9 WRZEŚNIA: Św. Piotr Klawer, Bł. Aniela Salawa, Bł. Jakub Laval, Bł. Maria Eutymia Üffing, Bł. Piotr Bonhomme.
ŚW. PIOTR KLAWER, JEZUITA, 1580-1654, HISZPANIA-KOLUMBIA. Urodził się w zamożnej rodzinie rolniczej. Wcześnie stracił matkę i starszego brata. Studia teologiczne Piotr odbywał w Barcelonie (1608-1610). Właśnie w tym czasie jezuici otworzyli w Kolumbii misję. Św. Piotrowi nakazano przerwać studia i wyjechać tam do pracy wśród niewolników murzyńskich, których wówczas masowo zwożono z Afryki w charakterze niewolników – jako darmowej, najtańszej siły roboczej. Przewożeni w najprymitywniejszych warunkach, często nieszczęśliwi, nie wytrzymywali długiej podróży. Bezceremonialnie wyrzucano ich wtedy na pożarcie rekinom, które gromadami towarzyszyły tragicznym konwojom. Epidemie niemniej licznie dziesiątkowały ofiary barbarzyństwa. Nie znano bowiem współczesnych środków sanitarnych, zresztą uważano je za rzecz zbędną. Sumienie uspokajano naiwnym twierdzeniem, że Murzyni nie są ludźmi i nie mają duszy.
Wstrząśnięty niedolą i krzywdą czarnych braci, Piotr Klawer oddał się posłudze wobec nich. Stał się niewolnikiem niewolników. Swoim bezgranicznym poświęceniem chciał chociaż w małej części wynagrodzić im krzywdę. Na kartce formuły ślubów zakonnych Piotr dopisał znamienne słowa: Piotr Klawer, sługa Etiopczyków. Tak wówczas nazywano Murzynów. Jako kapłan mógł służyć Murzynom wszechstronną pomocą duchową i materialną: starał się dla spragnionych o orzeźwiający napój, dla wygłodniałych o posiłek, dla nagich o jakiś ubiór, dla chorych o lekarstwa. Energicznie interweniował tak u osób prywatnych, jak i u władz, by ulżyć niedoli niewolników. Osobnym ślubem zobowiązał się im służyć. Jego bezgraniczne miłosierdzie otwierało mu ich serca. Miał pozyskać dla wiary i osobiście ochrzcić kilkadziesiąt tysięcy Murzynów.
Siły do ponad 40!!!-letniej posługi Piotr Klawer znajdował w rozważaniu Męki Pańskiej, w codziennej Mszy świętej i w serdecznym nabożeństwie do Matki Bożej. Patron misji wśród Murzynów. Bł. Maria Teresa Ledóchowska (+ 1922), założyła Stowarzyszenie św. Piotra Klawera dla Misji Afrykańskiej.
************************************************************************************************
PIĘKNY PRZYKŁAD DUCHA OFIARY
Błogosławiona Aniela Salawa, dziewica, należała do III Zakonu św. Franciszka, 1881-1922. Urodziła się w wielodzietnej, ubogiej rodzinie chłopskiej w Sieprawiu pod Krakowem. Jej rodzice byli bardzo pobożni, a matka mimo wielu zajęć i obowiązków nie zaniedbywała wspólnej modlitwy rodzinnej, głośnego czytania książek i czasopism religijnych. Aniela odznaczała się niezwykłą urodą. Ukończyła jedynie dwie klasy szkoły elementarnej, ponieważ musiała pomagać matce przy gospodarstwie. Mimo wątłego zdrowia zawsze była bardzo chętna do pracy.
Jako młoda dziewczyna, jesienią 1897 r. udała się do Krakowa, gdzie podjęła pracę jako służąca. W dwa lata później bardzo przeżyła śmierć swojej 25-letniej siostry. Uświadomiła sobie wówczas, jak bardzo kruche jest życie. Po głębokim namyśle zdecydowała się na złożenie ślubu dozgonnej czystości. W 1900 r. przystąpiła do Stowarzyszenia Sług Katolickich św. Zyty, którego zadaniem było niesienie pomocy służącym.
Wywierała bardzo silny wpływ na otoczenie. Dzieliła się pożywieniem i pieniędzmi z biedniejszymi od siebie. Garnęły się do niej zwłaszcza najmłodsze służące, dla których była matką i przyjaciółką. W 1912 r. Aniela Salawa wstąpiła do III zakonu św. Franciszka i złożyła profesję dla świeckich. Zafascynowana duchowością Biedaczyny z Asyżu, okazywała niezwykłą wrażliwość na działanie Ducha Świętego. Modlitwa umacniała ją w cierpliwym dźwiganiu codziennego krzyża. Wszelkie urazy i poniżenia składała w ofierze Bogu za grzeszników. Umiała przebaczać i odpłacać dobrem za zło.
