XCI (91) odc. Cecha wspólna 98% milionerów 💎
Laudetur Iesus Christus et Maria Mater Eius.
W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. Jeśli chcesz być wielki…
2. Jedna z najprostszych zmian Twojego życia. Psycholodzy tego tricku nienawidzą.
3. Choroba. L4. Szpital. I co dalej?
Odcinek XCI (91)
1. TEMAT: Mała dziewczynka zainspirowała przyszłego świętego.
2. TEMAT: Cecha wspólna 98% milionerów.
3. TEMAT: Lęk przed konfrontacją.
***
1. TEMAT: MAŁA DZIEWCZYNKA ZAINSPIROWAŁA PRZYSZŁEGO ŚWIĘTEGO.
Na kilka miesięcy przed śmiercią w wywiadzie dla pewnej amerykańskiej stacji telewizyjnej abp Fulton J. Sheen usłyszał następujące pytanie: „Jest ksiądz biskup inspiracją dla tysięcy ludzi na całym świecie. Kto jest inspiracją dla księdza? Może któryś z papieży?”.
Abp Sheen odpowiedział, że największą inspiracją nie był dla niego nikt z papieży, kardynałów czy biskupów, ani nawet żaden ksiądz czy siostra zakonna. Tą osobą była natomiast jedenastoletnia dziewczynka z Chin.
W komunistycznych Chinach aresztowano pewnego księdza i zamknięto go w komórce przylegającej do kościoła. Mógł on z tamtego miejsca obserwować, jak żołnierze wtargnęli do świątyni i skierowali się do prezbiterium. Wprost kipiąc z nienawiści, sprofanowali tabernakulum, wyjęli kielich i rzucili go na podłogę, a wtedy rozsypały się konsekrowane hostie.
Działo się to w okresie prześladowań i kapłan wiedział dokładnie, ile hostii było w kielichu: trzydzieści dwie. Po pewnym czasie odeszli stamtąd i zapewne nie zauważyli albo też nie zwrócili uwagi na dziewczynkę, która modliła się z tyłu kościoła. Była świadkiem wszystkiego, co się wydarzyło. W nocy wróciła na to miejsce i weszła do świątyni niezauważona przez żołnierza, który pełnił straż na plebanii.
Modliła się przez godzinę, adorując Eucharystycznego Jezusa, aby swoim aktem miłości wynagrodzić zbezczeszczenie Najświętszego Sakramentu, jakiego dopuścili się komunistyczni żołnierze. Po tej godzinnej modlitwie weszła do prezbiterium, uklękła i nachyliła się, aby wziąć językiem i ustami Komunię Świętą. (teraz możesz się domyślić co zrobiłby przeciętny katolik albo czego by nie zrobił…).
Dziewczynka wracała do kościoła co noc, aby przez godzinę adorować Najświętszy Sakrament, a następnie przyjmować Jezusa do serca. W ostatnią – trzydziestą drugą – noc, po tym jak przyjęła ostatnią hostię, jakiś hałas zbudził strażnika, który natychmiast ruszył w jej kierunku. Złapał ją, a następnie tak długo bił kolbą swojej broni, aż osunęła się martwa na ziemię.
Głęboko wstrząśnięty kapłan mógł oglądać ten heroiczny akt męczeństwa z okna swojego pokoju przekształconego w celę więzienną. Gdy misjonarz modlił się, wielbiąc Boga za małą męczennicę, ten sam żołnierz otworzył drzwi komórki i oznajmił mu, że jest wolny. Zdziwiony kapłan natychmiast poszedł do prezbiterium i uklęknął przy ciele Li. Rewolucjonista stanął obok i rzekł: — Gdyby w każdej miejscowości była taka dziewczynka, to nie byłoby nawet jednego żołnierza walczącego po stronie komunizmu.
Obietnica złożona Bogu
Kiedy ta historia dotarła do uszu abp. Sheena, poruszyła go do tego stopnia, że złożył Bogu obietnicę, iż codziennie do końca życia będzie przez godzinę adorował Najświętszy Sakrament.
Skoro ta mała dziewczynka mogła swoim życiem zaświadczyć o rzeczywistej obecności Zbawiciela w Komunii Św., to biskup czuł się wezwany, by czynić podobnie. Od tamtego momentu jego jedynym pragnieniem było przyprowadzić ludzkość do pałającego miłością Serca Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
Ta dziewczynka ukazała biskupowi prawdziwą wartość nabożeństwa, jakim powinien być otaczany Jezus w Najświętszych Postaciach. Na jej przykładzie przekonał się on również, że wiara może pokonać wszelki strach i że autentyczna miłość do Chrystusa Eucharystycznego musi przybierać w naszym życiu konkretną formę.
Sługa Boży arcybiskup Sheen przez ponad 60 lat CODZIENNIE był na adoracji przez 1 godzinę. Umarł w czasie adoracji 🙂 Byl bardzo płodnym kaznodzieją i pisarzem, dzięki temu wydał 66 książek i mnóstwo artykułów.
Ta 11-letnia dziewczynka i jej wiara w realną obecność i milość do Pana Jezusa w Komunii Św. mogła być niezauważona. Jednak Bóg chciał inaczej. Dzięki Jej przepięknemu świadectwu arcybiskup Sheen zainspirował się i zaczął ponad 60 lat adoracji. Kto wie. Gdyby nie ta dziewczynka to najprawdopodobniej arcybiskup nie podjąłby się tego wyzwania.
A czy Ty jesteś inspiracją dla kogoś?
Święci bracia, którzy są patronami m. in. lekarzy, aptekarzy, dentystów, chorych na raka i chorych koni? Święty patron m.in. studentów i biblistów. Przetłumaczył po 24 latach Biblię na łacinę? Co jest nie tak z modlitwą do św. Michała Archanioła? Odp. jak zawsze podkreślona, pogrubiona w kalendarzu świętych. |
***
2. TEMAT: CECHA WSPÓLNA 98 % MILIONERÓW.
Firma Ramsey Solutions przeprowadziła prawdopodobnie największe badanie milionerów w historii ludzkości
– przeankietowali ich ponad 10 000.
Chciano dowiedzieć się, jakie nawyki i przekonania najmocniej odróżniają ich od zwykłych osób.
Jednak okazało się to… trudniejsze niż się wydawało.
Wyobraź sobie – ankietujesz 10 000 milionerów, w podekscytowaniu szukasz jakichś mocnych elementów wspólnych, ale… z każdym pytaniem tracisz nadzieję, bo nie za bardzo takie widać.
Jedni milionerzy są w związku małżeńskim, a inni nie.
Jedni bardzo mocno oszczędzali, a inni podchodzili do tego luźniej.
Część inwestuje na giełdzie, ale sporo też nie ma o niej pojęcia i korzysta po prostu z tzw. firmowych planów emerytalnych (w USA są popularne) – czyli ich miejsce pracy inwestuje pieniądze za nich.
Część kończyła szkoły prywatne, a część publiczne.
Nic dziwnego. Różne okoliczności. Różne talenty itd.
Aż nagle zadajesz grupę pytań, przy których większość zwykłych osób mówi „Nie”, a praktycznie każdy milioner stwierdza – „Tak, to ja”.
Bingo! Znalazłeś! Masz pomysł, czego dotyczyły te pytania? Co najmocniej odróżnia milionerów od zwykłych ludzi?
Strzelaj!
…
…
…
…
…
…
…
…
Odpowiedź: SAMODYSCYPLINA.
Żeby dać Ci przykładowe stwierdzenia z tej kategorii, które pojawiły się podczas badania:
- 98% milionerów stwierdziło, że nie zostawia niedokończonych rzeczy i praktycznie zawsze kończy to, co zaczyna.
- 97% milionerów stwierdziło, że niemal zawsze dotrzymuje postanowień, które sobie stawia.
W niczym innym nie byli tak zgodni, jak w tego typu stwierdzeniach.
Milionerzy po prostu wyrobili w sobie bardzo duży poziom samodyscypliny.
To odróżnia ich od „zwykłych osób”. Większe pieniądze to tak naprawdę jedynie efekt tej samodyscypliny.
Niektórzy z nich wykorzystują ją, aby mocno oszczędzać przez lata.
