15 LISTOPADA: Św. Albert Wielki, Św. Leopold III, Św. Dydak z Alcali, Bł. Magdalena Morano.
ŚW. ALBERT WIELKI, DOMINIKANIN-BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA, 1193/1200-1280, NIEMCY. Został profesorem – jako pierwszy Niemiec (1245). Prawdopodobnie w Kolonii spotkał św. Tomasza z Akwinu, dla którego stał się nauczycielem i mistrzem. Albert jako pierwszy rozpoznał w młodym Tomaszu przyszłego wielkiego uczonego. Tradycja dominikańska przypisuje mu proroczą wypowiedź o Akwinacie: „Nazywamy go niemym wołem, ale on jeszcze przez swoją naukę tak zaryczy, że usłyszy go cały świat”. W Paryżu (1256), gdzie zetknął się ze św. Ludwikiem IX, królem Francji, otrzymał od niego cząstkę relikwii Krzyża świętego.
Zadziwił wszystkich jako doskonały administrator rozległej diecezji. Wydawało się bowiem, że uczony tej miary nie nadaje się do pracy duszpasterskiej. Albert uzdrowił finanse i gospodarkę majątków kościelnych, zreorganizował parafie, ożywił ducha gorliwości wśród swoich kapłanów. W dwa lata później, po śmierci Aleksandra IV, uzyskał od Urbana IV zgodę na rezygnację z funkcji rządcy diecezji, uznając się niegodnym tego urzędu. Urban IV mianował go kaznodzieją papieskim na rzecz krucjaty. Wszystkie misje publiczne świadczą o tym, jak bardzo Albert był ceniony, jak wielki miał autorytet i dar jednania ludzi.
Św. Albert był jednym z największych umysłów chrześcijańskiego średniowiecza. Przedmiotem jego naukowych zainteresowań były niemal wszystkie dziedziny ówczesnej wiedzy. Nie było dziedziny, której by nie znał, o której by nie pisał, począwszy od wzniosłych prawd teologii i filozofii, poprzez nauki przyrodnicze. Słusznie papież Pius XI nadał mu tytuł doktora uniwersalnego, a potomność od dawna nazywała go Wielkim. Można powiedzieć, że nie byłoby św. Tomasza, gdyby mu nie utorował drogi – na tym właśnie polu – św. Albert. On pierwszy usiłował stworzyć syntezę wszystkich nauk. Sam napisał: „Intencją naszą jest, by wszystkie części (fizykę, matematykę, metafizykę) połączyć w jedną całość, dla łacinników zrozumiałą”. Albert znał wszystkich dostępnych wówczas pisarzy: żydowskich, greckich, rzymskich, jak też teologów kościelnych. Jego dzieła wydano aż w 40 tomach. Jednocześnie posiadał umiejętność łączenia wiedzy z dobrocią, dlatego był nazywany „doktorem powszechnym” i „sumą dobroci”.
Patron studiujących nauki przyrodnicze oraz górników.
****************************************************************************************************************************************
Święty Leopold III, 1075-1136, Austria. Jego wychowawcą był biskup Passau, św. Altmann (+ 1090). Po śmierci ojca Leopold objął samodzielne rządy nad Austrią w 1095 r. Wyróżniał się wielką troską o potrzeby Kościoła, dlatego budował świątynie i sprowadzał zakonników, aby powiększyć skromną liczbę tamtejszego kleru. Założył słynne opactwo w Melk i niemniej głośne potem opactwo w Klosterneuburg pod Wiedniem, istniejące do dziś. Przyjaźnił się też z bł. Hartmannem, późniejszym biskupem Bressanone. Kiedy wybuchł spór między cesarzem a papieżem, św. Leopold opowiedział się po stronie papieża. Ten w dowód wdzięczności obdarzył go tytułem „syna św. Piotra”.
Ufundował słynne opactwo w Mariazell, najsłynniejsze austriackie sanktuarium maryjne.
Gdy w 1125 r. umarł Henryk V, niektórzy z elektorów pragnęli dać koronę cesarską Leopoldowi. On jednak nie przyjął jej, wolał pozostawać w spokoju w swym kraju. Zyskał sobie przydomek Pobożnego. Jest patronem Austrii.
***********************************************************************************************************
Święty Dydak z Alcali, brat-franciszkanin, 1400-1463, Hiszpania. Pochodził z bardzo biednej rodziny, dlatego musiał wcześnie opuścić dom. Był tercjarzem franciszkańskim, pracował w swoim kościele parafialnym w ogrodzie. Zarobionymi pieniędzmi dzielił się z ubogimi. Przez pewien czas był pustelnikiem. W 1441 roku wyjechał na misje na Wyspy Kanaryjskie. Do Hiszpanii wrócił w 1449 r., a rok później przybył do Rzymu na kanonizację swojego współbrata, św. Bernardyna ze Sieny. Tam nawiązał kontakt z promotorami reformy zakonów franciszkańskich. Odtąd włączył się gorliwie w nurt obserwancki.
Posiadał dar mówienia o Bogu i głębokiego rozumienia prawd wiary, dzięki któremu przyciągał wielu nawet uczonych teologów. Wiele osób prosiło go o modlitwę, ponieważ miał też dar wypraszania łaski powrotu do zdrowia. Wzorował się na św. Franciszku w ubóstwie, posłuszeństwie, pokorze i miłości do wszystkich ludzi i stworzeń. Zasłynął z gorliwości, mądrości i świętości życia. Przez osiem lat pełnił obowiązki przełożonego klasztoru, co było niecodziennym wydarzeniem, nie zdarzało się bowiem, żeby prosty zakonnik pełnił obowiązki gwardiana.
