnych wywiadów, uważając po prostu, że jej misja się skończyła, a rozpoczęła swoją misję Matka Boża. W czasie procesu kanonizacyjnego (1919) stwierdzono, że ciało Bernadetty mimo upływu czasu pozostało nienaruszone.
SZUKAJCIE, A ZNAJDZIECIE
Święty Benedykt Józef Labre, wyznawca, XVIII w., Francja. Od młodości pokazywał, kim będzie w przyszłości. Stronił bowiem od zabaw chłopięcych, a lubił zatapiać się w modlitwie. W szesnastym roku życia zamierzał wstąpić do kartuzów, ci jednak go nie przyjęli, pomimo ponawianych kilkakrotnie z jego strony próśb. Poznali zapewne, że odpowiada mu zupełnie inny tryb życia. Zgłosił się więc do trapistów, ale i ci go nie przyjęli. Wreszcie po latach poszukiwań i niepewności znalazł schronienie u cystersów w Sept-Fons, gdzie też otrzymał habit zakonny (1769). Miał wówczas 21 lat. Niebawem został jednak wydalony. Mistrz nowicjatu napisał o nim, że jest za mało święty, zbyt roztargniony i jako zakonnik niepewny.
Benedykt jednak nie zrezygnował tak łatwo. Udał się do Włoch w nadziei, że tam znajdzie dla siebie odpowiednią rodzinę zakonną. W Asyżu wstąpił do III Zakonu św. Franciszka. Kiedy był już w mieście Chieri, napisał pożegnalny list do rodziny. Tu też rozstrzygnęły się jego losy. W czasie modlitwy otrzymał nadprzyrodzone światło i usłyszał głos: „Twoim powołaniem jest cały świat. Klasztorem twoim ulice i drogi. Masz być pielgrzymem Bożym”.
Wyzbył się więc wszystkiego, co miał, i w jednej szacie, z workiem na plecach udał się w dalszą drogę. Wziął ze sobą tylko Nowy Testament, brewiarz, który odmawiał codziennie, i książkę Tomasza à Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”. Na piersi nosił krzyż, a w ręku trzymał różaniec.
Spał najczęściej pod gołym niebem; jadł, co mu miłosierna ręka podała. Bywało, że cały dzień nie miał nic w ustach. Znano go we Włoszech, we Francji, w Hiszpanii, w Szwajcarii i w Niemczech. Celem jego wędrówek, które traktował jako pokutę za winy swoje i świata, były sanktuaria. Tam się modlił i umartwiał. Zmarł w wieku 35 lat.
***
PIĘKNA HISTORIA
17 kwietnia PONIEDZIAŁEK : Święta Katarzyna Tekakwitha, córka wodza Mohawków, XVII w., Tekakwitha jest imieniem, które Katarzyna otrzymała od swojego ludu, gdy się urodziła. W języków Mohawków oznacza ono: „ona porządkuje sprawy” albo „ta, która wszystko czyni w należytym ładzie”.
Gdy Katarzyna miała cztery lata, jej rodzice i brat zachorowali na ospę i zmarli. Po mamie został jej różaniec. Ona co prawda przeżyła tę chorobę, ale pozostały jej blizny na twarzy i poważnie uszkodzony wzrok. Sierotę adoptowała ciotka Karitha i jej mąż Jowanero, który został wodzem Żółwi.
W roku 1667 misjonarze z zakonu jezuitów – Bruyas, Fremin i Pierron – dotarli do plemienia z misją pokojową. To właśnie dzięki nim Katarzyna zetknęła się po raz pierwszy z chrześcijaństwem i przyjęła jego prawdy z wielkim entuzjazmem. Usiłowano ją wydać za mąż. Dzielnie opierała się tym próbom, a w końcu wyznała, że pragnie przyjąć chrzest.
Kiedy ukończyła 18 lat, poprosiła o chrzest św. o. Jacquesa de Lamberville, chociaż żyła wśród ludzi wrogo nastawionych do wiary chrześcijańskiej. Mimo protestów opiekunów, przyjęła chrzest w dniu 5 kwietnia 1667 r., biorąc za patronkę Katarzynę ze Sieny. Odtąd nazywano ją Kateri. Indiańska dziewczyna stała się nieustraszoną chrześcijanką, chociaż była obiektem narastającej pogardy i kpin niechrześcijańskiej ludności ze swojej wioski.
