23 MARCA: Św. Turybiusz z Mongrovejo, Św. Rafka, Bł. Metody Dominik Trćka, Św. Józef Oriol.

OCHRZCIŁ I BIERZMOWAŁ PONAD 500 000 INDIAN

ŚW. TURYBIUSZ Z MONGROVEJO, ARCYBISKUP, 1531-1606, HISZPANIA-PERU. Był tak zdolnym prawnikiem, że król Hiszpanii Filip IIŚwięty Turybiusz z Mongrovejo powierzył mu w 1573 r. obowiązki głównego sędziego inkwizycji w Grenadzie, choć nigdy tej funkcji nie pełnił człowiek świecki. W 1579 roku został również z nadania króla biskupem Limy w Peru, które była wówczas kolonią hiszpańską. Turybiusz usiłował odwoływać się od tej decyzji. W końcu jednak przyjął święcenia kapłańskie i jako arcybiskup wyjechał do Peru.

W ogromnej, prawie misyjnej diecezji próbował uporządkować życie religijne, podnieść poziom intelektualny i moralny kleru. Bronił praw miejscowej ludności. Żeby lepiej się z nimi porozumiewać, nauczył się lokalnych dialektów. W 1591 założył w Limie seminarium duchowne, pierwsze w AmeryceOchrzcił i bierzmował ponad pół miliona Indian, przemierzając przy tym setki kilometrów swojej diecezji o powierzchni ponad 450 tys. km kwadratowych. Był człowiekiem modlitwy. Prowadził życie pełne umartwienia.

Zmarł podczas pasterskiej wizytacji. Jest patronem walki o prawa ludności rdzennej oraz państwa Peru.
***********************************************************************************************************
Święta Rafka, mniszka-maronitka, 1832-1914, Liban. 
Wychowała się w rodzinie katolickiej. Na chrzcie otrzymała imię Boutroussyeh (Pietra). Jej rodzina po śmierci matki w 1839 roku znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Dlatego w 1843 roku jej ojciec wysłał córkę do pracy, Święta Rafkajako służącą w domu zamożnego Libańczyka w Damaszku. Kiedy po czterech latach wróciła do domu, okazało się, że ojciec ożenił się po raz drugi. Zarówno macocha, jak jedna z ciotek chciały wydać ją za mąż, ale Boutroussyeh postanowiła swe życie poświęcić Bogu.

Wstąpiła do Zgromadzenia Córek Maryi w Bikfaya. Rodzice próbowali przekonać ją do zmiany zdania, ale ona pozostała niewzruszona w swym postanowieniu. W wolnym czasie pogłębiała znajomość języka arabskiego. Od 1860 roku była nauczycielką katechizmu i wychowawczynią w szkołach swojego zgromadzenia. Cztery lata później przeniesiono ją do Maad, gdzie razem z inną zakonnicą założyła szkołę dla dziewcząt.

W tym okresie jej macierzyste zgromadzenie przechodziło poważny wewnętrzny kryzys. Siostra Boutroussyeh modliła się żarliwie, prosząc Boga o pomoc w podjęciu decyzji zgodnej z Jego wolą. Pewnego dnia w śnie ukazali się jej św. Jerzy, św. Szymon Słupnik i św. Antoni Pustelnik, który powiedział do niej: „Wstąp do Zakonu Libańskich Mniszek Maronickich”. Tak też uczyniła.