Inni, by lepiej prowadzić firmy lub awansować w pracy.
Inni, by lepiej inwestować i nie ulegać emocjom.
Ścieżek jest wiele. Często je łączą.
Jednak żadna z nich nie dawałaby im takich efektów, gdyby nie ich duża umiejętność panowania nad sobą i trwałej zmiany nawyków.
I teraz sam stwierdzisz, że mnóstwo bajzlu w Twoim życiu wynika właśnie z braku samodyscypliny. Co innego MYŚLISZ, co innego MÓWISZ, co innego ROBISZ. CHAOS.
Ci milionerzy naśladowali Boga, nawet o tym do końca nie wiedząc. Bóg co powie, to tak się dzieje. Jest ze sobą SPÓJNY. Nie może kłamać, bo to grzech.
Jeśli zaczniesz robić to co mówisz: zaczniesz naśladować BOGA i Twoje życie wskoczy na wyższy level.
Zacznij najpierw od małych rzeczy. Mówisz sobie, że coś robisz i to robisz. I pomału zwiększaj poprzeczkę.
3. TEMAT: LĘK PRZED KONFRONTACJĄ.
Konfrontacja pokazuje Ci, gdzie realnie dziś jesteś. I nie ma żadnego wstydu w tym, że nie jesteś pierwszy. I nie ma żadnego wstydu w tym, że jesteś słabszy. Albo głupszy. Albo biedniejszy. Bo zawsze będą lepsi od Ciebie. Zatem zamiast oszukiwać się albo załamywać, pomyśl co zrobić, by awansować. Bo zawsze możesz być wyżej.
Dlaczego ludzie tak bardzo obawiają się porażek? Dlaczego tak bardzo obawiamy się konfrontacji? Między innymi dlatego, że udajemy przed sobą – i przed innymi – że jesteśmy kimś więcej niż naprawdę jesteśmy. Nie bierzemy życia takim jakim jest, tylko takim, jakim chcemy żeby było. To dlatego tak bardzo uciekamy do świata założeń i fantazji. Boimy się wyeksponować, bo to może pokazać nam – realnie i namacalnie – gdzie naprawdę jesteśmy w hierarchii.
Bo niemal zawsze i niemal we wszystkich kontekstach jesteś jednocześnie silny (silniejszy od kogoś innego) oraz słaby (słabszy od kogoś innego). Więc wszystko sprowadza się do tego, by – jeśli taka Twoja wola – CODZIENNIE być nieco silniejszym niż dnia poprzedniego.
DRAPIEŻNIK czy OFIARA?
Albo atakujesz, albo się bronisz. Albo jesteś wilkiem, albo owcą. Albo zjadasz, albo jesteś zjedzony.
Ludzie obawiają się własnej wielkości. Nie są w stanie jej znieść, nie są w stanie jej udźwignąć. Bo jeśli dostąpisz wielkości, to narzuca to na ciebie presję jej utrzymania. Eksponujesz się na ocenę własną i ocenę innych. I ludzie nie potrafią tego znieść. A musisz udźwignąć to mentalnie. To jest właśnie wielkie problem z wielkim sukcesem. Jesteś na widoku a to z kolej sprawia, że prawda o tobie samym wychodzi na jaw. Wszystkie twoje kompleksy, lęki czy niedoskonałości wyłażą na światło dzienne.
***
DODATEK Z SZACUNKU, PODZIWU I MIŁOŚCI DLA ŚWIĘTYCH:
DODATEK DLA BARDZO AMBITNYCH CZYTELNIKÓW:
KARTKA Z KALENDARZA NA TEN TYDZIEŃ: (TO ŚWIĘCI WYBIERAJĄ NAS. NIE MY ICH)
Polecam szczególnie:
a) 26 września, wtorek: św. bracia Kosma i Damian, lekarze.
b) 26 września, wtorek: św. Warzyniec Ruiz i Towarzysze, męczennicy w Japonii.
c) 29 września, piątek: święci archaniołowie: Gabriel, Michael, Rafael i tłumaczenie modlitwy.
***
24 WRZEŚNIA NIEDZIELA: ŚW. GERARD, BISKUP I MĘCZENNIK-BENEDYKTYN, 977-1046, HISZPANIA. Na chrzcie otrzymał imię Jerzy. Kiedy miał 5 lat, ciężko zachorował. Wtedy rodzice zawieźli go na Wyspę św. Jerzego, która leży przy Kanale Wielkim, w pobliżu placu św. Marka, by ofiarować go świętemu patronowi. Kiedy Jerzy wyzdrowiał, rodzice w podzięce oddali go do klasztoru benedyktynów, który do dziś na tej wyspie się znajduje. Tu obrał sobie imię Gerarda, by uczcić ojca, który to imię nosił, a niedawno zmarł.
Był opatem na Wyspie św. Jerzego. Wkrótce udał się z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Zatrzymał się na Węgrzech. Król św. Stefan był pod tak dużym wrażeniem pobożności i wiedzy Gerarda, że namówił go do pozostania na Węgrzech w celu prowadzenia misji ewangelizacyjnej wśród węgierskich pogan i nauczania ośmioletniego królewicza św. Emeryka (1015-1023).
Nie są nam znane szczegóły jego pasterzowania. Według podania, kiedy po śmierci św. Stefana (+ 1038), podobnie jak po śmierci Bolesława Chrobrego w Polsce (+ 1025), powstała na Węgrzech reakcja pogańska, Gerard miał paść jej ofiarą. Jego ciało miało zostać strącone do Dunaju ze stromej góry Kelem, zwanej dzisiaj Górą św. Gerarda (Gellerta).
Gerard zostawił kilkanaście pism, z których do naszych czasów ocalało tylko jedno: Komentarz do księgi Daniela nad pieśnią trzech młodzieńców w piecu ognistym. Manuskrypt ten ogłoszono drukiem w 1790 r. Gerardowi przypisuje się także autorstwo rad, jakie św. Stefan napisał dla swojego syna, św. Emeryka. Jest patronem Węgier i nauczycieli.
Święty Liberiusz, papież, IV w. Żył w czasach, w których arianizm osiągnął punkt szczytowy. Na tym tle jego postać nie rysuje się zbyt jasno, stała się nawet przedmiotem pewnych kontrowersji.
PIERWSZY BŁOGOSŁAWIONY MIESZKANIEC SŁOWENII
Błogosławiony Antoni Marcin Slomšek, biskup, 1800-1866, Słowenia. Zasłynął jako wybitny biblista i doskonały kaznodzieja. Swój program jako biskup zawarł w dewizie: Omnia ad maiorem Dei gloriam (Wszystko dla większej chwały Bożej).
Z pracą duszpasterską łączył troskę o krzewienie kultury, która jest bogactwem narodu i wspólnym dziedzictwem wszystkich. Mawiał, że „kultura jest glebą, z której naród może czerpać soki niezbędne dla swego wzrostu i rozwoju”. Przyczynił się do otwarcia wielu szkół. Popierał wydawanie książek przydatnych w wychowaniu i formacji duchowej. Twierdził, że „jeśli młodzi schodzą na złą drogę, często należy szukać przyczyn w braku należytego wychowania. Rodzina, szkoła i Kościół winny wspólnymi siłami realizować przemyślany program wychowawczy, zachowując własną sferę autonomii, ale troszcząc się o wspólne wartości”.
Podjął intensywne działania na rzecz jednoczenia chrześcijan. Tej sprawie oddał całe swoje życie. Troszczył się o język ojczysty. Popierał wszelkie reformy mające na celu rozwój kulturalny kraju, nie szczędził wysiłków, aby jego naród mógł zajmować godne miejsce w Europie, jednocześnie nie ulegał nacjonalizmowi i nie przeciwstawiał się dążeniom narodów ościennych. Był prawdziwym patriotą i prawdziwym katolikiem. Jego działalność wywarła decydujący wpływ na dzieje narodu i przyczyniła się w znacznej mierze do uzyskania niepodległości.
Błogosławiony Herman Kaleka, 1013-1054, Niemcy. Urodził się ułomny, sparaliżowany, tak że z trudem tylko mógł się poruszać. Dlatego otrzymał przydomek Kaleka (Contractus, der Lehme). Rodzice oddali syna do opactwa benedyktyńskiego w Reichenau. Mnisi przyjęli kalekę ze względu na zasługi, jakie hrabia położył dla opactwa.