Szydzono z jej nawrócenia, odmowy pracy w niedziele i niechęci do zawarcia małżeństwa. Ale to nie osłabiło jej wiary. Pewnego dnia młody wojownik postanowił przestraszyć Katarzynę i nakłonić ją do porzucenia nowej wiary. Ozdobiony barwami wojennymi, podniósł maczugę i zamachnął się, tak jakby chciał ją zabić. Dziewczyna myślała, że wkrótce umrze, ale zamknęła oczy i nie poruszyła się z miejsca. Jej odwaga spowodowała, że młody wojownik opuścił maczugę i odszedł.
Lubiła strugać drewniane krzyżyki, których wystrugała tysiące, by w ten sposób Jezus stał się bardziej znany wśród Indian. Rozdawała je potem ludziom, wieszała na drzewach, zostawiała przy jeziorach i na polach. Podczas zimowego sezonu łowieckiego, gdy wraz z mieszkańcami wioski znalazła się z dala od niej, zrobiła na drzewie małą, drewnianą kapliczkę z wyrzeźbionym krzyżem i tam spędzała czas na modlitwie, klęcząc na śniegu. Katarzyna kochała różaniec i zawsze nosiła go na szyi. Nazywana była lilią plemienia Mohawków.
Indianie, Francuzi i misjonarze podziwiali jej wyjątkową pobożność. Zajmowała się uczeniem dzieci modlitwy i religii, opieką nad chorymi i starcami, aż do momentu, gdy sama śmiertelnie zachorowała.
Zmarła mając zaledwie 24 lata w Kahnawake, 17 kwietnia 1680 r. Była to Wielka Środa. „Jesos konoronkwa”, czyli „Kocham Cię, Jezu” – to były jej ostatnie słowa. Piętnaście minut po jej śmierci – na oczach dwóch jezuitów i tubylców, zgromadzonych w jej pokoju – blizny z jej twarzy zniknęły bez śladu.
Do dziś wielu pielgrzymów odwiedza jej grób w kościele pw. św. Franciszka Ksawerego w Kahnawake (w pobliżu Montrealu w Kanadzie) i oddaje cześć jej relikwiom. Patronuje ekologom, działaczom ochrony środowiska, wygnańcom, ludziom, którzy utracili rodziców, ludziom mieszkającym na obczyźnie i ludziom wyśmiewanym z powodu pobożności.
Błogosławiony Baptysta Spagnoli, karmelita, generał zakonu, Italia, XV w. Nie będąc genialnym poetą, był jednak bardzo wybitnym stylistą łacińskim, naśladującym Wergiliusza. Jego eklogi (pogodny utwór poetycki opiewający uroki życia wiejskiego) stawiano w Europie przez kolejnych 150 lat jako najdoskonalszy wzór stylistyczny; jego teksty cytowali Shakespeare, Boswell i Nashe.
Napisał ponad 50 tysięcy wersów łacińskich. Wypełniał także wiele powierzonych mu przez papieży misji dyplomatycznych. Wsławił się wielką miłością Kościoła, którego reformie całkowicie się poświęcił. . Wykorzystywał swoją znajomość z uczonymi do tego, by przyprowadzić ich do Chrystusa.
***
18 kwietnia WTOREK: Święty Ryszard Pampuri, bonifrater, XX w., Italia. W czasie studiów medycznych odbył służbę wojskową w armii włoskiej. Był to okres I wojny światowej. Przerażał go bezsens działań wojennych. Pisał wtedy: „Co za marnowanie ludzkiego życia. Tylu rannych, tylu połamanych…”. Z wielkim poświęceniem pielęgnował rannych. Za tę służbę został odznaczony brązowym medalem odwagi. W okresie pobytu w wojsku poważnie chorował.
Po ukończeniu studiów i stażu podjął pracę jako lekarz. Jego jedynym marzeniem było służyć Chrystusowi, pomagając chorym i cierpiącym. Do misjonarki w Egipcie pisał: „Módl się, aby pycha, egoizm lub jakakolwiek zła namiętność nie zdołała mnie powstrzymać przed tym, aby widzieć zawsze w moich chorych cierpiącego Jezusa, Jego pielęgnować i Jego pocieszać. Dopóty ta myśl we mnie żyje, jakże piękna i owocna będzie dla mnie praktyka mojego zawodu”.
Jeszcze w czasie studiów został tercjarzem franciszkańskim, jednak do I zakonu nie został przyjęty z powodu problemów zdrowotnych. Odmówili mu także jezuici. W stanie świeckim żył radami ewangelicznymi.