Zmarł trzymając w dłoniach krucyfiks. Jego ciało nie ulega rozkładowi i nadal wydziela przyjemną woń. Kanonizował go papież franciszkanin Sykstus V 2 lipca 1588. Dydak jest patronem braci zakonnych. Od jego imienia wzięła swą nazwę misja franciszkańska w Kalifornii, która rozwinęła się i stała się podwalinami dzisiejszego miasta San Diego.
****************************************************************************************************************************************
NIEPRZYJĘTA PRZEZ DWA ZAKONY
Błogosławiona Magdalena Morano, salezjanka-przełożona generalna, 1847-1908, Italia. Mama sama musiała radzić sobie z ósemką dzieci. Rok po powrocie z wojny, w 1855 roku, ojciec Magdaleny zmarł z powodu gruźlicy. Rodzina nigdy nie była zamożna, ale teraz sytuacja stała się bardzo trudna. Magdalena przerwała naukę w szkole podstawowej i pomagała zarobić na utrzymanie, tkając płótna. Dziecko przestało się śmiać, bawić, posmutniało. Dostrzegł to kuzyn matki, który starał się pomagać rodzinie, na ile potrafił – kupował książki i przybory szkolne. Dzięki niemu Magda mogła wrócić do szkoły.
Miejscowy proboszcz otworzył przedszkole, w którym Magdalena została wychowawczynią. W latach 1864-1866 zdobyła odpowiednie dyplomy uprawniające do nauczania w szkole powszechnej. Na zaproszenie władz miasta Montaldo Torinese objęła w nim stanowisko nauczycielki, choć miała dopiero 19 lat. Została niezbyt dobrze przyjęta przez mieszkańców, ponieważ zajęła miejsce miejscowej nauczycielki. Wkrótce jednak swoją dobrocią, życzliwością i zaangażowaniem zyskała serca wszystkich wychowanków, a potem także rodziców i całego miasteczka. Spędziła wśród nich 12 lat. Pochłaniała ją nie tylko praca; już wtedy odznaczała się głębokim życiem wewnętrznym: codziennie uczestniczyła we Mszy św., włączyła się w życie parafii. Przez 11 lat zebrała tyle oszczędności, że mogła zrobić matce niespodziankę – kupiła niewielki domek z ogródkiem i kawałkiem pola. Zwierzyła się jej przy okazji, że pragnie zostać zakonnicą. Nie przyjęły jej Córki Miłości ani dominikanki, ponieważ miała już skończone 30 lat. To jej jednak nie załamało.
W 1878 roku Magdalena przebywała w Turynie i wykorzystując nadarzającą się okazję, poszła na spotkanie z ks. Janem Bosko. Święty natychmiast dostrzegł jej duchowe talenty i charyzmat pedagogiczny. Przyjął ją z otwartymi rękami. Magdalena wstąpiła do sióstr w Mornese 15 sierpnia 1878 r. Bardzo polubiła ją św. matka Mazzarello, a nowa siostra ze zdumieniem stwierdziła, że salezjański system wychowania jest podobny do tego, jaki praktykowała od 16 lat.
Wkrótce siostry otworzyły oratorium świąteczne, kolegium, konwikt, kilka szkół. Przez cztery lata siostra Morano pracowała bez wytchnienia. Była dyrektorką domu, mistrzynią nowicjuszek, nauczycielką, katechetką, pomagała w zakrystii, portierni, pralni, kuchni i piekarni. Była wszędzie, ale zawsze znajdowała czas na modlitwę. Praca sióstr wydała wspaniałe owoce.
W ogromie pracy, jaki wykonała przez całe swoje życie, Magdalena zawsze znajdowała czas, by codziennie rano wstać przed wszystkimi, odprawić Drogę Krzyżową, a potem po wspólnych modlitwach zacząć pracę, która dla wielu ludzi byłaby ponad siły. W 1900 roku, po miesiącach podróży w upale, jej zdrowie się załamało. Męczyły ją nieustanne kolki i mdłości. Zdiagnozowano chorobę nowotworową. Siostra Magdalena przyjęła wolę Bożą z radością. Cudownym zrządzeniem woli Bożej w połowie listopada Magdalena wstała z łóżka, żartując przy tym, że „czarne owce” nie umierają. W kolejnych latach bóle nie ustawały, ale uśmiech nie znikał z jej twarzy. Godziny przepełnione bólem spędzała na modlitwie.
Gdy w marcu 1908 roku matka Daghero z Turynu zapytała ją, czy byłaby gotowa opuścić Sycylię i podjąć obowiązki nowej inspektorki, Magdalena odpowiedziała z humorem: „A Matka nie ma litości dla moich 61 lat? Zdaję się na wolę Bożą, ale proszę, by Bóg dał mi łaskę dobrego przygotowania się na śmierć”. Zmarła rankiem 26 marca 1908 r. w Katanii.
Cytaty:
«Wstępuje się na wysoką górę doskonałości dzięki stałemu umartwieniu. Także duże domy są wykonane z małych kamieni ułożonych na sobie».
«Myślcie tak, jak myślałby Jezus».
«Proś o łaskę, by każdego dnia nieść w pokoju twój krzyż»”.