CXLVI (146) odc. ZNOKAUTOWAŁ 5 MILICJANTÓW!

Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.

W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Albo złoty medal olimpijski albo sąd i wyrzucenie z pracy.
2. To robiła większość świętych.
3. Czemu zawdzięczają swój sukces miliarderzy: Bill Gates i Warren Buffett?

Odcinek CXLVI (146)
1. TEMAT: Znokautował 5 milicjantów!
2. TEMAT: Czy twój mózg potrzebuje kawy, czy może… serotoniny?
3. TEMAT: Dlaczego studenci nie korzystają z szansy na wielkie pieniądze?
4. TEMAT: DUŻE ZMIANY. Koniecznie przeczytaj!

***

1. TEMAT: ZNOKAUTOWAŁ 5 MILICJANTÓW!
    Druga część opowieści o jedynym polskim bokserze z dwoma złotymi medalami🥇 na olimpiadzie.

    HANDLARZ PROCHAMI
    W domu małego Jerzego nie było wesoło – właściwie wychowywał się bez ojca, który naznaczony wojenną traumą nie był w stanie odnaleźć się w roli głowy rodziny i ostatecznie opuścił rodzinę. Cały ciężar utrzymania przyszłego pięściarza i jego siostry spadł na barki matki Ireny, która pracowała w przędzalni „Częstochowianka”. Aby zarobić trochę pieniędzy, Jerzy, który był rezolutnym i odważnym dzieckiem zaczął… rozbrajać niewypały. Pozyskany w ten sposób proch sprzedawał i mógł cieszyć się środkami na własne potrzeby. Po latach wspominał, że dzięki niebezpiecznemu zajęciu mógł kupić piłkę, i jak wszyscy chłopcy z jego miasta grać mecze pod szczytem Jasnej Góry.

   LATA SZKOLNE
   W szkole również nie było łatwo. Anemiczny, niski, w ubogich ubraniach, szybko stał się obiektem docinek ze strony innych dzieci. Jednak nie pozwalał jednak sobą poniewierać. Mimo to, kiedy na jego drodze stanął niejaki Heniek, który znalazł się w jego klasie, gdyż powtarzał rok, sytuacja zaczęła robić się niebezpieczna. Wyrośnięty chłopak upatrzył sobie Jerzego na klasową ofiarę – szydził z niego, bił i celowo ignorował przy kompletowaniu drużyny do gry w piłkę nożną. Upokorzony Jurek miał dość. Momentem zwrotnym stał się dla niego zakup książki „ABC boksu” – przeczytał ją, a potem godzinami ćwiczył przed lustrem opisane techniki walki. W końcu doszło do starcia ze znienawidzonym Heńkiem – starcia oczywiście zwycięskiego dla młodego Kuleja, który po latach tak wspominał całe zajście:

  „Był w mojej klasie taki Henio, najsilniejszy chłopak, który rządził na każdym kroku. Również chciałem zaistnieć, dlatego kupiłem książkę »ABC boksu« i nauczyłem się podstaw tej dyscypliny. Na długiej przerwie wywołałem z Heniem sprzeczkę, szybko zrobiono nam miejsce pod tablicą. Rywal mnie złapał, a ja zrobiłem krok w tył i lewym prostym uderzyłem go w nos. Potem jeszcze powtórzyłem akcję parę razy. Następnego dnia jego matka nie chciała uwierzyć, że właśnie ja pobiłem jej syna”.

   Od 15 roku życia zaczął trenować boks. W 1958 roku w czasie turnieju kadry juniorów w Lublinie znawca boksu Jan Wojdyga napisał: „Kulej bardziej przypomina ministranta niż boksera”.
    
    Mistrz Polski: 🥇x8
    Reprezentant kraju w meczach międzypaństwowych: 36 razy w 1958-1970 (28 zwycięstw i 8 porażek). 

