31 LIPCA: Św. Ignacy Loyola, Bł. Zdzisława Cecylia Schelingowa, Bł. Michał Oziębłowski.
ŚW. IGNACY LOYOLA, (przed 23.10.1491-31.07.1556) Aż do dwudziestego szóstego roku życia był człowiekiem oddanym marnościom tego świata. Tak o sobie pisze dzisiejszy bohater św. Ignacy Loyola.
Źródła jezuickie mówią, że św. Ignacy przed swoim nawróceniem był człowiekiem „zuchwałym i próżnym, kuszonym i pokonanym przez pokusy nieczyste, oddanym hazardowym grom, miłostkom i pojedynkom”.
Co było u początku tego zwrotu? Żadne widzenie czy ekstaza na modlitwie, od których raczej stronił. Była to KULA ARMATNIA, która strzaskała kolano rycerza, ale i rozbiła jego wyobrażenie o sobie samym. Św. Ignacy przed swoim nawróceniem szczególne upodobanie znajdował w ćwiczeniach rycerskich, żywiąc wielkie i próżne pragnienia zdobycia sobie sławy.
Niebezpiecznych dla zdrowia i życia obrażeń kończyn doznał w Pampelunie, gdy bronił murów twierdzy wbrew zdrowemu rozsądkowi, zachęcając innych do odwagi swoim zapałem i energią. Wierzgał mocno i walczył o swoje wyobrażenia, poddając się niezwykle bolesnym ówczesnym zabiegom chirurgicznym – ponownie połamano mu nogę, by dobrze złożyć, a gdy wymknął się z rąk śmierci, która czyhała już na niego, po raz kolejny kazał połamać i spiłować wystającą kość, by ładnie wyglądać na dworze królewskim.
Koniec końców, zmuszony został do dłuższego pobytu na zamku w swojej komnacie – taka przymusowa rekonwalescencja. Nudził się niemiłosiernie, a że nie było romansów rycerskich (pełnych różnych zmyślonych historii), które z namiętnością czytał, wziął się za to, co było pod ręką, tzn. dano mu „Życie Chrystusa” i księgę „Żywotów Świętych” w języku hiszpańskim.
Co zauważył? Gdy czytał życiorys Pana Jezusa i świętych dawało mu to radość w trakcie czytania i po jego zakończeniu, gdy zastanawiał się jak to być św. Dominikiem czy św. Franciszkiem
Natomiast, gdy wracał pamięcią i wyobraźnią do już kiedyś przeczytanych książek światowych, początkowo czuł radość, ale kiedy przestawał, czuł się oschły i niezadowolony. Tak rozpoczynało się jego nawrócenie.
WNIOSKI:
1. Każdy KRYZYS jest NIESAMOWITĄ SZANSĄ do wzrostu, do stania się innym człowiekiem. Bóg o Ciebie się upomina! Bóg o Twoją duszę walczy! Skorzystaj z tego jak św. Ignacy!
2. Obserwuj, co czujesz w trakcie czegoś robienia albo jak czegoś nie robisz. Jak się czujesz po zrobieniu czegoś. Jak się czujesz, czytając coś lub po przeczytaniu tego, To są bardzo ważne podpowiedzi, których często nie zauważasz.
***
RATOWAŁA KAPŁANÓW
I PRZEZ TO BARDZO CIERPIAŁA
Błogosławiona Zdzisława Cecylia Schelingowa, zakonnica, 1916-1955, Słowacja. Dzieciństwo upłynęło jej w wielodzietnej, głęboko religijnej rodzinie rolników. Siedem lat później pracę w jej parafii rozpoczęły siostry ze Zgromadzenia Świętego Krzyża. Młoda Cecylia zafascynowała się ich świadectwem życia. Zapragnęła też wstąpić do zakonu. Po wstąpieniu do zakonu i zrobieniu odpowiednich kursów zaczęła pracować w szpitalu w Humennej. Swoje obowiązki wypełniała sumiennie i z oddaniem. Wkrótce zaproponowano jej pracę w szpitalu państwowym w Bratysławie. W centrum życia stawiała spotkanie z Jezusem we Mszy świętej. Często modliła się i spisywała swoje refleksje, z których powstał zbiór Notatki duchowe.
