
4 LUTEGO: Św. Weronika, Św. Jan de Brito, Św. Rudolf Acquaviva i Towarzysze, Św. Gilbert z Sempringham, Św. Józef z Leonissy, Św. Maria de Mattias, Św. Katarzyna Ricci, Św. Joanna de Valois.
ŚW. WERONIKA. Towarzysząc Jezusowi niosącemu krzyż na Górę Kalwarię, wytarła Mu chustą twarz. Jak przekazuje tradycja, otrzymała w zamian odbity na płótnie obraz Jego oblicza. Z tego powodu jest patronką m.in. fotografów.
Postać ta ani razu nie jest wspominana w Ewangeliach. Pojawia się dopiero w pismach apokryficznych ok. IV wieku. Jej imię pochodzi prawdopodobnie od grecko-rzymskiego określenia vera eikon („prawdziwy wizerunek”). W wiekach średnich, kiedy w Jerozolimie powstawało nabożeństwo Drogi Krzyżowej, w jednej ze stacji upamiętniono otarcie twarzy Jezusa.
Pewnego dnia rzymski cesarz Tyberiusz ciężko zachorował. Wiedział, że w dalekiej Palestynie żyje słynny uzdrowiciel o imieniu Jezus. Posłał niejakiego Woluzjana, aby Go sprowadził z Jerozolimy. Kiedy Woluzjan dotarł do Palestyny, było za późno. Jezus został ukrzyżowany.
Woluzjan nie chciał wracać do Rzymu z pustymi rękoma. Obawiał się gniewu cesarza. Postanowił odszukać uczniów Jezusa. Miał nadzieję, że zdobędzie przynajmniej relikwię Nauczyciela. I tak spotkał kobietę o imieniu Weronika. Ta przyznała, że poznała Jezusa i opowiedziała mu o cudownym zdarzeniu.
Woluzjan poprosił Weronikę o chustę, ale ta zgodziła się zawieźć ją do Rzymu osobiście. Na widok świętej chusty Tyberiusz od razu odzyskał zdrowie. Odtąd słynna relikwia przechowywana jest w Rzymie.
Zgodnie z tradycją, chusta musiała trafić do Rzymu za panowania cesarza Tyberiusza. To zdaje się potwierdzać inskrypcja na szczątkach drewnianej skrzyni znajdujących się w Panteonie. Czytamy na niej: In ista capsa fuit portatum Sudarium Passionis Domini Nostri Jesu Christi Hierosolymis Tiberio Augusto („W tej skrzyni przywieziono z Jerozolimy dla Tyberiusza Augusta całun Naszego Pana Jezusa Chrystusa”).
Po wybudowaniu nowej bazyliki św. Piotra, papież Urban VIII kazał umieścić chustę Weroniki w jednej z czterech kaplic, w filarach podtrzymujących kopułę. Przechowywane są w nich najcenniejsze relikwie.
Na filarze znajduje się figura Weroniki oraz napis: „Urban VIII, Najwyższy Kapłan, dodał figurę z marmuru i ołtarz, wzniósł i ozdobił kaplicę, by miejsce to w swoim majestacie godne było przechowywać wizerunek Zbawiciela odciśnięty na chuście Weroniki”.
Nie przedłużając już długiej historii, obecnie relikwie chusty św. Weroniki znajdują się w katedrze w Jean, Hiszpania. Chusta z Manopello to chusta, która przykrywała twarz Pana Jezusa po śmierci i była na twarzy Pana Jezusa w czasie zmartwychwstania.
***********************************************************************************************************
Święty Jan de Brito, jezuita i męczennik, 1647-1693, Portugalia-Indie. Kiedy jako dziecko ciężko zachorował, jego matka, spokrewniona z lizbońskim dworem, wezwała orędownictwa św. Franciszka Ksawerego, oddając swego syna pod jego opiekę. Jan wyzdrowiał. Stał się ulubionym towarzyszem Don Pedro, który został później królem Portugalii. Janowi jednak nie wystarczyło noszenie habitu misjonarza i podążanie śladami św. Franciszka Ksawerego.
Mając 15 lat wstąpił do Towarzystwa Jezusowego mimo sprzeciwu rodziny i przyjaciół. W czasie studiów wykazał się dużą bystrością i zdolnościami, dlatego po święceniach starano się go zatrzymać w Portugalii. Jan jednak bardzo chciał nieść Ewangelię na Daleki Wschód. W 1673 r. wyruszył w podróż do Goa (południowe Indie) z 16 innymi jezuitami.
