To działa. Zaufaj mi :) Odc. XLI
A TY komu coś zawdzięczasz?
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Opatrzność Boża-wbrew wszystkim jednak zostaje księdzem.
2. Tajna broń-różaniec.
3. Otwieraj drzwi, bo zawsze jakieś są.
Odcinek XLI
1. TEMAT: Sukces ma wielu ojców.
2. TEMAT: Czujesz pokusy?
3. TEMAT: Trudności przyprawiają Cię o mdłości?
***
1. TEMAT: SUKCES MA WIELU OJCÓW.
W poprzednim odcinku poznaliśmy postać św. Józefa z Kupertynu, który miał olbrzymie trudności w nauce, nie z powodu swojego lenistwa, ale z braku umiejętności. Bardzo urzekła mnie Jego postać, Jego trudności. Staram się często do Niego modlić przed nauką. Ale dziś odcinek również o nim :D.
A dlaczego? Zaraz się zdziwisz :D. Ja też się zdziwiłem, kiedy wcześniej szukałem informacji o Nim 🙂
Ci, którzy nie są z historią naszego kraju na bakier, wiedzą, jak połączyć hasła: obraz Matki Bożej Częstochowskiej, Jasna Góra czy król Jan Kazimierz. Jak do tego zestawu dorzucimy św. Józefa z Kupertynu, to pojawia się zdziwienie na twarzy.😉
Książę Jan Kazimierz po raz pierwszy spotkał o. Józefa w klasztorze Sacro Convento w Asyżu. Książę oznajmił wtedy o. Józefowi, że zamierza wstąpić do nowicjatu jezuickiego. Św. Józef miał wtedy odpowiedzieć, iż Bóg ma co do niego inne plany. Owo zdanie wywarło ogromny wpływ i zapadło Janowi Kazimierzowi głęboko w serce. Przez czas nowicjatu szukał, rozeznawał i modlił się o światło do poznania swej drogi. Józef bowiem nie powiedział mu dokładnie, jakie plany ma dla niego Stwórca. Zostawiał mu otwartą drogę i możliwości szukania Bożej woli.
Tymczasem rodzina Jana Kazimierza czyniła wszystko, co możliwe, aby utrzymać w swoich rękach władzę królewską. Król Władysław, brat Jana Kazimierza, oraz dwór królewski podejmowali wszelkie działania, aby nie dopuszczono do ślubów zakonnych Jana Kazimierza i by w ten sposób zamknąć mu drogę do kapłaństwa w zakonie jezuitów. Sam Jan Kazimierz tak pisał w pierwszym roku swego nowicjatu do św. Józefa: „Król, mój brat, czyni wszystko, aby odwieść mnie od mego powołania”. W życiu Jana Kazimierza pojawia się rozterka, czy poświęcić się Bogu, czy też zabiegać o tron Polski.
O. Clavero, który był łącznikiem miedzy nowicjuszem Janem Kazimierzem a św. Józefem, wspomina, że Jan był zachwycony osobą o. Józefa; podziwiał jego wielką dobroć i miał go zawsze na swoich ustach oraz przy wszystkich okazjach prosił, aby w spotkaniach z Józefem „pamiętano o przypomnieniu mu o nim”.
Ten sam o. Clavero wspomina, że brat Jana Kazimierza Władysław interweniował u papieża Innocentego X, 5 sierpnia 1644 r., aby ten dla dobra Polski, Kościoła i rodziny królewskiej nie dopuścił do ślubów jego brata.
Jan Kazimierz w 1644 r. udał się z Rzymu do Asyżu, by szukać pomocy w rozeznaniu swej drogi u św. Józefa z Kupertynu. Ten widząc go w stroju jezuity, powiedział: „Nie leży ci dobrze ten habit”. Józef i Jan Kazimierz długo rozmawiali, po czym Jan udał się do Loreto na drugi rok nowicjatu. Papież Innocenty nakłania jezuitów, aby nowicjusz Jan Kazimierz został odesłany do domu. W 1645 r. książę opuszcza zakon i udaje się do Asyżu, aby spotkać się z o. Józefem. Ten, widząc go już w stroju świeckim, powiedział: „Widzisz, co ci mówiłem. Idź teraz. Uczynisz więcej dla Polski i chrześcijaństwa, niż będąc zakonnikiem”. Te słowa sprawdziły się, gdy Jan Kazimierz zatrzymał ekspansję Tatarów i szerzącego się protestantyzmu w Polsce.