W czasie I wojny światowej – mimo że bardzo pogorszył się jej stan zdrowia, nasiliły się dolegliwości płuc i żołądka – pomagała w krakowskich szpitalach, niosąc pomoc i wsparcie rannym żołnierzom. Opiekowała się także jeńcami wojennymi. W 1916 r. podupadła jednak na zdrowiu tak, że konieczna stała się hospitalizacja. Po wypisaniu ze szpitala nie mogła już podjąć pracy zarobkowej. Ostatnie pięć lat życia spędziła w nędzy, z pogodą ducha dźwigając krzyż choroby. Swoje cierpienia ufnie ofiarowała Chrystusowi jako wynagrodzenie za grzechy świata. W tym czasie wiele też modliła się, czytała, rozmyślała. Zmarła na gruźlicę 12 marca 1922 r. w krakowskim szpitalu św. Zyty. Umierała samotnie, opuszczona przez wszystkich, wśród straszliwych cierpień, ale w głębokim zjednoczeniu z Chrystusem jako tercjarka franciszkańska.
****************************************************************************************************************************
Święty Piotr z Pébrac, kapłan, zm. 1080(1085). , Francja. U początków swego kapłaństwa obsługiwał klasztor sióstr w Saint-Pierre-les-Chases (Haute-Loire). Tam to jedna z zakonnic miała go – nieskutecznie – namawiać do grzechu: sanctimonialis femina quae potius daemonialis dicenda est (siostra zakonna, która powinna być nazwana bardziej demoniczna) – mówi o niej biograf. U jego grobu wypraszano sobie uzdrowienia z febry.
****************************************************************************************************************************
BÓG ŚCIGAŁ GO
Błogosławiony Jakub Laval, kapłan, 1803-1864, Francja. Po zdaniu matury udał się na studia uniwersyteckie z medycyny. Jako doktor medycyny obrał sobie miasteczko Saint-Andre. Był to w jego życiu najsmutniejszy okres: zaniedbał się zupełnie w praktykach pobożnych, zobojętniał na sprawy religijne, a nawet przeszkadzał własnej służącej w wypełnianiu obowiązków religijnych.
Bóg ścigał go swoją łaską. Jakub rozczytywał się w dziełach religijnych, by poznać prawdę. W roku 1832 postanowił pojednać się z Bogiem. Podszedł już w pobliże konfesjonału, ale w ostatniej chwili stchórzył, zabrakło mu odwagi i odszedł. Jak sam wyznał: „Opieram się Bogu”. Opierał się jeszcze przez dwa lata. Z powodu intryg zazdrosnych kolegów musiał opuścić Saint-Andre i zamieszkać w Ivry-la-Bataille (1834). Tu zamieszkał chwilowo u państwa Simon. Pod ich wpływem wrócił do praktyk religijnych. Równocześnie zaczęło budzić się w nim pragnienie kapłaństwa.
W wieku 35 lat został kapłanem. W roku 1839 otrzymał nominację na proboszcza w wiejskiej parafii w Pinterville, liczącej zaledwie 480 wiernych. Spotkał się tu z biedą materialną i jeszcze większą biedą religijną wiernych. Przekonany, że swoją misję musi rozpocząć od postu i modlitwy, pokutował za swoich parafian i długie godziny codziennie się za nich modlił. Leżenie krzyżem, noszenie włosiennicy, posiłek mniej niż nędzny – to próby pozyskania miłosierdziu Bożemu dusz, które zostały mu powierzone.
Dzielił się z biednymi, czym tylko mógł, leczył chorych, nie żądając innej zapłaty, jak tylko zachowywania przykazań. Katechizował, w konfesjonale był zawsze do dyspozycji. Równocześnie jednak odezwało się w nim silne pragnienie oddania się pracy misyjnej. Zapoznał się z działalnością zgromadzenia Misjonarzy Najświętszego Serca Maryi. Gdy do Francji przybył biskup z wyspy Mauritius, William Collier, prosząc o misjonarzy, Bł. Jakub zgłosił się natychmiast. Przełożony wyraził zgodę.
Mauritius był wówczas kolonią brytyjską, dzisiaj jest niepodległym państwem. Liczba mieszkańców wyspy wynosiła ok. 140 tys., z czego katolików – 80 tys., ale wśród nich mniej niż 1 procent wypełniało swoje obowiązki religijne.
Pokochali go serdecznie i nie nazywali inaczej, jak „nasz Ojciec”. Mszę niedzielną odprawiał w samo upalne południe, gdy biali spali, aby tubylcy czuli się swobodnie. Zorganizował dla nich nabożeństwo różańcowe, Drogę Krzyżową, rozmyślania. Kiedy wybuchła epidemia cholery, z heroicznym oddaniem służył zarażonym. Powoli zdołał pozyskać wszystkich tubylców, którzy widzieli w nim przyjaciela. Zabrał się wtedy do pracy wśród białych. Dla nich zaczął organizować podobne nabożeństwa. Wciągał gorliwszych do pracy apostolskiej. W ten sposób założył konferencję św. Wincentego a Paulo do stałej opieki nad starcami, chorymi i ubogimi.
