11 LISTOPADA: ŚW. MARCIN Z TOURS, Św. Jan Jałmużnik, Św. Wiktoria, Bł. Alicja Kotowska.
ŚW. MARCIN Z TOURS, OFICER RZYMSKI I BISKUP, 316-397, WĘGRY. Urodził się w rodzinie pogańskiej. Jego ojciec był rzymskim trybunem wojskowym. Prawdopodobnie imię Martinus pochodzi od Marsa, boga wojny. Mając 15 lat wstąpił do armii Konstancjusza II. Co do tego, ile lat służył w wojsku, hagiografowie toczą spory. Według jednych 25, inni podają, że tylko 5. Ale wydarzenie, które wszyscy czciciele wspominają, miało miejsce w okresie tej służby. W trakcie ostrej zimy wieczorem, żebrak prosił o jałmużnę u bram miasta Amiens. Św. Marcin nie miał przy sobie nic, co mógłby dać żebrakowi, patrząc jednak, jak biedak marznie, poczuł, że serce mu się kraje. Przyszła mu do głowy pewna myśl: wziął miecz i rozciął swój ciepły żołnierski płaszcz na pół, po czym jedną połową okrył zziębniętego żebraka. Nie mógł całego, bo druga część należała do Cesarstwa Rzymskiego. Następnej nocy ukazał mu się Chrystus odziany w ten płaszcz i mówiący do aniołów: „To Marcin okrył mnie swoim płaszczem”. Pod wpływem tego wydarzenia Marcin przyjął chrzest i opuścił wojsko, uważając, że wojowanie kłóci się z zasadami wiary.
W czasie służby wojskowej św. Marcina miało miejsce jeszcze jedno legendarne zdarzenie. Galia została napadnięta przez barbarzyńców. Szykowano się do walnej bitwy, a istniał wówczas zwyczaj, że w przeddzień bitwy dla zachęty dawano żołnierzom podwójny żołd. Marcin powiedział swojemu dowódcy, że jego wiara zabrania mu walczyć. Zamiast podwójnego żołdu poprosił o zwolnienie z wojska. Podobno zawołał do niego: „Do dziś służyłem ci jako żołnierz, pozwól, bym w przyszłości mógł walczyć dla Boga”. Został oskarżony o tchórzostwo i uwięziony. Oburzony podejrzeniem o strach sam zaproponował, że stanie przed wojskiem bez broni i w imię Chrystusa przedrze się nietknięty przez szyki nieprzyjacielskie okrywając się tylko znakiem krzyża. Cesarz Julian zamierzał tę obietnicę wyegzekwować. Tymczasem jednak barbarzyńcy następnego dnia poprosili o pokój i bitwa nigdy nie odbyła się. Prawdopodobnie działo się to około 354 r. W dwa lata później udało mu się opuścić szeregi armii.
Wielką troską Marcina było nawrócenie swoich rodziców, do którego doprowadził wkrótce po opuszczeniu armii. Następnie udał się do św. Hilarego, biskupa Poitiers (we Francji), stając się jego uczniem. Kiedy Hilary został skazany na wygnanie, Marcin powrócił na Węgry, żeby swoich starych rodziców pozyskać dla wiary. Po drodze, w Alpach, dostał się w ręce rozbójników. Jeden z nich już zamachnął się siekierą nad głową Marcina, ale drugi rozbójnik powstrzymał uderzenie. Związali Marcina i zostawili jednego spośród siebie, żeby go strzegł. Rozbójnik zaczął go wypytywać, czy boi się o siebie, ale Marcin odpowiedział: „Nigdy jeszcze nie czułem się tak bezpieczny, wiem bowiem, że Bóg w miłosierdziu swoim, najwięcej troszczy się o tych, którzy są w potrzebie”. Potem zaczął nauczać rozbójnika i nawrócił go na wiarę, a ten uwolnił go i potem sam do śmierci prowadził pobożne życie.