28 marca 1646 r. Innocenty X postanowił uczynić Jana Kazimierza kardynałem, co nie spodobało się jego bratu Władysławowi. Sam Jan Kazimierz udał się na braterskie spotkanie ze św. Józefem do Asyżu. To tam dowiedział się od niego, że więcej uczyni dla Polski szpadą, niż jako kardynał: „Idź, nie będziesz ani jezuitą, ani kardynałem, lecz królem, który wycierpi wiele, ale ufaj mocno Bogu, On zawsze Ci pomoże”.
Listem z Warszawy 9 listopada 1647 r. Jan Kazimierz zrezygnował z tytułu kardynalskiego, papież Innocenty X na konsystorzu 6 lipca 1648 r. przyjął jego rezygnację. 20 maja 1648 r. umarł król Władysław. Na nowego króla został wybrany Jan Kazimierz.
Jeden z pierwszych listów, które wysłał z pieczęcią królewską, był list do św. Józefa z Kupertynu. Wyraził w nim swoją miłość, wdzięczność oraz błagał o modlitwę, pomoc i światło dla siebie, Polski i ludów sobie powierzonych. 26 sierpnia 1650 r. św. Józef odpisał, że to „łaska Boża powołała Jego wysokość na króla dla dobra ludów oraz Świętej Wiary, proszę się nie lękać, bo Bóg we wszystkim wesprze Wasze poczynania dla dobra ludów i Swej większej chwały”.
Jan Kazimierz wysłał bardzo wiele listów do św. Józefa. Przeważały w nich tematy związane z rodziną, intrygami wewnętrznymi i wojnami, które nękały Polskę. Św. Józef w liście do króla Jana Kazimierza napisał 28 lipca 1651 r.: „nigdy nie zapomniałem i nie zapomnę o Waszej Królewskiej mości w moich modlitwach oraz Mszach świętych, proszę Wszechmogącego Boga, aby oświecał waszą duszę w rządach waszych”.
Król posłał do o. Józefa bp. Piotra Gembickiego, który przybył do Sacro Convento 15 stycznia 1653 r. Św. Józef przekazał wtedy wiadomość następującej treści: „Proszę być dobrych myśli, nie bać się, ale powierzać się temu „Wizerunkowi”, który Wasza królewska mość ma w swojej komnacie”. Chodziło o obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. O. Józef wiedział, że zarówno król, jak i cały naród Polski otacza ten wizerunek ogromną czcią.
W 1663 r. o. Ottavio Lelli, przejeżdżając przez Warszawę, odwiedził króla Jana Kazimierza. W rozmowie z jego żona Marią Luizą Gonzaga-Nevers usłyszał od niej: „Król bardzo ceni o. Józefa z Kupertynu, ponieważ wszystko to, co mu przepowiedział i doradził, jak dotąd spełniło się”. W 1655 r., podczas ucieczki przed Szwedami na Śląsk, król Jan Kazimierz zatrzymał się na Jasnej Górze i przed cudownym obrazem Matki Bożej złożył swoją koronę i królestwo w Jej ręce. Ufny w to, co mówił mu św. Józef, powierzył wszystko Matce Boga z Częstochowskiego wizerunku.
WNIOSKI:
1) „Szukajcie, a znajdziecie.” Mt 7,7 lub „jak jest uczeń znajdzie się i nauczyciel”. Bóg zawsze kogoś nam podeśle na pomoc 🙂 Świetnie to widzę w swoim życiu i dziękuję za wielu osób, które już spotkałem. Kilku z nich czyta ten newsletter 🙂 Tak również było w przypadku szukającego swojej drogi Jana Kazimierza. Dobrze, że potrafił słuchać, zastanawiał się, miał swoje zdanie.
Dziękuję św. Józefowi za pomoc i wsparcie naszego króla. To jeden z głównych ojców zawierzenia i ogłoszenia przez władze świeckie Maryi jako królowej Polski.
