CVI (106) odc. Boję się opinii ludzi. Co robić?
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Od zera do bohatera. Chcesz również napisać niezwykłą historię?
2. Jak dotrzymać postanowień noworocznych?
3. Kolejne sekrety radzieckiej psychologii sportu.
Odcinek CVI (106)
1. TEMAT: Szaleniec ma urodziny.
2. TEMAT: Jak dotrzymać postanowień noworocznych? Cz. II.
3. TEMAT: Kolejne lekcje jak zostać królem.
4. TEMAT: BONUS.
***
1. TEMAT: SZALENIEC MA URODZINY.
8 stycznia 1894 roku urodził się św. Maksymilian Maria Kolbe. Z chrztu świętego: Rajmund. Chcąc uczcić tak wybitną postać poświęcam Mu dzisiejszy jeden temat. Nazywali Go „Szaleńcem” w negatywnym sensie oraz postawił wszystko na Maryję i dla Niej wszystko robił, dlatego tak bardzo jest mi bliski.
Św. Maksymilian jest na pewno patronem pokolenia, które przeszło straszne doświadczenie II wojny światowej. Jest też patronem dla epoki, która nastąpiła po wojnie, a nawet dla całego XX wieku. Ale czyżby nie miał być patronem również dla wszystkich czasów trudnych, także tych przyszłych?
Bł. Kard. Stefan Wyszyński zauważył to w związku z kapłaństwem. „O. Maksymilian jest Znakiem świetlistym dla wszystkich kapłanów Kościoła, i po wszystkie wieki”.
Św. Maksymilian uczył: „Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludzkością, Niepokalana jest jedyną Pośredniczką pomiędzy Jezusem u ludzkością, a my będziemy szczęśliwymi pośrednikami pomiędzy Niepokalaną a duszami rozproszonymi po całym świecie” (6 IV 1934)
Św. Maksymilian lubił przypominać, np. z okazji zgonu swych zakonników, że będąc w raju dużo więcej i dużo lepiej mogą zdziałać niż podczas pobytu na ziemi.
1) Dnia 1 listopada 1914 roku O. Kolbe złożył profesję uroczystą, w czasie której dodał sobie imię Maria. Dnia 28 kwietnia 1918 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Rzym był dla O. Kolbego opatrznościowy. W 1917 roku przypadały dwie rocznice, które O. Kolbemu dały wiele do myślenia: 400-lecie wystąpienia Marcina Lutra i 200-lecie powstania masonerii. Dwie te okazje wykorzystali wrogowie Kościoła dla zamanifestowania do niego nienawiści. Burmistrz Rzymu, Żyd, Ernest Nathan, został wielkim mistrzem masońskim. Zarządził on obchody z czarnym sztandarem giordanobrunistów, na którym był znak Lucyfera, depczącego św. Michała Archanioła. W czasie pochodu wołano: „Diabeł będzie rządził w Watykanie, a papież będzie jego szwajcarem (gwardzistą; sługą)”. Św. Maksymilian jako świadek patrzył z najwyższym bólem i oburzeniem, jak można było w Wiecznym Mieście dopuścić do takiej prowokacji. Jeszcze więcej drażniła go obojętność tłumu gapiów, nie reagującego na to bluźnierstwo. Równocześnie w tym samym roku 1917 świat katolicki obchodził rocznicę 75-lecia objawienia się NMP Alfonsowi Ratisbonne.
Wspomniane wypadki natchnęły Św. Maksymiliana, ażeby utworzyć z jednostek najbardziej bojowych i oddanych Maryi Niepokalanej rodzaj bractwa, które by skupiało w swoich szeregach wszystkich ludzi, którym sprawa królestwa Bożego na ziemi leży na sercu. W porozumieniu zatem z przełożonymi i po naradzie ze spowiednikiem w tym samym roku 1917, gdy był jeszcze subdiakonem, założył wśród swoich kolegów Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae).
A oto krótki regulamin, który nam wszystko o tej organizacji powie:
I Cel:
1. Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków itd., a najbardziej masonów, i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej.
II Warunki:
1. Całkowite ofiarowanie siebie samego Niepokalanej jako narzędzia w Jej rękach.
2. Noszenie Cudownego Medalika.
III Środki:
1. O ile możności raz na dzień zwrócić się do Niepokalanej z aktem strzelistym: O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za wszystkich, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwlaszcza za masonami.
2. Wszelkie godziwe środki, najakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co poleca się gorliwości i roztropności każdego, a zwłaszcza Cudowny Medalik.
ŚW. MAX ZDERZYŁ SIĘ W RZYMIE Z OGROMNYM ZŁEM. IM WIĘKSZE ZŁO, TYM WIĘKSZE DOBRO MOŻE SIĘ OBUDZIĆ I REAKTYWOWAĆ. Tak się stało w przypadku św. Maksymiliana.
Z O. Kolbem zetknąłem się po raz pierwszy w roku 1928, w święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, wstępując w tym czasie do zakonu franciszkańskiego w Niepokalanowie. Ujrzawszy o. Maksymiliana, tak zostałem uderzony jego nadziemskim urokiem, że o mało nie wyrwał mi się z duszy ten radosny okrzyk: „Takiego człowieka jeszcze nie widziałem w swoim życiu!” Wrażenie bowiem, jakie zrobiła na mnie osoba o. Maksymiliana, było jedyne w swym rodzaju; zostałem mocno zaintrygowany jego wysokim życiem nadprzyrodzonym i pomyślałem sobie wówczas: „Święty to zakonnik”, i ta myśl miała mnie prześladować po dzień dzisiejszy. Wejrzenie o. Maksymiliana wydało mi się takie przyjacielskie, że od razu wzbudziło ono we mnie wyjątkową sympatię do jego osoby.
2) Najbardziej podstawową kwestią w każdej chwili była u o. Maksymiliana Kolbego świętość. Sam dawał w tym względzie wysoki przykład swoim współbraciom, ale też i od nich wymagał. Cała działalność Niepokalanowa – mówił o. Maksymilian – byłaby bez znaczenia, gdyby niepokalanowianie zaniedbali starania się o świętość.
– Ojcze dyrektorze – oskarża się pewnego razu przed o. Maksymilianem jeden z jego bardzo oddanych współpracowników, br. Zeno Żebrowski – ojcze dyrektorze, ze mnie już nic nie będzie… Jestem samą pychą. .. samą zarozumiałością… jestem nieposłuszny… Modlić mi się nie chce… Do pracy też nie mam ochoty, bo mi jest ciężko… Słowem całkowicie lenistwo mnie ogarnia itd. itd.”
A na to wszystko, bez żadnych wstępów, O.Maksymilian:
– A masz, bracie, dobry apetyt na jedzenie?
– O, co do tego, ojcze dyrektorze – odpowiada ów brat – to mi nie zbywa na tym, mam apetyt wspaniały.
Na to znów z humorem o. Maksymilian:
– No to w porządku, bracie, jesteś kandydatem na świętego! Ale pod warunkiem – działaj zawsze przeciwnie. Jeśli nie chce ci się pracować, to wtedy z tym większym zapałem i energią zabierz się do pracy. Jeśli ospale ci idzie modlitwa – wzbudź intencję, że z miłości dla Niepokalanej będziesz się modlił bardzo gorliwie. Jeśli się niecierpliwisz i gotów jesteś zrobić komuś przykrość, postaraj się zaraz być dobrym dla drugich. Jednym słowem, staraj się wszystkie swoje wady i niedoskonałości zamieniać na cnoty, a Niepokalana sprawi, że się uświęcisz w zakonie.
JAKIE MASZ CELE W ŻYCIU? CZY CODZIENNIE O NICH SOBIE PRZYPOMINASZ? CO KONKRETNEGO ROBISZ, ABY JE ZREALIZOWAĆ? I CO KONKRETNEGO NIE ROBISZ, ABY JE ZREALIZOWAĆ?
Przydzielono go do oddziału „krwawego Krotta”. Komendant obozu polecając temu zwyrodnialcowi więźniów, powiedział: „Masz tu tych darmozjadów i pasożytów społeczeństwa, naucz ich pracować, jak należy”. Krott specjalnie zawziął się na o. Kolbego. Wyznaczał mu nieludzką pracę, bił go, kopał przy każdej okazji i oblewał stekiem najohydniejszych wyzwisk, katował go nieraz tak, że był ledwie żywy, cały zalany krwią. Gdy pewnego razu Krott wymierzył mu bykowcem 50 uderzeń, ten stracił przytomność. Krott kazał go przykryć gałęziami i zakopać, ale współwięźniowie jakoś go wydobyli.
BYCIE DOBRYM-KOSZTUJE. BYCIE BARDZO DOBRYM-BARDZO KOSZTUJE. BYCIE ŚWIĘTYM-NAJWIĘCEJ KOSZTUJE.
