
6 LUTEGO: Św. Paweł Miki i Towarzysze, Św. Dorota.
PIERWSI MĘCZENNICY DALEKIEGO WSCHODU
ŚŚ. MĘCZENNICY PAWEŁ MIKI-KLERYK I TOWARZYSZE. Na początku XVI wieku chrześcijaństwo w Japonii rozwijało się bardzo dynamicznie. Pierwszym misjonarzem w tym kraju był św. Franciszek Ksawery w latach 1549-1551. Po dwudziestu latach do roku 1570 około 30 tysięcy Japończyków przyjęło chrzest. Niestety, pięknie zapowiadające się dzieło zostało prędko zatrzymane przez fanatyzm władców. Wybuchło nagłe, bardzo krwawe prześladowanie. Na te właśnie czasy przypada bohaterska śmierć św. Pawła Miki i jego 25 Towarzyszy. Wśród tych męczenników było 3 jezuitów, 6 franciszkanów i 17 tercjarzy franciszkańskich.
Paweł Miki ur. 1565 kształcił się u jezuitów, do których w wieku 22 lat wstąpił. Będąc klerykiem, pomagał misjonarzom jako katechista. Po nowicjacie i studiach przemierzył niemal całą Japonię, głosząc naukę Chrystusa. Z czasem stał się najlepszym kaznodzieją w kraju. Przygotował również na piśmie pouczenie o wierze w języku japońskim.
Kiedy miał już otrzymać święcenia kapłańskie, w 1597 r. wybuchło prześladowanie. Aresztowano go i poddano torturom, aby wyrzekł się wiary. Każdemu odcięto górną część lewego ucha. W więzieniu spotkał się z 23 Towarzyszami. Po torturach obwożono ich po mieście z wypisanym wyrokiem śmierci. Paweł wykorzystał okazję, by zebranym tłumom głosić Chrystusa. Więźniów umieszczono w więzieniu w pobliżu miasta Nagasaki. Dołączono do nich jeszcze dwóch chrześcijan, których aresztowano za to, że usiłowali nieść pomoc więźniom. Na naleganie prowincjała władze zgodziły się dopuścić do skazanych kapłana z sakramentami. Tę okazję wykorzystali dwaj nowicjusze, by na jego ręce złożyć śluby zakonne.
W wyniku decyzji władcy Todoyoshiego, japoński jezuita Paweł Miki i jego 25 towarzyszy zostało skazanych na śmierć.
Na to miejsce egzekucji przybył cały orszak 5 lutego 1597 roku, o godzinie 10.30. Maszerowali z Kioto pośród ostrej zimy, boso, ze związanymi rękami, pozostawiając na drodze ślady krwi. Krzyże zostały starannie przycięte, dopasowane na miarę każdego. Miały po dwa ramiona horyzontalne, a między nimi siedzenie. Po przybyciu każdy musiał poszukać swego krzyża i objąć go ramionami.
Gdy dotarł ostatni, żołnierze stanowiący eskortę otoczyli skazańców szczelnie kordonem, aby nie dopuścić gromadzącego się tłumu. Egzekucja przypominała bowiem wielką Mszę, podczas której sprawujący ją prowadzili rozmowy z ludem i razem z nim śpiewali. Kaci nie przybili ich do krzyża gwoźdźmi, lecz przymocowali do niego żelaznymi pierścieniami ich ręce, stopy i szyje… Gdy wszyscy byli już przygotowani, niemal jednocześnie podniesiono dwadzieścia sześć krzyży.
Jeden krzyż stał obok drugiego w odległości trzech lub czterech metrów, a wszystkie zwrócone były ku Nagasaki, miastu leżącemu u stóp. Katolicy, zgrupowani na stokach niczym na stopniach amfiteatru, krzyczeli, modlili się i płakali, nie odwracając ani na chwilę oczu od długiego rzędu krzyży. Ukrzyżowani i lud śpiewali wspólnie psalmy, których nauczyli się podczas katechez: „Chwalcie o dziatki Najwyższego Pana…”
Paweł Miki zobaczył przed sobą edykt, na mocy którego został skazany. Nadal był spokojnym człowiekiem, panem samego siebie i zaistniałej sytuacji… Patrzył z wysokości krzyża na zebrany tłum i zaczął podniosłym tonem:
– Wszyscy, którzy jesteście tu obecni, posłuchajcie mnie.