Na wyspie znajdowało się znane więzienie. Gorliwość apostolska i tam go skierowała. Czynił, co mógł, by ulżyć doli więźniów, a równocześnie pracował nad ich umoralnieniem. Jednak zabójczy klimat robił swoje, a nadmierna praca i surowe życie wyczerpały przedwcześnie resztę sił o. Jakuba. 2 maja 1856 roku upadł w konfesjonale, rażony atakiem apopleksji. Po wyzdrowieniu podjął na nowo pracę, ale kolejne ataki w roku 1860 wyczerpały go tak dalece, że musiał zrezygnować nawet z odprawiania Mszy świętej (1862).
W jego pogrzebie uczestniczyło 40 tys. osób. Odtąd na grób „ojca” spieszą pielgrzymi każdego dnia, a w rocznicę jego śmierci gromadzi się co roku ok. 60 tys. pątników. Przybywają katolicy, protestanci, muzułmanie, hindusi, konfucjoniści – wszystkie te bowiem wyznania mają na wyspie swoich przedstawicieli. Dokumenty z czasów pobytu o. Lavala na wyspie stwierdzają setki nawróceń, chrztów, uporządkowanych małżeństw.
****************************************************************************************************************************
Błogosławiony Piotr Bonhomme, kapłan, 1803-1861, Francja. Został skierowany do dwóch parafii w swej rodzinnej miejscowości, gdzie poświęcił się przede wszystkim pracy z dziećmi i młodzieżą. Szkolnictwo katolickie po rewolucji rozpoczynało swą działalność niemal od podstaw. Postanowił również otworzyć przy parafii oprócz już 2 szkół, hospicjum prowadzone przez zakonnice. Nie znalazł jednak żadnego zgromadzenia zakonnego gotowego zaangażować się w to dzieło. Zwrócił się więc do wychowanek „Dzieci Maryi”. Z pierwszej grupy dziewcząt, które podjęły się pracy w hospicjum, zrodziło się z czasem Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej z Kalwarii.
Jako doskonały kaznodzieja i cierpliwy spowiednik stał się znany w sąsiednich parafiach. W 1836 r. odkrył w sobie powołanie zakonne i zapragnął wstąpić do karmelitów. Nie uzyskał jednak zgody biskupa i posłuszny jego woli, poświęcił się głoszeniu rekolekcji i misji ludowych z grupą diecezjalnych misjonarzy.
W 1848 r. stracił głos i od tej pory poświęcił się duchowej opiece nad założonym przez siebie zgromadzeniem. Postępująca choroba krtani coraz bardziej izolowała go od świata, a zarazem uwrażliwiała na problemy głuchoniemych. W 1854 r. otworzył dla nich szkołę w Mayrinhac-Lentour, a dwa lata później powstał ośrodek dla głuchoniemych w Paryżu, prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej z Kalwarii.
****************************************************************************************************************************
I W PRALNI ZNALAZŁA BOGA
Błogosławiona Maria Eutymia Üffing, zakonnica, 1914-1955, Niemcy. Dane jej było doświadczyć cierpienia już w dzieciństwie. Nabyta wówczas krzywica pozostawiła trwały ślad w jej życiu. Codziennie uczestniczyła w Mszy świętej. Wokół Eucharystii budowała wszystkie swe dni. Była pobożnym, cichym i radosnym dzieckiem, wyróżniającym się niezwykłym skupieniem podczas modlitwy.
Wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, zwanych popularnie klementynkami. W kilka dni po ślubach rozpoczęła pracę w szpitalu św. Wincentego w Dinslaken. Między godzinami przeznaczonymi na modlitwę i na wypełnianie obowiązków pielęgniarki, znajdowała czas na przygotowania do teoretycznego i praktycznego egzaminu z zakresu pielęgnacji chorych. W tym czasie świat ogarnęła II wojna światowa.
Powierzono jej opiekę nad chorymi jeńcami wojennymi i obcokrajowcami. Opiekowała się nimi z troską i serdecznością. Po zakończeniu wojny została skierowana do prowadzenia pralni w Dinslaken, a następnie w klinice św. Rafała w Münster. Pokornie przyjęła decyzję przełożonych. Całe życie służyła chorym i ubogim, dlatego także w zwykłej pralni potrafiła odnaleźć wolę Boga i wiernie Mu służyć.
Pod koniec 1954 r. zachorowała na raka. Po długich cierpieniach zmarła 9 września 1955 roku. Nie była teologiem, nie była pisarzem, ale świadectwo jej życia, jej proste i bezwarunkowe oddanie się na służbę ludziom cierpiącym stało się pięknym odbiciem Bożej miłości.
Św. Jan Paweł II podczas beatyfikacji Marii w dniu 7 października 2001 roku przypomniał całemu światu słowa Błogosławionej: „Bóg potrzebuje mnie, abym była promieniem słońca, który rozjaśnia każdy dzień”.