Pracę najczęściej definiował o. Maksymilian jako łaskę daną nam od Boga. Przez pracę bowiem, podejmowaną w duchu nadprzyrodzonym, możemy okazać Bogu swą wielką, bezgraniczną miłość.
Z CZYM CI SIĘ KOJARZY PRACA? CIĘŻKA PRACA?
Bardzo więc chodziło o. Maksymilianowi o dobrą, nadprzyrodzoną intencję na każdym odcinku działalności Niepokalanowa. Bez nadprzyrodzonej intencji – mówił – żaden nasz wysiłek, choćby największy, nie będzie miał znaczenia przed Bogiem.
INTENCJA! DLACZEGO COŚ ROBISZ? DLACZEGO CZEGOS NIE ROBISZ? ALE TAK NAPRAWDĘ DLACZEGO?
„Dla Niepokalanej wszystko czyni się i cierpi radośnie”. Jakkolwiek wszystkie cechy charakterystyczne u o. Kolbego znajdujemy na wysokich szczytach, to wszakże jedna z nich najbardziej rzucała się w oczy niepokalanowianom, to zupełne jego poświęcenie się dla sprawy Niepokalanej, ta jego specyficzna „maryjność”.
A JAKA JEST TWOJA CECHA CHARAKTERYSTYCZNA? JAKIE ZDANIE NAJCZĘŚCIEJ POWTARZASZ?
W dniu po prymicjach (1918) odprawił Mszę świętą o łaskę męczeństwa.
W liście do misjonarzy (1933) napisał: „Powtarzajmy Niepokalanej, że jesteśmy dla Niej gotowi na wszystko, wszelkie prace, cierpienia, upokorzenia, śmierć z głodu… Dzieci najdroższe, w ciężkościach, ciemnościach, słabościach, zniechęceniach pamiętajmy, że niebo, niebo się zbliża. Co dzień o cały dzień bliżej. Więc odwagi”.
Już w dzieciństwie ojcu Kolbe miała ukazywać się Matka Boża. W miejscu, które służyło za domowy ołtarzyk, między dwoma szafami jednopokojowego mieszkania, stała prosta kapliczka z figurą Maryi. Tam mały Maksymilian często wchodził „na rozmowę” z Matką Bożą. Długo się modlił w skupieniu. Potem wstawał odmieniony. Nieraz ocierał łzy…
Na początku matka nie zwracała jeszcze na to uwagi, ale pewnego razu, gdy ujrzała wychodzącego z „kapliczki” wzruszonego chłopca, zaniepokoiła się zachowaniem syna i poprosiła, żeby jej wyjawił, co się stało. Maksymilian nie chciał, ale pod wpływem nalegań powiedział, że bardzo kocha Matkę Najświętszą i że Ona również jego kocha, i mu nawet powiedziała, że… Chłopiec nie dokończył.
Tymczasem matka dalej nalegała. Więc chłopiec kontynuował, że raz, gdy był w kościele i prosił Ją, by mu wyjawiła, co z nim będzie w przyszłości, ukazała mu się w takiej postaci, w jakiej przedstawiona była na obrazie i pokazała mu dwie korony. A potem powiedziała, że biała korona to korona czystości, a czerwona – męczeństwa. Potem jeszcze spytała go, którą koronę chce wybrać, a on odpowiedział, że obie.
Racja jest ta, że wśród wszystkich wybranych św. Maksymilian jest jedynym, który za godło i znak wyróżniający ma symbol dwóch koron. Nikt inny nie otrzymał od Niepokalanej daru takiej wizji. A jeżeli wielką liczbę wybranych stanowią jednocześnie święci i męczennicy, on jest jedyny, co otrzymał dwie korony po kolei, najpierw białą koronę w dniu beatyfikacji, a potem koronę czerwoną w uroczystość kanonizacji. Nic nie zapowiadało tego, wprost przeciwnie nastawione były poprzednie procesy kanoniczne.
POLECAM TAKŻE 3 TEMATY Z POPRZEDNICH NEWSLETTERÓW O ŚW. KOLBE.
W NASTĘPNYM ODCINKU ZBIÓR NAJCIEKAWSZYCH CYTATÓW ŚW. MAKSYMILIANA MARII KOLBEGO.
***
2. TEMAT: JAK DOTRZYMAĆ POSTANOWIEŃ NOWOROCZNYCH? CZ. II.
Co chcę osiągnąć? Co mogę już TERAZ zrobić? Najważniejsze jest to, CO chcesz osiągnąć. Potem PO CO Ci to a dopiero na końcu DLACZEGO.
Żeby wiedzieć co działa, musisz działać a nie jedynie myśleć i analizować.
Problem z dyscypliną i cierpliwością polega na tym, że potrzeba dyscypliny i cierpliwości by je sobie wyrobić.
Ludzie nie osiągają swoich celów, nie realizują swoich postanowień z PROSTEGO powodu:
a) bo SOBIE NA TO POZWALAJĄ,
b) bo OD SIEBIE NIE WYMAGAJĄ,
c) bo TOLERUJĄ bycie słabymi, miernymi i chwiejnymi,
d) bo CZUJĄ SAMOZADOWOLENIE i dobrze im ze sobą,
e) dobrze im z tym co mają lub z tym czego nie mają.
– żadnych WYMAGAŃ
– żadnej WEWNĘTRZNEJ PRESJI
– żadnych STANDARDÓW
– żadnej MENTALNEJ I EMOCJONALNEJ AGRESJI
Po co, skoro one bolą? Po co się wysilać, skoro w grupce '95%’ jest liczno i raźno? Po co cisnąć na WYNIKI, skoro można potem troszkę pogadac, obrócić wszystko w żarcik i udawać, że kolejna porażka wcale nie boli. Po co, skoro można skutecznie wmówić sobie i innym, że nie ma się ambicji, że nie ma się niezaspokajanych potrzeb, że życie powinno polegać na przyzwalaniu sobie na słabości i na unikaniu wszelkiej konfrontacji w wewnętrznymi i zewnętrznymi ograniczeniami…
Mamy już zbyt wiele palanciarstwa, które wymaga od innych i od świata, nie dając niczego od siebie. Mamy całe pokolenie ludzi, którzy uważają, że im się należy, tylko dlatego, że się tu pojawili. Otóż, pozwól że wyjaśnię: NIC CI SIĘ NALEŻY i ŚWIAT MA GDZIEŚ CZEGO CHCESZ.
Co oznacza, że po 14 dniach prawie 40% ludzi JUŻ PRZEGRAŁO?
Wymagania – ZERO
Waleczność – ZERO
AGRESJA – ZERO
To nawet nie były DECYZJE czy POSTANOWIENIA. To były bardziej jakieś sugestie, luźne propozycje. To był kolejny pokaz tego, że mamy dwój-podział systemu wartości: jeden na pokaz (’postanowienia noworoczne’) a drugi realny, nawykowy (’wygoda i unikanie konfrontacji’).
DYSONANS POZNAWCZY
Kiedy pojawia się ZGRZYT, BRZYDKI KONTRAST pomiędzy tym, co o sobie sądzimy a tym co realnie robimy. Pomiędzy tym co „wiemy” a tym co robimy. Dlatego każda wymówka, każde wyparcie, każde debilne wytłumaczenie jest formą usuwania dysonansu poznawczego.
Szantażuj się niespójnością (czyli dysonansem): „Serio, Piotruś, za kim tak naprawdę idziesz? Dla Ciebie ważniejsze jest zaspokajanie pragnień i marzeń INNYCH? Przecież to Bóg będzie Cię sądził.” Tak to, mniej więcej, działa.
Chcesz być w 4-5% a zachowujesz się jak ci z 95%? Przestań myśleć w kategoriach celów a zacznij myśleć w kategoriach WEWNĘTRZNYCH OBIETNIC. Bądź jak Bóg. Bóg MÓWI I TO SIĘ DZIEJE.
Nie mów, że chcesz schudnąć 5 kg. Że masz taki cel. Obiecaj sobie, że będziesz jadł 2400 kcal I TEGO SŁOWA DOTRZYMAJ!
Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że celów się nie osiąga, że tak bywa i że to jest OK. Jesteśmy też przyzwyczajeni do tego, że słowa należy dotrzymywać, że obietnica jest święta.
Masz WYMAGAĆ od siebie TAK DUŻO, że pojęcie presji ZEWNĘTRZNEJ przestanie dla Ciebie istnieć. Nie istnieje, bo to czego oczekują od Ciebie inni jest NICZYM w porównaniu do tego, czego WYMAGASZ od SIEBIE TY sam! |
Od teraz masz stawiać sobie cele powoli i z namysłem, ale kiedy już je postawisz, kiedy określisz już kierunek, SKŁADASZ SOBIE OBIETNICĘ i żeby się srało i paliło, robisz WSZYSTKO CO TRZEBA by mieć to czego chcesz. Tak się trafia do 5%.
Gdy jest się dla siebie twardym (wymagającym) życie staje się proste.
