25 CZERWCA: NMP Świętogórska z Gostynia, Bł. Dorota z Mątowów, Św. Wilhelm z Vercelli, Bł. Maria Lhuilier.

 Najświętsza Maryja Panna Świętogórska z Gostynia. Obraz jest dziełem nieznanego wielkopolskiego artysty. Pochodzi z 1540 r. i posiada dużąNajświętsza Maryja Panna Świętogórska z Gostynia wartość artystyczną. Matkę i Dzieciątko artysta umieścił jakby na balkonie, z którego roztacza się widok na dawniejszy kościółek na Świętej Górze i na miasteczko Gostyń z połowy XVI wieku.

W obrazie zwraca uwagę korona na głowie Madonny i druga, uniesiona przez aniołów. Wyraz twarzy i oczu Maryi jest pełen troski i miłosiernego pytania. Dziecię Jezus, poważne i pełne majestatu, trzyma w lewej ręce księgę – symbol nauczycielskiego posłannictwa, drugą rękę opiera na kuli z krzyżem – symbolu władzy i panowania nad światem.

Łaskami słynący obraz znajduje się obecnie w pięknej bazylice, zbudowanej według planów włoskiego architekta Baltazara Longhena, twórcy weneckiej świątyni Santa Maria della Salute w XVIII wieku. Duchem i racją bytu tej pięknej świątyni jest kult Najświętszej Maryi Panny, który istniał od niepamiętnych czasów. Prawdopodobnie dawniej była czczona tu gotycka, polichromowana pieta, znajdująca się do dziś w jednym z bocznych ołtarzy.

W czasie potopu szwedzkiego obraz MB Świętogórskiej wywieziono na Śląsk. W okresie Kulturkampfu w roku 1876, z rozkazu władz pruskich, wypędzono z Gostynia księży filipinów, a kościół zamknięto. Po 12 latach kościół otwarto, zabroniono jednak przybywać pielgrzymkom. Zakaz trwał do odzyskania niepodległości, czyli do 1918 roku. W rok później powrócili filipini, a kult Matki Bożej tak się rozwijał, że 24 czerwca 1928 r. kardynał August Hlond dokonał uroczystej koronacji obrazu Matki Bożej.

Dzisiaj Święta Góra jest istotnym ośrodkiem życia religijnego Wielkopolski. Odbywają się tu przez cały rok zamknięte rekolekcje stanowe, niedzielne dni skupienia, spotkania różnych grup pracujących aktywnie w Kościele. Święta Góra jest ośrodkiem walki o trzeźwość narodu. Księża filipini z wielką troską i odpowiedzialnością przyjmują też grupy pielgrzymkowe, zarówno wielotysięczne w dniach odpustowych , jak i małe, przybywające przez cały rok.

Matka Boża, niezależnie od miejsca, w którym gromadzi swoje dzieci, jest zawsze ta sama. Niewątpliwie pragnie przedstawiać swojemu Synowi nasze prośby i dlatego możemy je zanosić w różnych sprawach i potrzebach. Ale nigdy nie wolno zapominać o tym, że jako nasza troskliwa Matka chce nam przede wszystkim wskazywać drogę do Syna. Ona, Stolica Mądrości, Matka Dobrej Rady, zawsze podpowiada nam to, co służy naszemu zbawieniu; mówi przeto ustawicznie: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam (Syn) powie” (J 2, 5). Co więcej, przykładem swego życia uczy nas praktycznie, jak w życiu codziennym mamy pełnić wolę Bożą. W całym swoim życiu występuje w roli pokornej służebnicy Pańskiej: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”.

***

ZAMYKANA W DOMU, ABY NIE SZŁA DO KOŚCIOŁA

JEDYNA POMORSKA I GDAŃSKA ŚWIĘTA

Błogosławiona Dorota z Mątowów, wdowa, 1347-1394, koło Malborka. Otrzymała imię św. Doroty, patronki tego dnia w którym się urodziła. Rodzice Doroty, osadnicy holenderscy: Wilhelm Schwartze i Agata, cieszyli się szacunkiem otoczenia. Byli bowiem prawi, pracowici i bardzo religijni. Dorota od najmłodszych lat podejmowała intensywną pokutę. Pokazywał się jej Chrystus na krzyżu, co było dla niej powodem zaostrzenia już i tak surowego trybu życia. Do pierwszej spowiedzi świętej przystąpiła, gdy miała zaledwie 6 lat, do pierwszej Komunii świętej w 10. roku życia, 8 kwietnia 1357 roku.