2) Wojny z Kozakami i Tatarami na Ukrainie oraz późniejsze wojny z Rosją i Szwecją zmasakrowały nasz kraj. Nie mam zamiaru oceniać całości życia Jana Kazimierza jako króla. Chcę tylko zwrócić uwagę na to, że on nie zrobił to w pustym geście, tylko jakąś wiarę w sobie miał. Ale zauważmy, że robi to kiedy Polska nie jest na kolanach, tylko jest znokautowana i sędzie liczy do 10. I dzięki temu chwyta się ostatniej deski ratunku.
Podobnie jest z nami. Musimy bardzo mocno być obici przez życie, grzechy, zło aby od serca krzyknąć: BOŻE RATUJ!. Maryjo Ratuj!. A wtedy wiemy bez wątpliwości, kto nam pomógł wstać.
***
2. TEMAT: CZUJESZ POKUSY?😈
Oto poniżej trochę bardziej rozbudowany fragment zdania wyjściowego, który jest drugim tematem na prośbę jednego ludzia, którego nazywam Sensejem 😀 (kiedyś będe musiał Go specjalnie pobłogosławić, czekam tylko na okaziję 😀 i nie chodzi mi o błogosławieństwo w czasie ślubu haha) i, który odkrył dwie rzeczy, które przez wiele lat sam szukałem.
Jest to fragment kazania fantastycznego francuskiego kapłana, patrona księży, męczennika konfesjonału i mającego dar czytania w ludzkich sercach- św. Jana Marii Vianneya. O to co powiedział o kuszeniu. (W sumie temat kuszenia jest bardzo ciekawy i rozległy. Mam ochotę go dla siebie i dla Was jeszcze zgłębić :D):
„Podobnie jak dobry żołnierz nie boi się walki, tak dobry chrześcijanin nie powinien obawiać się pokus. Każdy żołnierz jest dzielny w koszarach, lecz dopiero na polu bitwy okazuje się, który jest odważny, a który jest tchórzem.
Najgorszą pokusą jest brak pokus. Można prawie powiedzieć, że szczęśliwy jest człowiek, którego nękają pokusy, gdyż wówczas jest czas duchowych żniw, podczas których zbieramy plony życia wiecznego. Podobnie jak w czasie żniw, wstajemy przed świtem, pracujemy w pocie czoła, lecz nie skarżymy się, gdyż nadeszła pora zbiorów.
Diabeł kusi tylko te dusze, które chcą uwolnić się z sideł grzechu, oraz te, które żyją w stanie łaski. Wszystkie pozostałe dusze należą do niego, więc nie ma potrzeby ich kusić.”
„Pewien święty przechodził kiedyś obok klasztoru i ujrzał mnóstwo diabłów nękających mnichów, lecz nie mogących ich do niczego skusić. Potem wszedł do miasta i ujrzał jednego diabła, który z założonymi rękami siedział w bramie, przypatrując się ludziom.
Święty zapytał go więc, dlaczego sam jeden siedzi w wielkim mieście, podczas gdy tłum diabłów dokucza garstce mnichów. Diabeł odpowiedział mu, że w mieście w pojedynkę sobie poradzi i trudzić się zbytnio nie musi, gdyż ludzie sami się do niego garną, żyjąc w nienawiści, nieczystości i pijaństwie.
Tymczasem z zakonnikami sprawa jest o wiele trudniejsza: cały zastęp diabłów szturmuje ich pokusami, tracąc czas i siły, a nic nie zyskując. Jedyne na co mogą liczyć, to na posiłki oraz na to, że mnisi zniechęcą się do surowej reguły.”
„W pewnym klasztorze podczas Mszy świętej mnich ujrzał diabły krążące wokół świętych zakonników. Zwrócił szczególnie uwagę na jednego, który deptał mnicha po głowie, i drugiego, który to zbliżał się do innego brata, to od niego cofał.
Po Mszy świętej zapytał więc obu tych mnichów, co ich rozpraszało. Pierwszy powiedział, że myślał o remoncie klasztornej podłogi, a drugi czuł, że diabeł zbliża się doń co chwilę, by zaatakować, lecz za każdym razem odpierał pokusę. Tak właśnie postępują dobrzy chrześcijanie, przez co pokusy stają się dla nich źródłem zasług.”
CÓŻ DODAĆ 😀 Diabły, gdy kuszą czlowieka RYZYKUJĄ. Albo upadniemy i nie wstaniemy, albo upadniemy i wstaniemy silniejsi albo nie upadniemy i będziemy jeszcze mocniejsi.
