23 STYCZNIA: Bł. Mikołaj Gross, Bł. Henryk Suzo, Święty Ildefons, Bł.Wincenty Lewoniuk i Towarzysze.

BŁOGOSŁAWIONY MIESZKANIEC WAŁBRZYCHA-GÓRNIK
WALCZYŁ O PRAWDĘ

BŁ. MIKOŁAJ GROSS, MĘCZENNIK, 1898-1945, NIEMCY. Wychowywał się w rodzinie ubogiej i pobożnej. Po ukończeniu szkoły podstawowej w 1912 roku, pracował najpierw przez trzy lata w walcowni, a potem przez pięć lat jako górnik w kopalni. Jednocześnie uczęszczał w Essen na kursy wieczorowe, by zdobyć lepsze wykształcenie. W 1917 roku zapisał się do Związku Górników Chrześcijańskich, a w 1919 roku został członkiem Stowarzyszenia Górników i Robotników św. Antoniego Padewskiego.

W 1920 roku został sekretarzem Związku Młodzieży w Oberhausen, a rok później rozpoczął pracę w redakcji chrześcijańskiego czasopisma „Górnik” (wydawano go w Essen). Od 1922 roku przewodniczył Stowarzyszeniu Górników Chrześcijańskich, najpierw na Dolnym Śląsku-Wałbrzych, potem w Saksonii i Zagłębiu Ruhry. W połowie 1926 roku został redaktorem, a następnie dyrektorem „Westdeutsche Arbeiterzeitung”, najważniejszej gazety ruchu robotników chrześcijańskich w zachodnich Niemczech (osiągała nakład 170 tys. egzemplarzy).
Błogosławiony Mikołaj Gross
Wkrótce też nastąpiła poważna zmiana w jego życiu. W dniu 23 maja 1923 roku ożenił się z Elżbietą Koch. Znali się jeszcze z lat szkolnych. Tworzyli kochającą się parę. Z ich małżeństwa w latach 1924-1940 urodziło się siedmioro dzieci. Był dobrym ojcem, bardzo przywiązanym do rodziny. W 1930 roku rodzina Grossów przeniosła się do Kolonii.

W swojej działalności Mikołaj coraz bardziej sprzeciwiał się zarówno nazistowskim teoriom ekonomicznym, jak i antychrześcijańskiej i neopogańskiej ideologii. Powtarzał: „Większość wielkich osiągnięć powstaje wskutek codziennego spełniania obowiązku w małych rzeczach dnia powszedniego. Nasza szczególna miłość dotyczy przy tym zawsze biednych i chorych”. Nie był wielkim mówcą, ale w jego słowach słychać było szczerość i prawdę. To pociągało za nim ludzi. Po objęciu władzy przez Hitlera w 1933 roku, kierowany przez Grossa dziennik borykał się z coraz większymi trudnościami. Mikołaj przypominał na jego łamach, że „chrześcijanie powinni sprzeciwiać się narodowym socjalistom nie tylko z powodów ekonomicznych i politycznych, ale przede wszystkich ze względu na naszą wiarę i kulturę”. Kresem dziennika stał się rok 1938 – zakazano jego wydawania.

Od 1940 r. nieustannie jest poddawany przesłuchaniom przez policję, a jego mieszkanie rewizjom.

Po nieudanym zamachu na Hitlera w dniu 20 lipca 1944 roku, Gross, pomimo że nie brał udziału w jego przygotowaniu, został aresztowany. Był torturowany i więziony w Kolonii, Frankfurcie nad Menem, Ravensbrück i Berlinie. Na koniec, w dniu 15 stycznia 1945 roku wyrokiem tzw. sądu ludowego, pod przewodnictwem Rolanda Freislera, skazano go na śmierć. Dwa dni później jego żona, która na wszelkie sposoby próbowała go ratować, uzyskała zezwolenie na piętnastominutowe odwiedziny. Podczas ostatniego spotkania Mikołaj powiedział jej: „Do zobaczenia w lepszym świecie. W niebie będę mógł zrobić więcej dla ciebie i dla dzieci niż na tym świecie”.

W dniu 23 stycznia 1945 roku został powieszony w więzieniu w Berlinie-Plötzensee. Naziści bali się jego wiary w Boga, jego siły ducha, także po śmierci. Dlatego ciało Mikołaja spalono, a rodzinę powiadomiono o jego śmierci dopiero 7 lutego. 

„Jeżeli dzisiaj nie jesteśmy gotowi zaryzykować życia, to jakże zdołamy kiedyś usprawiedliwić się przed Bogiem i naszym ludem?” 