Przez chorych był bardzo ceniony. Wielu pacjentom pomagał też materialnie. Siły czerpał z codziennej Eucharystii i częstej adoracji. W wieku 30 lat, odpowiadając na wewnętrzne przynaglenie, wstąpił do zakonu braci św. Jana Bożego – bonifratrów. Przyjął imię Ryszard, z wdzięczności dla kapłana, którym Pan Bóg posłużył się dla wskazania mu tej drogi, ks. Riccardo Beretty. Mediolańskie gazety odnotowały, że pacjenci żałowali bardzo porzucenia praktyki przez „świętego doktora”, jak go nazywano.
W 1930 r., mając zaledwie 33 lata, zmarł na gruźlicę. Patron lekarzy.
Święty Galdin, kardynał, biskup Mediolanu, XII w. Wierny papieżowi Aleksandrowi III, wraz ze swoim pasterzem udał się na dobrowolną banicję, kiedy cesarz niemiecki, Fryderyk I Barbarossa, najechał miasto.
Zorganizował pomoc dla bezdomnych, zakładał schroniska i przytułki-szpitale. Był w stałym kontakcie z zakonami i z osobami pobożnymi, które umiał wciągnąć do pomocy duszpasterskiej i charytatywnej. Niemniej troskliwie dbał o czystość wiary.
Śmierć zastała Galdina na posterunku, kiedy na ambonie głosił do ludu słowo Boże. Stało się to 18 kwietnia 1176 roku. Napisano o nim, że był godnym następcą św. Ambrożego i wielkim poprzednikiem św. Karola Boromeusza. Dlatego też jego relikwie umieszczono w katedrze mediolańskiej na najbardziej eksponowanym miejscu – w głównym ołtarzu.
Błogosławiona Maria od Wcielenia, mama, żona, klaryska, XVI w., Francja. Urodziła się w wyższej burżuazji. Oddano ją na wychowanie do klarysek, u których odkryła swoje powołanie do życia zakonnego; powołania tego nie zmieniło całe jej późniejsze życie.
Z posłuszeństwa wyszła za mąż za Piotra Acarie, zamożnego i wysoko postawionego człowieka, a przy tym płomiennego chrześcijanina. Urodziła mu sześcioro dzieci. Jej trzy córki wstąpiły do klasztoru karmelitanek, a syn został księdzem. Była wzorową żoną i matką. Wykonując zwyczajne prace domowe i znosząc cierpliwie różne przeciwności, osiągnęła szczyty życia mistycznego.
Była doświadczana fizycznym cierpieniem po upadku z konia; bardzo wymagająca rehabilitacja upośledziła ją do końca życia. U progu siedemnastego wieku madame Acarie słynęła ze swej prawości, nadprzyrodzonych darów i ogromnej hojności wobec ubogich i chorych w szpitalach. Do jej posiadłości przybywały największe postaci ówczesnego Paryża, m.in. św. Wincenty a Paulo i św. Franciszek Salezy, który był jej kierownikiem duchowym przez pół roku.
Pod wpływem pism św. Teresy Wielkiej, a potem jej wizji, madame Acarie odkryła wezwanie do ufundowania karmelitańskich klasztorów we Francji. Po śmierci męża w 1613 r., wstąpiła do klasztoru w Amiens, stając się w nim zwykłą siostrą i przyjmując imię Marii od Wcielenia.
***
UWIELBIAM TEGO ŚWIĘTEGO, BO PATRON WIELU Z NAS 😀
19 kwietnia ŚRODA: Święty Ekspedyt, męczennik, żołnierz rzymski, III w. Był legionistą, dowódcą wojska i chrześcijaninem. Jego chrześcijański legion w 274 r. swoimi modlitwami dokonał cudu. Gdy cesarz Marek Aureliusz prowadził wojnę z Markomanami (dzisiejsze Czechy), wśród najstraszliwszej posuchy utrudniającej walkę Ekspedyt wyprosił u Boga obfity deszcz i grad, a błyskawice tak oślepiły nieprzyjaciela, że poniósł klęskę. Cud ten uwidoczniono na kolumnie Antoryńskiej w Rzymie.
Żołnierze Ekspedyta nie złożyli wraz z cesarzem i resztą wojska ofiary bogom pogańskim. Marek Aureliusz wydał wtedy edykt na pochwałę chrześcijan, a bohaterski legion obdarzył tytułem „Legii Piorunującej”. Ekspedyt stał się symbolem zwycięstwa i moralności żołnierskiej, a przykładem swojego życia pociągał innych do Boga.