W 361 r. założył pierwszy klasztor w Galii – w Liguge i najprawdopodobniej najstarszy w Europie. Dziesięć lat później, mimo jego sprzeciwu, lud wybrał go biskupem Tours. Jako pasterz diecezji prowadził nadal surowe życie mnisze, budząc sprzeciw okolicznych biskupów.
Rozpoczął chrystianizację prowincji galijskiej i prowadził ją w sposób bardzo systematyczny. Był znanym apostołem wsi. Miał wielu wrogów, którym się to nie podobało. Próbowali go zastraszyćJako były wojskowy nie zrażał się niepowodzeniami, ale konsekwentnie realizował wytyczone sobie zadania. Jako pierwszy wyznawca – nie-męczennik – zaczął odbierać cześć świętego w Kościele Zachodnim. Jest patronem Francji, dzieci, hotelarzy, jeźdźców, kawalerii, kapeluszników, kowali, krawców, młynarzy, tkaczy, podróżników, więźniów, właścicieli winnic, żebraków i żołnierzy, ludzi pracujących przy koniach, abstynentów, niepijących alkoholików, opiekun koni, gęsi i zwierząt domowych, w modlitwach przeciwko pijaństwu i alkoholizmowi, przeciw zubożeniu i biedzie; w modlitwach przeciw burzy.
W samej Polsce znajduje się około 200 wsi i miasteczek, zawdzięczających swe nazwy temu świętemu. Na terenie diecezji świdnickiej znajduje się 5 parafii pw. św. Marcina: Dzikiowiec, Piława Górna, Roztoki, Ujazd Górny i Żelazno.
****************************************************************************************************************************************
Święty Jan Jałmużnik, biskup Aleksandrii, 550-619(620), Cypr. Jego ojciec należał do najznakomitszych obywateli miasta. Dlatego stać go było na to, by synowi dać nie tylko odpowiednie utrzymanie, ale także wykształcenie. Spełniając życzenie rodziców, Jan w młodym wieku ożenił się. Kiedy podczas epidemii stracił żonę i dzieci, rozdał swój majątek ubogim i zaczął wieść życie ascetyczne. Nie wiemy, kiedy został duchownym.
Najbardziej zasłynął jednak na polu miłosierdzia – i temu zawdzięcza swój przydomek. W Aleksandrii, trzecim mieście ówczesnego świata, mieszkało mnóstwo ludzi bogatych, ale obok nich – także masa biedoty. Tymi właśnie ze szczególną troskliwością zajął się Jan. Ubogich nazywał „swoimi panami”. Miał ich dokładną listę; polecił codziennie wydzielać im żywność i zaspokajać ich doczesne potrzeby. Zakładał dla chorych przytułki i leprozoria, dla bezdomnych i dla sierot domy, które mogły je przygarnąć. Umiał sięgnąć do kasy bogatych. Zorganizował sobie z pobożnych niewiast sztab do pomocy.
Do bogaczy, którzy najhojniej wspierali Jana, należał pewien piekarz, który miał monopol na wszystkie piekarnie miasta. Bogacz ten słynął jednak z chciwości i skąpstwa. Pewnego dnia cisnął bochenkiem chleba w natrętną kobietą, kiedy ta zaczęła mu urągać. W nocy piekarz miał sen, w którym ujrzał się na łożu śmierci i na sądzie Bożym. Przerażony patrzył, jak Szatan kładzie na szalę zła góry jego grzechów, podczas gdy jego anioł stróż stał bezradny, ponieważ nie miał co włożyć na szalę dobra. Wreszcie położył na nią ów bochenek rzucony w wygłodniałą kobietę. Ku swojemu zdumieniu zobaczył, że ten właśnie bochenek przeważył szalę zła. Usłyszał głos: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7). To miał być punkt zwrotny w jego życiu. Udał się do Jana, złożył mu hojną ofiarę na ubogich i odtąd należał do jego największych dobroczyńców.