Pieszo przemierzał cały region. Jego współpracownicy w listach dali świadectwo wielkiej odwagi, zaangażowania i skuteczności w głoszeniu Chrystusa, którą odznaczał się Jan. Przystosował się możliwie jak najbardziej do zwyczajów, ubioru i tradycji ludzi, wśród których żył i którym posługiwał. Został nawet członkiem kasty brahmińskiej, aby uzyskać godność i szacunek.
Sukces jego misji stał się ostatecznie przyczyną jego śmierci. Wielokrotnie sam Jan oraz jego hinduscy katechiści stawali się celem brutalnych napadów. W 1686 r., po głoszeniu Ewangelii w Marawie, Jan oraz jego towarzysze zostali uwięzieni. Kiedy odmówili oddania hołdu hinduskiemu bogu Siwie, poddano ich makabrycznym torturom przez kilka kolejnych dni.
Uwolnienie i wyzdrowienie Jana było uznawane za cud. Wkrótce potem został odwołany do Lizbony. Jego dawny przyjaciel, wtedy już król Portugalii oraz nuncjusz papieski czynili wysiłki, by zatrzymać go w Europie. Jan jednak wyprosił, by pozwolono mu wrócić na misje.
Wśród nawróconych na katolicyzm był poligamista z Marawy. Przyjąwszy chrzest, oddalił swoje żony. Jedna z nich poskarżyła się na takie traktowanie swemu wujowi, radży Raghunatha, obarczając winą o. Jana de Brito. Radża rozpoczął prześladowanie katolików. Uprowadził Jana, torturował i nakazał opuszczenie kraju. Jan odmówił.
Został ścięty 4 lutego 1693 r. w Oriurze. Jego kat wahał się, nie chcąc wykonywać wyroku. Jan powiedział mu wtedy: „Mój przyjacielu, modliłem się do Boga. Z mojej strony zrobiłem wszystko, co do mnie należy. Teraz ty czyń swoją powinność”. Kiedy wieść o śmierci Jana dotarła do Lizbony, król nakazał odprawić uroczyste nabożeństwo dziękczynne. Przybyła na nie także matka Jana, jednak nie w stroju żałobnym, ale w ozdobnej, świątecznej sukni, aby celebrować nowe życie rozpoczęte przez misjonarza.
Razem ze św. Janem jezuici wspominają dzisiaj także innych misjonarzy ze swojego zgromadzenia, którzy ponieśli śmierć męczeńską. Są wśród nich bł. Rudolf Aquaviva i czterej towarzysze, umęczeni w Indiach (+ 1583), bł. Franciszek Pacheco (+ 1626), bł. Karol Spinola (+ 1622) i trzydziestu jeden ich Towarzyszy, umęczonych w Japonii (+ 1617-1632) oraz bł. Jakub Berthieu, umęczony na Madagaskarze (+ 1896).
Indie są jedynym krajem na świecie, w którym nie było nigdy odgórnego, powszechnego prześladowania wyznawców Chrystusa. Jeśli zaś takowe były, to obejmowały one pewne tylko rejony. Najczęściej prześladowania chrześcijan były wywoływane oddolnie, przez miejscową ludność lub maharadżów.
***********************************************************************************************************
Św. Rudolf Acquaviva, 1550-1583, Italia, jezuita i męczennik wspominany tego dnia z innymi jezuitami męczennikami. Musiał przejść prawdziwą walkę z rodziną, która nie mogła pojąć, jak tak możny pan może zostawić wszystkie ponęty świata i iść za Chrystusem jako biedny zakonnik. Nowicjat odbywał razem ze św. Stanisławem Kostką w Rzymie w 1568 roku. W roku 1578 otrzymał święcenia kapłańskie. Miał zaledwie 28 lat, gdy tego samego roku przełożeni postawili go na czele misji do Indii. Podróż trwała bardzo długo, aż wreszcie w 1580 roku znalazł się na dworze wielkiego Mongoła, Akbara. Swoim taktem Rudolf pozyskał go sobie zupełnie.
Mnożyły się nawrócenia. Niestety, przełożeni odwołali Rudolfa, mianując go przełożonym na wysepce Salsette. Wysepka leży zaledwie kilka kilometrów na południe od Goa, ale miejscowi bramini uważali ją za wyspę świętą. Kiedy więc misjonarze rozpoczęli tu pracę, natrafili nie tylko na opór, ale i na wrogość. Dnia 13 lipca 1583 roku rozjuszony tłum rzucił się na misjonarzy i wymordował wszystkich, zawieszając ich na przygotowanych do egzekucji krzyżach. Ekspedycja portugalska spacyfikowała wyspę, ale życia misjonarzom już nie przywrócono. Ciała męczenników sprowadzono uroczyście do Goa, gdzie złożono je w kościele jezuitów.