Tu dopiero okazało się, jak nader hojnie Opatrzność zrekompensowała u Hermana kalectwo fizyczne dobrami duchowymi. Nie mogąc oddawać się pracy fizycznej ani nawet swobodnie się poruszać, chłonął wiedzę z bogatej biblioteki zakonnej. Dość szybko tak bardzo się wyspecjalizował, że stał się jedną z najbardziej wykształconych osób w swoich czasach. Zostawił także po sobie wiele dzieł. Jego Kronika zdradza duży talent historyka. Jest napisana jasno, zwięźle, obiektywnie i chronologicznie.
Zajmował się także naukami ścisłymi: matematyką, geometrią i astronomią. Zasłynął jako znawca na polu muzyki. Był także utalentowanym kompozytorem. Ułożył wiele antyfon, sekwencji i hymnów. Sporządzał instrumenty muzyczne.
Święty Pacyfik z San Severino, franciszkanin, 1653-1721, Italia. Wcześnie został sierotą i wychowywał się u swego wuja, który bardzo źle go traktował. Przez wiele lat skutecznie nauczał po wioskach Gór Apenińskich. W wieku 35 lat jego aktywny apostolat dobiegł kresu, kiedy nabawił się choroby, wskutek której nie tylko stracił słuch i wzrok, lecz także okulał. Do tych słabości dodawał jeszcze własne umartwienia, które ofiarował w intencji nawrócenia grzeszników. Dolegliwości te nie przeszkodziły mu posługiwać w charakterze wikarego i gwardiana w San Severino, dokąd przeniesiono go w 1705 roku i gdzie spędził resztę swych dni.
Błogosławiona Kolumba Gabriel, benedyktynka, 1858-1926. Rodzice wychowali ją w głębokiej wierze i rozbudzili w niej zainteresowanie malarstwem, muzyką i tańcem. Wyróżniała się wśród sióstr gorącym umiłowaniem modlitwy, czystością serca i ogromną wrażliwością na potrzeby bliźnich.
Pomimo młodego wieku współsiostry darzyły ją wielkim zaufaniem ze względu na zrównoważenie, inteligencję, zdolności organizatorskie oraz głębokie zjednoczenie z Bogiem. Napotkawszy trudności nie do pokonania zarówno wewnątrz klasztoru, jak i na zewnątrz, za zgodą ordynariusza archidiecezji opuściła klasztor we Lwowie i ojczyznę. Przybyła do Rzymu. Przez jakiś czas przebywała w domu Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu, przygarnięta przez jego założycielkę, błogosławioną Marię Franciszkę Siedliską.
Nie mogąc jednak odzyskać wewnętrznego spokoju i ze względów zdrowotnych, zmuszona była prosić Kongregację Rzymską o pozwolenie na pobyt poza klasztorem. Powróciła do Rzymu i za radą swego duchowego kierownika, bł. o. Jacka Marii Cormiera, dominikanina, zajęła się katechizacją dzieci i roztoczyła opiekę nad chorymi i ubogimi. Dzięki pomocy ojca Vincenzo Ceresiego z zakonu misjonarzy Najświętszego Serca otworzyła 25 kwietnia 1908 r. zakład zwany „domem rodzinnym” dla młodych robotnic, zapewniający im mieszkanie, utrzymanie i pobyt w środowisku, gdzie mogły rozwijać więzy solidarności i miłości.
Dosyć szybko matka Kolumba zgromadziła wokół siebie grupę dziewcząt i aby nieść wraz z nimi w duchu miłości Chrystusa bezinteresowną pomoc opuszczonym, postanowiła założyć nowy instytut życia konsekrowanego.
Święta Tekla, dziewica i męczennica, I w. Chrztu miał jej udzielić św. Paweł Apostoł w czasie swojej pierwszej podróży po Małej Azji (w latach 45-49). Złożyła ślub czystości i pozostała dziewicą, mimo że rodzice nawet biciem i katowaniem zmuszali ją do małżeństwa. Towarzyszyła św. Pawłowi w jego podróżach, usługując mu, jak to czyniły pobożne niewiasty wobec Chrystusa.
Po męczeńskiej śmierci św. Pawła Tekla miała udać się do Antiochii. Skazana została na śmierć przez pożarcie w amfiteatrze przez wygłodzone lwy. Zwierzęta jednak nie wyrządziły jej żadnej krzywdy. Ikonografia najczęściej przedstawia więc św. Teklę w otoczeniu lwa czy też lwów.
Znalezienie ciała św. Klary. Od ponad 750 lat ciało św. Klary z Asyżu spoczywa w nienaruszonym stanie. Dlaczego zakon franciszkański obchodzi wspomnienie liturgiczne – znalezienia ciała św. Klary? Jej ciało wszak nigdzie nie zginęło. Całe życie ta święta związała z Asyżem, tutaj w 1193 r. urodziła się i tutaj 60 lat później zmarła w klasztorze św. Damiana 11 sierpnia 1253 r. Dzień później odbył się jej pogrzeb, któremu przewodniczył papież Innocenty IV.
W połowie XIX wieku papież Pius IX zezwolił na wydobycie ciała św. Klary spod ołtarza głównego. Właśnie to wydarzenie jest świętowane. Kiedy 23 września 1850 roku otworzono kamienny sarkofag, okazało się, że ciało św. Klary nie ma żadnych śladów rozkładu. Umieszczono je w kryształowej urnie i wystawiono na widok publiczny. Ta wielka Święta jest patronką Asyżu i Florencji, zakonu klarysek i kapucynek, a także bieliźniarek, hafciarek i praczek. Od 1956 roku patronuje też radiu i telewizji.
***
25 WRZEŚNIA PONIEDZIAŁEK: BŁ. WŁADYSŁAW Z GIELNIOWA, BERNARDYN, 1440-1505. Przebywał w Krakowie, gdzie m.in. pełnił obowiązki egzaminatora w sprawie cudów, jakie działy się za przyczyną św. Szymona z Lipnicy, zmarłego w Krakowie w roku 1482. Możemy przypuszczać, że po śmierci Szymona pełnił zajmowany wcześniej przez niego urząd kaznodziei.
Jego życie było przepełnione modlitwą i duchem pokuty. Miał szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej. Sypiał zaledwie kilka godzin na lichym sienniku, bez poduszki, przykryty jedynie własnym habitem. Swoje ciało trapił bezustannie postem i biczowaniem. Na modlitwę poświęcał wiele godzin. Chodził zawsze boso, nawet w najsurowsze zimy. Boso także (w trepkach) odbywał wizytacje swojej odległej prowincji i zagraniczne podróże. Wyróżniał się niezwykłą gorliwością o zbawienie dusz, nie oszczędzając się na ambonie i w konfesjonale.
Pomimo wielkiej surowości dla siebie, był dla swoich podwładnych prawdziwym ojcem. Otaczał szczególną opieką zakonników starszych, spracowanych oraz chorych. W swoich konstytucjach wyznacza bardzo surowe kary wobec przełożonych, którzy zaniedbują opiekę nad chorymi braćmi. Silnie zabiegał, aby przełożeni pilnie zaopatrywali potrzeby swoich współbraci, tak dalece, by nie ważyli się kupować czy sprawiać sobie czegokolwiek, zanim nie zadbają o to, by w rzeczy potrzebne byli zaopatrzeni najpierw ich podopieczni. Nakazuje bardzo starannie wybierać kandydatów do zakonu.
Zapamiętano go jako płomiennego kaznodzieję. Był jednym z pierwszych duchownych, który wprowadził do Kościoła język polski poprzez kazania i poetyckie teksty. Charakterystycznym rysem osobowości Władysława było także jego nabożeństwo do Imienia Jezusa oraz do Najświętszej Maryi Panny. Za przykładem św. Bernardyna, który nosił ze sobą stale tabliczkę, na której był złotymi głoskami wypisany monogram Imienia Jezus, także Władysław za osnowę swoich kazań brał Imię Jezus.
Jest drugorzędnym patronem Warszawy.