    JAK ZDOBYŁ ZŁOTY MEDAL NA OLIMPIADZIE W TOKIO (1964)?
    Dla Jerzego (jak podkreślał bardzo często) najważniejszą walką była właśnie walka finałowa w Tokio. Rywalem świeżo upieczonego mistrz Europy z Moskwy (1963) był reprezentant ZSRR Jewgienij Frołow. Pojedynek finałowy miał być rewanżem za przegraną Kuleja stosunkiem głosów w styczniu 1964 roku w meczu towarzyskim ZSRR – Polska.

   Jerzy Kulej zaufał legendarnemu trenerowi Feliksowi Stammowi. Doradził mu wtedy zupełną zmianę taktyki.

   „Pojedynek o złoty medal z Frołowem był rewanżem za przegraną stosunkiem głosów w styczniu 1964 r. w meczu ZSRR – Polska. Stamm widząc moje zdenerowanie w Tokio wziął mnie za rękę i spytał: -coś taki spięty? Chodź na spacer-. Mówił mi, że to moja wielka szansa, że w Moskwie nie przegrałem i trzeba Frołowa zaskoczyć. –Zmieniamy twój styl walki. Tym razem nie zaatakujesz, a poczekasz na jego ofensywę – wyjaśniał Papa. Byłem znany z tego, że idę do przodu, a tymczasem miałem udawać kogoś, kto się boi” – mówił Kulej.

   Jerzy znany był z bardzo ofensywnego pięściarstwa, tym razem miał czekać i dopiero w trzeciej rundzie „odpalić rękawice”. Ta taktyka przyniosła zwycięstwo i tak upragnione dla każdego sportowca, pierwsze miejsce na podium. Jak wspominał tą walkę sam Kulej:

   „Wszyscy byli zdziwieni, na czele z bułgarskim sędzią Emilem Żeczewem, który mnie doskonale znał. Frołow i jego trener się denerwowali, a ja korzystałem ze wskazówek Stamma. Dopiero w trzeciej rundzie mogłem walczyć po swojemu, udało się i stanąłem na najwyższym stopniu podium.”

  Nagranie walki: https://www.youtube.com/watch?v=lkR8hHPv4x4&t=151s&ab_channel=kewalsss

   KŁOPOTY PRZED IGRZYSKAMI W MEKSYKU

   Cztery lata później niewiele brakowało, aby J. Kulej nie pojechał na kolejne Igrzyska do Meksyku. W czasie Pucharu Europy w 1967 roku przegrał w finale z bratem Ewgenija – Walerym Frołowem (ZSRR). Nie był w najwyższej formie i zaczęto się zastanawiać czy „dotrwa” do Meksyku w 1968. Ale sprawę nieoczekiwanie skomplikowała nie sportowa forma mistrza, ale dwa wydarzenia, które start olimpijski postawiły pod wielkim znakiem zapytania:

    a) Wypadek samochodowy
     
       18 czerwca 1968 r., gdy jechał swoim samochodem na zgrupowanie do Ciechocinka, przed maskę wyskoczyła mu dziewczynka na rowerze. Odbił, udało mu się ominąć dziecko, ale z całym impetem uderzył w drzewo. Kiedy minął szok, choć miał złamany nos, wybite zęby i twarz całą w szwach po usuniętych odłamkach szyby, postanowił napisać list do Polskiego Komitetu Olimpijskiego z prośbą o zgodę na kontynuowanie treningów na własną odpowiedzialność (lekarze oczywiście byli temu przeciwni). Zgodę uzyskał i kiedy wydawało się, że tym razem już nic nie zakłóci przygotowań do najważniejszych zawodów w karierze każdego sportowca, to Kulej znów wplątał się w kłopoty. 

  b) Znokautował 5 milicjantów

  Po ostatnim przed igrzyskami zgrupowaniu w Zakopanem świętował z kolegami (za zgodą trenerów) w restauracji Wierchy.