****************************************************************************************************************************************

Błogosławiony Henryk Suzo, dominikanin, 1295(1297)-1366, Niemcy. Był potomkiem dawnego rodu szlacheckiego. Wychował się raczej w dość prostych warunkach
Błogosławiony Henryk Suzo
W wieku 18 lat Henryk przeżył mistyczne nawrócenie. Porzucił dotychczasowe złe nawyki i uczynił się „sługą Przedwiecznej Mądrości”. Od tej pory wielokrotnie przeżywał ekstatyczne wizje. Podejmował rozmaite umartwienia. Uczestnicząc w popularnym wówczas ruchu „przyjaciół Boga”, troszczył się o przywrócenie obserwancji w wielu klasztorach, zwłaszcza żeńskich, m.in. w Töss.

Był cenionym kaznodzieją. Zapraszały go liczne miasta Szwabii, Szwajcarii, Alzacji i Niderlandów. Nie był jednak kaznodzieją tłumów. O wiele częściej rozmawiał z pojedynczymi osobami, przedstawicielami wszystkich stanów, których przyciągała do niego jego wyjątkowa osobowość. W ten sposób stał się kierownikiem duchowym wielu osób.

Podobnie jak Eckhart i Tauler, również Suzo – jako wybitny przedstawiciel mistyki nadreńskiej – miał problemy z uznaniem jego poglądów przez Kościół. Z powodu jednego ze swych traktatów musiał stanąć przed sądem zakonnym, aby złożyć stosowne wyjaśnienia. Pozostawił po sobie liczne dzieła, m.in. Księgę Mądrości Przedwiecznej, Księgę Prawdy, Małą Księgę listów, Kazania, Małą Księgę miłości i inne. Wśród czytelników tych dzieł byli m.in. Tomasz a Kempis i św. Piotr Kanizjusz.

***********************************************************************************************************

Święty Ildefons, zm. 667, biskup, Hiszpania. Pochodził prawdopodobnie ze znakomitej rodziny wizygocko-hiszpańskiej. Od młodości tęsknił za życiem oddanym Panu Bogu. Kiedy więc w domu natrafił na stanowczy sprzeciw, uciekł do pobliskiego klasztoru świętych Kosmy i Damiana w Agala (dzisiaj przedmieście Toledo). Wybrany niebawem opatem tego klasztoru, położył nacisk na karność zakonną.

Trzeba przyznać, że jego rządy nie były łatwe. Dążył do zaprowadzenia karności kościelnej, co przysporzyło mu wrogów. Występował również przeciwko swobodzie obyczajów możnych i dworu królewskiego, co również nie przymnożyło mu przyjaciół.
Napisł traktat mariologiczny O wieczystym dziewictwie NMP, polemizujący z Jowinianem, Helwidiuszem i z Żydami. Szczególne znaczenie dla historii katechumenatu i liturgii chrztu ma traktat Ildefonsa O poznaniu chrztu. Charakter wybitnie ascetyczny ma dziełko O drodze na pustyni. Jednakże dziełem, które zyskało mu największą sławę, to rozprawa O pismach słynnych mężów. Z jego korespondencji zachowały się jedynie dwa listy. Ponadto św. Ildefons zostawił hymny, modlitwy i teksty liturgiczne.

****************************************************************************************************************************************
Błogosławieni Wincenty Lewoniuk i Towarzysze, męczennicy z Pratulina, zm. 1874. Męczennicy z Pratulina byli prostymi chłopami z Podlasia. Zasłynęli niezwykłym męstwem i przywiązaniem do swej wiary podczas prześladowań Kościoła katolickiego, które miało miejsce na terenie zaboru rosyjskiego.

Kościół unicki (greckokatolicki), będący w jedności z Rzymem, powstał na mocy Unii Brzeskiej z 1596 roku. Doprowadziła ona do zjednoczenia Kościoła prawosławnego na terenach Rzeczpospolitej z Kościołem katolickim i papieżem. Wyznawcy tego Kościoła, po zjednoczeniu, nazywani są powszechnie unitami.

Prześladowania rosyjskie były wyjątkowo krwawe i dobrze zorganizowane. Carowie zaczynali likwidację Kościoła katolickiego od zniszczenia właśnie Kościoła unickiego. Czynili to planowo i systematycznie. W roku 1794 caryca Katarzyna II zlikwidowała Kościół unicki na podległych sobie ziemiach. W roku 1839 car Mikołaj I dokonał urzędowej likwidacji Kościoła unickiego na Białorusi i Litwie. W drugiej połowie XIX w. na terenach zajętych przez Rosję Kościół unicki istniał już tylko w diecezji chełmskiej, w Królestwie Polskim. Administracja carska zaplanowała likwidację także tego Kościoła. Car Aleksander II zaaprobował program prześladowań.