ŚW. KLEOFAS, uczeń Pański. Kleofas to postać wymieniona w relacji św. Łukasza o przyłączeniu się zmartwychwstałego Chrystusa do uczniów idących do Emaus (Łk 24, 13-35). Kleofas prawdopodobnie stamtąd pochodził. Nie ma natomiast podstaw do utożsamiania go z Kleofasem (czy też Kleopasem), o którym wspomina w swej Ewangelii św. Jan (J 19, 25).
***
26 WRZEŚNIA WTOREK: ŚWIĘCI KOSMA I DAMIAN, MĘCZENNICY. Byli prawdopodobnie bliźniakami. Byli lekarzami, cieszyli się więc szeroką sławą. Leczyli bowiem wielu chorych – również pogan, przez co wielu z nich doszło do Chrystusa.
Odznaczali się niezwykłą sumiennością, dzięki czemu stali się wybitnymi lekarzami. Przedmiotem ich troski był każdy potrzebujący ich pomocy, chory człowiek. W szczególny sposób zajmowali się biednymi. Podkreśla się, że za swe usługi nie pobierali zapłaty. Uważali, że wszystko mają od Boga i należy to do Boga i Jego stworzeń. Pragnęli postępować zgodnie z poleceniem Zbawiciela: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10, 8). Godnie i cierpliwie znieśli okrutne tortury, do końca nie wyparli się Chrystusa. Pozostali niezłomnymi do ostatniej chwili swego życia. Do sędziego podczas procesu mieli powiedzieć: „Jesteśmy chrześcijanami”.
W Konstantynopolu cesarz Justynian Wielki (+ 565) wystawił ku ich czci dwie świątynie, gdyż – jak twierdził – dzięki ich wstawiennictwu wyzdrowiał z ciężkiej choroby. Papież Feliks IV (526-530) wybudował kościół świętych Kosmy i Damiana przy Forum Romanum – dziś jest to główne miejsce ich kultu. Tam znajduje się znaczna część relikwii obu Świętych. Fragment relikwii znajduje się także w Polsce – w cerkwi na Bacieczkach w Białymstoku.
Święci Kosma i Damian są patronami Florencji, aptekarzy, farmaceutów, lekarzy, chirurgów, akuszerek, dentystów, fryzjerów, fizyków, cukierników, wytwórców substancji chemicznych, mędrców. Są też opiekunami fakultetów medycznych, przemysłu chemicznego, ludzi niewidomych i osób chorych na nowotwory. Chronią przed epidemiami, przed przepukliną i przed chorobami koni. Ich imiona są wymieniane w Kanonie Rzymskim.
Święci męczennicy Wawrzyniec Ruiz i Towarzysze. Wawrzyniec Ruiz, 1594-1637, Filipiny. Jego ojciec był Chińczykiem, a matka – Filipinką. Z tego powodu nauczył się chińskiego oraz – dzięki dominikanom, którym służył jako ministrant i zakrystian – hiszpańskiego. Był bardzo zdolnym kaligrafem. Był też członkiem dominikańskiego bractwa różańcowego.
W 1636 r. w Manili dokonano morderstwa. Oskarżono o nie Wawrzyńca. Ten, dowiedziawszy się o nakazie schwytania go, wraz z dominikańskimi kapłanami wsiadł na statek i odpłynął do Japonii. Wylądowali na Okinawie. Wawrzyniec mógł płynąć dalej – do Formozy (Tajwan). Zdecydował jednak zostać w Japonii wraz z dominikanami. W tym czasie w Japonii trwały prześladowania chrześcijan.
Każdego, kto przyznał się do wiary w Boga, zamykano w więzieniu, niekiedy wydawano również wyroki śmierci. Taki właśnie los spotkał Wawrzyńca i jego dominikańskich towarzyszy. Zostali oni aresztowani i przewiezieni do Nagasaki. Tam poddano ich brutalnym torturom – zmuszono m.in. do wypicia olbrzymiej ilości wody. Potem kazano im się położyć, a na ich brzuchach położono długie deski. Strażnicy więzienni, chodząc po nich, sprawiali, że woda wypływała przez usta, nos i uszy torturowanych. Jeden z nich zmarł po kilku dniach. Dwaj inni, wśród nich Wawrzyniec Ruiz, pod wpływem tortur, do których wkrótce dołączono wbijanie bambusowych igieł pod paznokcie, chwilowo załamali się i byli gotowi wyrzec się wiary w Chrystusa. Podtrzymała ich jednak odwaga współtowarzyszy cierpienia. Do końca nie wyrzekli się Jezusa. Pytany potem, czy zaprze się Go, jeśli w ten sposób ocali życie, Wawrzyniec powiedział: „Gotów jestem oddać życie dla Niego tysiąc razy. Nigdy nie wyprę się wiary. Jeżeli chcecie, możecie mnie zabić. Chcę umrzeć dla Boga”.
Śmierć męczenników była nie mniej okrutna. Powieszono ich głową w dół; na ich nadgarstki założono dyby, obciążone dodatkowo wielkimi kamieniami. Zostali mocno związani, by zmniejszyć krążenie krwi i zapobiec szybkiej śmierci. Po trzech dniach żyło już tylko trzech z nich. Ścięto ich mieczem 27 września 1637 r. na zboczu „Świętej Góry” w pobliżu Nagasaki.
Papież św. Jan Paweł II w 1981 r., w czasie pielgrzymki do Filipin, beatyfikował, a w 1987 r. w Rzymie kanonizował w sumie szesnastu męczenników – Azjatów i Europejczyków, mężczyzn i kobiety, którzy zanieśli wiarę chrześcijańską na Filipiny i do Japonii. Św. Wawrzyniec Ruiz jest pierwszym świętym Filipińczykiem, patronem swojej ojczyzny. W gronie męczenników znalazło się także wielu dominikanów.
Najświętsza Maryja Panna Leśniańska. 26 września 1683 r. dwaj chłopcy, pasący bydło, znaleźli na drzewie dzikiej gruszy jaśniejący obraz. Wizerunek, umieszczony w zbudowanym dlań kościele, zaczął gromadzić rzesze ludzi. Doświadczyli już łask w czasie wyprawy pod Wiedniem Jan Michałowski i Grzegorz Kulczycki, wysłani przez króla Jana III Sobieskiego do księcia Lotaryngii. Musieli się oni w przebraniu przedzierać przez obóz turecki. Uratowali się, bo polecili się opiece Matce Bożej Leśniańskiej i kiedy wrócili szczęśliwie z wojny do kraju, złożyli Jej swoje wota oraz zabrane Turkom pałasze.
Błogosławiony Kaspar Stanggassinger, redemptorysta, 1871-1899, Niemcy. W czasie poważnej choroby, poświęcił się całkowicie Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Jako seminarzysta wybrał się z pielgrzymką do Altötting i wtedy to postanowił wstąpić do redemptorystów mimo sprzeciwów ojca. Marzył o pracy na misjach, ale przeznaczono go do pomocy w prowadzeniu szkoły misyjnej w Dürrnbergu. Gdy szkołę przeniesiono do Gars, został jej kierownikiem. Zmarł na zapalenie otrzewnej.
Święty Elzear i błogosławiona Delfina, małżonkowie. Elzear (Eleazar) urodził się w arystokratycznej rodzinie w 1286 r. we Francji. Matka ofiarowała go Panu, prosząc Boga, by „raczej zaraz po chrzcie zabrał go do siebie, niż żeby miał się splamić w życiu grzechem śmiertelnym”. Bóg wysłuchał tych próśb. Jako dziecko Elzear wzrastał w mądrości i pełnił gorliwie uczynki miłosierdzia wobec ubogich. Wychowywał go jego wuj Wilhelm, opat ze Saint-Victor w Marsylii. Jako młodzieniec wstąpił do Trzeciego Zakonu św. Franciszka z Asyżu. Odznaczał się umiłowaniem modlitwy i szczodrobliwością względem ubogich. W wieku kilkunastu lat poślubił Delfinę.