***********************************************************************************************************
Święty Gilbert z Sempringham, generał nowego zakony gilbertynów, 1083-1189, Anglia. Jeszcze nie będąc wyświęconym na kapłana, odziedziczył majątek po swym ojcu, rycerzu normańskim. Gilbert unikał jednak łatwego życia, które mógłby w tych warunkach prowadzić. Wiódł proste życie w parafii, dzieląc się czym tylko mógł z ubogimi.
Podjął się opieki nad grupą siedmiu młodych kobiet, żyjących za klauzurą. Tak w 1131 r. powstał pierwszy klasztor – żeński. Wkrótce zaczęli gromadzić się wokół niego także mężczyźni pragnący życia monastycznego. Gilbert postanowił, że ta wspólnota powinna zostać włączona w istniejący już zakon. W 1148 r. udał się do Citeaux, prosząc cystersów o objęcie tych osób ich jurysdykcją. Cystersi jednak odmówili. Gilbert, za zgodą papieża Eugeniusza III, założył nowy zakon, stając na jego czele, a jako ojców duchownych zapraszając kanoników regularnych. W ten sposób powstali gilbertyni, jedyny angielski zakon założony w średniowieczu. Gilbertyni prowadzili szpitale i przytułki dla ubogich. Z czasem zakon rozszerzył się i liczył 26 klasztorów. Istniały one aż do czasów Henryka VIII, który zlikwidował klasztory w Anglii.
Gilbert nadał zakonowi bardzo surową regułę. Sam słynął z wielkiej surowości i prostoty życia oraz troski o ubogich. W 1165 r. został aresztowany pod fałszywym zarzutem pomagania wygnanemu Tomaszowi z Canterbury. Ostatecznie jednak oczyszczono go od tego zarzutu. Kiedy miał już 90 lat, część braci z jego zakonu zaczęła się buntować. Papież Aleksander III utrzymał jednak Gilberta na urzędzie generała zakonu. Gilbert zrezygnował ze swej funkcji bardzo późno, kiedy ślepota odebrała mu możliwość pracy.
***********************************************************************************************************
Święty Józef z Leonissy, kapucyn, 1556-1612, Italia. Już w młodym wieku był bardzo pobożny. Miał zwyczaj wznosić niewielkie ołtarze i modlić się przed nimi, zachęcając do tego samego swoich kolegów. Jego rodzice zmarli, kiedy Eufrazjusz miał 12 lat, a wychowaniem i wykształceniem chłopca zajął się jego stryj, nauczyciel z Viterbo. Planował on dla swego wychowanka ślub z zamożną kobietą, ale Eufrazjusz poczuł powołanie do życia zakonnego. Niepokój w związku z odkrywanym powołaniem i troska, by nie urazić stryja, sprawiły, że chłopak zachorował. Wrócił do Leonissy, by tam się kurować. Spotkał tam grupę kapucynów, którzy wywarli na nim wielkie wrażenie. Zwierzył się więc stryjowi ze swego zamiaru przyłączenia się do nich. Ten jednak nalegał na ukończenie studiów. Eufrazjusz zgodził się i udał się do Spoleto, utrzymując jednak ciągły kontakt z zakonnikami.
W wieku 18 lat, 8 stycznia 1573 r., Eufrazjusz wstąpił do kapucynów. Podejmował liczne trzydniowe posty, spał na gołych deskach. Głosił Ewangelię w Umbrii, Lazio i Abruzji. Pewnego razu nawrócił grupę 50 bandytów, którzy potem wspólnie przychodzili słuchać jego wielkopostnych kazań.
Zzostał w 1587 r. wysłany do Konstantynopola, by tam służyć czterem tysiącom katolikom uprowadzonych do niewoli na galerach. Zamieszkał wraz z towarzyszami w opuszczonym klasztorze benedyktyńskim. Ubóstwo, w jakim żyli bracia, przyciągało wielu Turków, którzy chcieli poznać nowych misjonarzy.
