Odc. XXXVI Czujesz pustkę, ciszę wokół?

NIE JEST WAŻNE, CO ROBIMY, ALE ILE MIŁOŚCI WKŁADAMY W SWOJĄ PRACĘ.”

                                                                               św. Matka Teresa z Kalkuty

Laudetur Iesus Christus 🙂 

W poprzednim odcinku… Repetitio est mater studiorum.
1. O ochroniarzu z Biedronki.
2. Jak tam Twoje kolana?
3. Napraw coś zepsuł.

Odcinek XXXVI
1. TEMAT: Ciemno wszędzie, głucho wszędzie co to będzie ?!
2. TEMAT: Ach to cierpienie.
3. TEMAT: Magiczne słowo.

 

1. TEMAT: CIEMNO WSZĘDZIE, GŁUCHO WSZĘDZIE CO TO BĘDZIE ?!
      Myślę, że jak jesteś trochę dalej od Boga i Świętego Kościoła to pomimo tego znasz taką osobę jaką jest św. Matka Teresa z Kalkuty. 5 września będzie jej wspomnienie. Spójrzmy na jej życie i skorzystajmy z doświadczenia, które nam pozostawiła. JEŚLI CHCESZ BYĆ NAJLEPSZY, UCZ SIĘ OD NAJLEPSZYCH.

     Matka Teresa była świadoma, że założone przez nią zgromadzenie miało początek w prywatnym ślubie, jaki złożyła w 1942 roku, aby „Bogu nie odmawiać niczego”. Swojemu kierownikowi duchowemu pisała, że chciała w ten sposób dać Panu „coś bardzo pięknego” i „bez zastrzeżeń”. „Oddanie się Bogu w pełni jest sposobem, aby przyjąć Go samego. Ja dla Boga, a Bóg dla mnie. Żyję dla Boga i rezygnuję ze swojego «ja», i w ten sposób sprawiam, że za mnie żyje Bóg” (Pisma, s. 48-49). Kiedy cztery lata później, 10 września 1946 roku, jadąc pociągiem z Kalkuty do Dardżylingu nawiedziła ją myśl, aby porzucić wszystko i pójść służyć najbiedniejszym z biednych w slumsach, Matka Teresa nie miała wątpliwości, że było to pragnienie Jezusa – Jego wola. Był to – jak sama powie – Dzień Natchnienia (por. Pisma, s. 47-53).
      

    Matka Teresa zmarła w wieku 87 lat na zawał serca w domu macierzystym swego zgromadzenia w Kalkucie Do rangi symbolu urastają okoliczności śmierci Matki Teresy. Kiedy umierała 5 września 1997 roku w późnych godzinach wieczornych, otoczona miłością i życzliwością swoich sióstr, nagle na skutek awarii prądu cała Kalkuta pogrążyła się w ciemnościach. Tak odeszła do Pana ta, która choć sama przeżywała dręczące ją nocne ciemności duszy, „przyniosła całemu światu tak wiele światła”.

     „Jeśli kiedykolwiek będę świętą – na pewno będę świętą od «ciemności». Będę ciągle nieobecna w Niebie – aby zapalać światło tym, którzy są w ciemności na ziemi”.

     „Proszę o modlitwę – bo wszystko we mnie jest ścięte lodem. – Tylko ta ślepa wiara pomaga mi przetrwać, bo w rzeczywistości wszystko jest dla mnie ciemnością. Najważniejsze jest, aby naszemu Panu przypadła cała radość – ja naprawdę się nie liczę”.

       „W mojej duszy tak wiele jest sprzeczności. – Tak dominująca tęsknota za Bogiem – tak dojmująca, że bolesna – nieustanne cierpienie – a mimo to jestem przez Boga niechciana – odrzucona – pusta – bez wiary – bez miłości bez zapału. – Dusze mnie nie pociągają. – Niebo nic nie znaczy – dla mnie wygląda jak puste miejsce – myśl o nim nic dla mnie nie znaczy, a mimo to ta dręcząca tęsknota za Bogiem. – Bardzo proszę o modlitwę, żebym wciąż się do Niego uśmiechała mimo wszystko. Bo jestem tylko Jego – więc On ma wszelkie prawa do mnie. Jestem całkowicie szczęśliwa, że jestem nikim nawet dla Boga” (Pisma, s. 232-233).