Jednym z GŁÓWNYCH źródeł dysonansu są nasze założenia – na przykład takie, że Ci się należy, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie.
To Twoje WYMAGANIA a nie Twoje życzenia i zachcianki determinują JAKOŚĆ Twojego życia. Z tego prostego powodu, że ludzie robią to co MUSZĄ robić a nie to co robić chcą czy powinni. Jeśli powiesisz poprzeczkę wysoko, jeśli podniesiesz swoje standardy, wzmocnisz oczekiwania względem siebie, zwiększysz automatycznie ilość wysiłków i działania a to zwiększy Twoją percepcję zasługiwania i poczucie wartości. Stworzysz nowy, wyższy i bardziej silny punkt odniesienia – czyli nową strefę komfortu. Twój mózg przyzwyczai się do tego co nowe i nowe stanie się typowe i oczekiwane – tak samo jak przyzwyczajony jesteś do tego, że masz teraz dostęp do bieżącej wody, prądu czy Internetu.
Święty francuski arcybiskup, patron dzieci to? |
***
3. TEMAT: KOLEJNE LEKCJE JAK ZOSTAĆ KRÓLEM.
CIĄGŁY PRESSING
1) Po wydarzeniu z Goliatem, sława Dawida wciąż wzrastała. Śpiew w obozie Saula był prześmiewczy jako, że ludzie wychwalali Dawida a tym samym poniżali króla Saula, wywołując wściekłą zazdrość w Saulu, która nigdy nie ustała. (1 Ks. Samuela 18.7-8).
Zazdrość Saula o Dawida stała się mordercza. Najpierw próbował zabić Dawida rękami Filistynów, prosząc Dawida, aby stał się jego zięciem. Król zaproponował rękę swojej córki w zamian za służbę wojskową Dawida. Dawid w pokorze odmówił, a córka Saula został oddana innemu (1 Ks. Samuela 18.17-19). Inna córka Saula, Michal była zakochana w Dawidzie, zatem Saul ponownie go zapytał. Dawid ponownie odmówił tłumacząc się brakiem majątku i niezdolnością zapłacenia ceny za młodą pannę, córkę królewską. Kiedy Dawid zabił dwustu Filistynów, podwajając wymaganą zapłatę, Saul zdał sobie sprawę, że nie ma sobie równych, a jego strach przed Dawidem wzrósł (1 Ks. Samuela 18.17-29). Jonatan i Michal ostrzegli Dawida o ich ojcowskim zamiarze zabicia go, a Dawid następne lata swojego życia spędził uciekając przed królem. Dawid napisał kilka pieśni w trakcie tego czasu, włączając w to Psalmy 57, 59 oraz 142.
Dawid, pomimo tego, że został wybrany przez Boga na króla, przez wiele lat musiał żyć pod ciągłą presją, pod strachem, ciągle uciekając i chowając się jak szczur, bo Saul chciał Go zabić. Masz, aż taką presję? Że ktoś chce Cię zabić? Dawid niesamowicie się rozwinął, dzięki temu, że tak szybko nie został oficjalnie królem i musiał ciągle doświadczać skutków śmiertelnej zazdrości.
SZCZERE SERCE, ŻAL ZA GRZECHY I ZADOŚĆUCZYNIENIE
2) „Na początku roku, gdy królowie zwykli wychodzić na wojnę, Dawid wyprawił Joaba i swoje sługi wraz z całym Izraelem. Spustoszyli oni [ziemię] Ammonitów i oblegali Rabba. Dawid natomiast pozostał w Jerozolimie. Pewnego wieczora Dawid, podniósłszy się z posłania i chodząc po tarasie swego królewskiego pałacu, zobaczył z tarasu kąpiącą się kobietę. Kobieta była bardzo piękna. Dawid zasięgnął wiadomości o tej kobiecie. Powiedziano mu: «To jest Batszeba, córka Eliama, żona Uriasza Chetyty». Wysłał więc Dawid posłańców, by ją sprowadzili. A gdy przyszła do niego, spał z nią. A ona oczyściła się od swej nieczystości i wróciła do domu. Kobieta ta poczęła, posłała więc, by dać znać Dawidowi: «Jestem brzemienna». (2 Sm 11, 1-5)
„Żona Uriasza dowiedziawszy się, że Uriasz, jej mąż, umarł, opłakiwała swego pana. Gdy czas żałoby przeminął, posłał po nią Dawid i sprowadził do swego pałacu. Została jego żoną i urodziła mu syna. Postępek jednak, jakiego dopuścił się Dawid, nie podobał się Panu.” (2 Sm 11, 26-27) Król Dawid zlecił morderstwo męża Batszeby.
Przychodzi do króla Dawida prorok Natan:
„Dlatego właśnie miecz nie oddali się od domu twojego na wieki, albowiem Mnie (Boga) zlekceważyłeś, a żonę Uriasza Chetyty wziąłeś sobie za małżonkę. To mówi Pan: Oto Ja wywiodę przeciwko tobie nieszczęście z własnego twego domu, żony zaś twoje zabiorę sprzed oczu twoich, a oddam je twojemu współzawodnikowi, który będzie obcował z twoimi żonami – wobec tego słońca. Uczyniłeś to wprawdzie w ukryciu, jednak Ja obwieszczę tę rzecz wobec całego Izraela i wobec słońca». Dawid rzekł do Natana: «Zgrzeszyłem wobec Pana». Natan odrzekł Dawidowi: «Pan odpuszcza ci też twój grzech – nie umrzesz, lecz dlatego, że przez ten czyn odważyłeś się wzgardzić Panem, syn, który ci się urodzi, na pewno umrze».
Natan udał się potem do swego domu. Pan dotknął dziecko, które urodziła Dawidowi żona Uriasza, tak iż ciężko zachorowało. Dawid błagał Boga za chłopcem i zachowywał surowy post, a wróciwszy do siebie, całą noc leżał na ziemi. Dostojnicy jego domu, podszedłszy do niego, chcieli podźwignąć go z ziemi: bronił się jednak; w ogóle z nimi nie jadał. W siódmym dniu dziecko zmarło.” (2 Sm 12, 10-18).
Król Dawid popełnia ten sam błąd, co my wielokrotnie w ciągu życia. NIE ROBI TEGO, CO W DANEJ CHWILI MA ROBIĆ. Przestał być CZUJNY. Wkrada się pokusa, a następnie grzech. Chwila słabości… A, że grzech ciągnie kolejny grzech... Finałem jest tego morderstwo niewinnego Uriasza.
Za każdy grzech trzeba odpokutować. Każdy grzech niesie za sobą karę. Król Dawid od razu przyznał się do swojej winy. Dlatego jego kara została zmniejszona. Król Dawid próbował odpokutować. Jednak to nie wystarczyło.
PALEC BOŻY
3) „Król powiedział Sadokowi: «Zanieś z powrotem Arkę Bożą do miasta! Jeżeli Pan będzie mnie darzył życzliwością, to przywróci mię, tak że znów będę mógł ją zobaczyć razem z przybytkiem, jeżeli jednak powie: Nie znajduję w tobie upodobania – oto jestem – niech czyni ze mną co uzna za słuszne!»” (2 Sm 15, 25-26)
„Król Dawid przybył do Bachurim. A oto wyszedł stamtąd pewien człowiek. Był on z rodziny należącej do domu Saula. Nazywał się Szimei, syn Gery. Posuwając się naprzód, przeklinał i obrzucał kamieniami Dawida oraz wszystkie sługi króla Dawida, chociaż był z nim po prawej i po lewej stronie cały lud i wszyscy bohaterowie. Szimei przeklinając wołał w ten sposób: «Precz, precz, krwawy człowieku i niegodziwcze! Na ciebie Pan zrzucił odpowiedzialność za krew rodziny Saula, w miejsce którego zostałeś królem. Królestwo twoje oddał Pan w ręce Absaloma, twojego syna. Teraz ty sam jesteś w utrapieniu, bo jesteś człowiekiem krwawym». Odezwał się do króla Abiszaj, syn Serui: «Dlaczego ten zdechły pies przeklina pana mego, króla? Pozwól, że podejdę i utnę mu głowę». Król odpowiedział: «Co ja mam z wami zrobić, synowie Serui? Jeżeli on przeklina, to dlatego, że Pan mu powiedział: „Przeklinaj Dawida!” Któż w takim razie może mówić: „Czemu to robisz?”» Potem zwrócił się Dawid do Abiszaja i do wszystkich swoich sług: «Mój własny syn, który wyszedł z wnętrzności moich, nastaje na moje życie. Cóż dopiero ten Beniaminita? Pozostawcie go w spokoju, niech przeklina, gdyż Pan mu na to pozwolił. Może wejrzy Pan na moje utrapienie i odpłaci mi dobrem za to dzisiejsze przekleństwo».” (2 Sm 16, 5-12)
Król Dawid w każdej sytuacji, w każdym spotkanym człowieku widział palec Boży. Nie jest to łatwe, zwłaszcza, gdy trzeba opuścić własne królestwo!