Delfina de Signe urodziła się około 1282 r. Około piętnastego roku życia wydano ją za mąż za Elzeara. Początkowo sprzeciwiła się temu małżeństwu, potem przystając na nie skłoniła męża do złożenia ślubu czystości. Jej mąż piastował różne godności i zasłynął jako wspaniały jeździec i rycerz. W roku 1323 udali się do Paryża, dokąd król Robert wysłał Elzeara jako swego posła. Tam w dniu 27 września 1323 r. Elzear zmarł, poleciwszy przedtem, by pochowano go w habicie franciszkańskim.
Delfina przeżyła go o dwadzieścia siedem lat. Czas ten wypełniła uczynkami miłosierdzia, żyjąc zarazem w skrajnym ubóstwie i wyrzeczeniu. Jej żebraczy strój sprawiał, iż pospólstwo częstowało ją niejednokrotnie przezwiskiem „szalona beginka”. Wróciwszy z Neapolu do Prowansji, zmarła w roku 1360 w Apt i tam pochowano ją obok męża.
Święty Ketyl, kapłan, XII w., Dania. Zasłynął z łagodności i dobroci. Przełożony szkoły przykatedralnej w Viborgu, potem zaś prepozyt tamtejszej kapituły.
Święty Nil Młodszy, opat, 910-1004, Italia. Na chrzcie otrzymał imię Mikołaj – ku czci św. Mikołaja z Miry, którego kult na Wschodzie był zawsze bardzo żywy. Jako młodzieniec wstąpił w związek małżeński. Wcześnie jednak zmarła mu żona i wtedy wstąpił do służby Bożej przy katedrze w Rossano, gdzie czczony był obraz Matki Bożej, bardzo stary, pod nazwą Acheiropoieta, czyli „uczyniony nie ręką ludzką”.
Modlitwa, praca ręczna, rozczytywanie się w księgach świętych i pisanie zajmowało mu czas. Zachowały się niektóre z jego pism. Zadziwia nas piękna kaligrafia, doskonała znajomość języka greckiego i łacińskiego. Był również uzdolniony w dziedzinie muzyki i malarstwa.
Południowe Włochy zaczęli nękać Saraceni, piraci arabscy. Nil opuścił więc swoją grotę pw. św. Michała i wraz z uczniami przeniósł się do pustelni św. Hadriana i św. Natalii, gdzie pozostał 25 lat. Wszyscy trzej korzystali z okazji i raz po raz czynili wypady do okolicznych miast i wsi, by głosić słowo natchnione i zachęcać do pokuty. W ten sposób udało się Nilowi skłonić namiestnika cesarza wschodniego nad Kalabrią i Lukanią do tego, by porzucił swój wysoki urząd i zamknął się w klasztorze. Wydarzenie to odbiło się we Włoszech głośnym echem.
Sława Nila była tak wielka, że garnęli się do niego ludzie ze wszystkich stron z prośbą o modlitwę, radę czy pomoc. Najwybitniejsi mężowie owego rejonu poczytywali sobie za obowiązek i zaszczyt zetknięcie się z nim. Wśród dygnitarzy pustelnię Nila nawiedzili m.in.: Teofilakt, metropolita Reggio Calabria, Leon, dowódca garnizonu wojsk cesarskich, i Domnolo, słynny lekarz żydowski. W tym czasie zmarł biskup Rossano. Zgromadzony kler i lud wybrał na jego miejsce Nila. Ten jednak nie przyjął tak zaszczytnej godności, usprawiedliwiając się, że złożył ślub, iż nie będzie przyjmował żadnych stanowisk kościelnych.
Na Monte Cassino nastąpiło spotkanie Nila ze św. Wojciechem w zimie na przełomie lat 987/988.
Błogosławiony Aureliusz z Vinalesa, kapucyn, i Towarzysze, męczennicy, Hiszpania. Hiszpańska wojna domowa w latach 1936-1939 doprowadziła do śmierci ponad 10 tysięcy katolików, w tym wielu zakonników i kapłanów. Błogosławieni nie uczestniczyli w walkach politycznych. Zginęli z rąk prześladowców, którzy kierowali się nienawiścią do wiary i Kościoła. Wśród nich było dwunastu kapucynów i pięć kapucynek:
Aureliusz (Józef) Ampole Alcaide: został aresztowany razem z trzynastoma katolikami i doprowadzony do wąwozu poza miastem. Wszystkich tam rozstrzelano. Umierali z okrzykiem: „Niech żyje Chrystus Król!”
Piotr (Aleksander) Max Ginestar: Przed śmiercią często powtarzał siostrze: „Jeśli przyjdą po mnie – jestem przygotowany”.
Joachim (Józef) Ferrer Adell: Przez kilkanaście lat pracował jako misjonarz w Kolumbii. Po powrocie do kraju kierował seminarium kapucyńskim w Massamagrell. Stał się też żarliwym apostołem Eucharystii, założył czasopismo „Życie eucharystyczne”, upowszechniał codzienne adoracje, godziny święte, praktykę „czwartków eucharystycznych”.
Jakub Mestre Iborra: Kiedy dowiedział się o aresztowaniu 26 września 22 osób, a wśród nich ośmiu jego braci, udał się do rewolucjonistów prosić o ich uwolnienie, proponując w zamian siebie. Propozycji nie przyjęto, a jego samego dołączono do wcześniej uwięzionych.
Fidelis (Marian) Climent Sanchés: miał za sobą służbę wojskową i doświadczenia frontowe. Jako pokorny i rozmodlony brat zakonny wykonywał gorliwie różne obowiązki, które powierzali mu przełożeni w wielu klasztorach.
Bernard (Józef) Bieda Gra: U kapucynów był krawcem i kwestarzem w klasztorze w Orihueli. Ludzie, do których przybywał po kweście, urzeczeni byli jego pokorą i świętością.
Święta Teresa Couderc, zakonnica, 1805-1885, Francja. Pełniła rolę przełożonej generalnej nowego zgromadzenia, śluby wieczyste złożyła dopiero w 1837 r. Wkrótce potem zrezygnowała z funkcji przełożonej, winiąc się za długi zaciągnięte przez zgromadzenie (wybudowała klasztor i kaplicę, ale fundatorka, już po zakończeniu prac, wycofała swoją ofertę). Również biskup Viviers stracił do niej – niesłusznie – zaufanie.
Następczynie winiły za wszystkie problemy Teresę, nawet gdy pierwsza z nich wciągnęła zgromadzenie w jeszcze większe tarapaty; druga natomiast, choć administracyjnie sprawna, przestała wręcz Teresę zauważać. Wyznaczyła ją do prostych, ręcznych prac i ograniczyła jej kontakty z innymi siostrami. Kolejna przełożona, po kłótniach, opuściła zgromadzenie.
Św. Teresa przez cały ten czas, spychana i trzymająca się w cieniu, wydawała się niewzruszona burzami, które wokół niej szalały. Żyła modlitwą, pokutą i pokornym przyjęciem poleceń przełożonych i odrzucenia. Po długiej ciężkiej chorobie (straciła wzrok, cierpiała na bolesny artretyzm) zmarła.
Błogosławiony Alojzy Tezza, kamilian-wikariusz generalny, 1841-1923, Italia. Gdy miał dziewięć lat, stracił ojca. Pragnął wyjechać na misje do Afryki, ale przełożeni postanowili wysłać go do Rzymu, gdzie objął funkcję zastępcy magistra nowicjatu.
Poznał bł. Józefinę Vannini i zaproponował jej zebranie grupy kobiet pragnących jako osoby konsekrowane służyć chorym w duchu św. Kamila de Lellis. Taki był początek założonego oficjalnie 2 lutego 1892 r. w Rzymie Zgromadzenia Córek św. Kamila. W 1900 r. ks. Alojzy Tezza jako wizytator zakonu wyjechał do Peru, by w Limie wspomóc dzieło odnowy tamtejszej wspólnoty kamiliańskiej, która od ponad stu lat pozbawiona była możliwości kontaktowania się z Rzymem. Miała to być krótka wizyta, ale na prośbę administratora apostolskiego ks. Alojzy przedłużył swój pobyt. Przez 23 lata, aż do śmierci, pracował w Peru.