Gorącym pragnieniem Doroty było życie zakonne. Nie miała jednak szczęścia spełnić tego pragnienia. Miała zaledwie 16 lat, kiedy rodzice wydali ją za starszego od niej o prawie 20 lat płatnerza gdańskiego, Adalberta (Wojciecha). Miał on przy obecnej ulicy Długiej własny, dobrze prosperujący warsztat.  W rok po ślubie, który odbył się w 1363 roku, Dorota przeniosła się na stałe do Gdańska. Małżeństwo okazało się niedobrane. Mąż był typowym zamożnym mieszczaninem owych czasów. Jako rzemieślnik i kupiec lubił wystawne życie towarzyskie. Bywało, że przychodził pijany. Dbał o swe znaczenie. Miał też temperament władczy i bardzo gwałtowny. Kiedy więc Dorota zaczęła codziennie uczęszczać do kościoła mariackiego na Mszę świętą oraz do dominikanów, których sobie upodobała w sposób szczególniejszy, kiedy nadal oddawała się modlitwie i uczynkom pokutnym, a korzystając ze znacznego majątku męża – również uczynkom miłosierdzia, mąż często tracił równowagę. Doprowadzał wówczas do awantur, bił do krwi i zamykał żonę, by nie mogła uczęszczać do kościoła. Dopiero kiedy pewnego dnia tak ją pobił, że była bliska śmierci, okazał Dorocie nadzwyczajną troskliwość w trosce o swoje „dobre” imię.

Heroiczna cierpliwość i łagodność żony zwyciężyła. Adalbert stawał się coraz spokojniejszy i łagodniejszy, zaczął i on częściej przystępować do sakramentów. Być może do nawrócenia przyczyniły się również domowe nieszczęścia. W czasie epidemii, jaka zapanowała w roku 1373, zmarło mu naraz troje dzieci. W czasie epidemii w roku 1382 zaraza zabrała mu dalszych pięcioro dzieci, jakie mu dała Dorota. Na dziewięcioro dzieci przeżyła rodziców tylko jedna córka – Gertruda, która wstąpiła do klasztoru mniszek benedyktynek w Chełmnie.

Razem z mężem Dorota nawiedziła w roku 1384 Akwizgran, by uczcić relikwie męki Pańskiej. Następnie wspólnie odwiedzili słynne sanktuarium Matki Bożej w Einsiedeln (Szwajcaria). Pobyt tam wywarł na nich tak silne wrażenie, że sprzedali warsztat i dom, i udali się z nową pielgrzymką do sanktuariów europejskich. Trwała ona dwa lata (1385-1387) i przebiegała wśród wielkich niewygód i niebezpieczeństw ze strony rozbójników. Małżonkowie dotarli prawdopodobnie do Santiago de Compostella i do Marsylii. W niektórych klasztorach żeńskich Dorota zetknęła się z nową formą ascezy przez zamurowanie się w klasztorze. Wreszcie Dorota w roku 1389-1390 udała się sama z pielgrzymką do Rzymu na rok jubileuszowy, ogłoszony właśnie przez papieża Urbana VI.

W tym czasie zmarł jej mąż. Teraz wolna, mogła oddać się na wyłączną służbę Bożą. Po powrocie zamieszkała w Kwidzynie w ciasnej komórce u pobożnej niewiasty, Katarzyny Mulner, by korzystać z kierownictwa duchowego Jana z Kwidzyna. On też poparł u biskupa pomezańskiego (kwidzyńskiego) prośbę Doroty o pozwolenie na całkowite odcięcie się od świata przez zamurowanie w celi przy tamtejszym kościele katedralnym. Po półrocznej próbie Dorota otrzymała zezwolenie. 2 maja 1393 r. uroczyście wprowadzono ją do celi wymurowanej w kościele od strony prezbiterium katedry. Przez zakratowane okienko od strony kościoła przynoszono jej Komunię świętą i dawano pokarm. Do okienka jej celki od strony cmentarza przychodzić zaczęli mieszczanie w różnych swoich sprawach z prośbą o modlitwę i o poradę. Przez trzecie okno widziała niebo. W celi tej przebywała 14 miesięcy. W tym czasie otworzyły się jej stygmaty, do tej pory tylko bolesne, ale niewidoczne. Wyczerpana niezwykłą pokutą, zmarła 25 czerwca 1394 r.

Sława jej objęła całe terytorium krzyżackie i przeszła do Polski, Niemiec i do Czech. Ponieważ liczba pielgrzymek zwiększała się z każdym dniem, biskup nakazał wybudować dla błogosławionej osobną kryptę, gdzie umieszczono jej ciało i gdzie wystawiono jej ołtarz. Działy się także przy jej grobie liczne uzdrowienia i nawrócenia. Spisano zeznania 257 świadków o cnotach błogosławionej i o doznanych niezwykłych łaskach w ośmiu obszernych fascykułach i w roku 1405 wysłano je do Rzymu. Wydarzenia dziejowe przerwały proces.

