8 WRZEŚNIA: NARODZENIE NMP, NMP Gietrzwałdzka, Bł. Serafina de Montefeltro, Bł. Alan de la Roche, Bł. Fryderyk Ozanam, Św. Sergiusz I, Bł. Władysław Błądziński, Bł. Adam Bargielski.
URODZINY ! NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, KRÓLOWA POKOJU. Pismo Święte nigdzie nie wspomina o narodzinach Maryi. Tradycja jednak przekazuje, że Jej rodzicami byli św. Anna i św. Joachim. Byli oni pobożnymi Żydami. Mimo sędziwego wieku nie mieli dziecka. W tamtych czasach uważane to było za karę za grzechy przodków. Dlatego Anna i Joachim gorliwie prosili Boga o dziecko. Bóg wysłuchał ich próśb i w nagrodę za pokładaną w Nim bezgraniczną ufność sprawił, że Anna urodziła córkę, Maryję.
Wprowadzenie tego święta przypisuje się papieżowi św.Sergiuszowi I w 688 r. , którego również wspominamy 8 września. W Polsce święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny ma także nazwę Matki Bożej Siewnej. Był bowiem dawny zwyczaj, że dopiero po tym święcie i uprzątnięciu pól zaczynano orkę i siew. Lud chciał najpierw, aby rzucone w ziemię ziarno pobłogosławiła Boża Rodzicielka. Do ziarna siewnego mieszano ziarno wyłuskane z kłosów, które były wraz z kwiatami i ziołami poświęcane w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, by uprosić sobie dobry urodzaj. Na Podhalu święto 8 września nazywano Zitosiewną, gdyż tam sieje się wtedy żyto. W święto Matki Bożej Siewnej urządzano także dożynki.
We Włoszech i niektórych krajach łacińskich istnieje kult Maryi-Dziecięcia. We Włoszech istnieją nawet sanktuaria – a więc miejsca, gdzie są czczone jako cudowne figurki i obrazy Maryi-Niemowlęcia w kołysce. Do nich należą między innymi: Madonna Bambina w Forno Canavese, Madonna Bambina w katedrze mediolańskiej – najwspanialszej świątyni wzniesionej pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Czwarte sanktuarium Matki Bożej-Dzieciątka jest w Mercatello – znajduje się tam obraz namalowany przez św. Weronikę Giuliani (+ 1727).
Dzisiejsze święto przypomina nam, że Maryja była zwykłym człowiekiem. Choć zachowana od zepsucia grzechu, przez całe życie posiadała wolną wolę, nie była do niczego zdeterminowana. Tak jak każdy z nas miała swoich rodziców, rosła, bawiła się, pomagała w prowadzeniu domu, miała swoich znajomych i krewnych. Dopiero Jej zaufanie, posłuszeństwo i pełna zawierzenia odpowiedź na Boży głos sprawiły, że „będą Ją chwalić wszystkie pokolenia”.
Najświętsza Maryja Panna Gietrzwałdzka. Gietrzwałd znajduje się między Olsztynem a Ostródą. Stał się sławny dzięki objawieniom Matki Bożej, które miały miejsce 19 lat po Lourdes i trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Wizjonerkami były trzynastoletnia wtedy Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Matka Boża, która ukazała się im na klonie, przemówiła po polsku. Jej głównym przesłaniem było zachęcenie ludzi do gorliwego odmawiania różańca. Maryja podczas objawień przedstawiła się jako „Niepokalane Poczęcie”
************************************************************************************************
Święty Sergiusz I, papież, zm. 701. Już na samym początku swego pontyfikatu okazał niezłomną postawę: nie ugiął się, kiedy Justynian II żądał podpisania uchwał z Trullo (synodu odbytego pod kopułą pałacu cesarza), które między innymi zawierały sformułowania dotyczące wysokiej rangi Konstantynopola oraz inne zapisy, wrogie wszystkim zwyczajom zachodnim.
Cesarz chciał wtedy Sergiusza – jak niegdyś Marcina I – ująć i uprowadzić, ale w obronie papieża stanął lud rzymski oraz ściągnięte z Rawenny milicje. Wysłannik cesarza musiał się ratować ucieczką. Znalazł w końcu schronienie pod łóżkiem papieża, który go ocalił.
