2 SIERPNIA: NMP KRÓLOWA ANIOŁÓW, Bł. August Czartoryski, Św. Piotr Faber, Św. Piotr Julian Eymard, Św. Euzebiusz z Vercelli, Św. Stefan I, Bł. Joanna z Azy.

NAJŚWIĘTSZA MARYJA PANNA, KRÓLOWA ANIOŁÓW, ODPUST PORCJUNKULI. U stóp Asyżu wznosi się bazylika Matki Bożej Anielskiej, wybudowana w XVI wieku. W samym centrum tej renesansowej świątyni znajduje się skromny kościółek benedyktyński z IX wieku, zwany Porcjunkulą. Pierwotny tytuł tego kościoła brzmiał – Najświętszej Maryi Panny z Doliny Jozafata.

Według bowiem podania kapliczkę mieli ufundować pielgrzymi wracający z Ziemi Świętej. Mieli oni przywieźć grudkę ziemi z grobuIkona Matki Bożej - Królowej Aniołów Matki Bożej, który sytuowano w Dolinie Jozafata w Jerozolimie. Nazwę Matki Bożej Anielskiej prawdopodobnie nadał świątyni św. Franciszek z Asyżu. Legenda głosi, że słyszano często nad kapliczką głosy anielskie i dlatego dano jej tę nazwę. Na początku XIII w. kapliczka znajdowała się w stanie ruiny. Odbudował ją św. Franciszek zimą 1207/1208 roku i tu zamieszkał. Tu również w roku 1208 lub 1209 w uroczystość św. Macieja Apostoła (wtedy było to 24 lutego) Franciszek wysłuchał Mszy św. i usłyszał słowa Ewangelii:

„Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. (…) Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski” (Mt 10, 6-10).

Franciszek wziął te słowa do siebie jako nakaz Chrystusa. Zdjął swoje odzienie, nałożył na siebie habit, przepasał się sznurem, udał się do kościoła parafialnego św. Jerzego w Asyżu i zaczął na placu nauczać. Jeszcze w tym samym roku zgłosili się do niego pierwsi towarzysze. Kiedy zebrało się już 12 uczniów Franciszka, nazwali się braćmi mniejszymi. Za cel obrali sobie życie pokutne i głoszenie Chrystusa, nawoływanie do pokuty i zmiany życia.

11 kwietnia 1909 roku św. Pius X podniósł kościół Matki Bożej Anielskiej w Asyżu do godności bazyliki patriarchalnej i papieskiej. Nazwa Porcjunkula również była znana już za czasów św. Franciszka i być może przez niego została wprowadzona. Etymologicznie oznacza tyle, co kawałeczek, drobna część. Może to odnosić się do samej kapliczki, która była bardzo mała, jak również do posesji przy niej leżącej, także niewielkiej.

Maryja jako Matka Boża jest Królową także aniołów. Już Ewangelie zdają się wskazywać na służebną rolę aniołów wobec Maryi: tak jest w scenie zwiastowania, tak jest przy ukazaniu się aniołów pasterzom; tak jest wtedy, gdy anioł informuje Józefa, że ma uciekać z Bożym Dzieciątkiem do Egiptu.

Z czasem możliwość odpustu rozszerzona. Początkowo, tylko za nawiedzenie tego kościoła i spełnienie konkretnych warunków. Obecnie: Każdy, kto w dniu 2 sierpnia nawiedzi swój kościół parafialny, spełniając zwykłe warunki (pobożne nawiedzenie kościoła, odmówienie w nim Modlitwy Pańskiej i wyznania wiary oraz sakramentalna spowiedź i Komunia św. wraz z modlitwą w intencjach papieża – nie za papieża, ale w intencjach, w których on się modli; ponadto wykluczone przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu), zyskuje odpust.

***

Błogosławiony August Czartoryski, salezjanin, 1858-1893.

 August Czartoryski urodził się w Paryżu w 1858 r. Syn księżnej. W domu, z woli ojca, mówiono po polsku, zaś z konieczności mowęŚw. Jan Bosko i bł. August Czartoryski uzupełniano francuszczyzną, a wyjątkowo – językiem hiszpańskim. Dlatego August Czartoryski za swoją ojczyznę uważał zawsze Polskę. Młodość spędził zagranicą, częściowo w Polsce. Bawił też na dworze kuzyna króla hiszpańskiego Alfonsa XII i wiele podróżował.

