
16 KWIETNIA: ŚW. MARIA BERNADETTA SOUBIROUS, Świ. Benedykt Józef Labre.
ŚW. MARIA BERNADETTA SOUBIROUS, 1844-1879, FRANCJA. Była córką ubogiego młynarza. Kiedy miała 11 lat, przyjęła ją do siebie krewna, u której pasała owce. 11 lutego 1858 r. – po raz pierwszy Bernadecie objawiła się Matka Boża nad rzeką Gave, w pobliżu groty Massabielle. Wezwała ją do modlitwy różańcowej oraz do czynów pokutnych w intencji nawrócenia grzeszników. W ciągu pół roku Matka Boża objawiła się Świętej 18 razy. Wizje te dały początek słynnemu sanktuarium w Lourdes.
W tym samym roku Bernadetta zapadła na obustronne zapalenie płuc. Wyzdrowiała, ale postanowiła wstąpić do zakonu. Chciała się po prostu ukryć, by ujść oczu ciekawych. Wstąpiła do sióstr „od miłości i nauczania chrześcijańskiego”.
Kościół nie wyniósł Bernadetty na ołtarze ze względu na głośne objawienia Maryi, ale ze względu na osobistą świętość Bernadetty. Wiele cierpiała z powodu astmy. Doświadczały ją bardzo siostry, gdyż znacznie różniła się od nich wykształceniem i prostymi obyczajami. Sławna w świecie – w klasztorze chciała być ostatnia i cieszyła się z wszelkich upokorzeń. Zwykła powtarzać: „O Jezu, daj mi swój krzyż… Skoro nie mogę przelać swojej krwi za grzeszników, chciałabym cierpieć dla ich zbawienia”. Na najwyższą pochwałę zasługuje to, że podczas gdy Lourdes i jej imię było na ustach całego świata, kiedy tysięczne tłumy codziennie nawiedzały to święte miejsce, sama Bernadetta żyła w ukryciu, nie dawała żadnych wywiadów, uważając po prostu, że jej misja się skończyła, a rozpoczęła swoją misję Matka Boża.
W czasie procesu kanonizacyjnego (1919) stwierdzono, że ciało Bernadetty mimo upływu czasu pozostało nienaruszone. W 1925 roku (rok święty) papież Pius XI ogłosił Marię Bernadettę błogosławioną w obecności ostatniego z jej braci.
****************************************************************************************************************************************
KILKUKROTNIE NIE PRZYJĘLI GO KARTUZI
TRAPIŚCI RÓWNIEŻ NIE PRZYJĘLI
CYSTERSI NA KRÓTKO, POTEM GO WYDALILI
Święty Benedykt Józef Labre, 1748-1783, Francja. Najstarszy z piętnaściorga rodzeństwa. Jego rodzice byli wieśniakami, żyli skromnie, ale zależało im na kształceniu dzieci. Od młodości pokazywał, kim będzie w przyszłości. Stronił bowiem od zabaw chłopięcych, a lubił zatapiać się w modlitwie. W szesnastym roku życia zamierzał wstąpić do kartuzów, ci jednak go nie przyjęli, pomimo ponawianych kilkakrotnie z jego strony próśb. Poznali zapewne, że odpowiada mu zupełnie inny tryb życia. Zgłosił się więc do trapistów, ale i ci go nie przyjęli. Wreszcie po latach poszukiwań i niepewności znalazł schronienie u cystersów w Sept-Fons, gdzie też otrzymał habit zakonny (1769). Miał wówczas 21 lat. Niebawem został jednak wydalony. Mistrz nowicjatu napisał o nim, że jest za mało święty, zbyt roztargniony i jako zakonnik niepewny.
Jednak nie zrezygnował tak łatwo. Udał się do Włoch w nadziei, że tam znajdzie dla siebie odpowiednią rodzinę zakonną. W Asyżu wstąpił do III Zakonu św. Franciszka. Kiedy był już w Piemoncie (północne Włochy), w mieście Chieri napisał pożegnalny list do rodziny. Tu też rozstrzygnęły się jego losy. W czasie modlitwy otrzymał nadprzyrodzone światło i usłyszał głos: „Twoim powołaniem jest cały świat. Klasztorem twoim ulice i drogi. Masz być pielgrzymem Bożym”. Wyzbył się więc wszystkiego, co miał, i w jednej szacie, z workiem na plecach udał się w dalszą drogę. Wziął ze sobą tylko Nowy Testament, brewiarz, który odmawiał codziennie, i książkę Tomasza à Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”. Na piersi nosił krzyż, a w ręku trzymał różaniec. Spał najczęściej pod gołym niebem. Jadł, co mu miłosierna ręka podała. Bywało, że cały dzień nie miał nic w ustach.
Znano go we Włoszech, we Francji, w Hiszpanii, w Szwajcarii i w Niemczech. Celem jego wędrówek, które traktował jako pokutę za winy swoje i świata, były sanktuaria. Tam się modlił i pokutował. Ostatnie sześć lat swego tułaczego życia spędził w Rzymie, mieszkając w ruinach Koloseum. Był znany z dobroci, miłości i daru modlitwy.
16 kwietnia 1783 roku znaleziono go na schodach kościoła Matki Bożej dei Monti. Był zupełnie wyczerpany. Zmarł tego samego dnia w komórce, której mu litościwie użyczył pewien rzeźnik. Żywot św. Benedykta Józefa napisał jego własny spowiednik, ks. Marconi, profesor Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Opublikował go w rok po śmierci Benedykta. Można tam znaleźć opis ponad 100 cudownych uzdrowień, jakie w pierwszych miesiącach po zgonie zdarzyły się przy jego grobie.