        Ciemna noc Matki Teresy nie trwała półtora roku ani czterdzieści lat, ale pięćdziesiąt. „Jest we mnie taka ciemność, jakby wszystko umarło. Tak jest z mniejszym i większym natężeniem od czasu, jak rozpoczęłam to »dzieło«”. Czuje się odłączona od Boga, niekochana, a nawet niechciana, tak – odrzucona przez Niego.”

      „Po raz pierwszy od jedenastu lat – pisze do ojca Neunera – jestem w stanie pokochać ciemności. Dziś naprawdę czuję głęboką radość z tego, że Jezus już nie może powtórzyć swej walki, ale pragnie przecierpieć ją we mnie”. Równocześnie uświadamia sobie, że te ciemności umożliwiają jej radykalną identyfikację z tymi, którym chce służyć: we własnym ciele i w swojej duszy doświadcza poczucia absolutnego opuszczenia, które dotyka najbiedniejszych z biednych.

WNIOSKI:
1. Kiedy nic „czujemy na modlitwie”, modlitwa nie daje nam przyjemności, spokoju, radości bardzo często zmniejszamy jej ilość lub przestajemy się modlić. A wyobraź sobie taki stan przez 50 lat! I nie tylko nic nie czuejsz, ale dodatkowo czujesz się OSAMOTNIONY, OPUSZCZONY. To się nazywa WIERNOŚĆ. Mi Jej postać będzie zawsze przypominać, aby nieść światło tam gdzie jest ciemno + gdy przez dłuższy czas NIC NIE CZUJĘ na modlitwie, kompletnie się tym nie przejmować, bo Ona miała znacznie trudniej.

2. Ten wniosek wynika z poprzedniego i był napiany pod koniec tekstu o św. Matce Teresie. Dzięki temu, że czuła się ODRZUCONA (choć oczywiście nie była) mogła lepiej zrozumieć i pokochać Boga oraz tego odrzuconego człowieka w Kalkucie. Potrzebowała tego, aby lepiej wypełnić swoją misję. 

ZASTANÓW SIĘ JAKIE JUŻ CIERPIENIE JEST ZA TOBĄ, A KTÓRE POMOGŁO CI LEPIEJ COŚ LUB KOGOŚ ZROZUMIEĆ. A może jeszcze nie wykorzystałeś lekcji cierpienia z przeszłości? 

TO CIERPIENIE BYŁO PO COŚ.

PAN JEZUS NADAŁ SENS CIERPIENIU NA KRZYŻU.

SKORZYSTAJ Z TEGO.

PODZIĘKUJ TERAZ PANU JEZUSOWI ZA TO CIERPIENIE.

    

2. TEMAT: ACH TO CIERPIENIE.
    Nieważne czy do kościoła chodzę czy nie chodzę, czy się modlę czy się nie modlę, czy żyje tak jakby Boga nie było, czy żyję po swojemu czy po Bożemu i tak będę CIERPIEĆ.

    Od cierpienia, od trudności nie da się uciec. Można próbować, ale to trud daremny. Można natomiast ZMIENIĆ PATRZENIE na CIERPIENIE. Mieć do niego inne podejście.

Oto garść ciekawy cytatów na temat cierpienia różnych świętych. Wierzę, że któryś Ci się spodoba 🙂

„Kiedy coś nas boli, jest w nas więcej dobroci, stajemy się też bardziej obowiązkowi i wyrozumiali dla innych.” (św. Teresa z Lisieux)

„Chwile cierpienia więcej łączą serca aniżeli długie miesiące przeżyte razem w spokoju.” (bł. Urszula Ledóchowska)

„Nie uskarżaj się, kiedy cierpisz. Szlifuje się tylko taki kamień, który uważa się za wartościowy.” (św. Josemaria Escriva)

„Lepiej jest cierpieć dla Pana niż czynić cuda.” (św. Jan od Krzyża)

„Pszczoła z gorzkich kwiatów słodycz dobywa, ostre kolce strzegą pięknej róży. Człowiek mądry i z cierpienia wiele się uczy.” (św. Ignacy Loyola)