***
27 WRZEŚNIA ŚRODA: ŚW. WINCENTY A PAULO, KAPŁAN, 1581-1660, FRANCJA. Jego dzieciństwo było pogodne, choć od najmłodszych lat musiał pomagać w ciężkiej pracy w gospodarstwie i wychowywaniu młodszego rodzeństwa. Rodzice marzyli o tym, by ich syn w przyszłości wyrwał się ku łatwiejszemu życiu. Czternastoletniego Wincentego wysłali więc do szkoły franciszkanów w Dax. Na opłacenie szkoły Wincenty zarabiał dawaniem korepetycji kolegom zamożnym, a mniej uzdolnionym lub leniwym. Po ukończeniu szkoły nie bez zachęty ze strony rodziny podjął studia teologiczne w Tuluzie. W wieku 19 lat został kapłanem. Jednak kapłaństwo było dla niego jedynie szansą na zrobienie kariery. Chciał w ten sposób pomóc swojej rodzinie.
Kiedy udał się Morzem Śródziemnym z Marsylii do Narbonne, został wraz z całą załogą i pasażerami napadnięty przez tureckich piratów i przewieziony do Tunisu jako niewolnik. W ciągu dwóch lat niewoli miał kolejno czterech panów. Ostatnim z nich był renegat z Nicei Sabaudzkiej. Młody kapłan zdołał go jednak nawrócić. Obaj szczęśliwie uciekli do Europy. Właściciel Wincentego znalazł w Rzymie przytułek. Wincenty przez ten rok nawiedzał w Rzymie miejsca święte i dalej się kształcił. Papież Paweł V wysłał Wincentego do Francji w nieznanej bliżej misji na dwór Henryka IV. Pozyskał sobie zaufanie królowej, Katarzyny de Medicis, która obrała go sobie za kapelana, mianowała go swoim jałmużnikiem i powierzyła mu opiekę nad Szpitalem Miłosierdzia.
Św. Wincenty przeżył ogromny kryzys religijny. Był skoncentrowany wyłącznie na tym, co może osiągnąć jedynie własnymi siłami. Zmianę w jego sposobie myślenia przyniosły dopiero lata 1608-1620. Poznał wówczas w Paryżu wielu wyjątkowych ludzi, m.in. ks. Pierre’a de Berrulle’a, który zgromadził wokół siebie kapłanów, ukazując im wielkość i znaczenie posługi kapłańskiej. Wincenty niemało zawdzięczał też św. Franciszkowi Salezemu i św. Franciszce de Chantal. Przez pewien czas głosił Chrystusa galernikom (więźniom, którzy pracowali jako wioślarze). Zaczął dostrzegać ludzką nędzę – materialną i moralną.
Prawdopodobnie duże znaczenie w życiu Wincentego odegrało zdarzenie, jakie miało miejsce 25 stycznia 1617 r. w Folleville. Św. Wincenty głosił wówczas rekolekcje. Wezwano go do chorego, cieszącego się opinią porządnego i szanowanego człowieka. Na łożu śmierci wyznał mu on, że jego życie całkowicie rozminęło się z prawdą, że ciągle udawał kogoś innego niż był w rzeczywistości. W liturgii tego dnia przypadała uroczystość Nawrócenia św. Pawła. Dla Wincentego był to wstrząs. Zrozumiał, że Bóg pozwala się dotknąć w ubogich, w nich potwierdza swoją obecność. Odtąd Św. Wincenty zaczął gorliwie służyć ubogim i pokrzywdzonym.
Zgromadził wokół siebie kilku kapłanów, którzy w sposób bardzo prosty i dostępny głosili ubogim Objawienie Boże. W ten sposób w 1625 r. powstało Zgromadzenie Księży Misjonarzy – lazarystów.
Św. Wincenty w sposób szczególny dbał o przygotowanie młodych mężczyzn do kapłaństwa. Organizował specjalne rekolekcje przed święceniami, powołał do życia seminaria duchowne. Wincenty założył również stowarzyszenie Pań Miłosierdzia, które w sposób systematyczny i instytucjonalny zajęły się biednymi, porzuconymi dziećmi, żebrakami, kalekami. Spotkanie ze św. Ludwiką zaowocowało powstaniem Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia (1633 r.), zwanych szarytkami.
Patron wszystkich dzieł miłosierdzia w Kościele, kleru, organizacji charytatywnych, podrzutków, szpitali i więźniów.
***
28 WRZEŚNIA CZWARTEK: ŚW. WACŁAW, 907-929, MĘCZENNIK, CZECHY. Wyróżniał się on wielką pobożnością. Ikonografia przedstawia go czasem, jak nocą nawiedza kaplicę zamkową, gdyż pracowity dzień nie zostawiał mu wiele czasu na modlitwę. Miał osobiście uprawiać winną latorośl i pszenicę, by na ołtarz do katedry i swojej kaplicy zamkowej dostarczać koniecznego wina i chleba. Szczególną miłością darzył ubogich. Mówi się o nim, że podobnie jak św. Edward Wyznawca w Anglii, miał nawet na swoich ramionach nosić znalezionych chorych i zajmować się nimi. Państwo czeskie było wówczas podzielone na wiele mniejszych księstw. Nie były to więc łatwe rządy. Dochodziło nawet często do starć zbrojnych.
Od cesarza Henryka I Wacław otrzymał w darze relikwię św. Wita i św. Zygmunta. Ku czci św. Wita książę wystawił najpierw skromny kościół, który został z czasem rozbudowany do najokazalszej świątyni Czech. Do dziś jest ona klejnotem Pragi. Wacław wyróżniał się szczególnym nabożeństwem do tego męczennika jakby w przeczuciu, że i jemu przypadnie podobna śmierć.
Jego młodszy brat, Bolesław, za namową niecnej matki, Drahomiry, zaprosił Wacława do udziału w konsekracji świątyni, jaką wystawił przy swoim zamku w Starym Bolesławcu ku czci świętych męczenników Kosmy i Damiana. Kiedy Wacław tam się udał, został zamordowany przez siepaczy, nasłanych przez Bolesława. Według podania, mord miał mieć miejsce w samym kościele.
Imię Świętego stało się w Czechach bardzo popularne. Trzech władców kraju po św. Wacławie nosiło to imię. Dwóch z nich było nawet królami Polski: Wacław II (1291-1300) i Wacław III (1305-1306). Ku czci św. Wacława wystawiono w Czechach ok. 180 kościołów oraz ok. 100 kaplic. Z jego podobizną bito monety czeskie. Kiedy Karol IV odbywał koronację (1347), swoją koronę przytknął do relikwii św. Wacława, które znajdują się w bogatym sarkofagu w kaplicy katedry św. Wita. Odtąd koronę królów czeskich, a również państwo czeskie zaczęto nazywać „koroną św. Wacława”.
Patron Czech, Pragi, katedry wawelskiej, katedry w Świdnicy.
Błogosławieni Ferdynand i Towarzysze, męczennicy (5 augustianów i 7 japońskich pomocników związanych z zakonem). W 1542 r. do Japonii dotarli pierwsi Europejczycy. Już pod koniec XVI wieku w Japonii było ponad pół miliona chrześcijan. Jednak na początku XVIII w. wybuchły krwawe prześladowania i wkrótce wydano zakaz przyjmowania wiary chrześcijańskiej; zaczęto niszczyć kościoły, a z kraju usuwano misjonarzy. Wśród niosących Ewangelię na wyspy Japonii było także wielu augustianów. Mimo wielkich trudności i niebezpieczeństw postanowili oni działać dalej w ukryciu. Dopiero zaostrzone edykty prześladowcze uniemożliwiły im dalszą pracę misjonarską. W kolejnych latach ponieśli oni śmierć męczeńską.
Pierwszym augustiańskim męczennikiem w Japonii został Ferdynand Ayala. Urodził się w 1575 r. Otrzymał klasyczne wykształcenie. Z powodu wielkich zdolności i dobrych wyników w nauce został wysłany na dalsze studia do Alcala. W tym czasie zaczęto szukać chętnych do pracy misyjnej. Ferdynand jako jeden z pierwszych zgłosił się do tego zadania. Do Japonii przybył w 1605 r. Nauczył się języka i stosunkowo szybko mógł głosić Objawienie Boże. Nie zadowalał się jedynie pozyskiwaniem konwertytów, starał się także o ich dalsze kształcenie. Ścięty w 1617 r.