Sergiusz utrzymywał dobre stosunki z Anglią (Aldhelm) i Francją, a Wilibrordowi, którego wysiłki popierał. Do liturgii zachodniej wprowadził święta maryjne obchodzone na Wschodzie: Zaśnięcie (15.08), Hypapante (Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni 2.02), Narodzenie (8.09) i Zwiastowanie (25.03), a także święto Podwyższenia Krzyża (14.09).
****************************************************************************************************************************************
PROPAGATOR RÓŻAŃCA
Błogosławiony Alan de la Roche, dominikanin, 1428-1476, Francja. Odegrał pewną rolę w reformie swojego zakonu. Najwięcej jednak wsławił się rozpowszechnianiem różańca. Jemu to właśnie różaniec zawdzięcza swój wygląd: Alan zaproponował podział na 15 dziesiątek, które razem tworzą 150 pozdrowień anielskich i 15 tajemnic do rozważania. Tak ułożony różaniec zakonnik nazwał Psałterzem Maryi. Był żarliwym propagatorem tej modlitwy.
Dla nadania trwałości dziełu założył bractwo Różańca świętego w Douai w roku 1470. Za nim poszły dalsze. Jak wyznał, miał szczęście kontaktować się ze świętym Dominikiem (+ 1221) i od niego otrzymać rozmaite wskazówki.
****************************************************************************************************
MEGAZDOLNY. POLIGLOTA.
NAUCZYŁ SIĘ PRZYNAJMNIEJ 8 JĘZYKÓW OBCYCH, ABY CZYTAĆ KSIĘGI INNYCH RELIGII W ORYGINALE I UDOWODNIĆ, ŻE TO KATOLICYZM JEST JEDYNĄ PRAWDZIWĄ RELIGIĄ.
Błogosławiony Fryderyk Ozanam, 1813-1853, Italia. Jego ojciec był lekarzem w służbie cesarza Napoleona I Bonaparte. Matka pochodziła z bogatej rodziny kupieckiej z Lyonu. Jako dziecko widziała na własne oczy okrucieństwa rewolucji francuskiej – widziała, jak jej rodziców wleczono do więzienia i jak mordowano jej brata. Wiedziała więc, co w praktyce oznaczają propagandowe hasła „wolność, równość, braterstwo”. Dlatego wiarę w Boga i miłość do drugiego człowieka uczyniła fundamentem swojego życia. Mały Fryderyk niejednokrotnie odwiedzał z nią ubogie rodziny. Co niedzielę prowadziła dzieci na Mszę świętą. Gdy w Lyonie założono zespół pielęgniarek, jego przewodniczącą została właśnie matka Ozanama. Świadectwo takiej miłości, wyniesione z domu rodzinnego, przez całe życie było drogowskazem dla Fryderyka.
W 1839 roku ukochana matka umarła na jego rękach. Ostatnimi jej słowami były akt wiary, nadziei i miłości. Brat Alfons był księdzem oddanym działalności misyjnej, natomiast najmłodszy Karol został lekarzem, tak jak ojciec. Fryderyk ukończył szkołę w Lyonie, okazując od najwcześniejszych lat nieprzeciętne uzdolnienia. Mając żywy charakter, nie uniknął trudności, jakie przynosi życie. Wątpliwości i pokusy wobec wiary, jakie przebył, nauczyły go wielkiej wyrozumiałości dla niewiary innych, nauczyły go też cenić sobie wiarę jako skarb najdroższy, któremu warto poświęcić swe życie.
W tym okresie duży wpływ wywarł na niego profesor filozofii, ks. Noirot. Nie tylko potrafił on skutecznie rozwiewać wątpliwości rodzące się w duszy młodzieńca, lecz umiał także rozbudzać w uczniach zainteresowania naukowe i przyzwyczajał ich do samodzielnej pracy umysłowej. Już jako piętnastoletni chłopiec Fryderyk odczuwał potrzebę uzasadnienia wiary za pomocą nauki. Wtedy powstała w nim myśl napisania dzieła, które później częściowo zrealizuje. Był to projekt rozprawy, która biorąc za punkt wyjścia najstarsze tradycje religijne różnych ludów, miała udowodnić prawdziwość religii katolickiej.