Nie dziw się więc, że Ci Twoi znajomi, którzy dawno nie spowiadali się, daleko są od Boga, wiary itd. mogą mieć wygodne życie itp. Diabły ich nie kuszą, bo są w ich rękach. Diabły ukołysali ich do snu, który niesie później tragedie.
Najlepszym dowodem na istnienie diabłów jest to, kiedy jakiś człowiek będąc w ich rękach, będzie chciał się nawracać. Wtedy dany człowiek zauważy, że diabły tak łatwo nie oddadzą swojej zdobyczy.
***
3. TEMAT: TRUDNOŚCI PRZYPRAWIAJĄ CIĘ O MDŁOŚCI?
Nieważne jak bardzo wierzysz lub nie wierzysz. Nieważna jak bardzo blisko jesteś Boga, Jego Bożych rad albo jak daleko. Trudności się pojawią i tak. Kwestia czasu.🧭
Dlatego zmieńmy podjeście do TRUDNOŚCI. Zmieńmy okulary👓 na Boże okulary.🕶
TRUDNOŚCI to OKAZJA, żeby odpokutować za swoje grzechy. Bo zło musisz naprawić tutaj na ziemi albo jeśli dostaniesz szansę i tę szansę udźwigniesz, to w czyśćcu. Tylko tutaj na ziemi sprzątanie jest przyjemniejsze niż po drugiej stronie. I nie ma gwarancji, że udźwigniesz sprzątanie w czyśćcu albo się do niego w ogóle dostaniesz. Gdy gówno przerabiasz na nawóz, czyli trudności przerabiasz na pokutę za grzechy zwiększasz szansę na czyściec i niebo. Nie cudownie? 😀
TRUDNOŚCI to OKAZJA, aby zdobyć dodatkowe zasługi w niebie. Życie jest takie krótkie. Jeżeli uda się nam dostać do nieba to już nie będzie możliwości tylu łask zdobyć, kiedy byliśmy na ziemi. Chcesz mieć takie poczucie, że nie zrobiłeś wszystkiego co mogłeś? Że pewne szansę od Boga nie wykorzystałeś? Ja nie chcę 😀 Więc jaaaaaaaazda, bo złoto🥇, po niebo, po wieczną chwałę 😀 na WIĘKSZĄ CHWAŁĘ BOGA przez Maryję. „Zbierajcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną” (Mt 6,19).
***
DODATEK.
KARTKA Z KALENDARZA: 📆
9 października niedziela: bł. Wincenty Kadłubek, biskup i kronikarz Polski; św. Abraham, patriarcha. Nasz praojciec w wierze, Abraham jest niesamowitą postacią o wielkiej wierze. W podeszłym wieku na żądanie Boga zostawia wszystko. Potrafiłbyś tak, zostawić wszystko, co masz? Wiele lat czekał na syna Izaaka, a gdy się urodził, Bóg dokonał próby. I Abraham próbę zdał celująco, bo potrafił nawet własnego syna poświęcić dla Boga- co jest zapowiedzią tego, co miało się wydarzyć na Golgocie. Proś tego patriarchę o wiarę!
10 października poniedziałek: św. Tomasz z Villanova, augustianin i biskup. Żył bardzo skromnie i był świetnym kaznodzieją. To co miał, dzielił się z ubogimi. W Hiszpanii, gdzie żył, robił porządki, bo zaniedbanie duchowe przez pozostałych biskupów było ogromne. Letnia rezydencja papieża CastelGandolfo leży na terenie parafii pw. właśnie św. Tomasza 🙂
11 października wtorek: Św. Jan XXIII. Nie będę ukrywał, że mam bardzo mieszane uczucia, co do Jego pontyfikatu jako papieża. Umieszczam Go tu, ponieważ był związany z Polską.
Jak wiele razy podkreślał sam Jan XXIII, w dzieciństwie opowiadano mu o Polsce, o bohaterskim narodzie polskim oraz powstaniach wolnościowych. – W młodych naszych duszach rodziły się uczucia poświęcenia, rosło przywiązanie do ideałów wolności. To Polska i jej losy, często nieszczęśliwe, ale zawsze natchnione ideą, kształtowały w nas chęć do pracy i poświęcenia dla innych – wspominał papież.