Nie ma większego nieszczęścia jak ciągła pomyślność. Jak ziemia nie ruszana pługiem wydaje tylko trawę lub chwasty, tak dusza w ciągłej pomyślności gnuśnieje i wpada w występki; dopiero pługiem boleści pokrajana, moŜe zrodzić co dobrego.” (św. Ignacy Loyola)

„Grający na harfie nie napręŻa nazbyt strun, aby nie popękany, nie wydając z siebie tonu. Tak i nas Bóg cierpieniem nad siły nie nawiedza. Jak matka nie urodzi dziecięcia bez boleści, tak dusza wiele musi cierpieć, zanim zrodzi wielkie dzieło.” (św. Ignacy Loyola)

„Cierpień nie naleŻy ani lekcewaŻyć ani przeceniać, tylko spokojnie z nimi się mierzyć.” (św. Ignacy Loyola)

„Chrześcijanin powinien cieszyć się z krzyży, bo gdy jest sprawiedliwym, to cierpiąc zarabia na nagrodę; gdy jest grzesznikiem, cierpienie go poprawia i będzie mu poczytane jako pokuta za grzechy. JeŜeli sprawiedliwi muszy cierpieć w tym życiu, to znaczy, że te cierpienia są dla nich poŻyteczne. Dokądkolwiek człowiek chciałby pójść – jeśli nie zwróci się do Ciebie, wszędzie go dopada i przygważdża cierpienie.” (św. Augustyn)

„Nie pytaj, człowiecze, dlaczego ty cierpisz, lecz dlaczego cierpiał Syn Boży.” (św. Bernard)

„Żadne dzieło duchowe nie rodzi się bez wielkich boleści.”
 (św. Edyta Stein)

„Choroby ciała często przyczyniaj się do uzdrowienia duszy.”
(św. Franciszek z Asyżu)

    

3. TEMAT: MAGICZNE SŁOWO.
        Myślę, że setki jak nie tysiące razy słyszeliśmy TRZY MAGICZNE SŁOWA: DZIĘKUJĘ, PRZEPRASZAM, PROSZĘ. Ile razy je wypowiadaliśmy to każdy z nas sam wie.

        Chciałbym przez chwilę wspólnie z Wami pochylić się nad słowem: DZIĘKUJĘ.

        Część czytelników na pewno codziennie się modli. Cieszę się 🙂 I na pewno wśród tych modlitw znajduje się MODLITWA PROŚBY.

       Zresztą Pan Jezus nas wiele razy zachęcał, abyśmy prosili: „Proście, a będzie wam dane.” Mt 7,7
Bóg, nasz Ojciec lubi jak Go o coś prosimy 🙂 Jednak jest jedno ale….

     Gdy już trochę w życiu przeżyłeś, możliwe że już wiele razy odmawiałeś jakąś nowennę np Pompejańską, Rozwiązującą Węzły, do św. Rity itd. 

     Myślę, że czasami Bóg spełnił Twoją prośbę. BYŁEŚ SZCZĘŚLIWY. A powiedz mi co się potem stało, kiedy Bóg spełnił Twoją prośbę?

    Może powiedzałeś: DZIĘKUJĘ. I koniec… Modlliłeś się np. codziennie w jakiejś intencji 9 dni albo 52. A ILE DNI POTEM DZIĘKOWAŁEŚ ZA POMOC? Jest to niestety problem. Prosiliśmy tygodniami, może miesiącami, a potem dziękuję w ciągu 3 sekund, może jednego dnia.

     Tak. Masz rację. W nowennie pompejańskiej w drugiej części jest zawarta modlitwa dziękczynienia, co nie zmienia faktu, że i tak podajesz konkretną intencję dalej prosząc o coś.

    W tym wpisie chciałem zwrócić sobie i Tobie uwagę na OLBRZYMIĄ DYSPROPORCJĘ między czasem poświęconym na modlitwę prośby, a potem gdy się UDA, jak mało CZASU JEST NA PODZIĘKOWANIE.

 

DODATEK.
KARTKA Z KALENDARZA:

5 września poniedziałek: św. Matki Teresy z Kalkuty. Było dziś co nie co w newsletterze :D. Jak czujesz ciemną noc w modlitwie to wiesz do kogo się zgłosić o wsparcie. 