Nowy cesarz rozkazał, by wszyscy żołnierze składali ofiary pogańskim bogom. Wydał też edykt nakazujący zniszczenie wszystkich chrześcijańskich kościołów i spalenie świętych ksiąg. Wydawało się, że nikt nie będzie miał odwagi sprzeciwić się temu, a jednak Ekspedyt – nieustraszony wyznawca Chrystusa – zerwał rozkaz cesarski z muru i publicznie go zniszczył. Został za to umęczony wraz z pięcioma towarzyszami w 303 r. Święci Ekspedyt, Ermogen, Kajus, Aristonikus, Rufus i Galatus jednego dnia otrzymali koronę męczeńską.
Św. Ekspedyt przedstawiany jest jako legionista w zbroi. W lewej ręce trzyma palmę męczeństwa, a w prawej krzyż z łacińskim napisem „hodie” – dziś. Stopą depcze kruka, który w dziobie ma szarfę z napisem: „cras” – jutro. W ten sposób ikonografia przypomina, aby nie odkładać do jutra tego, co może prowadzić do zbawienia. Zgodnie z legendą, w dniu, w którym Ekspedyt postanowił przyjąć chrzest, diabeł przybrawszy postać wrony (lub kruka) namawiał go do wstrzymania się z decyzją do następnego dnia (cras). Ekspedyt zmiażdżył go jednak stopą, mówiąc, że dzisiaj (hodie) chce zostać chrześcijaninem.
Obecnie jego kult jest bardzo żywy szczególnie w Rzymie, ale także w Brazylii, Argentynie, Chile, na Filipinach, w Reunion i w Polsce. Jest patronem żeglarzy, handlowców, studentów i egzaminatorów. Wzywany jest też w ciężkich i trudnych sprawach, np. w procesach, przy poszukiwaniu zgub, w rozlicznych cierpieniach, burzach, zarazach, pożarach, powodziach itp. Znana też jest jego pomoc w nawracaniu grzeszników, jednaniu zwaśnionych i łagodzeniu sporów.
Jego wstawiennictwo jest bardzo skuteczne w wypadkach beznadziejnych, w sprawach pilnych oraz tych, których termin wykonania minął. Myślę, że śmiało można go nazwać patronem prokrastynatorów, czyli tych, którzy odkładają sprawy na potem. Przecież to on postanowił dziś, a nie jutro zostać chrześcijaninem.
Św. Leon IX, papież, XI w. Zapoczątkował trwałe reformy, które miały uniezależnić Kościół od cesarzy niemieckich, a także usunąć symonię (handel godnościami) i nikolaityzm (małżeństwa i konkubinaty kleru). Synod w Rzymie (9-15 kwietnia 1049 r.) zaostrzył kary nakładane na kapłanów nie zachowujących celibatu, a wiernym odradzał korzystania z posług żonatych księży.
***
20 kwietnia CZWARTEK: Święta Agnieszka z Montepulciano, XIII w., Italia, zakonnica.
Miała być bardzo pobożnym dzieckiem; od najwcześniejszych lat pragnęła wstąpić do klasztoru, czemu rodzice byli przeciwni. Dopiero niezwykłe wydarzenie skłoniło ich do oddania 9-letniej córki do szkoły klasztornej. Tym wydarzeniem był atak kruków, które nadleciały do dziewczynki znad domu schadzek w Montepulciano. Agnieszka miała wtedy zapowiedzieć, że w tym miejscu powstanie kiedyś klasztor.
Jako czternastoletnia dziewczyna Agnieszka postanowiła zostać zakonnicą. Wybrana wbrew własnej woli na przełożoną tego klasztoru, wsławiła go swoją mądrością, pobożnością i darami nadprzyrodzonymi. Pod kierownictwo duchowe przeoryszy, młodej wiekiem, ale dojrzałej doskonałością chrześcijańską, zaczęły zgłaszać się licznie nowe kandydatki.
Św. Katarzyna ze Sieny będzie widziała w niej dla siebie wzór do naśladowania. Po śmierci Jej nienaruszone ciało w 1435 r. zostało sprowadzone do kościoła dominikańskiego w Orvieto, gdzie przechowywane jest do dnia dzisiejszego. Przez ponad 300 lat pozostawało ono nienaruszone.