Idąc za zachętą ojca ukończył studia prawnicze, lecz pozostał wierny swym głębokim zainteresowaniom. Nauczył się sanskrytu, hebrajskiego, łaciny i greki, niemieckiego, angielskiego, hiszpańskiego i włoskiego. Pragnąc napisać dzieło religijne o poszukiwaniu Boga przez człowieka, postanowił przestudiować w oryginale święte księgi wszystkich ważniejszych religii. Swe studia kontynuował w Paryżu, do którego przybył w 1831 roku. Był zaskoczony niskim poziomem nauki na tak sławnym uniwersytecie, który okazał się być twierdzą ateizmu i relatywizmu. Nowego ducha w jego życie tchnęło spotkanie ze znajomym ojca, wielkim chrześcijaninem i zarazem wielkim uczonym matematykiem, fizykiem i astrononem, André M. Amperem. Amper, geniusz, który po różnych błędach wreszcie odnalazł drogę ku katolickiej wierze, zyskał sympatię Ozanama. Jego głęboka pobożność, całe jego życie świadczyły o tym, że nauka i religia są nierozdzielne.
w 1833 udało się zaczęło się spełniać jego marzenie o wspólnocie braterskiej, w której młodzi mogliby wspomagać się w wierze. Troska o najuboższych wypełniła odtąd całe życie Fryderyka. Pragnął głosić Ewangelię swym świadectwem. Paryż tamtych lat pełen był kontrastów, obok bogatych mieszczan istniały całe dzielnice nędzy i ubóstwa. Dzięki pomocy siostry miłosierdzia, Rozalii Rendu, młodzi studenci odkryli ogrom niesprawiedliwości systemu politycznego i społecznego ówczesnej Francji. Zaczęli odwiedzać ubogie rodziny robotnicze, niosąc im wszechstronną pomoc, udzielając jej niezależnie od przekonań religijnych. Uważali bowiem, iż głoszenie samej Ewangelii byłoby obłudą. W taki sposób powstała pierwsza organizacja charytatywna założona przez świeckich i przez nich prowadzona.
Fryderyk nigdy nie chciał się wyróżniać, nie przyjął więc godności przewodniczącego założonej przez siebie organizacji. Na patrona pierwszych konferencji wybrano św. Wincentego a Paulo, najbliższego swą duchowością temu, co sami odczuwali. W liście do jednego z przyjaciół Fryderyk pisał: „Powinniśmy upaść do stóp ubogich i powiedzieć wraz z Apostołami: (…) Jesteście naszymi mistrzami, a my jesteśmy waszymi sługami, jesteście dla nas świętymi obrazami tego Boga, którego my nie widzimy, i nie wiedząc, jak Go kochać inaczej, kochamy Go w waszych osobach”.
Fryderyk podróżował po Niemczech, Anglii i Hiszpanii. Był bardzo pracowity. W ciągu zaledwie 40 lat swego życia opublikował łącznie 297 pism i rozpraw. Jeszcze bardziej zadziwiała jego wewnętrzna głębia. Wkrótce, mimo przerwania studiów, dzięki swej działalności adwokackiej w Sądzie Królewskim w Lyonie, mógł dołączyć do tytułu doktora prawa – tytuł doktora filozofii. W wieku 27 lat otrzymał profesurę prawa handlowego w Lyonie. Nauczał z takimi sukcesami, że zaproponowano mu, by obok profesury prawa handlowego, przejął, za wysokie dochody, katedrę literatury powszechnej na Akademii w Lyonie. Ozanam wolał jednak pozostać nauczycielem akademickiej młodzieży w stolicy, przy dużo niższych dochodach. W 1840 roku, gdy jako pierwszy z ośmiu kandydatów zdał egzamin, otrzymał profesurę literatury obcej na uniwersytecie w Paryżu. Był pierwszym, od dłuższego czasu, profesorem katolikiem na paryskiej Sorbonie.