Przeżyła w tym klasztorze 26 lat, dając przykład posłuszeństwa, gorliwości w modlitwie, ascezy, poświęcenia i pracowitości.
W październiku 1885 roku podczas modlitwy prosiła Boga, by dał jej udział w zbawczej męce Chrystusa. Kierowana łaską Bożą, cierpiała z powodu wielu dolegliwości, znosząc je z cierpliwością i pokorą. Jej modlitwy zostały wysłuchane. Z każdym rokiem Chrystus otaczał ją swym cierpieniem. W 1899 roku Rafka całkowicie straciła wzrok, a wkrótce także została sparaliżowana. Nieustannie dziękowała Bogu za wszystko, szczególnie za dar cierpienia. 
****************************************************************************************************************************************
Błogosławiony Metody Dominik Trćka, redemptorysta i męczennik, 1886-1959, Czechy. Urodził się jako ostatnie z siedmiorga dzieciBłogosławiony Metody Dominik Trćka Franciszki i Tomasza Trćki. Była to głęboko wierząca rodzina katolicka. Z domu wyniósł dobre wychowanie chrześcijańskie. W pierwszych latach kapłaństwa pracował jako misjonarz w Pradze, Pilznie i Brnie, biorąc udział w misjach parafialnych.

Podczas I wojny światowej opiekował się uchodźcami przy sanktuarium Matki Bożej na Sviatej Horze blisko Pragi. Siłę do pracy czerpał z modlitwy. Ukochał zwłaszcza miejsce przed cudowną figurą Matki Bożej. Powoli dojrzewał jako człowiek, chrześcijanin i kapłan zakonny. Już w czasie studiów seminaryjnych żywił pragnienie pracy pośród chrześcijan obrządku wschodniego, pragnąc podążać śladami apostołów Słowian – świętych Cyryla i Metodego.

W 1906 roku studenci redemptoryści założyli „Wspólnotę dla nawrócenia i zjednoczenia Słowian w Kościele katolickim”, której członkiem został także Dominik. Gdy współbracia z prowincji belgijskiej rozpoczęli pracę pośród grekokatolików w Kanadzie, a od 1913 roku na Ukrainie, ideały Cyryla i Metodego zaczęły nabierać konkretnych kształtów także w prowincji praskiej.
Swe młodzieńcze pragnienie zrealizował w 1919 roku, kiedy to razem z ojcem Stanisławem Sekułą został posłany przez prowincjała do Lwowa. W tamtejszej wspólnocie redemptorystów nauczył się języka ukraińskiego i starosłowiańskiego oraz zwyczajów i liturgii bizantyńskiej. Wtedy to przyjął obrządek wschodni i obrał imię Metody.

Jego misja w Galicji trwała dwa lata, w czasie których głosił misje parafialne. Potem duszpasterzował wśród ludności obrządku wschodniego we wschodniej Słowacji i na Zakarpaciu. Był też przełożonym w Stropkowie, gdzie założono pierwszą na Słowacji wspólnotę redemptorystów obydwu obrządków – łacińskiego i bizantyńskiego. Gdzie tylko mógł, zakładał Bractwo Matki Bożej Nieustającej Pomocy i Różańca Świętego. 

Otaczał szczególną troską ubogich. Z tego powodu zamierzał założyć stowarzyszenie dla służących, często zaniedbywanych przez duszpasterzy. Podczas II wojny światowej redemptoryści doświadczali wielu trudności i problemów w relacjach z państwem słowackim, m.in. z tego powodu, że wielu ojców było narodowości czeskiej. Dominika często wzywano na przesłuchania, podczas których zarzucano mu czechizację lub ukrainizację. On zaś niestrudzenie pomagał znajomym proboszczom. Starał się różnymi sposobami nieść pomoc potrzebującym.

Jednak komuniści nie przyglądali się bezczynnie pracy zakonników. Coraz mniej kryli się ze swymi rzeczywistymi planami. Kościół był coraz dotkliwiej prześladowany. Inwigilowano także zakonników, podsłuchiwano, nagrywano ich kazania. W 1949 roku została rozwiązana wiceprowincja, w nocy zaś z 13 na 14 kwietnia 1950 roku domy redemptorystów, podobnie jak inne klasztory, zostały zajęte przez policję. Ojców przewieziono do obozów internowania. Także o. Trćkę aresztowano i przewieziono do klasztoru w Podolincu, gdzie zgromadzono większość zatrzymanych zakonników. Został oskarżony o współpracę z biskupem grekokatolickim, bł. Pawłem Gojdićem, o propagowanie jego antypaństwowych listów pasterskich oraz o przekazywanie tajnych informacji do Rzymu. Po ustawionym wcześniej procesie w Bratysławie skazano go w dniu 21 kwietnia 1952 roku na 12 lat więzienia pod zarzutem szpiegostwa i zdrady państwa.