    W wieku 6 lat umiera mu chora na gruźlicę mama: spuścizna, którą przekaże synowi. Gdy choroba ukazała swoje pierwsze objawy dla Augusta rozpoczęła się długa, przymusowa pielgrzymka w poszukiwaniu zdrowia, którego nigdy nieodzyska: Włochy, Szwajcaria, Egipt, Hiszpania, były głównymi uzdrowiskami w jego włóczędze. Jednak to nie zdrowie było głównym celem jego poszukiwań: w jego młodzieńczym duchu istniało inne poszukiwanie, bardziej szlachetne, dotyczące jego powołania.

    Duży wpływ wywarł na niego jego wychowawca, św. Rafał Kalinowski. Podarował mu na Boże Narodzenie żywoty dwóch świętych: Stanisława Kostki i Alojzego Gonzagi. Książki te św. Kalinowski sprowadził specjalnie dla młodego Czartoryskiego. Najbardziej na jego przyszłość wpłynął św. ks. Jan Bosko, z którym August spotkał się w 1883 r. w Paryżu. W okresie kilku kolejny lat książę August przeżywał, jak wskazują na to liczne dowody, tzw. ciemną noc ducha – swoiste oczyszczenie duszy, stan mistycznego obcowania z Bogiem, który jakby się ukrywał. 

    Dorastającym młodzieńcem zaczynają interesować się jego ciocie, wujkowie, możne rodziny, szczególnie te, gdzie były panny na wydaniu. August miał okazję poznać bliżej swoją bliską i dalszą rodzinę. Najczęściej powtarzała swoje zaproszenie ciocia Krystyna z Hiszpanii. Częste przejażdżki z ciocią po okolicy, przyjęcia, wieczorne zabawy – wywołały u Augusta niechęć do zgiełku światowego.  Do pana Stanisława Rucińskiego, który tymczasowo zajął miejsce św. Kalinowskiego, pewnego dnia August powiedział: „…Wie pan co, już mam tego dosyć! Ciągle tylko bankiety i zabawy. Wychowawca odpowiedział: Paniczu, dopóki jest się młodym, trzeba trochę użyć tego świata. August na to: Człowiek nie został stworzony po to, by tylko się bawić, pić i jeść. Już w młodym wieku powinien obrać sobie jakiś szlachetny cel życia…”.

    Praktyki pobożne podtrzymywały Augusta na duchu i pomagały mu tak, że nie dał się oszołomić życiem światowym. Codziennie bowiem odprawiał krótkie rozmyślanie przed krzyżem, uczestniczył we Mszy świętej i często przystępował do Sakramentów. Po wyjeździe Alfonsa XII – dorastające kuzynki troszczyły się o to, by bawić gościa, zabiegać o jego względy, może zdecyduje się wybrać sobie którąś z nich. Po odjeździe Augusta rodzinę ogarnął smutek; wyjazd tak miłego gościa odczuwali wszyscy, nawet wuj Ferdynand. Widzimy w jak wysokich sferach przebywał młody August i miał u wszystkich duże poważanie. August jednak żył w świecie, ale nie dla świata. 

   Pewnego dnia książę Władysław (ojciec bł. Augusta) widząc, że jego syn wcale nie zajmuje się ciekawostkami artystycznymi i rozrywkami świata, lecz woli odwiedzać kościoły i modlić się, odezwał się do niego: „…To mi się nie podoba. Prowadzisz raczej życie mnicha niż młodzieńca w twoim wieku. Przypomnij sobie, że twój stan nakłada na ciebie obowiązki, od których nie możesz się uwolnić…” Syn zasmucony z powodu ojcowskiego upomnienia, odpowiedział: „…Papo, pragnę was zadowolić we wszystkim; dlatego uczynię, co będzie możliwe, ażeby się poprawić. Ale ojciec mało zadowolony z odpowiedzi, odparł: Tak, tak – zrobisz co będzie możliwe! Czynów pragnę, nie obietnic…”

     Był maj, August postanowił odprawić nowennę przed 24 miesiąca poświęconego Wspomożyciele Wiernych, by mu raczyła wyprosić światło.