Na styczeń 1874 roku zaplanowano wprowadzenie obrzędów prawosławnych do liturgii unickiej. Następnie mieli to zaakceptować wierni, a rząd rosyjski oficjalnie potwierdzał przystąpienie danej parafii do Kościoła prawosławnego. Wcześniej usunięto biskupa i kapłanów, którzy nie zgadzali się na reformy prowadzące do zerwania jedności z papieżem. Za swoją wierność zapłacili oni zsyłkami na Sybir, więzieniem lub usunięciem z parafii. Wierni świeccy, pozbawieni pasterzy, sami ofiarnie bronili swojego Kościoła, jego liturgii i jedności z papieżem, często nawet za cenę życia.

image.png

W Pratulinie doszło do starcia z Kutaninem, carskim naczelnikiem powiatu. Żądał on, aby miejscowi parafianie oddali kościół nowemu duszpasterzowi. Ludność nie zgodziła się na oddanie świątyni. Mieszkańcy otrzymali kilka dni do namysłu. Kutanin powrócił do Pratulina w dniu 24 stycznia 1874 roku, ale nie sam, lecz z kozakami. Żołnierzami dowodził pułkownik Stein. Na wieść o tym przy cerkwi zebrała się niemal cała parafia. Naczelnik zażądał kluczy cerkiewnych. Straszył zgromadzonych wojskiem. Otoczył kościół, zajmując pozycje za parkanem przykościelnym.

Unici wiedzieli, że obrona świątyni może ich kosztować utratę życia. Szli do kościoła, aby bronić wiary i byli gotowi na wszystko. Żegnali się z bliskimi w rodzinach, ubierali się odświętnie, ponieważ, jak mówili, szło o najświętsze sprawy. Nie mogąc nakłonić unitów do rozejścia się ani groźbami, ani obietnicami łask carskich, dowódca dał rozkaz strzelania do zebranych. Widząc, że wojsko ma nakaz zabijania stawiających opór, wierni uniccy uklękli na cmentarzu świątynnym i śpiewem przygotowywali się do złożenia życia w ofierze. Umierali pełni pokoju, z modlitwą na ustach, śpiewając „Święty Boże” i „Kto się w opiekę”. Nie złorzeczyli prześladowcom, gdyż jak mówili: „słodko jest umierać za wiarę”.

Przy świątyni w Pratulinie w dniu 24 stycznia 1874 roku poniosło śmierć za wiarę i jedność Kościoła 13 unitów. Byli to:

Wincenty Lewoniuk, lat 25, żonaty. Był człowiekiem pobożnym i cieszył się uznaniem u ludzi. Jako pierwszy oddał życie w obronie świątyni.

Daniel Karmasz, lat 48, żonaty. Jego syn mówił, że ojciec był człowiekiem religijnym. Jako przewodniczący bractwa podczas obrony kościoła stanął na czele z krzyżem, który do dzisiaj jest przechowywany w Pratulinie.

Łukasz Bojko, lat 22, kawaler. Brat zaświadczył, że Łukasz był człowiekiem szlachetnym, religijnym i cieszył się dobrą opinią wśród ludzi. W czasie obrony świątyni bił w dzwony.

Konstanty Bojko, lat 49, żonaty. Był ubogim rolnikiem i sprawiedliwym człowiekiem.

Konstanty Łukaszuk, lat 45, żonaty. Był sprawiedliwym i uczciwym człowiekiem, szanowanym przez ludzi. W wyniku otrzymanych ran zmarł następnego dnia, zostawiając żonę i siedmioro dzieci.

Bartłomiej Osypiuk, lat 30. Był żonaty z Natalią i miał dwoje dzieci. Cieszył się szacunkiem mieszkańców. Był uczciwy, roztropny i pobożny. Śmiertelnie ranionego przewieziono go do domu, gdzie zmarł modląc się za prześladowców.

Anicet Hryciuk, lat 19, kawaler.  Był młodzieńcem dobrym, pobożnym i kochającym Kościół. Idąc do Pratulina z żywnością dla obrońców, powiedział do matki: „Może i ja będę godny, że mnie zabiją za wiarę”. Zginął przy świątyni 24 stycznia w godzinach popołudniowych.