Według świadectwa współwięźniów, podczas procesu ojciec Metody znosił wszystko ze spokojem i odwagą, biorąc na siebie całą odpowiedzialność za działania redemptorystów, aby w ten sposób uchronić współbraci. Pierwszy okres kary odbył w więzieniu w Iławie, a stamtąd po kilku miesiącach został przeniesiony do Mirowa, gdzie przebywał do kwietnia 1958 roku. Lata więzienia go nie załamały. Pomimo chorób spowodowanych wiekiem i warunkami, w jakich przebywał, pozostał wierny Chrystusowi. Pokładał zawsze nadzieję w Bogu i ufał w spełnienie Jego woli, pamiętając, że Bóg dopuszczając krzyż, daje też siłę do niesienia go. Gdy miał możliwość, modlił się i celebrował potajemnie Mszę świętą.

Kilka razy prosił o skrócenie kary lub o amnestię. Zawsze otrzymywał odpowiedź negatywną. Uznano go za niebezpiecznego fanatyka. Był zbyt wierzący. Pogańscy komuniści nie mogli tego znieść. W kwietniu 1958 roku przeniesiono go do Leopoldowa, do jednego z najcięższych więzień, i umieszczono w celi, w której odsiadywało wyrok 18 innych kapłanów.

Gdy w Wigilię śpiewał po cichu kolędę w celi więziennej, podsłuchał go strażnik i doniósł o tym przełożonym. Ponieważ śpiewanie pieśni religijnych było zakazane, skazano go na tydzień najcięższej kary, tzw. karcer. Cela karna była zbudowana z betonu, tak samo łóżko. Uwięziony miał prawo otrzymać tylko jedno przykrycie na noc i jedzenie co drugi dzień, mimo że był to grudzień i wszędzie panował mróz. Ojciec Trćka dostał wysokiej gorączki i zachorował na zapalenie płuc. Współwięzień, będący lekarzem, prosił, by przeniesiono go do szpitala, ale umieszczono go jedynie w izolatce. To jednak dla o. Trćki nie miało już większego znaczenia.

Wycieńczony, ale wierny swojej służbie misjonarza-redemptorysty, zmarł w dniu 23 marca 1959 roku. Przed śmiercią przebaczył swoim prześladowcom. Jego ciało złożono na cmentarzu więziennym w Leopoldowie.
****************************************************************************************************************************************
Święty Józef Oriol, kapłan, 1650-1702, Hiszpania. Jego rodzicami byli Jan i Gertruda Buguna. Pobożni rodzice w obawie, by świat nie zepsuł im syna, oddali go do instytutu „Matki Bożej od Morza”. Wyróżniał się tak dalece wśród kolegów, że nazywali go „świętym”. 

W roku 1686 Oriol udał się pieszo do Rzymu w charakterze pielgrzyma. W Wiecznym Mieście nawiązał kontakt ze znakomitymi osobistościami kościelnymi. Po powrocie do Barcelony rozwinął szczególną opiekę nad żołnierzami i marynarzami. Oddał się także katechizacji dzieci. Prowadził bardzo surowe życie. Pokarm przyjmował tylko raz na dzień, często żył o chlebie i wodzie. Spał tylko do 4 godzin na dobę i to w pozycji siedzącej na stołku. Przez wiele godzin oddawał się modlitwie.

Ks. Józef Oriol całe swoje kapłańskie życie spędził w Barcelonie. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.