
15 STYCZNIA: ŚW. FRANCISZEK DE CAPILLAS I TOWARZYSZE, Św. Arnold Janssen, Bł. Alojzy Variara.
PIERWSZY MĘCZENNIK CHIŃSKI
ŚW. FRANCISZEK DE CAPILLAS, DOMINIKANIN, 1607-1648, HISZPANIA, I TOWARZYSZE, MĘCZENNICY CHIŃSCY. W lutym 1632 r. wysłano go do Manilii na Filipinach, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie. W tym mieście został przez następnych 9 lat. Miejscowy klimat, choroby i orientalny gwar prawdopodobnie przygotowywały go do jeszcze bardziej wymagającej misji.
W tym czasie w Hiszpanii zrodziło się pragnienie szerzenia wiary, zainicjowane przez św. Ludwika Bertranda, Filipa de las Casas i św. Franciszka Ksawerego. Wielkim echem odbiły się wieści o męczeństwie bł. Alfonsa Navarette w Japonii. Być może w takiej atmosferze, chcąc się wzorować na współczesnych świętych, w 1642 roku – na własną prośbę – Franciszek Capillas został wysłany na misję w Chinach wraz z Franciszkiem Diazem.
Prześladowania tak zdziesiątkowały miejscowych kapłanów, że jedynym księdzem, który ich tam przywitał, był Jan Garcia.
Franciszek Capillas od razu rozpoczął posługę i w latach 1644-1646 udało mu się rozwinąć misję i ustanowić świeckich dominikanów w Chinach. Jeden ze świadków jego działalności tak wspominał tamte dni: „Kiedy o. Capillas był w drodze, było w nim tak gorące pragnienie pomagania duszom, że wspinaczka po stromych górach była mu niby przechadzka po poziomej drodze”.
13 listopada 1647 r. w czasie inwazji Tatarów został posłany z sakramentami do umierającego chrześcijanina. W drodze schwytali go żołnierze i uznali za szpiega, a następnie aresztowali. Do aresztu prowadzono go za linę uwiązaną wokół jego szyi. Osadzono go w więzieniu o najgorszej reputacji. Był wielokrotnie torturowany w czasie przesłuchań. W zamian za wyrzeczenie się wiary obiecywano mu wolność. On jednak pozostał wierny i nawet w więzieniu głosił współtowarzyszom Ewangelię. Przebywał tam 2 miesiące.
Wykonano na nim egzekucję poprzez ścięcie. Papież Benedykt XIV ogłosił go protomęczennikiem chińskim – pierwszym świętym, który wylał krew za Chiny – 16 września 1748 roku.
********************************************************************************************************************
JEST GŁUPCEM ALBO ŚWIĘTYM
ZAŁOŻYCIEL WERBISTÓW
Święty Arnold Janssen, kapłan, 1837-1909, Niemcy. Jego ojciec często wskazywał na potrzebę głoszenia Ewangelii na całym świecie. Jako młodzieniec, Arnold interesował się naukami przyrodniczymi. Po odbyciu studiów zdobył uprawnienia nauczyciela w tej dziedzinie. Jako ksiądz został skierowany do uczenia w szkole w Bocholt. Wstąpił także do fraterni kapłańskiej w Trzecim Zakonie Dominikańskim.
Po 12 latach zaczął wydawać biuletyn, w którym wskazywał, co Niemcy mogą uczynić dla sprawy rozwoju misji. Biuletyn ten stał się szybko popularnym miesięcznikiem katolickim. Wiedział, że w tym czasie nie było w Niemczech żadnego zakonu, który przygotowywał i wysyłał misjonarzy. O swoich planach rozmawiał z biskupem Roermondu, Paredisem. Biskup po spotkaniu miał powiedzieć: „Ten człowiek chce zbudować dom dla misjonarzy, a nie ma ani grosza. Jest głupcem – albo świętym”.
8 września 1875 r., z trójką kandydatów, bardzo niewielką sumą pieniędzy i zrujnowanym zajazdem, który udało mu się kupić w Steyl w Holandii, założył pierwsze seminarium. Datę tę przyjmuje się też za początek werbistów. Początki były trudne – pierwsi kandydaci rozmyślali się i odchodzili. Z czasem jednak zaczęło się zgłaszać coraz więcej nowych osób. Wkrótce Arnold wysłał dwóch pierwszych braci na misje do Chin – byli to św. Józef Freinademetz i Jan Anzer. Był także współzałożycielem Sióstr Służebnic Ducha Świętego (8 grudnia 1889 r.) oraz Sióstr Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji (8 września 1896 r.). W 1878 roku przyjął dla braci współpracowników jako podstawę do formacji Regułę Trzeciego Zakonu św. Dominika.
Między 1889 a 1909 r. dzieło Arnolda rozszerzyło się na Argentynę, Togo, Brazylię, Nową Gwineę, Chile, USA, Japonię, Paragwaj i Filipiny. Zmarł w Steyl (w Holandii) po ciężkiej chorobie, dotknięty wcześniej częściowym paraliżem.