***
4. TEMAT: BONUS.
1) Ciekawym zwyczajem przeze mnie jeszcze nie stosowanym jest losowanie patrona na cały rok. Może i Ty się skusisz?
https://saintsnamegenerator.
Co potem po wylosowaniu?
a) warto przeczytać z różnych źródeł życiorys tego świętego.
b) może jakieś książki napisał to jakąś przeczytać.
c) codziennie modlić się za Jego wstawiennictwem, np. od najprostszego, codzienniego: św. Tereso z Kalkuty pomóż mi dobrze przeżyć ten rok.
I tyle. Dobre i tyle. Albo np. Św. Paweł z Tarsu proszę o wiarę i pokorę dla mnie i potem mówisz Zdrowaś Maryjo.
Ważne, żeby pogłębić więź z tym świętym. A to się stanie przez codzienny kontakt-modlitwa i poznawanie bliżej tego świętego.
2) PODZIĘKOWANIE
Dziękuję tym wszystkim, którzy podesłali💰 na moje konto. Za każdy grosz BARDZO DZIĘKUJĘ! Na pewno za każdego z Was się pomodlę. 🙏🙏🙏
Ponawiam APEL: Jeśli chciałbyś podarować mi jakikolwiek grosz, aby wesprzeć moją działalność duszpasterską jako Newslleter, byłbym zaszczycony i wdzięczny. Każdy odczuwa inflację i nietylko. Obecnie ja również mam trochę kłopotów nie tylko finansowych, ale również tych dotyczących pieniędzy.
Krzysztof Faron |
Dlatego, jeśli chcesz, wyślij dziś, jutro lub w inny dzień na moje konto lub blikiem jakąkolwiek wpłatę jaką uznasz za słuszną. Czy to ze względu, że korzystasz z darmowych treści, czy może dlatego, że któreś bardzo Ci pomogły, czy dlatego, że mnie lubisz 😀 czy z jakiegokolwiek innego powodu, DZIĘKUJĘ!
Oczywiście jak ktoś nie chce, nie ma problemu. 🙂 I tak dalej będę raz w tygodniu do KAŻDEGO wysyłał kolejny odcinek newslettera.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
DUŻO TYCH ŚWIĘTYCH… MOŻNA NA KILKA DNI ROZBIĆ. WYbrałem dla Ciebie najważniejsze rzeczy z ich życia. Nigdy nie wiesz jakie jedno zdanie z ich życia może być Twoim Game Changerem.
Polecam szczególnie do czytania:
a) 7 stycznia, niedziela: święty Lucjan, męczennik. Jak interpretować Biblię?
b) 9 stycznia, wtorek: św. Julian z Antiochii. Nawrócił 20 żołnierzy rzymskich.
c) 12 stycznia, piątek: św. Bernard z Corleone. Nie ma tego złego, co by dobre nie wyszło.
d) 12 stycznia, piątek: św. Arkadiusz, męczennik.
MOŻLIWOŚĆ UZYSKANIA ODPUSTU ZUPEŁNEGO. Oprócz wypełnienia 3 tych samych warunków, należy wykonać jeszcze czynność nadaną odpustem https://www.
1) W roku jubileuszu 800 lecia wybudowania przez św. Franciszka z Asyżu pierwszej szopki bożonarodzeniowej za nawiedzenie kościoła franciszkańskiego oraz modlitwę przy figurce Jezusa będzie można uzyskać odpust. Można będzie go uzyskać od 8 grudnia 2023 roku do 2 lutego 2024 roku.
***
OSOBISTY SPOWIEDNIK PAPIEŻA
GENERAŁ ZAKONU
7 STYCZNIA NIEDZIELA: ŚW. RAJMUND Z PENAFORT, DOMINIKANIN, 1175-1275, HISZPANIA. Już jako dwudziestoletni młodzieniec wykładał filozofię w Barcelonie, nie otrzymując za swoją pracę wynagrodzenia. W tym też czasie wydał swoje pierwsze monumentalne dzieło: Summę prawa, podręcznik dla studentów prawa.
U swoich uczniów starał się formować zarówno serce, jak i intelekt. Obdarzony głęboką wiedzą i osobistą kulturą, odznaczał się gorliwością w formowaniu przyszłych kapłanów, dla których napisał Summę nauki, pełną duszpasterskiej mądrości. Było to osiem miesięcy po śmierci świętego założyciela tego Zakonu. W 1222 r. wstępuję do dominikanów.
Pracował żarliwie nad nawróceniem Maurów i Żydów, a równocześnie opracowywał dzieło zawierające wskazówki dla spowiedników. Papież Grzegorz IX w 1230 r. wezwał go do Rzymu i mianował kapelanem pałacu apostolskiego, penitencjariuszem i swoim osobistym spowiednikiem. Jako doradca papieski Rajmund rozwinął szeroką i owocną działalność. To, co uznawał, że sprawie Bożej wyjdzie na lepsze, podsuwał Ojcu świętemu.
W 1238 r., został na kapitule generalnej w Barcelonie wybrany generałem zakonu dominikanów, obejmując ten urząd po bł. Jordanie z Saksonii, który był bezpośrednim następcą św. Dominika. Miał wówczas ok. 60 lat. Natychmiast z właściwą sobie energią zabrał się najpierw – jako wytrawny jurysta – do przeredagowania konstytucji zakonnych. Okazał się wspaniałym administratorem i organizatorem zakonu, który rozszerzał się po Europie błyskawicznie, ale któremu groziło rozluźnienie. Po dwóch latach zrezygnował z funkcji i ponownie poświęcił się apostolatowi.
Był spowiednikiem i doradcą króla Aragonii, Jakuba I, a także wielu mężów stanu. Pomimo bardzo czynnego życia i praktyk pokutnych, którymi trapił swoje ciało, dożył 100 lat. Jego pogrzeb był prawdziwą manifestacją. Wziął w nim udział sam król ze swoim dworem.
JAK INTERPRETOWAĆ BIBLIĘ?
Święty Lucjan, kapłan i męczennik, 240-312, obecnie Turcja. Po dość rychłej śmierci rodziców sprzedał ojcowiznę, a pieniądze rozdał ubogim. Ze szczególnym zaangażowaniem oddał się nauce języka hebrajskiego i studiom biblijnym. Jego sława zaczęła ściągać do niego uczniów. Wkrótce założył własną szkołę w Antiochii (współcześnie Antakya w Turcji). Wśród jego uczniów znalazł się m.in. św. Grzegorz Cudotwórca (+ 290), biskup Neocezarei w Poncie, a do najgorliwszych propagatorów jego pism należał św. Jan Chryzostom (+ 407), patriarcha Konstantynopola, doktor Kościoła.
W prowadzonych studiach biblijnych przyznawał pierwszeństwo dosłownej interpretacji Pisma Świętego. Przeciwstawił się nawet takiemu autorytetowi, jakim był w pierwotnym chrześcijaństwie Orygenes (+ 254), który w interpretacji Biblii pierwszeństwo dawał sensowi przenośnemu. Za Lucjanem poszli święci tej miary, co Ambroży (+ 397), Augustyn (+ 430) i Grzegorz I Wielki (+ 604). Wbrew Orygenesowi św. Lucjan twierdził, że Pismo święte należy interpretować tak, jak brzmi tekst, chyba że autor natchniony daje wyraźnie do zrozumienia, że w danym wypadku chodzi mu o sens ukryty w przenośni, przypowieści czy też opowieści. Tej zasady trzyma się po dzień dzisiejszy Kościół katolicki.
Potem z Antiochii przeniósł się do Nikomedii. Musiały być (w owych latach przynajmniej) łagodniejsze prześladowania, skoro, nawet po aresztowaniu i uwięzieniu, jeszcze przez 9 lat zapewniono Lucjanowi swobodę pisania w obronie wiary i możliwość przyjmowania uczniów. Dopiero za panowania cesarza Licyniusza skazano Lucjana na wyrafinowane tortury, by mękami wymusić na nim wyparcie się Chrystusa; w końcu ścięto go mieczem 7 stycznia 312 r. (na rok przed edyktem mediolańskim, kończącym okres prześladowań chrześcijan w starożytności).
Podanie głosi, że cesarz Konstantyn Wielki kazał złożyć ciało św. Lucjana w Helenopolis. Pod koniec życia miał przyjąć chrzest z rąk biskupa Euzebiusza z Nikomedii przy relikwiach tego Męczennika w 337 roku. Do jego grobu miał pielgrzymować św. Hieronim, tłumacz Biblii.