Piotr de Zuñiga pochodził ze znakomitego rodu. Jego ojciec był wicekrólem Meksyku. Urodził się w 1585 r. w Sewilli. W 1605 r. wyruszył do pracy misyjnej na Filipiny. Wiadomość o heroicznej śmierci o. Ferdynanda obudziła w nim pragnienie pójścia w jego ślady. W 1620 r. wsiadł na statek japońskiego kapitana Firayamy, chrześcijanina. Na statku było jeszcze wielu chrześcijan japońskich, powracających z Filipin do ojczyzny. Na pełnym morzu statek został porwany przez piratów holenderskich, doprowadzony do portu Firando i przekazany władzom japońskim z informacją, że znajdują się na nim misjonarze chrześcijańscy. Ojciec Piotr po dwóch latach więzienia został skazany na śmierć w powolnym ogniu.
Bartłomiej Gutiérrez urodził się w 1580 r. w Meksyku. W 1606 r. wysłano go na Filipiny. Myślał, że będzie to krótki przystanek w drodze do upragnionej Japonii, ale zatrzymano go w Manili na 6 lat i mianowano mistrzem nowicjuszy. W Japonii znalazł się dopiero w 1612 r. Po trzech latach władze japońskie odprawiły go na Filipiny. Powrócił stamtąd potajemnie w 1618 r., oczekiwany przez konwertytów. Przez 10 lat udawało mu się uniknąć licznych zasadzek. Potrafił zorganizować trzeci zakon augustiański i uformować wielu katechistów. Część z nich zginęła śmiercią męczeńską 28 września 1628 r. Sam Bartłomiej został aresztowany w listopadzie 1629 r. Miesiąc przed śmiercią poddawano go torturom wrzącej i siarczanej wody, a w końcu spalono go żywcem.
Wincenty Carvalho był Portugalczykiem z Lizbony. W 1622 r. przybył do Japonii. Był to czas, w którym trwało istne polowanie na misjonarzy. Musiał więc poruszać się z wielką ostrożnością. W Nagasaki występował jako kupiec, a w Omurze udawał klowna. Przez 7 lat udawało mu się w miarę systematycznie docierać do rozproszonych wspólnot z posługą kapłańską. Wydał go władzom pewien apostata. W listopadzie 1629 r. Wincenty został aresztowany i osadzony w więzieniu w Omurze, gdzie spotkał innych misjonarzy. Po dwóch latach przewieziono wszystkich do Nagasaki. 5 grudnia 1631 r. poddani zostali torturom: polewano ich wrzącą, siarczaną wodą. Po miesiącu takich męczarni umieszczono ich w więzieniu. 3 września 1632 r. zostali spaleni w powolnym ogniu.
Franciszek od Jezusa Ortega pochodził z Hiszpanii. Przez Meksyk i Filipiny dotarł do Japonii. Zginął jak Bartłomiej.
Baruch, prorok. Prorok Starego Testamentu, uczniem i wiernym towarzyszem proroka Jeremiasza. To on spisywał jego groźby i nie bez narażania się odczytywał je ludowi. Gdy zwój zniszczono, spisywał je na nowo. Zebrał też w jedno sporo uwag biograficznych, rozrzuconych po różnych miejscach. Z Jeremiaszem dzielił niebezpieczeństwa, pocieszany przez proroka. Po zburzeniu Jerozolimy na jesieni 586 r. przed Chr. zawleczono go wraz z mistrzem do Egiptu. Był świadkiem męczeńskiej śmierci nauczyciela, ukamienowanego w Egipcie.
***
ZAGADKOWE TŁUMACZENIE MODLITWY
29 WRZEŚNIA PIĄTEK: ŚWIĘTO ŚW. ARCHANIOŁÓW: GABRIELA, MICHAELA I RAFAELA.
Do ostatniej reformy kalendarza kościelnego (z 14 lutego 1969 r.) istniały trzy odrębne święta: św. Michała czczono 29 września, św. Gabriela – 24 marca, a św. Rafała – 24 października. Obecnie wszyscy trzej archaniołowie są czczeni wspólnie. Dla mnie zmiana na minus. Da Bóg, że z tego zła większe dobro wyniknie i powrócą odrębne święta oraz zostanie ustanowione nowe ku czci 9 archaniołów (oprócz tych 3 to jeszcze Uriela, Selatiela, Barachiela i Jehudiela oraz 2 archaniołów bez imion).
Imię „Gabriel” znaczy tyle, co „mąż Boży” albo „wojownik Boży”. W tradycji chrześcijańskiej (Łk 1, 11-20. 26-31) przynosi Dobrą Nowinę. Ukazuje się Zachariaszowi zapowiadając mu narodziny syna Jana Chrzciciela. Zwiastuje także Maryi, że zostanie Matką Syna Bożego.
Według niektórych pisarzy kościelnych Gabriel był aniołem stróżem Świętej Rodziny. Przychodził w snach do Józefa (Mt 1, 20-24; 2, 13; 2, 19-20). Miał być aniołem pocieszenia w Ogrójcu (Łk 22, 43) oraz zwiastunem przy zmartwychwstaniu Pana Jezusa (Mt 28, 5-6) i przy Jego wniebowstąpieniu (Dz 1, 10). Biorąc pod uwagę w jakich wydarzeniach brał udział oraz, że był opiekunem Świętej Rodziny, a nie Michael wg mnie to św. Gabriel jest najpotężniejszym z archaniołów. Czas pokaże czy miałem rację 😉
Patron telegrafu, telefonu, radia i telewizji. Św. Gabriel jest ponadto czczony jako patron dyplomatów, filatelistów, posłańców i pocztowców. W 1705 roku św. Ludwik Grignion de Montfort założył rodzinę zakonną pod nazwą Braci św. Gabriela. Zajmują się oni głównie opieką nad głuchymi i niewidomymi.
Hebrajskie imię Mika’el znaczy „Któż jak Bóg”. Papież Leon XIII ustanowił osobną modlitwę, którą kapłani odmawiali po Mszy świętej z ludem do św. Michała o opiekę nad Kościołem. Do niedawna ta modlitwa była odmawiana ZAWSZE po Mszy św. cichej. Później zanikła. Teraz w wielu miejscach wróciła do łask. Szkoda tylko, że jej fałszywa wersja. Oto jedno z właściwych tłumaczeń:
Święty Michale Archaniele, broń nas w walce. Przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Niech go Bóg pogromić raczy, pokornie o to prosimy; a Ty, Książę wojska niebieskiego, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz krążą po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
Podkreślone miejsca to te, które są zmienione w popularniejszym tłumaczeniu i są źle przetłumaczone. Przez co modlitwa jest fałszywa. Wystarczy wpisać w translator google lub sztuczną inteligencję wersję oryginalną po łacinie, aby się o tym przykonać:
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio; contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus; supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae caelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute in infernum detrude. Amen
W Polsce powstały dwa zgromadzenia zakonne pod wezwaniem św. Michała: męskie (michalitów) i żeńskie (michalitek), założone przez błogosławionego Bronisława Markiewicza.
Św. Michał Archanioł jest patronem Cesarstwa Rzymskiego, Papui Nowei Gwinei, Anglii, Austrii, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Węgier i Małopolski; diecezji łomżyńskiej; Amsterdamu, Łańcuta, Sanoka i Mszany Dolnej; ponadto także mierniczych, radiologów, rytowników, szermierzy, szlifierzy, złotników, żołnierzy. Przyzywany jest także jako opiekun dobrej śmierci.
Rafał przedstawił się w Księdze Tobiasza. Występuje w niej pod postacią ludzką, przybiera pospolite imię Azariasz i ofiarowuje młodemu Tobiaszowi wędrującemu z Niniwy do Rega w Medii swoje towarzystwo i opiekę. Ratuje go z wielu niebezpiecznych przygód, przepędza demona Asmodeusza, uzdrawia niewidomego ojca Tobiasza. Hebrajskie imię Rafael oznacza „Bóg uleczył”.
Św. Rafał Archanioł ukazuje dobroć Opatrzności. Pobożność ludowa widzi w nim prawzór Anioła Stróża. Jest czczony jako patron aptekarzy, chorych, lekarzy, emigrantów, pielgrzymów, podróżujących, uciekinierów, wędrowców i żeglarzy.