6 września wtorek: bł. Michał Czartoryski, kapłan i męczennik. Ojciec Michał był gorąco zachęcany przez przyjaciół, aby zdjął habit i w cywilnym ubraniu wyszedł ze szpitala w 1944 roku. Nie przyjął tych propozycji; jak przekazał jeden ze świadków, „łagodnie uśmiechnął się i powiedział, że szkaplerza nie zdejmie i rannych, którzy są zupełnie bezradni i unieruchomieni w łóżkach nie opuści”. Niemcy zatrzymali go w szpitalu. Około godziny 14 w szpitalnym pomieszczeniu został rozstrzelany wraz z ciężko rannymi powstańcami, z którymi pragnął pozostać. 

7 września środa: św. Melchior Grodzicki, jezuita i męczennik. Po północy z 7 na 8 września 1619 r. w towarzystwie pastora Alwinczy’ego hajducy udali się na zamek. Najpierw usiłowali nakłonić kapłanów do wyrzeczenia się wiary katolickiej. Kiedy zaś groźby okazały się daremne, na miejscu zamordowali kanonika Kriża. Nad jezuitami zaś zaczęli się znęcać i torturować ich, aby wymusić na nich odstępstwo. Umocowali do belki każdego z nich i podnosili w górę. Nogi obciążano kamieniami. Ciało krajali nożami i wyrywali jego kawały obcęgami. Świeże rany przypalali pochodniami. Głowę okręcali sznurem i ściskali tak mocno, że oczy wychodziły na wierzch. Wśród niesłychanych mąk obaj jezuici powtarzali tylko imiona Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Panny. Kiedy wreszcie siły katów opadły, dobili swoje ofiary, toporem obcinając im głowy. Ciała męczenników wrzucono do kloaki.

8 września czwartek: URODZINY NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY. Jak urodziny to daj proszę jakiś prezent Królwej Maryi od serca, bo to przecież TWOJA MAMA.

9 września piątek: św. Piotr Klawer, jezuita, patron misji wśród Murzynów.  Miał pozyskać dla wiary i osobiście ochrzcić kilkadziesiąt tysięcy Murzynów.Jego bezgraniczne miłosierdzie otwierało mu ich serca. Jako kapłan mógł służyć Murzynom wszechstronną pomocą duchową i materialną: starał się dla spragnionych o orzeźwiający napój, dla wygłodniałych o posiłek, dla nagich o jakiś ubiór, dla chorych o lekarstwa. Energicznie interweniował tak u osób prywatnych, jak i u władz, by ulżyć niedoli niewolników.
Siły do ponad czterdziestoletniej posługi Piotr Klawer znajdował w rozważaniu Męki Pańskiej, w codziennej Mszy świętej i w serdecznym nabożeństwie do Matki Bożej.

10 września sobota: Św. Pulcheria, cesarzowa Konstantynopola. Dobra cesarzowa, wiele trudości przeżyła. Znała bardzo dobrze łacinę i grekę. Św. Mikołaj z Tolentino. Sanktuarium, gdzie są doczesne szczątki św. Mikołaja nawiedziło 12 papieży, 9 świętych i błogosławionych, 38 królów i książąt (wśród nich sam Napoleon i nasza królowa, Maria Kazimiera, żona króla Jana III Sobieskiego).

11 września niedziela: bł. Franciszek Jan Bonifacio. Wkrótce znalazł się, z wieloma innymi księżmi, na „czarnej” liście komunistycznej. 11 września 1946 r. Franciszek, wracając z posługi w jednej z miejscowości, gdzie słuchał spowiedzi, został porwany i wywieziony w nieznanym kierunku. Jego ciała nigdy nie znaleziono. Ostatni raz widziano go ok. godziny 16.00, gdy został zatrzymany przez kilku komunistycznych milicjantów. Prawdopodobnie został zakatowany na śmierć: istnieją niepotwierdzone relacje o tym, że Franciszek był bity, okradziony z odzienia, bity kamieniami po głowie i w końcu dwukrotnie zasztyletowany, po czym wrzucony do jednej z wielu okolicznych jam krasowych. Przypuszcza się, że na samej Istrii komuniści jugosłowiańscy, z pomocą rosyjskich doradców, zamordowali w masakrach od 4 do 20 tys. osób.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.