  „Wypiliśmy trochę alkoholu. Nie powinniśmy tego robić, gdyż byliśmy na obozie olimpijskim. Zaczepił nas jakiś góral, który przyjechał z Ameryki. Powiedział do Stasia Dragana: ty łysy palancie. Stasio, wagi półciężkiej, młody chłopak, nie miał włosów. Doskoczyłem, aby nie było awanturyKtoś mnie chciał z tyłu uderzyć, uchyliłem się, zaczęli uciekać, ja w zapamiętaniu za nimi, wpadli do komisariatu. (jednym z zaczepiających bokserów był milicjant)

  Jednego złapałem przed drzwiami, milicja nas otoczyła, bójka gaz, pałki. Krzyczę, aby się uspokoili i wyjmuję legitymację, byłem porucznikiem milicji. Nic nie reagowali, zaczęli pałować, rozkrzyżowali mnie. Kiedy zobaczyłem, że krew mi tryska z twarzy, musiałem się bronić, znokautowałem pięciu milicjantów, jednemu wyrwałem z kabury pistolet, zarepetowałem, wówczas się zatrzymali. Rzuciłem im swoją legitymację i wyszedłem. Rutkowski i Dragan czekali na mnie.

   Następnego dnia poszedłem przeprosić milicjantów, którzy mieli po 20 dni zwolnienia lekarskiego. Do każdego z nich poszedłem osobiście do domu. Żona jednego chciała mnie wrzątkiem oblać, gdy mnie zobaczyla. Rozstaliśmy się w dobrych stosunkach. Byłem tak pobity, że przez góry koledzy nosili mi plecak, bo na plecach miałem jedną ranę, ucho urwane, broda uszkodzona. Potworny ból. Zdecydowałem się następnego dnia na powrót do Warszawy, nie dam rady trenować.

   Żonie powiedziałem, że spadłem ze skały. Jak zobaczyła moje ciało, to się rozpłakała. Jakby tego wszystkiego nie było mało, przyjeżdża do mnie czarna wołga i trzech panów w ciemnych garniturach. — Jerzy Kulej? — Tak. — Prosimy do samochodu. Zawieźli mnie do ministra Świtały na Rakowiecką. Okazało się, że każdy z pobitych milicjantów napisał raport. Minister Świtała powiedział, że po przeczytaniu ich raportów, iż znokautowałem pięciu milicjantów i rozbroiłem komisariat, będzie musiał mnie zdegradować i przekazać prokuratorowi.

  Wówczas ja spuściłem spodnie i pokazałem swoje plecy. Odwrócił się ze wstrętem i spytał: dlaczego nie poszedłeś do lekarza. Odpowiedziałem, że chciałem tę sprawę załatwić polubownie. Minister Świtała wysłał do Zakopanego podporucznika, który miał sprawdzić, co się tam właściwie stało. On nie poszedł do komisariatu, ale zaczął sprawdzać sprawę. Koło hotelu „Giewont” spotkał nocnego stróża, który widział całe wydarzenie. On mu opowiedział, jak mnie przewracali, użyli gazu, pałki i że ja krzyczałem, że jestem milicjantem. I to udowodniło, że ja nie ponosiłem całej winy za zajście, interwencja była nieuzasadniona.

   Za dwa dni dostałem wiadomość z ministerstwa, że mogę brać udział w przygotowaniach i sprawę zamknięto do mego przyjazdu z olimpiady.” Albo przywiezie z Meksyku złoto i cała sprawa idzie „w zapomnienie” albo czeka go wydalenie z klubu i sprawa przed sądem.

   Jednak dosyć sporo nazbierałem ciekawostek z życie mistrza olimpijskiego, dlatego ostatnia część w następnym odcinku. ZAPRASZAM.

Patronka budowanych kościołów oraz pojednania to:

Sprowadził benedyktynów do Polski:

Patronka dusz w czyśćcu cierpiących, uskarżających się na bóle głowy i serca:

https://www.swiatlowmroku.pl/category/swieci_10-24/

***

2. TEMAT: CZY TWÓJ MÓZG POTRZEBUJE KAWY, CZY MOŻE… SEROTONINY?

   Może już dawno ukończyłeś technikum czy studia. I już nie masz oficjalnych sprawdzianów, testów, kartkówek itd.