Filip Kiryluk, lat 44, żonaty. Wnuk zaświadczył, że miał opinię troskliwego ojca, dobrego i pobożnego człowieka. Zachęcał innych do wytrwania przy świątyni i sam oddał życie za wiarę.

Ignacy Frańczuk, lat 50. Był żonaty z Heleną. Miał siedmioro dzieci. Syn mówił, że ojciec starał się wychowywać dzieci w bojaźni Bożej. Wierność Bogu przedkładał nad wszystko. Idąc do Pratulina założył odświętne ubranie i ze wszystkimi się pożegnał, przeczuwając, że już nie wróci. Po śmierci Daniela podniósł krzyż i stanął na czele broniących świątyni.

Jan Andrzejuk, lat 26. Był żonaty z Mariną, miał dwóch synów. Uważany był za człowieka bardzo dobrego i roztropnego. Pełnił funkcję kantora w parafii. Odchodząc do Pratulina żegnał się ze wszystkimi, jakby to miało być ostatnie pożegnanie. Ciężko ranny przy kościele, został przewieziony do domu, gdzie niebawem zasnął w Panu.

Maksym Gawryluk, lat 34. Był żonaty z Dominiką. Cieszył się opinią dobrego i uczciwego człowieka. Ciężko ranny przy świątyni, umarł w domu dnia następnego.

Onufry Wasyluk, lat 21. Był praktykującym katolikiem, uczciwym i szanowanym w miejscowości człowiekiem.

Michał Wawryszuk, lat 21. Pracował w majątku Pawła Pikuły w Derle. Cieszył się dobrą opinią. Ciężko ranny przy kościele, zmarł następnego dnia w domu.Męczennicy z Pratulina

Męczeństwo w Pratulinie nie było faktem odosobnionym. Szczególnie od stycznia 1874 roku każda parafia unicka na Podlasiu pisała swoje męczeńskie dzieje. Car oficjalnie zlikwidował unicką diecezję chełmską w 1875 roku, a unitów zapisał wbrew ich woli do Kościoła prawosławnego. Wierni tego nie przyjęli i za swoją wierność Kościołowi katolickiemu płacili wielokrotnie śmiercią, zsyłkami na Sybir, więzieniem, karami. Pozostawionym bez pasterzy unitom z tajną posługą kapłańską śpieszyli księża katoliccy z Podlasia oraz misjonarze z Galicji i regionu poznańskiego. Mocna wiara unitów i solidarna pomoc Kościoła katolickiego pozwoliły przetrwać czas prześladowań i doczekać dekretu o wolności religijnej cara Mikołaja II z kwietnia 1905 roku. W tym właśnie roku większość unitów z Podlasia i lubelszczyzny przepisała się do parafii rzymskokatolickich, gdyż struktury Kościoła unickiego jeszcze wtedy nie istniały.

Ponieważ o męczeństwie unitów z Pratulina zachowało się najwięcej dokumentów, biskup podlaski Henryk Przeździecki wybrał ich jako kandydatów na ołtarze i przedstawicieli wszystkich męczenników, którzy na Podlasiu oddawali życie za wiarę i jedność Kościoła.

Masakra przy kościele zapewne trwałaby dłużej, gdyby nie wypadek postrzelenia żołnierza przez innego kozaka. Przerwano więc ogień i żołnierze bez przeszkód dotarli do drzwi cerkwi, które otworzyli siekierą. Do świątyni wprowadzono rządowego proboszcza. Rozproszony lud zbierał swoich rannych, których było około 180 osób. Ciała zabitych leżały na cmentarzu kościelnym przez całą dobę. Potem pogrzebano je bezładnie, wrzucając do wspólnej mogiły, którą zrównano z ziemią, aby nie pozostawić żadnego śladu po pochówku. Miejscowi ludzie jednak dobrze zapamiętali to miejsce. Zostali pogrzebani przez wojsko rosyjskie bez szacunku i bez udziału najbliższej rodziny. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku grób męczenników został należycie upamiętniony. 18 maja 1990 roku szczątki Męczenników zostały przewiezione z grobu do świątyni parafialnej.

Obrona świątyni otoczonej uzbrojonym wojskiem nie była skutkiem chwilowego przypływu gorliwości, ale konsekwencją głębokiej wiary mieszkańców Pratulina. Męczennicy uniccy pod wieloma względami są podobni do męczenników z pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy to prości wierni ginęli za odważne wyznawanie wiary w Chrystusa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.