***
8 STYCZNIA PONIEDZIAŁEK: ŚW. DANIEL COMBONI, BISKUP, 1831-1881, ITALIA. Jego rodzice byli prostymi rolnikami, mieli ośmioro dzieci, ale wszystkie – oprócz Daniela – zmarły w dzieciństwie lub młodości. Daniel już w latach szkolnych wykazywał talenty organizacyjne i przywódcze. Chętnie spotykał się z kolegami na wspólne odrabianie lekcji i modlitwę. Wysłano go do szkoły dla zdolnych, ale ubogich dzieci w Weronie. Szkoła miała charakter misyjny; co pewien czas przybywali do niej na odpoczynek misjonarze z Afryki.
Daniel chętnie słuchał opowieści z dalekich krajów. To zrodziło w nim powołanie misyjne. Zorganizował Koło Przyjaciół Misji Afrykańskich. Wraz z czterema towarzyszami, po przyjęciu święceń kapłańskich, wyjechał do Afryki. Wcześniej jednak przeżywał poważny dylemat – jego wyjazd oznaczał pozostawienie bez opieki starych rodziców. Ostatecznie jednak podjął decyzję i opuścił kraj, podejmując pracę głównie wśród niewolników.
15 września 1864 roku, klęcząc u grobu świętego Piotra, Daniel otrzymał natchnienie Planu Odnowienia Afryki. W 1867 r. ks. Comboni założył w Weronie Instytut Misyjny dla Afryki (w roku 1885, cztery lata po śmierci Daniela, Instytut przekształcono w zgromadzenie misjonarzy kombonianów). W 1877 r. został wikariuszem apostolskim Afryki Środkowej i konsekrowany na jej pierwszego biskupa z siedzibą w Chartumie.
Zaledwie kilka dni przed śmiercią napisał w jednym z listów: „Naprawdę obchodzi mnie tylko, czy Nigeria się nawróci i czy Bóg mi da i zachowa te pomocne narzędzia, które mi dał i jeszcze zechce mi dać”. Został pochowany obok swojego polskiego poprzednika, o. Maksymiliana Ryłły.
Dziś w Afryce działa ponad 150 wspólnot komboniańskich. W wielu krajach tego kontynentu panuje wojna – praca misjonarzy polega tam na codziennym towarzyszeniu ludziom. W innych miejscach z kolei kombonianie starają się dotrzeć do najuboższych, np. na przedmieściach wielkich miast, w szpitalach i leprozoriach. Działają także poza Czarnym Lądem – m.in. w Brazylii, Peru, Meksyku czy na Filipinach. Do Polski kombonianie przybyli w 1986 toku, zakładając w Warszawie dom formacyjny i centrum duszpasterstwa powołaniowego.
Święty Wawrzyniec Iustiniani, generał Zgromadzenia kanoników, biskup, 1381-1456, Italia. Urodził się w znanej rodzinie, z której pochodzi kilkoro świętych. Na jego dalsze życie duży wpływ miała pobożność matki. Podziwiano go za jego ubóstwo, umartwienia i żarliwość w modlitwie.
Został następnie patriarchą Wenecji. Reformy, które tam wprowadził, są słusznie uważane za prekursorskie wobec późniejszych o sto lat działań św. Karola Boromeusza w Mediolanie po Soborze Trydenckim. Jego dzieła, przede wszystkim listy i kazania, były wielokrotnie wydawane drukiem. Uderza w nich wielkie nabożeństwo do męki Jezusa.
Święty Piotr Tomasz, karmelita-arcybiskup, 1305-1366, Francja. W 1345 r. został wybrany prokuratorem generalnym do sądu papieskiego w Awinionie. Przebywając w tym mieście, będącym wówczas miejscem pobytu papieży, zasłynął swoją elokwencją i głoszonymi kazaniami. Mianowany został legatem papieskim do Genui, Mediolanu i Wenecji. Zabiegał o jedność z chrześcijańskimi Kościołami wschodnimi.
W 1354 r. został mianowany biskupem Patti i Lipari, pięć lat później – biskupem Corony. W 1363 r. został arcybiskupem Candii na Krecie, a rok później – patriarchą tytularnym Konstantynopola. Na prośbę papieża Urbana V odbył podróż do Serbii, na Węgry i do Konstantynopola, próbując zorganizować krucjatę przeciwko Turkom.
Święty Seweryn z Noricum, 410-482, Italia-Austria. Miał pochodzić ze znakomitej rodziny rzymskiej. Spragniony ciszy, udał się na Wschód i tam na pustyni wiódł życie pokutnicze. Stamtąd w 454 r. udał się do starożytnej prowincji Noricum (obecne tereny Austrii). W czasie niespokojnym, zakłócanym przez najazdy Germanów, chronił miejscową ludność. Przemierzał okolice Wiednia i Kremsu, pocieszał swoich rodaków, którzy tu mieli swoje liczne kolonie, pośredniczył między nimi a wodzami poszczególnych plemion germańskich, zasłaniał ich przed gwałtami. Prowadził życie bardzo surowe i wiele godzin poświęcał na modlitwę, co mu jednało szacunek także u pogan.
Pełen zasług zmarł 8 stycznia 482 r. w chwili, kiedy jego uczniowie wśród płaczu odmawiali jego ulubiony psalm 150. Kiedy obywatele rzymscy byli zmuszeni przez Germanów opuścić swoje osiedla i powrócić do Italii, zabrali ze sobą relikwie swojego Opiekuna i umieścili je pod Neapolem, gdzie biskup Wiktor uczniom św. Seweryna ufundował klasztor. Austria czci św. Seweryna jako swojego głównego patrona; kultem jest otaczany również w Bawarii i w diecezji w Linz.
Błogosławiona Eurozja Barban, 1866-1932, Italia. Tylko przez dwa lata mogła chodzić do szkoły podstawowej; potem musiała przerwać naukę, by pomagać rodzicom w gospodarstwie. W wolnych chwilach chętnie czytała Pismo święte, katechizm, Filoteę św. Franciszka Salezego i Duchowe wskazówki św. Alfonsa Marii Liguoriego. W wieku 12 lat przystąpiła do Pierwszej Komunii świętej. Od tej chwili codziennie przyjmowała Chrystusa w Komunii świętej; to sytuacja wyjątkowa, bo dopiero w 1905 roku Pius X zalecił oficjalnie w całym Kościele praktykowanie codziennej Komunii świętej.
5 maja 1886 roku wyszła za mąż za wdowca Carlo Barbana, ojca dwóch malutkich córeczek (trzecia zmarła krótko po urodzeniu). Jedna miała dwa miesiące, a druga około półtora roku. W małżeństwie tym przyszło na świat jeszcze dziewięcioro dzieci. Rodzina zaadoptowała też kolejnych czworo dzieci. Eurozja zdołała swą cierpliwością i łagodnością powoli zmienić konfliktowy charakter męża. W 1916 r. wstąpiła do tercjarzy franciszkańskich.
Częsta modlitwa indywidualna i we wspólnocie, cierpliwe wykonywanie swych obowiązków, nieustanna troska o najbliższych – stały się jej całym życiem. Powszechnie nazywana była „Mamą Różą” (Mamma Rosa). Pomagała swym dzieciom odnaleźć Boże powołanie. Trzech synów przyjęło święcenia kapłańskie, w tym jeden – w zakonie franciszkańskim. Najmłodszy wstąpił do niższego seminarium w Vicenzy, lecz zmarł w 14. roku życia. Jedna z córek obrała życie konsekrowane w zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia, zaś jeden z adoptowanych synów wstąpił do zakonu franciszkańskiego.
W 1930 r. Eurozja została wdową. Przyjęła to z pokorą, poddając się woli Bożej.
***
NAWRÓCIŁ 20 RZYMSKICH ŻOŁNIERZY
9 STYCZNIA WTOREK: ŚW. JULIAN Z ANTIOCHII, MĘCZENNIK, ZM. 305 (313). Mając 18 lat, przymuszony przez rodziców do małżeństwa, za obopólną zgodą postanowił żyć ze
swą małżonką Bazylissą w dziewictwie (podobne postanowienia w hagiografii nie należą do rzadkości). Po śmierci rodziców Julian i Bazylissa oddali się całkowicie życiu bogobojnemu. Julian założył klasztor męski, a jego żona – żeński. Niebawem Bazylissa przeniosła się do wieczności. Niektórzy hagiografowie podają, że na początku prześladowań Bazylissa, obawiając się o swoje współtowarzyszki, prosiła Pana, żeby raczej zabrał je wcześniej, niż wystawiał na próbę w czasie tortur; wszystkie miały niezwłocznie umrzeć na febrę.
Podczas krwawego prześladowania chrześcijan przez Dioklecjana ze szczególną surowością zwrócono się przeciwko hierarchii Kościoła. Wtedy to bohaterski Julian dawał kapłanom schronienie w swoim domu-klasztorze. Z tego powodu doniesiono na nieggo przed namiestnikiem cesarskim, Marcjanem. Namiestnik-sędzia nakazał Juliana aresztować i wtrącić do więzienia. Julian skorzystał z okazji, aby współwięźniów zachęcać do wytrwania.