   Jednak w czasie Twojego życia na ziemi jesteś nieustannie testowany. Niektórzy mówią, że życie Cię sprawdza. Ale jak może życie kogoś sprawdzać? Poprostu nie chcą wprost powiedzieć, że Ktoś nad nami jest.

A więc oprócz Naszego Stwórcy
 testują nas także diabły poprzez pokusy, kobiety, również np. szef w pracy i spotkani ludzie na ile mogą sobie pozwolić.

  Im szybciej zaakceptujesz ten fakt nieustannych testów, tym lepiej dla Ciebie.

  Jednak mogą też być „miłe” testy. Za które nie będzie 1 lub kary jak źle zrobisz.

  Zadaniem testu jest pokazanie Ci na ile coś potrafisz, a na ile nie. 

  Także test pokazuje czego możesz mieć za dużo, a czego za mało. 

  Więc testy to bardzo użyteczne narzędzie.

  Chciałbym podzielić się z Tobą jednym testem, który robiłem dwukrotnie.

  Polecam sobie w wolnej chwili zrobić, zwłaszcza gdy nigdy go nie robiłeś. Albo robiłeś jakiś czas temu. Bo przecież ten sam test może wyjść inaczej po kilku miesiącach czy latach.

  TEST BRAVERMANA

  Jest to prosty test wyboru, którego wypełnienie zajmie Ci około 20 minut. Pytania będą dotyczyć Twoich cech charakteru i typowych zachowań. Dzięki odpowiedziom zostaną określone mocne oraz słabe strony Twojej gospodarki neuroprzekaźnikowej. Test doktora Bravermana skupia się na czterech neuroprzekaźnikach: dopaminie, acetylocholinie, GABA i serotoninie.

   Test składa się z dwóch części. Pierwsza pozwala ustalić, który z neuroprzekaźników dominuje w Twojej naturze. Druga skupia się na deficytach powstających pod wpływem czynników zewnętrznych i wewnętrznych.

  Jak pewnie wiesz związki chemiczne, które są w naszym organizmie mają ogromny wpływ na nasze zachowanie.

  Taki test pokaże Ci w którym kierunku iść w celu ŁATWIEJSZEJ ZMIANY NIECHCIANEGO ZACHOWANIA.

  Test jest darmowy jak również jego wynik.

  https://www.muscle-zone.pl/test-bravermana

***

3. TEMAT: DLACZEGO STUDENCI NIE KORZYSTAJĄ Z SZANSY NA WIELKIE PIENIĄDZE?
    Dan Pena– najlepszy na świecie trener sukcesu (high performance coach).

    Osoby, dla których był mentorem, bądź jego entuzjaści, wypracowali 50 mld dolarów (od 1993 r.).
    
   Jest człowiekiem, który w 8 lat przy załamującej się gospodarce zamienił 820 dolarów w światowy konglomerat wart 450 milinów dolarów.

   Przez dziesięciolecia zmieniał życia ludzi dzięki ideom i doświadczeniom nabytym w czasie spotkań z pięcioma Prezydentami USA (w tym D. Trumpem), pięcioma Sekretarzami Stanu USA, licznymi premierami, a także podczas współpracy z wieloma rządami na świecie (włączając Watykan)

  Teraz znasz pokrótce Dana. Teraz możemy przejść do przytoczenia dwóch krótkich historyjek z Jego udziałem.
Dwie historie (jedna miała miejsce najprawdopodobniej w Polsce, druga w Anglii). Są zacytowane przez Dana w jednym z wywiadów).

  STUDENT I 1 MLN EURO
  „Więc byłem bardzo zadowolony, występowałem na uniwersytecie, ale wracając do pytania, które zadałem tym dziewczynom w pierwszym rzędzie, mieliśmy młodziaka, który się u mnie uczy i jednocześnie studiuje tam. Zapytałem go przed wystąpieniem, czy mogę użyć jego nazwiska.
 
    Zgodził się, więc powiedziałem, jeden z Waszych kolegów zarobił w ubiegłym roku milion euro, będąc studentem. Nikt mnie nie zapytał, kto to.  A on siedzi na tej sali. Wtedy mówię, wstań. Wstał.