***************************************************************************************************************************************
Święta Wiktoria, dziewica i męczennica, zm. 253. Podanie głosi, że miała siostrę Anatolię. Obie były zaręczone: Wiktoria z Eugeniuszem, Anatolia z Aureliuszem. Obie ślubowały czystość. Umocnił je w tych postanowieniach anioł, który powiedział: „Jest miejsce na dziewictwo, czystość i małżeństwo, z tym że dziewictwo to złoto, czystość (niewinność) – srebro, małżeństwo – brąz”. Dziewczęta wybrały „złoto”, co spowodowało agresję narzeczonych, którzy wydali je rzymskim władzom. Zginęła śmiercią męczeńską – została przebita mieczem. Jej relikwie znajdują się w Subiaco i w Łowiczu, w kolegiacie Matki Bożej Wniebowziętej.
***************************************************************************************************************************************
Błogosławiona Alicja Kotowska, dziewica i męczennica, 1899-1939. Jej ojciec był niezwykle pobożnym człowiekiem oraz organistą, nie rozstawał się z różańcem i codziennie wieczorem, przy modlitwie, czytywał dzieciom fragmenty Pisma św. W 1920 r., gdy do Warszawy zbliżały się wojska bolszewickie, pospieszyła na front i pomagała jako sanitariuszka Czerwonego Krzyża. Działała także w warszawskich szpitalach. Wiele lat później, w 1932 r., za bohaterską służbę została odznaczona krzyżem Polonia Restituta.
W okresie studiów poznała Zgromadzenie Sióstr Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa – siostry zmartwychwstanki, które założyła bł. Celina Borzęcka. Siedziba zgromadzenia mieściła się niedaleko Uniwersytetu. W trakcie trzeciego roku Maria Jadwiga przerwała studia i wstąpiła do Zgromadzenia. W 1929 r. obroniła pracę magisterską z chemii poświęconą badaniom ebulioskopowym.
Po otwarciu gimnazjum zmartwychwstanek kontynuowała je na Żoliborzu. Uczyła chemii, pełniąc jednocześnie obowiązki pielęgniarki. Po dwóch latach zdała egzamin komisyjny, zostając dyplomowanym nauczycielem szkół średnich. Przez pewien czas, po śmierci dyrektorki seminarium, kierując placówką. Dała się poznać jako znakomity dyrektor i pedagog, a także niedościgniony wzór cnót moralnych.
Na mocy jednej z pierwszych niemieckich decyzji w Wejherowie zlikwidowano szkołę i zakład sióstr zmartwychwstanek. Alicja nakazała współsiostrom przebrać się w ubrania cywilne i ukryć; siostry jednak nie usłuchały. Matka jednej z uczennic, Anna Scheibe, dowiedziała się, że s. Alicji grozi aresztowanie i zaproponowała jej pomoc w ucieczce. Siostra Alicja jednak nie skorzystała. 24 października została aresztowana przez gestapo. Mieszkający w zarekwirowanym budynku klasztornym niemiecki kapitan Wermachtu zapytał gestapowców, co im zawiniła. W odpowiedzi usłyszał: „Wystarczy, że jest Polką”. Gdy współsiostry próbowały ofiarować się za przełożoną i prosiły o możliwość towarzyszenia jej, Niemcy odpowiedzieli ironicznie, że s. Alicja „ma dostateczną opiekę”. Zanim wsiadła do wojskowego samochodu, zatrzymała się na chwilę i spojrzała ciepło łagodnymi oczami na pozostawiane zakonnice.
11 listopada 1939 r. na dziedziniec więzienia wjechały ciężarówki. Z cel wywleczono pokaźną grupę więźniów, wśród nich s. Alicję. Niemcy kazali im opróżnić kieszenie, pozwalając na pozostawienie tylko chusteczek do nosa. Następnie popychając, zmuszono ich do wejścia do ciężarówek. Alicja weszła ostatnia, otulając swym ramieniem grupkę wystraszonych, żydowskich dzieci, które znalazły się w wywożonej grupie, dodając im otuchy. Rozstrzelano ją najprawdopodobniej tego samego dnia, 11 listopada 1939 r.