***
21 kwietnia PIĄTEK: Święty Konrad z Parzham, kapucyn, XIX w., Bawaria.
Od najmłodszych lat ujawniała się jego przyszła świętość, głównie poprzez skromność i umiłowanie samotności. Mimo dużej odległości do kościoła, często się do niego udawał, nawet w niesprzyjającą pogodę. Codziennie odmawiał różaniec; miał głębokie nabożeństwo do Matki Bożej. W święta odbywał często krótkie pielgrzymki do różnych Jej sanktuariów. Zawsze szedł boso, a dopóki nie wrócił do domu – pościł.
W wieku 31 lat postanowił opuścić życie świeckie. Po rozdzieleniu odziedziczonego majątku, otrzymał zgodę na wstąpienie jako brat do kapucynów. Po profesji przyjął imię Konrad. Wkrótce został wysłany do klasztoru św. Anny w Altötting. Miejsce to jest znane jako sanktuarium Matki Miłosierdzia, Królowej Bawarii. Konradowi powierzono funkcję furtiana, którą pełnił przez resztę życia.
Z racji dużej liczby przybywających do tego klasztoru osób, posługa ta była dość wyczerpująca. Konrad jednak dał się poznać jako człowiek bardzo sumienny, oszczędny w słowach, hojny dla ubogich, chętny do pomocy i przyjmowania nieznajomych. Przez ponad 40 lat towarzyszył mieszkańcom miasta i odpowiadał na ich potrzeby materialne i duchowe. Od czasu, kiedy zachorował zakrystian, przejął dodatkowo jego obowiązki. Otwierał kościół o godz. 3.30 nad ranem i do rozpoczęcia pracy na furcie o 6.00 służył do dwóch Mszy św. Pracę kończył o 21.00, ale po niej zostawał jeszcze na modlitwę.
Konrad umiłował milczenie. W wolnych chwilach w ciągu dnia lubił udawać się do kącika przy drzwiach, gdzie mógł widzieć i adorować Najświętszy Sakrament. Często w ciągu nocy poświęcał kilka godzin na modlitwę w kaplicy braci albo w kościele.
Jest patronem diecezji pasawskiej, prowincji kapucynów w Środkowej Ameryce, odźwiernych, furtianów i portierów.
Święty Anzelm z Canterbury, biskup i doktor Kościoła, XI w., Italia. Kiedy chłopiec miał 15 lat, tak dalece zasmakował w życiu mnichów, że postanowił z nimi pozostać do końca życia. Opat jednak chłopca nie przyjął, by nie narazić się ojcu, który miał wobec syna zupełnie inne zamiary. Po śmierci matki Anzelm poszedł śladami ojca. Miał przecież dopiero 20 lat i życie mu się uśmiechało. Opuścił więc dom rodzinny i przez trzy lata wędrował po świecie, żądny przygód.
Odczuł całą gorycz, jak też zwodniczość przyjemności tego świata. Tęsknota za życiem zakonnym zaczęła brać stopniowo górę nad chęcią użycia. Kiedy więc miał już 27 lat, w roku 1060 wstąpił do benedyktynów w Le Bec.
Młody przełożony rychło pozyskał sobie serca współbraci troską o ich potrzeby materialne i duchowe, a także przykładem zakonnego życia. Nie wynosił się nad współbraci, chciał być raczej ich sługą. Szczególny entuzjazm wzbudził wykładami wśród młodzieży zakonnej oraz niezwykłą wiedzą, erudycją, nowoczesnym ujmowaniem problemów, traktowaniem uczniów.
Król Anglii, Wilhelm II, wyraził zgodę, aby św. Anzelm został prymasem Anglii. Opór stawiali mnisi opactwa w Le Bec, którzy nie chcieli oddać św. Anzelma. W końcu jednak musieli ustąpić. Anzelm opuścił gościnną Francję i udał się do Anglii.
Kolejny król Anglii usiłował uzależnić Anzelma od siebie. Prymas musiał wyjechać na kontynent. Prosił Urbana II, aby zwolnił go z urzędu arcybiskupa, ale bezskutecznie. Przez pewien czas wiódł życie tułacze.
Kiedy po śmierci Wilhelma II na tron wstąpił Henryk I, na jego zaproszenie prymas Anzelm powrócił do Anglii. Realizując wytyczne papieskie dotyczące inwestytury, wszedł w ponowny konflikt z władcą. Został skazany na wygnanie.