   Przystojny gość. No nie jakiś Brad Pitt, ale w porządku. Spytałem, masz coś do powiedzenia? Tyle, że to było trochę ponad milion, sir. Dobrze. Mówiłem przez kolejne półtorej godziny. Ani jeden student nie podszedł do niego, żeby porozmawiać. Ani jeden.  Ani jeden cholera nie zapytał o jego nazwisko. W głowie mi się to nie mieściło.

   Dziś już skończył studia, jest guru internetowym, zyskuje, wykorzystując model QLA, jak w książce. I dziś jest wart, nie wiem, około 50 milionów euro. Zrobił dyplom i jednocześnie robił tytuł licencjata i magistra. Rozmawiam z nim co pewien czas i słyszę, nikt mnie nie wygooglował, nikt nie zaczepił mnie na LinkedIn. Do dziś, pięć lat później.”

  OKSFORD I ZASKOCZENIE

  „Zadałem to samo pytanie w Oksfordzie, jednym z najlepszych uniwersytetów świata. To samo pytanie. I co pan, nie chcę, żeby dzieci były jak ja. A jak twoi rodzice? Nie, nie.  A na widowni siedział człowiek, który był jednym z moich pierwszych podopiecznych. Po kilkunastu latach wrócił do Oksfordu na studia. Wyjechał do Ameryki i zarobił 600 kilkadziesiąt milionów dolarów. Nikt mnie o nic nie zapytał. Tym razem nie poprosiłem, żeby wstał.

  Z pierwszego doświadczenia nauczyłem się, że może jak go poproszę, aby wstał, to ktoś go o coś zapyta. Ani jeden cholerny Oksfordczyk nie chciał wiedzieć jak on się nazywa, a miał polskie nazwisko. Józefowicz.”

  WNIOSKI:
1. Ludzie często nie wykorzystują okazji do nauki od osób, które osiągnęły sukces: mimo to publiczność – nawet na prestiżowych uniwersytetach – nie wykazała zainteresowania, by dowiedzieć się, jak dana osoba osiągnęła tak duży sukces. To przecież takie proste: podpatrywać tych, którzy dotarli tam, gdzie Ty chcesz dotrzeć. I potem dostosować to pod siebie.
2. Brak inicjatywy w środowisku akademickimZazwyczaj strach przed porażką, strach przed ekspozycją na komentarze i hejt innych, strach przed cierpieniem zatrzymuje nas w drodze po sukces.

3. Pasywność w zdobywaniu wiedzy praktycznejNie wystarczy bierne słuchanie teorii. Potrzebne jest wprowadzanie w życie tego, co się słyszy lub czyta. I Tu jest przepaść. Mniej to kosztuje. Poczytasz, posłuchasz. I jesteś zadowolony. Czas minął. Byłeś zajęty. A może to być forma ucieczki.

 ***

4. TEMAT: DUŻE ZMIANY. KONIECZNIE PRZECZYTAJ!

    Z dniem 1 lipca zakończyłem posługę w Świebodzicach i zostałem oddelegowany do Domu Księży Emerytów w Świdnicy. Jednocześnie zostałem mianowany kapelanem osób bezdomnych, którzy zamieszkują Dom Św. Brata Alberta w Świdnicy w formie wolontariatu.

   W praktyce oznacza to, że mam gdzie spać, dach nad głową i co jeść. Ale nic poza tym. 

   Już od pobytu w Świebodzicach miałem coraz mniejsze wynagrodzenie pieniężne. Stąd też poprosiłem, jeżeli ktoś chętny wysłać jakiś grosz to będę wdzięczny,

   Na ten apel odpowiedziało niewiele osób. Ale za każdy grosz tych osób bardzo dziękuję. I w sposób szczególny modlę się za moich konkretnych dobrodziejów.

   Nigdy nie byłem materialistą. Żyję skromnie. Nie mam żadnych oszczędności. Mam auto z 2001 r. Stary komputer. Telefon OPPO. Sutanny, książki i używany sprzęt na siłowni, który przez lata dokupywałem i którym dzielę się z innymi w Ząbkowicach Śląskich. I koniec. Może to nawet zdziwi niektórych. Ale tak jest i Bóg zna prawdę.