W młodości jego ulubioną lekturą były książki Henryka Sienkiewicza. – W latach młodych, gdy dusza jest pełna wzlotu, z zaciekawieniem i zachwytem młodego człowieka czytaliśmy dzieła: „Ogniem i mieczem”, „Potop”, „Pana Wołodyjowskiego”, ich romantyzm zadziwiał, uszlachetniał, porywał – opowiadał Jan XXIII, Włoch, dla którego ideałem rycerza bez skazy był Michał Wołodyjowski.
Przyszły papież od najwcześniejszych lat marzył o poznaniu kraju, którego historia i losy tak bardzo wpłynęły na jego życie i powołanie. Po raz pierwszy przyjechał do Polski już w 1912 roku, zwiedził Kraków, katedrę Wawelską oraz Wieliczkę, gdzie zachwyciła go kaplica św. Kingi. Za drugim razem, w 1929 roku przyjechał jako delegat apostolski w Bułgarii, odwiedził Warszawę i Częstochowę.
O tym, czym była dla niego Polska świadczyła informacja podana po jego śmierci przez agencje prasowe, że w jego pokoju sypialnym obok pożółkłych fotografii rodzinnych i widoków z rodzinnej wioski, nad klęcznikiem wisiał obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
12 października środa: św. Jan Beyzym (Polak), jezuita, apostoł Madagaskaru. „Rozpalony pragnieniem leczenia trędowatych, proszę usilnie Najprzewielebniejszego Ojca Generała o łaskawe wysłanie mnie do jakiegoś domu misyjnego, gdzie mógłbym służyć tym najbiedniejszym ludziom, dopóki będzie się to Bogu podobało. Wiem bardzo dobrze, co to jest trąd i na co muszę być przygotowany; to wszystko jednak mnie nie odstrasza, przeciwnie, pociąga, ponieważ dzięki takiej służbie łatwiej będę mógł wynagrodzić za swoje grzechy.”
Generał wyraził zgodę. Początkowo o. Beyzym miał jechać do Indii, ale nie znał języka angielskiego. Udał się więc na Madagaskar, gdzie językiem urzędowym był francuski, którego Beyzym uczył się już w Chyrowie. Tam oddał wszystkie swoje siły, zdolności i serce opuszczonym, chorym, głodnym, wyrzuconym poza nawias społeczeństwa; szczególnie dużo uczynił dla trędowatych W głównym ołtarzu szpitalnej kaplicy, którą założyl znajduje się sprowadzona przez o. Beyzyma kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Do dzisiaj chorzy Malgasze otaczają Maryję z Jasnej Góry wielką czcią. Szpital bowiem istnieje do dziś. W ramach wdzięczności wystawiono mu na Madagaskarze pomnik.
13 października czwartek: bł. Honorat Koźmiński, kapłan. Bardzo zdolny, ale później stracił wiarę. 23 kwietnia 1846 r. został aresztowany przez policję carską pod zarzutem udziału w spisku i osadzony w X pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Wówczas ciężko zachorował; powracając do zdrowia, przemyślał dokładnie swoje życie i nawrócił się.
14 października piątek: św. Małgorzata Maria Alacoque, zakonnica. W XVII wieku miała objawienia Pana Jezusa dotyczące nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Pan Jezus miał 3 prośby. Jedna została spełniona. Druga tak sobie i jest tendencja spadkowa. A trzecia to tragedia. 2. Komunia św. wynagradzająca w pierwsze piątki miesiąca. 3. W każdy czwartek między 23 a 24 być z Panem Jezusem jako wynagrodzenie, kiedy był sam w Ogrójcu.
15 października sobota: Św. Teresa od Jezusa, karmelitanka. Chciała zrobić porządki w zakonie i miała z tego powodu ogromne trudności i kłopoty. Ach ten święty spokój… Wielka czcicielka św. Józefa, męża Maryi. Kiedyś, gdy Teresa z Avila była w prawdziwych tarapatach i zaczynała wpadać w panikę, Pan Jezus powiedział jej wprost: „Uspokój się, kobieto małej wiary. Wszystko idzie jak najlepiej. Zajmij się Mną, a Ja zajmę się tobą”.
Kto wytrwał do końca 😀 temu szczególnie, a także innym czytelnikom z serca błogosławię:
Benedict tibi omnipotens Deus Pater+et Filius + et Spiritus Sanctus+ Amen