W tym czasie w Czechosłowacji rozpoczął się okres brutalnych prześladowań Kościoła przez komunistów. Tysiące księży trafiło do więzień i obozów pracy, likwidowano zgromadzenia zakonne, zamykano kościoły. Wierni pozbawieni duszpasterzy nie mogli przyjmować sakramentów. Zdzisława opiekowała się uwięzionymi kapłanami, którzy przebywali na leczeniu w bratysławskim szpitalu.
W 1952 roku na jej oddział został przywieziony z więzienia kapłan, ciężko pobity przez policję. Pilnujący go strażnik powiedział siostrze Zdzisławie, że po powrocie do więzienia stanie on przed sądem i zostanie wywieziony na Syberię na pewną śmierć. Świadoma podejmowanego ryzyka, Zdzisława dosypała strażnikowi środka nasennego do herbaty i pomogła kapłanowi uciec ze szpitala. Po kilku dniach próbowała pomóc w ucieczce grupie innych więźniów (3 kapłanom i 3 seminarzystom), ale plan się nie powiódł. Została aresztowana i poddana wyjątkowo brutalnym torturom, o których wiadomo dzięki świadectwu współwięźniów. Wszystkie cierpienia przyjmowała z wiarą, w przekonaniu, że cierpi za Chrystusa i jego kapłanów.
W dniu 17 czerwca 1952 roku została skazana za zdradę stanu na 12 lat więzienia i 10 lat pozbawienia praw cywilnych. Skierowano ją do zakładu karnego w Rimawskej Sobocie. Po roku została przeniesiona do więzienia o zaostrzonym rygorze w Pardubicach. Zachorowała na gruźlicę i raka. Śmiertelnie chora, ostatnie trzy miesiące życia spędziła na wolności. Po wyjściu z więzienia nie mogła zamieszkać w domu zakonnym.
***
Święty Justyn de Jacobis, biskup-misjonarz św. Wincentego a Paulo, 1800-1860, Italia. Stał się znanym spowiednikiem i kaznodzieją. Wykazał się także zdolnościami administracyjnymi, likwidując długi klasztoru i rozpoczynając renowację powierzonych mu budynków. Chętnie podjął się pomocy chorym w czasie epidemii cholery, która zdziesiątkowała miasto w latach 1836-1837.
W 1839 r. został apostolskim prefektem Abisynii i sąsiednich terytoriów (dziś Erytrea i Etiopia). Miejscowa ludność dzieliła się na wyznawców islamu, chrześcijańskiego Kościoła koptyjskiego i różnych odmian pogaństwa. Misjonarz nauczył się trzech lokalnych języków, żył i ubierał się jak Abisyńczyk. Na początku ukrywał fakt bycia księdzem katolickim, bo groziła za to natychmiastowa egzekucja, i publicznie nie odprawiał Mszy św. ani nie odmawiał brewiarza. Dostosował się do liturgicznego koptyjskiego kalendarza świąt i uroczystości.
Prowadził dyskusje, rozpoczął nauczanie katechizmu dla dzieci. Wraz z dwoma współbraćmi stopniowo zdobywał zaufanie mieszkańców tamtych terenów. Udało mu się nawrócić paru księży koptyjskich. Nie próbował zmieniać ich przyzwyczajeń, w szczególności rytu, czym różnił się od innych misjonarzy. Założył szkołę i seminarium w Guala. W 1849 r. został potajemnie wyświęcony na biskupa i otrzymał prawo udzielania sakramentów w etiopskim rycie koptyjskim. Mimo trudności do 1853 r. Justynowi udało się wyświęcić 20 nowych kapłanów. Pod opieką miał już ok. 5 tysięcy katolików. Na nowo otworzył także szkołę w Guala. Niestety nowy władca abisyński, Teodor II, w 1860 r. rozpoczął kolejne prześladowania katolików. Justyn został aresztowany. Przetrzymywano go przez kilka miesięcy w więzieniu, po czym wypędzono do regionu Halai w południowej Erytrei.