   Studiuję na PWT we Wrocławiu teologię duchowości. Muszę te studia opłacać. Otworzenie przewodu doktorskiego to kilkanaście tys. złotych. Co miesiąc muszę opłacać ZUS itd. Każdy wie jak życie wygląda, ile kosztuje, co jest potrzebne itd. To nie muszę opowiadać dalej.

    DLATEGO PONAWIAM PROŚBĘ O DATKI z jakiegokolwiek powodu. Bo mnie lubisz :D, doceniasz newsletter :D, szkodo Ci mnie 😀 albo tak poprostu.

A jeżeli nie chcesz mnie wesprzeć w taki sposób to:

   MOŻESZ U MNIE OFIAROWAĆ („zamówić”) MSZE ŚW.: jedną, kilka, gregoriankę itp. z okazji urodzin, imienin, rocznic, za swoją rodzinę, w ważnej sprawie, za zmarłych.

   Wyślesz na moje konto datę, kiedy mam Msze św. odprawić, jaka to intencja. Ja Ci wyślę potwierdzenie, że tego dnia odprawię. I później jeszcze po odprawieniu odpiszę, że odprawiłem.

Raczej tego dnia, kiedy sobie wybierzesz to odprawię, bo mam sporo wolnych intencji. Chyba, że coś się wydarzy i nie będę mógł to zapytam czy mogę np. dzień wcześniej odprawić.

 PRZEMYŚL SPRAWĘ I POLECAM SIĘ. TERAZ, ZA TYDZIEŃ, ZA MIESIĄC, ZA KILKA MIESIĘCY.

JUŻ TERAZ DZIĘKUJĘ I POLECAM SIĘ 🙂

Tym, którzy już coś przesłali. Bardzo dziękuję i pamiętam w modlitwie 🙂

Krzysztof Faron
nr konta 75 1090 2372 0000 0001 4310 3556

Blik nr tel 796542558
Może być tytuł: Newsletter
ALBO INTENCJE MSZY ŚW.

 ***

   ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY.
Cykl roczny o świętych zakończony. Już nie będzie pojawiał się w newsletterze. Będę tylko podawał kalendarz świętych na cały tydzień. Ciekawsze osoby podkreślę (pogrubię). Jeśli będziesz chciał doczytać, zapraszam na:
www.swiatlowmroku.pl i jest w po lewej stronie zakładka o świętych: https://www.swiatlowmroku.pl/category/swieci_10-24/

 KALENDARZ ŚWIĘTYCH:

NIEDZIELA 13 PAŹDZIERNIKA: 
– Bł. Honorat Koźmiński,
– Bł. Aleksandra Maria da Costa,
– Św. Teofil z Antiochii.
 
PONIEDZIAŁEK 14 PAŹDZIERNIKA:
– Św. Małgorzata Maria Alacoque,
– Św. Kalikst I,
– Bł. Radzim Gaudenty,
– Św. Jan Ogilvie.

WTOREK 15 PAŹDZIERNIKA: 
-Św. Teresa z Avila.

ŚRODA 16 PAŹDZIERNIKA:
– Św. Jadwiga Śląska,
– Św. Gaweł (Gall),
– Bł. Józef Jankowski.

CZWARTEK 17 PAŹDZIERNIKA:
– Św. Ignacy z Antiochi.

PIĄTEK 18 PAŹDZIERNIKA: 
– Św. Łukasz.

SOBOTA 19 PAŹDZIERNIKA:
– BŁ. JERZY POPIEŁUSZKO, KONIECZNIE!!!
– Św. Gerard Majella,

– Św. Paweł od Krzyża,
– Św. Piotr z Alkantary,
– Św. Jan de Brebeuf, Izaak Jogues oraz Towarzysze.

Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:        

 BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN. 

                                                           A.M.D.G.
„Idźcie do śś. Maryi i Józefa”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.