Swoją żarliwą wiarą miał pozyskać dla Chrystusa 20 żołnierzy rzymskich, chłopca Celzusa i jego matkę, Marcjanillę, i wielu innych. Na wiadomość o tym namiestnik nakazał zastosować wobec Juliana najbardziej wyszukane męki. Julian jednak nie tylko sam się nie załamał, ale utwierdzał nadal w wierności swoich towarzyszy. Wszyscy wreszcie ponieśli śmierć od miecza 9 stycznia 305 lub 313 r.
Święty Adrian z Canterbury, benedyktyn-opat, zm. 710. W wieku ok. 10 lat przybył z rodziną do Neapolu, uciekając przed arabską inwazją. Wstąpił do klasztoru benedyktynów niedaleko Monte Cassino. Papież św. Witalian (pontyfikat 657-672) nominował go dwukrotnie na arcybiskupa Canterbury. Adrian odmówił przyjęcia tego zaszczytu, gdyż uważał się za niegodnego. W 668 r. udał się do Brytanii.
Jemu przypisuje się zasługę utrwalenia chorału gregoriańskiego w angielskich kościołach. Oprócz prowadzenia studiów biblijnych, nauczał greki i łaciny, matematyki, poezji i astronomii. Tłumaczył też na staroangielski. Jego grób stał się miejscem licznych pielgrzymek za sprawą cudów. Kiedy nastąpiło otwarcie grobu w roku 1091, ciało znaleziono w nienaruszonym stanie.
Święty Andrzej Corsini, karmelita-biskup, 1302-1374, Italia. Urodził się 30 listopada, w święto św. Andrzeja Apostoła, dlatego nadano mu właśnie to imię. Podanie głosi, że przed urodzeniem syna matka ujrzała wilka, który wstępując do klasztoru karmelitów we Florencji, zamienił się w łagodnego baranka. Życie Andrzeja potwierdziło proroczą wizję matki. Syn wdał się w towarzystwo „złotej młodzieży” Florencji i oddał się swobodnemu życiu. Nawrócił się, gdy matka opowiedziała mu swój tajemniczy sen i powiedziała, że wyprosiła syna u Boga gorącą modlitwą, ponieważ wcześniej przez wiele lat daremnie oczekiwała potomstwa. Wyznała mu także, że razem z mężem złożyła ślub ofiarowania syna na służbę Bożą.
Te wyznania sprawiły, że Andrzej postanowił zmienić dotychczasowe życie. Mimo protestów i ucieczki, Klemens VI mianował go biskupem Fiesole. Miłosierny i energiczny, kilkakrotnie godził zwaśnione między sobą włoskie miasta. Niezmordowanie wizytował parafie, nawiedzał szpitale i przytułki, odnawiał i budował nowe kościoły, zwalczał nadużycia. Wśród kapłanów założył bractwo Trójcy Przenajświętszej.
Błogosławiona Alicja le Clerc, dziewica, 1576-1622, Francja. Urodziła się w czasach niespokojnych i obojętnych religijnie. Dlatego Alicja nie interesowała się religią. Ciągłe przemarsze wojsk rujnowały okolice i deprawowały ludzi. Alicję pociągał świat i jego złudne uroki. Rodzice nie zabraniali jej zabawy i swobody. Jednak dziewczyna nie znajdowała w tym zadowolenia. Trafiła na pobożnego kapłana, który tak nią pokierował, że zrozumiała konieczność zmiany życia. We współpracy ze św. Piotrem Fourierem zaczęła pomagać chorym, opuszczonym i zaniedbanym dziewczętom. W sąsiedniej parafii pomagała proboszczowi, który objął zaniedbaną parafię i skutecznie nad nią pracował. Zgłosiły się współpracowniczki, które później dały początek nowemu zgromadzeniu Kanoniczek Regularnych od Najświętszej Maryi Panny.
Szkoły zakładane przez kanoniczki nauczały, wychowywały i przygotowywały dziewczęta do życia. Wyczerpana pracą i umartwieniami, zmarła w 1622 r.
***
10 STYCZNIA ŚRODA: ŚW. GRZEGORZ Z NYSSY, BISKUP-METROPOLITA, DOKTOR KOŚCIOŁA, 335-395, CEZAREA KAPADOCKA. Jego ojciec był retorem w szkole wymowy. Był młodszym bratem św. Bazylego, którego przypominał wyglądem zewnętrznym. Po ojcu obrał sobie zawód retora i wstąpił w związek małżeński.
Po śmierci małżonki poświęcił się ascezie. Za namową św. Bazylego przyjął święcenia kapłańskie i wstąpił do założonego przez niego klasztoru położonego nad Morzem Czarnym. Znany był jako żarliwy kaznodzieja i interpretator Biblii. Sobór w Konstantynopolu nazwał Grzegorza „filarem Kościoła”. Dla potomnych pozostał w pamięci jako człowiek otwarty i miłujący pokój, współczujący biednym i chorym. Był jednym z najwybitniejszych teologów Kościoła Wschodniego. Od Orygenesa zapożyczył alegoryczną metodę w interpretacji Pisma świętego. Pozostawił po sobie bogatą spuściznę pism religijnych, m.in. ascetycznych i mistycznych, oraz komentarzy biblijnych. Papież św. Pius V (+ 1572) zaliczał go do doktorów Kościoła wschodniego, choć na żadnej oficjalnej liście doktorów Kościoła Grzegorz nie figuruje. Św. Grzegorz z Nyssy razem z bratem św. Bazylim i przyjacielem św. Grzegorzem z Nazjanzu nazywani są ojcami kapadockimi.
Święty Wilhelm z Bourges, cysters-arcybiskup, 1135(1150)-1209, Francja. Jego ojciec, Baldwin Donjeon, planował dla niego karierę wojskową. Oddał go na wychowanie pod opiekę wuja, Piotra Pustelnika, archidiakona w Soissons. Od wczesnej młodości Wilhelm nauczył się wystrzegać marności światowych i z gorliwością oddawał się ćwiczeniom duchowym i zdobywaniu wiedzy. Po włączeniu w stan duchowny został kanonikiem w Soissons i w Paryżu. Po pewnym czasie wstąpił do zakonu w Granimont, niedaleko Limoges. Z powodu napięć i nieporozumień pomiędzy kapłanami tego zakonu a braćmi nie mającymi święceń, opuścił go i wstąpił do cystersów.
Wilhelm miał szczególną cześć wobec Najświętszego Sakramentu. Wiele czasu spędzał u stóp ołtarza. W 1200 r. duchowieństwo Bourges wybrało go na swojego arcybiskupa. Ta wiadomość go zasmuciła. Tylko dzięki poleceniu swojego przełożonego, opata Citeaux, zgodził się przyjąć tę godność. Zachował jednak regułę cysterską i nie przestał podejmować wielu wyrzeczeń, łącznie z noszeniem włosiennicy i unikaniem jedzenia mięsa.
Wielką troską otaczał ubogich, których przyjmował w swojej rezydencji, a także więźniów i chorych. Kontynuował budowę gotyckiej katedry św. Szczepana, rozpoczętą przez jego poprzednika. W 1208 r. odprawił w niej pierwszą liturgię Bożego Narodzenia.
W uroczystość Objawienia, już ciężko chory, wygłosił kazanie upominając swój lud, aby wiernie przestrzegał Bożych przykazań. Potem pożegnał się ze wszystkimi i zszedł z ambony. Zmarł klęcząc i odmawiając Jutrznię 10 stycznia 1209 r. W swoim testamencie prosił, by pochować go we włosiennicy i w popiele. Świadkowie zeznali, że za życia dokonał osiemnastu cudów; kolejnych osiemnaście cudów wydarzyło się za jego przyczyną już po jego śmierci. Jest czczony jako patron dzieci.
***
11 STYCZNIA CZWARTEK: ŚW. TEODOZY, OPAT, 424-529, OBECNIE TURCJA. Po św. Bazylim, św. Grzegorzu z Nazjanzu i św. Grzegorzu z Nyssy to już kolejny Święty, który pochodził z Kapadocji, gdzie kiedyś Kościół był w stanie swego najpełniejszego rozwoju. Tęskniąc za życiem bogobojnym, Teodozy opuścił rodzinne strony i udał się w podróż do Syrii, gdzie spotkał się ze św. Szymonem Słupnikiem. Nawiedził też w Ziemi Świętej miejsca uświęcone działalnością i męką Chrystusa. Osiadł tam jako pustelnik w jaskini położonej na szlaku z Jerozolimy do Betlejem. Niedługo zaczęli gromadzić się przy nim uczniowie. Mnisi zaadoptowali na swoje mieszkania okoliczne pieczary skalne.