***
Błogosławiony Michał Oziębłowski, kapłan i męczennik, 1900-1942. Jego rodzina była bardzo pobożna. Gdy Michał był już nastolatkiem, zmarł jego ojciec. Odtąd to Michał, jako najstarszy syn, wziął na siebie troskę o utrzymanie i wykształcenie rodzeństwa. Pod jego wpływem jedna z sióstr, Władysława, wstąpiła do zakonu. Mimo ciężkich warunków materialnych, a nawet kłopotów z nauką, rozpoczął naukę w gimnazjum. W 1922 r. wstąpił do seminarium duchownego w Warszawie. Niestety, dwa lata później z powodu gruźlicy musiał przerwać studia. Choroba rozwijała się. W latach 1930-1934 Michał leczył się w Otwocku. Jednak później został wyświęcony na kapłana.
Potrafił dotrzeć do nie bardzo przychylnej Kościołowi miejscowej ludności. Otoczył opieką młodzież, a wśród niej ministrantów. Niósł pomoc duchową i materialną biednym, chorym, opuszczonym. Po wybuchu II wojny światowej pozostał wraz ze swoim proboszczem ks. Michałem Woźniakiem (również błogosławionym) w Kutnie. W okolicy rozegrała się bitwa nad Bzurą, a przez Kutno przetaczały się oddziały wojska. Księża udzielali umierającym Wiatyku, grzebali zabitych, pomagali rannym. Z olejami świętymi i Najświętszym Sakramentem chodzili po ulicach miasta. W tych dniach Michał uratował od śmierci niemieckiego lotnika, który spadł wraz z samolotem koło Kutna.
Po zajęciu miasta przez Niemców obaj kapłani dalej prowadzili posługę duszpasterską. 16 września 1939 r. zostali aresztowani jako zakładnicy. Przetrzymywano ich w lokalnym więzieniu do 11 listopada 1939 r. Zabroniono używania kościoła parafialnego do celów liturgicznych. Świątynię zamieniono na tymczasowe więzienie dla jeńców. Mimo to księża odprawiali w kościele Msze św. i nabożeństwa, udzielali pomocy uchodźcom i więźniom. Na jesieni 1941 r. rozeszły się plotki o przygotywanej akcji aresztowania duszpasterzy katolickich. Ostrzeżenia otrzymali także duszpasterze w Kutnie. Nie skorzystali z możliwości ucieczki i pozostali w parafii.
Obydwu księży Michałów wywieziono do obozu przejściowego dla księży w Lądzie, zorganizowanego w murach byłego opactwa cystersów z XVII wieku. Tu mieli kolejną możliwość ucieczki: chciał ich wykupić bogaty mieszczanin z Kutna. I tym razem jednak stanowczo odmówili. Po kilkunastu dniach przewieziono ich do obozu koncentracyjnego w Dachau. Pomagał, w miarę możliwości, starszym kolegom-kapłanom, dzielił się z nimi chlebem, zmarzniętemu współwięźniowi oddał sweter, udzielał posług nakazanych swoim powołaniem. W tajemnicy odprawiał Msze św. Pisał do domu listy, okazywał miłość matce, cieszył się, że rodzeństwo daje sobie radę na gospodarstwie, gratulował siostrze z okazji ślubu. Niebawem zapadł jednak na zapalenie płuc. Organizm wyniszczony zimnem, głodem i ciężką pracą, nie wspomagany lekarstwami, nie był w stanie uporać się z ciężką chorobą. Po dziewięciu miesiącach zmarł 31 lipca 1942 r.