    Po czterech latach rozterek, w roku 1877 August zdecydował się jednak wstąpić do nowicjatu. Po rekolekcjach na Valdocco poprosił księdza Bosko o przyjęcie do Zgromadzenia Salezjańskiego, ale usłyszał odpowiedź: Nasze zgromadzenie nie jest dla księcia! Dlaczego jednak ks. Bosko nie chce go przyjąć? Łzy stanęły mu w oczach.

   Nie dawał jednak za wygraną. Olśniła go myśl – gdyby tak zwrócić się w tej sprawie do Rzymu? August znał przywiązanie i uległość ks. Bosko względem Stolicy Apostolskiej; był więc pewien, że o ile Ojciec Święty potwierdzi jego powołanie, to ks. Bosko nie będzie stawiał żadnych trudności. Kiedy jednak na audiencji u papieża Leona XIII August opowiedział o swoim powołaniu, Ojciec Święty ujął się za nim. Słowa: Papież życzy sobie, aby ksiądz Bosko go przyjął były dla świętego z Turynu, który wielokrotnie powtarzał, że papieżowi się nie odmawia, wystarczającą rekomendacją. W 1888 r., u grobu św. Jana Bosko, August złożył profesję zakonną na ręce bł. Michała Rua i został pierwszym polskim salezjaninem.

   Po wstąpieniu do Zgromadzenia Salezjańskiego ojciec i rodzina robili wszystko, by skłonić go do wystąpienia. Na pełne wyrzutów listy ojca August odpowiadał zawsze z pokorą, szacunkiem i… odmownie. Relacje z ojcem, który widział w nim spadkobiercę nie tylko majątku i rodowej sławy, ale i ambicji politycznych, coraz bardziej się pogarszały.

   Ciocia Iza: Mnie się zdaje, że ty nie podołasz życiu zakonnemu ze względu na twoje zdrowie. Muszę ci powiedzieć szczerą prawdę; o ile jeszcze żyjesz, to dzięki szczególniejszej opiece i względom, jakie możesz mieć w rodzinie. Tego zaś nigdy nie będziesz miał w życiu wspólnym, zwłaszcza w tak ubogim zakonie, do którego wstąpiłeś. Do tego czeka cię jeszcze nauka: łacina, filozofia, teologia… trzeba się zdobyć na duży wysiłek. W takich warunkach nie pożyjesz długo, ku niepowetowanej stracie rodziny, kraju, a nawet twojego zgromadzenia, któremu żyjąc w świecie, mógłbyś wiele dopomóc. August skromnie odpowiedział: Proszę cioci, ja chętnie umrę. W Piśmie św. jest napisane: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, pozostanie tylko samo; ale jeżeli obumrze, przynosi obfity plon. Ponieważ niepokój Augusta potęgował się, poszedł do kaplicy, ażeby u stóp Najświętszego Sakramentu szukać w modlitwie ukojenia i światła. W tym bowiem położeniu ludzka siła i zwykła cnota nie wystarczały.

Bł. Ksiądz August Czartoryski - Obrazek jednostronny (100 szt)

    Kleryk August już w nowicjacie był wzorem dobrego zakonnika. Świadczy o tym jego mistrz ks. Juliusz Barberis. Wszyscy budowali się jego głęboką pokorą i doskonałym posłuszeństwem. Przełożeni biorąc pod uwagę jego pochodzenie i stan zdrowia, próbowali czynić względem niego pewne wyjątki co do pożywienia, mieszkania i obowiązków. Ks. Czartoryski protestował przeciw jakiemukolwiek wyróżnieniu i chętnie spełniał to wszystko, co jego młodzi współnowicjusze. Sam sprzątał sobie mieszkanie, przynosił wodę i spełniał inne zajęcia. Niezręczności zaś, wynikające z jego nieprzystosowania do takich czynności, pokrywał żartem i uśmiechem.

   Z powodu stwierdzonej gruźlicy, August miał kilka przerw w nauce. Mimo próśb i nalegań rodziny, odmówił opuszczenia klasztoru, bo uważał, że zakonnik powinien umierać w zakonie. Samodzielnie kontynuował studia teologiczne i przygotowywał się do święceń kapłańskich, które ostatecznie przyjął w prywatnej kaplicy 2 kwietnia 1892 r. w San Remo. Mszę św. prymicyjną odprawił następnego dnia w obecności tylko jego drugiej matki z Witoldem, przyrodnim bratem. Rozżalony ojciec nie pojawił się na uroczystości. Po wakacjach wyjechał na stałą placówkę do Alassio na włoskiej Riwierze. Tutaj zastała go śmierć, która przyszła 8 kwietnia 1893 r. Zmarł w fotelu, którym siedział św. Jan Bosko. 
  