Przy grobie Doroty modlił się król Władysław Jagiełło po zwycięstwie pod Grunwaldem (1410). Jan Długosz opisał w swojej kronice, że król został zaprowadzony do celi Doroty, „niewiasty pobożnej i świętobliwej, która wiodąc w tym miejscu życie ostre i pustelnicze, słynęła wielu cudami, lecz nie była jeszcze kanonizowana”. 

 W czasie niewoli kult zamarł. Protestanckim władzom niemieckim nie zależało na tym, by rozbudzać ducha katolickiego. Po odzyskaniu niepodległości w roku 1918 biskupi warmiński i chełmiński rozpoczęli starania o jej kanonizację. Dnia 9 stycznia 1976 roku Kongregacja do spraw beatyfikacji i kanonizacji zatwierdziła dekret stwierdzający heroiczność życia oraz istnienie kultu od niepamiętnych czasów. Dnia 13 grudnia 1976 roku odbyły się w związku z tym w katedrze oliwskiej uroczystości dziękczynne.

Dorota z Mątowów to jedyna w polskiej hagiografii osoba, która wybrała formę życia rekluzy. Wyróżniała się nabożeństwem do męki Pańskiej. Jest również jedyną w polskiej hagiografii stygmatyczką, chociaż odbicia ran Chrystusa były u niej ukryte. Doznawała na miejscach tych ran niezmiernych cierpień. Jest rzeczą znamienną i nader rzadko spotykaną nawet wśród świętych, że wizje bł. Doroty pokrywały się ze świętami liturgicznymi i były z nimi silnie powiązane.

Dorota wyróżniała się także niezwykłym nabożeństwem do Eucharystii. Spowiadała się codziennie, by mogła przyjmować codziennie Komunię świętą. Był to w owych czasach także wyjątek. Komunikowano bowiem nawet w zakonach najwyżej w święta i w niedzielę – i to za pozwoleniem spowiednika. Jej biografowie stwierdzają, że bł. Dorota miała szczególne nabożeństwo do dusz czyśćcowych i że była z nimi w żywym kontakcie. Za najprostszą drogę do doskonałości uznawała wstręt do grzechu, nawet najmniejszego, oraz całkowite oddanie się Bogu, tak aby nic nie zostawiać dla siebie. To oddanie zaś ma polegać na zupełnym powierzeniu się Duchowi Świętemu, który przez swoje siedmiorakie dary i nawiedziny wlewa w wybrane i oddane sobie dusze miłość, która poza Bogiem nic nie widzi i niczego nie pragnie.

Bł. Dorota jest patronką Pomorza; kobiet, matek, odlewników. Do czcicieli Doroty z Mątowów należał Benedykt XVI. W 1999 roku, jako ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, odbył podróż do Kwidzyna. Tam w katedrze kwidzyńskiej w kaplicy błogosławionej Doroty z Mątowów modlił się przed jej wizerunkiem. Wziął wtedy kamień z grobu i jako relikwię umieścił w katedrze w Monachium. Wcześniej, w 1987 r. kardynał Joseph Ratzinger wygłosił w tej katedrze obszerną homilię poświęconą błogosławionej z Kwidzyna, która jest czczona także w Bawarii.

Postać tej rekluzy (zakonnica zobowiązująca się do nieopuszczania własnej celi i niekontaktowania się z innymi zakonnikami). odnaleźć można w literaturze. Adam Mickiewicz wzorował na niej Aldonę z „Konrada Wallenroda”, zamurowaną na zamku w Malborku. Życie Doroty z Mątowów opisał Günter Grass w powieści Turbot (Der Butt) z 1977 r.

***

UCIEKAŁ I TAK GO SZUKALI

Święty Wilhelm z Vercelli, opat, 1085-1142. Jako pątnik Wilhelm wyruszył w celu nawiedzenia najgłośniejszych za jego czasów miejsc świętych. Udał się więc do Hiszpanii na grób św. Jakuba Apostoła w Compostella. Po odwiedzeniu tamtejszych sanktuariów przemierzył z kolei Włochy. Postanowił udać się także do Ziemi Świętej. W oczekiwaniu na statek w pobliżu Brindisi spotkał się ze św. Janem z Matera, przyszłym założycielem nowej rodziny zakonnej. Ten zachęcił Wilhelma do życia w pokucie. Pielgrzym porzucił więc wędrówkę i udał się do południowych Włoch, na „Górę Maryi” (Montevergine), gdzie na wysokości 1270 m zbudował sobie celę pustelniczą. Cały rok tam spędził samotnie wśród dzikiej zwierzyny. Dlatego ikonografia najczęściej przedstawia go z wilkiem, który trzyma przy nim straż.Święty Wilhelm z Vercelli