Jego największym pragnieniem było głoszenie prawdy z katedry uniwersyteckiej, o co modlił się przed każdym wykładem. Prawda była jego największą Miłością. Tą Prawdą był dla niego Jezus Chrystus. Chciał się nią dzielić wszędzie i ze wszystkimi.
Swego życia Fryderyk nie spędził samotnie. W 1841 roku ożenił się z córką dyrektora Akademi Lyońskiej Soulacroix, z którym był w przyjaźni. Każdego miesiąca dawał jej kwiaty. Był także bardzo czułym ojcem. Bóg obdarzył go tylko jednym dzieckiem – Amelią. Wcześniej żona Fryderyka dwukrotnie poroniła tak bardzo oczekiwane dziecko. Tym razem nadzieja stała się rzeczywistością, a nowy obowiązek stał się kolejnym błogosławieństwem w życiu Fryderyka.
Od samego początku swego życia był słabego zdrowia. Mając zaledwie 40 lat, zapadł na nieuleczalną chorobę nerek. Do końca życia utrzymywał ożywioną korespondencję z licznymi znajomymi i przyjaciółmi. W zimie 1852 roku pracował jeszcze normalnie na uniwersytecie. Gdy rodzina, biorąc pod uwagę jego coraz bardziej pogarszający się stan zdrowia, starała się wpłynąć na niego, by przerwał swe zajęcia, Ozanam odpowiedział: „Nie, mam do spełnienia obowiązek. Muszę pozostać na posterunku. Umrę na nim, jeśli trzeba będzie umrzeć”.
Zły stan zdrowia zmusił go do wyjazdu na południe Francji, do Biarritz. I tu jednak nie marnował czasu. Założył nowe konferencje św. Wincentego a Paulo. Późną jesienią 1852 roku udał się dwukrotnie do Hiszpanii, potem do Pony i Tuluzy, a następnie do Montpellier, Marsylii, Nicei, Genui i Florencji. Wszędzie odwiedzał chorych przy miejscowych konferencjach wincentyńskich, rozmawiał z nimi, dzielił się cierpieniem. Pracował jeszcze w bibliotekach, robił plany.
Jednak do nieuleczalnej wówczas choroby nerek dołączyło się ostre zapalenie opłucnej. Ostatnią zimę swojego życia Fryderyk spędził w Pizie. Po przyjeździe do Marsylii, cztery dni przed śmiercią, poprosił, by w ostatniej godzinie życia zapalić świecę, którą dostał w prezencie od swojego przyjaciela. Była to świeca z sanktuarium w Loretto. Cały czas modlił się półgłosem. Otoczony rodziną zapadał w spokojny sen. Przebudzając się, dziękował braciom za ich starania, dodawał otuchy żonie, pocałował córkę i pobłogosławił ją. Przed śmiercią uczynił drżącą ręką znak krzyża i donośnym głosem powiedział: „Mój Boże, zlituj się nade mną”. To były jego ostatnie słowa.
W dniu 22 sierpnia 1997 roku w Paryżu, w katedrze Notre Dame, podczas Światowego Dnia Młodzieży, św. Jan Paweł II, który jeszcze jako młody student sam był członkiem konferencji św. Wincentego a Paulo, ogłosił Fryderyka Ozanama błogosławionym.
****************************************************************************************************************************************
1000 KCAL DZIENNIE I 12 GODZIN DZIENNIE PRACY W KAMIENIOŁOMACH
Błogosławiony Władysław Błądziński, michalita i męczennik, 1908-1944. Jego ojciec zmarł, gdy Władek był małym chłopcem i odtąd matka musiała sama zajmować się wychowaniem trojga dzieci. W wieku 11 lat Władek został wysłany do zakładu wychowawczego i szkoły dla sierot, prowadzonej przez michalitów w Miejscu Piastowym. Uczył się tam m.in. krawiectwa. Pięć lat później wstąpił do michalitów.
