16 PAŹDZIERNIKA: Św. Jadwiga Śląska, Św. Gaweł (Gall), Bł. Józef Jankowski.

Św. Jadwiga Śląska - Parafia Rzymskokatolicka pw. Wszystkich Świętych w Brzezinach ŚW. JADWIGA ŚLĄSKA, 1174(1180)-1243. Miała czterech braci i trzy siostry. Jedną wydano za Filipa, króla Francji, drugą za Andrzeja, króla Węgier (była matką św. Elżbiety), trzecia wstąpiła do klasztoru. W klasztorze benedyktynek uczyła się: łaciny, Pisma Świętego, dzieł Ojców Kościoła i żywotów świętych, a także haftu i malowania, muzyki i pielęgnowania chorych.

Ślub zawarła z Henrykiem Brodatym na zamku Andechs, chociaż nie jest też wykluczone, że było to we Wrocławiu lub Legnicy. 
Mieli 7 dzieci, w tym 6 pochowała! Ostatnich 28 lat pożycia małżeńskiego małżonkowie przeżyli wstrzemięźliwie, związani ślubem czystości zawartym uroczyście w 1209 roku przed biskupem wrocławskim Wawrzyńcem.

Jadwiga miała w chwili składania tego ślubu około 33 lat, a Henryk Brodaty ok. 43 (na pamiątkę tego wydarzenia Henryk zaczął nosić tonsurę mniszą i zapuścił brodę, której nie zgolił aż do śmierci). Wyposażyła wiele kościołów w szaty liturgiczne haftowane ręką jej i jej dwórek. Księżna bardzo troszczyła się o to, aby urzędnicy w jej dobrach nie uciskali poddanych kmieci. Obniżyła im czynsze, przewodniczyła sądom, darowała grzywny karne, a w razie klęsk nakazywała mimo protestów zarządców rozdawać ziarno, mięso, sól itp. Zorganizowała także szpitalik dworski, gdzie codziennie znajdowało utrzymanie 13 chorych i kalek (liczba ta miała symbolizować Pana Jezusa w otoczeniu 12 Apostołów). W czasie objazdów księstwa osobiście odwiedzała chorych i wspierała hojnie ubogich.

Popierała także szkołę katedralną we Wrocławiu i wspierała ubogich zdolnych chłopców, którzy chcieli się uczyć. Starała się także łagodzić dolę więźniów, posyłając im żywność, świece i odzież. Bywało, że zamieniała karę śmierci czy długiego więzienia na prace przy budowie kościołów lub klasztorów. Jej mąż chętnie na to przystawał. Była jednak tak delikatna wobec Henryka, że zawsze to jemu zostawiała ostateczną decyzję.

Książę Henryk, w 1229 r. dostał się do niewoli Konrada Mazowieckiego; Jadwiga pieszo i boso poszła z Wrocławia do Czerska i rzuciła się do nóg Konradowi – dopiero wówczas wyżebrała uwolnienie męża, pod warunkiem jednak, że ten zrezygnuje z pretensji do Krakowa. W końcu jeszcze spadł na Henryka grom klątwy za przywłaszczenie sobie dóbr kościelnych i książę umarł obłożony klątwą. Św. Jadwiga jednak bez szemrania znosiła te wszystkie dopusty Boże.

Po śmierci męża, Henryka (19 marca 1238 r.) zamknęła się w klasztorze sióstr cysterek w Trzebnicy, który sama wcześniej ufundowała. Kiedy dowiedziała się o niezwykle surowym życiu swojej siostrzenicy, św. Elżbiety z Turyngii (+ 1231), postanowiła ją naśladować. Do cierpień osobistych zaczęła dodawać pokuty, posty, biczowania, włosiennicę i czuwania nocne. Przez 40 lat życia spożywała pokarm tylko dwa razy dziennie, bez mięsa i nabiału.

Ku czci św. Jadwigi powstała na Śląsku (w 1848 r. we Wrocławiu) rodzina zakonna – siostry jadwiżanki. Św. Jadwiga Śląska czczona jest jako patronka Śląska, archidiecezji wrocławskiej, Trzebnicy i Wrocławia; uchodźców oraz pojednania i pokoju.

Jest dosyć popularna na Dolnym Śląsku. Przedstawiana jest zazwyczaj trzymając kościół, bo fundowała wiele kościołów i jest patronką budujących się kościołów. (W najbliższym czasie raczej będzie miała w tym aspekcie wolne :D) Czasem przestawiana jest trzymając buty w ręku. Czemu? 

Posiadanie butów było w średniowieczu ważnym sygnałem przynależności do określonej warstwy społecznej. Oczekiwano od księżnej zatem, że będzie chodzić w butach. Nawet spowiednik Jadwigi namawiał ją do tego. Ona teoretycznie się nawet zgodziła…

Teoretycznie, gdyż w praktyce owo „noszenie butów” potraktowała dosłownie i… nosiła swoje buty pod pachą albo, jak pokazuje to ikonografia, przewieszone przez ramię.

Jej sanktuarium znajduje się w Trzebnicy, gdzie jest pochowana. POLECAM! Do niedawna jej wspomnienie obchodzono 15 października. To obecnie w dniu św. Jadwigi Śl. św. Jan Paweł II został wybrany na papieża.

Jest patronką m.in. parafii:
– Ząbkowice Śl.,
– Mokrzeszów,
– Bolków,
– Gilów,
– Przedborowa,
– Ostroszowice,
– a także kościołów, które nie są głównym kościołem, ale leżą na terenie parafii np. kościół św. Jadwigi Śl. w Walimiu, a parafia pw. św. Barbary.