Święty wystawił w pobliżu nich domy dla pielgrzymów oraz warsztaty, by mnisi mieli zajęcie. Tak powstało miasteczko mnichów. Z czasem Teodozy miał tak wielu uczniów, że musiał wystawić oddzielne pawilony dla pielgrzymów o różnych narodowościach: Palestyńczyków, Greków, Syryjczyków, Ormian. W roku 494 patriarcha Jerozolimy, Salustiusz, powierzył Teodozemu (Teodozjuszowi) opiekę nad wszystkimi eremami Ziemi Świętej. Nad pustelnikami Palestyny powierzył zaś pieczę św. Sabie. Obaj święci żyli ze sobą w wielkiej przyjaźni.
W owym czasie wybuchła herezja monofizytów, którzy twierdzili, że Pan Jezus miał tylko jedną naturę, Boską, nie posiadał natomiast, jak to głosi Kościół, oddzielnej natury ludzkiej. Sobór powszechny, zwołany przez papieża św. Leona I Wielkiego do Chalcedonu w 451 roku, potępił błędy monofizytów. Ci mieli jednak potężnego sprzymierzeńca w cesarzu Anastazym, który rozpoczął prześladowanie wyznawców prawowiernej wiary. Ofiarą prześladowań padł także ówczesny patriarcha Konstantynopola, Eliasz. Cesarz chciał dla nowej herezji pozyskać klasztory palestyńskie, licząc się z ich liczbą i znaczeniem. Przeciwstawił się temu jednak stanowczo Teodozy. Jako już 90-letni starzec osobiście obchodził wszystkie klasztory, by przestrzec je przed herezją i zachęcić do wierności orzeczeniom soboru. Cesarz skazał go za to na wygnanie. Po śmierci cesarza Teodozy powrócił jednak do swoich synów duchownych. Zmarł w wieku 105 lat.
Jego ciało pochowano ze czcią w grocie Trzech Króli, gdzie według podania Święta Rodzina miała przyjąć Magów. Arabowie do dziś nazywają to miejsce Deir Dosi, czyli „Klasztorem św. Teodozego”. Klasztor przetrwał szczęśliwie do wieku XV. W stanie ruiny przejął go od beduinów w roku 1900 prawosławny patriarcha Jerozolimy i osadził tam mnichów prawosławnych. Teodozy otrzymał zaszczytny tytuł i przydomek Cenobiarchy, czyli „ojca wielu klasztorów”.
Święta Honorata, dziewica, zm. ok 500. Życiorys Honoraty spisał jej rodzony brat, św. Epifaniusz, biskup Pawii. Była najmłodszą z czterech sióstr (oprócz niej św. Epifaniusz miał także siostry: Specjozę, Luminozę i Liberatę). Św. Epifaniusz osobiście nałożył na głowę siostry welon dziewiczy na znak oddania się jej na wyłączną służbę Panu Bogu.
Kiedy w roku 476 Odoaker, król Gotów, zdobył i złupił Pawię, wziął do niewoli wśród wielu obywateli także Honoratę. Dopiero św. Epifaniusz musiał wykupić brankę z jego rąk, wraz z wielu innymi. Zasnęła w Panu otoczona powszechną czcią. Życie Honoraty pełne było modlitwy, miłosierdzia i oddania ludziom, którzy darzyli ją powszechnie czcią.
***
12 STYCZNIA PIĄTEK: ŚW. ARKADIUSZ, MĘCZENNIK, DZIŚ ALGIERIA, 284-305. Na początku prześladowania chrześcijan za czasów Dioklecjana (284-305) uciekł z miasta i ukrywał się. Na wieść o tym, że zamiast niego aresztowano jego rodzinę, wrócił i sam stawił się przed sędzią. Usiłowano go najpierw namową, a potem torturami skłonić do odstępstwa od wiary i złożenia ofiary bożkom. Połamano mu golenie, odcinano mu po kawałku kończyny, a wreszcie ukrzyżowano go. Do końca życia znosił męki z heroicznym męstwem, zagrzewając nadto towarzyszy do wytrwania. O męczeństwie św. Arkadiusza dowiadujemy się z jego akt męczeńskich, a także z pism św. Zenona z Werony, biskupa, który pochodził z tamtych stron.
Przez swą postawę oraz słowa otuchy stał się umocnieniem dla znoszących prześladowania i ratownikiem dla uginających się pod ciężarem cierpienia. Dlatego jest szczególnym patronem dla wszystkich znajdujących się w sytuacjach ekstremalnych, w których zdaje się człowiekowi, iż ciężar życia i pogodzenie go z wiarą przekracza ludzkie możliwości. Swym życiem potwierdził słowa św. Pawła Apostoła: „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”.
Święty Elred z Rievaulx, cysters-opat, 1110-1167, Anglia. Ojciec wysłał go na dwór króla Szkocji Dawida I (późniejszego świętego), by spędził tam kilka lat. Został majordomusem. Około 1134 r. opuścił jednak dwór i wstąpił do opactwa cystersów w Rievaulx.
Został przełożonym wszystkich cystersów w Anglii. Za jego czasów bardzo wyraźnie rozrósł się Rievaulx-którego był opatem i liczył ok. 600 mnichów. Odbywał coroczne wizyty w innych klasztorach cysterskich na terenie Anglii i Szkocji. Odwiedził także Citeaux i Clairvaux. Podróże te odbiły się na jego zdrowiu. Pod koniec życia cierpiał na bardzo bolesną, choć nie zidentyfikowaną chorobę (być może był to artretyzm lub choroba nerek). Był znany ze swojej wstrzemięźliwości – mówiono o nim, że bardziej przypomina ducha niż człowieka. Jego dar niezwykłej wymowy przyniósł mu miano „św. Bernarda północy”.
Napisał wiele ważnych dzieł z zakresu duchowości. W naszych czasach najbardziej znany z nich to wzorowany na Cyceronie traktat O przyjaźni duchowej. Napisał też kilka dzieł historycznych, dwa z nich dedykując królowi Anglii Henrykowi II, doradzając mu, jak być dobrym królem. Do XX w. Elred był znany raczej jako średniowieczny historyk, autor Życia św. Edwarda, króla i wyznawcy. Korespondował też z wieloma wybitnymi mężami swego czasu, niestety korespondencja ta nie zachowała się.
NIE MA TEGO ZŁEGO, CO BY NA DOBRE NIE WYSZŁO Z POMOCĄ BOŻĄ
Święty Bernard z Corleone, brat-kapucyn, 1605-1667, Italia. Jako młodzieniec Filip pomagał ojcu w pracy w warsztacie szewskim. Zapamiętano, że troszczył się bardzo o zatrudnianych w warsztacie pracowników. W wolnych chwilach często modlił się w kościołach, których kilka było w miasteczku. W każdą sobotę, zgodnie z sycylijskim zwyczajem, zapalał lampkę wotywną Matce Bożej. Jednak nic więcej w życiu młodzieńca nie zdradzało jego przyszłego powołania ani wielkich cnót, jakie miały opromienić go chwałą. Jego rodziców bardzo martwił jego porywczy charakter. Był typowym cholerykiem – szybko wybuchał, zwłaszcza urażony. Na szczęście równie szybko potrafił ochłonąć i przeprosić tych, których swoim zachowaniem uraził.
Jak wielu jego rówieśników świetnie władał szpadą. I to przyczyniło się do wydarzenia, które mogło być groźne w skutkach. W jednej ze sprzeczek, sprowokowany przez rzezimieszka, poważnie zranił przeciwnika. Od tej pory, lękając się kary, tułał się po całej niemal Sycylii, wreszcie zrozumiał, że raczej powinien się lękać Bożej niż ludzkiej sprawiedliwości.
Toteż zdecydował się za przeszłe winy odpokutować i 13 grudnia 1631 r., mając prawie 27 lat, wstąpił do klasztoru kapucynów w Caltanissetcie i przyjął imię zakonne Bernard. Od samego początku życia zakonnego oddawał się ostrym praktykom pokutnym, których już do śmierci nie zaniedbywał. Gdy umartwiał ciało, jego duch stawał się silniejszy i chętniejszy do służby Bogu. Wszystkie chwile wolne od pracy nakazanej przez posłuszeństwo poświęcał modlitwie. Otaczał wielką czcią Najświętszy Sakrament i często spędzał noce w kościele, aby – jak powtarzał – nie pozostawiać Pana Jezusa w tabernakulum samego.
Bracia zapamiętali też jego umiłowanie Chrystusa Ukrzyżowanego. Brat Bernard nigdy nie nauczył się czytać, bo uważał, że nie jest mu to potrzebne do chwalenia Pana Boga. Wielką czcią otaczał kapłanów, wdzięczny za ich posługę sakramentalną. Był serdeczny dla współbraci, a w klasztorze pracował w kuchni, wykonując pomocnicze prace. Nie zaniedbywał też odwiedzania chorych, wobec których dla miłości Boga spełniał najniższe nawet posługi. Trzydzieści sześć lat życia pokutnego zjednało mu sławę wśród ludzi, a podziw u współbraci, toteż w chwili śmierci, która nastąpiła w Palermo 12 stycznia 1667 r., uważany był za świętego.