   Przypadający na Niego część majątku przeznaczył na cele Zgromadzenia. Oczywiście ojciec był z tego powodu bardzo niezadowolony. Z funduszu ks. Czartoryskiego zakupiono w Valsalice gmach, w którym zorganizowano szkołę dla polskiej młodzieży. Dzięki temu wzmógł się napływ polskiej młodzieży do zakładu w Valsalice. Przybywali chłopcy przede wszystkim z Krakowskiego, ze Śląska i Poznańskiego. W tej właśnie szkole w Valsalice uczył się August Hlond, późniejszy kardynał i Prymas Polski. Koszty utrzymania polskiej młodzieży, pokrywano z funduszów księcia Augusta.

   Na swoim obrazku prymicyjnym miał napisane: „Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Cię wychwalają.  Jeden dzień w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące.” Ps 84, 5;11

Ciało jego przewieziono do Polski i złożono w parafialnej krypcie w Sieniawie, obok grobów rodziny, gdzie pewnego dnia August przeżywał swoją pierwszą Komunię Świętą. Następnie zwłoki przeniesiono do kościoła salezjanów w Przemyślu, gdzie do dziś się znajdują.

PODSUMOWANIE:

1. Relikwie I-stopnia znajdują się m. in. w Wierzchosławicach koło Bolkowa, Dolny Śląsk.

2. Bł. August jest świetnym patronem dla tych osób, które przeżywałą trudności, aby zostać kapłanem. Miej w opiece tych, których rodzina i otoczenie utrudniają zostanie kapłanem.

3. Od najmłodszych lat zmagał się z gruźlicą, która go nie opuszczała. Żył krótko, bo 35 lat. Jednak nie ilość, ale jakość życia się liczy.

4. Myślę, że może być też świetnym patronem dla tych, którzy czują presje ze strony rodziny. Rodzina chce, abyśmy byli kimś kim nie chcemy albo robili to, co chce rodzina a tak naprawdę nie jest to wolą Bożą i nie jest to dla mnie dobre.

5. Z opisu w niewielkim stopniu można był odczuć jaką ciągłą presję odczuwał młody August, aby zajął się polityką, ożenkiem, robieniem tego co robią wszyscy w jego wieku, a zwłaszcza z takiego rodu.

6. Ciągle zniechęcany. Jego siłą i odtrutką były sakramenty, modlitwa zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem. Tylko Bóg może dać Ci taką siłę, aby presja Cię nie złamała.

7. August chciał żyć po Bożemu, a musiał wiele czasu spędzać na rzeczach małoważnych z Jego punktu widzenia. Duchowo się męczył i cierpiał. Jeśli masz takie coś, że nie chciałbyś tego robić, ale musisz. Poproś bł. Augusta, aby pomógł Ci ten trud przyjąć. Aby ta trudność zahartowała Ciebie, nauczyła pokory i cierpienia jak Pan Jezus.

8. Był kapłanem tylko rok. Nie każdy święty nawet dożył momentu, aby choć jedną Mszę św. odprawić! Np. św. Paweł Miki (34-35 lat), św. Stasiu Kostka (18 lat), św. Jan Berchmans (22 lata), św. Alojzy Gonzaga (23 lata), św. Gabriel od Matki Bożej Bolesnej (24 lata). To, co często robimy z czasem możemy nie doceniać. Jak np. odprawianie Mszy św. czy w niej uczestnictwo. Na obrazku prymicyjnym napisał, że woli 1 dzień przebywać z Bogiem niż tysiące bez Boga. Często niedoceniamy 1 dnia, ile może nam dać lub zmienić. Czy musi się coś wydarzyć, żebym bardziej szanował dzisiejszy dzień, który już nigdy nie wróci? Że np. 31 lipca 2023 minie i już taki dzień się nigdy nie powtórzy.

9. Na Jego Mszy św. prymicyjnej (pierwszej Mszy św. odprawianej w życiu) były tylko 2 osoby z jego rodziny. Jeśli wybór Boga nic Cię nie kosztuję tzn. że idziesz złą drogą.