Porozumienie między Rzymem i królem, który zrzekł się władzy mianowania biskupów i obsadzania urzędów kościelnych, umożliwiło Anzelmowi powrót do Canterbury. Witany radośnie przez kler i lud, powrócił na swoją stolicę.
Jego dzieła utorowały drogę do syntezy scholastycznej – stąd nazywany jest „ojcem scholastyki”. Stworzył podstawę do rozważań wzajemnego stosunku wiary i rozumu, które nie wykluczają się, ale uzupełniają. Według biskupa Anzelma wiara uprzedza rozum, a ten wyjaśnia jej tajemnice. Anzelm daje pierwszeństwo wierze. Głośne stało się jego zdanie: „Nie pragnę wiedzieć, aby móc wierzyć, ale wierzę, aby móc rozumieć”.
Relikwie św. Anzelma do dziś spoczywają w katedrze w Canterbury, mimo że jest ona obecnie w ręku prymasów anglikańskich.
***
22 kwietnia SOBOTA: Błogosławiony Idzi z Asyżu, zakonnik, XIII w. 23 kwietnia 1208 r., poruszony przykładem pierwszych towarzyszy św. Franciszka z Asyżu, poprosił go o przyjęcie do grona jego uczniów. Wkrótce potem wyruszył z Franciszkiem na głoszenie Ewangelii. Udał się z pielgrzymką do Santiago de Compostella. Po powrocie do Asyżu wyruszył do Ziemi Świętej. Odwiedził po drodze sanktuarium św. Michała Archanioła na Monte Gargano i św. Mikołaja w Bari. Zatrzymał się także w Tunezji, by nawracać tamtejszych Saracenów. Podczas pielgrzymek zawsze zarabiał na swoje wyżywienie i nocleg własną pracą, np. pomagając w noszeniu wody i grzebaniu zmarłych, zbieraniu orzechów, rąbaniu drwa.
Jako uważny obserwator, zdobył wiele cennych doświadczeń i informacji, które umiał potem skutecznie wykorzystać. Nie przegapił żadnej okazji do głoszenia Ewangelii. Jego kazania zawsze były krótkie, ale pełne serdecznej mądrości. Był analfabetą, ale zyskał przydomek „nieuczonego teologa”.
Święty Agapit I, papież, VI w. Zabraniał świeckim nauczania w Kościele. Swój rodzinny dom na wzgórzu celiańskim zamienił w bibliotekę, która miała być częścią zakładanego ośrodka wyższych studiów religijnych (Uniwersytetu Rzymskiego) i biblioteki teologicznej, wzorowanej na Bibliotece Aleksandryjskiej.
Wiosną 536 r., na prośbę króla Italii, udał się do Konstantynopola, aby powstrzymać militarne zamiary wobec Italii. Cesarz bizantyjski Justynian przygotował się bowiem do podboju Italii, która od 476 r. była królestwem germańskim. Aby sfinansować tę podróż, Agapit I musiał zastawić naczynia liturgiczne, co świadczy o zubożeniu finansowym ówczesnego Kościoła rzymskiego. Agapita I uroczyście powitano w Konstantynopolu, ale misja zakończyła się niepowodzeniem. Podczas pobytu na dworze cesarskim zmarł 22 kwietnia 536 r.
Św. Kajus, papież, III w. 13 lat był papieżem. Lata te przypadały na czasy panowania cesarza Dioklecjana. Początkowo władca ten był ustosunkowany do chrześcijan obojętnie. Dlatego Kajus mógł stosunkowo swobodnie rozwijać swoją działalność. Dopiero współcezar Galeriusz, zaciekły wróg Kościoła, namówił Dioklecjana do dekretów eksterminacyjnych, które od roku 298 cały Kościół okryły krwią męczenników. Kajus jednak już wtedy nie żył.
Według zachowanej Księgi Papieży (Liber pontificalis), Kajus miał wyświęcić na biskupów 5 osób, na kapłanów – 25, a na diakonów – 8.
Poza tymi fragmentarycznymi informacjami nie wiemy nic o św. Kajusie. Przez długi czas przypisywano mu ustanowienie stopni poprzedzających kapłaństwo: ostiariusza, lektora, egzorcysty, akolity, subdiakona, diakona i prezbitera. Wiemy jednak, że dwa ostatnie stopnie pochodzą już z czasów apostolskich. Co do reszty wymienionych stopni nie ma jeszcze dzisiaj pewności, kto je wprowadził i w jakich okolicznościach.
***
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.