Pierwszą, i jedyną jak się miało okazać, placówką, do której został posłany i w której rozpoczął pracę z sierotami i opuszczonymi chłopcami, stał się zakład wychowawczy w Pawlikowicach. Ks. Władysław prowadził tam zajęcia w gimnazjum, przygotowującym do kapłaństwa, i w szkole zawodowej. Pomagał też w pracy duszpasterskiej w miejscowej parafii i kościele pw. św. Michała Archanioła. Był m.in. nauczycielem przyrody i zajmował się hodowlą jedwabników.
Po wybuchu II wojny światowej Pawlikowice znalazły się w granicach Generalnej Gubernii. Niemcy zabronili prowadzenia nauki w zakładzie wychowawczym na poziomie wyższym niż w zakresie szkoły zawodowej. Już pod koniec 1939 r. ks. Władysław rozpoczął jednak tajne nauczanie młodzieży w zakresie gimnazjalnym i licealnym. W zakładzie kolportowano ponadto konspiracyjną polską prasę, ukrywano broń, pomagano uciekinierom.
24 kwietnia 1944 r. wskutek donosu jednego z wychowanków, niejakiego Leopolda Włodka, Niemcy przeprowadzili w Pawlikowicach kolejne przeszukanie. Ks. Błądzińskiego w domu nie było, wracał właśnie z Wieliczki. Napotkani po drodze sąsiedzi ostrzegali go, że w zakładzie są Niemcy, sugerowali, by nie wracał, by się ukrył, przeczekał. Nie posłuchał. Choć rewizja nie przyniosła żadnych konkretnych rezultatów, ks. Władysława i trzech innych księży zatrzymano i rozpoczęto – na terenie zakładu – ich przesłuchania. Następnego dnia wszystkich przewieziono do osławionego krakowskiego więzienia na ul. Montelupich.
Tam przesłuchania przyjęły ostrzejszą formę: znęcania się i katowania. Próbowano wymusić na Władysławie zeznania w sprawie tajnego nauczania. Po trzech miesiącach podsunięto mu do podpisu dokumenty, obciążające przełożonych Zgromadzenia. Nie ugiął się, a wszystkie zarzuty wziął na siebie. Pozostali aresztowani zostali zwolnieni i powrócili do Pawlikowic.
Z więzienia na Montelupich ks. Władysława przewieziono, prawdopodobnie w lipcu 1944 r., do niemieckiego obozu koncentracyjnego Groß-Rosen koło Strzegomia. Obóz ten należał według niemieckiej klasyfikacji do III kategorii i był jednym z najcięższych. Więźniów przymuszano do pracy w kamieniołomach. Przez 12 godzin na dobę musieli wynosić bloki granitu ważące kilkadziesiąt kilogramów każdy. Jakiekolwiek uchybienie stawało się okazją do katowania więźnia przez załogę niemiecką, które niejednokrotnie doprowadzało do śmierci maltretowanego. Głodowe racje żywnościowe (ok. 1000 kilokalorii dziennie), brak opieki lekarskiej oraz terror oprawców powodowały olbrzymią śmiertelność.
Ks. Władysław nie przetrwał w tych warunkach zbyt długo. Prawdopodobnie 8 września 1944 r. odszedł do Pana. Gdy przewrócił się podczas pracy, jeden z Niemców dopadł do niego, skopał go i zepchnął w skalistą przepaść, skąd ks. Władysław już nie wyszedł.
****************************************************************************************************************************************
Błogosławiony Adam Bargielski, kapłan i męczennik, 1903-1942. Myślał o karierze wojskowej i dlatego też wstąpił do Szkoły Podchorążych Piechoty Polskich Sił Zbrojnych w Ostrowi Mazowieckiej. Pół roku później przeważyło jednak powołanie kapłańskie i 5 stycznia 1925 r. rozpoczął studia w seminarium duchownym w Łomży.
Jeszcze w czasie posługi w Łabnie, w 1936 r., wyraził pragnienie wstąpienia do marianów z zamiarem posługi misyjnej w USA, ale jego ordynariusz nie wyraził zgody i prosił go o kontynuowanie pracy duszpasterskiej w swojej diecezji. Adam decyzję biskupa przyjął z pokorą.