***

Święty Piotr Faber (Favre), jezuita, 1506-1546, jezuita. Wychowywał się w skromnej rodzinie wieśniaczej, ale od najwcześniejszychŚwięty Piotr Faber lat przejawiał chęć do nauki. W kolegium św. Barbary zetknął się z młodym szlachcicem z Nawarry, Franciszkiem Ksawerym. Poszukując odpowiedzi na swe wątpliwości, spotkał potem także starszego o 15 lat Ignacego z Loyoli. Udzielał mu korepetycji, a z czasem został jego duchowym synem.

Po zatwierdzeniu przez Pawła III jezuitów, stał się wędrowcem i nieustannym posłańcem w sprawach delikatnych, wymagających szczególnych umiejętności. Najpierw swe trudne misje spełniał w środkowej i północnej Italii. Potem przebywał w Niemczech,  gdzie protestanci atakowali wiarę katolicką. Z Niemiec przeniósł się do Hiszpanii. Stamtąd powrócił do krajów niemieckich – do Moguncji i Kolonii, a także do Lovanium. Znad Renu raz jeszcze wypadło mu wędrować do Hiszpanii. W 1544 r. przebywał także w Portugalii. Wszędzie zjednywał sobie przyjaciół, przemawiał, pertraktował, prowadził dyskusje. Przede wszystkim udzielał ćwiczeń duchownych, a wedle zgodnej opinii wielu – czynił to po mistrzowsku. Wywarł w ten sposób wielki wpływ na duchownych, zakonników, dostojników kościelnych i świeckich.

Pozostawił po sobie wiele listów oraz osobiste zapiski, zebrane w tzw. Memoriale. Było to świadectwo jego głębokiego życia wewnętrznego, także bogactwa jego charyzmatów – między innymi nieustannego, poufałego obcowania z aniołami.

***

Święty Piotr Julian Eymard, kapłan, 1811-1868, Francja. Od najmłodszych lat wyróżniał się szczególnym nabożeństwem do Eucharystii. Przy pierwszej Komunii świętej złożył Panu Jezusowi przyrzeczenie, że będzie kapłanem, aby mógł szerzyć wśród wiernych kult Najświętszego Sakramentu. Ojciec jednak po stracie kilkorga dzieci stanowczo sprzeciwiał się oddaniu ostatniego dziecka na służbę Kościołowi. Dlatego syn-jedynak mógł wypełnić swoje plany dopiero po śmierci ojca.

Piotr wstąpił do seminarium w Grenobli. Musiał je jednak opuścić z powodu choroby. Nigdy nie udało mu się do końca od niejŚwięty Piotr Julian Eymard - apostoł Eucharystii uwolnić. Po okresowej poprawie stanu zdrowia udało mu się dokończyć studia. Święcenia kapłańskie otrzymał 20 lipca 1834 roku, gdy miał 23 lata. Był przyjacielem św. Jana Marii Vianneya. Zaraz po święceniach został proboszczem parafii. Parafie były w owych czasach religijnie obojętne i bardzo zaniedbane moralnie. Kiedy gorliwy pasterz zorientował się, że jego nawoływania i zachęty odnoszą mały skutek, przerażony odpowiedzialnością za powierzone sobie dusze, potajemnie opuścił parafię i wstąpił do misyjnego zgromadzenia marystów. Nie wysłano go jednak, jak tego gorąco pragnął, na misje, ale przez 17 lat sprawował w niedawno założonej rodzinie zakonnej funkcje: przełożonego domów, prowincjała i generalnego asystenta.

Z wolna dojrzała w nim myśl, by dla podniesienia pobożności i religijności założyć zgromadzenie zakonne, które wzięłoby sobie za główny cel szerzenie nabożeństwa do Najświętszej Eucharystii. Po naradzie ze swoim spowiednikiem i innymi poważnymi osobami opuścił więc zgromadzenie marystów, osiadł w willi w Paryżu, która była kiedyś własnością słynnego katolickiego pisarza, Chateubrianda, i skupił przy sobie grupę oddaną pięknemu dziełu. Zatwierdzone zostało nowe zgromadzenie zakonne – kapłanów od Najświętszego Sakramentu (eucharystów lub ejmardystów). Założył podobne zgromadzenie żeńskie. 

Z czasem domy obu zgromadzeń zaczęły przeżywać liczne trudności, m.in. finansowe. Miłość do Eucharystii szerzył niezmordowanie słowem i czynem. W jego klasztorach odbywała się nieustanna adoracja Najświętszego Sakramentu. Założył także bractwo Najświętszego Sakramentu, do którego zapisywał wszystkich ludzi dobrej woli. Był również apostołem częstej Komunii świętej.