Patronka budujących się kościołów, uchodźców oraz pojednania i pokoju.

***********************************************************************************************************

Święty Gaweł (Gall), opat, ok. 550-646, Irlandia. Jeden z 12 uczniów św. Kolumbana Młodszego. Wraz ze swoim mistrzem przybył doŚwięty Gaweł Francji, gdzie Kolumban założył klasztor w Luxeuil, w Wogezach. Królowa Brunhilda wypędziła ich jednak z Frankonii za to, że piętnowali nadużywanie władzy z jej strony. Udali się więc do Allemanii (Niemiec), rozbitej wówczas na szereg drobnych państewek. Około roku 612 drogi Kolumbana i Gawła rozeszły się: Kolumban podążył do Włoch i założył tam słynne opactwo w Bobbio, natomiast Gaweł pozostał w Szwajcarii, gdzie ze swoimi uczniami prowadził surowe, pustelnicze życie. Kiedy zmarł biskup Konstancji, miejscowy lud i kler zaproponował Gawłowi godność biskupa, ale ten odmówił. W pustelni dokonał swoich dni, umierając w wieku ponad 90 lat.

W roku 750 św. Otmar wystawił nad grobem św. Gawła kościół i klasztor. Z czasem ku czci św. Galla nazwano opactwo St. GallenStało się ono sławne w średniowieczu zarówno ze względu na liczbę mnichów, jak i ze względu na szkołę, która powstała przy opactwie. Założył ją Karol Wielki (+ 814). Z biegiem lat obok Tours i Fuldy szkoła w Sankt Gallen zdobyła największą sławę w Europie i spełniała rolę późniejszych uniwersytetów średniowiecznych.

********************************************************************************************************************

Błogosławiony Józef JankowskiBłogosławiony Józef Jankowski, pallotyn i męczennik, 1909-1940. Już jako dziecko lubił się modlić, jego wiara szybko się pogłębiała. Odznaczał się też wrażliwością na potrzeby innych ludzi. Bardzo wcześnie rozpoznał w sobie powołanie kapłańskie. Uczył się m.in. w pallotyńskim „Collegium Marianum” w Wadowicach, na Kopcu. Działał w kółku misyjnym i gimnazjalnej orkiestrze, a w lecie wakacje spędzał w domu, gdzie chętnie wracał, by pomagać rodzicom w pracach polowych.

W swojej pracy ks. Józef zawsze kierował się postanowieniem: „Chcę dążyć do wielkiej świętości i kochać Boga nade wszystko, ale równocześnie chcę być zapomnianym”. Dlatego powierzone funkcje pełnił ofiarnie, zapominając o sobie. W swojej pracy ks. Józef zawsze kierował się postanowieniem: „Chcę dążyć do wielkiej świętości i kochać Boga nade wszystko, ale równocześnie chcę być zapomnianym”. Dlatego powierzone funkcje pełnił ofiarnie, zapominając o sobie.

Na jego życie wewnętrzne głęboki wpływ wywarła lektura Dziejów duszy św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Z dużą gorliwością zachęcał dzieci i młodzież do wchodzenia na drogę dziecięctwa duchowego, proponowanego przez Teresę. Stał się też cenionym spowiednikiem. Pamiętając o swojej licznej i niezamożnej rodzinie, starał się być dla niej przewodnikiem duchowym.

Od 1939 r., po wybuchu II wojny światowej, był sekretarzem Komitetu Pomocy Dzieciom – organizacji, która była bardzo potrzebna, bo ojcowie rodzin byli często na froncie. Pracował także jako duszpasterz żołnierzy i ludności cywilnej. Podczas kampanii wrześniowej, walki w ramach tzw. bitwy nad Bzurą toczyły się w okolicach Ołtarzewa. Ks. Józef poszedł spowiadać rannych, a umierających przygotować na śmierć.

Z chęcią podejmował się coraz to większej ilości obowiązków, bo jak napisał, „nie godność, nie władza daje szczęście, ale zbliżenie się do Boga – miłość”. W 1941 r. został mistrzem nowicjatu. Zanotował wtedy: „Za najszczęśliwsze uważam w swym życiu chwile, które przepędziłem na serdecznej modlitwie, w bezpośrednim obcowaniu z Bogiem”.

16 maja 1941 r. został aresztowany przez gestapo, przewieziony na warszawski Pawiak, a po dwóch tygodniach okrutnych tortur zabrany, tym samym transportem co o. Maksymilian Kolbe, do obozu zagłady w Oświęcimiu. Dostał numer 16895. Przez pięć miesięcy pracował ponad siły o głodzie i w ciągłych upokorzeniach.

Naoczni świadkowie zapamiętali, z jaką godnością i spokojem znosił prześladowania, poniżenia i udręki, zadawane mu z nienawiści do wiary i kapłaństwa. Do końca był wierny zapisanym kiedyś przez siebie słowom: „Pragnę kochać Boga nad życie. Oddam je chętnie w każdym czasie, ale bez gorącej i wielkiej miłości Boga nie chciałbym iść na drugi świat”.

Nawet oprawcy dziwili się jego pokornej postawie. Aby go złamać, 16 października 1941 r. oddano go w ręce „krwiożercy” – kryminalisty Heinricha Krotta, słynącego ze swego okrucieństwa kapo podobozu Babice. Był to ten sam sadysta, który nękał o. Maksymiliana. To on poddał Józefa tak okrutnym torturom, że tego samego dnia umęczony pallotyn odszedł do Pana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.