Święty Szymon Ruiz de Rojas, trinitarz, 1552-1624, Hiszpania. Wszędzie roztropnością i miłością pozyskiwał sobie otoczenie.
Powołano go w końcu na dwór madrycki i mianowano spowiednikiem Małgorzaty Austriaczki, żony Filipa II. Nie korzystał wówczas z żadnych przywilejów, a jako wizytator prowincji andaluzyjskiej nadal oddawał usługi zakonowi. Będąc przełożonym konwentu madryckiego, wprawiał wszystkich w podziw gospodarzeniem równie mądrym, co ożywionym wiarą w Opatrzność. Dwukrotnie proponowano mu stolice biskupie, ale odmawiał.
Błogosławiony Ludwik Monza, prezbiter, 1898-1954, Italia. Był dzieckiem słabym, wyglądał na chorowitego, więc zaraz po narodzinach został ochrzczony, a półtora roku później otrzymał sakrament bierzmowania. Z biegiem lat jego zdrowie ulegało poprawie.
Wskutek kłopotów rodzinnych musiał przerwać naukę i zająć się niewielkim gospodarstwem rolnym. W ciągu dnia pracował, a nocami uczył się. Jako kapłan rzucił się w wir pracy. Cały wysiłek wkładał w powstanie i wzmocnienie chóru parafialnego, amatorskiego zespołu sportowego i szkoły języka francuskiego (w owym czasie wielu jego rodaków zmuszonych było szukać zatrudnienia we Francji i Szwajcarii, uznał zatem, że dobrze by było, by podstawy języka kraju przyszłego pracodawcy poznali już u siebie).
Największym powodzeniem cieszyła się działalność promująca sport, w szczególności klubu piłkarskiego „Viribus unitis”. Te sukcesy sprawiły, że w 1926 r. faszyści zorganizowali rywalizujący z „klubem księżowskim” Związek Atletyczny w Vedano. Współżycie nie było zgodne i wkrótce faszyści posunęli się do prowokacji. Ks. Ludwik próbował mediować między klubami.
Podczas wieczornej Mszy św., gdy chrzcił małe dziecko, w kościele pojawiła się żandarmeria. Żandarmi stanęli przed ołtarzem. Pozwolili zakończyć Msze św., ale po jego zakończeniu zabrali Ludwika na przesłuchanie, po czym wywieźli go z miasta. Pojechał do Mediolanu.
Po paru dniach został aresztowany, zawieziony do Varese i osadzony w więzieniu. Oskarżono go o próbę morderstwa. Pomimo interwencji kurii został zwolniony dopiero po 4 miesiącach. Zabroniono mu powrotu do Vedano. Biskup, zmuszony sytuacją, zdecydował się przenieść młodego kapłana najpierw do parafii w Mediolanie, a potem, w 1928 r., do sanktuarium w Saronno. Tam ks. Ludwik zgromadził wokół siebie grupę około 30 dzieci, która stała się zalążkiem nowego zgromadzenia-oratorium. Szybko powstał chór, a miejsce jego spotkań stało się zarazem salą lekcyjną, salą koncertową oraz miejscem odpoczynku dla potrzebujących dzieci. Pomysł na działalność takiej grupy powoli nabierał kształtu. Przyczyniło się do tego między innymi spotkanie kilku świeckich kobiet.
Niebawem ks. Ludwik wraz z członkiniami instytutu założył zrzeszenie „Nasza Rodzina”, zajmujące się edukacją i pomocą lekarską dla biednych i niepełnosprawnych dzieci.
Rachela, żona Jakuba. Dzięki urodzie pozyskała miłość Jakuba, którego ojciec wysłał do Haranu, nad Eufrat, aby tam poszukał sobie żony ze swego plemienia. Laban zażądał jednak, aby przed poślubieniem córki Jakub przepracował u niego siedem lat. Po ich upływie oddał mu za żonę starszą Leę, której jako niewolnica towarzyszyła Zilpa. Dopiero po kolejnych 7 latach dał mu zgodnie z przyrzeczeniem także umiłowaną Rachelę, której jako niewolnica towarzyszyła Bilha. Rachela była początkowo bezpłodna.
PRZETŁUMACZYŁ BIBLIĘ NA ŁACINĘ
30 WRZEŚNIA SOBOTA: ŚW. HIERONIM, DOKTOR KOŚCIOŁA, 345-419(420), DZISIEJSZA CHORWACJA. przyjął chrzest między 358 a 364 r. z rąk papieża św. Liberiusza. Wówczas postanowił porzucić światowe życie i zająć się zagadnieniami religijnymi. Udał się następnie do Trewiru, ówczesnej stolicy cesarstwa, gdzie na życzenie rodziców miał rozpocząć karierę urzędniczą. Prawdopodobnie jednak podjął tam studia teologiczne.
Poprzez Azję Mniejszą wyruszył do Ziemi Świętej, ale wyczerpany trudami podróży zatrzymał się w Antiochii. Znalazł się o krok od śmierci. Po wyzdrowieniu zaczął intensywną naukę greki i języka hebrajskiego, poświęcił się studiowaniu Pisma świętego na Pustyni Chalcydyckiej.
W latach 382-384 był sekretarzem i doradcą papieża Damazego.
Odznaczał się encyklopedyczną wiedzą, umiłowaniem ascezy, pracowitością, gorącym przywiązaniem do Kościoła, czcią do Matki Bożej, a przede wszystkim umiłowaniem Pisma Świętego. Współcześni mu odnotowali jednak, że miał wybuchowy charakter.
Przez 24 lata (382-406) przetłumaczył na łacinę całe Pismo święte. Jego przekład, tzw. Wulgata (co oznacza „powszechnie przyjmowane”), został przyjęty przez Sobór Trydencki jako tekst urzędowy. Św. Hieronim napisał także komentarze do wielu ksiąg Pisma oraz przełożył liczne teksty Ojców Kościoła. Zwalczał współczesne mu herezje. Ostatnie lata spędził w grocie sąsiadującej z Grotą Narodzenia Pana Jezusa. Zmarł osamotniony.
Jest patronem eremitów, biblistów, egzegetów, księgarzy i studentów.
Święty Grzegorz Oświeciciel, biskup. Był synem księcia Armenii, Anaga, którego zamordowano wraz z całą rodziną. Ocalał tylko dwuletni Grzegorz – dzięki przytomności swojej mamki, która zdążyła z nim w porę uciec do Cezarei Kapadockiej. Pobożna niewiasta postarała się, by dziecko otrzymało chrzest i zostało wychowane w wierze chrześcijańskiej. Dla zachowania rodu zmuszono Grzegorza, by się ożenił. Święty ojciec miał także dwóch świętych synów: św. Aristagesa i św. Wertanesa. Małżonka niebawem wraz z młodszym synem poświęciła się na służbę Bogu. Grzegorz zaś powrócił do Armenii.
Rozpoczęło się tam jednak wielkie prześladowanie chrześcijan. Ofiarą jego padł także Grzegorz. Został wrzucony do lochu, gdzie miał przebywać 13 lat. W więzieniu dał się poznać jako mąż Boży. Dlatego kiedy władca Armenii zachorował na tajemniczą chorobę, wezwano Grzegorza. Ten uleczył króla, który z wdzięczności nie tylko wypuścił go na wolność, ale sam przyjął chrzest i zaprowadził chrześcijaństwo na nowo. Św. Grzegorz czynnie w tym dopomagał, gdyż Armenia była jeszcze wówczas w większości pogańska. Dla skuteczniejszej akcji przyjął święcenia kapłańskie. Dzięki poparciu króla został również wyświęcony na biskupa. Zorganizował hierarchię kościelną, ustanowił biskupstwa. Pod koniec życia miał odwiedzić Konstantynopol i Rzym i postarać się o przywileje dla Kościoła w Armenii. Słusznie więc kraj ten czci Grzegorza jako Oświeciciela i swojego ojca.
Kto wytrwał to gratuluję 😀 Wszystkim czytelnikom, zwłaszcza, którzy tu dotarli z serca błogosławię:
BENEDICAT TIBI OMNIPOTENS DEUS PATER+ET FILIUS+ET SPIRITUS SANCTUS+AMEN.