Na wzgórzu zaległa cisza. Słychać było tylko jego głos.
– Nie przybyłem z Filipin. Jestem z urodzenia Japończykiem i bratem zakonnym Towarzystwa Jezusowego. Nie poczuwam się do żadnej winy. Umieram tylko dlatego, że głosiłem prawo naszego Pana Jezusa Chrystusa. Raduję się, że umieram z tego powodu. To wielka łaska, której Bóg mi użyczył. Ponieważ jest to chwila, kiedy nie mogę kłamać, zapewniam was, że nie ma innej drogi zbawienia. Ponieważ ona uczy mnie wybaczyć wrogom oraz wszystkim, co mnie skrzywdzili, dlatego z serca przebaczam królowi, a także wszystkim, którzy zadali mi śmierć, i proszę ich, aby zechcieli przyjąć chrzest.” Następnie zwrócił się do wiszących wokół niego na krzyżach towarzyszy, rozmawiając z nimi i zachęcając do odwagi w tej najważniejszej chwili.
Ta chwila nadeszła, gdy czterech katów odpowiedzialnych za egzekucję zaczęło przebijać włóczniami piersi dwudziestu sześciu męczenników, poczynając od ostatnich po obu stronach szeregu krzyży. W miarę jak zbliżali się do środka, zamierały głosy śpiewających pieśni męczenników, natomiast wzmagały się krzyki dochodzące z tłumu.
Wystarczyło kilka minut, aby oprawcy skończyli swoją robotę. Wtedy tłum przerwał kordon straży i ruszył w kierunku krzyży, aby nasączyć chusteczki krwią męczenników i odciąć kawałki ich szat. Żołnierze z całej siły starali się odepchnąć ludzi, ale ci trzymali się mocno krzyży…
Wbrew temu, czego oczekiwał [władca] Hideyoshi, męczeństwo to skłoniło tylko katolików do jeszcze większej gorliwości… Posadzili drzewa w dołach po usuniętych krzyżach. Gromadzili się tam w każdy piątek, modląc się i śpiewając psalmy, wieszając światła na gałęziach drzew… Na tym samym wzgórzu poniosło jeszcze śmierć ponad sześciuset pięćdziesięciu męczenników”.
W katedrze w Świdnicy znajduje się obraz św. Pawła Miki, św. Jana de Goto oraz św. Jakuba Kisai-trzech jezuickich męczenników.
*******************************************************************************************************
Święta Dorota, dziewica i męczennica, 276-311, obecnie Turcja. Teofil (adwokat, kat?) miał skazaną zapytać z ironią, czemu jej tak spieszno do śmierci. Ta miała odpowiedzieć: „Bowiem idę do niebieskich ogrodów”. Wówczas ten młody przeciwnik chrześcijan powiedział kpiąco: „Gdybyś mi z twoich ogrodów niebieskich podarowała owoce i kwiaty, to uwierzyłbym”. Nagle, mimo że była to zima, zjawiło się pacholę z koszykiem pełnym dorodnych jabłek i pięknych róż. Według podania fakt ten stał się przyczyną nawrócenia Teofila. Dorota miała ponieść śmierć męczeńską za panowania cesarza Dioklecjana (284-305).
Św. Dorota była niegdyś bardzo popularna i powszechnie czczona w całej Europie. Jest patronką m.in. młodych małżeństw, ogrodników, botaników i górników. Ze średniowiecza pochodzi pieśń hagiograficzna „Doroto, cna dziewko czysta” (znana też jako „Pieśń o św. Dorocie”). Ciekawostką jest, że utwór jest w języku polsko-czeskim. Spisany został prawdopodobnie ok. roku 1420.