Znany był z zamiłowania do pracy z młodzieżą i szacunku do każdego spotkanego człowieka. Mimo rosnącego terroru, ofiarnie próbował dalej prowadzić posługę duszpasterską. Gestapo zatrzymało proboszcza parafii Myszyniec, 83-letniego ks. Klemensa Sawickiego. Ks. Adama akurat nie było na plebanii – odwiedzał z posługą duszpasterską chorego. Gdy wrócił, natychmiast udał się na posterunek gestapo w Myszyńcu. Zwrócił się z prośbą o zwolnienie proboszcza i w zastępstwie zaofiarował siebie. Niemcy prośbę uwzględnili. Znalazł się w celi.
Skierowano go do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Działdowie, który dla setek polskich kapłanów stał się obozem przejściowym przed wysłaniem do obozów w Niemczech. Został wywieziony do Dachau.
Po miesiącu, 25 maja 1940 r., został zabrany do obozu Mauthausen-Gusen w Austrii. Przeżył piekło tego obozu. Po ponad pół roku, 9 grudnia 1940 r., w ramach gromadzenia polskich duchownych z różnych obozów koncentracyjnych, zawieziono go z powrotem do Dachau.
Wprawdzie w obozie istniała kaplica, ale polscy księża nie mieli od pewnego momentu do niej dostępu. Zmuszani byli do wyczerpującej pracy fizycznej, poddawani licznym szykanom i prześladowaniom fizycznym. Pozbawiono ich cieplejszej odzieży, co w surowym klimacie podalpejskim kończyło się wyniszczającymi chorobami. Kapłanom polskim nie wolno było odprawiać Mszy św., odmawiać brewiarza, modlić się czy mieć przy sobie jakichkolwiek przedmiotów kultu religijnego. Zakazano niesienia pomocy duchowej umierającym. Mimo tego, za pośrednictwem więźniów zmuszanych do pracy w Monachium, postarano się o hostie, komunikanty i Msze św. odprawiano potajemnie.
15 września 1941 r. kapłani odmówili wpisania na tzw. listę „volksdeutschów” i nie wyparli się polskości i godności kapłańskiej. Represje się nasiliły – Niemcy zdecydowali wówczas o fizycznej likwidacji polskiego duchowieństwa przetrzymywanego w Dachau. Został zamordowany 8 września 1942 r. przez obozowego strażnika.
****************************************************************************************************************************************
NAWRÓCIŁA MĘŻA-KATA
Błogosławiona Serafina de Montefeltro, 1434-1478. Była kuzynką papieża Marcina V. Rodzice osierocili ją w dzieciństwie, wychowywana była przez krewnych. W wieku 14 lat, wbrew jej woli, wydano ją za mąż za starszego od niej o blisko 30 lat Aleksandra Sforzę, który rządził wówczas w Pesaro.
Małżeństwo przyniosło Serafinie same cierpienia – trudny i emocjonalnie niedojrzały mąż kilkakrotnie nastawał na jej życie, podejrzewając o wyimaginowane zdrady. W końcu, po kilku latach małżeństwa, przymusił ją do przebywania w klasztorze klarysek, do którego została przyjęta po otrzymaniu papieskiej dyspensy.
Spotykające ją niepowodzenia i przykrości Serafina przyjmowała z podziwu godną cierpliwością. Wiodła surowe życie, pełniła czyny pokutne i ofiarowała je za nawrócenie męża. Jej modlitwy zostały wysłuchane – Aleksander Sforza zmienił swoje życie, modlitwą i pokutą starał się zadośćuczynić za dawne grzechy. W końcu przyszedł do furty klasztornej, błagając Serafinę o przebaczenie. Serafina przeżyła w klasztorze 21 lat, po śmierci męża (1475) została ksienią.
*********************************************************************************
Błogosławiony Wilhelm z Saint-Thierry, cysters-opat, 1080-1148, Belgia. Zaczął działalność pisarską, dzięki której pozostawił po sobie sporo dzieł z zakresu teologii, życia duchownego i zakonności. Zbierał materiały do żywota św. Bernarda.