Święty Marcin z León, kanonik, 1130-1203, Hiszpania. Wcześnie stracił matkę. Razem z ojcem wstąpił do augustiańskich kanoników regularnych w San Marcelo, gdzie zdobył wykształcenie. Po śmierci ojca odbył pielgrzymkę do Rzymu, Konstantynopola i Jerozolimy. Po powrocie do Hiszpanii otrzymał święcenia kapłańskie i przebywał do końca życia w klasztorze św. Izydora w León. Zasłynął za życia swoją świętością i pismami ascetycznymi. Ściśle przestrzegał zakonnych obserwancji, był serdeczny dla współbraci i miał wielkie nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu. Pisał komentarze do Nowego Testamentu (do Listów i Apokalipsy).
Święta Tacjana(Tatiana), męczennica, zm. 225(228). Urodziła się w rzymskiej rodzinie. Jej ojciec, chrześcijanin, wychowywał ją w miłości do Boga i Kościoła. Według legendy, za panowania cesarza Aleksandra Sewera (+ 235), podczas jednego z chrześcijańskich nabożeństw Tatianę wraz z ojcem pojmano i zaprowadzono do świątyni Apolla. Tacjana miała tam zostać złożona w ofierze bożkowi. Gdy Tacjana pomodliła się za swych oprawców, nastąpiło trzęsienie ziemi i posąg bożka rozpadł się na części. Tacjanę poddano więc torturom: bito ją, wyłupiono jej oczy, ale jej rany bardzo szybko goiły się. Lew, mający rozszarpać Tacjanę, nie zrobił jej krzywdy, a ogień, do którego była wrzucana, nie spowodował oparzeń ani śmierci. Około roku 225-228 została ścięta mieczem. Jej ojciec również został skazany na śmierć, gdyż nie chciał porzucić wyznawanej przez siebie wiary.
Święty Antoni Maria Pucci, serwita, 1819-1892, Italia. Jego ojciec był kościelnym w parafii wiejskiej.
W 1837 roku Antoni wstąpił we Florencji do zakonu serwitów, który za cel stawiał sobie szerzenie w sposób szczególny kultu Matki Bożej Bolesnej. Przez kolejnych 45 lat tej posługi pozyskał sobie powszechną miłość i szacunek swoich parafian. Wyróżniał się bowiem umiłowaniem biednych i chorych, których często nawiedzał i wspomagał. Był propagatorem duszpasterstwa stanowego. Popierał także związki i bractwa religijne na terenie swojej parafii. Przez jakiś czas był przełożonym domu zakonnego, a w latach 1884-1890 jako prowincjał zarządzał całą prowincją zakonną.
Święta Małgorzata Bourgeoys, dziewica, 1620-1700, Francja. Gdy Małgorzata miała 19 lat, zmarła jej mama. Rok później jej udziałem stało się wyjątkowe zdarzenie. Podczas uroczystej procesji ku czci Matki Bożej Różańcowej, w dniu 7 października, gdy jej spojrzenie zatrzymało się na figurze Maryi Niepokalanej, doznała nagłego olśnienia. W głębi swego serca poczuła, że jej powołaniem jest poświęcić się wyłącznej służbie Bogu. Od tej chwili wszystkimi siłami swojej młodej duszy pragnęła poddać się woli Bożej.
Niebawem wstąpiła do wspólnoty w Troyes, która skupiała młode dziewczęta pragnące poświęcić się nauczaniu dzieci w ubogich dzielnicach miasta. Przebywając w tym zgromadzeniu, dowiedziała się o powstałej w Montrealu fundacji Ville Marie. Obudziło się w niej pragnienie wyruszenia na misje za ocean, które nie opuszczało jej przez następne dziesięć lat. W 1652 roku spotkała pana de Maisonneuve, założyciela i zarządcę wielu charytatywnych dzieł w Nowej Francji. Poszukiwał on właśnie osób gotowych służyć dzieciom francuskich osadników i indiańskim sierotom. Małgorzata nie czekała dłużej. W lutym 1653 roku wyruszyła do Nowego Świata, jak wtedy nazywano Amerykę Północną, a już w listopadzie postawiła nogę na nowym lądzie.
Od razu zaangażowała się w odbudowę kościoła na Mount Royal, zniszczonego przez miejscowych Indian. Kierowała odbudową kaplicy pod wezwaniem Matki Bożej. Z każdym dniem wzmacniało się w niej przekonanie, że służba w charakterze pielęgniarki, nauczycielki i opiekunki młodzieży jest realizacją woli Bożej. Czuła to całym swoim sercem i duszą. W 1658 roku otworzyła pierwszą szkołę w Montrealu.
Kilka lat później, w 1676 r., otrzymała zgodę biskupa – powstało zgromadzenie Sióstr Naszej Pani i Matki Bożej z Notre Dame, popularnie nazywane mariankami. Zmarła 12 stycznia 1700 roku w Montrealu. Jej duchowe córki, w liczbie około 2500, służą ubogim dziewczętom w szkołach i na uniwersytetach, propagując wartość rodziny jako fundamentu wzrostu moralnego każdego człowieka.
13 STYCZNIA, SOBOTA: ŚW. HILARY Z POITIERS, BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA, 310-367, FRANCJA. Zdobył bardzo dobre wykształcenie i został retorem. Z wielkim zaangażowaniem studiował Pismo Święte, w którym zachwycił go sposób objawiania się Boga. Szczególnie zafascynowało go boskie imię ze Starego Testamentu: „Jestem, Który Jestem”. Pod wpływem długotrwałej i głębokiej lektury Ewangelii św. Mateusza i św. Jana nawrócił się i przyjął chrzest w 345 roku już jako żonaty mężczyzna (jego córką była św. Abra). Był na tyle gorliwym wyznawcą, iż w 350 roku (podawane są też daty 353 i 354) obrano go biskupem rodzinnego miasta (nazywanego wtedy Pictavium).
Ponieważ w sporze ariańskim odmówił potępienia św. Atanazego z Aleksandrii, który bronił prawdy o bóstwie Chrystusa, cesarz Konstancjusz skazał go w 356 r. na wygnanie do Frygii w Azji Mniejszej (obecnie Turcja). Kilka lat pobytu na wygnaniu wykorzystał na dokładne zapoznanie się z teologią Wschodu, której bogactwo, subtelność i precyzję pojęć starał się po powrocie z wygnania rozpowszechnić w Kościele łacińskim.
Czerpiąc ze wschodnich inspiracji, wzbogacał też zachodnią liturgię. Ze względu na intensywną działalność na rzecz porozumienia między Wschodem a Zachodem bywa czasami nazywany pierwszym ekumenistą. Prowadził czynne życie jako pasterz i teolog, wpływając na charakter Kościoła Galii. Nieustraszony, pisał z wygnania listy do wiernych, by ich utwierdzić w wierze. Napisał też kilka rozpraw na tematy, które były poruszane przez arian. Otrzymał piękny przydomek „obrońcy Galii”, gdyż właśnie przez swoją postawę, kazania i pisma uchronił swoją ojczyznę od herezji. Po powrocie z wygnania czynił, co tylko było w jego mocy, by zabliźnić rany, zadane Kościołowi przez Ariusza i jego protektorów. Żył w wielkiej przyjaźni ze św. Marcinem, biskupem Tours. Ochrzcił go i był jego kierownikiem duchowym.
Św. Hilary nie umiał mówić „w stylu ludowym”, dlatego też nie zasłynął jako kaznodzieja, ale był bardzo wybitnym teologiem. Niektórzy patrologowie uważają, że jego wielkość przyćmił dopiero św. Augustyn. Wniósł ogromny wkład w rozwój chrystologii i nauki o Trójcy Świętej, dlatego też został 13 maja 1851 r. zaliczony do grona doktorów Kościoła przez bł. Piusa IX.
Św. Hilary należy do pierwszych wyznawców, którym Kościół na Zachodzie zaczął oddawać publicznie liturgiczną cześć. Wcześniej było to niemal wyłącznym przywilejem męczenników. Jest patronem Poitiers i La Roche. Modlą się do niego ukąszeni przez węże.
Błogosławiona Weronika Nagroni, augustianka, 1445-1497, Italia. W tym klasztorze nauczyła się czytać i pisać, a przede wszystkim poznawać i kochać Boga. Była mistyczką. Duch Święty obdarzył ją szczególnymi darami i Bożą mądrością. Radzono się jej nawet w bardzo trudnych i zawiłych sprawach. Otrzymała dar proroctwa i czytania w sercach ludzkich. Naglona natchnieniem Bożym, udała się do Rzymu, aby błagać o zmianę postępowania papieża Aleksandra VI, który złym przykładem swojego prywatnego życia wiele zła wyrządził Kościołowi Chrystusowemu.
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.
A.M.D.G.
„Idźcie do św. Maryi i Józefa”