Sława jego życia zaczęła ściągać do niego uczniów. Wystawili oni sobie obok jego celi domki oraz kościółek, który poświęcił biskup Avelino, Jan (1124). Wilhelm ułożył dla nich regułę. W ten sposób powstała kongregacja zakonna, która z czasem weszła do rodziny benedyktyńskiej. Synowie św. Wilhelma (wilhelmianie) noszą białe szaty, podobnie jak kameduli, zachowują wieczne milczenie i wiodą życie pustelnicze. Kiedy na górze Montevergine powstało niebawem po śmierci Wilhelma słynne na całe południowe Włochy sanktuarium maryjne, wilhelmini zajęli się obsługą duchową sanktuarium i opieką nad pielgrzymami. Tak jest do dnia dzisiejszego.

Wilhelm marzył jednak nadal o samotności. Dlatego w roku 1128 opuścił swoich synów duchowych i udał się w pobliże Laceno, gdzie założył pustelnię. Tu nawiedził go św. Jan z Matera. Obaj święci wspierali się wzajemnie modlitwą i pobożną rozmową. Kiedy jednak ich sława znowu zaczęła ściągać uczniów, Jan opuścił pustelnię, a Wilhelm założył drugi klasztor pustelniczy. Po założeniu trzeciego eremu w pobliżu Sant Angelo del Lombardii w Goleto założył także klasztor-erem dla niewiast. Łącznie założył 7 eremów.

***

Błogosławiona Maria Lhuilier, dziewica i męczennica 1744-1794, Francja. Należy do grupy 19 męczenników z Laval, którzy ponieśli śmierć w czasie rewolucji francuskiej między 20 stycznia a 17 października 1794 r. w Laval i okolicach tej miejscowości. Wśród nich byli kapłani, zakonnicy i wierni świeccy.

W młodym wieku straciła rodziców. Z tego też powodu nigdy nie nauczyła się pisać i czytać.Błogosławieni męczennicy z Laval Przez pewien czas służyła u pewnej zamożnej kobiety. Zgłosiła się potem do Kanoniczek Regularnych św. Augustyna z Kongregacji Zakonnic Szpitalnych od Miłosierdzia Jezusa. Została u nich siostrą konwerską, przyjmując imię siostry Marii od św. Moniki. Przez całe życie oddawała się posługom fizycznym i była wzorem wszystkich cnót zakonnych. Z wielką troskliwością opiekowała się chorymi i potrzebującymi. Jej ukryta świętość pozostawała znana tylko współsiostrom i tym, którymi się opiekowała.

W czasie rewolucji francuskiej, po prześladowaniach wynikających z ustanawianego prawa, nastąpiły prześladowania krwawe. Siostry zostały wyrzucone ze szpitala, w którym pracowały, musiały się schronić w Laval w opuszczonym klasztorze urszulanek. Maria odmówiła zdjęcia habitu i złożenia przysięgi na Konstytucję cywil, sprzeczną z prawami Kościoła. Została za to uwięziona; trybunał rewolucyjny w Laval liczył na to, że więzienie ją złamie. Tak się jednak nie stało. Jej silny opór sprawił, że została skazana na śmierć. Słysząc taki wyrok, Maria upadła na kolana i ze łzami zawołała: „Mój Boże! Cóż to za łaskę mi dajesz, włączając mnie do grona swoich męczenników, mnie, tak grzeszną!” Tuż przed śmiercią powtarzała: „Boże mój, muszę umrzeć śmiercią tak słodką, podczas gdy Ty tak wiele musiałeś dla mnie wycierpieć! Została publicznie ścięta 25 czerwca 1794 r.

Podczas beatyfikacji innej grupy męczenników rewolucji francuskiej w dniu 19 lutego 1984 r. św. Jan Paweł II mówił o wszystkich męczennikach tego czasu: „Trwali mocno przy Kościele katolickim i rzymskim. Kapłani – oni (…) nie chcieli porzucić swojego duszpasterskiego powołania. Świeccy – oni pozostali wierni swoim kapłanom (…). Bez wątpienia, w kontekście wielkich napięć ideologicznych, politycznych i militarnych spoczęło na nich podejrzenie niewierności ojczyźnie, oskarżono ich o sprzyjanie siłom 'kontrrewolucyjnym’. Dzieje się tak w przypadku prawie wszystkich prześladowań, tych wczorajszych i tych dzisiejszych (…). Nie ma żadnej wątpliwości co do ich determinacji, nawet pod groźbą utraty życia, pozostania wiernymi temu, czego wymagała od nich wiara. Nie ma również wątpliwości co do motywu ich skazania: nienawiści wobec tej wiary, którą ich sędziowie pogardliwie określali jako fanatyzm”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.