********************************************************************************************************************
PATRON PAULINÓW
Święty Paweł z Teb, pustelnik, 228-341, Egipt. Urodził się w Tebach – starożytnej stolicy faraonów. Za jego czasów Teby były już tylko małą wioską. Biegle władał greką i egipskim. Wcześnie stracił rodziców i odziedziczył po nich pokaźny majątek. Gdy miał ok. 20 lat, w 250 r. rozpoczęły się prześladowania Decjusza. Dowiedziawszy się, że jego szwagier-poganin, chcący przejąć jego bogactwa, planuje wydać go w ręce prześladowców, Paweł porzucił wszystko, co posiadał, odszedł na pustkowie i zamieszkał w jaskini. Prześladowanie trwało krótko, bo zaledwie dwa lata, ale Paweł tak dalece zasmakował w ciszy pustyni, że postanowił tam pozostać na zawsze. Jako pustelnik spędził samotnie 90 lat!
Kiedy był bliski śmierci, odwiedził go św. Antoni, pustelnik. Nagość swego ciała od znoju i chłodu chronił Paweł jedynie palmowymi liśćmi. Legenda ta znalazła swoje odbicie w herbie zakonu paulinów, którzy obrali sobie św. Pawła Pustelnika za swojego głównego patrona.
Miał oddać Bogu ducha, spoczywając na rękach św. Antoniego. Kiedy ten był w kłopocie, jak wykopać grób dla przyjaciela, według podania miały zjawić się dwa lwy i ten grób wykopać. Dwa lwy znalazły się dlatego również w herbie paulinów. Zakon paulinów czci św. Pawła jako swego patrona. Czcią darzą go także piekarze i tkający dywany.
********************************************************************************************************************
PIERWSZY WYŚWIĘCONY SALEZJANIN W KOLUMBII
Błogosławiony Alojzy Variara, salezjanin, 1875-1923, Italia-Kolumbia. Na kursie filozofii w Valsalice zetknął się z salezjaninem Michelem Unią, który odwiedził tamtejszą wspólnotę i opowiadał o swojej działalności wśród trędowatych w Kolumbii. Alojzy zapragnął udać się na misje. Został wybrany przez księdza Unię jako jedyny spośród 188 kandydatów. Salezjanie prowadzili szpital w Agua de Dios. Żyło tam 620 trędowatych i mniej więcej tyle samo zdrowych członków ich rodzin.
Bardzo szybko spostrzegł, że w leprozoriach nie ma dobrowolnych mieszkańców. Wszystkich sprowadzono tam siłą. Przybywali tam jak na zesłanie. Wcześniej pijaństwo i samobójstwa były rzeczą powszechną. Salezjanie wprowadzili porządek i przede wszystkim podchodzili do tych ludzi z miłością chrześcijańską. Aby ulżyć ich ciężkiej doli, Alojzy zorganizował najpierw grupę grajków, a potem założył dla nich szkołę muzyczną, teatr i stowarzyszenia religijne. Arcybiskup Bogoty Herrera y Restrepo, który udzielił mu święceń kapłańskich był pełen podziwu dla jego zaangażowania apostolskiego. Wszyscy byli zdumieni, że wciąż był zdrowy. Trędowaci tak o nim mówili: „Jest wzorem cnoty, aniołem, człowiekiem niezwykłym, godnym podziwu i szacunku u wszystkich”.
Już jako kapłan Alojzy zajął się przede wszystkim młodymi ludźmi. Wybudował dla nich w Agua de Dios schronisko nazwane na cześć Apostoła trędowatych „Michele Unia”. Założył także Zgromadzenie Córek Najświętszych Serc Jezusa i Maryi, które miało na celu opiekę nad młodzieżą. Reguła zgromadzenia przewidywała przyjmowanie do nowicjatu także dziewcząt trędowatych. Alojzy zachęcał siostry, „by uczynić ze swojej choroby rodzaj apostolstwa, oddać własne życie Bogu do dyspozycji”.
Jednak nad nowym zgromadzeniem zebrały się ciemne chmury. Działalność ks. Alojzego spotkała się z niezrozumieniem i oporami ze strony miejscowych przełożonych, którzy uważali, że ten rodzaj pracy odbiega zbytnio od charyzmatu salezjańskiego. W związku z tym władze zgromadzenia wyznaczyły mu inne zadania.
Cechował go nadzwyczajny zapał apostolski i heroizm w posłudze trędowatym. Odznaczał się wielką pokorą i posłuszeństwem wobec przełożonych. Poświęcił się Bogu jako ofiara miłości i wynagrodzenia Najświętszemu Sercu Jezusa. Duchem tej wynagradzającej ofiary przepoił założone przez siebie zgromadzenie. Potrafił rozpoznać żywą obecność Pana w Kościele. Przybliżał swym życiem Jezusa chorym, ubogim i potrzebującym. Zgromadzenie przez niego założone otrzymało prawa papieskie dopiero w 1964 roku. Liczyło wówczas setki członkiń, posługujących chorym i cierpiącym na całym świecie.
Św. Jan Paweł II podczas jego beatyfikacji w dniu 14 kwietnia 2002 roku w Rzymie mówił: „Z Włoch (…) przybył do Kolumbii salezjanin, wierny naśladowca Jezusa miłosiernego i opiekun udręczonych. Od pierwszych chwil pobytu w tym kraju swe młode siły i liczne talenty poświęcił służbie trędowatym. Pierwszy salezjanin wyświęcony na kapłana w Kolumbii, zdołał skupić wokół siebie grupę konsekrowanych niewiast, a wśród nich trędowate albo córki trędowatych, które z powodu choroby nie zostały przyjęte do zgromadzeń zakonnych”.