Miłość i cześć dla Eucharystii szerzył także piórem. Zostawił w rękopisie dzieło, obejmujące dwa grube tomy, o Najświętszym Sakramencie. Drukiem wydał także dwie broszury: Miesiąc Maryi i Miesiąc św. Józefa; nie wyobrażał sobie, by ktoś oddawał cześć Panu Jezusowi, a nie miłował Jego Matki i ziemskiego Opiekuna. Za Patronkę swoich wszystkich dzieł obrał Matkę Bożą odŚwięty Euzebiusz z Vercelli Najświętszego Sakramentu. Pozostawił po sobie także sześć tomów listów i dziewięć tomów medytacji.

***

Święty Euzebiusz z Vercelli, biskup, 283-371, Italia. Spod jego ręki wyszli w ten sposób: św. Honorat, jego następca; św. Gaudencjusz, pierwszy biskup Nowary; św. Eksuperancjusz, pierwszy biskup Tortony; św. Eustazjusz, pierwszy biskup Aosty; św. Eulogiusz, pierwszy biskup Ivrei. Św. Ambroży (+ 397), biskup pobliskiego Mediolanu, przekazał, że Euzebiusz założył w Vercelli pierwszy w Europie klasztor. Miał założyć także klasztor żeński przy udziale swojej siostry, św. Euzebii, co w owych czasach było zupełną nowością na Zachodzie. Bardzo dzielnie bronił wiary katolickiej przeciwko Arianom przez co bardzo cierpiał i był na banicji. 

Zzostawił po sobie kilka pism. Wśród nich tłumaczenie na język łaciński z języka greckiego komentarza do Psalmów Euzebiusza z Cezarei. 

Święty Stefan I***

Święty Stefan I, papież, zm. 257. Był to czas względnego spokoju, lata pomiędzy prześladowaniami Decjusza i Waleriana. Cechowały go natomiast namiętne spory wewnątrzkościelne.

***

Błogosławiona Joanna z Azy, Kastylia, zm. 1200. MATKA ŚW. DOMINIKA. Była córką wielkiego marszałka Kastylii Don Garcia. Wyszła za mąż za Feliksa Guzmana, któremu urodziła czworo dzieci. Syn Antoni został kapłanem diecezjalnym i poświęcił życie służbieBłogosławiona Joanna z synem, świętym Dominikiem chorym. Manes również został kapłanem, a Kościół uznaje go za błogosławionego. Dominik, założyciel zakonu dominikanów, uznany został za świętego. Czwartym dzieckiem Feliksa i Joanny była córka, której imienia ani dalszych losów niestety nie znamy.

Joanna była cnotliwa, rozważna i pełna współczucia dla biednych. Niewiele wiadomo o jej życiu poza tym, że wychowała synów na świętych ludzi, a własną pobożnością i przykładem troski o najuboższych umacniała dzieci w wierze. Jedna z legend dominikańskich głosi, że kiedy Joanna była w ciąży z Dominikiem, miała proroczy sen, w którym zobaczyła psa z palącą się pochodnią w pysku. Pochodnia zataczała okręgi wokół kuli ziemskiej, rozpalając na niej ogień. Sen ów miał oznaczać, że dziecko, które się z niej narodzi, będzie wielkim człowiekiem, dzięki któremu ogień Bożej miłości zapłonie na ziemi.

Według innej legendy Joanna z Aza słynęła z troski o biednych, których hojnie obdarowywała jałmużną. Pewnego razu oddała im beczułkę doskonałego wina, którą jej mąż składował w piwnicy. Jeszcze tego samego dnia Feliks Guzman wrócił do domu z towarzyszami i poprosił o wino z piwnicy na ucztę. Wiedząc, że w piwnicy nie została już ani kropla wina, Joanna sama zeszła na dół spełnić prośbę męża. Tam padła na kolana i modliła się do Boga: „Panie Jezu, nawet jeśli nie jestem godna, abyś wysłuchał mnie ze względu na moje zasługi, wysłuchaj mnie ze względu na służbę mojego syna, który jest Twoim kapłanem”. I tak też się stało. Mężowi Joanny i jego towarzyszom nie zabrakło tej nocy wina.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.