Józef codziennie wychodził do miasta, by głosić Ewangelię. Wielokrotnie chciał zająć miejsce któregoś z niewolników, zamęczanego pracą na śmierć, ale władze nigdy nie wyraziły na to zgody. Jego obecność przeszkadzała w spokojnym życiu. Wtrącono go więc na miesiąc do więzienia. Uwolnienie zawdzięczał wstawiennictwu pewnego dostojnika. W swoim zapale zapragnął dostać się do pałacu, by zanieść Ewangelię także sułtanowi. Chciał go prosić o dekret gwarantujący wolność religijną. Został jednak aresztowany i skazany na śmierć za wkroczenie na teren własności królewskiej. Przez trzy dni wisiał nad duszącym ogniem, utrzymywany przez dwa haki wbite w jego prawą rękę i stopę. Został jednak cudownie uwolniony przez anioła.
Jesienią 1589 r. postanowił powrócić do Rzymu. Zabrał ze sobą greckiego arcybiskupa, który odłączył się od Kościoła, a po przybyciu do Rzymu podjął decyzję o powrocie do jedności z Kościołem. Józef podjął dzieło misji w swojej ojczyźnie, głosząc kazania czasem po sześć razy dziennie. Zakładał szpitale, schroniska dla bezdomnych i banki żywności. W 1599 r., na rok przed wielkim jubileuszem, podjął całoroczny post jako przygotowanie do uzyskania odpustu. W 1600 r. głosił wielkopostne kazania w Otricoli, przez które przechodziły rzesze pielgrzymów zmierzających do Rzymu. Wielu z nich było bardzo ubogich. Józef dzielił się z nimi pożywieniem, prał ich ubrania i obcinał im włosy. W Todi uprawiał samodzielnie ogród, którego owoce służyły biednym.
Współcześni mu zapisali, że wiele nocnych godzin spędzał na adoracji Najświętszego Sakramentu. Zmarł w klasztorze w Amatrice w Umbrii 4 lutego 1612 r. z powodu raka i problemów, które wystąpiły po próbie operacji. 18 października 1639 r., w czasie trzęsienia ziemi w Umbrii, mieszkańcy Leonissy wykradli jego ciało. Odtąd relikwie odbierają cześć w sanktuarium jego imienia w rodzinnym mieście. Patron misji w Turcji.
***********************************************************************************************************
ZAŁOŻYCIELKA SIÓSTR ADORATOREK KRWI CHRYSTUSA
Święta Maria de Mattias, siostra zakonna, 1805-1866, Italia. Jej dzieciństwo było szczęśliwe, pełne radości i beztroskie. Zgodnie ze zwyczajem epoki, nie chodziła do żadnej szkoły. Podczas częstych i długich rozmów ojciec zaszczepiał w niej miłość do Boga i podziw dla dzieła stworzenia. Niezatarte wspomnienia pozostawił w niej tragiczny okres walk bratobójczych, które w latach 1810-1825 toczyły się w okolicach jej rodzinnej miejscowości.
Głębsze zainteresowanie religią i życiem duchowym zrodziło się w niej w 1822 r. pod wpływem misji ludowych głoszonych przez św. Kaspra Del Bufalo, wielkiego krzewiciela kultu Najświętszej Krwi Jezusa. Maria stała się poniekąd spadkobierczynią jego przesłania i kontynuatorką jego dzieła. Mając zaledwie 29 lat, za radą swego kierownika duchowego ks. Giovanniego Merliniego założyła w Acuto, niedaleko Rzymu, Zgromadzenie Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa.
Maria, która sama nauczyła się czytać i pisać, nie ograniczała się do pracy w szkole, ale po lekcjach zbierała dziewczęta i kobiety, by uczyć je miłości do Jezusa i zasad życia chrześcijańskiego. Jej katechezy przyciągały wielu ludzi, a mężczyźni – głównie pasterze, którym ówczesna obyczajowość nie pozwalała uczestniczyć w organizowanych przez nią spotkaniach – słuchali jej w ukryciu. Niestrudzenie szerzyła kult Najświętszej Krwi, głosiła miłosierdzie i zabiegała o pokój i jedność między ludźmi. Nowe zgromadzenie rozwijało się bardzo szybko. Dzięki swej charyzmatycznej osobowości Maria założyła niemal 70 placówek we Włoszech, w Anglii i Niemczech.
Siostry posługują m. in. w Kotlinie Kłodzkiej w Wilkanowie.
***********************************************************************************************************
Święta Katarzyna Ricci, dominikanka, 1522-1590, Italia. W wieku 25 lat została przełożoną klasztoru. Okazała się być sprawną administratorką i organizatorką życia klasztornego. Z jej rad korzystali książęta, biskupi i kardynałowie. Korespondowała z trzema przyszłymi papieżami: Marcelim II, Klemensem VIII i Leonem XI, a także ze św. Filipem Nereuszem, św. Karolem Boromeuszem i św. Marią Magdaleną de Pazzi. Swoich rad udzielała zarówno osobiście, jak i korespondencyjnie. Niemal od początku życia zakonnego zmagała się z poważnymi chorobami, które przygotowały ją na kolejne doświadczenia.
Od lutego 1542 r. przez kolejnych 12 lat Katarzyna przeżywała co tydzień ból z powodu stygmatów, trwający zazwyczaj od czwartkowego popołudnia do popołudnia w piątek. W trakcie głębokiej modlitwy i kontemplacji tajemnic męki Pańskiej na jej palcu pojawiała się również obrączka, symbolizująca zaślubiny z Chrystusem. Wieść o nich ściągała do Prato tłumy pielgrzymów i dostojników. Papież Paweł III wysłał komisję kardynalską, która uznała nadprzyrodzony charakter zjawisk.
Mistyczne przeżycia Katarzyny były źle odbierane przez współsiostry, które próbowały ją poniżać i szydziły z niej. Jednak świętość i pobożność Katarzyny ostatecznie przekonały siostry do prawdziwości jej przeżyć. Doświadczenia stygmatów ustały na prośbę samej Katarzyny i po usilnych modlitwach całego konwentu, gdyż sława mistyczki uniemożliwiała normalne życie zakonne.
Katarzyna zostawiła po sobie pisma ascetyczne, utwory poetyckie i korespondencję. Najsłynniejszym utworem jest „Kantyk o Męce Pańskiej”, niemal w całości składający się z cytatów biblijnych. Do dziś jest on śpiewany w klasztorach dominikańskich, szczególnie w okresie Wielkiego Postu.
Patronka wytwórców fajek, handlarzy wyrobów tytoniowych i osób chorych.
***********************************************************************************************************
Święta Joanna de Valois, 1464-1505, Francja. Córka Ludwika XI, króla Francji, i Szarlotty Sabaudzkiej. Urodziła się jako dziecko ułomne. Ojciec spodziewał się syna, a nie córki. Niezadowolony król posunął się do tego, że 26-dniowe niemowlę odesłał do krewnych. Nielubiana, a nawet pogardzana kaleka od lat dziecięcych znosiła swoją udrękę z heroiczną cierpliwością. Wyróżniała się szczególnym nabożeństwem do Matki Bożej, którą obrała sobie za Opiekunkę i Matkę.
Jako 12-letnią dziewczynkę wydano ją za mąż za Ludwika, księcia Orleanu. Decyzja ta była podyktowana względami dynastycznymi i politycznymi. Joanna żyła z mężem 22 lata, znosząc jego kaprysy i jawną niechęć. Pogardzana, za złe traktowanie odpłacała mężowi niezwykłą dobrocią. Kiedy Ludwik w 1498 r. otrzymał koronę francuską, zamiast okazać swej małżonce wdzięczność za umożliwienie objęcia tronu, przeprowadził kanoniczne unieważnienie małżeństwa pod pretekstem rzekomego przymusu, pod którym zgodził się na to małżeństwo.
Joanna pozbawiona tytułu królewskiego otrzymała niewielkie księstwo Berry. Administrowała nim sprawiedliwie i mądrze. Teraz mogła bardziej oddać się uczynkom miłosierdzia i życiu wewnętrznemu. Otaczała wielką troską chorych, upośledzonych i opuszczonych. Była człowiekiem modlitwy i wyrzeczenia. W 1502 r. razem ze swoim spowiednikiem, franciszkaninem o. Gilbertem Nicolasem (późniejszym bł. Gabrielem Marią) założyła w Bourges zakon klauzurowy anuncjatek (Sióstr od Zwiastowania), których celem było naśladowanie cnót Najświętszej Maryi Panny.
Założone przez nią zgromadzenie przetrwało blisko trzy stulecia, zniszczone prawie doszczętnie przez rewolucję francuską. Dziś odrodzony zakon liczy blisko 100 sióstr, które mają 7 klasztorów we Francji, Belgii i na Kostaryce. Najnowsza fundacja powstaje w Polsce – od marca 2009 r. mniszki anuncjatki są obecne w lesie grąblińskim w pobliżu sanktuarium w Licheniu.

